Wioska morderców

Ocena: 4.95 (20 głosów)
Pewnego majowego dnia w ogrodzie zoologicznym w Berlinie dochodzi do makabrycznej zbrodni. Kiedy na miejscu zdarzenia zjawia się policjantka Sanela Beara, zastaje chaos i zamieszanie. Kilka dni później prasa opisuje przerażające okoliczności zdarzenia i ujawnia nazwisko kobiety podejrzanej o popełnienie przestępstwa. Charlie Rubin przyznaje się, że to ona dopuściła się tej zbrodni. Sanela jednak ma wątpliwości i rozpoczyna własne dochodzenie w tej sprawie.

Profesor Gabriel Brock i młody psycholog Jeremy Saaler, którzy mają przygotować opinię na temat poczytalności Charlie Rubin, zaczynają podejrzewać, że zabójstwo ma coś wspólnego z dzieciństwem podejrzanej, spędzonym w Wendisch Bruch, niewielkiej wiosce w Brandenburgii, gdzie nie ma już ani jednego mężczyzny… I tylko psy szczekają tak jak przed laty, zwiastując swoim ujadaniem nadchodzące nieszczęście.

Nikt nie potrafi tak dobrze opisać niemieckiego konfliktu Wschód-Zachód jak Elisabeth Herrmann. „Grazia”

Elisabeth Herrmann jest autorką ekscytujących thrillerów. „WAZ Westdeutsche Allgemeine”

Bardzo ciekawa historia do końca trzymająca w napięciu! „Münchner Merkur”

Elisabeth Herrmann urodziła się w Marburgu w 1959 roku. Wiele lat pracowała jako dziennikarka w telewizji RBB. Jej powieści są bardzo popularne i często służą za scenariusze filmowe. Otrzymała nagrodę Radio Bremen Crime oraz niemiecką nagrodę Crime Fiction 2012. Mieszka z córką w Berlinie.

Informacje dodatkowe o Wioska morderców:

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2016-04-05
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: 978-83-8069-314-2
Liczba stron: 548

więcej

Kup książkę Wioska morderców

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Wioska morderców - opinie o książce

Elisabeth Herrmann, Niemka z pochodzenia, urodziła się w Marburgu. Z zawodu jest dziennikarką, wiele lat pracowała w telewizji RBB. Jej powieści są bardzo popularne na całym świecie, często służą jako scenariusze filmowe.

Autorka otrzymała wiele nagród min. Radio Bremen  Crime oraz Crime Fiction 2012.

Obecnie mieszka w Niemczech razem z córką.

Jej powieść wydana przez wydawnictwo Duże Litery z pewnością jest ciekawą propozycją, która ukazał się na rynku wydawniczym, by w późniejszym czasie trafić w ręce czytelników.

Historia, która została przez nią przedstawiona rozpoczyna się w ogrodzie zoologicznym w Berlinie, gdzie dochodzi do makabrycznej zbrodni. Ofiarą jest mężczyzna, który zostaje rozszarpany przez zwierzęta, pekari, na ich wybiegu.  Tam też zostają znalezione jego szczątki. Wraz z rozwojem prowadzonego przez wydział kryminalny śledztwa, na którego czele stoi komisarz Lutz Gehring, przenosimy się do zapadłej wsi Wendisch Bruch, gdzie od lat dochodzi do tajemniczych zniknięć. W rozwikłaniu sprawy wiernie pomaga mu posterunkowa Sanela Beara.

Osoba, którą śledczy od początku obarczają za to winą, jest Charlie Rubin, która zostaje skierowana na badania mające ustalić, czy w trakcie popełniania zbrodni była w pełni poczytalna, czy też nie.

Tu w toku sprawy pojawiają się na horyzoncie nowe osoby, takie, jak profesor Brock, czy Jeremy Saaler. Choć Jeremy został zatrudniony po znajomości, jego umiejętności, początkowo niewielkie, później tak się poprawiły, że nawet sam profesor był pod jego wielkim wrażeniem.

Ojciec Jeremy ‘ego zamienił jego matkę na „młodszy model”, czego zdawał się zbytnio nie żałować, prowadząc życie godne dwudziestolatka. Z synem nie miał do tej pory zbyt dobrego kontaktu.

Profesor znał jego ojca i to przeważyło w decyzji o jego zatrudnieniu. Trzeba przyznać, że decyzja

uczonego była jedną z najlepszych w jego życiu.

W toku śledztwa okazuje się, że wieś ma więcej, niż jedną tajemnicę, a obojętność i przyzwolenie ludzi na panoszące się dookoła nich zło, jest zbrodnią równie wielką, co samo jej popełnienie.

We wsi mieszkało wielu przesiedleńców – jednymi z nich była rodzina Charlotte Rubin. Nie znali się na prowadzeniu gospodarstwa, na nic nie wystarczało im pieniędzy, więc ojciec, który nie potrafił żyć bez butelki, wymyślił nowy sposób zarobku – zrobił ze swojej farmy burdel. Kiedy jego żona nie mogła już sypiać z mężczyznami z wioski albo stan zdrowia jej na to nie pozwalał, to ojciec wykorzystywał do tego starszą córkę. Charlotte. Matka wykorzystywała ja do czego innego, równie okropnego. Charlotte, choć niezdiagnozowana, bo mieszkała na zapadłej wsi, być może miała załamanie nerwowe albo depresję. W każdym razie doprowadziło to do licznych prób samobójczych. Jej stan się polepszył dopiero w momencie, gdy wyjechała z wioski i zaczęła pracować w ogrodzie zoologicznym.

Gdy doszło tam do zbrodni, została o nią oskarżona.  Nie popełniła jej, ale wiedziała, kto jest za to odpowiedzialny i przez długi czas, aż do swojej śmierci, tę osobę kryła.

To również historie kilku trudnych miłości; Jeremy’ ego do Cary Spornitz – siostry Charlotte Rubin, która odegra niebagatelną rolę w toczącym się śledztwie, Martena Wahla do Charlotte, czy dopiero kwitnącego uczucia Gehringa do Saneli Beary.

Ludzie w tej historii byli dla drugiej osoby w stanie poświęcić wszystko. Swoją godność, wolność, szczęście, czy nawet życie. Niektórzy wyszli z tego doświadczenia poranieni, ale żywi i z pewnością silniejsi, inni, choć żywi, nie będą mogli dłużej cieszyć się wolnością.

Z początku jest nam żal ofiary – Leyendeckera – z upływem czasu zaczynamy jednak uważać, że wprawdzie samodzielne wymierzanie kary jest czynem karalnym, ale człowiek, który był przedstawicielem handlowym, to zły człowiek i za to co zrobił, powinna go była spotkać jakaś kara, żeby sprawiedliwości stało się za dość.

Rozwiązania fabularne są dosyć przyzwoite, akcja wartko prze do przodu, a opisy w bardzo rzetelny sposób odzwierciedlają nam otoczenie oraz uczucia opisywanych w powieści osób. Choć autorka nie ustrzegła się błędów np. w scenie, gdy Charlotte Rubin kradnie z biura profesora Brocka spinacz, który leży na jego biurku, pośród wielu inny mych, mu podobnych. W jednym zdaniu jest spinaczem, w innym zmienia się w zszywacz, który z pewnością trudno byłoby bohaterce połknąć, bo myśląc zszywacz mamy na myśli metalowe urządzenie a nie zszywki.

Czasami dialogi wydają się dosyć sztuczne, a bohaterowi nabierają drugiej, zupełnie innej od dotychczasowej, osobowości.

Tytuł trochę nie przystaje do rzeczywistości, chyba że uznamy, iż „mordercą” jest również osoba, która widzi co się dzieje, a mimo to odwraca wzrok.

Całkiem niezła historia, na więcej niż kilka wieczorów.

