A to Polska właśnie! - chciałoby się zakrzyknąć, może i bezradnie, lecz po lekturze tej absolutnie niebanalnej, intrygującej i cudownie niepoprawnej politycznie książki, ów okrzyk zabrzmi wyjątkowo. I choć Marcina Kołodziejczyka, nagradzanego twórcę "Prymitywa" czy "Dysforii" nikomu nie trzeba przedstawiać, t a k i e g o Kołodziejczyka jeszcze nie czytaliście!
Dlaczego Wioletta, ekspedientka ze stacji Orleniu, cieszy się po cichu z covidu-19?
Z czego tłumaczy się radny Wyczuć z miasta Chłam, skoro jest ubezczelniony jak trzeba - zgodnie z wymogiem czasów?
Jak współcześnie się o ludziach wyrażać, by nie urażać?
Na czym polega rozmowa balkonami?
Na jak długo wrócił z Anglii do kraju niejaki Zdybał, wierząc w wyjście z niewoli unijnej jako wzorzec i walkę o Polskę jako obowiązek?
To tylko kilka kwestii, które mogłyby wypełnić niejeden pasjonujący reportaż. Tyle tylko, że w ujęciu Kołodziejczyka nie są to reportaże, do jakich jesteśmy przyzwyczajeni, ale sugestywne impresje, napisane w niepowtarzalnym stylu. Krótko mówiąc, to jest po prostu Literatura! Opowieści te przywodzą na myśl Białoszewskiego, Mrożka i niezapomnianego Wiecha. Docenią je również miłośnicy wielu innych mistrzów literackich, by wspomnieć jeszcze Brechta, Hrabala, a nawet Balzaka. Finezja językowa i wszechobecne "ucho" idą w parze z formą. Opowiadanie, relacja, komiks z obrazkami, rymowana piosenka... A wszystkie składają się na Coś między czarną komedią obyczajową, satyrą społeczną a horrorem ogólnym. To Coś - to panorama naszej rzeczywistości, w której wszystkim dostaje się po równo: nowobogackim, robiącym kasting na nianię i wykształciuchom, owijającym swe prawdy w górnolotne frazesy, religijnym i niedowiarkom, prawakom i lewakom, zakompleksionym i zachwyconym sobą.
Wydawnictwo: Wielka Litera
Data wydania: 2022-03-09
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 248
Język oryginału: polski
Małe miasto o złej porze roku. Rdza. Zawiść. Chciwość. Wietrznie. Biało-czarno. Zero szacunku. Miasteczko zdziczałe, odcięte od świata. Rządzące się...
Na miłość boską, nie chcesz czytać tej powieści! Jeżeli jesteś w drodze do dyskontu. Albo do modnej galerii. Jeżeli pijesz piwo do biesiadnej tv. Albo...
Przeczytane:2022-04-11, Ocena: 5, Przeczytałam,
Marcin Kołodziejczyk zachwycił mnie i zaskoczył jednocześnie oryginalnością i wnikliwością powieści „Wartało”, którą miałam okazję czytać przed dwoma laty, bo choć okazała się dla mnie nieco trudna w odbiorze, to również warta każdej spędzonej z nią minuty. Nie mogłabym więc przejść obojętnie wobec marcowej premiery autora o sugestywnym tytule „Wolnoć”. I ponownie jestem zachwycona!
Książka, na którą składają się opowieści z życia wzięte poruszające kwestie społeczne w obecnych realiach politycznych i gospodarczych, przywary Polaków i absurdy obowiązującego prawa jest niczym lustro, w którym możemy się przejrzeć. Dobitnie i z humorem autor wytyka hipokryzję, zwykłą głupotę i moralną zgniliznę. Punktuje naszą skłonność do narzekania, obwiniania innych za swoje niepowodzenia, wyśmiewa konformizm, małomiasteczkowość i interesowność, przesądy i teorie spiskowe, przesadną, aż do śmieszności poprawność językową i polityczną. I choć to nieco przerysowana satyra społeczna, to idealne i wnikliwe oddanie rzeczywistości sprawia, że jest i śmiesznie, i smutno zarazem.
Autor zaskakuje również formą przekazu sięgając po opowiadanie, komiks, czy nawet bardzo udaną rymowankę, do której wracałam wielokrotnie. Ale to przede wszystkim jego cięty dowcip, podszyty sarkazmem styl i frywolność językowa sprawiają, że lektura tych dwudziestu pięciu historii staje się prawdziwą literacką ucztą.
Jeśli nie obawiacie się przejrzeć w stworzonym przez autora krzywym zwierciadle i potraficie śmiać z samych siebie zachęcam Was do przeczytania "Wolnoci". To literatura przez duże "L".