Przybyła z wiatrem. Fragment książki „Brzoskwinie dla księdza proboszcza"

Data: 2020-03-10 11:08:32 | Ten artykuł przeczytasz w 6 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Joanne Harris zdobyła międzynarodową sławę w r. 1999 dzięki swojej powieści Czekolada, która znalazła się na liście finalistów do Whitbread (Costa) Prize. Na jej podstawie został nakręcony nominowany do Oskara film z Juliette Binoche i Johnnym Deppem. Do historii Vianne Rocher autorka powróciła w powieści Rubinowe czółenka, której akcja rozgrywa się w Paryżu. Teraz mamy szansę poznać ciąg dalszy opowieści o Vianne za sprawą książki Brzoskwinie dla księdza proboszcza.

Obrazek w treści Przybyła z wiatrem. Fragment książki „Brzoskwinie dla księdza proboszcza" [jpg]

 Vianne Rocher od lat mieszka z ukochanym Roux i dwiema córkami w Paryżu. Pewnego dnia otrzymuje list, którego autorką jest Armande Voizin, dawno nieżyjąca mieszkanka Lansquenet. Armande prosi w nim swą dawną przyjaciółkę o przyjazd do swego starego domu. Komu potrzebna jest pomoc Vianne? Jak ułożą się jej stosunki z tamtejszą społecznością? Jaką rolę odegra w tym wszystkim proboszcz Reynaud, który kiedyś doprowadził do wyjazdu Vianne z Lansquenet?

Do lektury powieści Joanne Harris zaprasza Wydawnictwo Prószyński i S-ka. W ubiegłym tygodniu w naszym serwisie zaprezentowaliśmy Wam premierowy fragment książki Brzoskwinie dla księdza proboszcza. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:

Zapukała raz jeszcze. Uchyliłem drzwi o centymetr.

– Pies jest przy furtce!

– Mogę wejść?

– Ehmm... Raczej nie.

– Tylko na minutkę – obiecała i weszła. – O mój Boże, Francis, co ci się przytrafiło?

Aż syknąłem z rozpaczy.

– Czy nie prosiłem, żebyś...

– Co się stało? – Twarz jej silnie pobladła. Chłopiec za jej plecami patrzył na mnie z jawnym podziwem. – Suuuper! Czy ksiądz się bił?

– Nie. Chyba go rozczarowałem.

– Pilou, zabierz Vlada do domu – poleciła mu Joséphine. – Powiedz Marie-Ange, żeby stanęła za barem, a potem przynieś mi apteczkę pierwszej pomocy. Jest w moim pokoju, taka duża z czerwonym krzyżem na wieczku...

– Naprawdę nie trzeba – wtrąciłem. Wydała jakiś nieartykułowany dźwięk i rzuciła płaszcz na krzesło. Pod spodem miała bladoniebieski sweter i czarną spódnicę. Krótkie blond włosy deszcz pozlepiał jej w strąki. Wyglądała na zatroskaną, a jednocześnie wściekłą.

– Francisie Reynaud, jeśli w tej chwili nie powiesz, co się stało, to rozpowiem wszystkim klientom, że wdałeś się w bójkę w moim barze i musiałam wlać ci do głowy trochę rozsądku!

– Dobrze, już dobrze... Opowiedziałem jej wszystko. Słuchała z niedowierzaniem.

– Mówisz, że chodziło im o ten pożar?

Wzruszyłem ramionami.

– A o cóż by innego?

– Ale przecież to nie ty podpaliłeś tę szkołę!

– Wiele osób nie zgodziłoby się z tobą.

– W takim razie to idioci, wszyscy, co do jednego. Teraz siadaj, muszę ci się przyjrzeć.

Następne pół godziny upłynęło mi w stanie głębokiego zakłopotania, gdyż Joséphine zabrała się do opatrywania moich licznych obrażeń za pomocą środków ze swojej apteczki. Ta kobieta jest niemożliwa. Nie miałem nic do powiedzenia i nie mogłem jej w żaden sposób powstrzymać. Maść arnikowa, plastry na skaleczenia, bandaże na palce i żebra...

– Odkąd to jesteś wykwalifikowaną pielęgniarką?

– Nie szarp się. Kiedy wyszłam za Paula-Marie, szybko nauczyłam się wszystkiego o podbitych oczach i połamanych żebrach. Ściągaj koszulę!

– Ale, Joséphine...

– Powiedziałam, ściągaj koszulę, monsieur le curé! A może mam wezwać doktora Cussoneta, żeby rozniósł nowinę po całej wsi?

Ustąpiłem, ale jak z łaski. Kiedy wreszcie skończyła, zapytała:

– I co? Nie lepiej teraz?

Wzruszyłem ramionami.

– Wszystko mnie boli.

– Niewdzięcznik! – rzuciła z uśmiechem. Czy już wspomniałem, że uśmiecha się oczami?

– Dziękuję, Joséphine. Jestem ci bardzo wdzięczny za pomoc. I doceniłbym, gdybyś nikomu o tym nie wspomniała. I tak marnie wyglądam u biskupa, a gdyby jeszcze i to do niego dotarło...

– Twój sekret jest bezpieczny. W tym akurat naprawdę jestem dobra. I już z ostatnim figlarnym uśmiechem pochyliła się i cmoknęła mnie w policzek. A potem uciekła w deszcz, jak letni sen.

Pobłogosław mnie ojcze, bo zgrzeszyłem. A przynajmniej zgrzeszyłbym, gdybym miał szansę. Może to z powodu stresujących wydarzeń ostatniej nocy, może przez dotyk jej rąk? Minęło tyle czasu, odkąd ostatni raz dotknęła mnie kobieta. Tak mi wstyd na samą myśl o czasach, kiedy to Joséphine ukrywała swoje siniaki tak jak ja teraz; ciemne okulary w pochmurny dzień, płaszcz, który był jej zbroją, zamykanie się przed ludźmi z powodu ciągłych „migren”... Czy dlatego mi pomogła, mon père? Bo wiedziała, jak to jest być ofiarą, czuć wstyd? Nie zasłużyłem sobie na jej dobroć. Wiedziałem, że Paul-Marie ma gwałtowny charakter, ale dopóki przychodził do spowiedzi, co mogłem zrobić? Nie miałem prawa interweniować. Zrobiła to Vianne Rocher. Vianne Rocher, która przybyła z wiatrem i uderzyła w dzwon, aby odmienić nas wszystkich...

W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki Brzoskwinie dla księdza proboszcza. Powieść Joanne Harris kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Brzoskwinie dla księdza proboszcza
Joanne Harris0
Okładka książki - Brzoskwinie dla księdza proboszcza

Kontynuacja bestsellerowej Czekolady. Vianne Rocher, znana czytelnikom bohaterka Czekolady i Rubinowych czółenek, od lat mieszka z ukochanym Roux i...

dodaj do biblioteczki
Reklamy
Recenzje miesiąca
Smolarz
Przemysław Piotrowski
Smolarz
Babcie na ratunek
Małgosia Librowska
Babcie na ratunek
Wszyscy zakochani nocą
Mieko Kawakami
Wszyscy zakochani nocą
Baśka. Łobuzerka
Basia Flow Adamczyk
 Baśka. Łobuzerka
Zaniedbany ogród
Laurencja Wons
Zaniedbany ogród
Dziennik Rut
Miriam Synger
Dziennik Rut
Pokaż wszystkie recenzje