Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2015-07-01
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 300
Piękna historia o miłości i przeistaczaniu się niesmiałej dziewczyny z poczwarki w motyla.
Marianna ,główna bohaterka ma niewątpliwy talent muzyczny ,który pomaga jej rozwijać Zofia w rodzinnym miasteczku i motywuje ona ojca dziewczyny -który kiedyś był wojskowym i jest domowym despotą aby mogła uczyć się dalej w Warszawie w Szkole Muzycznej .
Talent i urodę Marianny, docenia również jej profesorka zwana Zadrą i postanawia dzieki dziewczynie osiągnąć sukces w wielkiej orkiestrze słynnego Maestra ,Antonio.
Wybucha długo tłumione uczucie i młoda Marianna jest wprowadzana w swiat zmysłów ,smaku, wzroku ,węchu i dotyku, tu autorka nie skąpi w opisach czytelnikowi duzej dawki erotyki, jednakze wszystko jest z wyrafinowanym smakiem z nutą pikanterii jak na włoskie klimaty przystało.
Celem jest napisanie symfonii Marianny ,spełnienia jej marzenia pod okiem Maestra.Pomaga on zreszta swojej podopiecznej na każdym kroku ,rownieżw problemach rodzinnych .
Powiesc wieńczy wspaniałe rozwiazanie spełnienia marzeń dziewczyny i jej mistrza.
Czyta się jednym tchem , serdecznie polecam .
Marianna Wisłocka jest studentką Uniwersytetu Muzycznego w Warszawie, gra na flecie, a jej marzeniem jest skomponowanie symfonii, która otworzy jej drzwi do wielkiego świata muzyki. Dostaje propozycję wyjazdu do Włoch, aby zagrać przy boku największego kompozytora i dyrygenta. Jest to niesamowita okazja dla młodej dziewczyny, aby pokazać swój talent. Na miejscu jest poddana nietypowemu szkoleniu, które ma otworzyć ją, pobudzić zmysły i odkryć świat zmysłowości o którym nie miała pojęcia.
Powyższa książka w przeważającej mierze jest powieścią obyczajową. Może pokusiłabym się także o stwierdzenie, że "Włoska symfonia" została zabarwiona lekko elementami bardziej pikantnego romansu. Jednak do erotyku to jej dość daleko. Szczególnie, że fabuła bardziej skupia się na opisie codziennych relacji międzyludzkich niż na sferze erotycznej. Muszę przyznać, że oczekiwałam czegoś zgoła innego, skoro na tylnej okładce widnieje napis "tylko dla dorosłych". A otrzymałam nie całkiem to co się zapowiadało. Zatem o czym jest ta książka?
Miło mi było powrócić wraz z bohaterami tej książki do słonecznych Włoch. Wspomniane tu tereny wprost idealnie nadają się jako tło do gorącego romansu. Atmosferę autorka urozmaiciła dodaniem elementów muzycznych. Tak. Przyznaję, że jestem miłośniczką muzyki klasycznej. Wątek powolnego rozbudzania zmysłów głównej bohaterki także wydał mi się ciekawy. Jednak na tym koniec zachwytów. Teraz nadszedł moment krytyki. Ci, co czytali "Pięćdziesiąt twarzy Greya" zauważą tu elementy podobne (na przykład idea zasad w Willi Kobiecych Uciech i konieczność podpisania się pod nią). Widać, że książka autorstwa E L James mocno zapadła w pamięć Agnieszce Walczak-Chojeckiej. Oprócz tego mocno zdziwiło mnie słownictwo, jakiego autorka użyła tu do określania narządów płciowych. Fragmenty "objęła wargami ustnik jego fletu", "partnerka ujęła w palce mocny korzeń chłopaka i zasadziła go w sobie niczym w żyznej glebie", "miała pełną kontrolę nad prędkością wkręcania korzenia w dziurkę" nie wprawiały mnie w stan podniecenia. Przyznam się, że mnie wręcz śmieszyły. I muszę jeszcze wspomnieć o kreacji głównej bohaterki, która wydała mi się nieco nierealna. Kobieta 23-letnia, żyjąca w XXI wieku, cnotliwa, czerwieniąca się na samą myśl o założeniu bikini czy rozmowie na temat seksu, określona bardzo trafnie przez inne bohaterki tej książki jako "dziwna", nieobeznana z nowymi technologiami (jej reakcję w kontekście zetknięcia się z iPhonem można by nazwać "bezcenną"). Dla mnie to postać niestety nierzeczywista.
Książkę czytało mi się różnie. Zależy które fragmenty. Gdy natrafiałam na te "erotyczne" to miałam dodatkowy ubaw. Przyznam, że nie spotkałam jeszcze nigdzie tego typu porównań narządów płciowych. Niektóre dłuższe opisy przemyśleń czy marzeń sennych / na jawie głównej bohaterki trochę mi się ciągnęły. Naiwność jaka cechowała tę postać wydawała się nie mieć granic. Można by ją podsumować stwierdzeniem "bardzo bym chciała, ale się wstydzę". Dziwnie wyglądały także przypisy. Szczególnie ten wyjaśniający młodzieżowy slang. Jednak skoro to książka kierowana do dorosłych to nie rozumiem po co autorka użyła słów potencjalnie niezrozumiałych dla jej przyszłego odbiorcy (chociaż słowo "zonk" nie jest mi obce mimo że mam 36 lat). Użycia określenia "gate" na określenie bramki na lotnisku i późniejsze wyjaśnianie w przypisie co to obcobrzmiące słowo oznacza także można było uniknąć stosując w tekście od razu określenie polskie. Podsumowując. Może gdybym była młodsza i mniej doświadczona to może odnalazłabym w tej książce więcej przykuwających uwagę fragmentów. A może gdyby usunięto z niej elementy "erotyczne" to byłoby lepiej...
Żeby być szczęśliwym, trzeba być sobą. W jaki sposób jednak Herman ma to osiągnąć, jeśli czuje w sobie skazę? Głęboką skazę. Ratunku szuka w przynależności...
Ta miłość nie powinna się zdarzyć. Porywająca opowieść o losach grupy młodych ludzi na tle bałkańskiej wojennej zawieruchy początku lat dziewięćdziesiątych...