Mrożąca krew w żyłach opowieść o miłości, zdradzie i obsesyjnej potrzebie zabijania
Nikodem Wiśniewski – właściciel doskonale prosperującej firmy z branży deweloperskiej – ma pieniądze, znajomości i swobodę, dzięki którym może w dowolnej chwili oddawać się swoim pragnieniom… A te bywają wyjątkowo mroczne.
Z powodzeniem udaje mu się zaspokajać swoje żądze, dopóki na jednym z nowo budowanych osiedli nie zostają znalezione brutalnie okaleczone zwłoki. Właśnie wtedy jego życie się komplikuje. Pojawiają się pytania, na które nie sposób znaleźć odpowiedzi.
Niedługo po tym zdarzeniu Wiśniewski dokonuje makabrycznego odkrycia we własnej piwnicy. A to dopiero początek kłopotów. Ktoś próbuje go szantażować i doskonale zna jego czułe punkty… Rozpoczyna się pełna manipulacji gra, w której stawką jest życie wielu osób. A zwycięzca może być tylko jeden.
„Żądza mordu” to historia o obsesyjnej pokusie zabijania, która ukazuje, jak daleko posunie się człowiek, aby ukryć swoje mroczne sekrety.
Okłamałem kochankę. Pokój, do którego ją zaprowadziłem, nie jest sypialnią. Oprócz krzesła, na którym siedzi nagi mężczyzna, w pomieszczeniu znajduje się ogromny stalowy stół, sporej wielkości metalowa szafa sięgająca prawie sufitu, barek z alkoholami i siedzisko mojej produkcji. Zapewne na wyobraźnię dziewczyny działają również narzędzia wiszące na jednej ze ścian. Wyróżniają się piły, szczególnie mechaniczna. Jedyne tutaj okno, wychodzące na południową stronę, zasłoniłem grubą zasłoną. Ściany, sufit i podłoga zostały obłożone przeźroczystą folią, niczym komora śmierci, w której fikcyjny Dexter mordował swoje ofiary. Kobieta nie widzi drzwi do łazienki, zasłania je celofan.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2024-02-28
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 574
Język oryginału: polski
"Życie jest nie tylko piękne, ale także pełne niespodzianek."
To moje pierwsze spotkanie z autorem. Przyznam, że jedną z przyczyn sięgnięcia po tę właśnie książkę, było imię i nazwisko autora, bardzo lubię taki układ, gdy imię stanowi część nazwiska. Lecz „Żądza mordu” przyciąga również swoim tytułem i okładką, która zapowiada od razu, że będzie dużo krwi...
Faktycznie, jest to bardzo mroczna historia, brutalna i szokująca. Jest w niej mnóstwo okrutnych zbrodni, zatem jest to zdecydowanie lektura tylko dla czytelników o mocnych nerwach i potrafiących wyłączyć się obrazowo z opisywanych drastycznych scen. Chociaż, gdy decydujemy się na tego typu lekturę, zazwyczaj wiemy, co na nas czeka na kartkach powieści. Ja zastanawiam się, czy treść takich historii jest tylko wyobraźnią autora, czy też częściowym opisem własnych fantazji lub niespełnionych marzeń...
Narracja prowadzona jest z perspektywy głównego bohatera w czasie teraźniejszym, chociaż co jakiś czas bohater wraca do lat wcześniejszych.
Nikodem Wiśniewski jest deweloperem, bogatym deweloperem, ma wszystko czego mu potrzeba do szczęścia, lecz co jakiś czas budzi się w nim wyjątkowa mroczna żądza, żądza zabijania. Nie jest to zresztą tylko takie "zwykłe" zabijanie, Nikodem dokonując zbrodni czerpie z nich siłę i moc, a po wszystkim czuje się spełniony...
Do tej pory udaje mu się unikać kłopotów, lecz gdy na jednej z jego priorytetowych budowanych osiedli, zostają znalezione okaleczone brutalnie zwłoki mężczyzny, jego dotychczas dość spokojne życie zaczyna się komplikować. Co prawda, ma pewne znajomości w różnych środowiskach, ale nie chce i nie lubi być w kręgu zainteresowania mediów i policji.
" Wysuwam się do przodu i mówię głośno do najbliższych gliniarzy, ze jestem właścicielem bloków. Młokos w uniformie odpowiada, że równie dobrze mogę być prezydentem Stanów Zjednoczonych, ale nie może teraz nikogo wpuszczać za ogrodzenie."
Gdy za kilka dni w swojej piwnicy znajduje zwłoki dwóch kobiet, z którymi miał wcześniej na pieńku, zaczyna się powoli domyślać, kto próbuje zwrócić na siebie jego uwagę, a uwagę policji zwrócić w jego kierunku. Nie obawia się, że policja oskarży go o te zabójstwa, ale czuje, że nie będzie łatwo pozbyć się ich podejrzeń. W dodatku zaczęła spadać sprzedaż jego mieszkań, co również wprowadza w jego życie nieco zamętu. Sprawcy tych zabójstw z pewnością o to chodziło...
"Można mnie podejrzewać o wiele, ale nie o to, że zajebałem jakiegoś typa na własnej budowie, a jego ciało zostawiłem na pokaz."
Kto chce zwrócić uwagę Nikodema? Kto i dlaczego zabił osoby związane z Wiśniewskim? Czy sprawca skonfrontuje się z naszym bohaterem? A co z własnymi żądzami Nikodema?
Dlaczego budzą się w nim tak mroczne i mordercze zapędy?
Autor stworzy naprawdę postać niejednoznaczną, której nie da się włożyć w typowe schematy. To historia skomplikowana nie tylko o potrzebie zabijania, ale także o miłości i przyjaźni, bo te uczucia mają naprawdę potężną siłę, jeśli są prawdziwe a także o zdradzie i braku zaufania, o manipulacji, które mogą sporo namieszać. Autor pokazuje nam również do czego może posunąć się zdradzony człowiek.
Dodam na koniec, że styl tej książki skojarzył mi się z Adrianem Bednarkiem, jeśli lubicie takie klimaty, to książka jest dla Was.
Myślę, że autor nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, bo zakończenie sugeruje ciąg dalszy. Ciekawe czym zaskoczy część druga, jeśli będzie oczywiście.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
PRAGNIENIE ZEMSTY
„Żądza mordu” to kolejna już powieść Tomasza Tomaszewskiego. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Novae Res. Thriller, który jest swego rodzaju pamiętnikiem mordercy, może sprawić, że wielu czytelnikom mocniej zabiją serca. Czy aby na pewno?
Nikodem Wiśniewski jest właścicielem prężnie działającej firmy deweloperskiej. Ma stabilne i poukładane życie. Czasami jednak budzą się w jego głowie bardzo mroczne pragnienia... Nikodem całkiem dobrze radzi sobie z zaspokajaniem swoich żądz do czasu, gdy ktoś zaczyna go osaczać. Na placu budowy jednego z jego osiedli zostają odnalezione makabrycznie okaleczone zwłoki mężczyzny, a niedługo później Nikodem odnajduje ciała w swojej piwnicy. Czy ktoś zna jego sekret?
Intrygujący początek sprawił, że z dużym zainteresowaniem zaczęłam czytać tę historię. Niestety, mój entuzjazm szybko został ostudzony. Mniej więcej pierwsze 180-200 stron to całkiem dobra opowieść. Później zaczyna się równia pochyła. Biorąc pod uwagę fakt, iż książka ma aż 570 stron, stwierdzić muszę, że jej czytanie jest drogą przez mękę i dawno już nie czytałam równie złej powieści. Autor bardzo szafuje okrucieństwem. Być może nie byłoby w tym nic złego gdyby nie fakt, że cała reszta książki jest jedynie nieudanym dodatkiem do scen przemocy. Same zaś sceny brutalnych mordów są wtórne i powtarzające się. Myślę, że w zamierzeniu miał to być mroczny, brutalny thriller psychologiczny, a wyszło zwykłe nic. Opisywanie wciąż podobnych, ba wręcz takich, samych aktów zbrodni szybko czytelnika nudzi. Tomaszewski jakoś szczególnie niczym oryginalnym tu nie zabłysnął – ot zwykła sieczka rodem z niskobudżetowego slashera. To wszystko, co w tej historii dzieje się między samymi morderstwami jest nudne, źle napisane i niestrawne. Autor bardzo wysilał się, by zgłębić aspekty psychologii mordercy, ale niestety w ogóle mu się to nie udało.Wszyscy wykreowani przez niego bohaterowie są nierealni i tworzeni od kalki. Przemoc w literaturze ma uzasadnienie wtedy, gdy coś ze sobą niesie. Tutaj nie ma nic. Rozwleczona do granic możliwości fabuła, irracjonalne zachowania bohaterów i absurd. Nawet śmiało mogę nazwać Tomaszewskiego mistrzem absurdu, ponieważ to, do czego posuwa się w tej książce idealnie oddaje definicję absurdu właśnie.
Od czasu „American Psycho” powstało wiele powieści z nurtu „seryjniak opowiada”. Temat został dawno już wyeksploatowany, a książki z tego nurtu są w zdecydowanej większości koszmarne. „Żądza mordu” na pewno jest najgorszą z nich. Na polskim rynku sukces odniosła seria Adriana Bednarka, a powieść Tomaszewskiego to nieudolna próba naśladownictwa. Fatalnie napisana, pobawiona realizmu, nudna, za długa, nie wzbudzająca emocji. Sam temat jest tak nośny, że wydaje się, iż tego typu książka powinna przynajmniej wywoływać jakieś skrajne odczucia u czytelnika. Twór Tomaszewskiego wywołuje jedynie odruch ziewania. Jestem zaskoczona, że tę powieść w ogóle ktoś zdecydował się wydać, ponieważ jest po prostu okropna. Uważam ją za najgorszą przeczytaną przeze mnie ksiązkę w ciągu ostatnich sześciu lat. Miałam chęć przerwać tę lekturę i jedynie recenzenckie poczucie obowiązku sprawiło, że doczytałam ją do końca. Bardzo nad tym ubolewam.
Postaci : zadufany w sobie, ograniczony intelektualnie Wiśniewski, który uważa się za wielkiego mistrza przebiegłości, a nie kojarzy prostych faktów. Wszystkie postaci kobiece : tak piękne i zgrabne, że och i ach, a te „opinające boskie nogi spodnie” mają chyba na celu tuszowanie brakującego im mózgu. Każdy bohater kreowany przez autora na inteligentnego jest kretynem. Nie wiem jak to możliwe. Dialogi pisane na poziomie literackiej pracy ze szkoły podstawowej. Oderwane od rzeczywostości, niewyobrażalnie absurdalne sploty wydarzeń, które sprawiają, iż pomyśleć można, że książkę tę pisano w otumanieniu narkotycznym. Literacki koszmarek, który nawet nie powinien zalegać w szufladzie pisarza. Powinien spłonąć. Zaczęło się dobrze, a potem było coraz gorzej zaś na koniec już tak fatalnie, że należy jedynie zasłonić to kurtyną milczenia. Nie polecam – stanowczo odradzam. Niechaj już nikt poza mną nie cierpi. Powieść przeznaczona jedynie dla osób, które chcą się przekonać jak nie należy pisać książek.
Nikodem Wiśniewski to właściciel prężnie prosperującej firmy deweloperskiej. Ma pieniądze, znajomości i pełną swobodę. Jednak prawdziwe szczęście przynosi mu realizacja pragnień, które bywają wyjątkowo mroczne. Zaspokajanie targających nim żądz nie przynosi mu żadnych konsekwencji – do czasu... Wszystko komplikuje się w momencie, gdy na jednym z nowo wybudowanych przez mężczyznę osiedli znalezione zostają brutalnie okaleczone zwłoki. Ale to dopiero początek jego kłopotów...
Autor w swoim dotychczasowym dorobku posiada wyłącznie horrory, teraz jednak pokusił się o napisanie thrillera... Jak wypadła ta nieoczekiwana zmiana? Za chwilę będziecie mogli się przekonać, co ja o tym sądzę...
Narracja poprowadzona została z perspektywy głównego bohatera, który sam w sobie okazał się postacią nietuzinkową, niejednoznaczną i wymykającą się praktycznie ze wszelkich schematów. Autor nieszczędzi nam brutalnych szczegółów, więc to pozycja zdecydowanie dla czytelników o mocnych nerwach. Fabuła rozwija się w dość szybkim tempie, napięcie ciągle wzrasta, a zwroty akcji nie tylko zaskakują, ale też pobudzają zainteresowanie dalszym biegiem wydarzeń. Retrospekcje z kolei pozwalają wyłapać wszystkie związki przyczynowo-skutkowe zaprezentowanej nam treści. Ta książka to fantastyczna mozaika stworzona z kilku gatunków, które razem tworzą zgrabną całość.
Na pierwszy plan w tej powieści wysuwa się psychopatia. Jest to zagadnienie, które dość często występuje w literaturze, jednak pisarzowi udało się tę kwestię pokazać z zupełnie innej strony. Już sam fakt wyboru ofiar, metody popełniania zbrodni, próba walki z morderczymi zapędami czy sposób usprawiedliwiania tych haniebnych czynów stanowi ciekawą odmianę. Natomiast uwikłanie pierwszoplanowej postaci w zabójczą grę, to był już naprawdę majstersztyk.
Drugim ważnym aspektem podanym nam na tacy przez twórcę stała się manipulacja. Osoba, która sprawnie potrafi posługiwać się tą techniką jest w stanie oszukać dosłownie każdego. Przywdziewa maski stosowne do danej sytuacji oraz celu, jaki chce osiągnąć. Bez zająknięcia potrafi kłamać, udawać bądź grać na uczuciach, sama przy tym nie okazując swoich prawdziwych emocji. Ten temat Tomasz Tomaszewski doprowadził do perfekcji, serwując mistrzowski przykład takich działań. Zresztą w ogóle warstwa psychologiczna została świetnie przygotowana i przedstawiona.
To oczywiście nie wszystkie motywy poruszone przez autora, ale do ich poznania gorącą was zachęcam już w trakcie tej mrożącej krew w żyłach lektury. Nastawcie się na moc wrażeń i kawał piekielnie dobrej historii.
Potrzeby ludzkie nie znają granic... Raz są to przyziemne rzeczy, proste do zdobycia, a innym razem fantazje, o których nawet byśmy nie pomyśleli. Ślepo za nimi podążamy, by zaspokoić siebie. Co jednak, jeśli wspomnianą potrzebą jest żądza zabijania? Czy jesteśmy w stanie się przed nią powstrzymać?
"Żądza mordu" to bardzo mroczna historia, opowiadająca o silnej potrzebie zabijania. Główny bohater jest mężczyzną, u którego co jakiś czas pojawia się wspomniana potrzeba, a on nie jest w stanie nad nią zapanować. Strach innych, ostatnie spojrzenia to coś, co go napędza. Nie jest w stanie powstrzymać się przed nikim, ani przed niczym. Wszystko ma dokładnie zaplanowane, aż do momentu, gdy pojawiają się pierwsze odnalezione zwłoki... Wtedy rusza "machina", którą nie sposób powstrzymać. Tylko kto to zrobi?
Tomasz Tomaszewski stworzył bardzo mroczną historię dla osób o mocniejszych nerwach. Fabuła powieści opiera się na psychopatycznych zachowaniach, postępowaniu "geniusza" zbrodni. Sama w sobie historia jest bardzo dobrze skonstruowana, zawierająca liczne szczegóły. Dobrze przemyślana, potrafiąca wzbudzić napięcie u czytelnika. Nieprzewidywalna, za co należy się ogromny plus. Do tego pełna zwrotów akcji, że nie sposób się od niej oderwać. Pogrążona w mrocznym klimacie, gdzie każdy kolejny ruch może być ostatnim.
"Żądza mordu" to jedna z tych historii, których nie chcę czytać, ale ją uwielbiam i wybieram w ciemno. Idealnie skonstruowana fabuła, bohaterowie z charakterem i zbrodnia, która nie jest oczywista. Możliwość śledzenia śledztwa, czy towarzyszenia wydarzeniom. Bardzo dosadna, wręcz momentami aż odpychająca. Dla ludzi o mocnej psychice. Zdecydowanie warta uwagi.
Bohaterami komiksu są dwaj chłopcy Antek i Franek, którzy wciągnięci zostali w wir Powstania Wielkopolskiego. Są świadkami końca pierwszej wojny...
Kiedy jawa miesza się z koszmarem, trudno odróżnić prawdę od fikcji Para po przejściach, Sebastian i Weronika, postanawia ratować swoje małżeństwo. Niemal...
Przeczytane:2024-04-19, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2024 roku, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2024,
Życie Nikodema Wiśniewskiego z pozoru niczym się nie różni od życia wielu bogatych ludzi. Jest właścicielem firmy deweloperskiej, która przynosi mu niemałe zyski. Może pozwolić sobie praktycznie na wszystko, co można kupić za pieniądze. Życie prywatne też nie jest złe, kobiety do niego lgną, a on z tego korzysta. Jednak to tylko jedna strona jego osobowości. Co jakiś czas budzą się w nim żądze, które musi zaspokoić i to tak, aby nikt się o tym nie dowiedział. Nikodem ma potrzebę zabijania i tylko wtedy czuje się tak naprawdę szczęśliwy i zaspokojony. Zawsze jednak uważa, aby nie zostawić po sobie śladów, aby nie zostać złapanym.
Pewnego dnia ktoś postanawia mu namieszać w życiu i to bardzo. Na budowie jednego z osiedli zostają znalezione zwłoki i to dopiero początek tego, co niebawem się stanie. Co czeka Nikodema? Dlaczego zabija? Kto chce, aby policja się nim zainteresowała? Kto zna jego tajemnicę?
Zacznę od tego, że to nie jest książka dla każdego. Zanim zaczniemy ją czytać, musimy mieć świadomość, że jest naprawdę brutalna, a opisy niektórych scen pozostają w pamięci na długo. Dla mnie akurat to zaleta tego po książce oczekiwałam i to dostałam.
Mnie historia, jaką znalazłam w książce, podobała się, wciągnęła mnie na tyle, że z przyjemnością śledziłam każdą kolejną stronę, próbując odgadnąć, kto, co i jak (i do końca mi się nie udało).
Bohaterowie ciekawi, dość dobrze wykreowani, mroczni (czyli tacy, na jakich liczyłam).
„Żądza mordu” to książka dla osób lubiących czytać mroczne pozycje, mające mocne nerwy. Ze swojej strony polecam.
Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA