Arogancja głupoty
Data: 2009-01-27 08:52:47Było to kilka lat temu. Przyjaciel zaprosił mnie na imprezę, na której znaleźć się mieli zupełnie obcy mi ludzie. Jak trafnie się spodziewałem - nie mogłem bawić się dobrze.
Późnym wieczorem, nie pogłębiając zbyt przesadnie swojego upojenia alkoholem, zostałem w kuchni obleganego mieszkania w towarzystwie dwóch miłośników muzyki techno. Jako osoba bez zbytecznych uprzedzeń próbowałem się z nimi porozumieć w temacie muzyki. Jest kilku twórców brzmienia elektronicznego, których sam, jako słuchacz jazzu, puszczam na odtwarzaczu w chwilach euforycznej samotności. Temat szedł ociężale, bo jedyne, co potrafili z niego wydobyć to stwierdzenia, że taki-a-taki kawałek "jest zajebisty". Nie dogadałem się i zamilkłem na kilka kwadransów.
W dalszej części imprezy zdażyło mi się rozmawiać z innymi osobami na tematy inne niż muzyka. I nie oznaczało to niczego pozytywnego. Nikt nie pojmował moich uwag rzucanych pod ich wypowiedzi. Potem kilku zmówiło się przeciw mnie, wtrącając się w rozmowy i sugerując w prostacki sposób, że jestem głupkiem. Rzuciłem im w końcu jakąś wiązankę, której wyraźnie nie pojęli. Potem odnalazłem przyjaciela i zapytałem go, czy wychodzi ze mną. Został.
Wracając do mieszkania, przypomniałem sobie jedną z rozmów, którą prowadził z właścicielem "lokalu". Dotyczyła narkotyków i plotek o jakiejś młodej dziewczynie puszczającej się z kim popadnie. Nie błyszczeli elokwencją. Teraz zadaję sobie pytanie: warto na siłę próbować dogadać się z ludźmi, którzy to, czego nie rozumieją, traktują jako kłamstwo lub coś niepojęcie głupiego? Nie jestem przekonany, czy ktokolwiek z tej imprezy może zrozumieć na czym ten świat się opiera? Najważniejsze jednak, żeby nie popaść w podobną im arogancję.