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - malczes88
malczes88
Przeczytane:2016-06-08, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2016,
"Wioska morderców" to powieść, która wygrywa klimatem. Nie ma tu zbyt wyszukanej zagadki kryminalnej, choć mamy już na początku dość makabrycznego trupa. Powodzenie książki zawiera się właśnie w wytworzonej przez autorkę atmosferze tajemnicy, zagrożenia i niedopowiedzeń. Teoretycznie akcja jest dość minimalistyczna, w praktyce jednak zupełnie się tego nie odczuwa. Wykreowana przez pisarkę bohaterka jest postacią pierwszorzędnie stworzoną, pełnokrwistą i bardzo realistyczną. Poszukiwanie odpowiedzi na pytania dotyczące jej przeszłości wiodą czytelnika do tajemniczej, przejmującej gęsią skórką wioski, którą zamieszkują same stare kobiety.Akcję urozmaica wprowadzenie siostry kobiety, która została oskarżona o morderstwo w berlińskim zoo. Do akcji wkraczają także psycholodzy zajmujący się sylwetką Rubin oraz młoda policjantka, która nie jest przekonana o jej winie. Początkowo nie byłam tą książką zachwycona i nawet się zastanawiałam o co tyle krzyku. Gdzieś tak w połowie, nie mogłam się już od powieści oderwać i bardzo ciekawiła mnie odpowiedź na pytanie: gdzie ci mężczyźni? Autorce udało się także mnie na jakiś czas zwieść co do osoby sprawcy. Trzeba przyznać, że pani Herrmann ma prawdziwy talent. Powieść jest spójna, fabuła bardzo ciekawa, no i ten klimat. Nie przeżyłam wprawdzie chwil grozy, na jakie w głębi duszy liczyłam, jednak jestem bardzo zadowolona z lektury.
Link do opinii
Avatar użytkownika - staszekr
staszekr
Przeczytane:2016-10-06, Ocena: 6, Przeczytałem,
Fantastyczny thriller, którzy trzyma w napięciu od początku do końca. Aż trudno uwierzyć, ze to debiut literacki autorki.
Link do opinii
Avatar użytkownika - MonikaP
MonikaP
Przeczytane:2016-08-07, Ocena: 6, Przeczytałam, x 52 książki 2016,
Bardzo dobry, trzymający w napięciu thriller. Niebanalna akcja, ciekawe postaci, intrygująca zagadka i tajemnice sprzed lat. Polecam i czekam z niecierpliwością na drugi tom cyklu.
Link do opinii
Avatar użytkownika - martakaczmar
martakaczmar
Przeczytane:2016-04-14, Ocena: 5, Przeczytałam,
W majowy wiosenny dzień, 26-cio letnia Beara Sanela, imigrantka, a zarazem policjantka dostaje wezwanie do nietypowej zbrodni. W Berlińskim Ogrodzie Zoologicznym dochodzi do tragicznego zdarzenia. Jest ono na tyle nietypowe, że mało kto może początkowo uwierzyć w jego przebieg. Tym bardziej, że świadkami całego zdarzenia są dzieci z pobliskiego przedszkola, które wraz ze swoją opiekunką, wybrały się tego dnia na spacer. Ale czy dzieci pięcio- i sześcioletnie mogą stanowić ważnych świadków w sprawie? Czy można im zaufać? Beara Sanela, chorwatka z pochodzenia, wstąpiła do niemieckiej policji, bo od zawsze nurtowały ją pytanie nie tyle ,,jak", ale ,,dlaczego". Do tej pory zabezpieczała miejsca, w których doszło do nieszczęśliwych wypadków, odciągała mężczyzn od pobitych na śmierć kobiet, wlepiała mandaty. Raz tylko użyła broni oraz raz zatrzymała handlarza narkotyków. Pozostała praca, to rutynowa nudna robota. Jednak nie tym razem. Mimo, że do końca łudziła się, że wydarzenia z ogrodu zoologicznego to nieszczęśliwy wypadek. Sprawa komplikuje się, gdy pracownica ogrodu, Charli Rubin przyznaje się do popełnienia potwornego czynu. Policjantka jednak intuicyjnie wyczuwa, że sprawa zawiera wiele nieścisłości, a być może nawet drugie dno. Po popełnionej zbrodni, na pierwszych stronach książki, czytelnik, od razu jest świadkiem ujęcia przestępcy i winowajcy, kim w tym przypadku jest Charli Rubin. W zasadzie wszystko jest jasne. Nastąpiła zbrodnia, jest i kara. Jednak równolegle pojawia się Profesor Gabriel Brock i młody psycholog Jeremy Saaler, którzy mają wystawić opinie o aresztowanej kobiecie. Sprawa nie wydaje się łatwa, gdyż mimo przyznania się do winy kobieta nie chce współpracować. W tym celu psycholodzy postanawiają odszukać rodzinę oskarżonej i pogrzebać w jej przeszłości, a dokładnie dzieciństwie spędzonym w w Wendisch Bruch. Miejscowość wydaje się na tyle podejrzana, że całe śledztwo zostaje tam przeniesione. Sprawę utrudnia zmowa milczenia ośmiu kobiet, które to pozostały w opuszczonej wiosce, gdzie nie ma mężczyzn, jedynie pozostały puste domu, zaniedbane gospodarstwa i odgłos wyjących psów. Kim jest Walburga, dlaczego w miejscowości nie ma mężczyzn i jaki ma to związek ze zbrodnią w ogrodzie zoologicznym? Czytelnik do samego końca nie ma pewności kto jest zbrodniarzem, a kto ofiarą. Książka trzyma w napięciu od samego początku, do ostatnich stron. Mimo, że sprawa wydaje się przesądzona od początku, nikt nie może mieć pewności czy tak jest. Książka świetnie napisana. Prowadzone równolegle śledztwo przez policjantów oraz przez lekarzu psychologów z każdą stroną nabiera tempa. Wiele mniejszych, dodatkowych wątków dodają jedynie kolorytowi powieści. Każdy wątek przemyślany i dopracowany, dobrze skonstruowane portrety psychologiczne każdej z postaci, a na dodatek ta narastająca z każdą stroną niepewność dodają atrakcyjności całej akcji. Książka wciąga i nie daje o sobie zapomnieć. A co bardzo mi się podobało, to fakt, iż każdy wątek książki jest ważny. Nie ma tu żadnych dłużyzn, zbytecznych tematów. Polecam, bo to dobrze napisany kryminał. www.lubieczytac.blogujaca.pl
Link do opinii
Avatar użytkownika - eR_
eR_
Przeczytane:2016-04-09, Ocena: 6, Przeczytałem, Mam,
Pewnego pięknego dnia, w pewnym zoo, zostaje znaleziona ludzka ręka.Niby nic wielkiego, takie rzeczy zdarzają się niemal na każdym kroku, ale cała sprawa nie jest taka prosta, na jaką wygląda.Do morderstwa przyznaje się pewna kobieta, prasa, określa ją mianem potwora, jednak, pewna niedoświadczona policjantka, nie wierzy w jej winę.Przygotowując opinię na temat poczytalności owej kobiety, pewien profesor, odkrywa, że jej zachowanie, może mieć dużo wspólnego, z pewną wioską, w której dochodziło od dawna do wielu dziwnych wydarzeń, dodatkowo zamieszkują ją same kobiety. Autorka zastosowała tu zabieg, polegający na namnożeniu wątków, które, pozornie ze sobą niezwiązane, z czasem okazują się wiążącymi, jeśli chcemy poznać prawdę na temat, kto zabił, dlaczego i czemu, wobec tej, z pozoru zwykłej sprawy, narasta taki mur milczenia.Rewelacyjnie przedstawiona atmosfera grozy i zagrożenia.Thriller? Tak, ale z elementami horroru, co sprawiło, że książka ta była jedną z niewielu ostatnimi czasy, którą przeczytałem na jednym wydechu niemalże.Polecam, jak najbardziej.Premiera-12 kwietnia.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Bookendorfina
Bookendorfina
Przeczytane:2016-04-04, Ocena: 5, Przeczytałam,
"Pies spojrzał na dziewczynkę i podkulił ogon. Ona też odczuwała ten nieokreślony rodzaj strachu jak tamte stworzenia, które zbudziły się w obliczu nadciągającego kataklizmu, jaki miał unicestwić całą wieś." Bardzo ciekawa propozycja czytelnicza, wciągająca mieszanka thrillera i kryminału, zapewniająca wiele godzin świetnie spędzonego wolnego czasu z książką w ręku. Z wielkim zainteresowaniem i uwagą zagłębiamy się w jej treść, a towarzyszy nam specyficzna, mroczna, nieco duszna atmosfera, podsycana zastanawiającymi zbiegami okoliczności, podobieństwem wydarzeń, głęboko skrywanymi urazami i silną potrzebą zemsty. A do tego znaczący udział zwierząt w opisywanej historii, mocno zaniedbana i niemal opuszczona przez mieszkańców tajemniczo złowroga wieś, makabryczne morderstwo popełnione w ogrodzie zoologicznym. Początkowo, tylko z pozoru akcja wydaje się mało dynamiczna, przez większą część książki autorka zaprasza nas do dobrej detektywistycznej gry, umiejętnie podgrzewa nastrój niepewności, włączając w fabułę kolejne wątki i poszlaki, zagęszczając coraz mocniej niebezpieczny klimat, z czasem wydarzenia nabierają mocnego przyspieszenia, aby pod koniec książki nie pozwolić czytelnikowi na złapanie chwili wytchnienia. Zakończenie zaskakuje swoimi domknięciami i precyzją, mamy przekonanie, że tak właśnie mogłoby być i że jest to jak najbardziej prawdopodobne i odpowiednie spięcie klamrą wszystkich wątków. Już pierwsze strony powieści sugerują, że będzie to niezwykła psychologiczna rozrywka, z łatwością wpadamy w zastawione na nas przez autorkę sidła. W bardzo ciekawy sposób podsycane jest nasze zainteresowanie przebiegiem zdarzeń i sytuacji doprowadzających do rozwiązania zagadki zbrodni. Często podczas śledzenia akcji wtóruje nam groza i przerażenie, najlepsze thrillerowskie akcenty silnie działające na czytelniczą wyobraźnię. Główna bohaterka, Sanela Beara, energiczna młoda policjantka, obdarzona wielką intuicją, sprawia wrażenie bardzo wyrazistej postaci, jednak wiąże się z nią jeszcze wiele zagadkowych zachowań i pewna tajemniczość, która przypuszczalnie odkrywana będzie w kolejnych tomach cyklu. Duet psychologów, Jeremy Saaler i Gabriel Brock, przekonują nas swoim zaangażowaniem w sprawę określenia poczytalności mordercy i podejmowanymi działaniami. Interesującą postacią wydaje się również Lutz Gehring, naczelnik berlińskiego wydziału kryminalnego, z uwagą obserwujemy jego wewnętrzną walkę. Wszyscy bohaterowie prezentują pełen wachlarz wad i zalet, czujemy głębokie przemyślenie i konsekwencję w ich kreacjach, co powoduje, że nie są odrealnieni i z dużym zaangażowaniem śledzimy ich poczynania. Fabuła, klimat, bohaterowie i psychologia morderstwa to zdecydowanie mocne strony książki, gorąco zachęcam do wkroczenia w jej mroczny i tajemniczy świat. Czy uda się Saneli Bear rozwikłać bardzo skomplikowaną zagadkę morderstwa i przyczyn wyludnienia wioski? Co z tym wszystkim wspólnego mają wiejskie psy? Jak bardzo przerażające niebezpieczeństwo zagraża kobiecie? bookendorfina.blogspot.com
Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2016-04-03,
Ściany domów często są niemymi świadkami złych przeżyć. Tragedie, które mają tam miejsce mogą istnieć zapomniane przez lata. Jak zwalczyć demony przeszłości, gdy wychodzą na światło dzienne? Czy można umknąć przed katastrofą? Bardzo dawno nie czytałam thrillera, który naprawdę zmroziłby mi krew w żyłach. Ostatnią taką pozycją był chyba „Worek kości” Kinga, choć też czułam niedosyt. Dlatego całkiem sceptycznie podeszłam do powieści autorstwa Elisabeth Herrmann. Zabierałam się za nią przez kilka dni, w końcu przemogłam wątpliwości. Wszystko pod osłoną nocy, aby dodać sobie animuszu i klimatu. Okładka przypomina mi jakiś plakat filmowy, horroru w stylu „Amityville”. Ale nawet to nie sprawiło, że zapałałam optymizmem. Zaczęłam czytać pierwsze rozdziały i nagle zorientowałam się, iż jest już poranek. Bardzo się wciągnęłam! Chęć zaśnięcia spotęgowała odczucie przerażenia. Tak, „Wioska morderców” zdecydowanie nie należy do książek, które można analizować na trawie popijając mrożoną herbatę. I mocno siedzi w głowie. Zwłaszcza osobom trochę wrażliwym, lubiącym sytuację, gdy myśli się o danej pozycji jeszcze przez kilka dni od jej skończenia. Berlin, radosny dzień. Przedszkolaki wybierają się z wychowawczyniami do miejscowego zoo. Humory od razu ulegają zmianie, gdy jedna z dziewczynek zauważa w klatce pekari ludzkie szczątki. Kim była ofiara? Jaki był motyw zbrodni? Policja wierzy w winę niejakiej Charlotte Rubin (zwanej Charlie). Ale nie jest oczywiste w tej sprawie — młoda policjantka, Sanela Beara widzi więcej od innych. Postanawia sama rozwiązać sprawę. Psychikę Rubin bada duet psychologów, Gabriel Brock i Jeremy Saaler. Tropy prowadzą do Wendisch Bruch, malutkiej wioski gdzieś w Brandenburgii. Nie mieszka tam już żaden mężczyzna — dlaczego? I co zwiastuje niepokojące wycie psów? Sanela Beara przypomina mi trochę Clarice Starling z „Milczenia owiec”. Łączy je przede wszystkim determinacja w dążeniu do rozwiązania i traumy mające wpływ na postrzeganie. Równocześnie nie lubią ślepego podążania za tłumem, co sprawia, że podążają wyłącznie ku prawdzie. Zainteresowała mnie też Charlotte Rubin. Kobiety zobojętniałej na otoczenie, ale czasem dziko walczącej o ochronę bliskiej sercu osoby. Ubolewam nad losem Rubin. Wieczna marionetka w dłoniach nieodpowiedzialnych ludzi. Tak, to żeńskie bohaterki są osią tej powieści. Jeremy, choć jego wątek jest ważny, pojawia się w tle. Różne charaktery świetnie się zgrywają. Nie ma opcji, aby dało się pogubić. Największym atutem „Wioski morderców” jest atmosfera. Zimna, mroczna, niepokojąca. Zwykle boję się jedynie na filmach. To chyba pierwsza powieść, która autentycznie mnie przestraszyła. I nie potrzebowałam do tego duchów, zjawisk paranormalnych. Momentami łapałam się na chęci odłożenia tej książki, bo czułam przesyt emocji. Jednocześnie akcja za bardzo mnie zaciekawiła, abym zrezygnowała z rozwiązania zagadki. I to chyba element sprawiający, że daną pozycję można uznać za po prostu dobrą. Ten element niepewności majaczący w tle, chęć poznania. Dodajmy do tego interesujący styl — mamy wszystko! Język Herrmann jest przejrzysty i niewymuszony. Autorka dużo miejska poświęca studiowaniu psychiki. „Wioska morderców” łączy w sobie kilka gatunków, ale w sposób klarowny. Jeremy potyka się w swoich analizach, a my możemy mu w tym towarzyszyć. Książka rozwija wyobraźnię, pomaga skupić się na szczegółach. Każdy kolejny rozdział rozbudza apetyt. Zakończenie — istny zenit ciemności. I smutku. Zatrwożyła mnie historia Charlie i jej matki. Więcej nie będę zdradzać, ale przygotujcie się na mocne doznania. Przyznam, że nie miałam pojęcia, iż Herrmann poprowadzi akcję w taki sposób. Napięcie towarzyszyło mi aż do ostatniej strony. I poczucie okrutnej niesprawiedliwości wobec Charlie. Przejmująca lektura. „Wioskę morderców” polecam osobom, które mają chęć i siły na zmierzenie się w książką trudną. Dla mnie wątek kryminalny z czasem stawał się drugoplanowy. Skupiłam myśli na emocjonalności. To dodatkowo podniosło poprzeczkę, ale było warto. Elisabeth Herrmann wykonała kawał dobrej roboty.
Link do opinii
Avatar użytkownika - wkp
wkp
Przeczytane:2016-04-02, Ocena: 5, Przeczytałem,
WIOSKA BEZ MĘŻCZYZN Tak mogłaby wyglądać ,,Seksmisja" gdyby nie była komedią Science Fiction a rasowym thrillerem z naprawdę ciekawym pomysłem na fabułę. I to thrillerem, który swoją estetyką ociera się o horror, zabierając czytelników w mroczną przejażdżkę bez trzymanki, gdzie reguły gatunku są na równi zachowywane, co i łamane. Wesoła przedszkolna wycieczka do berlińskiego ZOO, jak ucięta nożem, przeradza się w koszmar, kiedy w klatce dzieci dostrzegają ludzką rękę. Chaos, strach, szok... Na miejscu zjawia się policja, ale pojawia się także ona - Sanela Beara. Młoda policjantka, którą ambicja pcha w kierunku awansu, angażuje się w sprawę, chociaż nie należy ona do jej obowiązków. Zaczyna się medialny szum, brakuje jednak konkretów, które pchnęły by sprawę do przodu, aż schwytana zostaje Charlie Rubin, która przyznaje się do popełnienia morderstwa. Sprawa wyjaśniona? Bynajmniej. Sanela nie zgadza się z typem przełożonych i decyduje się sama rozwikłać sprawę. Tymczasem profesor Brock i młody psycholog Jeremy, przygotowując opinię o stanie jej umysłu dochodzą do wniosku, że wpływ na jej psychikę miało dzieciństwo spędzone we wsi Wendish Bruch. Wsi dziwacznej, bowiem pozbawionej zupełnie mężczyzn. Na dodatek jej mieszkanki także dalekie wydają się od normalności. Jakie sekrety kryją się za zabrodnią i co dzieje się w tej osobliwej wsi? Tego ja już Wam nie powiem, ale będziecie mieli okazję przekonać się już 12 kwietnia, kiedy to ,,Wioska morderców" będzie miała swoją premierę. A zaręczam, jest na co czekać. Jak uważam thriller za martwy gatunek, tak ta powieść po prostu mnie urzekła i to nie tylko na jednym polu. Z jednej strony zbrodnia i jej sprawca, z drugiej tajemnica bezmęskiej wsi, z trzeciej wierność i realność psychologiczna, dalej zwroty akcji, które nie popadły w schemat i udani bohaterowie. Bo trudno nie polubić zbuntowanej przeciw władzy stojącej nad nią Saneli albo nie dać się wciągnąć w próbę zinterpretowania Charlie i... Nie, te karty niech wyłoży przed Wam książka, a raczej autorka, która jak każdy dobry sztukmistrz wie, kiedy wyciągnąć z rękawa asa. I to bez szulerskich sztuczek, które sprawiłyby, że poczulibyśmy się oszukani. O nie, Elisabeth Herrmann nawet jeśli ucieka się do iluzji, by wprowadzić nas w ślepy zaułek, nie oszukuje, a to doceni każdy, kto się spotka z jej sztuką. Oczekiwania na finał po poprzedzającej go treści i rozbudzonym apetycie są wielkie, ale i na tym polu udaje się niemieckiej pisarce wyjść z podniesionym czołem. Zakończenie bowiem oferuje to, co obiecywało o nawet jeśli nie każdego zaskoczy jak powinno, mocnym akcentem pokaże na co je stać. A akcent ode mnie na koniec będzie bardziej niż przewidywalny - sięgnijcie, bo warto. Nawet jeśli nie przepadacie za thrillerem, nawet jeśli nie do końca czujecie ten gatunek albo już się Wam przejadł, nie zawiedziecie się. Recenzja opublikowana także na moim blogu http://ksiazkarnia.blog.pl/2016/04/02/wioska-mordercow-elisabeth-herrmann/
Link do opinii
Avatar użytkownika - RudaRecenzuje
RudaRecenzuje
Przeczytane:2016-03-30, Przeczytałam,

