Najnowsza i najbardziej osobista powieść autorki bestsellerowej Szmaragdowej Tablicy.
Lata dwudzieste XX wieku. W górach Asturii rozbija się samolot - ta katastrofa odmienia życie pewnego mieszkańca wioski leżącej u ich podnóża. Bohaterowie tej poruszającej powieści biorą udział w hiszpańskiej wojnie domowej, walczą w hiszpańskiej Błękitnej Dywizji na froncie wschodnim i w wyniku zdumiewających zbiegów okoliczności działają w polskim ruchu oporu - mamy tu Warszawę okresu okupacji, walkę w partyzantce, ucieczkę z transportu do Auschwitz. Nie wszyscy odnajdują się w nowym powojennym porządku.
Zimowy wiatr na twojej twarzy to przejmująca panorama ludzkiego losu, z którego kpi wielka historia.
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2017-10-24
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 688
Tytuł oryginału: El invierno en tu rostro
Język oryginału: hiszpański
Tłumaczenie: Wojciech Charchalis
Ilustracje:Yolanda Artola
"Zimowy wiatr na twojej twarzy ", który wypożyczyłam w bibliotece zrobił na mnie duże wrażenie. Epicka powieść Carli Montero, ukazująca dramat Hiszpanii rozdartej wojną domową i jej zaplątanie się w udział w II wojnie światowej po stronie hitlerowców a na tym tle historię niespełnionej miłości dwojga głównych bohaterów, wciągnęła mnie, jak nieczęsto, swą wielowątkową fabułą oraz tłem historycznym. Czytałam tę interesująco napisaną książkę, której walorem jest fakt iż powstała na bazie autentycznych wydarzeń a jej bohaterowie mieli swoje wzorce wśród członków rodziny pisarki, z dużym zaciekawieniem, ale i nie bez silnych emocji wywoływanych nawet nie tak losami pojedynczych bohaterów powieści, jak tak niezwykle boleśnie doświadczonego narodu hiszpańskiego.
Książkę warto przeczytać, by nie tylko emocjonować się pełnymi dramatyzmu losami i skomplikowanymi miłosnymi relacjami dwójki bohaterów, Leny i Guillena, ale również a może nawet przede wszystkim dla tła historycznego, w którym akcja powieści się dzieje. Dla mnie najbardziej emocjonalną częścią książki jest ta opowiadająca o Oviedo w Asturii i jego oblężeniu. To tam rozeszły się drogi Leny i Guillena.
Dzięki tej powieści nie tylko odświeżyłam sobie historię Europy w I połowie ub. wieku, ale, co cenne, zdobyłam dodatkową i to w frapujący mnie sposób przedstawioną wiedzę z tą historią związaną.
Wojna najbardziej dotyka zwykłych ludzi. Nie polityków, przywódców, osoby napędzające całą tę machinę. To cywile zostają wyrwani ze swoich spokojnych egzystencji, zmuszeni do porzucenia tego, co kochają, do podejmowania przerażających w skutkach decyzji…
W górskiej wiosce, w samej Hiszpanii, mieszkają Lena i Guillén. Jej ojciec ożenił się z jego matką, łącząc obie rodziny i sprawiając, że dwójka dzieci staje się dla siebie przyrodnim rodzeństwem. Lena nie od razu jest w stanie dotrzeć do nowego brata, wrażliwego i ciężko przystosowującego do nowych sytuacji. Z czasem sytuacja uległa poprawie, a młodzi zaprzyjaźniają się ze sobą. Lata biegną, a Lena i Guillén zaczynają czuć coś więcej. Przypadek sieje spustoszenie w ich życiach. Pewnej nocy dziewczyna nie może spać, słysząc na zewnątrz dziwne dźwięki, jakby burzę lub eksplozję. Kilka godzin później dowiaduje się, że był to wypadek francuskiego lotnika, który wówczas zginął. Jego ciało odnajduje Guillén. Otrzymuje za to niesamowitą nagrodę od bliskich zmarłego — możliwość wyjazdu na studia, aż do Francji. Para jest zmuszona do rozstania, choć miłość kwitnie. Od tamtej pory dzieli ich barykada, tworzona przez kolejne wojny, istniejąca na długie lata…
Carla Montero wydała w Polsce już trzy książki, a oto czwarta. Jednocześnie moje pierwsze zetknięcie z autorką, co znowu pokazuje moją ignorancję! Dziwię się, że wcześniej nie trafiłam na to nazwisko. Ale lepiej późno niż wcale, więc pełna optymizmu zdecydowałam, że przygodę z Montero zacznę od najnowszej powieści. Miałam jakieś podskórne przeczucie w kwestii podobieństwa do pisarza, który zauroczył mnie jakiś czas temu — naturalnie, Jorge Díaz! Zapewne chodziło mi o Hiszpanię, wspaniałe miejsce, będące tłem dla tylu cudownych fabuł. Gdy widzę w opisach wzmiankę o tym kraju, to automatycznie mam chęć przeczytać daną pozycję. Teraz było tak samo. Pozytywnie nastrojona przez Díaza (nieważne, iż rzecz działa się przed miesiącami) postanowiłam o konieczności zetknięcia oczekiwań i rzeczywistości u Carli. Dobrze posłuchać głosu serca, ta lektura wiele mi dała.
Mnogość wątków może wydawać się przytłaczająca, ale źle jest być zniechęconym z tego powodu. Autorka nie podchodzi do tematu w sposób chaotyczny, nie pozostawia rozgrzebanych zdarzeń. Każde ma na siebie wzajemny wpływ. Każde posiada finał. Owszem, początkowo obawiałam się, że Montero zacznie mieszać fakty, co byłoby naturalne w przypadku na tyle zróżnicowanej fabuły. Ale wyszła z tej próby obronną ręką, co zaskakuje i zasługuje na pewien podziw. Myślę, iż nikt nie powinien zgubić się w czasie czytania, ponieważ tak poprowadzono akcję, aby spokojnie nadążać za przygodami bohaterów. Stąd też wynika rozmiar książki — mnóstwo stron, sporo wydarzeń. Cała masa uczuć.
Na kartach powieści spotkamy całą gamę charakterów, jednak to dwójka głównych postaci najbardziej interesuje. Ich historia jest wyjątkowa, choć wydaje się być mało oryginalna. Lecz trudno im nie kibicować, gdy nieustannie coś przeszkadza w osiągnięciu spokoju. To pechowa para. Lenę obdarzyłam sympatią już na samym początku. Odważna dziewczyna, potem kobieta, ciągle radząca sobie z kolejnymi przeciwnościami losu. Natomiast Guillén może momentami irytować swoją lekkomyślnością, za którą zapłacił wysoką cenę. Takie dorosłe dziecko, o dobrym charakterze, ale wymagające kontroli. Inaczej popełnia błąd za błędem.
Należy wspomnieć, że Carla Montero sięgała do historii swojej własnej rodziny, o czym napisała na końcowych stronach książki. To miła niespodzianka dla czytelnika. Świadomość, iż dużo sytuacji wydarzyło się naprawdę. Taki zabieg utwierdził mnie w przekonaniu — autorka ma duży dar słuchania, a następnie przelewania danych informacji na papier. Świetnie połączyła opowieści usłyszane od bliskich z fikcją, a do tego odtworzyła znakomite tło historyczne. Uważam, że włożyła ogrom pracy i energii, aby nadać swej książce ostateczny kształt. Według mnie to rodzaj literatury, który ma za zadanie przede wszystkim wycisnąć parę łez, refleksji, tworzyć przed oczami filmowe obrazy.
Carla Montero zdecydowanie potrafi zaciekawić swoją twórczością i mam ogromną ochotę na sięgnięcie po więcej. Stworzyła książkę wciągającą, wzbudzającą mnóstwo emocji, wręcz idealną na te jesienne wieczory. Myślę, iż osoby lubiące lektury oparte na faktach będą zachwycone. To połączenie wojennej zawieruchy z miłością. Warto dać autorce szansę, wybrać się z bohaterami w niebezpieczną, acz interesującą podróż…
– Czy można kochać więcej niż jedną osobę naraz, Gini?
– Z jakichś powodów zmuszają nas, żeby wierzyć, że nie.
Ale to kłamstwo, to jest prawdziwy powód naszego cierpienia.
____________________________________________________________
To jest chyba podstawowy problem Leny: chciałaby kochać wszystkich, którzy kochają ją. A to nie jest takie proste, bo urocza Hiszpanka, konserwatywna i z zasadami, ale jednocześnie temperamentna, ma naprawdę wielu adoratorów. Choć na kartach powieści "przyznaje się" do trzech powieści, ja uważam, że naprawdę kochała tylko raz: Guillena. Bardzo żałuję, że nie pozwoliła sercu na zdecydowanie za nią i wybory podejmowała w porozumieniu z chłodnym, wyważonym rozumem.
Mimo to jest to bohaterka, która wzbudza sympatię; czasami się jej współczuje, czasami się do niej uśmiecha. A czasami i złości, gdy pcha się tam, gdzie nie powinna.
____________________________________________________________
Na chwilę Guillenowi pokazał się duch ojca,
który tak naprawdę nigdy nie przestał krążyć wokół niego,
który pewnie szeptał mu do ucha znacznie częściej, niż mu się wydawało.
Popełnił ten sam błąd co Melchor Pardo: przedłożył swoje ideały nad wszystko inne,
tyle że poniesiony raczej okolicznościami niż własnymi przekonaniami.
Teraz było już za późno, żeby to naprawić. Lena była bitwą, którą przegrał, musiał to przyznać. Chociaż sama ta myśl skręcała mu żołądek.
____________________________________________________________
Guillen Alvarez to niezły ancymon. Wciąż wyobrażałam go sobie z twarzą zadziornego i nie do końca ogolonego Javiera Bardema.
To facet, który potrafi się dostosować do sytuacji i okoliczności. Walczy dla Francji, ale gdy znajdzie się w Polsce, szybko "łapie" kontakty z działaczami podziemia, przyjmuje pseudonim Duch i angażuje się w sprawy Żydów zamkniętych w warszawskim getcie. Cokolwiek nie robi, angażuje w to całe serducho.
Guillen ma cechę, która powoduje wszystkie jego kłopoty: wbrew wszystkiemu jest wierny swoim ideałom i nie idzie na kompromis.
Ale Guillen bez wątpienia potrafi chwycić Czytelnika za serce. Jest tak charyzmatyczny i pocieszny, że nie sposób mu się oprzeć. W całości wciąga do swojego świata, do swojego życia. I nawet, gdy po raz kolejny popełnia ten sam błąd, gdy po raz kolejny wpada w tarapaty, jest przy tym uroczy i sposób odmówić mu pomocy (patrz: postrzelenie przez policjanta podczas próby obrabowania tartaku).
Rzadko mam tak, że od pierwszej strony czuję, że już siedzę w opisywanej historii. W przypadku "Zimowego wiatru..." tak się stało. Nie będzie przesadą, jeśli powiem, że dosłownie od pierwszego zdania poczułam się wchłonięta w życie Leny, a później Guillena. Bardzo szybko poczułam się zafascynowana i zauroczona losami bohaterów, ale i stylem pisania Carli Montero. W książce znajduje się tak niesamowicie dużo faktów z historii tak naprawdę całego świata, że za samo spójne połączenie wszystkiego w logiczną i ciekawą całość należą jej się brawa.
Ciekawe jest umieszczenie w powieści "statystów" w postaci autentycznych postaci, które nie odgrywają wielkich ról, lecz jednak ożywiają historię: Antoine de Saint-Exupery, Mordechaj Anielewicz, Wilhelm Canaris czy Maria Dąbrowska (o której nie wiedziałam, że była biseksualna).
Z reguły jestem dość czepliwa, gdy chodzi o pojmowanie Polski i Polaków w świecie. Bardzo nie lubię, gdy jesteśmy oceniani stereotypowo lub, co gorsze, wyśmiewani w książkach. Dlatego nieco bałam się, gdy przeczytałam, że w "Zimowym wietrze" jest wątek polskiego ruchu oporu. Na szczęście niepotrzebnie, bo Carla Montero pokazała Polaków jak prawdziwych patriotów i za to jestem jej wdzięczna.
____________________________________________________________
Lenę zaskakiwało to, że Polacy, obcy we własnym mieście,
nie stracili ani trochę ze swej godności. Ich postawa emanowała dumą
– w kolejkach po racjonowaną żywność, kiedy żegnali się przed klepsydrami
wspominającymi ich zmarłych, kiedy przeszukiwali ruiny,
kiedy znosili ciągłe kontrole policyjne... Bez wątpienia był to bardzo silny naród.
____________________________________________________________
Momentami czułam się przytłoczona mnogością dat, osób i faktów. Polityka nie jest moją mocną stroną, dlaczego, gdy, szczególnie w dalszej części powieści, stała się ona bardzo widocznym wątkiem, książka zaczęła mi się nieco dłużyć. Zaczęłam się zastanawiać czy gdyby Autorka pominęła kilka wątków, powieść ucierpiałaby tak bardzo. Wtedy wydawało mi się, że nie, ale w posłowiu Carla Montero wyjaśnia, jak dużo bohaterów książkowych miało swój pierwowzór w rzeczywistości. I po tym przestałam się dziwić, że Autorka chciała ich wszystkich umieścić w powieści.
____________________________________________________________
Zimowy wiatr na twojej twarzy jest hołdem złożonym tym wszystkim ludziom,
którzy choć żyli w trudnych i tragicznych okresach historii,
pozostawali wierni swoim ideałom i przekonaniom.
Od nich nauczyłam się czegoś, co wydaje się oczywiste, ale zwykle bardzo łatwo nam umyka:
to, co określa człowieka, to nie kolor jego idei, wiara czy strona frontu, po której się znajdzie,
tylko natura jego czynów. Niech tak będzie.
____________________________________________________________
Czy "Zimowy wiatr na twojej twarzy" ma wady? Ma. Dla mnie największym minusem było zakończenie. Nie będę ukrywać, że lubię ckliwe happy endy i na taki czekałam, ale nie doczekałam się. Ale to kwestia gustu, jasne.
Natomiast bardzo zastanawia mnie to, w jakim języku rozmawiali Lena i Kurt? Albo Guillen i Agata? To zagadka, której rozwiązania się nie doczekałam. Ale to tylko drobny szczegół.
Powieść Carli Montero zdecydowanie jest godna polecenia i to właśnie robię – polecam :)
Moje pierwsze spotkanie z twórczością Carly Montero lecz na pewno nie ostatnie.
Autorka w przecudny sposób ukazała, że wielka historia nie zawsze rozgrywa się gdzieś w wielkich metropoliach, a tworzą ją ludzie sprawują władzęczy są sławni.
Wielką historię tworzą zwykli ludzie, zmuszani przez życie czy zawirowania dziejowe do podejmowania przeróżnych decyzji, których skutki są bardziej dalekosiężne niż jesteśmy w stanie przewidzieć.
Autorka opisuje dzieje swoich krewnych. W latach 20 XX wieku, dochodzi do katastrofy lotniczej w górach Asturii. Ten powietrzny wypadek, na zawsze zmienia życie kilku bohaterów ksiazki.Autorka zawarla w niej fakty historyczne wplatajac w nia takze watek milosny .Barwny jezyk i ciekawy styl pisania.Ksiazka jest niejako holdem pisarki zlozonym tym ktorzy zgineli podczas wojny.Polecam bo ksiazka godna przeczytania.
"Zimowy wiatr na twojej twarzy", to moje kolejne już spotkanie z prozą tej hiszpańskiej pisarki. "Wileńską grę" swojego czasu nie dokończyłam (mam w planach to nadrobić). Ze "Złotą skórą" przyjemnie spędziłam czas. "Szmaragdową tablicę" pokochałam. "Zimowy wiatr na twojej twarzy" wciągnął mnie i zafascynował do głębi. Moim zdaniem, to najlepsza, jak do tej pory książka tej autorki.
Najnowsza powieść Carli Montero opowiada historię, która źródło ma w dziejach rodzinnych pisarki. W latach 20 XX wieku, dochodzi do katastrofy lotniczej w górach Asturii. Ten powietrzny wypadek, na zawsze odmieni życie wielu bohaterów powieści. Podczas lektury kolejnych stron znajdziemy się między wydarzeniami dotyczącymi wojny domowej w Hiszpanii oraz II Wojny Światowej, aż po czasy powojenne. Bohaterowie w pewnym momencie związani są również z polskich ruchem oporu a wydarzenia prowadzą ich do wojennej Warszawy.
"Zimowy wiatr na twojej twarzy" to wspaniała i emocjonująca lektura. Przyznam szczerze, że z wypiekami na twarzy śledziłam losy Leny i Guillena. Życie ich nie oszczędzało, wojna oczywiście wszystko jeszcze bardziej komplikuje. W pewnym monecie znajdują się po przeciwnych stronach barykady. Inne wychowanie, które otrzymali powoduje, że mają nie tylko inne prawa, ale także inne ideały. Jak potoczą się ich losy? Czy uda im się przeżyć wojnę i gdzie ich ona zaprowadzi? Czy do siebie? Na te pytania odpowie Wam już książka :). A w związku z tym, że autorka, ma naprawdę rzeszę wiernych fanów w naszym kraju, raczej nie trzeba Was pewnie bardzo do tej lektury zachęcać :)
Najnowsza książka Carli Montero, to zdecydowanie perełka wśród literatury historycznej. Nie jest to co prawda łatwa lektura. Szczególnie biorąc pod uwagę czasy w których jest umiejscowiona, działań, które w tym okresie miały miejsce, jak również świadomości powiązań z rodziną autorki. "Zimowy wiatr na twojej twarzy" to piękna saga. Wiele dodatkowego uroku tej powieści dodaje, wątek związany z Polską za czasów okupacji. Uważam, że warto po tę lekturę sięgnąć, szczególnie, że wbrew rozmiarom (prawie 700 stron), czyta się ją całkiem sprawnie.
Bardzo gorąco Wam polecam.
www.kochamciemojezycie.blogspot.com
Autorka bestsellerowej Szmaragdowej Tablicy powraca z kolejną fascynującą powieścią! Wiedeń 1904 rok. Społecznością stolicy cesarstwa wstrząsa seria...
"Mimo wszystko, ciągle uważam, że ludzie mają dobre serce" Anne Frank Bestseller w Hiszpanii - 100 000 sprzedanych egzemplarzy! Historia i współczesność...