Zwłoki można zgubić, ale można je również znaleźć
Patolog sądowy Jeremi Organek oraz jego przyjaciółka, historyczka Linda Miller, ku rozpaczy tego pierwszego i wściekłości tej drugiej muszą skrócić pobyt na zlocie fanów zabytkowych pojazdów na zamku Topacz, kiedy poza nieoczekiwanym legatem wchodzą w posiadanie zwłok. Okazuje się, że niezidentyfikowany denat skrywa więcej tajemnic niż tylko imię i nazwisko i jak po sznurku prowadzi Jeremiego i Lindę oraz komisarza Bączka do Pałacu Książęcego we Wleniu, który sto lat wcześniej zasłynął w całej Europie jako miejsce potwornej zbrodni.
Co wspólnego ze śmiercią młodego kopisty mogła mieć tragedia sprzed wieku? Kim naprawdę jest Barokowa Wenus i jakie sekrety skrywa historia pałacu? I dlaczego Ajax musiał umrzeć?
Komu zginął trup? to pełna zwrotów akcji, dowcipnych dialogów i zaskakujących rozwiązań kontynuacja komedii Gdzie są moje zwłoki?, której bohaterowie Jeremi Organek i Linda Miller podbili serca czytelniczek i czytelników.
Wydawnictwo: Mięta
Data wydania: 2024-02-07
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 256
Język oryginału: polski
"Komu zginął trup?" to kolejna perełka w dorobku Małgorzaty Starosty, która znowu udowadnia, że doskonale panuje nad sztuką łączenia kryminału z komedią. Jeremi Organek i Linda Miller, duet znany z poprzednich przygód, powraca w najnowszej książce mojej ulubionej autorki, rozśmieszając, trzymając w napięciu i zaskakując czytelnika.
Starosta nie pozwoliła Jeremiemu Organkowi zbyt długo odpoczywać i wymyśliła kolejną zagadkę kryminalną do rozwiązania w “Komu zginął trup”. Niepowtarzalny styl, humor i wyraziste postaci sprawiają, że ta książka nie tylko wciąga, ale także bawi od pierwszej do ostatniej strony. Dialogi są błyskotliwe, a sytuacje nieoczekiwane, co sprawia, że czytelnik nie może się oderwać od lektury.
Język Starosty to istna uczta dla czytelnika. Zgrabne i pełne humoru sformułowania, przewrotne zdania, a jednocześnie delikatność, z jaką autorka operuje słowem, to elementy, które sprawiają, że nawet w najbardziej poważnych momentach książki można się uśmiechnąć.
Jeremi Organek i Linda Miller to para nie do podrobienia. Ich charaktery, jak ogień i woda, tworzą niepowtarzalny klimat, który dodaje opowieści smaku. Bohaterowie są pełni życia, mają swoje słabości i fobie, co sprawia, że czytelnik z łatwością może się z nimi utożsamić. I nawet nie przeszkadza mi fakt, że postać Lindy jest nieco przerysowana.
W "Komu zginął trup?" autorka nie tylko bawi czytelnika, ale także prezentuje ciekawą intrygę kryminalną. Zagadka, którą muszą rozwikłać Jeremi i Linda, prowadzi ich przez historię pałacu we Wleniu, łącząc współczesność z mrocznymi wydarzeniami sprzed stu lat. Starosta po raz kolejny trzyma czytelnika w napięciu do samego końca.
Ta komedia kryminalna to nie tylko rozrywka, ale także sztuka przekazywania społecznie ważnych treści. Autorka umiejętnie wplata w swoje opowieści historyczne tła, które dodają głębi fabule. Tym razem były to naprawdę tragiczne i przejmujące wydarzenia z 14 lutego 1921 roku dotyczące morderstwa dwóch nastolatek w Pałacu Książęcym we Wleniu. W tle również postać znanego malarza, Michaela Willmanna, najwybitniejszego przedstawiciela baroku na Śląsku i jego niezwykłych, mistycznych obrazów. Spora to dawka ciekawej wiedzy!
"Komu zginął trup?" to kolejne świadectwo mistrzostwa Małgorzaty Starosty w tworzeniu inteligentnych, zabawnych i emocjonujących komedii kryminalnych. Jej unikalny styl, dowcip, wyraziste postaci i zaskakujące zwroty akcji sprawiają, że ta książka to prawdziwa uczta dla miłośników gatunku. Niech nikomu nie umyka ten trup, bo towarzyszące mu wydarzenia z pewnością dostarczą czytelnikowi niezapomnianych chwil. Polecam fanom komedii kryminalnych w mistrzowskim wykonaniu Małgorzaty Starosty.
"Komu zniknął trup" to tytuł drugiego tomu. Tak jak w pierwszym tomie zwłoki zniknęły, tak w drugim inne zwłoki zostają znalezione. Jeremi i Linda wybrali się do zamku Topacz na zlot fanów zabytkowych aut. Tam do Lindy podchodzi prawnik i wręcz jej kluczyki do zabytkowego auta, które zapisał jej w spadku były narzeczony. Linda była zachwycona prezentem, dopóki nie znalazła w aucie trupa.
Oczywiście Linda nie daje wiary w śledztwo policji i wraz z Jeremim sami padają sprawę znalezionego trupa. Tropy prowadzą ich do Pałacu Książęcego we Wleniu, który posiada krwawą historię. Czy jednak wydarzenia sprzed ponad 100 lat mogłyby być powodem czyjejś śmierci dzisiaj?
Ponownie autorka przedstawia czytelnikom kawałek ciekawej historii, chociaż tutaj jest ona bardziej fabularyzowana i jest luźna interpretacja Małgorzaty Starosty, tego co mogło być przyczyną wydarzeń sprzed 100 lat.
Główni bohaterowie ponownie nie zawodzą. Tego duetu nie można nie polubić. Taka mieszanka wybuchowa, której nie można się oprzeć i która bawi do łez. Świetna jest też ekipa policyjna, która również wprowadza sporą dawkę humoru. Chociaż trzeba przyznać, że nie jest to nieogarnięta grupa idiotów.
Gdzieś mi się obiło o uszy, że szykuje się kolejny tom z tym duetem. Bardzo się cieszę, bo polubiłam te przyciągający kłopoty duet. Audiobooki przesluchałam na Legimi.
Linda odziedziczyła wspaniałe auto po swoim ekschłopaku. Znalazła w samochodzie zwłoki, odkrywa tajemnicę sprzed wieku, udaremniła kradzież dzieł sztuki, zdemaskowała mirderczynię. No i odkryła, że spadkodawca samochodu żyje. Jedno tylko ale- autorka z imionami i nazwiskami bohaterów troszkę przegięła (np. Prometeusz Płomyczek)
Co byście zrobili, gdybyście znaleźli trupa?
Znani nam bohaterowie z pierwszej części komedii kryminalnej "Gdzie są moje zwłoki?" znów nie mają chwili spokoju! Nie mogą się w pełni nacieszyć zlotem fanów zabytkowych pojazdów. Wszystko to przez ekskluzywną corvettę, którą niespodziewanie odziedziczyła Linda od eksdenata, czy też raczej przez to, co było w środku, czyli trupa!
Niezidentyfikowane zwłoki okazują się być bardziej tajemnicze, niż im się to z początku wydawało. Pytań przybywa, a wszelkie tropy prowadzą do Pałacu Książęcego we Wleniu, gdzie sto lat temu doszło do tragedii... Czy ta zagadkowa śmierć ma coś wspólnego ze zbrodnią sprzed lat? Jakie mroczne sekrety skrywają się w zakamarkach Pałacu? Co się stało z eksdenatem? I w końcu, dlaczego Linda dostała tę nieszczęsną corvettę?
Ależ to było wyśmienite! To jest pokręcona i przezabawna komedia kryminalna. Napisana lekkim piórem. Nie brakuje tu prześwietnej zabawy słowem. "Komu zginął trup" jest pełna dobrego humoru, gagów sytuacyjnych i znakomitych dialogów pełnych mistrzowskiej ciętej riposty. Ubawiłam się tutaj co niemiara!
Kreacje bohaterów to jeden z stałych punktów twórczości Małgorzaty, który kocham. Bohaterowie są nietuzinkowi, barwnie nakreśleni. Główna para bohaterów tak różna od siebie jak tylko to możliwe. Energiczna, trochę szalona i gadulska Linda, oraz Jeremi stonowany patolog sądowy. Czuć, że autorka jest wnikliwą obserwatorką relacji międzyludzkich.
Intryga jest nieoczywista. Ciężko się od tej historii oderwać. I jakie zaskakujące zwroty akcji! WOW! Na pewno nie będziecie się nudzić. Linda ma talent do wpadania w kłopoty.
No mega! Polecam nie tylko fanom komedii kryminalnych. To świetna propozycja na oderwanie się od ponurej rzeczywistości. Z niecierpliwością wypatruję kolejnej części.