Ogród zoologiczny w Berlinie zostaje sparaliżowany przez okropną zbrodnię. Bardzo szybko łatka głównej podejrzanej zostaje przypięta jednej z pracownic. Policjantka, Sanela Beara, która przed oskarżeniem kobiety nawiązała z nią kontakt, nie ufa decyzjom swoich przełożonych. Próbuje na własną rękę zmierzyć się z podejrzeniami oraz własnym strachem. Do czego ją to doprowadzi? Czy rozwikła zagadkę nie narażając się zespołowi i nie ryzykując własnym życiem?

W moim czytelniczym życiu był taki okres, że kryminały i thrillery pochłaniałam jeden po drugim. Uwielbiałam ścieranie się stróżów prawa z mordercami, psychologiczne zagadki i zwroty akcji. W pewnym momencie poczułam jednak pewien przesyt, a może raczej ogarnęło mnie rozczarowanie tymi mrocznymi gatunkami. Odniosłam wrażenie, że wszystko już było, a każda książka tego typu podobna jest do pozostałych. „Wioska morderców” zaintrygowała mnie swoją fabułą- z jednej strony czytelnik otrzymuje możliwość podążania tropem zbrodni, z drugiej może na chwilę wejść w skórę psychologa zajmującego się oceną podejrzanego. Czy może być coś ciekawszego?

