Życie trzydziestopięcioletniej Karoliny wydaje się być bliskie ideału. Jest żoną znanego lekarza, szczęśliwą matką, właścicielką dobrze prosperującego sklepu. Taki los to prawdziwa nagroda po trudnych doświadczeniach, przez jakie przeszła w dzieciństwie. Jednak pewnego dnia jej spokojna i poukładana codzienność rozpada się niczym domek z kart – przyjaciele się od niej odsuwają, mąż zaczyna się dziwnie zachowywać, a syna poszukuje policja. Wszystko z powodu zagadkowych wiadomości od nieznanego nadawcy. A to dopiero początek tego, co przygotował dla Karoliny tajemniczy prześladowca. Wydostanie się z misternej pułapki, którą na nią zastawił, będzie niezwykle trudnym zadaniem.
Katarzyna Targosz w swej najnowszej powieści pokazuje, jak to „wszystko, czego nie mówimy”, staje się niczym ostrze rozcinające delikatną tkaninę naszych związków i znajomości. W pełną emocji, tajemnic i nagłych zwrotów akcji historię wplata ważne przesłanie o tym, że każda zatajana prawda tworzy głęboką rysę na ludzkich relacjach.
Czy można wyplątać się z budowanej latami sieci kłamstw? Czy miłość przetrwa każdą próbę? Czy wszystkie błędy da się naprawić?
Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w tej trzymającej w napięciu powieści, w której nic nie jest tym, czym się z pozoru wydaje.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2024-09-20
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 462
Język oryginału: polski
Trudno wyobrazić sobie temperamenty, style życia, poczucie humoru i stosunek do świata bardziej odmienne niż w przypadku Katariny i Leo – artystki...
W życiu Kingi, trzydziestopięcioletniej wielkomiejskiej singielki trudno znaleźć choćby promyki szczęścia. Jej związek z mężczyzną właśnie się zakończył...
Przeczytane:2024-10-10, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2024 roku -100, Kryminał, thriller, sensacja,
ᴛʏᴛᴜᴌ ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊɪ: 𝗠𝗶𝗲𝗰𝘇 𝗽𝗿𝗮𝘄𝗱𝘆
Katarzyna Targosz znana jest czytelnikom z wielu książek, które do tej pory napisała i wydała. Ceni się ją za piękny język, jakim tworzy swoje powieści, oraz za nietuzinkowe historie. Książka 𝑊𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑜, 𝑐𝑧𝑒𝑔𝑜 𝑛𝑖𝑒 𝑚ó𝑤𝑖𝑚𝑦 początkowo wydaje się typową powieścią obyczajową, ale z czasem ujawnia swoje mroczne oblicze, zaskakując nutą thrillera. To znakomita, starannie skonstruowana opowieść, która na pierwszy rzut oka może wydawać się podobna do wielu innych, ale z czasem ujawnia swoją wyjątkowość. Jest w tej opowieści coś niezwykłego, co sprawia, że każdy czytelnik – w zależności od swojego doświadczenia – znajdzie w niej inny przekaz, który trafi do jego serca, umysłu, sumienia, a może wprost do duszy. Po zakończeniu lektury długo siedziałam zamyślona, zastanawiając się, czy jestem w stanie, chociaż w połowie ubrać w słowa to, co chciałabym przekazać. Na temat fabuły książki mam mnóstwo przemyśleń, wniosków i refleksji, a co chwilę przychodzą mi do głowy nowe, z których każda wydaje mi się równie istotna.
Z czystym sumieniem stwierdzam, że 𝑊𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑜, 𝑐𝑧𝑒𝑔𝑜 𝑛𝑖𝑒 𝑚ó𝑤𝑖𝑚𝑦 to najlepsza książka, jaką przeczytałam w tym roku. Zastanawiałam się, jak ją ocenić, bo przecież nie ma dla niej żadnej skali. To nie jest powieść, którą można przeczytać jednym tchem, ponieważ wszystko w niej jest istotne i ważne. Trzeba czytać ją powoli, by delektować się pięknym językiem, każdym słowem, każdym zdaniem. Katarzyna Targosz udowodniła, że jest znakomitą autorką, pisząc niezwykłą książkę z ogromną dbałością, miłością i szacunkiem dla języka polskiego oraz dla swoich czytelników. Tak dopracowanej w każdym calu książki dawno nie czytałam i jestem pod wielkim wrażeniem kunsztu pisarskiego autorki oraz historii, którą stworzyła. Chylę czoło przed jej umiejętnościami, bo 𝑊𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑜, 𝑐𝑧𝑒𝑔𝑜 𝑛𝑖𝑒 𝑚ó𝑤𝑖𝑚𝑦 to mistrzowsko napisana książka, a moje czytelnicze serce cieszy się, że w dzisiejszych czasach można jeszcze czytać tak pięknie napisane dzieła.
𝘕𝘪𝘦 𝘮𝘢 𝘥𝘰𝘣𝘳𝘦𝘨𝘰 𝘱𝘰𝘸𝘰𝘥𝘶 𝘥𝘭𝘢 𝘣𝘳𝘢𝘬𝘶 𝘴𝘻𝘤𝘻𝘦𝘳𝘰ś𝘤𝘪.
Karolina ma przykładną rodzinę, stabilizację finansową, piękny dom i pracę, którą lubi. Jej mąż Damian kiedyś harował jak wół w szpitalu i dodatkowo prowadził prywatny gabinet, a teraz pracuje w luksusowej klinice. Nie jest tak zapracowany, jak wcześniej i zarabia zdecydowanie więcej.
Wszystko w ich życiu układało się wręcz idealnie, aż do momentu, gdy otrzymali od nieznanego adresata kopertę z jedną wydrukowaną wiadomością: „Znam Twoją mroczną tajemnicę”. Taki sam list otrzymał również ich nastoletni syn, Tymon. Każde z nich ma swoje tajemnice, o których nikomu nie mówiło, dlatego taka wiadomość ich paraliżuje, a strach staje się wręcz namacalny. Kto to napisał, dlaczego i czego od nich chce? 𝐽𝑒ś𝑙𝑖 𝑘𝑡𝑜ś 𝑝𝑜𝑑𝑟𝑧𝑢𝑐𝑎 𝑘𝑜𝑚𝑢ś 𝑤𝑖𝑎𝑑𝑜𝑚𝑜ść 𝑏ę𝑑ą𝑐ą 𝑤 𝑖𝑠𝑡𝑜𝑐𝑖𝑒 𝑧𝑎𝑤𝑜𝑎𝑙𝑜𝑤𝑎𝑛ą 𝑔𝑟𝑜ź𝑏ą, 𝑧𝑎𝑧𝑤𝑦𝑐𝑧𝑎𝑗 𝑘𝑖𝑒𝑟𝑢𝑗𝑒 𝑠𝑖ę 𝑝𝑟𝑎𝑔𝑛𝑖𝑒𝑛𝑖𝑒𝑚 𝑧𝑒𝑚𝑠𝑡𝑦, 𝑧𝑎𝑧𝑑𝑟𝑜ś𝑐𝑖ą 𝑙𝑢𝑏 𝑐ℎ𝑐𝑖𝑤𝑜ś𝑐𝑖ą.
Idealna rodzina, w której podobno „o wszystkim sobie mówimy”, patrzy na siebie, siedzi w tej samej przestrzeni i czuje potrzebę przytulenia się, ale nikt tego nie robi. Milczą, bo uważają, że słowa nie są im potrzebne, zapominając, że mają one moc sprawczą. W rodzinie rozmawia się o tym, co się czuje, bo każdy potrzebuje dobrych, ciepłych słów.
To, że inna kobieta zaprzątała myśli Damiana, wydało mu się nieistotnym faktem, bo nie zamierzał zdradzać żony, ani rujnować sobie poukładanego życia, natomiast Karolina obawiała się, że gdy jej ukochany mąż dowie się prawdy o jej przeszłości, to wtedy w jego oczach przestanie być idealną żoną, za jaką uchodziła. Tymon był przerażony, że ktoś dowiedział się o jego szczeniackim wybryku, który mógł go nawet zaprowadzić do poprawczaka. Kto znał ich tajemnice i dlaczego tak nagle postanowił to wykorzystać? Karolina dawno zapomniała o swojej przeszłości, więc kto teraz postanowił jej o tym przypomnieć. 𝐴 𝑗𝑒𝑑𝑛𝑎𝑘 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑠𝑧ł𝑜ść 𝑙𝑢𝑏𝑖 𝑤𝑟𝑎𝑐𝑎ć 𝑤 𝑛𝑎𝑗𝑚𝑛𝑖𝑒𝑗 𝑠𝑝𝑜𝑑𝑧𝑖𝑒𝑤𝑎𝑛𝑦𝑐ℎ 𝑚𝑜𝑚𝑒𝑛𝑡𝑎𝑐ℎ. Każdego, kto ma coś na sumieniu łatwo wpędzić w paranoję. Komuś bardzo zależy na zniszczeniu życia Borskich, podsyła anonimy im, ich znajomym, burząc tym samym wszystkim spokój.
Karolina, owładnięta strachem, nie potrafi normalnie funkcjonować; nawet ulubione nasturcje wzbudzają w niej irracjonalny lęk. Damian nie ma pojęcia, kto w tak wyrafinowany sposób próbuje mu zakłócić spokój, a Tymon coraz bardziej się boi, ponieważ jego bliska koleżanka dostaje anonim informujący o tym, co zrobił. Niewątpliwie ktoś zna ich sekrety i je wykorzystuje, by zrujnować im życie. Kim jest ów człowiek? Dlaczego tak zależy mu na zniszczeniu rodziny Borskich? Czym się kieruje?
Borscy coraz bardziej wpadają w panikę, ponieważ ze wszystkich stron atakują ich jakieś niedorzeczne zdarzenia, burząc ich dotychczasowy spokój. Szczególnie przeżywa to Karolina, która nie potrafi zrozumieć, dlaczego na jej głowę sypią się gromy. Przez tyle lat żyło jej się spokojnie, wygodnie i bezpiecznie. Nic jej nie niepokoiło oprócz zwyczajnych codziennych trosk. Myślała, że to, co przeżyła w przeszłości, już nigdy do niej nie wróci.
Z fabuły książki wynika, że w sytuacjach podbramkowych z człowieka wychodzi prawdziwe ja. Frustrujące sytuacje powodują, że noszone maski spadają. Granie przez wiele lat ról idealnych i poukładanych, w czasie gdy nie jest się sobą, w sytuacjach kryzysowych prowadzi do wybuchu, który zniszczy wszystko po drodze jak wulkan. Wtedy dochodzi do głosu ta prawdziwa, tłumiona natura, której nie znał nikt, nawet najbliżsi. Skrywanie prawdziwych uczuć i obaw, próby udawania kogoś innego niż się jest, oraz niedomówienia powodują jedynie, że domysły, słuszne lub nie, często nie prowadzą w dobrym kierunku. Na nic nie zdają się pozy, gdy brakuje szczerej rozmowy. [… ] 𝑡𝑟𝑤𝑎𝑛𝑖𝑒 𝑤 𝑏łę𝑑𝑎𝑐ℎ 𝑐𝑜𝑟𝑎𝑧 𝑏𝑎𝑟𝑑𝑧𝑖𝑒𝑗 𝑛𝑎𝑠 𝑝𝑜𝑔𝑟ąż𝑎, 𝑢𝑘𝑟𝑦𝑤𝑎𝑛𝑖𝑒 𝑝𝑟𝑎𝑤𝑑𝑦 𝑠𝑡𝑎𝑗𝑒 𝑠𝑖ę 𝑜𝑔𝑟𝑜𝑚𝑛𝑦𝑚 𝑐𝑖ęż𝑎𝑟𝑒𝑚, 𝑘ł𝑎𝑚𝑠𝑡𝑤𝑜 𝑟𝑜𝑧𝑟𝑎𝑠𝑡𝑎 𝑠𝑖ę 𝑗𝑎𝑘 𝑡𝑟𝑢𝑗ą𝑐𝑦 𝑏𝑙𝑢𝑠𝑧𝑐𝑧, 𝑎 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑜, 𝑐𝑧𝑒𝑔𝑜 𝑛𝑖𝑒 𝑚ó𝑤𝑖𝑚𝑦, 𝑝𝑜𝑤𝑜𝑙𝑖 𝑛𝑖𝑠𝑧𝑐𝑧𝑦 𝑖 𝑝𝑟𝑜𝑤𝑎𝑑𝑧𝑖 𝑛𝑎𝑠 𝑑𝑜 𝑧𝑔𝑢𝑏𝑦. […] 𝑠𝑒𝑘𝑟𝑒𝑡𝑦 𝑛𝑖𝑒𝑠𝑎𝑚𝑜𝑤𝑖𝑐𝑖𝑒 𝑠𝑧𝑦𝑏𝑘𝑜 𝑖 𝑠𝑘𝑢𝑡𝑒𝑐𝑧𝑛𝑖𝑒 𝑡𝑤𝑜𝑟𝑧ą 𝑤𝑜𝑘ół 𝑐𝑧ł𝑜𝑤𝑖𝑒𝑘𝑎 𝑚𝑢𝑟, 𝑘𝑡ó𝑟𝑦 𝑜𝑑𝑔𝑟𝑎𝑑𝑧𝑎 𝑔𝑜 𝑜𝑑 𝑏𝑙𝑖𝑠𝑘𝑖𝑐ℎ […].
Jeśli nie mówimy sobie wszystkiego, ktoś z zewnątrz, nam nieprzyjazny, może posiąść niewygodną wiedzę o nas i zniszczyć nią nasze życie, odebrać wszystko. Brak szczerości odsuwa od Borskich ich przyjaciół Laurę i Roberta, a potem powoli doprowadza ich rodzinę do rozpadu[…] 𝑛𝑖𝑒𝑑𝑜𝑝𝑜𝑤𝑖𝑒𝑑𝑧𝑒𝑛𝑖𝑎 𝑖 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑚𝑖𝑙𝑐𝑧𝑎𝑛𝑖𝑒 𝑝𝑟𝑎𝑤𝑑𝑦 […] 𝑝𝑜𝑡𝑟𝑎𝑓𝑖ą 𝑑𝑜𝑝𝑟𝑜𝑤𝑎𝑑𝑧𝑖ć 𝑑𝑜 𝑘𝑖𝑒𝑝𝑠𝑘𝑖𝑒𝑗 𝑓𝑜𝑟𝑚𝑦 𝑒𝑚𝑜𝑐𝑗𝑜𝑛𝑎𝑙𝑛𝑒𝑗.
Czytając książkę, odnosiłam wrażenie, że trwa w niej nieustanna walka dobra ze złem, ponieważ w każdym z bohaterów istnieje jasna i mroczna strona, a wybór, po której stronie stanąć, należał do nich, ponieważ każdy z nich miał wolną wolę i sumienie. To, czy dokonali słusznych wyborów, czy nie, pokazuje finał, w którym autorka pozostawiła możliwość własnej interpretacji zakończenia. Każdy z bohaterów mógł wybrać dobre drzwi i stanąć po właściwej stronie, naprawić wyrządzone zło, dopóki nie było na to za późno. […] 𝑚𝑎𝑚𝑦 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑐𝑖𝑒ż 𝑟𝑜𝑧𝑢𝑚 𝑖 𝑤𝑜𝑙𝑛ą 𝑤𝑜𝑙ę, 𝑎𝑏𝑦 ś𝑤𝑖𝑎𝑑𝑜𝑚𝑖𝑒 𝑑𝑜𝑘𝑜𝑛𝑦𝑤𝑎ć 𝑤𝑦𝑏𝑜𝑟ó𝑤!
Czułam, że książkowy mściciel jest alegorią diabła, który doskonale rozpoznaje słabości bohaterów, a następnie wykorzystuje je, by grać postaciami jak pionkami w swojej grze. Pociąga za sznurki jak władca marionetek, popycha ich w kierunku, w jakim chce. Kto oprze się pokusie? Kto zaskoczy człowieka pragnącego zemsty swoją postawą, a kto postąpi dokładnie tak, jak tego oczekuje?
Zemsta nie wyzwala, a niszczy. Zło rodzi kolejne zło.
𝑇𝑜 𝑏𝑦ł𝑎 𝑘𝑜𝑛𝑓𝑟𝑜𝑛𝑡𝑎𝑐𝑗𝑎 𝑧 𝑡𝑦𝑚 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑖𝑚, 𝑐𝑧𝑒𝑔𝑜 𝑛𝑖𝑒 𝑚ó𝑤𝑖𝑚𝑦 𝑖 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑖𝑚 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑑 𝑐𝑧𝑦𝑚 𝑢𝑐𝑖𝑒𝑘𝑎𝑚𝑦.