Biedronki. Fragment powieści „Zanim odfrunę"

Data: 2018-11-19 13:45:57 | Ten artykuł przeczytasz w 9 min. Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet
News - Biedronki. Fragment powieści „Zanim odfrunę

Granica miłości i nienawiści bywa jak brzeg morza, zaskakująco zmienna... Przekonać się o tym można podczas lektury nowej powieści Hanny Kowalewskiej Zanim odfrunę. W minionych tygodniach zaprezentowaliśmy Wam jej fragmenty, mieliście też okazję przeczytać nasz wywiad z autorką. Dziś czas na ostatni już fragment książki, jaki zamieścimy w naszym serwisie. Jeśli jesteście zaintrygowani, sięgnijcie po książkę lub po poprzedni tom cyklu – Tam, gdzie nie sięga już cień

Powieść Hanny Kowalewskiej bierze udział w plebiscycie „Najlepsza książka na Gwiazdkę". Można na nią głosować na http://www.ksiazkanagwiazdke.pl Wśród wszystkich, którzy to uczynią, wśród tych, którzy nadeślą nam uzasadnienie dokonanego wyboru lub zachęcą do głosowania znajomych rozdysponowane zostaną zestawy liczące nawet 15 nowości wydawniczych.

Inka leżała na swoim łóżku, wpatrzona w sufit, i przetrawiała scenkę z opowieści Janki. To była opowieść jakby zamiast listów. Bo Janka zdecydowała, że nie może pokazać tych, które wypadły na podłogę.

— Za dużo tam o mnie — powiedziała tonem usprawiedliwienia. — Ale za to możesz zapytać, o co chcesz. Odpowiem na każde pytanie.

— Powiedz, czy to listy z Jantarni?

— Tak. Z samego początku. Ja wróciłam do Warszawy, a Monika jeszcze została. — Janka kłamała teraz z większą pewnością w głosie. To były listy z zupełnie innego czasu. A jakże! W dodatku wypadły te najgorsze.

— Już poznała Romana? — dopytywała się Inka.

— Tak.

— Dla mamy nie miało znaczenia to, że on miał rodzinę? — zapytała Jankę.

Kiedyś już na to pytanie odpowiedziała jej Truda Tryska. Ale Truda znała Monikę tylko trochę. Raczej snuła domysły, co kierowało Moniką, niż wiedziała na pewno.

Janka spochmurniała.

— Nie powiedział jej o tym. Mnie zresztą też. Dowiedziałyśmy się, gdy Monika była już zakochana. Wróciła wtedy do Warszawy, a on przyjechał za nią.

Inka pomyślała, że w opowieści Janki ta historia układa się w przybrudzony kicz.

— Nie miał najlepszej reputacji. Zastanawiam się, jak to się stało, że mama mu zaufała.

— Miał taki dar. I nie był nachalnym podrywaczem. To było coś takiego… — Janka bezskutecznie usiłowała znaleźć właściwe słowa. — Zagadywał… Ale tak, że brało się to za coś naturalnego. Plama na guziku. Od lodów. Jadłam lody. Skapnęło mi, a on wyciągnął chusteczkę i powiedział, że mi tę plamkę zetrze, bo pobrudzę sobie bluzkę. I starł. Niby nic, a wszystko. Bo gdy czyścił guzik, tak zajrzał mi w oczy, jakby robił przegląd wszystkich moich myśli. Aż mi się od tego zrobiło gorąco, bo właśnie myślałam, jaki przystojny i uważny mężczyzna. Musiałabyś go w tamtym czasie widzieć. Czy raczej z tamtego czasu pamiętać, bo widzieć to ty go widziałaś.

— Byłam tam wtedy z tobą?

— Nie — Janka wzmocniła zaprzeczenie kręceniem głowy. — W tamtej chwili nie. Moniki też przy mnie wówczas nie było — uprzedziła pytanie Inki. — Tylko ja, Roman i plama na guziku. Dziwne, jak ja to dokładnie pamiętam po tylu latach. I to, że od razu poczułam się zaopiekowana i bezpieczna. Zauważył, że mam gęsią skórkę. Na molo akurat tego dnia trochę wiało. Słoneczny dzień z zimnymi liźnięciami. Powiedział, że jak zejdę na plażę, to między kępkami traw znajdę zaciszny dołek, gdzie będzie mi ciepło nawet w tej mojej cienkiej sukieneczce. Odpowiedziałam, że na kogoś czekam, a on na to, że z plaży będzie widać molo. I że mi pokaże takie osłonięte miejsce z widokiem na przewalający się po nim tłum.

— Czekałaś wtedy na mamę?

— Tak. A właściwie na was obie. Zachciało ci się do toalety. — Janka spochmurniała. — Inna na moim miejscu nie czekałaby na ładniejszą koleżankę. Ale ja byłam głupia. Uwierzyłam temu głębokiemu spojrzeniu. I temu, że rozłożył swoją kurtkę, bym mogła na niej usiąść. Gdybym po prostu z nim gdzieś poszła, nie oglądając się na was, może wszystko inaczej by się potoczyło. Taki to był kwadrans. Człowiek nie wie, że właśnie decyduje o życiu swoim i paru innych osób. A on zapytał, czy na pewno chcę dalej wypatrywać koleżanki, bo może wolę wrócić do pokoju po coś cieplejszego do ubrania i popłynąć z nim statkiem wycieczkowym do Helu. Akurat był tam festyn.
Janka zapatrzyła się w te wspomnienia. A Inka aż się wzdrygnęła. Bo i jej losy się wtedy ważyły. Podskakiwała pewnie akurat przy mamie. Żaden mężczyzna w kurorcie nie podrywa kobiety z dzieckiem. Gdyby Janka zdecydowała się iść z Romanem, to ona zostałaby jego kochanką na lipiec, a może i na całe lato.

