Złapcie mi gerezę

Ocena: 4.75 (4 głosów)
Inne wydania:

Gerald Durrell w charakterystyczny dla siebie niezwykle dowcipny sposób opowiada o początkach Fundacji, mającej na celu wspieranie ochrony dzikich zwierząt. Poczucie humoru autora jak zwykle dalekie jest od typowo brytyjskiej powściągliwości - czytelnik narażony będzie niewątpliwie na bóle międzyżebrowe ze śmiechu. Będzie miał okazję przeczytać o przystojnych pracownikach zoo, którzy powodują złamane serca, złośliwych szympansach, pięknych damach zbierających datki, o tym jak placki z dodatkiem anyżu działają na człekokształtne, a także o tym, że tytułowa gereza, czyli rzadki gatunek afrykańskich małp, często ma żołądek tak duży, że wraz z zawartością wynosi ćwierć jej wagi.

Jako dyrektor ogrodu zoologicznego na wyspie Jersey, mimo swojego zaangażowania i pasji, Durrell był wciąż nękany przez kłopoty finansowe: ,,(...)Zgodnie z moim pierwotnym planem, z chwilą gdy zoo stanie się samowystarczalne, zamierzałem przekształcić je w fundację, ale to jest niemożliwe z tak ogromnym długiem. Jimmy w pełni się z tym zgodził i na chwilę pogrążył w zadumie. - Cóż, da się zrobić tylko jedno - rzekł na koniec - a mianowicie zwrócić się z apelem do społeczeństwa". W zabawny, ale i bardzo rozczulający sposób autor opisuje rezultaty tego apelu i dalsze losy Fundacji, która istnieje do dziś.

Informacje dodatkowe o Złapcie mi gerezę:

Wydawnictwo: Noir sur Blanc
Data wydania: 2024-02-14
Kategoria: Romans
ISBN: 9788373929241
Liczba stron: 176
Tytuł oryginału: Catch me a Colobus

więcej

Kup książkę Złapcie mi gerezę

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Złapcie mi gerezę - opinie o książce

Swego czasu pisałam o książce "Moje ptaki, zwierzaki i krewni" Geralda Durrella. Piałam wtedy z zachwytu. Nic więc dziwnego, że gdy w moje ręce trafiła inna pozycja tegoż autora ,,Złapcie mi gerezę", natychmiast przystąpiłam do czytania. Niestety, z każdą kolejną stroną mój entuzjazm opadał niczym poziom wody po otwarciu śluzy. Choć książka liczy sobie zaledwie sto pięćdziesiąt stron, męczyłam ją dobre kilka dni. Co z nią jest nie tak? Właściwie wszystko. Poprzednie książki Durrella (oprócz wspomnianej już ,,Moje ptaki, zwierzaki i krewni" czytałam także ,,Moja rodzina i inne zwierzęta") skrzyły się dowcipem i zachwycały lekkością stylu. Niestety, ,,Złapcie mi gerezę" nie ma żadnej z zalet poprzedniczek. I chyba wiem dlaczego - można się tego domyślić z treści książki. Durrell opisuje w niej swe perypetie z okresu gdy kierował ogrodem zoologicznym na wyspie Jersey. Lata te nie były czasem radosnego poznawania tajemnic natury lecz czasem ciężkiej walki o przetrwanie. Kolejne opowieści wychodziły spod pióra Durrella nie z powodu potrzeby twórczej lecz z przyczyn czysto ekonomicznych. Potrzebował pieniędzy na utrzymanie prowadzonej przez siebie placówki. Pisał więc, choć nie miała na to ani czasu, ani ochoty, o siłach nie wspominając. To czuć. Zwyczajnie czuć, że książka jest ,,wymęczona". Brakuje jakiejś linii przewodniej, wątki prowadzone są chaotycznie, często pozostają niezamknięte lub są zakończone pośpiesznie i byle jak, a dowcipy przypięte na siłę (do tego w wielu przypadkach zwyczajnie nie są śmieszne). Mam wrażenie, że autor uległ presji wydawcy, albo własnego, wewnętrznego przekonania, że to co pisze musi być zabawne, bo tego oczekują czytelnicy. A jak tu pisać wesoło o smutnych rzeczach? O niefrasobliwym podejściu ludzi do natury, o gatunkach zagrożonych wyginięciem i tych, które już wyginęły, o okrucieństwie i bezmyślności ludzkiej? Sądzę, że należało albo wybrać inny temat, albo zaryzykować i stworzyć rzecz znacznie poważniejszą. Myślę, że miłośnicy zwierząt - a przecież to głównie oni sięgają po książki Durrella - przyjęliby taką zmianę pozytywnie. Co więcej, taka książka mogłaby być ważnym głosem w dyskusji na temat ochrony przyrody. Tak się jednak nie stało i w rezultacie zamiast smakowitego ciastka mamy czerstwą bułę. Szkoda.
Link do opinii

,,Na ogół nikt nie zdaje sobie sprawy, że na mapie świata rezerwaty dzikiej zwierzyny są maleńkimi punkcikami; cała reszta to gigantyczny rezerwat człowieka."

Książka "Złapcie mi gerezę" Gerald Durrella to niezwykle dowcipna i wzruszająca opowieść o miłości do dzikich zwierząt oraz ogromnej pasji do ich ochrony. Autor, znany jest ze swojego zamiłowania do fauny, w lekki i zabawny sposób przedstawia początki Fundacji, której celem jest wsparcie ochrony zagrożonych gatunków. Jego humor, pełen absurdalnych sytuacji i niezwykłych postaci, sprawia, że z radością podążamy za jego przygodami.

Durrell z ogromnym zaangażowaniem opisuje swoje zmagania jako dyrektor ogrodu zoologicznego na wyspie Jersey, nie ukrywając jednocześnie trudności finansowych, które mu towarzyszą. Jego pasja do zwierząt, w połączeniu z nieprzeciętnym poczuciem humoru, tworzy niepowtarzalny klimat książki. Opisuje tu również metody łapania dzikich zwierząt, które mogą wydawać się kontrowersyjne i wywoływać oburzenie. Widzimy jak na własnych błędach uczył się jak i czym karmić poszczególne gatunki nie mając możliwości nigdzie znaleźć takich informacji. Nie brakuje tu również dowcipnych anegdot o małpach, pracownikach zoo oraz niezwykłych metodach zbierania funduszy na ochronę zwierząt. Całość czyta się bardzo dobrze i z ogromną przyjemnością.

"Złapcie mi gerezę" to nie tylko zabawna lektura, ale także poruszająca historia o oddaniu i miłości do zwierząt, które zasługują na naszą uwagę i przede wszystkim ochronę. Durrell, poprzez swoje doświadczenia, inspiruje kolejne pokolenia do działania na rzecz dzikiej przyrody, a jego książka pozostaje wyjątkowo aktualna i ważna do dziś.

Link do opinii
Avatar użytkownika - monweg
monweg
Przeczytane:2024-08-06, Ocena: 5, Przeczytałam,

Każdy, kto choć raz czytał prozę Geralda Durrella, zauważył pewnie, że bije od niej niezachwiany optymizm. Nawet w sytuacjach groźnych, smutnych czy beznadziejnych autor potrafi zachować nadzieję i dostrzec pozytywne strony. Doświadczenia przynoszą nową wiedzę, którą emocje pozwalają lepiej przyswoić i zapamiętać. Nie inaczej jest w przypadku książki Złapcie mi gerezę, w której Durrell skupia się na pierwszych latach istnienia zoo na wyspie Jersey oraz opisuje działania swojej fundacji.


Tytułowa gereza to niewielka, rzadko spotykana afrykańska małpa o charakterystycznym biało-czarnym umaszczeniu (choć są jeszcze inaczej ubarwione gatunki), po której kilka osobników wyrusza Durrell do Sierra Leone. To jedna z kilku opisanych wypraw po zagrożone gatunki, co stanowi ważny punkt w książce. Łowienie dzikich gatunków zagrożonych wyginięciem zwierząt, poszukiwanie takowych na zamkniętym rynku pomiędzy ogrodami zoologicznymi całego świata i nieustanna walka z urzędami wypełniają strony wspomnień Durrella. Żeby jednak zoo i fundacja mogły się rozwijać potrzebne były fundusze, a o sposobie ich zdobycia autor opowiada na początku książki.


To, co niezmienne u Durrella, to nadzwyczaj lekki styl, pozwalający na całkowite odprężenie przy lekturze - zapewnił mu zresztą popularność. Podobnie jest w przypadku czułego spojrzenia na ogół zwierzyńca - można odnieść wrażenie, że autor, podobnie jak kilku pracowników zoo, zdecydowanie więcej uwagi poświęcają innym zwierzętom niż ludzie, będąc dla nich troskliwymi i poświęcając im niemal całe życie. Oprócz fantastycznych opisów zwierząt, ciekawostek dotyczących ich cech i zwyczajów, Złapcie mi gerezę pokazuje, jak często pracownicy ogrodów zoologicznych pozostają bez szans w starciu z chorobami swoich podopiecznych. Jednocześnie Durrell zwraca wielokrotnie uwagę, że praca jego, jak i jego pracowników polega w dużej mierze na szczęściu oraz uważności i ciągłym uczeniu się.


We wspomnieniach Durrella możemy zauważyć także elementy, które dzisiaj wiążą się z pewnymi wątpliwościami. Dość przedmiotowe traktowanie kobiet, żartowanie z każdej niemal sytuacji i osoby czy podejście do ludzi oraz opinie o krajach mniej rozwiniętych mogą się wydać kontrowersyjne, lecz w prozie Durrella nie ma złych intencji, a raczej pokazuje to współczesnemu czytelnikowi, co było normą i nie budziło negatywnych emocji w opinii publicznej. Przyrodnik znacznie więcej miejsca poświęca faunie i jego uwagi w tej materii, jego apele i obserwacje, są niestety nadal aktualne, mimo upływu lat.


 

Osoby kochające zwierzęta i dziką przyrodę po raz kolejny powinny być zadowolone, biorąc do ręki książkę Geralda Durrella. Szczególnie zainteresowani tematem ochrony zagrożonych gatunków, mogą wesprzeć organizację stworzoną przez autora, gdyż Durrell Wildlife Conservation Trust, jak i muzeum na wyspie Jersey, nadal działa i realizuje cele, które jej przyświecały od początków powstania. 

Link do opinii
Avatar użytkownika - Muminka789
Muminka789
Przeczytane:2006-08-14, Ocena: 5, Przeczytałam,
Inne książki autora
Moje ptaki, zwierzaki i krewni
Gerald Durrell0
Okładka ksiązki - Moje ptaki, zwierzaki i krewni

Nowe wydanie drugiego tomu ,,Trylogii z Korfu", która zainspirowała twórców serialu Durrellowie! To przepełniona barwnymi anegdotami...

Ogary z Bafut
Gerald Durrell0
Okładka ksiązki - Ogary z Bafut

W czasie kolejnej wyprawy do Afryki po zwierzęta do londyńskiego ZOO, Durrell zawiera znajomość z uroczym, zabawnym, mocno „trunkowym” władcą...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Reklamy