Wrogie terytorium. Beniamin Ashwood


Tom 3 cyklu Beniamin Ashwood
Ocena: 5 (3 głosów)

Czas uciekania się skończył. Nastał czas walki.

Ben i Amelia wkrótce umrą. Jeszcze nie widzą jak. Z głodu, z zimna czy rozniesieni na mieczach ścigającej ich pogoni. Ale lodowaty oddech śmierci już czują na karkach.

Nocami, kuląc się na śniegu przy malutkich ogniskach, snują wizje powrotu do Widoków albo ucieczki do Wolnej Ziemi. Jak wspaniale byłoby odwrócić się plecami do wszystkich problemów świata i po prostu ratować życie.
Ale zagrożenie ze strony demonów jest prawdziwe i oboje wiedzą, że tak naprawdę nigdy nie zdobędą się nie ucieczkę. Muszą działać! Ale jak?

Mają nadzieję, że odpowiedzi czekają w Irreforcie, w siedzibie Zakonu Purpuratów. Muszą się tam dostać - jak najszybciej i po cichu. To tylko trzy miesiące pieszej wędrówki. Przez śnieg i mróz. Bez zapasów. Z pogonią na karku.

Szanse powodzenia są raczej niewielkie. Ale chwilowo świat nie ma nic lepszego na swoją obronę.

Informacje dodatkowe o Wrogie terytorium. Beniamin Ashwood:

Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2022-02-18
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN: 9788379647095
Liczba stron: 535
Tłumaczenie: Dominika Repeczko

więcej

Kup książkę Wrogie terytorium. Beniamin Ashwood

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Wrogie terytorium. Beniamin Ashwood - opinie o książce

Niektóre wybory niosą za sobą nieprzewidziane konsekwencje. Układ różnych sytuacji sprawia, że rzeczywistość przybiera odmienny wygląd niż myśleliśmy, by następnie tworzyć nowe sytuacje, które wymagają kolejnych i kolejnych decyzji. Tworzy się cała sieć decyzyjna, nad którą nie do końca można mieć kontrolę. Ostatecznie plany trzeba modyfikować i akceptować rzeczywistość taką, jaką jest. Tylko jeden wybór pozostaje niezmienny – będziemy się kierować swoją moralnością, czy złamiemy własne zasady dla przyjemności i uniknięcia strachu?

Ben i Amelia ponownie są w drodze i ponownie uciekają samotnie przed wielkim niebezpieczeństwem w postaci Sanktuarium i mrocznej czarodziejki. Nie wiedzą, czy ich przyjaciele żyją i co czeka ich w przyszłości. Wiedzą tylko, że mają wyznaczony cel i muszą do niego dążyć, nie dając się przy tym złapać Sanktuarium, Koalicji i najlepiej nie dać się jeszcze zabić demonom. Trochę dużo tego jak na dwie osoby. Lecz i Beniamin, i Amelia są silni, wytrzymali i przede wszystkim zdesperowani. Czy osiągną swój cel?  Czy wreszcie ich podróż się zakończy? I jakie przeszkody na nich jeszcze czekają?

Przyznam się, że bardzo przywiązałam się do cyklu o "Beniaminie Ashwoodzie". Wielokrotnie dostrzegałam w nim wiele wad, ale też miałam poczucie, że zalety na tyle dominują nad wadami, że to nie ma znaczenia. Są to zalety, które ukazują wartościowe treści i pozwalają odnaleźć nić porozumienia z bohaterami. Dlatego z taką niecierpliwością czekałam na trzeci tom, czyli "Wrogie terytorium". Jak wypadło na tle wcześniejszych części? Stanowczo najbladziej, ale o tym za chwilę. 

Dość dużo czasu potrzebowałam, żeby zaakceptować styl pisarski autora. Doceniałam jego pozytywy, ale osobiście potrzebowałam chwili, by poczuć, że jest on mi znany i daje poczucie ciepła i sympatii. W tym tomie stanowczo to nastąpiła, a ja poczułam, że powracam do dobrego przyjaciela, który ponownie zabierze mnie w niezapomnianą, czytelniczą podroż. Powieść czyta się niesamowicie przyjemnie i przy tym bardzo szybko. Łatwy w odbiorze, ale przy tym odpowiednio opisowy język pisarza, nie pozwala na niepotrzebną utratę skupienia. 