— Biedronki. Był akurat wysyp biedronek. Łaziły i fruwały jak jakaś szarańcza. Romek zdjął mi jedną z włosów. Liczył kropki. Potem jeszcze patrzyliśmy na dwie inne biedronki, które się wybrały na wędrówkę po mojej sukience w maki. Powiedział, że przyciąga je czerwień. I że jego też przyciągnęła. To było pierwsze takie zdanie. I ostatnie.

— Zobaczyłaś nas na molu?

— Nie. Nawet tam nie patrzyłam. To Monika nas znalazła. Nie chciała psuć mi szyków. Rzuciła tylko jakieś: „Hej, tu jesteś. Nie przeszkadzaj sobie. My idziemy do portu, zobaczymy się na obiedzie”.

— I poszłyśmy?

— I tak, i nie. Niedaleko było kilka drewnianych stopni, które prowadziły do ośrodka za wydmami. Oboje z Romkiem widzieliśmy i słyszeliśmy, jak rzuciłaś: „Mamiś, schody! Zobaczę, co widać z góry. Mogę?”.

— Mama się zgodziła?

— Owszem. To były niewielkie schody, z niskimi progami. Wdrapałaś się na górę i patrzyłaś na morze. „Mamiś, statek płynie. Chodź zobaczyć statek”. — Janka parodiowała dziecięcy głosik. — Z dołu też było doskonale widać mały wycieczkowiec, ale Monika wbiegła po schodach. A Romek wstał i zapytał, czy nie wybrałybyśmy się wszystkie do Helu.

— Więc to moja wina? — zapytała Inka.

— Nie. On przestał zbierać biedronki dużo wcześniej, jak tylko Monikę zobaczył. Była w białej sukience. Wiatr tańczył wokół niej jak jakiś psotnik, który chce pokazać wszystkie atuty. A Monika miała piękne nogi. Długie, opalone, zgrabne nawet w zwykłych białych tenisóweczkach. Choć nie wiem, czy o to chodziło. Jantarnia w sezonie jest wypełniona ładnymi ciałami. Kawałek nagości, nawet najładniejszy, nie robi wrażenia. Za to może zrobić wdzięk. A wy obie byłyście jak uosobienie wdzięku. Ja byłam ładna, a Monika wyjątkowa. Zdjęcia tego nie pokazują, bo to było w gestach, w sposobie chodzenia, bycia, reagowania. Nie wiem, czy Roman zobaczył to od razu. Może jeszcze wtedy myślał o mnie? Może bał się, że po paru chwilach rozmowy gdzieś mu zniknę? Białe czy czerwone? A może zielone? Bo ty byłaś w zielonej sukieneczce i ta zieleń pięknie kontrastowała z białą sukienką twojej matki. Czasami myślę, że on zakochał się właśnie w tamtej chwili, gdy stałyście na schodach, od razu w was obu, w tym wspólnym wdzięku i uśmiechach, z jakimi patrzyłyście na niego, stojącego już u podnóża schodów. Jeśli w chwili podnoszenia się z piasku myślał o mnie, to gdy Monika schodziła w dół, już tylko o niej. A ty ciągle jeszcze stałaś na górze. Byłaś bardzo grzecznym dzieckiem, więc wpatrywałaś się w matkę, czekając, co postanowi na temat wycieczki. „To pewnie kosztuje majątek” — zacytowała Janka. — Dotąd pamiętam jej słowa. Patrzyła przy tym na mnie pytająco. Nie chciała mi przeszkadzać.

— Popłynęłyśmy?

— Tak. Romek powiedział, że kapitan stateczku to jego znajomy i załatwi nam dużą zniżkę. Mnie już to wszystko nie cieszyło. Wiedziałam, że on nie będzie zbierał biedronek z mojej sukienki. Z Moniki też zresztą nie zbierał. Ona trzymała go trochę na dystans. Za to ty patrzyłaś na niego jak na czarodzieja, który wyczarowuje superfajne przyjemności. Przypadliście sobie do gustu. Kupił ci wiatraczek przed wejściem na statek. „Mamiś, mogę go wziąć?”, zapytałaś, jak to było w twoim zwyczaju. Mamiś nie protestowała.

Cytowany fragment pochodzi z książki „Zanim odfrunę”, drugiego tomu serii o Jantarni pióra Hanny Kowalewskiej. Powieść ukazała się nakładem Wydawnictwa Literackiego 31 października 2018.

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Zanim odfrunę
Hanna Kowalewska2
Okładka książki - Zanim odfrunę

  Matka i córka. Po pierwszej zostały obrazy, trochę niepokojących opowieści i rzeczy w dużym, dawno nieużywanym domu. Druga pierwszej nie...

dodaj do biblioteczki
Reklamy
Recenzje miesiąca
Z pamiętnika jeża Emeryka
Marta Wiktoria Trojanowska ;
Z pamiętnika jeża Emeryka
Obca kobieta
Katarzyna Kielecka
Obca kobieta
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Oczy Mony
Thomas Schlesser
Oczy Mony
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Rok szarańczy
Terry Hayes
Rok szarańczy
Pokaż wszystkie recenzje