Haga, 1942 rok. Jedynym sposobem na ocalenie Lien, dziewięcioletniej Żydówki, przed nazistowskimi prześladowaniami jest oddanie jej do rodziny zastępczej. Po wojnie uratowana przed Holokaustem dziewczynka dowiaduje się, że jej rodzice i niemal wszyscy bliscy zginęli. Z czasem relacje z nową rodziną się pogarszają, a w końcu z niejasnych przyczyn więzi zostają całkowicie zerwane. Tajemnicę stara się rozwikłać Bart van Es, wnuk rodziców zastępczych Lien, który postanawia opowiedzieć jej historię, poszukując odpowiedzi na dręczące go pytanie: dlaczego żydowską dziewczynkę wymazano z rodzinnej pamięci?
Dziewczynka z wycinanki to mistrzowskie połączenie książki historycznej, reportażu i biografii. Podróżując w czasie i przestrzeni, van Es rozlicza się nie tylko z przeszłością własnej rodziny. Opisuje również niejednoznaczną postawę Holendrów wobec niemieckiego okupanta, odsłaniając ciemne strony liberalnego i tolerancyjnego społeczeństwa. Do lektury zaprasza Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ostatnio na łamach naszego serwisu mogliście przeczytać premierowy fragment książki, dziś prezentujemy Wam kolejną jego część:
Przez kilka następnych dni podróżuję po Holandii, odwiedzając archiwa oraz miejsca związane z dzieciństwem Lien. W NIOD* stoję w zacienionym ogrodzie na dziedzińcu, gdzie słychać tylko stateczne głosy uczonych i doktorantów, trzymając w ręku fiszkę z informacjami na temat uwięzienia mego dziadka w Vught. Osadzono go tam po policyjnym nalocie, który pamięta Lien. Fiszka to wyglądająca zupełnie niewinnie pożółkła kartka z jego napisanym nierówno na maszynie imieniem (takim samym jak imię mego ojca, podobnie zresztą jak data urodzin)na górze. Vught, jedyny obóz koncentracyjny na terenie Holandii, został zbudowany rękami samych więźniów w1943 roku. Za fosą i ogrodzeniem z drutu kolczastego stoi obozowa szubienica, na której zginęło co najmniej 500więźniów. Inni, stłoczeni w zbyt ciasnych celach, po prostu się udusili; osadzonych bezustannie szczuto psami;wydawano im też chodaki z nieheblowanego drewna, żeby drzazgi kaleczyły ich w stopy. W Vught znajdował się także obóz przejściowy, przez który przewinęło się ponad tysiąc żydowskich dzieci. Przyglądając się żółtej fiszce,zastanawiam się, czy mój dziadek je widział i czy myślał o Lien.
W zbiorach NIOD znajdują się jeszcze inne dokumenty związane z historią Lien. Jednym z nich jest wydrukowany na firmowym papierze list, który pewien lekarz praktykujący w Dordrechcie rozesłał do swoich pacjentów w 1941 roku. Dr Cahen wyjaśnia w nim, że jego dyplom, zdobyty kosztem ciężkiej pracy trzydzieści lat wcześniej, jest nieważny. W związku z tym musi ich prosić, aby zechcieli skorzystać z usług innego lekarza, który nie jest Żydem. Poleca im Jana Heromę, męża Took, którego charakteryzuje jako „człowieka o złotym sercu”. Jeżeli będą odwiedzać jego gabinet, wyjaśnia, Jan Heroma przekaże uzyskany z tego tytułu zarobek dr. Cahenowi, aby pomóc mu przetrwać te ciężkie czasy. Pacjenci mogli już o nim słyszeć, pisze dalej dr Cahen, ponieważ zasłynął jako bohater, który opatrywał rannych pod ostrzałem podczas bitwy o Dordrecht rok temu, kiedy Niemcy wtargnęli do Holandii.
W archiwum znajdują się także dokumenty potwierdzające śmierć rodziców Lien, o której ona sama, oczywiście, dowiedziała się dawno temu. W zwięzłym raporcie policyjnym odnotowano ich aresztowanie o godzinie 22.00, 9 października 1942 roku. Notatka o ich schwytaniu, zapisana schludnym odręcznym pismem, to zaledwie krótki fragment raportu, którego zasadniczą treść stanowi opis drobnego wypadku rowerowego. To zdumiewające, że tan sam policjant, który pofatygował się do szpitala, by sprawdzić stan zdrowia poszkodowanego rowerzysty, informował bez emocji o aresztowaniu i deportacji żydowskiego małżeństwa.
Po opuszczeniu miejsca zamieszkania zarejestrowanego w urzędzie, Charles i Catharine ukrywali się w Lejdzie, gdzie, wedle wszelkiego praw- dopodobieństwa, zostali zadenuncjowani. Wyobrażam ich sobie – on miał wówczas trzydzieści pięć lat, ona zaledwie dwadzieścia osiem – jak stoją, trzymając się za ręce, przed funkcjonariuszami, którzy przyszli ich aresztować. Dowodził nimi rówieśnik Charlesa, holenderski policjant Ulrich Koenrad Hoffman.
Koenrad Hoffman był pod pewnymi względami przeciwieństwem policjanta z Dordrechtu, Harry’ego Eversa. Podczas swego procesu w 1949 roku ten zaangażowany działacz NSB* niczego się nie wypierał. Jak wynika z dokumentacji zgromadzonej przez prokuraturę, z natury chorowity i nerwowy Hoffman był zagorzałym faszystą, poświęcającym czas i energię na takie drobiazgi jak sporządzanie raportów o nauczycielach, którzy przejawialiantyniemieckie nastawienie. Anonimy, które otrzymał – zaadresowane „Do śmierdziela Hoffmana, Gestapo” – przesłał naczelnikowi policji z żądaniem podjęcia stanowczych działań.
Swoje listy opatrywał zawsze logo miecza i swastyki, i kończył pozdrowieniem holenderskich faszystów HOU SEE! Ze względu na swoją skłonność do napadów lęku marnował mnóstwo energii na tak zupełnie nieefektywnedziałania zapobiegawcze jak instalowanie podsłuchów w celach.
Wyróżniał się ponadto niezwykłą skrupulatnością w wypełnianiu obowiązków. Należało do nich między innymi „oczyszczenie” żydowskiego sierocińca, w którym mieszkało 150 chłopców i dziewczynek. Po wojnie, po ogłoszeniu wyroku na swoim procesie, narzekał na „nadzwyczajną surowość” kary pięciu lat i trzech miesięcy pozbawienia wolności i przekonywał sędziego, że jako funkcjonariusz działający w ramach przyznanych mu uprawnień nie ponosi „żadnej odpowiedzialności prawnej”. Przyznał, że patrząc wstecz, ma pewne wątpliwości natury moralnej w odniesieniu do swojej działalności, ale dotyczą one „bardzo drobnych kwestii”.
Catharine, matka Lien, została zamordowana w Auschwitz dokładnie miesiąc po aresztowaniu przez Hoffmana. Umarła razem ze swoją matką, co jest jakąś pociechą dla Lien. Charles zginął kilka miesięcy później, 6 lutego 1943 roku.
Książkę Dziewczynka z wycinanki kupicie w popularnych księgarniach internetowych: