Ten człowiek umrze. Fragment książki „Budząc lwy"

Data: 2019-06-04 14:31:22 | Ten artykuł przeczytasz w 7 min. Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet

Budząc lwy to pasjonujący thriller psychologiczny z dylematem moralnym w tle. 

Neurochirurg Ejtan Grin wiedzie perfekcyjne życie szczęśliwego męża i ojca. Pewnej nocy, wracając do domu samochodem po wyczerpującym dyżurze, potrąca człowieka. Widząc, że mężczyźnie – imigrantowi z Afryki – nie można już pomóc, ucieka z miejsca wypadku. Gdy następnego dnia do drzwi zapuka żona ofiary z jego portfelem w ręku, Ejtan rozpocznie rozpaczliwą walkę, by ratować swoją rodzinę i reputację. Ceną za milczenie kobiety nie będą jednak pieniądze, lecz coś, co zburzy jego uporządkowane życie. 

Budząc lwy to trzymająca w napięciu powieść o poczuciu winy, wstydzie i pożądaniu, opowiedziana z kilku punktów widzenia. Gundar-Goshen po mistrzowsku oddaje moralne rozterki swoich postaci, precyzyjnie opisując ich skomplikowaną psychikę. Jednocześnie odsłania przed czytelnikami problemy współczesnego Izraela, które rzadko znajdziemy w literaturze współczesnej. 

W 2017 roku książka otrzymała prestiżową brytyjską nagrodę Jewish Quarterly-WingatePrize. Do lektury zaprasza Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, dziś w naszym serwisie publikujemy premierowe fragmenty powieści: 

To był Erytrejczyk. Albo Sudańczyk. Albo Bóg wie co. Trzydziesto, może czterdziestoletni mężczyzna. Nigdy nie potrafił ustalić, ile oni mają lat. Na koniec safari w Kenii dał napiwek facetowi, który prowadził dżipa. Wdzięczność tego człowieka mu schlebiała i dorzucił kilka pozbawionych znaczenia pytań, z życzliwością, w którą w tamtej chwili wierzył. Zapytał jak ci na imię i ile masz dzieci, i ile masz lat. Na imię miał Husu, miał troje dzieci i był w wieku Ejtana, chociaż wyglądał na starszego o dekadę. Ci ludzie rodzą się starzy i umierają młodzi, a po drodze co. Kiedy zapytał go o dokładną datę urodzenia okazało się, że jest między nimi dzień różnicy. Nie miało to żadnego znaczenia, ale jednak. A teraz ten mężczyzna, czterdziesto, może trzydziestoletni, leży na drodze z roztrzaskaną głową.

Janis Joplin błagała go, aby wziął jeszcze jeden kawałeczek jej serca, ale on ukląkł na ziemi i przyłożył głowę do spękanych warg Erytrejczyka. Lekarz z Soroki skończył pracę po dziewiętnastogodzinnym dyżurze. Zamiast pojechać do domu się wyspać, postanowił sprawdzić osiągi swojej terenówki. W ciemności. Przy dużych prędkościach. Ile za to dają? Ejtan wpatrywał się błagalnie w dziurę ziejącą w głowie mężczyzny, ale jego czaszka nie wykazywała najmniejszego zamiaru zasklepienia się w cudowny sposób. Na egzaminie na koniec piątego roku profesor Zakai spytał ich, co należy zrobić, gdy przyjeżdża pacjent z rozwaloną czaszką. Mimo pogryzionych długopisów i gorączkowych szeptów, wszyscy oblali. Waszym problemem jest założenie, że w ogóle można jeszcze cokolwiek zrobić, powiedział Zakai, kiedy na jego biurku zaczęły piętrzyć się odwołania. Kiedy roztrzaskane jest sklepienie czaszki i mamy do czynienia z rozległym urazem neurochirurgicznym, nie można zrobić nic więcej, jak tylko pójść na kawę. Mimo to Ejtan zmierzył puls, który był szybki i słaby, sprawdził nawrót kapilarny, który okazał się wyjątkowo powolny, znów upewnił się z pożałowania godną pedanterią, że drogi oddechowe są drożne. Do diabła, nie może po prostu tutaj siedzieć i patrzeć, jak ten człowiek kona.

Dwadzieścia minut, odbijał się w ciszy głos Zakaiego. Ani minuty dłużej. Chyba że zacząłeś wierzyć w cuda. Ejtan raz jeszcze przyjrzał się ranie na głowie Erytrejczyka. Trzeba by o wiele więcej, niż cudu, żeby pokryć na nowo szarawą masę, widoczną spod wełniastych włosów: nagie, odsłonięte neurony, lśniące w świetle księżyca. Krew płynęła z uszu, jasna i wodnista ze względu na płyn mózgowo--rdzeniowy, który już zaczął się sączyć z pękniętej czaszki. Mimo to wstał, pobiegł do terenówki i wrócił z apteczką pierwszej pomocy w ręku, już otworzył opakowanie bandaża, gdy nagle zamarł. Jaki to ma sens. Ten człowiek umrze.

 A kiedy wreszcie pojawiło się to dobitne słowo, natychmiast poczuł, jak wszystkie narządy w jego brzuchu pokrywają się lodem. Warstwa białego mrozu rozpostarła się od wątroby po żołądek, od żołądka po jelita. Po rozciągnięciu, pętle jelita cienkiego mają długość od sześciu do ośmiu metrów. Trzy razy tyle, co wzrost człowieka. Ma średnicę około trzech centymetrów, ale wielkość różni się zależnie od wieku. Jelito cienkie dzieli się na dwunastnicę, jelito czcze i jelito kręte. Ejtan czerpał z tych informacji dziwny spokój, spokój biały i mroźny. Zabawił dłużej przy jelicie cienkim. Obejrzał je dokładnie. Jego wewnętrzna powierzchnia, na przykład, zwiększana jest przez podobne do palców wypustki, zwane kosmkami. Taka budowa pomnaża wewnętrzną powierzchnię jelita cienkiego pięćsetkrotnie, do około 250 metrów kwadratowych. Niesamowite. Po prostu niesamowite. Teraz naprawdę docenia wartość swoich studiów. Mur w postaci wiedzy, który stał między nim a tym ohydnym słowem, „umrzeć”. Ten człowiek umrze.

Musisz zadzwonić do Soroki, powiedział do siebie, niech wyślą ambulans. Niech przygotują salę operacyjną. Niech ściągną profesora Tala.

I zadzwonią na policję.

Bo właśnie to zrobią. Zawsze to robią, kiedy przychodzi meldunek o wypadku drogowym. Drobny fakt, że lekarz ratujący poszkodowanego jest także przypadkowo kierowcą, który go potrącił, nie zmieni tu niczego. Zadzwonią na policję i policja przyjedzie, a on wyjaśni im, że było ciemno. Że nic nie widział. Że nie było żadnego powodu, aby spodziewać się, że ktoś będzie szedł skrajem drogi o tej porze. Liat mu pomoże. Nie na darmo ożenił się ze starszą śledczą izraelskiej policji. Ona im wyjaśni i zrozumieją. Będą musieli zrozumieć. Fakt, jechał dużo powyżej dozwolonej prędkości, i tak, nie spał już ponad dwadzieścia godzin, ale to Erytrejczyk wykazał się brakiem odpowiedzialności, nie było żadnego powodu, aby przypuszczać, że ktoś w ogóle tutaj będzie.

A czy Erytrejczyk miał powód, żeby zakładać, że ty tutaj będziesz?

Głos Liat był zimny i oschły. Już słyszał, jak tak mówi, ale zawsze do kogoś innego. Do sprzątaczki, która w końcu się przyznała, że ukradła jej kolczyki z perłami, do faceta od remontu, który potwierdził, że windował ceny. Jakże lubił wyobrażać ją sobie w pracy, spoglądającą na siedzącego naprzeciw podejrzanego swym chłodnym, rozbawiony spojrzeniem, ospała lwica, która zabawia się swoją ofiarą, zanim się na nią rzuci. Tyle że teraz widział ją naprzeciw siebie, z oczami utkwionymi w mężczyźnie na ziemi. A potem unoszącymi się, by spojrzeć na niego.

Jeszcze raz popatrzył na Erytrejczyka. Krew płynęła z jego głowy, plamiąc kołnierzyk koszuli. Jeśli będzie miał szczęście, sędzia zadowoli się kilkoma miesiącami. Ale nie będzie mógł więcej operować. To pewne. Nikt nie zatrudni lekarza skazanego za nieumyślne spowodowanie śmierci. Do tego media i Jaheli i Itamar i Liat i jego matka i ludzie spotkani przypadkowo na ulicy.

A Erytrejczyk nadal krwawił, jakby to robił naumyślnie.

W naszym serwisie możecie już przeczytać kolejny fragment publikacji. A jeśli zainteresowała Was powieść Budząc lwy, książkę możecie już kupić w popularnych księgarniach internetowych:

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Budząc lwy
Ayelet Gundar-Goshen2
Okładka książki - Budząc lwy

Pasjonujący thriller psychologiczny z dylematem moralnym w tle. Neurochirurg Ejtan Grin wiedzie perfekcyjne życie szczęśliwego męża i ojca. Pewnej...

dodaj do biblioteczki
Reklamy