„Chciałbym, żeby dziewczynki były bezpieczne…”
Kate Mason poświęciła życie, by troszczyć się o rodzinne uprawy jagód. Kiedy jednak jej pola przestają przynosić plony, zmuszona jest wymyślić jakiś inny sposób zarabiania na życie. Najlepszym rozwiązaniem może okazać się wynajęcie małego domku leżącego na terenie jej posiadłości, jednak to i tak za mało.
Gdy w jej życiu pojawia się bostoński przedsiębiorca, Drake Newham, poszukujący nie tylko miejsca do zamieszkania, ale również niani dla swoich dwóch bratanic, to wszystko wydaje się jej zbyt piękne, by mogło być prawdziwe. Nowego lokatora natomiast nie odstępuje budzące niepokój pytanie o to, kto mógł zamordować jego rodzinę.
Im więcej czasu Kate spędza w towarzystwie Drake’a i dziewczynek, tym trudniej jej ukryć zainteresowanie jego osobą. Ale kryzys w rodzinie nie jest najlepszym czasem na rozwijanie miłosnych uczuć.
W międzyczasie Kate dowiaduje się także, że jej wujek, odbywający karę za morderstwo, uciekł z więzienia. Na dodatek pojawia się jeszcze jakiś lokalny stalker. Niebezpieczeństwo czyha na każdym kroku, a ona nie wie, czy jej pola jagodowe jeszcze kiedyś wydadzą owoc… i czy ten zmierzch nie okaże się jej ostatnim…
Wydawnictwo: Dreams
Data wydania: 2018-03-27
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 384
Tłumaczenie: Anna Pliś
„Zmierzch nad jagodowymi polami” przeczytałam w dwa wieczory (384 str.!) – nie byłam w stanie odłożyć jej na długo… To trzecia część serii Nad Zataką autorstwa Colleen Coble. Nie trzeba jednak czytać dwóch poprzednich, by wiedzieć o co chodzi – każda z nich tworzy odrębną historię.
Kate to dziewczyna, która wygrała walkę ze śmiertelną chorobą. Krok po kroku poznajemy jej zawiłą historię. Po latach odnalazła siostrę bliźniaczkę, pracuje na polach jagodowych, jednak nie chcą one wydać owoców… Kate nie potrafi ich porzucić – czuje, że musi na nich pozostać, bo tego oczekuje od niej matka przebywająca w więzieniu. Podobnie jak jej wujek, który ją wychowywał – poznajemy go z czasem bliżej. Uciekł z więzienia, zaatakował wiele osób, ale ostatecznie bardzo im pomógł. Jak? Tego nie zdradzę!
W życiu Kate pojawia się Drake z dwiema małymi dziewczynkami. Dla bohaterki jest to okazja – może wynająć mały domek znajdujący się na jej posiadłości. Kim są dziewczynki i co wspólnego ze śmiercią ich rodziców ma Kate?
W powieści pojawia się też stalker podglądający kobiety. Gdy jedna z nich go zauważa, gwałci ją i morduje. Jednym z jego celów jest Kate, która nieświadoma zagrożenia czuje, że obserwuje ją… wujek.
Ale czy to na pewno on? Kto stoi za śmiercią brata i bratowej Draka? Jak dziewczynki poradzą sobie po stracie rodziców? Czy Kate i Drake mają szansę na nawiązanie ze sobą bliższej relacji? Dlaczego bohaterka zostaje nianią dziewczynek?
Milion pytań rodziło się w mojej głowie podczas tej lektury. Mistrzowskie połączenie wielu trudnych historii i ludzkich dramatów. Dogłębna analiza psychologiczna Kate, która czuje się niegodna by być szczęśliwą. Wszystko podane w taki sposób, że czyta się lekko i nie można się oderwać – zwyczajnie chce się więcej i więcej. Im więcej jest pytań, tym bardziej chce się odpowiedzi… Do tego piękne i subtelne odniesienia do Boga – nie narzucają się i nie są na pierwszym planie, ale przemycone są w taki sposób, że budzi to pewną refleksję i daje obraz bohaterów szukających pomocy nie tylko u ludzi.
Zaskakujące było dla mnie to, jak autorka budziła we mnie napięcie. Najpierw jedna śmierć, potem pojawiający się Drake, który szuka dowodów zbrodni. Później wujek – uciekinier oraz stalker – na początku miałam wątpliwości czy to przypadkiem nie jest jedna osoba. Wiele wątków, które są powiązane ze sobą po mistrzowsku.
Colleen Coble to najlepiej sprzedająca się pisarka wg USA Today – po lekturze „Zmierzchu nad jagodowymi polami” wcale mnie to nie dziwi!
https://niezawodnanadzieja.blog.deon.pl/
„Ale jak nie zaryzykujesz cierpienia, nigdy nie odnajdziesz prawdziwego szczęścia”.
Na Kate Mason spoczął obowiązek zajęcia się uprawą rodzinnych pól jagodowych. W obawie, że zyski z upraw nie zapewnią jej utrzymania, postanawia wyremontować mały domek i wynająć go. Wkrótce do Maine sprowadza się Drake z dwoma siostrzenicami, który chętnie wynajmuje domek od Kate. Ale co sprowadza Drake do Maine? Otóż jego brat wraz z małżonką zginęli. Okoliczności ich śmierci nie do końca są wyjaśnione. Miejscowy szeryf uważa, że to Heath zabił Melissę, po tym jak dowiedział się o jej romansie, a następnie popełnił samobójstwo. Brat nie wierzy w tę wersję wydarzeń. Uważa, że Heath nie byłby do tego zdolny. Ale czy ma rację? Przyjeżdża do Maine, aby przeprowadzić własne prywatne śledztwo w tej sprawie. Czy okoliczności ich śmierci są tak oczywiste, jak uważa policja? A może rozwiązania zagadki należy szukać gdzie indziej?
Natomiast Kate Mason wraz z siostrą były świadkami tego zdarzenia. Czy przeszłość będzie ich prześladować? A może naprowadzą Drake na trop sprawcy wypadku?
Nie zdziwiło mnie, że historia od pierwszych stron wciąga i nie pozwala o sobie zapomnieć, to stały element powieści tej autorki. Mamy tutaj dużo intryg, kłamstw, smutku, lęku i niepokoju, ale więcej jest optymizmu, wiary w prawdę, dobrych gestów, miłości i zaufania. To powieść pełna emocji, zaskakujących momentów i chwil wzruszeń.
Nawet jeśli bym chciała, nie mam się do czego przyczepić, ponieważ autorka ponownie napisała powieść, która od pierwszych do ostatnich stron intryguje i wzbudza całą gamę uczuć. To książka w pełni dopracowana, przemyślana, a co ważniejsze, pomimo sporej dawki romantyczności realna. Bo autorce udało się połączyć wątek miłosny z wątkiem kryminalnym. Dzięki tej mieszance opowieść jest bardzo realna, ale i wzruszająca. W niej cały czas coś się dzieje, nigdy nie wiadomo jak postąpią bohaterowie, czym nas zaskoczą i jakie emocje akurat wzbudzą. Colleen Coble nie stwarza wydumanych problemów, nie przesadza z dramatyzmem czy też uczuciami bohaterów, wszystko jest podane w odpowiednich proporcjach i ze sobą pięknie współgra.
Zmierzch nad jagodowymi polami to trzymający w napięciu do ostatniej chwili thriller. Powieściopisarka znakomicie wodzi nas za nos. Wydaje się, że rozwiązanie zagadki śmierci małżeństwa jest podane nam na tacy, ale nic bardziej złudnego. Celowe wprowadzenie wątków pobocznych, np. ucieczka z więzienia wujka Paula, komplikuje rozwiązanie zagadki, ale też utwierdza nas w przekonaniu, że może on mieć coś wspólnego z tą śmiercią. Autorka tak prowadzi narrację, że czytający utożsamia się z główną bohaterką Kate Mason. Ja się bardzo wczułam w jej położenie, odnosiłam wrażenie, że to ja podejmuję za nią decyzje, to ja jestem prześladowana. Cały czas czułam też na plecach oddech prześladowcy Kate, nie mogłam się go pozbyć. A to sprawiało, że dreszcze napięcia mnie nie opuszczały, trwały przy mnie do ostatnich stron tej niesamowitej powieści.
Zmierzch nad jagodowymi polami sprawił, że na kilka godzin zapomniałam o otaczającym mnie świecie, wraz z bohaterami przeżywałam ich problemy, rozterki, emocje, płakałam i z determinacją pokonywałam kolejne przeszkody. To również opowieść o rozkwitającej miłości, przyjaźni, zaufaniu, walce o marzenia, potyczce z lękami i obawami. Historia wzrusza, emocje sięgają zenitu, Colleen Coble mnie urzekła i myślę, że to nie był ostatni raz.
W przypadku tej powieści powiedzenie, że najciemniej jest pod latarnią, spełnia się doskonale. Prowadzone na szeroką skalę poszukiwania zabójcy brata i bratowej Dreak'a, wiara, że Kate jest prześladowana przez swojego wujka Paula, tylko potwierdzają to założenie. A tak naprawdę wystarczyło mieć oczy i uszy szeroko otwarte, analizować dokładnie zachowania znajomych, nie pomijać żadnych sygnałów i gestów. A więc, jak się domyślacie, zakończenie powieści jest zaskakujące. Zapewniam, że nikt z was takiego zakończenia śledztwa się nie spodziewał. Więc tym bardziej sięgnijcie po tę pozycję. Ogromna dawka emocji gwarantowana. Historia ta absorbuje i utrzymuje w swoich szponach do ostatniej kropki.
Mam wrażenie, że mamy tu " cztery w jednym" tj. kryminał, thriller, powieść obyczajową i romans. Na dokładkę wszystko jest w odpowiednich proporcjach i książka, tak jak poprzednie z cyklu, sama się czyta. Mamy tu zabójstwo, stalkera, dzieci pozbawione rodziców przez chciwość a także rodzącą się na tych zgliszczach miłość. Mimo ważnych tematów książkę czyta się lekko, szybko i przyjemnie. Polubiłam bohaterów, kibicowałam im w rozwiązywaniu narastających kłopotów. I ucieszyło mnie zakończenie. Było co prawda przewidywalne ale ja lubię pozytywne zakończenia. Miła lektura na wiosenne wieczory.
To trzeci część serii Nad Zatoką,gdzie autorka zapewnia solidną dawkę adrenaliny oraz buduje niesamowite napięcie.
Ta część to znów odrębna historia,którą stworzyła autorka ale przyda nam się troszkę wiedzy z pierwszej części,która dla mnie była najlepsza.
„Zmierzch nad jagodowymi polami”, to doskonała mieszanka historii obyczajowej, lekkiego kryminału i delikatnego romansu. Nie raz przyprawi czytelnika o ciarki, zaskoczy i oczaruje.
Kate, siostra Claire ,wychowana przez surową matkę, doświadczona chorobą, była na granicy śmierci. Dzięki siostrze żyje.Przyjmuje na siebie obowiązek opieki nad jagodowymi polami matki, która przebywa w więzieniu. . Niestety to nie koniec jej cierpienia, bo los stawia na jej drodze kolejne przeszkody i śmiertelne niebezpieczeństwa.
Drake stracił niedawno ukochanego brata i bratową. Pod jego opiekę trafiły ich dwie córeczki.Nie wierząc by brat mógł zabić żonę a później siebie ,Drake postanawia odkryć prawdę i zapewnić bezpieczeństwo swoim bratanicom.Wynajmuje mały domek od Kate i zatrudnia dziewczynę jako nianię. W tej części pojawi się również groźny stalker,który nachodzi Kate oraz pojawia się wujek dziewczyny,który uciekł z więzienia.Kate będzie miała przeciwko sobie niezła armię..czy sobie poradzi,czy miłość w takich warunkach ma racje bytu?Na te pytania dostaniemy odpowiedź po lekturze.Na pewno nie będzie to czas stracony,bo autorka stworzyła emocjonalna bombę,którą jak się odbezpiecza nie tak łatwo wypuścić z dłoni. To bardzo dobra opowieść ,która ma w sobie wiele mądrości. Po trudnych wydarzeniach zawsze można się podnieść,czasem należy pozwolić sobie pomóc.Przez trudny czas łatwiej przejść z kimś bliskim, nie zawsze trzeba być taką twardą i niezależną postacią własnego życia. Jest to powieść o walce o marzenia, potyczce z lękami i obawami, o rozkwitającej miłości. Piękne opisy miejsc i subtelne odniesienie do Boga nadają powieści uroku. Zakończenie książki zaskoczy nie jednego czytelnika.Polecam
Mama Mallory zmarła piętnaście lat temu. Mimo to ostatnie słowa wypowiedziane przez ojca tuż przed śmiercią w pośpiesznej rozmowie telefonicznej były jasne:...
PRZYJAZD DO LUKSUSOWEGO HOTELU W MAINE OBUDZI WSPOMNIENIA, KTÓRE ZAGROŻĄ WSZYSTKIEMU, CO W ŻYCIU CENISZ… Claire Dellamare przyjeżdża do hotelu...