Na pierwszy plan niewątpliwie wysuwa się Sanela Beara, policjanta będąca na początku swojej zawodowej ścieżki i starająca się o awans. Jaka jest? Z pewnością trochę inna od typowych książkowych detektywów. Młoda, energiczna, pomysłowa, ambitna, a przede wszystkim mająca problem z hierarchią i podporządkowaniem. Szczerze przyznam, że wszystkim, co nie spodobało się jej przełożonym, u mnie zaplusowała. Bardzo cenię bohaterów wierzących we własną intuicję i podążających za każdym szczegółem, nawet pozornie nieistotnym. Zazwyczaj sprawiają oni, że akcja książka staje się niebanalna i urozmaicona. Sanela nie jest jedyną interesującą postacią, jednak to właśnie ona najbardziej przypadła mi do gustu.

„Beara dość szybko zrozumiała, że zło na stałe należy do jej świata i nie da się go wytępić. Przypominało Hydrę: kiedy ktoś odcinał mu jedną głowę, w jej miejsce odrastały dwie nowe. Była jednak na tyle naiwna, że wierzyła, iż pracując w policji, będzie mogła wystąpić przeciwko praprzyczynie zła”.

Metodyczne, choć trochę zbaczające z kursu, śledztwo to kolejny, obok bohaterów, plus tej książki. Stopniowo zagłębiamy się w świat, którego nie można tak po prostu zakwalifikować jako dobrego lub złego. Wikłamy się w zagadki, próbujemy rozpracować podejrzanych, poznajemy sekrety, które powinny zostać przemilczane, a kolejne strony ubywają w zastraszającym tempie. W pewnym momencie tak bardzo zaangażowałam się w czytanie, że zaczęłam się zastanawiać, dlaczego na tak długi czas zrezygnowałam z takich książek. Ogarnął mnie mrok, a uczucie niepokoju przeszyło do samych kości, jednak ten klimat trwogi i napięcia to wspaniałe tło dla książkowych wydarzeń.

„Do zła należy podchodzić z dystansem. Wprawdzie nie umniejsza to jego działania, ale czyni go bardziej przewidywalnym”.

Całkowicie pochłonął mnie natomiast wspomniany wątek psychologiczny. Próba zagłębienia się w psychikę domniemanej morderczyni, konieczność skazania lub rozgrzeszenia, powrót do przeszłości- połączenie tych elementów do dla mnie strzał w dziesiątkę. Wątki dotyczące terapii były dla mnie najciekawsze. Moim zdaniem tło obyczajowe i psychologiczne jest niezbędne w kryminałach, a możliwość lepszego poznania psychiki mordercy i jego motywów to coś, bez czego w przypadku takich książek, nie potrafię się obejść. Mimo że autorka trochę kluczyła i skutecznie próbowała mnie zmylić, to do samego końca nie rozgryzłam motywów, którymi kierował się zabójca. Dodam tylko, że motyw, na którym oparta została fabuła, jest idealnym rozwiązaniem dla każdego kryminału- okrutny, nieco obrzydliwy, odrobinę krwawy i wyjątkowo tajemniczy.

„Wioska morderców” to świetne połączenie mrocznego kryminału i psychologicznego thrillera. Zależnie od momentu, książka przechyla się raz na jedną, raz na drugą stronę. Bardzo podoba mi się taka mieszanka, zwłaszcza, że gatunki te świetnie się uzupełniają. Oczekiwałam ponurej i budzącej wątpliwości historii, która będzie w stanie mnie zadziwić oraz sprawi, że wytężę umysł. Autorka wyśmienicie sprostała moim wymaganiom, mimo że poprzeczka ustawiona została bardzo wysoko.   

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - livingbooksx
livingbooksx
Przeczytane:2016-03-29, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
Berlin. Grupa przedszkolna wraz z wychowawcami wybierają się na wycieczkę do ogrodu zoologicznego. Dzieci są radosne i szczęśliwe, podziwiają różne zwierzęta, których na co dzień nie mają okazji widywać. Jednak klimat zmienia się w momencie, gdy znajdują się w pobliżu klatek z pekari. Dziewczynka dostrzega ludzką rękę w paszczy zwierzęcia... Od tego momentu akcja książki przybiera tempa i dzieją się rzeczy zupełnie nieprzewidywalne. Przyjeżdża policja, które prowadzi śledztwo, jednak nikt nie jest w stanie do końca ustalić sprawcy. Mają wiele podejrzeń i tropów, ale żadne z nich nie wydaje się do końca trafne. Początkująca policjantka stara się pomóc rozwikłać zagadkę, pomimo, że sprawa wcale nie dotyczy jej ani nie należy do jej obowiązków. Kobieta o imieniu Charlie Rubin przyznaje się do winy, opisuje, że to ona popełniła straszliwe zabójstwo. Jednakże policjantka nie jest do tego przekonana i szuka rozwiązania na własną rękę. Młody, uczący się psycholog wraz profesorem Brockiem mają wydać opinię na temat poczytalności Charlie Rubin. Podejrzewają, że charakter i zachowanie dziewczyny ma swoje podłoże w jej dzieciństwie spędzonym w małej wsi Wendisch Bruch. Jednakże ta wieś nie jest taką, na jaką na pierwszy rzut oka wygląda. Nie ma tam ani jednego mężczyzny, a pozostałe tam kobiety zachowują się dość dziwnie. Co wspólnego ma Wendisch Bruch z Charlie Rubin? Co spowodowało jej tendencję do samobójstw i jak się okazuje, zabójstwa? Od samego początku byłam ogromnie ciekawa tej pozycji i z wielką chęcią sięgnęłam po nią. Już od pierwszych stron zostałam wciągnięta w idealnie wykreowany świat powieści, który jest tajemniczy oraz na swój sposób urokliwy. Ciekawa akcja w ogrodzie zoologicznym, mroczna i podejrzana wieś oraz magazyny, które pełnią wiele funkcji nie koniecznie związanych z ich prawdziwym zastosowaniem. "Wszyscy musimy się nauczyć kochać ból, bo inaczej nas zabije." Bohaterowie są przedstawienie w wyśmienity sposób, dzięki czemu powieść czyta się o niebo przyjemniej. Policjantka jest przyjazna, ale i zadziorna. Profesor mimo swojej surowej twarzy potrafi być zabawny i pomocny. Młody psycholog gubi się w wielu sytuacjach, ale zachowuje przy tym swój urok. Natomiast Charlie oraz jej odnaleziona siostra.. to postaci pełne tajemnic. Przez całą opowieść czytelnik nie jest w stanie do końca stwierdzić, kto jest dobry, a kto zły. Jesteśmy wiele razy wprowadzani w błędy, tajemnice, zemsty oraz sytuacje, które mają swój skutek oraz powód. Obie kobiety są skryte, choć nie sprawiają takiego wrażenia od razu. Sami musimy je rozszyfrować, a zakończenie mimo wszystko będzie niemałym szokiem. Powieść była ogromnie ciekawa, fascynująca i wciągająca. Tajemnice i zagadki pochłaniają, a ich rozszyfrowywanie to prawdziwa frajda i zacięcie. Nie wiadomo, kto jest kim. livingbooksx.blogspot.com
Link do opinii

Intrygujący kryminał z mrocznymi tajemnicami w tle. Książkę pochłania się w ekspresowym tempie, chociaż czasem irytowała mnie główna bohaterka,bo miałam wrażenie, że chce być mądrzejsza od przełożonego.

Świetny pomysł na wymarłą wioskę, gdzie wciąż budzą się uśpione bolesne sekrety a pozostali mieszkańcy chcą zamieść wszystkie sprawy pod dywan. Nie domyśliłam się kto mordował i dlaczego. Autorka poruszyła tu wiele tematów m.in urazy w dzieciństwie, które niszczą psychikę. Aż szkoda, że nie ma na chwilę obecną więcej książek tej autorki wydanych w Polsce. Jest to kryminał na który trzeba sobie zarezerwować czas, bo trudno się oderwać. Mam nadzieję, że niedługo ukażą się kolejne tomy tej serii.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Ivy
Ivy
Przeczytane:2018-03-03, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2018,

Pewna posterunkowa '' krawężnikowa '' Sanela Beara , chorwacka imigrantka z niemieckim obywatelstwem zostaje wezwana przez służbowe radio do Berlińskiego Ogrodu Zoologicznego . Sanela jest zwykłą '' wypisywaczką mandatów '' , jednak mimo niskiego wzrostu i ogólnie niewielkiej postury , ma wielką siłę woli i determinacji oraz pragnienie awansowania i pięcia się w górę po policyjnej drabinie kariery . A że jest przy okazji ciekawska , bystra i lubi wsadzać nos w nie do końca swoje sprawy , wezwanie ją ucieszyło . Rozszarpane zwłoki mężczyzny na wybiegu dla pekari , to zdecydowanie ciekawsze niż użeranie się z kolesiami którzy nie chcą płacić mandatów . Sanela więc mimo że to do niej nie należy i znacznie przekracza jej kompetencje , zaczyna prowadzić swoje małe nie rzucające się (przynajmniej na początku) w oczy śledztwo . Niestety ktoś jednak zauważa że policjantka węszy tam gdzie nie powinna i mocnym ciosem powala ją na ziemię . Jednak to tylko przekonuje Bearę , że jak już się wydostanie ze szpitala , powinna szukać dalej . A dalej trop prowadzi do dziwnej wsi , w której nie ma ani jednego mężczyzny i ani jednego dziecka...Książka jest bardzo ciekawa , już od samego prologu , którego narracja jest oddana w łapy ? psa . Ta wieś to bardzo dobra część tej opowieści . Oczami wyobraźni zobaczyłam niewielką wioseczkę kwitnącą rzepakiem i owocowymi drzewami , pachnącą zbożem falującym na wietrze , ale przy tym w jakiś dziwny sposób martwą . Jakby gdzieś pod jej powierzchnią zasadziło się przyczajone zło , czyhające na nieznajomych którzy ośmielą się mu zakłócić spokojne bytowanie . Z daleka z pagórka , wioska wygląda na piękną , z bliska widzimy rozpadające się , niezamieszkane od dawna budynki . Powyrywane drzwi i okiennice , butwiejące owczarnie i obory w których już nie uświadczysz od dawna zwierząt . Mimo że we wsi mieszka tylko osiem starych kobiet , zabłąkany tam człowiek wciąż ma uczucie że jest obserwowany . Znacie to wrażenie , kiedy czujecie na swoich plecach czyjeś złe spojrzenie , odwracacie się i....nikogo nie ma ? . Podobnie musiała się czuć nasza młoda wścibska policjantka kiedy licho , a raczej nieposkromiona ciekawość zagnała ją do tej wsi , gdzie (jak mawia stare przysłowie pszczół) po godzinie dwudziestej sołtys zwija asfalt :) . To co Sanela tam znalazła , co zobaczyła , usłyszała i przeżyła wprost nie mieści się w głowie . Tego wszystkiego dowiecie się z tej bardzo realistycznej książki . Dowiecie się też co miał wspólnego człowiek rozszarpany przez pekari z tą jakże dziwną wioską i jej mieszkańcami . Książkę czyta się z ciekawością , zakończenie może nie jest jakieś odkrywcze i wbijające w fotel , ale za to skłaniające do refleksji . Klimat jest ciężki duszny i mroczny i nawet nieokiełznany romans i seks pewnego nie za dobrze jeszcze opierzonego psychologa nie uczynił go lżejszym . Nie ma rozwlekłości , postacie są psychologicznie wiarygodne , czegoż chcieć więcej ? Polecam tę książkę i aż jestem ciekawa , jak w waszej wyobraźni ukaże się ta dziwna wieś...

Link do opinii

Bardzo dobry kryminał niemieckiej pisarki Elisabeth Herrmann.
Makabryczne morderstwo w ogrodzie zoologicznym w Berlinie wstrząsa opinią publiczną.Morderca(morderczyni) którego nazwano potworem zostaje szybko ujęty (jeszcze tego samego dnia) Wszystko wydaje się jasne, ale młoda policjantka Sanela ma wątpliwości co do winy kobiety która przyznała się do popełnienia zbrodni, więc rozpoczyna własne śledztwo.

Mroczna groza przeszłości,makabryczne zbrodnie, rozpad , zgnilizna i milczące przyzwolenie na horror. To wszystko znajdziecie w "Wiosce morderców"

Link do opinii
Avatar użytkownika - NicoMinoru
NicoMinoru
Przeczytane:2020-02-05, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2019,
Avatar użytkownika - czarniutka21
czarniutka21
Przeczytane:2018-06-16, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 2018, kryminały,
Inne książki autora
Śnieżny wędrowiec
Elisabeth Herrmann0
Okładka ksiązki - Śnieżny wędrowiec

Ktoś porywa małego chłopca. Prowadzone w tej sprawie śledztwo utknęło w martwym punkcie. Cztery lata później w lesie znaleziono ludzki szkielet...

Opiekunka do dzieci
Elisabeth Herrmann0
Okładka ksiązki - Opiekunka do dzieci

Wszystko wskazuje na to, że adwokat Joachim Vernau odniesie życiowy sukces i zrobi wspaniałą karierę. Ma poślubić Sigrun Zernikow, a tym samym nie tylko...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy