Po bitwie pod Arratem czarodziejki nie spoczną, dopóki nie dopadną Bena i jego towarzyszy. To, co przyjaciele wiedzą o magii i polityce Sanktuarium jest wyrokiem śmierci. W obliczu wroga, który nie okazuje litości jedyną szansą wydaje się dotarcie do Białego Dworu.
Niebezpieczeństwa czają się jednak na każdym kroku a śmierć może nadejść z najbardziej zaskakującej strony. Nie ma wszak większego zagrożenia, niż "wyższe dobro", w imię którego przyjaciel wbije przyjacielowi nóż w plecy. Pętla się zaciska, pościg jest coraz bliżej.
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2021-10-29
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 550
Tytuł oryginału: Endless Flight
Tłumaczenie: Dominika Repeczko
Niekiedy jesteśmy przekonani, że znamy najlepiej swoich bliskich, że jesteśmy w stanie przewidzieć ich działania i że zawsze możemy na nich liczyć. Jednak wyjątkowo ciężkie sytuacje mogą zachwiać naszą wiarę i doprowadzić do tego, że wcześniej tak dobrze nam znana osoba zmienia się, a my nie jesteśmy w stanie jej już nigdy więcej zaufać. Co może do tego doprowadzić? Idąc kuriozalnymi stwierdzeniami: pieniądze, wiara, religia – fundamenty naszego istnienia. Mam nadzieję, że nigdy nie znaleźliście się w takiej sytuacji i nie dojdzie do tego, lecz mimo faktu, że odnoszę swoją historię do świata fantastyki i nasza rzeczywistość to odzwierciedla.
Beniamin wraz z Amelią i Mathiasem uciekają przed niebezpieczeństwem ze strony czarodziejek. Dzięki wiedzy Mathiasa i jego zaangażowania udaje im się ominąć pierwsze domostwa. Jednak w żaden sposób nie oznacza to, że mogą się zatrzymać, choć na chwilę dłużej niż wymaga niezbędny odpoczynek. Wiedzą, że czarodziejki się nie poddadzą, a czym dalej uciekną, tym jest mniejsze prawdopodobieństwo, że ktoś ich rozpozna lub dosięgnie ich magia. Nie wiedzą do końca, gdzie powinni się kierować, więc na razie podejmują decyzję, że najrozsądniejszym wyjściem będzie Biały Dwór. Czy uda się im tam dotrzeć bezpiecznie? Co czeka ich po drodze? I jak postąpi sytuacja polityczna?
Po przeczytaniu pierwszego tomu z cyklu "Beniamin Ashwood" miałam bardzo pozytywne odczucia, gdyż czułam potencjał całej historii. Byłam w stanie wymienić sporo wad, niemniej miałam też poczucie, że to dopiero początek i każdy kolejny tom będzie tylko lepszy. Po przeczytaniu "Nieustanne ucieczki" jestem w stanie już jednoznacznie potwierdzić swoje przypuszczenia.
Do stylu autora szybko się przyzwyczaiłam i poczułam, że powracam do dobrze mi znanego świata, gdzie czekają na mnie przyjaciele. Doceniam język pisarza ze względu na dokładność i spójność. Widać skupienie na małych, ale bardzo ważnych elementach, co często jest pomijane w powieściach. W żaden sposób na fabule nie jest wymuszona prędkość, by jak najszybciej i jak najwięcej. Wręcz przeciwnie – tempo jest dość wolne i dopasowywane do odpowiednich wydarzeń, co nadaje sensowny i widoczny ciąg przyczynowo skutkowy powieści.
Co do samej fabuły to mam dość nietypowe odczucie, ponieważ nadal mam wrażenie, że to tylko dość długie wprowadzenie do głównej części. Nie czuję, że bohaterowie doszli do czegoś konkretnego, ale że to ma nastąpić dopiero w odległej przyszłości. Co w sumie zgadzałoby się z tytułem – "Nieustanna ucieczka". W żaden sposób mi nie przeszkadza to odczucie długiego wprowadzenia do głównej części, ponieważ cenię sobie spokój przedstawianych treści i możliwość dokładnego poznania bohaterów oraz zapoznania się z uniwersum. Tylko dostrzegam niesztampowość takiego odczucia. Poza tym powieść ma wiele zaskakujących elementów, które sprawiły, że na końcu zdałam sobie sprawę, że żadne moje przypuszczenia, co do dalszej akcji nie sprawdziły się, a jestem dobrym literackim profetą. Co do samego uniwersum to tutaj mam ambiwalentne spojrzenie na ten aspekt, gdyż z jednej strony świat, który jest przedstawiony w tym cyklu, wydaje mi się monumentalny, z drugiej mocno ograniczony i zamknięty. Mam nadzieję, że już kolejny tom pozwoli mi konkretniej odnieść się do tego elementu powieści.