We "Wrogim terytorium" ponownie dominuje motyw drogi i ucieczki. Sam wątek bardzo doceniam za możliwości, jakie ze sobą niesie. Daje olbrzymie pole popisu fabularnie, ale wplata też wiele aspektów, które skłaniają do refleksji i ogólnie przemyślenia całej historii. Niemniej trzy tomy, gdzie przez większość czasu bohaterowie podróżują, to dla mnie stanowczo za dużo. Stało się to już nużące i momentami nawet intensywnie męczące. Chciałabym ujrzeć większą gamę umiejętności pisarza. Na tę chwilę wiem, że potrafi ciekawie i różnorodnie kreować różnego rodzaju drogi. A co ze stałością? Co z możliwościami jednego miejsca? Wydawałoby się to banalne, ale według mnie i do wykreowania takiej sytuacji potrzeba odpowiednich umiejętności. Czym dłużej bohaterowie wędrują, tym coraz bardziej nasuwa się pytanie, czy Cobble posiada właśnie takie zdolności. Tym bardziej że od pierwszego tomu mam poczucie, że to dopiero wstęp do czegoś większego. Właśnie przeczytałam połowę całego cyklu i to poczucie nadal mi towarzyszy. Pragnęłabym więcej konkretów. 

Natomiast doceniam kreacje uniwersum. Mam wrażenie, że w tej chwili już dobrze znam je pod względem terytorium – tutaj pozytywny aspekt wiecznych wędrówek. Ale wydaje mi się, że rozumiem je też w kategoriach różnorodnych zasad, podstaw i wydarzeń. Cały świat wyróżnia się mocnymi i logicznymi fundamentami. Między innymi właśnie one odpowiadają za moje dobre samopoczucie podczas zapoznawania się z tą historią. 

W tym tomie jako czytelnicy poznajemy nowych bohaterów. Na razie ich kreacja osobowościowa nie jest zbyt wyraźna, lecz liczę, że w kolejnych tomach będziemy mogli już lepiej ich poznać. Tym bardziej że nadal nie pojawiły się niektóre postacie z pierwszego tomu. Tak samo jak przy drugim tomie paradoksalnie bardzo mnie to cieszy, bo jest symbolem naturalności i przestrzegania zasad losu. Co do samego Benka to mam jak najbardziej pozytywne odczucia. Zarzucałam mu niepotrzebne idealizowanie i mam wrażenie, że we "Wrogim terytorium" zaczyna powoli irytować, czyli staje się ludzki. Nie ma już wyłącznie samych zalet albo wad, które sprawnie były przekształcane w zalety. I trzeba wspomnieć, że pojawia się wyraźniejszy wątek romantyczny. Z jednej strony był na niego już czas, więc dobrze, że się pojawił, ale z drugiej nie satysfakcjonuje mnie. Oczekiwałabym po nim lepszego dopracowanie i intensywniejszych emocji pod względem i intymności, i namiętności. 

Całą serię cenię za zgrabne ukazywanie mechanizmów manipulacji i polityki. Autor uwzględnia w swojej historii postacie, które mało wiedzą o polityce i kierują się wiedzą lokalną i wiedzą konieczną do przetrwania, uwzględnia również postacie, które zajmują się tylko polityką i władzą. I oczywiście są też osoby pomiędzy, czyli Cobble przedstawia całą gamę różnych perspektyw na świat i w jaki sposób można nimi manipulować i wykorzystywać wiedzę, pieniądze i potęgę. A to wszystko w atmosferze niezwykłej determinacji Beniamina i Amelii, którzy mają wyznaczony cel i są mu wierni. To obraz wiary, że podziały nie są ważne, a najważniejsze jest dążenie do wspólnego dobra. 

"Wrogie terytorium" częściowo rozczarowało mnie. Wypadło na tle wszystkich czytanych przeze mnie tomów na pewno najgorzej, choć przyznam, że tutaj wchodzi w to kwestia naprawdę wielkich oczekiwań z mojej strony, które w tej chwili mogą zaniżać ocenę. Niemniej mimo przedstawionych wad, cieszę się, że przeczytałam trzeci tom "Beniamina Ashwooda", bo spędziłam z nim naprawdę przyjemny czas i przy tym owocny w wartościowe przemyślenia. Nie mogę się już doczekać kolejnego tomu. 

Link do opinii
Avatar użytkownika - Uleczkaa38
Uleczkaa38
Przeczytane:2022-02-27,

  Dobry, powieściowy cykl fantasy to taki, który z każdym kolejnym tomem intryguje, fascynuje i porywa czytelników tylko bardziej i bardziej. I dokładnie tak ma się rzecz z cyklem A. C. Cobble „Beniamin Ashwood”, opowiadającym o losach dwojga młodych ludzi, którzy postanowili stawić czoła złu - tak w postaci mrocznych demonów, jak i nikczemnych ludzi. Dziś mamy przyjemność poznać najnowszą i zarazem już trzecią część tej relacji - książkę pt. „Wrogie terytorium”.

 Ben i Amelia kontynuują swoją ucieczkę przed zwierzchniczką Sanktuarium i różnego rodzaju łowcami, jacy z jej zlecenia polują na tę parę. Pokonując śnieżne zaspy, leśne knieje i walcząc z zimnem i głodem, spotykają na swej drodze niezwykłych ludzi, którzy zaoferują im wsparcie i pomoc. A ta okaże się niezbędna po tym, gdy para uciekinierów skieruje swoje kroku ku Irrefertowi - sercu wrogiej krainy. Jednakże tylko tam mogą odnaleźć przedstawicieli Zakonu Purpuratów - ludzi, którzy wiedzą jak powstrzymać plagę potworów...

 Powieść ta kontynuuje swoją barwną relację o losach jej głównych bohaterów, oferując wielką przygodę, wartką akcję, moc niezwykłych emocji oraz pokaźną porcje dobrego humoru. Jednocześnie faktem jest to, że książka ta stanowi jak dotąd najbardziej dramatyczną i mroczną część tej serii, w której nie brak śmierci, przemocy i bólu po utracie najbliższych. I fakt ten wydaje się nie być zaskakującym, gdyż wraz z dojrzewaniem bohaterów i odkrywaniem przez nich tej bardziej ciemnej strony ludzkiego życia, takową musi stać się również i ta relacja.

 Główna oś relacji skupia się kolejnych losach Bena i Amelii, którzy podążają do Irrefortu, umykając jednocześnie przed pościgiem. To walka z demonami i wysłannikami Sanktuarium, docieranie do dziwnych miejsc i zakątków Alcott oraz spotkania z ludźmi, z których część okaże się sprzymierzeńcami, a część wręcz przeciwnie. Co ciekawe, obok stricte przygodowego wątku wiele miejsca poświęcono tu obyczajowym perypetiom tej pary, co stanowi miłą niespodziankę. Całość wieńczy zaś mocny i obiecujący ciąg dalszy, finał.

 Warto zatrzymać się na tej parze bohaterów na chwil kilka, gdyż z pewnością nie są to już te same młode i nieświadome problemów otaczającego ich świata osoby, ale już dojrzali ludzie - magini i wojownik, którzy wiele poświęcili, nie mniej stracili, ale też i wykazali się wielką odwagą - również na polu pozbawiania życia innych, co nigdy nie jest rzeczą łatwą. Poza tym zarówno Beniamin, jak i Amelia wciąż intrygują nas swoimi charakterami, mądrością i naturalną poczciwością, która pozwala im dokonywać słusznych wyborów pomiędzy dobrem i złem. Ponadto spotkamy tu kilku nowych, jak i doskonale nam już znanych bohaterów - na czele z zawsze emanującym dobrym poczuciem humoru, Rhysem.

  Interesująco przedstawia się również obraz tej powieściowej rzeczywistości, która wciąż ukazuje nam kolejne miasta, miasteczka i krajobrazy tego świata, ale też i w znacznie większym stopniu skupia się na politycznych zawiłościach, które okażą się wielce zaskakującymi. I mamy tu quazi średniowieczną codzienność życia, walkę z mieczem w ręku oraz magię, której również poświęcono tu wiele czasu i uwagi. To świat klasycznego fantasy, którego poznawanie wciąż nas intryguje i ciekawi. 

 Jako miłośniczka literackiej fantastyki nie będę zapewne obiektywną w tym, iż oceniam tę opowieść na absolutnie najwyższą notę, ale inaczej nie potrafię. A oceniam ze względu na jej fabularną ofertę, kreację bohaterów i miejsca akcji oraz emocje, które tym razem przybierają znacznie mroczniejszą postać, co wydaje się być jak najbardziej naturalnym posunięciem autora. To w jakiejś mierze kwintesencja literackiego fantasy, które zabiera nas swoimi stronami w niezwykłą podróż do świata marzeń, ale też i koszmarów, które są dla nas równie ekscytujące.

 Powieść „Beniamin Ashwood. Wrogie terytorium”, to również warty docenienia przekład Dominiki Repeczko, jak i klimatyczne ilustracje Leszka Woźniaka - czyli dwa ważne aspekty, które czynią to polskie wydanie tak udanym. Ze swej strony oczywiście gorąco zachęcam was do sięgnięcia po ten tytuł, jeśli tylko kochacie literackie fantasy, macie ochotę na wspaniałą rozrywkę i jesteście ciekawi tego, jak potoczą się dalsze losy Bena i jego przyjaciół. Polecam – naprawdę warto!

Link do opinii
Avatar użytkownika - bogumilaza-wr
bogumilaza-wr
Przeczytane:2022-02-17, Ocena: 5, Przeczytałam,

W tym tomie Ben i Amelia muszą zmierzyć się z chłodem i głodem na drodze do swego celu, gdzie mają nadzieję znaleźć członka pewnego tajemniczego bractwa. Liczą na to, że pomoże on w uporaniu się z zagrożeniem ze strony demonów.
Na swej drodze spotykają różnych ludzi, zarówno pomocnych i uczciwych, jak i łotrów, którzy zrobią wszystko za kilka złotych monet.
Pogłoski dotyczące rodzinnego miasta Amelii również nie napawają optymizmem...

Czy bohaterom uda się dotrzeć do celu i znaleźć odpowiednią osobę? A może wpadną w ręce łowców, którzy na nich polują? O tym musicie przekonać się sami ?

Seria o Beniaminie z każdym tomem wciąga coraz bardziej, widać, że autor serwuje nam coraz ciekawsze przygody.

Bardzo podoba mi się, że pomimo tylu niebezpieczeństw i trudnych momentów, Beniamin wciąż pozostaje dobrym człowiekiem, który kieruje się przede wszystkim sercem. Zarówno on, jak i Amelia, muszą zmierzyć się z własnymi ograniczeniami i słabościami. Ich rozwój, a także relacje między nimi są świetnie poprowadzonym wątkiem, który niezmiernie mnie ciekawił. Nic nie dzieje się nagle, tylko naturalnie się rozwija.
Polecam gorąco tę serię wszystkim fanom przygodowej fantastyki z motywem drogi ?

Link do opinii

Moja przygoda z cyklem o Beniaminie Ashwoodzie A. C. Cobble'a rozpoczęła się w sposób identyczny jak u jego bohaterów. Z początku, czyli po lekturze pierwszego tomu, czułam jedynie lekką sympatię do interesującej historii nie bez wad. Benek w tym czasie ledwie wyruszał w podróż z rodzimej wsi, otwierając serce na czekające go przygody. Zmiana nastąpiła dopiero w "Nieustannej ucieczce", kiedy ewidentnie zżyłam się z bohaterami i wciągnęłam w fabułę, otrzymując dużo więcej zwrotów akcji. W Benku również nastała przemiana i z uroczego chłopaczka powoli stawał się mężczyzną walczącym ze złem.

Po "Wrogie terytorium" sięgałam więc nie tylko z ogromną radością, ale także z odrobiną strachu, że moja sympatia do głównego bohatera nagle nie wyparuje. I wiecie co? Na szczęście nic takiego nie miało miejsca! Po lekturze trzeciego tomu mogę oficjalnie powiedzieć, że cykl o piwowarze Beniaminie Ashwodzie to bez mała wciągająca, pełna przygód opowieść potrafiąca zachwycić nawet osoby stroniące od fantastyki.

Ale po kolei.

Wydarzenia we "Wrogim terytorium" zaczęły się idealnie w momencie, w którym skończyły w "Nieustannej ucieczce". Ben wraz z Amelią ledwo zdołali uciec po ataku w Północnej Bramie. Odłączyli się od grupy i samotnie przemierzają kolejne ziemie królestwa, podążając do Irrefortu - terytorium należącym do wrogiej Przymierzu Koalicji. Podjęli się bowiem ogromnie trudnego zadania: zamierzają odnaleźć członków legendarnego Zakonu Purpuratów, którzy jako jedyni wiedzą, jak pokonać ciągle rosnące w siłę demony.

Czy przyjaciołom uda się bez szwanku trafić do Irrefortu, odnaleźć Purpuratów i raz na zawsze wyeliminować demony? Co z depczącą im po piętach pogonią wysłaną przez niepokonaną czarodziejkę Eldred?

"Wrogie terytorium" A. C. Cobble'a to ponad pięciuset stronicowa książka, którą przeczytałam w dwa dni. Ba, nie tyle co przeczytałam, ale ją dosłownie pochłonęłam! Trzeci tom cyklu o Beniaminie Ashwoodzie jest pełną niebezpieczeństw, zwrotów akcji, zabawnych momentów historią o przyjaźni, bohaterstwie i odwadze. Przez całą powieść autor doskonale dawkował tempo narracji, raz powoli snując radosną opowieść o dwójce przyjaciół odkrywających nowe tereny, by za chwilę wprowadzić do fabuły walkę na śmierć i życie z mrożącymi krew w żyłach demonami.

Fantastyka drogi ma to do siebie, że podczas wędrówki w zachowaniu bohaterów następują mniejsze bądź większe zmiany. Sprawiają to albo przeżyte przygody, albo dokonane w sytuacjach podbramkowych wybory. Często też razem z charakterem ewoluują relacje między bohaterami, i tak też było we "Wrogim terytorium". Strona, w jaką zaczęła zmierzać przyjaźń Bena z Amelią, totalnie mnie kupiła. Każdą ich rozmowę, sprzeczkę czy zwierzenie czytałam z wypiekami na twarzy, kibicując i ciesząc się jak dziecko, kiedy sytuacja poszła we właściwym - według mnie, oczywiście - kierunku.

W trzecim tomie naturalnie nie mogło zabraknąć drugoplanowych bohaterów znanych już od początku wyprawy. Cieszyło mnie ogromnie, że autor nie zapomniał o Rhysie, Towaal czy poznanej w "Nieustannej ucieczce" łowczyni, Corinie, co jakiś czas wtrącając kilka słów o ich przeszłości, dzięki czemu przestali jawić się jako ogromne znaki zapytania.

Podsumowując, "Wrogie terytorium" A. C. Cobble'a jest książką zdecydowanie wartą polecenia, co mogę uczynić z ręką na sercu (i wcale nie mówię tego, bo objęłam tytuł patronatem medialnym :)). Historia zachwyca, czaruje i okrutnie wciąga, sprawiając, że rzeczywistość przecieka między palcami. Podczas lektury nie ma czasu na nudę, a przeżywane przygody umiejętnie rozwijają wyobraźnię. Doskonale wykreowani bohaterowie, magiczny, wielobarwny świat czy niebanalna fabuła bogata w zwroty akcji sprawiają, że "Wrogie terytorium" jawi się jako idealne dla osób dopiero rozpoczynających przygodę z fantastyką.

Link do opinii
Inne książki autora
Beniamin Ashwood
A. C. Cobble0
Okładka ksiązki - Beniamin Ashwood

Życie Bena Ashwooda z osady Widoki miało swój rytm i porządek: warzenie 4 beczek piwa tygodniowo, wysłuchiwanie opowieści w gospodzie ,,Pod Baranim Rogiem"...

Płonąca wieża. Beniamin Ashwood
A. C. Cobble 0
Okładka ksiązki - Płonąca wieża. Beniamin Ashwood

Niektóre zdarzenia są tak wielkie, że ich echa nie cichną przez tysiąclecia Niedokończona walka z Eldred kieruje Bena i jego drużynę z powrotem pod bramy...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy