Christiane F. Życie po dworcu ZOO

Data: 2014-07-15 16:02:58 Autor: Adrianna Michalewska
udostępnij Tweet

- Dla publiczności jestem i pozostanę małą dziewczynką, która ćpa i prostytuuje się wraz z innymi dzieciakami. Dziecko to jedyna dobra rzecz, jaką zrobiłam w życiu. - mówi Christiane Vera Felcherinow. Dziś bohaterka skandalizującej książki My, dzieci z dworca ZOO ma już 50 lat, dorosłego syna i marskość wątroby. O tym, jak potoczyły się dalej jej losy, przeczytać możemy w publikacji Christiane F. Życie mimo wszystko, która niedawno trafiła na półki księgarskie. 

Narkomanka

Gruby mężczyzna w zalanym deszczem samochodzie przeczesuje wzrokiem okolice dworca, gdzie grube prostytutki palą papierosy, czujne jak psy na polowaniu. Ich wielkie, zużyte ciała opinają skórzane spódniczki i bluzki z dekoltami tak głębokimi, że mogłyby w nich ukryć ze dwie butelki whisky. Pada deszcz i mokre obcasy damskich pantofli stukają o lśniące chodniki.

Jest! - samochód gwałtownie podjeżdża do krawężnika, na którym stoi chuda kobieta. Właściwie to nie kobieta, lecz dziecko, umalowane i przebrane za jedną ze swoich starszych koleżanek. Dworcowe dziecko z długimi nogami i głodnymi oczami. Bez słowa wsiada do samochodu i odjeżdża z mężczyzną, który jeszcze tej samej nocy zapłaci jej za pierwszy zakazany dotyk i siłą położy jej głowę na swoim rozporku.

Zapłakana nowicjuszka w kurewskim fachu kurczowo ściska pierwsze zarobione marki. Kupi za nie heroinę dla Detlefa, swojej pierwszej miłości. Chłopak leży na dworcowym peronie, wstrząsany dreszczami; narkotykowy głód boli bardziej niż pogarda w oczach przechodniów. Jego młoda przyjaciółka, Christiane, właśnie pokazuje mu zdobyty banknot. Za chwilę skończy się cierpienie chłopaka, a młoda prostytutka może liczyć na miłość za chwilowe ocalenie, które mu przyniosła. Ale Detlef jest zły, nie chce, by Christiane była dziwką. On sam sprzedaje swoje ciało podstarzałym homoseksualistom. Ale nie Christiane, nie ona!

Detlef i Christiane wstrzykują w posiniaczone ramiona heroinę. Mówią, że daje im spokój. To nie kokaina, przez którą ludzie szaleją. Hera pozwala zapomnieć, wyciszyć się i zasnąć, ale nie wystarcza na długo, więc sięgną też po inne narkotyki - najpierw LSD i ecstasy. Christiane ma odlot, czuje się lekka i bardzo silna. Tańczy w ekstazie. - Uzależnieni od kokainy to naprawdę inni ludzie, nie są w moim guście – mówi Christiane. A nowe narkotyki są w Berlinie łatwo dostępne, coraz tańsze i nie trzeba się kłuć, aby je zażyć. Są estetyczne i zabijają coraz szybciej. Dlatego świat wokół Christiane przerzedza się w zastraszającym tempie. Umierają starzy znajomi, ci z czasów dworca ZOO. Ona jeszcze żyje.

 

Miłość

Christiane najbardziej na świecie potrzebuje miłości. Ale to towar jeszcze trudniejszy do zdobycia, bo brudne, choć umyte, berlińskie dworce nie mają jej na składzie. Miłości nie ma też w domu. Tata Christiane miłość do żony i dwóch córek wyrażał pięściami. Na Święta dziewczynki dostawały swetry, a mała Christiane co roku prosiła o kajak, taki zwykły, dmuchany, za 50 marek. Tata był dobry, obiecał kajak, ale przecież nie w grudniu. Po co komu w grudniu kajak? Obiecał na Wielkanoc, ale wszyscy rozumieli, że kajakiem pływa się latem. Dzieci marzyły, czekały - przecież obiecał, na pewno nie zapomni. Zapomniał.

Mama też niewiele rozumie i nie potrafi dziewczyny pokochać. Zawsze zawodzi - szczególnie wtedy gdy Christiane liczy na jej pomoc. Chętnie tłumaczy prasie, że kocha córkę, ale jej nie rozumie. Nie rozumie też męża-boksera, więc się z nim rozstaje. Ukradkiem wyrzuca butelki po wódce. Córki na razie nie musi się pozbywać, zapewnia jej opiekę w postaci ojczyma. Nawet nie był taki zły, ale dla dziewczyny ten facet nieszczególnie się liczy. - On po prostu chciał mieć spokój – wspomina Christiane.

W domu nie ma miłości, są za to kłopoty z brakiem pieniędzy. Trzeba oszczędzać, więc dzieci niewiele mają. Ale to nie jest ważne, liczą się uczucia. Christiane kocha psy. Zawsze ma jakiegoś przy sobie. Ajax, dog, Igor, Donna, Beate, bulmastif, Negrita, Bronko, rottweiler, Leon, chow-chow. Są mniej wymagające niż mężczyźni, których też w życiu dziewczyny nie brakuje. Muzycy, dj-e, a nawet zwykły bandyta, który żyje na koszt sławnej partnerki. Kiedy Christiane walczy z urzędami o prawo do opieki nad synem, ten Libańczyk powiązany z berlińską sceną narkotykową wybiera jej pieniądze z konta i pożycza w jej imieniu tysiące euro.

 

Celebrytka

Zanim Christiane się go pozbędzie, zdąży stracić fortunę. Wciąż jest jednak zamożna, od dawna już nie klepie biedy. Tantiemy z wydanej w 1978 roku książki Wir Kinder vom Bahnhof ZOO pozwalają na spokojne życie i ćpanie. Gdy Christiane kończy 18 lat, na jej koncie jest 400.000 marek. To honoraria za książkę i za film, który zapewnił jej sławę w Ameryce.

Na planie poznaje Dawida Bowie. Cieszy się jak dziecko, choć jej nazwisko nie pojawiło się nawet w końcowych napisach filmu. A przecież była jego najważniejszą konsultantką i współautorką książki, na podstawie której nakręcono film. Nazwiska pozostałych dwóch autorów, dziennikarzy "Sterna", były ważniejsze niż jej, Christiane Felcherinow, która swoim życiem stworzyła historię o berlińskiej scenie narkotykowej. Tak to się mówi: scenie. Tak jakby narkomania i ćpuny były częścią jakiejś wielkiej imprezy, z widownią i stroboskopami. Nic, tylko sprzedawać bilety i zatańczyć w rytm rock and rolla.

Na razie Christiane baluje. W Ameryce promuje film i upija się z Van Halen, Niną Hagen i Billym Idolem. Między innymi, bo królestwo muzyki staje przed nią otworem - zwłaszcza, że ma pieniądze i siły na niekończące się pijatyki. Świat jest kolorowy, a ona młoda i sławna, więc nie martwi się o jutro. Teraz trzeba brać życie garściami. Nie jest też głupia, radzi się fachowców, finansistów, prawników i inwestuje swoje honoraria. Jej opowieść My, dzieci z dworca ZOO rozeszła się w pięciu milionach egzemplarzy, jest lekturą niemieckich dzieci. Dzięki temu Christiane nigdy już nie będzie musiała pracować, na skromne życie i heroinę jej wystarczy. Nieźle jak na młodą narkomankę, która jeszcze kilka lat temu sprzedawała się na dworcu.

 

Więźniarka

Złapana w 1985 roku z narkotykami w kieszeni Christiane trafia do więzienia. Śmierdzi w nim i trzeba walczyć z kobietami, które mają wyroki za morderstwo. Czy to właściwa kara dla kogoś, kto zażywa narkotyki? Christiane uważa, aby nie dostać nożem w żebra i nie zjeść obiadu zaprawionego szkłem. Poza tym nie ma kłopotów z dostępem do narkotyków, pędzi nawet bimber. Uczy się nowych rzeczy, ma przecież doświadczone koleżanki. W tym czasie w Czernobylu eksploduje elektrownia atomowa i nad Europą unoszą się radioaktywne chmury. - Nie ma żadnego powodu, bym miała pracować na radioaktywnym deszczu. Nie zasługuję na taką karę tylko za to, że trochę dilowałam - krzyczy Christiane. Przez dwa tygodnie żywi się kartonowym mlekiem. Wierzy, że uda jej się uniknąć napromieniowania. Za kilka miesięcy ma opuścić zakład karny w Plötzensee. - W więzieniu często czułam się bardziej wolna niż wtedy, gdy byłam na wolności – mówi Christiane. Nikt jej nie poucza, sama chętnie zgłasza się do pracy. I znowu się zakochuje. Strażniczka, pani Blume, udaje, że nie dostrzega zainteresowania swoją osobą, więc dziewczyna pisze do Gode Benedixa, sławnego dj-a. Wysyła pięćset listów, otrzymuje niewiele mniej. Jest prawie szczęśliwa.

 

Podróżniczka

Kończy się wyrok i Christiane jedzie z Gode do Grecji. Znowu jest zakochana i chciałaby znaleźć swoje szczęśliwe miejsce. Lądują na Cykladach i dziewczyna czuje się jak Ariadna, zakochana w Tezeuszu. Jednak nie wszystko układa się po jej myśli. Potrzebuje heroiny, inaczej odczuwa głód narkotykowy, a Gode tego nie toleruje. Tezeusz opuszcza Ariadnę i wraca do Berlina. Zanim wyjedzie, mówi jej, że nie chce dziecka, które jest efektem ich plażowej miłości. Christiane boi się, że sama nie podoła obowiązkom matki. Nie bardzo ma też na nie ochotę, więc usuwa ciążę. Zostaje sama. Znika Tezeusz i piękno wspólnej ucieczki na wyspę miłości. Pojawia się Panagiotis, grecki półbóg, który przygarnia zagubioną podróżniczkę. Ma też heroinę, więc życie nabiera blasku. Czasami są nim tak oślepieni, że nie odróżniają dnia od nocy, zwłaszcza Christiane, która nie martwi się o przyszłość. Na koncie ma już pół miliona marek, a jej życie toczy się na ciepłych plażach greckich wysp. Spędzi na nich siedem lat swojego życia.

- Byłam wtedy młodą idiotką, miałam tylko dwadzieścia pięć lat. - powie Christiane. - Ten Grek zrobił ze mnie kobietę. Tyle mi dał, z nim i dzięki niemu czułam się niewiarygodnie wolna, byłam sobą, po prostu.

Jednak grecki bóg nie może już zapełnić jej duszy. Od czasu do czasu Christiane leci do Szwajcarii, do swoich przyjaciół, Anny i Daniela Keelów. Scena narkotykowa w Zurychu jest jeszcze lepsza od tej berlińskiej, na której wyrastała. Narkomani mają swoje miasteczko, gdzie dragi kupuje się jak bułki, proszą po prostu sprzedawcę o podanie odpowiedniego towaru. Zanim władze zrobią z tym porządek, Christiane wiele się zdąży nauczyć. W tym wszystkim zgubi gdzieś Panagiotisa, ale nie szkodzi. Potrafi kochać, więc spotyka Sebastiana. I znów zachodzi w ciążę.

 

Matka

To dziecko w końcu urodzi. Zdrowy chłopiec przychodzi na świat w Berlinie, gdzie Christiane i Sebastian mają małe mieszkanko. To nowe, porywające doświadczenie w życiu młodej narkomanki. Jest szczęśliwa i wreszcie ma kogoś, kto ją kocha. Dziecko otrzymuje imiona Dont Phillip i to ono staje się teraz centrum świata Christiane.

- Kiedy zostałam matką, całe mnóstwo rzeczy robiłam po raz ostatni w życiu – zaznacza. - Na przykład wyrywanie klientów na ulicy. To mi się zdarzyło tylko dwa razy od czasów dworca ZOO. Trochę dziwne, skoro na koncie ma kilkaset tysięcy marek.

Mały Philip rzeczywiście zmienia Christiane. Kobieta kocha dziecko do szaleństwa i stara się być dla niego jak najlepszą matką. Nie rozpieszcza go, ale i nie ogranicza, bo wciąż pamięta swoich rodziców i nieudane dzieciństwo, pełne frustracji i alkoholu. Chce być inna, aby Philip nigdy się w życiu nie zagubił.

Pewnego dnia chłopiec zapada na koklusz, ale lekarz bagatelizuje objawy. Dziecko dusi się i sinieje, nie może złapać oddechu. Zrozpaczona Christiane biega od szpitala do szpitala, żebrząc o pomoc. Jest narkomanką, dla wielu lekarzy jej słowa nie mają znaczenia. Ot, jeszcze jedna naćpana histeryczka. Kiedy mały w końcu trafia na oddział, Christiane oddycha z ulgą. Przez tydzień nie opuszcza jego łóżeczka. Opukuje plecy dziecka, zna koklusz z własnego dzieciństwa. Po tygodniu Phillip może już wrócić do domu. Ocaliła go.

- Jako matka uważałam za swój obowiązek dobrze rozpoczynać dzień – wspomina. Wstaje przed siódmą i robi chłopcu kakao. Jest szczęśliwa, choć bardzo zmęczona. Ojciec Phillipa jakoś zniknął z jej życia. Ze wszystkim Christiane musi radzić sobie sama, więc czasami zapala skręta, ot tak, dla uspokojenia się. Sąsiedzi unikają Christiane i zakazują swoim dzieciom bawić się z Phillipem. To nie jest miłe, ale życie w ogóle nie jest miłe. Zwłaszcza, gdy jest się narkomanką.

Christiane chce wyjechać za granicę. Wybiera Holandię, ale asystent rodzinny, któremu podlega, nie jest jej pomysłem zachwycony. Odradza, zaczyna robić kłopoty. Christiane postanawia wyjechać, nawet bez jego zgody. Ucieka z Phillipem do Amsterdamu; towarzyszy jej Beckermann, syn szefa berlińskiego półświatka. - Może nie doszłoby do tego wszystkiego, gdyby nie było z nami Beckermanna, nie mam pojęcia – zastanawia się. Ale jest już za późno. Kończą się pieniądze i Christiane z synem wraca do Niemiec. Natychmiast zostaje zatrzymana, a Phillip trafia do rodziny zastępczej. Nigdy już go nie odzyska, choć i tak ma dużo szczęścia, bo nowi rodzice chłopca dbają o jego kontakty z Christiane. Razem ustalają plany wakacyjne Phillipa i rozmawiają o jego edukacji. Minie jednak wiele lat, zanim chłopak wybaczy matce nieszczęście, jakie na niego ściągnęła. W końcu zostaną przyjaciółmi, ale do tego czasu Christiane znowu będzie sama. Nawet matka wystąpi przeciwko niej.

 

Chora kobieta

Christiane jest chora. Kiedy spotyka swoich fanów na jednym z wieczorów literackich, wszystkich interesuje tylko jedno: czy w końcu przestała ćpać. Dwadzieścia lat na metadonie, leku który pozwala jej zapomnieć o heroinie i długie epizody ciągów narkotykowych. Nie jest czysta i nigdy już nie będzie. Drobna kobieta o brązowych włosach uśmiecha się spokojnie do swoich fanów. Przez trzy lata z dziennikarką Sonją Vukovic pisała ciąg dalszy swoich wspomnieć. Kolejne trzydzieści lat po My, dzieci z dworca ZOO to czas prób i decyzji. Nigdy nie wyszła z nałogu. Czasami udawało się go jedynie złagodzić. - Nie jestem wyleczona – mówi. - Ale czasami oglądam twarze w metrze i widzę, że nie tylko ja wpadłam w pułapkę. Christiane zaliczyła kilka aborcji i w końcu zaraziła się żółtaczką typu C. Jej życie się kończy, choruje na marskość wątroby, ale jest pogodna. Podpisuje swoją nową książkę dla fanów, bo Christiane ma swoich wyznawców - jest ich około miliona. Wciąż stanowi dla nich wzór i przestrogę, ona - antybohaterka, kultowa postać cywilizacji Zachodu.

Żyje skromnie. Na jej koncie co miesiąc pojawia się około 2 500 euro za niekończącą się sprzedaż My, dzieci z dworca ZOO. To bardzo cieszy Felscherinow. - W ogóle staram się być pogodna – mówi. - Czasami tylko coś pęka i wtedy krzyczę, na wszystkich, na ulicy, w supermarkecie. Nie zawsze przecież wszystko idzie po mojej myśli.

Zakłada fundację Christiane F, która ma pomagać takim ludziom jak ona, czyli każdemu, kto się pogubił. W zarządzie fundacji zasiada Sonja Vukovic, emocjonalnie związana z Christiane. Chce pomagać, szukać rozwiązań, zachęcać byłych narkomanów do pracy z tymi, którzy zamierzają skończyć z ćpaniem. Mówią o dialogu społecznym, w 2015 planują rozpocząć wydawanie magazynu – platformy komunikacyjnej pomiędzy światem narkomanów a społeczeństwem. - Nikt nie powinien być stygmatyzowany – podkreślają. Może uda im się trafić do młodych, którzy są najbardziej podatni na uzależnienia. Tak jak kiedyś Christiane. Dziesiątki lat w programie metadonowym i ciągłe uzależnienie już jej nie przeraża. Nawet nieunikniona śmierć w wyniku wyniszczenia organizmu nie jest Christiane straszna. Wierzy, że jej życie ma sens i że swoją historią poruszyła świat. Nawet, jeśli nie była to najpiękniejsza opowieść.

 

Na podstawie:

http://www.theguardian.com/tv-and-radio/2013/dec/22/art-heroin-christiane-f

http://www.spiegel.de/international/germany/christiane-f-publishes-new-book-about-her-life-on-drugs-a-926540.html

http://christiane-f-foundation.org/index-en.html

http://christiane-f.com/

Christiane V. Fescherinow, Christiane F. Życie mimo wszystko, Iskry 2014

Christiane F, My, dzieci z dworca ZOO, Iskry 2011

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Avatar uĹźytkownika - czarniutka21
czarniutka21
Dodany: 2014-11-16 19:48:43
0 +-
wzruszający tekst.. My dzieci z Dworca ZOO czytałam wiele razy, a więc z chęcią przeczytam historię o dalszych losach Christine - szkoda, że tak tragicznych.