Kreacja bohaterów jest wyjątkowo ciekawa, ale niestety nierównomierna. Niekiedy bohaterowie są wielowymiarowi, logiczni w swoim postępowaniu, ale dający też adekwatną nutkę tajemnicy. Innym razem są zbyt prości, zbyt ograniczeni przez podstawowy wachlarz cech. Na szczęście uwielbiam samego Beniamina, bo po prostu jest dobrym człowiekiem. Doceniam jego pracowitość i wytrwałość, choć też widzę, że miejscami jest przeidealizowany. Ma swoje wady, ale to są urocze wady lub takie z przymrużeniem oka. Natomiast mojej sympatii nie zyskała Amelia. Mam naprawdę do niej dużo zastrzeżeń, ale głównym jest to, że brak jej osobowości. Wydaje się być tylko ładną wydmuszką. Pod względem bohaterów intrygującym zabiegiem literackim jest fakt, że wielu ważnych postaci brakuje w tej części. Paradoksalnie jest to wielka zaleta, gdyż nadaje to całości naturalności.
"Nieustanna ucieczka" pod względem tematycznym jest niesamowicie skomplikowana, czego na pierwszy rzut oka w ogóle nie widać. To historia o bardzo trudnych wyborach, gdzie trzeba zdecydować się albo na pozór życia, albo na poświęcenie się w imię wyższego dobra. Czym jest to wyższe dobre? Tutaj trudno szukać jednoznacznej odpowiedzi. W powieści są zaprezentowane różne decyzje bohaterów i jest przeprowadzona cała droga, którą dochodzą do tych właśnie decyzji.
Lektura "Nieustannej ucieczki" sprawiła mi wiele radości i dała poczucie, że to zapowiedź fenomenalnego cyklu fantasy. Mam nadzieję, że właśnie tak będzie i już nie mogę się doczekać, do jakich wydarzeń dojdzie w kolejnym tomie.
Tak, tak.. zdążyliśmy się już wszyscy mocno stęsknić za dobrodusznym, poczciwym i sympatycznym piwowarem w osobie Beniamina Ashwooda. Na szczęście, po ponad półrocznej rozłące, możemy ponownie spotkać się z tym bohaterem i jego wiernymi towarzyszami, sięgając po powieść pt. "Nieustanna ucieczka", która ukazała się nakładem Wydawnictwa Fabryka Słów. Zapraszam do poznania recenzji tej pozycji.
Jak wszyscy doskonale pamiętamy, pierwszy tom cyklu zakończył się dramatyczną ucieczką Beniamina, Amelii i Mathiasa z Miasta, a dokładniej rzecz biorąc z Sanktuarium Czarodziejek. Teraz muszą oni nie umykać pościgowi, jak i również starać się dostać do Białego Dworu, by tam powiadomić wszystkich o zdradzie Sanktuarium, które stanęło po stronie wrogiej Koalicji. I tak też rozpoczyna się ich najtrudniejsza podróż życia, w której przyjdzie im spotkać wrogów i dawnych sojuszników, jak i też stawić czoła najmroczniejszemu złu...
A. C. Cobble - twórca niniejszego cyklu, postawił tym razem na akcję, przygodę i walkę. Owszem, te elementy znaczyły sobą również strony pierwszego tomu, ale tym razem jest ich tu po prostu więcej i przybierają znacznie dramatyczniejszą postać. Efektem jest klimatyczna, niepokojąca i zaskakująca opowieść drogi, która odkrywa przed nami dalsze losy naszych ulubionych bohaterów, ale też i niesie wiele nowych informacji o świecie, w jakim została osadzona ta historia. I jeśli ktoś tylko miał małe obiekcje co do dynamiki pierwszej odsłony tej serii, to tym razem mieć ich już z pewnością nie będzie.
Jak już wspomniałam, to właśnie długa, niebezpieczna i obfitująca w zaskakujące obroty zdarzeń podróż, znaczy sobą fabułę tej książki. Wędrówka trójki bohaterów, konfrontacja z żołnierzami i wysłannikami Sanktuarium, dramatyczne spotkanie z dawnymi kompanami oraz trudna decyzja o tym, czy kierować się pragnieniem ocalenia bliskich, czy też dobrem niewinnych ludzi, którzy stają w obliczu niespotykanej dotąd konfrontacji z demonicznymi siłami ciemności - to wszystko wypełnia ponad 500 stron tej powieści, oferując nam emocje, ekscytację, jak i również porcję dobrego humoru. Choć warto zaznaczyć, że jest to jednak znacznie mroczniejsza opowieść, aniżeli pierwsza cześć cyklu.
Beniamin, Amelia, Rhys, czy też czarodziejka Lady Towaall - to właśnie oni stają się naszymi głównymi towarzyszami podczas tego czytelniczego spotkania i to u ich boku przemierzamy ten fantastyczny świat ludzi i demonów, odkrywamy jego polityczne komplikacje oraz liczne sekrety - tak z teraźniejszości, jak i odległej przeszłości. Tym samym poznajemy w jeszcze większym stopniu tych bohaterów, obdarzamy silniejszymi odczuciami i cieszymy się z możliwości bycia u ich boku w najtrudniejszych chwilach. Oczywiście spotkamy tu kilka nowych, barwnych postaci, by wspomnieć choćby o pewnej młodej, charakternej łowczyni demonów - Corinie.
O świecie tej powieści można by opowiadać długo, zachwycając się jego quasi średniowieczną postacią, bardzo złożoną polityką i obecnością magii. To piękne opisy mijanych miast i osad, wiarygodnie oddana codzienność życia możnych i zwykłych ludzi, jak i wreszcie pasjonujące spojrzenie na bytność demonów, które tym razem bardzo wiele wyjaśnia. Ogólnie można pokusić się o stwierdzenie, iż tym razem to właśnie "fantastyczne" akcenty przeważają tu nad realnością życia w tym miejscu, co mnie osobiście bardzo cieszy.
Jak przebiega lektura tej powieści...? Otóż w błyskawicznym tempie i z wielkim zainteresowaniem tym, co właśnie dzieje się na kartach książki. Nie może być inaczej, gdyż jak już wspomniałam każdą stronę wypełnia wartka akcja, wielka przygoda i silne emocje, które czasami potrafią nas rozbawić do łez, a innym razem wzruszyć, również do łez. W efekcie bawimy się tu świetnie, cieszymy spotkaniem z klasycznym fantasy i nie mamy najmniejszej ochoty kończyć tej lektury, co jednak kiedyś nastąpić musi… Na koniec muszę docenić także znamienity przekład Dominiki Repeczko oraz klimatyczne ilustracje Leszka Woźniaka.
Powieść A. C. Cobble pt. "Nieustanna ucieczka", to porywająca odsłona klasycznego, literackiego fantasy – nie tylko dla młodzieży, ale też i dla dorosłych miłośników tego gatunku. To książka z niezwykłym klimatem, inteligentną fabułą i wielkimi emocjami, wobec których trudno przejść obojętnym. I w mej ocenie jest to równie udana, a pod pewnymi względami jeszcze lepsza historia, aniżeli pierwsza część tej serii. Dlatego też gorąco polecam i zachęcam was do sięgnięcia po ten tytuł – naprawdę warto!
Przeszło pół roku temu przeczytałam pierwszy tom cyklu o Beniaminie Ashwoodzie, który wspominam bardzo miło, choć nie zaparł mi dechu w piersiach ani nie wywołał efektu "wow". Książka jawiła się jako zwyczajna, wciągająca i momentami zabawna fantastyka drogi. Z odsieczą na szczęście przychodzi "Nieustanna ucieczka", czyli drugi tom cyklu, całkowicie rozwiewając wątpliwości i niemożliwie wręcz wkręcając w fabułę.
Historia rozpoczyna się w chwili, kiedy pierwsza część kończy. Ben wraz z Amelią uciekają najpierw z Sanktuarium, a później z Miasta. Chcąc zmylić pędzący za nimi pościg czarodziejek i skoligaconych z nimi złoczyńców, kluczą po lasach lub osadach, w planach mając dotarcie do Issenu. Tam bowiem mieści się twierdza ojca Amelii, którego zamierzają wspomóc w nagłym oblężeniu. Tylko w jaki sposób tak niebezpieczna wyprawa może udać się dwójce z pozoru zwyczajnych nastolatków? Zwłaszcza że Amelia dopiero rozpoczęła nauki czarowania, a Ben walki mieczem?
Na szczęście na pomoc bohaterom wyruszają dawni przyjaciele, z których podróż może okazać się bezpieczniejsza... albo bardziej znośna. Sęk w tym, że w trakcie wędrówki stopy nie do końca poniosą ich do Białego Miasta. Wyruszą do Północnej Bramy - miasta granicznego z Ostępami, od wieków strzegącego świat przed demonami.
Czy Benowi i Amelii uda się ostrzec króla przez najazdem wrogów? Ile mrocznych tajemnic wypłynie po drodze? Kim w rzeczywistości okażą się najlepsi przyjaciele, do których lepiej nie odwracać się plecami? No, chyba że planuje się śmierć z wbitym w nie nożem...
"Nieustanna ucieczka" A. C. Cobble'a to pełna przygód wyprawa, od której wręcz nie można się oderwać. Książkę czyta się z ogromnym zaangażowaniem, zwłaszcza że pojawia się w niej mnóstwo zwrotów akcji, niewyjaśnionych tajemnic i malowniczych, ale wiejących grozą krajobrazów. Wielowątkowość oraz doskonała kreacja bohaterów sprawiają, że druga część cyklu o Beniaminie Ashwoodzie wypada o niebo lepiej od pierwszej.
Na największy plus zasługuje poprowadzenie fabuły. Niesamowicie podobało mi się przeplatanie wątków rozpoczętych w pierwszym tomie (wraz z zapoczątkowanymi wówczas tajemnicami) z wątkami zupełnie nowymi, przez co historia w rzeczywistości opowiadała się sama. W tej części większe pole do popisu dostały także kwestie nadprzyrodzone, wobec czego historia stała się bardziej... fantastyczna.
W "Nieustannej ucieczce" autor zaprowadził czytelnika na nieznane wcześniej tereny, których odkrywanie było mocno absorbujące. Rozdziały, w których Ben wraz z ekipą przebywali w Północnej Bramie, a później w Ostępach, wzbudzały tony przeróżnych emocji.
Po pierwszej części czułam ogromny niedosyt związany z bohaterami, zwłaszcza z Rhysem, czarodziejką Towaal i Saalą - mistrzem miecza. W "Beniaminie Ashwoodzie" jawili się jako trzy wielkie znaki zapytania. Na szczęście w "Nieustannej ucieczce" Cobble wreszcie zdradził kilka ich sekretów, wplatając w nie iście magiczne motywy. Nadzwyczajna też była przemiana, jaka nastąpiła w Benie. Chłopak ewidentnie dojrzał i z wiejskiej fajtłapy zachwycającej się na widok zwykłego, przydrożnego kamienia, stał się odważnym, rządnym przygód młodzieńcem.
Czytelnicy przepadający za fantastyką, w której królują motyw drogi, przygody, odkrywanie nowych szlaków oraz magia, będą "Nieustanną ucieczką" wprost zachwyceni. Książka potrafi zaskoczyć, zachwycić, wzruszyć oraz zirytować, a od fabuły wręcz nie da rady się oderwać. Zapieram się rękoma i nogami, że jeśli po pierwszym tomie nie byliście zbytnio przekonani, tak drugi totalnie was zachwyci. Gorąco polecam!
"Nieustanna ucieczka" to drugi tom przygód Beniamina - mojego ulubionego piwowara ;)
Nie jest dużym zaskoczeniem fakt, iż jest to powieść drogi, gdyż (jak sam tytuł wskazuje) bohaterowie muszą uciekać przed niebezpieczeństwem i zajmuje im to sporo czasu ?
Jednak od razu uspokajam wielbicieli scen akcji - w tej części dzieje się naprawdę sporo, zwłaszcza w drugiej połowie!! Mamy mnóstwo (tak! naprawdę jest ich wiele!!) różnych demonów ? a ich pokonanie nie będzie łatwe ani przyjemne ? Na pewno niektórzy z czytelników zostaną zaskoczeni rozwojem sytuacji.
Szczęśliwie bohaterowie będą mogli liczyć zarówno na starych, jak i nowych towarzyszy wędrówki, gdyż sami mogliby szybko zakończyć swą przygodę ?
Mamy więc wędrówkę, dużo akcji, pojedynki magiczne oraz kilka nowych tajemnic ? Ostatnie rozdziały zostawiły mnie z paroma pytaniami, na które odpowiedź uzyskam pewnie dopiero w kolejnych tomach cyklu i przyznam, że już nie mogę się doczekać ?
Podsumowując - ta część jest bardziej dynamiczna od poprzedniej, więcej się dzieje i wciąga tak, że ciężko ją odłożyć. Pochłonęłam ją bardzo szybko i czekam teraz na kolejne tomy!
Mam nadzieję, że dacie szansę Beniaminowi i polubicie go, tak jak ja ;)
Wielkie zwycięstwo, zniszczenie Szczeliny, okazało się ledwie wygraną bitwą. Na dodatek słono opłaconą - całe roje demonów pojawiają się teraz w każdym...
Nadchodzi epickie zakończenie podróży Beniamina Ashwooda i jego drużyny. Walka nieuchronnie zbliża się do ostatecznego rozstrzygnięcia. Wraz z kolejnymi...