Kropla olejku lawendowego, kilka płatków bergamotki, światło księżyca i szczypta magii...
Lena jest sercem Zagrodzia, a prowadzona przez nią Pełnia jego duszą. Od wieków kobiety z tego rodu pomagały tym, którzy potrzebowali ich daru. Igor, ambitny dziennikarz, rzuca wszystko i wyjeżdża na Warmię, gdzie zamierza zebrać materiał do wymarzonego reportażu. Przyjmując zakład od przyjaciela, rzuca wyzwanie odwiecznej słowiańskiej tradycji. Niespodziewany przybysz przynosi do miasteczka tajemnicę, której rozwikłanie zmieni życie wielu osób. Czy polowanie na współczesną czarownicę stanie na drodze rodzącemu się uczuciu? Kim jest tajemnicza Anna i w jaki sposób trafiła do Zagrodzia? W sielankowym krajobrazie Warmii splatają się losy ludzi pozornie ze sobą niezwiązanych, a magia tka nić ich przeznaczenia w świetle pełni księżyca. Znachorka to pełna uroku i skrząca humorem opowieść dla wielbicieli szeptuch, czarownic, magii i... miłości.
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Data wydania: 2024-05-15
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 336
Jeżeli potrzebujesz się odprężyć i masz ochotę poczytać lekką i przyjemną książkę, bez przemocy rozlewu krwi i przekleństw, a przy okazji liznąć nieco kultury i historii Warmii, to „Znachorka” będzie dla Ciebie idealną lekturą. Tajemniczy klimat, podszyty słowiańską duszą, wprowadzi Cię w świat współczesnych czarownic, magii, potęgi ziół i miłości…
Głównym miejscem akcji jest Zagrodzie, miasteczko na Warmii. Mieszka tam piękna, choć ekscentryczna, zielarka Lena, która opiekuje się lokalną społecznością. Służy mieszkańcom radami oraz własnoręcznie robionymi remediami. Prowadzi również niewielki, ezoteryczny sklepik. Do wspomnianego miasteczka przyjeżdża ambitny dziennikarz Igor, który twardo stąpa po ziemi. Nie wierzy w magię czy moc szeptuch, co zamierza zdyskredytować w swojej pracy konkursowej. W trakcie poszukiwań materiałów, mężczyzna odkrywa tajemnicę Leny oraz historię regionu. Życie mieszkańców Zagrodzia, nie jest zupełnie sielskim pasmem wydarzeń. Pojawiają się najróżniejsze problemy, a nawet dylematy życiowe, którym trzeba stawić czoła.
Autorka zgrabnie wplata w strukturę powieści opis kultury Warmii prezentując folklor, gwarę, kuchnię oraz nieco historii regionu. „Kuch drożdżowy – regionalny wypiek Warmiński, jak mnie natychmiast poinformowano – wprost rozpływał się w ustach.” Autorka, to prawdziwa ambasadorka wspomnianego regionu:)
Szczególny klimat tworzy prawdziwa historia pojmania i spalenia na stosie Barbary Zdunk, w 1811 roku, w miejscowości Reszel. Była to ostatnia spalona na stosie kobieta w całej Europie. Czy uważano ją za czarownicę? Historia ta skłoniła mnie do dalszych poszukiwań… Ale nie zdradzę Wam rezultatów, może i was do tego zachęcę.
Zakończenie książki było bardzo łatwe do przewidzenia już od samego początku, nie przeszkadzało to jednak w przyjemnej lekturze i śledzeniu losów bohaterów.
Dużą rolę w powieści odgrywa synestezja, a zwłaszcza zapachy wydobywające się z pracowni Leny. Gwarantuję wam, że czytając książkę w ciepły letni wieczór, poczujecie zapach ziół i oddech słowiańskich bogiń…
"Znachorkę' czytało mi się cudownie, a to przez niezwykły klimat, który stworzyła autorka. Książka wprowadza nas w świat magii i wierzeń słowiańskich, które otaczają nas że wszystkich stron. Niewątpliwą zasługę w tym ma Lena, od której emanuje takie ciepło, że chciałoby się do niej przytulić. Wprawiona w ziołolecznictwo kobieta, która przejawia również inne umiejętności, jest bardzo ceniona i lubiana wśród lokalnej społeczności. Zestawienie z nią sceptycznego, zdystansowanego i praktycznego Igora to dosyć odważne posunięcie, ale też ciekawe. Co wyniknie z tej relacji? Na pewno nie nuda, a dosyć nieoczekiwane zwroty akcji wprawią czytelnika w duże zainteresowanie. Do tego smaczku dodadzą liczne tajemnice, sekrety z przeszłości i problemu "teraźniejsze", przeplatane z magią. Całość prezentuje się naprawdę wyjątkowo. Fabułę poznajemy z perspektywy pierwszoosobowej narracji Leny i Igora, więc tych bohaterów możemy poznać bardzo dobrze. Tajemnicza postać Anny i tajemnice z nią związane sprawiają, że czytelnik czuję się zaintrygowany jej postacią. Podobnie jak zresztą całą fabułą, której sekrety odkrywamy stopniowo i nieśpiesznie.
Polecam
Czarownice, szeptuchy, znachorki, zielarki. To przecież zwykle niezwykłe uzdrowicielki, które leczą ziołami, a te są znane od tysięcy lat. Ja w tę magię ziół wierzę, bo sama stosuję na swojej rodzinie i działają 🙂🙃
Ta historia pachnie olejkami i ziołami.
Takimi świeżo zerwanymi do wiklinowego koszyczka, przez stąpającą boso, po lekko zroszonej trawie, młodą kobietę, w długiej kwiecistej sukience.
Ta historia otoczona jest pięknem warmińskiego słońca, słowiańskimi wierzeniami i uroczą zielarką. A w noc pełni zdarza się tam magia.
Zwykła, niezwykła kobieta. Lena. Właścicielka sklepu z ziołami, pomaga miejscowym na ich codzienne dolegliwości. Migreny, nerwobóle, przeziębienia.
Sama jest uzdrowicielką, ale własne serce zamknęła na miłość.
Jej dar chroniony jest przez ludzką miłość. Miłość mieszkańców, którym się poświęciła.
Jest jeszcze Igor. Dziennikarz, który za wszelką cenę, chce zdemaskować szeptuchę
i udowodnić, że to wszystko kłamstwa.
Jest to niezwykle porywająca książka. Pełna ciepła, pasji, dobroci i miłości.
Poczucia humoru tutaj nie zabrakło. I jak na autorkę przystało wkradł się nawet wątek kryminalny. Bardzo lekka i przyjemna historia.
Idealna na nadchodzące letnie i wakacyjne wieczory.
Pokusicie się na tę historię, bo ja nie mogłam sobie odmówić tej przygody?
Wierzycie w magię, czary czy szeptuchy? Myślicie, że można mieć taki dar? Pytam was bo właśnie skończyłam czytać najnowszą książkę Małgorzaty Starosta pod tytułem "Znachorka". Lena jest miejscowością zielarką i prowadzi sklepik Pełnia w małym miasteczku na Warmii. Od lat kobiety w jej rodzinie posiadały dar, dzięki któremu mogły pomagać innym. Igor natomiast to dziennikarz z Warszawy, który rzuca stare życie i wyrusza na Warmię by napisać reportaż o słowiańskich mitach, czarownicach i szeptuchach. Nie wierzy w takie rzeczy, ale ma nadzieję na świetny artykuł a może nawet i uznanie w świecie dziennikarskim. Co się wydarzy ze spotkania Igora i Leny? Jak chłopak odnajdzie się w świecie dziewczyny i czy to co zobaczy zmieni jego myślenie? Jest to ciepła, aromatyczna i klimatyczna historia. Świetnie wykreowani bohaterowie, mała lokalna społeczność oraz mnóstwo ziół. Od Leny bije takie ciepło, dobroć i chęć pomagania, że aż żałuję, że w mojej okolicy nie ma takiej osoby. Świetnie się przy niej bawiłam. Mam nadzieję że i Was zauroczy.
Szczypta magii, wierzenia słowiańskie, nutka tajemniczości i zapach ziół?
Jestem na tak!
Znachorka to pełna magii i humoru opowieść nie tylko o miłości, chociaż i to się tutaj znajdzie jednakże nie jest tematem nachalnym.
Igor trafia do Zagrodzia w poszukiwaniu współczesnej czarownicy, jednocześnie zakłada się z przyjacielem.
Lena to dusza Zagrodzia, każdemu skora do pomocy, zawsze uczynna a jednocześnie skryta, każdy ją zna i szanuje a kobiety w jej rodzinie od wieków przynoszą ulgę i wsparcie mieszkańcom Warmii.
Tych dwoje zderza ze sobą dwa światopoglądy.
Do bohaterów Zagrodzia dołącza tajemnicza kobieta, Anna. Kim jest? Dlaczego się tam znalazła?
Książka ma niedużą objętość stron, moim zdaniem powinna być ciut dłuższa.
Mimo to, wspaniale się bawiłam przy jej lekturze.
Jest pełna humoru, ociekająca sarkazmem a z drugiej strony bardzo emocjonalna, eteryczna i magiczna.
Zwraca uwagę nie tylko na takie życiowe problemy, więzi między ludźmi ale także na wierzenia naszych przodków, regionalne legendy i mity.
Czy szeptuchy nadal istnieją?
Czy czarownice to po prostu kobiety, które się znały na czerpaniu z natury?
Czy Igor wygra zakład?
Trzeba dodać, że nie było też cukierkowo, bohaterowie mają swoją przeszłość a i teraz zmagają się z różnymi problemami.
Postaci jest sporo jednak nie gubimy się, nikt się nie myli i każdego łatwo rozpoznać po zachowaniu.
Postacie są barwne i charakterne - i mam na myśli nie tylko panią burmistrz.
Czytając tę lekturę czuć zapach.
Ma on nuty bergamotki, lawendy, białej szałwi.
Księżyc jest tu ważnym bohaterem, natura gra pierwsze skrzypce a ja czułam się bliżej korzeni.
Emocje ludzkie są jak huragan, który zmiata wszystko na swojej drodze ale po burzy zawsze przecież wychodzi słońce.
Znajdziemy także nutę przygody, poszukując nie tylko tajemnic słowiańskich szeptuch ale także zwyczajnych ludzi, którzy się odnaleźli w odpowiednim miejscu niespodziewanie nawet dla nich samych.
Ja jako prawnuczka szeptuchy czułam się w obowiązku sięgnąć po tę książkę gdy ją tylko zobaczyłam.
Prababcia ponoć na mnie czekała i odeszła po naszym pierwszym spotkaniu. Fascynujące. Wiedziała.
Do małej miejscowości Zagrodzie przyjeżdża młody, ambitny dziennikarz. Poznaje tu Lenę – znaną i cenioną w okolicy zielarkę lub jak kto woli szeptuchę, bądź znachorkę. Oczywiście będzie romans, co nieco dramatyzmu i mnóstwo wątków pobocznych. Obiecywano mi magię, mnóstwo uroku, czaru i humoru. Czy poczułam magię? Niekoniecznie. Miałam wrażenie, że czytam poradnik początkującego zielarza, a nie książkę obyczajową. Opisów ziół rodem z Wikipedii było ty zdecydowanie za dużo, omijałam te fragmenty. Niewiele się tu działo, a to, co się działo, nie wywołało u mnie żadnej reakcji zwrotnej. Nie, żebym nie lubiła książek o tego rodzaju tematyce. Takie książki uwielbiam i czytałam ich już sporo. Opowieści o współczesnych szeptuchach, wcześniej o wampirach i wilkołakach głęboko zakorzeniły się we współczesnej popkulturze. Ja jestem cierpliwa i cierpliwie czekałam, aż coś zacznie się dziać, ale było tego niewiele. Duży plus ode mnie za wspomnienie o Sailor moon – dzięki temu wiem, że z autorką co nieco mnie łączy.
.
Nadal uważam jednak, że jest to nieco nieudana kopia „Totalnej magii” i jeśli macie ochotę na tego typu historię, to sięgnijcie po tę pierwszą. Znachorkę możecie sobie darować. Do warsztatu pisarskiego przyczepić się nie mogę, pani Starosta bez wątpienia talent pisarski posiada. Czasem to za mało, aby zaczarować czytelnika. Dla mnie książka była po prostu nudna. Gdyby nie współpraca recenzencka to odłożyłabym ją już po pierwszym rozdziale. Ode mnie tym razem skromne 5//10 w skali lubimyczytac.
.
Ps. Jeśli chcecie poznać prawdę o książce, nie czytajcie tylko pozytywnych opinii o niej, a zerknijcie w te, które posiadają mniej gwiazdek. Zwykle nie są one zamawiane i nie pochodzą ze współprac recenzenckich.
.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję @skarpawarszawska
ᴛʏᴛᴜᴌ ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊɪ: Ś𝘄𝗶𝗮𝘁ł𝗼 𝗸𝘀𝗶ęż𝘆𝗰𝗮
𝑁𝑖𝑒 𝑡𝑜, 𝑐𝑧𝑒𝑔𝑜 𝑐ℎ𝑐𝑒𝑠𝑧, 𝑎𝑙𝑒 𝑡𝑜, 𝑐𝑧𝑒𝑔𝑜 𝑝𝑜𝑡𝑟𝑧𝑒𝑏𝑢𝑗𝑒𝑠𝑧, 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑤 ż𝑦𝑐𝑖𝑢 𝑛𝑎𝑗w𝑎ż𝑛𝑖𝑒𝑗𝑠𝑧𝑒.
Małgorzata Starosta to jedna z moich ulubionych autorek, po której książki sięgam w ciemno, bo wiem, że na pewno się nie zawiodę. Nie ma dla mnie znaczenia, czy to komedia kryminalna, powieść obyczajowa, czy też kryminał w starym dobrym stylu. Każda z książek autorki jest napisana pięknym językiem, przemyślana i ciekawa. Lekturę zawsze kończę z poczuciem ogromnej satysfakcji czytelniczej. W 𝑍𝑛𝑎𝑐ℎ𝑜𝑟𝑐𝑒 Małgorzata Starosta zabiera swoich czytelników w kolejną fantastyczną podróż literacką, tym razem do Warmii. Jeśli nawet do końca nie wierzę w magię, to czytając 𝑍𝑛𝑎𝑐ℎ𝑜𝑟𝑘ę, łatwo było mi w nią uwierzyć. Ta historia mnie kupiła, a jej bohaterowie skradli moje serce. Znachorka to powieść przepełniona słowiańskością, pachnąca ziołami, ciepła i niezwykła, opowiadająca o ludziach zwyczajnych i niezwyczajnych. W sielankowym krajobrazie Warmii dzieją się rzeczy niepojęte. Magia w pełni księżyca tka nić przeznaczenia, splatając ze sobą losy ludzi, którzy w innej rzeczywistości nie mieliby szans na spotkanie.
Lena jest szczególną osobą dla Zagrodzia, a prowadzony przez nią sklep Pełnia, ma dla mieszkańców miasteczka wyjątkowe znaczenie. Lena ma dar do roślin. Potrafi je uprawiać, korzystać z ich bogactwa, rozumie i rozpoznaje ich życiodajne moce. Od wieków kobiety z jej rodu pomagały mieszkańcom we wszelkich dolegliwościach.
Igor ambitny dziennikarz nabywa na Warmii lokalną gazetę, pakuje swój dobytek i rusza w nieznane. W Zagrodziu na dzień dobry napotyka na ulicy młodą kobietę z szarym kocurem u stóp, wpatrujących się w niebo. Nie mniejsze zdziwienie wywołuje w nim nadjeżdżające auto, którego kierowca nie tylko nie trąbi na kobietę, ale wysiada, wita się z nią, po czym wycofuje pojazd. Zanim Igor przetworzy w głowie obraz, który zobaczył, na drodze nie ma już osobliwej postaci ani kota.
Kolejne spotkanie z nieznajomą jest równie dziwne, ale racjonalnie myślący Igor nie zaprząta sobie tym głowy, chociaż dziewczyna znika mu z pola widzenia, równie szybko, jak się pojawiła.
Narracja jest pierwszoosobowa, autorka zamiennie oddaje głos swoim bohaterom, dzięki czemu można poznać myśli i odczucia Leny i Igora. Z ogromną przyjemnością śledzi się rozwijające pomiędzy parą uczucie. Zderzenie magii i przeczuć Leny z racjonalnym podejściem do życia Igora. Mężczyzna wykazuje duże zainteresowanie historią tego miejsca, wierzeniami i legendami. Lena początkowo interesuje go o tyle, o ile ma to związek z jego artykułem, aż do momentu, gdy dziadek i kuzynka dziewczyny rzucają mu wyzwanie dotyczące jej osoby. Tak czasem bywa, że dwójka ludzi czuje do siebie coś od samego początku, ale udają, że w ich przypadku jest to niemożliwe i trzeba im odrobinę pomóc i popchnąć w odpowiednim kierunku.
𝑍𝑛𝑎𝑐ℎ𝑜𝑟𝑘𝑎 to wspaniała historia, skrząca humorem, pełna dobrej energii, ludzkiej życzliwości i miłości, z historią w tle. Wydaje się na pierwszy rzut oka, że jest to powieść obyczajowa jakich wiele, ale w trakcie lektury można się przekonać, że jest ona wyjątkowa. Małgorzacie Staroście udało się stworzyć niezwykły klimat i znakomicie oddać atmosferę małej miejscowości pełnej wierzeń i magii.
Jedni potrafią tworzyć piękną muzykę, inni malować niezwykłe obrazy, jeszcze inni są wirtuozami gotowania, Małgorzata Starosta natomiast jest mistrzynią w tworzeniu niesamowitych historii. Dosłownie wszystko, czego się dotknie, rozkwita pięknymi słowami. Niezależnie od gatunku, jest to wyśmienite, dopieszczone i odpowiednio dopracowane.
W 𝑍𝑛𝑎𝑐ℎ𝑜𝑟𝑐𝑒 oprócz wątków współczesnych gdzieś daleko w tle pobrzmiewa dawna historia, która zmusza do refleksji i rozważań. Czy wszyscy znamy historię naszych rodzin? Ile tajemnic i sekretów kryje się w przeszłości. Bliscy dawno odeszli i zabrali swoje tajemnice na drugą stronę. Nigdy nie dowiemy się już, dlaczego pewne sprawy potoczyły się tak, a nie inaczej. Ile jest takich niedokończonych opowieści, jak wielu ludzi, nigdy się nie dowie, co stało się z ich krewnymi.
𝑍𝑛𝑎𝑐ℎ𝑜𝑟𝑘𝑎 to piękna powieść pachnąca ziołami i warmińskimi smakołykami. Wszystko w tej książce mi się podobało, od stworzenia niesamowitej historii począwszy, a na kreacji bohaterów skończywszy. Jedyne czego bym się przyczepiła, to zaklęć Leny wzywających tajemne siły. Zawsze obawiałam się wzywania czegoś nieznanego, bo nigdy nie wiadomo, czy jest przyjazne, czy wręcz odwrotnie. To taki mały minus tej pięknej powieści, ale w ogólnym rozrachunku nie popsuło mi to jej pozytywnego odbioru. Warto zanurzyć się w tej historii i zachwycić ziołolecznictwem, bo kiedyś ludzie umieli korzystać z darów natury, zanim zachłysnęli się wspaniałościami serwowanymi przez koncerny. Potrafili żyć w zgodzie z przyrodą i korzystać z jej dobrodziejstw.
𝑍𝑛𝑎𝑐ℎ𝑜𝑟k𝑎 to wyjątkowa, mądra, piękna i wartościowa książka o tym, co w życiu jest ważne. I nie jest to wieczna gonitwa za pieniędzmi i sławą, ale rodzina i miłość, bo to one nadają naszemu życiu sens. W świecie szumu i hałasu i w pędzącym wiecznie tłumie nie ma czasu na refleksję, na zatrzymanie się, na odpoczynek. Nauczmy się słuchać siebie i głosu swego serca. Doceniajmy życie zgodne z naturą i nie pozwalajmy sobie wmawiać, że to są ludowe przesądy i zabobony. My potrzebujemy ciszy, bo hałas źle wpływa na nasze zdrowie.
Małgorzata Starosta oczarowała mnie swoją historią, uspokoiła galopujące myśli, pozwoliła mi się odprężyć i zapomnieć o otaczającej rzeczywistości.
𝑆𝑧𝑢𝑘𝑎𝑗 𝑐𝑖𝑠𝑧𝑦! 𝑍a𝑔łę𝑏𝑖𝑎𝑗 𝑠𝑖ę 𝑤 𝑗𝑒𝑗 𝑡𝑎𝑗𝑒𝑚𝑛𝑖𝑐ę. 𝑊 𝑛𝑖𝑒𝑗 𝑡𝑤ó𝑗 𝑠𝑒𝑟𝑐𝑒 𝑧𝑛𝑎𝑗𝑑𝑧𝑖𝑒 𝑜𝑑𝑝𝑜𝑤𝑖𝑒𝑑𝑧𝑖, 𝑘𝑡ó𝑟𝑦𝑐ℎ 𝑟𝑜𝑧𝑢𝑚 𝑧𝑛𝑎𝑙𝑒źć 𝑛𝑖𝑒 𝑝𝑜𝑡𝑟𝑎𝑓𝑖. – Phil Bosmans
Dzisiaj opowiem Wam o cudownie opisanej historii młodej dziewczyny, w której żyłach płonie krew Barbary Zdunk urodzonej w 1788 roku, była ostatnią kobietą spaloną na stosie za uprawianie czarów. Sam tytuł i ta wiadomość powinna wzbudzić w Was wielką ciekawość.
Opowieść ta, nie jest prawdziwa, tylko historia Barbary, była źródłem natchnienia autorki. Magdalena Starosta w tej książce przeszła samą siebie, tworząc tak niesamowitą historię. Udział w tej opowieści bierze wiele wspaniałych osób, dodając jej niespotykanej oryginalności. Każdy z bohaterów jest tak wyrazisty, że nie sposób go zapomnieć, bądź pomylić z kimś innym. Każdy z nich dodawał w tej opowieści swoją cegiełkę, razem tworząc spójną całość.
Ja opowiem tylko o trzech bohaterach, a reszta to niespodzianka.
Cała akcja dzieje się w malutkiej miejscowości, gdzie Lena ma malutki oryginalny, rzadko spotykany sklepik, gdzie można kupić wszystko co natura daje, zioła, maści, olejku lawendowego, kilka płatków bergamotki, światło księżyca i szczypta magii… Lena jest sercem Zagrodzia, a prowadzony przez nią sklep "Pełnia" jego duszą.
Lena ma dla każdego coś dobrego, zioła, które każdemu mogą pomóc, bo u niej z pokolenia na pokolenie przekazują sobie składniki i receptury, które są obsiane wielką tajemnicą. W jej rodzinie od wieków kobiety z tego rodu pomagały tym, którzy potrzebowali ich daru.
Miasteczko słynie z harmonii i spokoju, ale ktoś w jednym momencie wszystko zmienia. Igor mężczyzna w pełnej krasie życia przystojny i ambitny dziennikarz. Rzuca wszystko, co miał dotychczas i wybiera się w swoją podróż życia na Warmię, by zebrać i napisać swój wymarzony reportaż.
Czy Igor będzie robił polowania na czarownicę i czy ona się mu podda? A może ona ma większą moc i oczaruje go swoim wdziękiem?
Opowieść ta nie jest usiana tylko sielanką, miłością i pięknymi chwilami. Będzie też kilka momentów, które wzruszą.
W miasteczku zjawi się też Ania, dziewczyna na wskroś tajemnicza. Nie pozwala nikomu dostać się do swojego wnętrza, ukrywając najmniejsze szczegóły. Kim jest ta tajemnicza osoba i co robi, w tak małej mieścince?
Tu wszystko jest ze sobą powiązane, każdy bohater, o którym nie wspomniałam w całej historii ma szczególne znaczenie. Każdy z nich to pasujący do siebie puzel, który układamy z każdą przeczytaną kartką. Na końcu tworzy się piękny rysunek z super zakończeniem.
Bardzo przyjemnie mi się czytało tę książkę i tak wiele bym chciała wam o niej opowiedzieć, ale nie mogę. Wiem, że ja mogę tylko pokazać małe smaczki, całość należy do Was. Będzie to bogata uczta, bo akcja szybka, treściwa i pełna różnych anegdot. Opowieść chwyta za serce, a bohaterowie niesamowici. Zakończenie rewelacja, trzyma napięcie. Mimo że to obyczajówka, można znaleźć troszkę przeszpiegów detektywistycznych, kryminału i dramatu, który chwyta za serce. Super połączenie, które razem tworzy świetną całość. Polecam.
,,Znachorka" Małgorzata Starosta, wydawnictwo Skarpa Warszawska. Powiem Wam, że jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, o której czytałam wiele pozytywnych opinii i na pewno nie ostatnie. Podczas czytania dosłownie unosił się z nad kartami książki zapach ziół, maści, mikstur oraz herbat, a klimat słowiański i magia nie opuszczały mnie do ostatniej strony. Bardzo lubię sięgać po książki o tej tematyce, zawsze dowiaduje się czegoś nowego o kulturze Słowian, ziołach, magii. Bardzo polubiłam Lenę i Igora, a także kilku bohaterów drugoplanowych, którzy wnosili swoją cegiełkę do powieści.
Otrzymałam piękną opowieść o przyrodzie, relacjach rodzinnych, przyjaźni , a także o miłości.
Ja bardzo lubię książki o tej tematyce, a Ty jeśli lubisz czytać o szeptuchach, czarownicach, zagłębić się w świecie magii i poznać smak miłości to ,,Znachorka" jest idealną lekturą.
Lena, właścicielka Pełni jest jedną z najbardziej rozpoznawanych mieszkanek Zagrodzia. Nie ma się czemu dziwić, bo młoda kobieta dzięki swojemu (nie)zwykłemu darowi i znajomości ziół pomaga innym ludziom...
O zdolnościach Leny ma szansę przekonać się naocznie dziennikarz Igor, który jest nastawiony sceptycznie do wszelkiego rodzaju szeptuch, uzdrowicieli i tym podobnych osób. Czy zmieni swoje zdanie, gdy na jego drodze stanie Lena? Wszystko jest możliwe, bo poznając lepiej Lenę staje się coraz bardziej oczarowany jej nietuzinkową osobowością i zdolnościami.
Chyba nie trzeba nikogo przekonywać, że spora cześć roślin odpowiednio użyta może być albo lekarstwem albo trucizną. Przez wieki ludzie potrafili korzystać z tych darów natury. Z biegiem lat ludzie przyzwyczajeni do istnienia aptek i zatracili wiedzę o właściwościach roślin. I mam wrażenie, że obecnie niewiele osób jest w stanie wskazać zastosowania konkretnej rośliny... Z pewnością wyjątkiem są osoby, które są blisko natury. Taką osobą jest chociażby Selena zwana przez wszystkich Leną, główna bohaterka Znachorki... Młoda dziewczyna nie tyko potrafi korzystać z darów natury, ale jest obdarzona pewnymi zdolnościami, które wykorzystuje by nieść pomoc innym. W jaki sposób? Tego nie zdradzę żeby nikomu nie psuć zabawy, ale zaręczam, że książka jest dosyć interesująca. Inspirująca. Lekka i zabawna. Ma fajny klimat i opowiada o kobietach, które swoją słabość potrafią przekuć w wielką silę. Dobrze bawiłam się poznając losy Leny i Igora. Myślę, że to idealna lektura przy, której można zapomnieć o ciężkim dniu. I dlatego polecam ją innym czytelnikom. Warto poświecić parę chwil tej książce. Może nas zainspiruje do lepszego poznania roślin, które rosną w naszej okolicy?
"Nie to, czego chcesz, ale to, czego potrzebujesz, jest w życiu najważniejsze".
Zagrodzie to niewielka miejscowość, w której wszyscy się znają i wszystko o sobie wiedzą. Lena młoda dziewczyna, od której bije pozytywna energia i dobro jest sercem miasteczka. Prowadzi niewielki sklepik "Pełnia", do której wszyscy z przyjemnością zaglądają. To u niej mieszkańcy miasteczka, szukają pomocy, a ona przez swoją mądrość, znajomość ziół i przygotowane mieszanki tej pomocy udziela. Od wieków kobiety z jej rodu trudniły się zielarstwem, posiadały moc i widziały więcej. Igor jest ambitnym dziennikarzem, rozwiedziony, trochę znudzony życiem, rzuca wszystko i przyjeżdża na Warmię. Znalazł pomysł na reportaż, jego zdaniem świetny i zaczyna zbierać do niego materiału. Głównymi bohaterkami reportażu mają być szeptuchy, czarownice, magia i Lena... Rozpoczyna się polowanie na czarownice, jednak nie wszystko idzie po myśli Igora, niespodziewanie pojawia się uczucie. I kim jest tajemnicza Anna?
Przyjemna, wartościowa historia o zwykłych i niezwykłych w swej prostocie ludziach. Akcja powieści toczy się swoim rytmem, fabuła ciekawie utkana, dotyka skomplikowanych relacji międzyludzkich i niesie emocje. Piękny, naturalny, wrażliwy styl, robi bardzo pozytywne wrażenie. Z wnikliwością i realizmem Pani Małgorzata ukazuje wewnętrzne rozterki, zmagania, porywy serca, z jakimi zmagają się na co dzień nasi bohaterowie. A ci rewelacyjnie ukazani, to zwykli ludzie, jakich spotykamy na co dzień, pełni wad i zalet, złożone, różne osobowości. Lena od razu skradła moje serce, to dobra, szczera, wrażliwa, empatyczna młoda kobieta. Mieszka z dziadkiem, prowadzi spokojne życie.
Autorka czaruje słowem, zabiera czytelnika w podróż, w której chwile pełne radości splatają się z tymi trudnymi. Opowieść pełna mądrych spostrzeżeń dotyczących zwykłego życia i prawdziwa skarbnica wiedzy o ziołach, roślinach, kwiatach, miksturach. Piękno prawdziwej przyjaźni, jej siła, moc i pozytywna energia, jaką ze sobą niesie. Przeciwności losu, marzenia, dokonywane wybory, miłość, która zjawia się niespodziewanie. Małomiasteczkowy, specyficzny klimat, życzliwość, niegroźne plotki, wzajemne wsparcie. Pięknie to wyszło!
Klimatyczna, życiowa, dojrzała, niosąca nadzieję opowieść. Daje do myślenia, zmusza do refleksji, ukazuje to co w życiu najważniejsze. Wyraźnie poczułam magię i aromat ziół. Serdecznie polecam!
Uwielbiam styl Pani Gosi i jestem wielką fanką jej komedii kryminalnych. Tym razem mamy okazję poznać ją w nowej odsłonie - obyczajowej.
Już dawno nie czytałam takiej cudnej historii. Romans pachnący ziołami, olejkiem lawendowym, i bergamotką. A to wszystko przy blasku księżyca.
Lena mieszka w Zagrodziu całe życie. Jest lokalną zielarką. Pomaga wszystkim w nagłych przypadkach, maściami i olejkami. Wysłucha każdego i wesprze, kiedy trzeba. W jej sklepie stoi słoik z marzeniami, które Lena wysyła w świat, z intencją by się spełniły. Kobiety w jej rodzinie mają wyjątkowy dar. Co jest ich sekretem? Życie w zgodzie z naturą, znajomość właściwości ziół, wiara w spokojne życie i niespieszne celebrowanie chwil.
Igor to nowy właściciel lokalnej gazety, który marzy o nagrodzie za najlepszy reportaż.
Przybywa do Zagrodzia, bo wierzy, że potrafi zdemaskować mazurską czarownicę. Nie wierzy w magię, słowiańskie zwyczaje i za wszelką cenę chce udowodnić wszystkim, że to bujdy.
Jak możecie się domyślać, tych dwoje się spotka. Co z tego wyniknie? Czy Igor uwierzy w moc Znachorki? Musicie się przekonać sami. Obiecuję wam, że nie oderwiecie się od pierwszej do ostatniej strony. Cudowna ciepła obyczajówka. O tym, jak ważne są relacje międzyludzkie i jaka siła tkwi w małej społeczności, jak wielka jest moc przyjaźni.
Jak to u Pani Starosty, nie może zabraknąć humoru i tajemnicy. Myślę, że autorka wspaniale się odnalazła w nowym gatunku, i liczę na więcej.
Nie to, czego chcesz, ale to, czego potrzebujesz, jest w życiu najważniejsze.
,,Znachorka" to lekka i przyjemna książka pełna przyjaźni, miłości i magii. Jest idealna dla tych, którzy kochają kulturę słowiańską. Dużo tutaj podań i wierzeń. Nie zabraknie tutaj również tajemnic.
Lena to ceniona zielarka, która prowadzi swój sklep Pełnia. Igor to dziennikarz, który zostawia Warszawę i udaje się na Warmię. Marzy mu się zebranie materiałów do reportażu, o czarownicach. Wraz z jego przyjazdem na jaw wychodzi pewna tajemnicę, a rozwiązanie jej zmienia życie wielu ludzi. Jest jeszcze Anna, która szuka schronienia w Zagrodziu.
Autorka wspaniale oddała tutaj życie zielarki, która leczyła ludzi za pomocą ziół. Zapach ich było można poczuć i osobiście uwielbiam takie opisy. Pani Małgorzata wspaniale wykreowała tutaj bohaterów, których nie da się nie lubić. Są to różne charaktery dzięki czemu każdy z nich dostarcza wielu emocji. Lubią sobie pomagać, są cierpliwi i wyrozumiali. Mają wady i zalety.
,,Znachorka" to pełna ciepła, tajemnic i magii powieść o związku człowieka z naturą. O ziołach, którymi od wieków ludzie leczyli się i o tym co tak naprawdę w życiu jest najważniejsze.
Dla mnie czas spędzony z ,,Znachorką" był miło spędzonym czasem. Jest to lekka i przyjemna powieść, która właściwie czyta się sama. Polecam!
Kontynuacja bestsellerowej Godziny czarów! Powrót Niny i Bianki z krainy stworzonej przez legendę to dla rodziny Grinnów dopiero początek przygody. Weronikę...
"Nie słyszę cię, kochanie” to kryminał psychologiczny. Bohaterką jest Magda Milska, przewodniczka po Wrocławiu. Pewnego ranka budzi się i nagle uświadamia...
Przeczytane:2024-07-07, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2024 roku, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2024,
Igor nie wierzy w magię, a wręcz jest to dla niego powód do żartów. Zakład z przyjacielem sprawia, że kupuje gazetę w małej miejscowości na Warmii. Ma zamiar napisać artykuł, który nie tylko pozwoli mu wygrać zakład, ale również sprawi, że będzie sławny. Wyjeżdżając tam, jeszcze nie wiedział, jak bardzo zmieni się jego życie i to w zupełnie inny sposób niż mógłby się spodziewać.
Lena jest znachorką. Ludzie w Zagrodzie nie wyobrażają sobie życia bez niej. Prowadzi tam sklep „Pełnia”, w którym sprzedaje różne napary stworzone z ziół. Pewnego dnia wraca kuzynka, a jej poukładane życie zaczyna wywracać się do góry nogami. Kobieta stanie przed bardzo trudną decyzją, od której wiele będzie zależeć.
Ta dwójka, choć zupełnie inna zaczyna się poznawać i coraz bardziej do siebie zbliżać. Jak potoczy się ta znajomość? Jakie sekrety wyjdą na jaw? Co takiego zrobi kuzynka Leny?
Autorka przeniosła mnie do Warmii i pozwoliła przeżyć przygodę pełną magi, słowiańskich wierzeń. Mnie ta przygoda zdecydowanie się podobała, z książką spędziłam świetny czas. Dla mnie była to pozycja na jeden wieczór, która na tyle mnie wciągnęła, że musiałam przeczytać całą naraz. Akcja sprawnie poprowadzona, ze zwrotami, które mnie potrafiły zaskoczyć. Książkę czytało się szybko, a podczas czytania towarzyszyły mi emocje.
Bohaterowie ciekawi, dobrze wykreowani i to zarówno ci pierwszoplanowi, jak i pozostali. Lenę i Igora zdecydowanie polubiłam, choć nie mogę powiedzieć, że zgadzałam się z wszystkimi ich decyzjami.
„Znachorka” to książka, która pozwoliła mi przeżyć wraz z bohaterami ich wzloty i upadki. Mnie się podobała i polecam.
Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA