Bestseller „New York Timesa”.
Ulubiona książka Reese Witherspoon.
Książka polecana przez: "Publishers Weekly", "New York Post", "Popsugar".
W tej rodzinie miłość jest przekleństwem…
W rodzinie Owensów miłość jest przekleństwem. Wszystko zaczęło się w 1620 roku, kiedy Maria Owens została oskarżona o czary – ukarano ją za to, że pokochała niewłaściwego mężczyznę.
Paręsęt lat później w Nowym Jorku lat 60. XX wieku, we współczesnym świecie, który zmienia się z dnia na dzień, Susanna Owens wie, że trójka jej dzieci jest niebezpiecznie wyjątkowa. Trudna Franny, o skórze białej jak mleko i krwistoczerwonych włosach, nieśmiała i piękna Jet, która potrafi czytać w myślach, i charyzmatyczny Vicent, który odkąd nauczył się chodzić, pakuje się w tarapaty.
Od samego początku Susanna wyznaczyła swoim dzieciom sztywne granice: żadnych wędrówek w świetle księżyca, czarnych strojów, kotów, kruków, świec ani podręczników czarnej magii. A przede wszystkim: żadnych ognistych romansów. Odwiedziny u ciotki Isabelle w Massachusetts otworzą dzieciom oczy na przeszłość swojej rodziny. Na jaw wyjdą skrywane tajemnice i prawda o tym, kim naprawdę są. Po powrocie do Nowego Jorku każde z nich wejdzie na nową drogę i na swój sposób spróbuje uciec od rodzinnej klątwy.
Czego by jednak nie robili młodzi Owensowie, nie mogą uniknąć miłosnych rozczarowań i uczuciowych zawodów. Dwie piękne siostry wyrosną na budzące lęk i podziw ciotki z „Totalnej magii”, a Vincent, ich ukochany brat, zostawi po sobie nieoczekiwane dziedzictwo…
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2019-10-16
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 384
Tytuł oryginału: The rules of magic
Tłumaczenie: Danuta Górska
Wydaje mi się, że gdyby nie ta aura tajemniczości i delikatne podsycanie motywu magii i czarownic, to ta książka po prostu by mnie znudziła. Tego typu opowieści rodzinne nie do końca do mnie trafiają, chociaż przyznaję, że postać Franny mogłaby mnie utrzymać w stanie ciekawości. Charakterna istota, chociaż chwilami całkowicie irytująca. Ogółem można śmiało napisać, że to po prostu dramatyczne perypetie życiowe trójki ludzi, którzy borykają się z normalnymi problemami takimi jak strata czy nieudany związek, którzy poszukują szczęścia, radości i spełnienia, a otoczka magiczna to zaledwie minimalny procent nadający jej nieco inny charakter.
Cała recenzja: bookeaterreality.pl
Choć w każdym uczuciu tkwi odrobina magii, to ta kryjąca się w cieniu rodu Owensów może być wyjątkowo niebezpieczna. Ich rodzina od lat próbuje uporać się ze swoją wyjątkową naturą, usiłując żyć po swojemu, ale także przestrzegać wyznaczonych zasad. Tylko czy jest to możliwe?
Sięgając po “Zasady magii” nie byłam pewna, czy to rzeczywiście historia dla mnie. Odrobina czarów, klimatyczna atmosfera, urok czegoś nowego- na te elementy liczyłam i czekałam, wiedząc, że to właśnie taka dawka magii, jaka mnie interesuje i przekonuje. Radośnie i z satysfakcją muszę przyznać, że autorka właśnie tak tę historię opowiedziała. Lekko, przyjemnie i z pewną dawką niecodziennych wydarzeń, nie zapominając jednak o istotnych rodzinnych wartościach i ważnym społecznym tle.
Właśnie takie połączenie sprawia, że ta opowieść staje się cenna i niebanalna. Przełamanie wątków obyczajowych i znanych w literaturze motywów obrazami codzienności zadziwiającej rodziny, która z pokolenia na pokolenie musi radzić sobie z mocami, jakie przynieść mogą więcej szkody niż pożytku. Taki pomysł na fabułę i sposób jej realizacji sprawiają, że nie jest trudno się w tę książkę zaangażować, pozwalając, by na kilka godzin powieściowe realia zastąpiły nam jesienne dni.
Choć historia nie rozwija się w zawrotnym tempie, małe opóźnienie i pewną opieszałość Hoffman bez wątpienia wynagradzają nam kreacje bohaterów. To młodzi ludzie, którzy walczą o swoje szczęście, przeciwko naturze. To rodzeństwo, które musi poznać na nowo nie tylko siebie nawzajem, ale także zrozumieć, co kryje się w ich wnętrzu. Każdy z nich i wszyscy razem stanowią dla czytelnika niezłą gratkę i szansę na spędzenie czasu w niezwykłym towarzystwie.
Choć zazwyczaj od magii trzymam się z daleka, to książkowe czary najzupełniej mnie przekonały. Być może wynika to z faktu, że autorka przedstawiła swą historię bardzo przekonująco, wyraziście i z dużą dawką emocji. Nie doszukałam się tutaj niezgrabnych opisów czy przekombinowanych scen. Natomiast przez cały czas czułam, że autorka dobrze wie, co chce przekazać swojemu czytelnikowi i podąża wybraną ścieżką do osiągnięcia celu.
Czarny zdobiące okładkę, odnajdziemy również w środku. Książkowy świat jest po prostu magiczny. Wyjątkowe motywy, zadziwiające wydarzenia, walka z naturą, niezwykłe talenty. Te motywy można mnożyć, a zagłębiając się w lekturę poznamy ich więcej, jeszcze ciekawszych i bardziej magnetyzujących. Ta powieść przyciąga i kusi.
„Zasady magii” to dobrze napisana i wciągająca opowieść. Pięknie wygląda i pięknie się czyta. Lekki styl idzie w parze z przyjazną czytelnikowi narracją i bogatą wyobraźnią autorki. Mimo drobnych mankamentów uważam, że to fantastyczna propozycja na nadchodzące dni. Odczarujcie zimę!
"Każdy w końcu musi opuścić dom, prawda? Musi samodzielnie wyruszyć w drogę, żeby się dowiedzieć kim jest i co mu przyniesie przyszłość."
"Życie to kłopoty, bracie. Musisz walczyć o to, czego chcesz."
.
.
Trójka rodzeństwa – Franny, Jet i Vincent są potomkami starego rodu czarownic. Każde z nich otrzymało specjalny talent, który w okresie dorastania zaczyna się ujawniać. Muszą go w sobie odnaleźć, poznać i ujarzmić. Niestety nad rodem Owensów dodatkowo ciąży klątwa, która pozbawia ich ukochanych osób.
Matka tej trójki, chcąc uchronić siebie i swoje dzieci, wyszła za mąż za zwykłego mężczyznę, odcięła się totalnie od swoich korzeni licząc na to, że klątwa ich nie dosięgnie. Pewnego jednak dnia niespodziewanie młodzi ludzie otrzymują tajemnicze zaproszenie do domku przy ul. Magnolii, gdzie ich życie dopiero tak naprawdę się zaczyna. Rozpoczyna się bowiem poszukiwanie sposobu na przechytrzenie klątwy…
.
.
Na samym początku muszę się przyznać, że do sięgnięcia po tą pozycję przyczyniła się przede wszystkim jej okładka, która jest przepiękna – błyszcząca i taka po prostu magiczna. Ale magię znajdziecie tu nie tylko na samym wierzchu, ale przede wszystkim w środku. I to całkiem sporą jej dawkę. Mnie ten magiczny świat pochłonął bez reszty. Czytając tą pozycję miałam wrażenie jakbym sama uczestniczyła w tych wszystkich wydarzeniach.
Autorka pisze bardzo swobodnie i lekko, przez co książkę czyta się w błyskawicznym tempie. Jej lektura jest bardzo przyjemna, jednak nie jest lekka, bo porusza zarówno trudne, jak i smutne tematy. Nie łudźcie się więc, że cały czas jest tu pięknie, kolorowo i dobrze. Otóż nie. Książka pokazuje walkę trojga bohaterów o ich uczucia do drugiego człowieka, o swoją miłość, szczęście i przyszłość. Jednym się udaje, drugim trochę mniej, ale podejmują tą walkę i walczą z przysłowiowymi wiatrakami. Są silni i wytrwali. Nie dają się klątwie, która cały czas gdzieś tam na nich czyha.
Moim zdaniem ta książka daje czytelnikowi jakąś dawkę nadziei. Pokazuje, że nie wolno się w życiu poddawać, tylko uparcie walczyć o swoje szczęście, które może być całkiem blisko. Nie można tak po prostu dać mu odejść. Pod tym względem ta książka bardzo mi się podobała i w sumie nie mam do czego się tutaj przyczepić.
Z wielką niecierpliwością czekam na jej kontynuację, czyli „Totalną magię”, w której ekranizacji główne role zagrały Nicole Kidman i Sandra Bullock.
„Kochaj więcej – poradziła jej ciotka. - Nie mniej”.
Przyznam, że powieść Zasady magii intryguje od pierwszych stron, zaciekawia i prowokuje. Magia, tajemnicze znaki i symbole, niespotykane mieszanki ziołowe, czarownice, klątwy … Aż trudno złapać oddech, powiew chłodu i tajemniczości czuje się na plecach. Strach się obejrzeć za siebie, już wyobrażam sobie, kto za mną stoi. Nie wiem, czy mogę się odezwać, boję się oddychać …
Rodzina Susann Owens jest co najmniej dziwna i zdecydowanie różni się od innych. Trójka jej dzieci posiada moce, których wykorzystywanie może przysporzyć nie tylko sporo kłopotów i nieprzyjemności, ale może wywoływać niebezpieczne skutki. Fanny, najstarsza z rodzeństwa, ma trudny i krnąbrny charakter, jej widok przyprawia o mrowienie ciała. Jet, delikatna i nieśmiała, potrafi czytać w myślach, a to już samo w sobie przyprawia o drżenie serca. I Vincent, wolny człowiek, muzyk i artysta, zawsze chodzi własnymi ścieżkami i ściąga na siebie liczne kłopoty. Matka starała się trzymać dzieci krótko i na dystans, a przede wszystkim nie pozwalała im na żadne romanse i głębsze znajomości, wiedząc, jaką mogą one wyrządzić krzywdę …
Pobyt rodzeństwa u ciotki Isabelle w Massachusetts otworzy im oczy na skrywane liczne rodzinne tajemnice. Dowiedzą się, kim są i jak powinni żyć, aby nie stwarzać problemów. Ten pobyt zmieni je, staną się bardziej zdecydowani i odważniejsi, nabiorą pewności siebie i będą chciały dążyć każde swoją drogą życiową. Tylko czy rodzice na to im pozwolą, wiedząc, jakie dzieci mają atuty w zanadrzu? Czy być może nadal będą pamiętać o klątwie rodzinnej, która spędza im sen z powiek i przed którą chcą chronić dzieci? Muszą dokonać wyboru i postawić na szalę szczęście dzieci i rodzinne tajemnice z przeszłości … Zwycięży miłość czy rozsądek? Młodzi chcą kochać i być kochanymi, ale czy będą mieli na to przyzwolenie rodziny?
„Zapisywanie różnych rzeczy pomaga. Porządkuje myśli i przy odrobinie szczęścia ujawnia emocje, z których nie zdajesz sobie sprawy”.
Zasady magii Alice Hoffman to piękna książka o przeznaczeniu i próbie walki z nim. Jak się można domyślać jest ona trudna i wymaga wiele wysiłku i odwagi. To również znakomity obraz młodych ludzi, którzy pragną kochać, ale rodzinne tajemnice i błędy przeszłości bliskich przekornie im to utrudniają. Jednak trzeba pamiętać, że miłość ma wielką moc i potrafi wiele przezwyciężyć i pokonać, wymaga to tylko nie lada odwagi i samozaparcia. Ta lektura to znakomity przykład wielkiej odpowiedzialności za bliskich, przykład poświęcenia się dla dobra innych. Dla dobra bliskich są zrobić bardzo dużo, są gotowi poświęcić swoje szczęście, aby szczęśliwa była inna bliska osoba. Piękne i wzruszające, emanujące ciepłem i miłością.
Przyznam szczerze, że pierwsze kilkadziesiąt stron mnie trochę nudziło i sceptycznie nastawiło do tej lektury. Utknęłam i nie mogłam się zmobilizować, aby ruszyć dalej. Ale jak w końcu nabrałam sił i chęci na dalszą lekturę, to nie mogłam się od niej oderwać. Tak mnie wchłonęła, że zapomniałam, że wspólne początki nie należały do łatwych. Koleje losów bohaterów były tak znakomicie przedstawione, że chłonęłam je z wielkim zapałem i magią. Czar tryskał z każdej strony tej powieści, z każdego spotkania z bohaterami i z każdej jednostkowej sytuacji. Było magicznie i cudnie, naprawdę nieziemsko. Cała historia została zaczarowana przez autorkę, woalka tajemniczości delikatnie muskała moje myśli, które błądziły zaczarowane w kalejdoskopie losów bohaterów. Miłość i przeznaczenie krążyły niczym nieposkromione myśli, nam pozostało tylko czekać na dalszy rozwój wypadków. Nie warto się domyślać, trzeba obowiązkowo sięgnąć po tę lekturę. Jej czytanie sprawia tyle radości i przyjemności, że nie sposób ich przelać na papier. Nawet nie próbuję, wiem, że są chwile i odczucia, których nie można wyrazić słowem. I ta powieść dostarcza nam tyle niezapomnianych wrażeń, trudnych do zdefiniowania, że tylko ten, kto ją przeczytał, doskonale wie, o czym piszę i co mam na myśli.
Doskonała, emanująca ciepłem i miłością, borykająca się z przeznaczeniem, ucząca odpowiedzialności i troski za drugą osobę. Pochłania bez opamiętania. Spowite mgłą listopadowe długie wieczory są najlepszą porą na poczucie magii i klimatu zaczarowanej historii rodziny Owens. Nie marnujcie czasu, gdyż każda chwila ociągania się oddala was od niezapomnianych przeżyć, których na pewno doświadczycie mając w ręce Zasady magii.
„Zasady magii” Alice Hoffman to prequel powieści z 1995 roku pt. „Totalna magia” – książki, która 3 lata później została zekranizowana, a w głównych rolach wystąpiły Nicole Kidman i Sandra Bullock. Teraz po 22 latach autorka pokusiła się o powrót do tego świata, a na jej podstawie przygotowywany jest serial dla hbo.
Pod osłoną magii autorka przemyca bardzo uniwersalną historię o potrzebie bycia kochanym, poszukiwaniu szczęścia i normalnego życia, o poczuciu inności i wyalienowania.
Sporo znajdziemy tu o mocy roślin, szczególnie ziół – ciotka dziewczyn ma ogródek, gdzie hoduje wszystko, co przydaje się w specjalnych herbatkach dodających odwagi czy uspokajających. Dużo jest tu też wierzeń dotyczących zachowania czarownic – jak niemożność utopienia czy czarne koty. Co warte wspomnienia, to także fakt, że opowieść jest mocno osadzona w prawdziwej historii Ameryki – znajdziemy tu wspominki o lądowaniu na księżycu, o wojnie w Wietnamie czy walce o prawa homoseksualistów.
Jedyne co mi przeszkadzało to styl powieści – był bardzo nierówny, było trochę kulawych momentów, gdzie zdania nie układały się płynnie, a powtórzeń było naprawdę męcząco dużo. Myślę, że dla tych czytelników, którzy nie przywiązują takiej wagi do stylu powieści, książka będzie się podobać, to ciekawa, przyjemna historia.
„Zasady magii” Alice Hoffman to książka, która rozpoczyna cykl Practical Magic. Pewnie większość z was kojarzy film „Totalna magia”, który został nakręcony na podstawie drugiej części tej serii. „Zasady magii” to początek historii rodzeństwa Owens – Franny, Jet i Vincenta, którzy, tak jak ich cała rodzina, obdarzona jest mocą. Ten swoisty talent, który objawia się u bohaterów może być ułatwieniem, wyróżnieniem, ale i przekleństwem. Ich matka, Susanna, chciała uciec od rodzinnej spuścizny, ale nie wybawiła od niej swoich dzieci, dlatego wyznacza im granice i zasady, których nie można złamać. Dopiero odwiedziny u ciotki Isabelle pozwolą dzieciom poznać ich przeszłość i tajemnicę rodzinną. Bohaterowie dowiedzą się, co potrafią, co mogą osiągnąć, ale także poznają przekleństwo, które towarzyszy rodzinie od pokoleń, od czasów Marii Owens.
Nie spodziewałam się, że ta lektura aż tak mnie zaczaruje. Wpadłam do świata Owensów jak przysłowiowa śliwka w kompot i przepadłam. Towarzyszyłam Fanny, Jet i Vincentowi przez wiele lat, niemal całe ich życie; obserwowałam ich walkę z przeznaczeniem, ich codzienność. Towarzyszyłam im w smutku, chorobie, niebezpieczeństwie, ale także i w tych szczęśliwych chwilach. Alice Hoffman bardzo sprawnie połączyła dwa światy – magii i śmiertelników. Opisała wszystko tak zgrabnie i ujmująco, że nie mogłam się wyzbyć myśli, że czarownice naprawdę istnieją i funkcjonują w naszej codzienności, wtapiają się w społeczeństwo. Tuż obok tego, co realne, pojawiała się magia, zioła, czary, przekleństwa i klątwy jednak świat, jaki zaprezentowała nam autorka, nie jest piękny i pozbawiony problemów.
Postacie Jet, Franny i Vincenta zdawały się być wciągnięte w karty powieści z realnego świata. Rodzeństwo przeżywało swoje dobre i złe chwile, a czasami miałam wrażenie, że los uwziął się na nich bardziej niż na innych ludzi. Czy to wina ich daru? Cóż, na pewno nie ułatwił im życia, nie rozwiązywał problemów, które rodzeństwo napotkało na swojej drodze. Zasady magii to nie jest historia lekka i przyjemna; to opowieść o brutalności świata, problemach, złamanych sercach i trudnych słowach. To nie jest cukierkowa powieść o tym, że fajnie jest być czarownicą. Magia to dar, ale i brzemię, z którego tak łatwo nie można zrezygnować.
Pomimo pięknej i optymistycznej okładki, „Zasady magii” to historia, do której należy podejść z rozwagą. Nie jest to książka dla tych, którzy szukają cukierkowej historii o czarach. To opowieść, która wciągnie na długie godziny i wzbudzi wiele emocji, niekoniecznie pięknych.
Pamiętam film "Totalna magia", więc wcześniejsze losy ciotek czytałam z zaciekawieniem. Fantastyczna książka. Trochę bajka dla dorosłych, ale nie jest słodka, wesoła opowieść. Bardzo zachęcam do przeczytania.
W tej rodzinie miłość jest przekleństwem...
Od momentu, gdy obejrzałam Totalną magię miałam ochotę przeczytać książkę, na podstawie której powstał ten film. Moja radość była (i jest) ogromna, gdy okazało się, że Wydawnictwo Albatros uwzględniło w planie wydawniczym nie jedną a dwie książki należące do cyklu Practical Magic. W końcu mogłam usiąść wygodnie, zawinięta w kocyk, na podorędziu mając kieliszek czerwonego wina i zatopić się w pierwszej części cyklu i w świecie wyczarowanym przez Alice Hoffman.
Zasady magii to spotkanie z trójką rodzeństwa: Franny, Jet i Vincentem Owensami. Ci młodzi ludzie, których poznajemy jako dzieci, należą do starodawnego rodu czarownic, których potomkini zginęła na stosie. To ona rzuciła klątwę na kolejne kobiety w rodzinie Owensów. Klątwę, która skazuje każdą z nich na stratę ukochanej osoby. Można się na początku zastanawiać, czy owa klątwa dotyczyć też będzie Vincenta (jedynego syna, bo w rodzinie zawsze rodziły się tylko dziewczęta) i czy będzie go ścigała?
Od wieków każda kobieta z Owensów stara się, jak może żeby się nie zakochać i nie ściągnąć na głowę ukochanego (i swoją) zapowiadanego nieszczęścia. Matkę Franny, Jet i Vincenta klątwa wydaje się omijać, gdyż kobieta odcięła się od własnych korzeni. Pamiętając jednak ostrzeżenia wyszła za mąż za mężczyznę, którego nie kochała. Tego też próbuje nauczyć swoje dzieci, chcąc je za wszelką cenę uchronić przed losem, który jest im pisany. Ale czy to jej się uda?
Nie pij mleka po burzy z piorunami, bo na pewno skwaśnieje.
Zawsze rozsypuj ziarno dla ptaków, kiedy spadnie pierwszy śnieg.
Myj włosy rozmarynem.
Pij herbatę z lawendą, kiedy nie możesz zasnąć.
Pamiętaj, że jedynym lekarstwem na miłość jest kochać bardziej...
Pewnego dnia dzieci dostają zaproszenie od ciotki, u której mają spędzić kilka tygodni. To będzie magiczny czas, który zapamiętają na zawsze i który będzie miał wpływ na ich dalsze życie. Mimo, że wcześniej podejrzewali, iż nie są jak inni, to właśnie u ciotki zdali sobie sprawę z własnej odmienności. Franny potrafi oswajać zwierzęta, przychodzą i przylatują do niej bez najmniejszej obawy. Jet ma inny dar. Taki, który chciałby mieć każdy z nas. Potrafi czytać w myślach. A Vincent... cóż Vincent notorycznie wpada w różne kłopoty, ale zawsze wychodzi z nich obronną ręką. Czy to jest jego dar? Nie powiem, bo nie byłoby niespodzianki. Jest jedno pytanie, które zadaje sobie rodzeństwo: czy lepiej pogodzić się ze swoją czarodziejskością, czy żyć jak normalny człowiek?
Co mogę wam powiedzieć/napisać o Zasadach magii? Zakochałam się w tej książce i z tym większą niecierpliwością czekam na jej kontynuację. Alice Hoffman skutecznie mnie zaczarowała. Powieść jest magiczna na różne sposoby i każdy czytelnik polubi w niej coś innego. A zapewniam, że jest co lubić. Bogactwo osób i obrazów wciąga w wir opowiadanej historii. Tę książkę się odczuwa każdym zmysłem. A najważniejszy wydaje mi się zmysł węchu, bo to opowieść „pachnąca” ziołami, przyprawami, kwiatami, czekoladą, kawą... Wystarczy na chwilę zamknąć oczy i dać się ponieść wyobraźni. Ta książka to nie tylko wszechobecna magia. Zasady magii to przede wszystkim historia o rodzinie, o miłości, o dojrzewaniu i akceptacji siebie, o swoich wyborach i lękach. Bohaterów powieści kocha się od pierwszych zdań. Trzyma się kciuki za powodzenie ich decyzji. Postaci Jet i Fran spinają obie książki cyklu. Tutaj to najpierw dzieci, później młode kobiety, a później... To one właśnie w Totalnej magii opiekują się Sally i Gillian.
Zasady magii to cudowna i pięknie napisana powieść. Historia pełna emocji, w której dominuje smutek. Bo czy życie bez miłości jest wiele warte? Książka bardzo niezwykła, w której oprócz czarodziejstwa równie ważne jest tło psychologiczne. Opowieść o rodzinie czarownic Owens została napisana przystępnym językiem, a lektura jest prawdziwą przyjemnością i czyta się ją błyskawicznie.
Czarny pieprz na bolące mięśnie, złocień na migreny, werbena, żeby złagodzić ból nieodwzajemnionej miłości...
Dajcie się zaprosić do magicznego świata Alice Hoffman, bez względu czy wierzycie w czarownice czy nie. Ja wierzę (jestem jedną z nich) i gorąco wam Zasady magii polecam.
Niesamowicie nostalgiczna, melancholijna, ciepła i przyjemna lektura.. choć ten krótki opis książki może nieco dziwić, ponieważ autorka nie oszczędzała swoich bohaterów.
Alice Hoffman stworzyła niesamowity klimat, który nie pozwalał oderwać mi się od lektury. Na uznanie zasługują również kreacje głównych bohaterów.
Brakowało mi jednak nieco więcej czarownic, więcej tytułowej magii.. Mam nadzieję, że doczekam się tego wszystkiego w kolejnym tomie, którego już nie mogę się doczekać :)
Powieść polecana przez Toni Morrison i Jodi Picoult Za kanwę powieści posłużyły wydarzenia, które miały miejsce w roku 70 n.e., gdy 900 Żydów...
W świecie pełnym niezwykłości, coś tak powszedniego jak miłość jest największą zagadką Pierwsza dekada XX wieku, Coney Island, miasto jak ze snu szaleńca...
Przeczytane:2024-02-25,
Gdy wzięłam książkę do rąk, to okładka mnie trochę przytłoczyła - żółty kwiat i twarz kobiety, ale ten dodatek złota... to nie mój klimat. Ale przyciągnął mnie tytuł. I dopisek - Każdy potrzebuje trochę czarów... Ja tak. Oraz czegoś optymistycznego z nutą szaleństwa. Zaczęłam czytać opis z okładki - ...Franny, Jet i Vincent należą do starodawnego rodu czarownic. Każde z nich otrzymało w dziedzictwie specjalne talenty [...] Ale w niechcianym darze otrzymali coś jeszcze - klątwę, która od wieków odnajduje każdego członka rodziny Owensów i skazuje go na stratę ukochanej osoby. Od razu przyszedł mi na myśl jeden z moich ulubionych filmów - Totalna magia z Sandrą Bullock i stwierdziłam, że takiego klimatu mi trzeba.
A tu jednak niespodzianka. Człowiek zagląda głębiej, przewraca strony i... odkrywa, że na podstawie powieści Alice Hoffman (drugiej części Zasad magii) powstał mój film na chandrę. Nie pozostało mi nic innego jak zabrać się za książkę i poznać kilka zasad magii.
Główni bohaterowie - Franny, Jet i Vincent to rodzeństwo, którym rodzice wyznaczyli sztywne granice. Próbują wywalczyć jakieś zmiany, więcej swobód, nie rozumieją zasad matki. Każde z nich jest inne... Rudowłosa Franny o skórze białej jak mleko jest najstarsza, jest analityczna i bywa uparta. Jet jest nieśmiałą czarnowłosą pięknością. Najmłodszy Vincent jest rozpuszczony i zawsze sprawia kłopoty. Choć tak różni, zawsze się wspierają. I łączy ich tajemnica... potrafią więcej niż zwykli śmiertelnicy.
I choć podczas wakacji poznają swoją ciotkę oraz kuzynkę, dowiadują się więcej o magii... to niestety nie da im się uniknąć rozczarować i uczuciowych zawodów. Czy to klątwa?
Bardzo podoba mi się osadzenie historyczne (tak, wiem... takie skrzywienie). Pojawiają się nie tylko odnośniki do konkretnych wydarzeń z XX wieku, ale także wplecenie historii Marii Owens, założycielki rodu. Kobiety, która pokochała niewłaściwego mężczyznę. Mężczyznę, który ją wykorzystała następnie oskarżył o czary. Subtelnie opisano sytuację kobiet żyjących w 1620 roku. Dodaje to jednak smaczku całej historii.
Cała opowieść jest poprowadzona lekko. Choć pojawiają się w niej wątki historyczne (marginalnie) i magiczne jest pełna nadziei. To dobra obyczajowa powieść na magiczny wieczór z kocem i herbatką.