Ostatnio na tapet wzięłam drugą część przygód Jeremiego Organka i Lindy Miller Małgorzaty Starosty.
Jeremi, czyli patolog sądowy wraz z historyczką i blogerką Lindą udają się na zlot zabytkowych pojazdów, na zamku Topacz. Niespodziewanie jednak będą się musieli stamtąd zwinąć szybciej, niż mogłoby im się wydawać. Dodatkowo wchodzą w posiadanie nieplanowanych zwłok...
Owy sztywny już jegomość zaprowadzi bohaterów do pałacu we Wleniu, czyli miejsca "krwawych walentynek" sprzed lat.
W tej części pierwsze skrzypce grała Linda, która nie ukrywam nieco działała mi na nerwy swoją bujnością i kwiecistością. Jeremi został zepchnięty na drugi plan, był tłem tak angażującej i przerysowanej jak dla mnie bohaterki.
Plusem i tym, co bardzo lubię było wplecenie wątków historycznych, ciekawostek w powieść współczesną.
"Komu zginął trup?", to komedia kryminalna z naprawdę wartką akcją i dużą dawką ciętego języka ?
Słodko-gorzka, przyprawiona sardonicznym humorem opowieść o relacjach, które nigdy nie są czarno-białe, wyborach, które nigdy nie są oczywiste, i marzeniach...
Sierpień 1959 roku. Jonathan Harper, prywatny detektyw borykający się z osobistą stratą, na prośbę dawnej przyjaciółki podejmuje się rozwiązania sprawy...
Przeczytane:2024-03-05, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2024 roku -100, Z historią w tle, Komedia kryminalna,
ᴛʏᴛᴜᴌ ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊɪ: 𝗞𝗿𝘆𝗺𝗶𝗻𝗮ł ł𝗮𝗺𝗮𝗻𝗲 𝗻𝗮 𝘁𝗵𝗿𝗶𝗹𝗹𝗲𝗿
𝑊𝑖𝑒𝑙𝑘𝑖𝑒 𝑝𝑖𝑒𝑛𝑖ą𝑑𝑧𝑒 𝑏𝑢𝑑𝑧ą 𝑤𝑖𝑒𝑙𝑘𝑖𝑒 𝑛𝑎𝑚𝑖ę𝑡𝑛𝑜ś𝑐𝑖 𝑖 𝑗𝑒𝑠𝑧𝑐𝑧𝑒 𝑤𝑖ę𝑘𝑠𝑧𝑒 𝑧ł𝑜.
Uwielbiam Małgorzatę Starostę i jej książki. O tym, co mnie w nich zachwyca, mogłabym pisać nieustannie i bez końca, bo w kilku zdaniach nie da się opisać niezwykłego kunsztu pisarskiego autorki. Nie chciałabym być monotematyczna i się powtarzać, więc napisze o moich wrażeniach po przeczytaniu, 𝐾𝑜𝑚𝑢 𝑧𝑔𝑖𝑛ął 𝑡𝑟𝑢𝑝?, będącej kontynuacją przygód kryminalnych najbardziej nietypowej pary śledczych, jaką spotkałam w literaturze. U Małgorzaty Starosty wszystko bowiem jest możliwe i wszystko do przyjęcia. Nie zawiodłam się jeszcze ani razu i oczywista oczywistość, że tym razem nie mogło być inaczej.
Niezwykła para śledczych powraca i znów zwiera swoje szyki. Od pamiętnej mokrzeszyńskiej sprawy i znikniętych zwłok Jeremi i Linda zostali przyjaciółmi.
Jeremi głowi się nad prezentem urodzinowym dla przyjaciółki, bo nie ma pojęcia, co mogłoby ucieszyć dziewczynę. 𝑃𝑦𝑠𝑘𝑎𝑡𝑎, 𝑧𝑏𝑦𝑡 𝑑𝑢ż𝑜 𝑚ó𝑤𝑖ą𝑐𝑎, 𝑖𝑚𝑝𝑢𝑙𝑠𝑦𝑤𝑛𝑎, 𝑛𝑖𝑒𝑧𝑛𝑜ś𝑛𝑎 𝑖 𝑧𝑎𝑠𝑘𝑎𝑘𝑢𝑗ą𝑐𝑜 𝑖𝑛𝑡𝑒𝑟𝑒𝑠𝑢𝑗ą𝑐𝑎 ℎ𝑖𝑠𝑡𝑜𝑟𝑦𝑐𝑧𝑘𝑎, 𝑑𝑙𝑎 𝑘𝑡ó𝑟𝑒𝑗 𝑝𝑟𝑜𝑏𝑙𝑒𝑚𝑦 𝑠𝑡𝑎𝑛𝑜𝑤𝑖ł𝑦 𝑗𝑒𝑑𝑦𝑛𝑖𝑒 𝑘𝑜𝑙𝑒𝑗𝑛𝑒 𝑒𝑡𝑎𝑝𝑦 𝑤𝑖𝑒𝑙𝑘𝑖𝑒𝑗 𝑝𝑟𝑧𝑦𝑔𝑜𝑑𝑦, 𝑗𝑎𝑘ą 𝑗𝑒𝑠𝑡 ż𝑦𝑐𝑖𝑒, będzie właśnie obchodzić swoje dwudzieste szóste urodziny. Problem z wyborem prezentu sam się rozwiązuje w chwili, gdy Jeremi wspomina o zamku Topacz i zlocie fanów zabytkowych pojazdów, w którym ma zamiar wziąć udział. Linda zakochana w starych samochodach, od razu podchwytuje ten pomysł i wybiera się tam wraz z nim.
Organek jest niezwykle podekscytowany tym wyjazdem, martwi go jedynie nieprzewidywalność Lindy. Od chwili poznania tej niepokornej dziewczyny bardzo poszerzyły mu się horyzonty, ale ta znajomość ani na jotę nie przybliżyła go do lepszego poznania kobiet. Linda niepokorna, pyskata, spontaniczna i nieprzewidywalna, nie potrafi zamilknąć ani na chwilę, Organek zaś to dżentelmen w każdym calu, stoik z charakterem i milczek z zamiłowania, w jakimś stopniu przyzwyczaił się już do słowotoku dziewczyny.
Przyjazd do zamku Topacz od początku nie przebiega tak, jak sobie to zaplanowali. Linda niespodziewanie dziedziczy po zmarłym byłym chłopaku zabytkowy samochód. Z powodu niespodziewanego spadku, dziewczyna jest przeszczęśliwa, natomiast Jeremi podchodzi do tego bardzo sceptycznie. Organek snuje spiskowe teorie, czym zadziwia Lindę, bo to tej pory to ona miała skłonność do wymyślania sensacyjnych scenariuszy.
Rudzielec tak się cieszy, że nie docierają do niej słowa rozsądku przyjaciela, aż do chwili, gdy w bagażniku odziedziczonego samochodu znajduje trupa młodego mężczyzny, który według Jeremiego (w końcu się na tym zna) nie żyje od kilku dni. 𝑁𝑜 𝑡𝑜 𝑏𝑦 𝑏𝑦ł𝑜 𝑛𝑎 𝑡𝑦𝑙𝑒 𝑧𝑒 𝑠𝑝𝑜𝑘𝑜𝑗𝑛𝑒𝑔𝑜 𝑤𝑒𝑒𝑘𝑒𝑛𝑑𝑢 𝑏𝑒𝑧 𝑡𝑟𝑢𝑝ó𝑤 𝑖 𝑧𝑎𝑔𝑎𝑑𝑒𝑘. Spokój widocznie nie był im pisany.
Nie mają wyjścia, muszą poinformować organy ścigania o nietypowym znalezisku. Oczywiście do akcji wkracza bystry i inteligentny komisarz Bączek, a dopiero potem nadinspektor Wilczyński, który po powrocie z urlopu ma fazę marudzenia i narzekania. Udział w tej sprawie Jeremiego i Lindy po Mokrzeszowie w ogóle policjanta nie dziwi, jednak podświadomie czuje, że rudzielec znów coś kręci i nie mówi całej prawdy.
Śledztwo nabiera rumieńców, za sprawą pojawienia się przecudnej urody kobiety Salomei Murawskiej pani na włościach Pałacu Książęcego we Wleniu. Osoby, która potrafi oczarować i zmanipulować dosłownie każdego, ale nie Michała Bączka. Komisarz nie ufał pięknym kobietom i jego intuicja nakazywała mu zachować służbowy dystans. 𝑁𝑎𝑡𝑢𝑟𝑎 𝑧𝑤𝑦𝑘𝑙𝑒 𝑛𝑎𝑗𝑤𝑖ę𝑘𝑠𝑧ą 𝑢𝑟𝑜𝑑ą 𝑜𝑏𝑑𝑎𝑟𝑧𝑎 𝑠𝑡𝑤𝑜𝑟𝑧𝑒𝑛𝑖𝑎 𝑛𝑎𝑗𝑏𝑎𝑟𝑑𝑧𝑖𝑒𝑗 𝑛𝑖𝑒𝑏𝑒𝑧𝑝𝑖𝑒𝑐𝑧𝑛𝑒.
Tropy w tej sprawie prowadzą do tragicznych wydarzeń związanych z tym Pałacem, a mianowicie z brutalnym morderstwem dziedziczki Dorothei Rohrbeck, zastrzelonej w 1921 r. razem z młodszą, 12-letnią kuzynką Ursulą. Prym w śledztwie wiodą oczywiście Jeremi i Linda, którzy próbują dowiedzieć się, co łączy denata z bagażnika z potworną zbrodnią popełnioną sto lat wcześniej. Co śmierć młodego kopisty mogła mieć wspólnego z tragedią sprzed wieku? Kim jest Barokowa Wenus i co ukrywa? Jakie sekrety historii pałacu wyjdą na światło dzienne? Zanim uda się tej parze wyjaśnić wszystkie kwestie, to w międzyczasie przeżyją mnóstwo niecodziennych sytuacji i nieprawdopodobnych przygód. I na koniec finał, godny Małgorzaty Starosty.
O ile wydarzenia z przeszłości faktycznie miały miejsce, to autorka wykorzystała ten wątek historyczny do stworzenia fikcyjnego czysto hipotetycznego przebiegu zdarzeń. Ciekawostką jest bowiem, że człowiek uznany za mordercę Peter Grupen nigdy nie przyznał się do winy, a jego kochanka - tej wiedzy dostarczają bohaterowie powieści - nagle znika i ślad po niej ginie. W prawdziwej historii jest za dużo domysłów i niedopowiedzeń, co dało Małgorzacie Staroście, jako autorce kryminałów, pole do popisu.
𝐾𝑜𝑚𝑢 𝑧𝑔𝑖𝑛ął 𝑡𝑟𝑢𝑝?, to świetna komedia kryminalna napisana pięknym językiem, ze wspaniale wykreowanymi postaciami, pełna humoru z doskonale rozpisaną intrygą kryminalną. Zabawna, chwilami całkiem poważna, dynamiczna i spójna, a całość czyta się z wielkim zainteresowaniem i uśmiechem na twarzy. Niczego w niej nie można brać za pewnik, bo w każdej chwili wszystko może ulec zmianie i okazać się zupełnie inne niż mogłoby się wydawać. Małgorzata Starosta kolejny raz udowodniła, że nie ma sobie równych w tworzeniu nietuzinkowych historii kryminalnych. Autorka jak zawsze budzi mój podziw niewymuszonym świetnym humorem, tworzeniem zakręconych fabuł, gdzie z premedytacją pakuje w kłopoty swoich bohaterów, a wszystko uzupełnia skrzącymi się dowcipem i sarkazmem dialogami, które nie mają sobie równych, a zwłaszcza te w wykonaniu Lindy. Kolejna wspaniała przygoda czytelnicza z Jeremim i Lindą. Czy ostatnia? Kto to wie? Może się zdarzyć, że życzenie Lindy się spełni.
Na koniec cytat, który zapadł mi w pamięć i spowodował, że kąciki moich ust powędrowały w górę.
[…] 𝑛𝑖𝑒 𝑤𝑖𝑒𝑚 𝑗𝑎𝑘𝑎 𝑏𝑦ł𝑎 𝑝𝑟𝑎𝑤𝑑𝑎, 𝑏𝑜 𝑤 𝑡𝑦𝑐ℎ 𝑐𝑧𝑎𝑠𝑎𝑐ℎ 𝑢𝑓𝑎𝑛𝑖𝑒 𝑑𝑧𝑖𝑒𝑛𝑛𝑖𝑘𝑎𝑟𝑧𝑜𝑚 𝑖 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑘𝑎𝑧𝑦𝑤𝑎𝑛𝑦𝑚 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑧 𝑛𝑖𝑐ℎ 𝑖𝑛𝑓𝑜𝑟𝑚𝑎𝑐𝑗𝑜𝑚 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑝𝑜𝑝𝑖𝑠𝑒𝑚 𝑔ł𝑢𝑝𝑜𝑡𝑦.
𝐾𝑠𝑖ąż𝑘𝑎 𝑧 𝐾𝑙𝑢𝑏𝑢 𝑅𝑒𝑐𝑒𝑛𝑧𝑒𝑛𝑡𝑎 𝑠𝑒𝑟𝑤𝑖𝑠𝑢 nakanapie.pl