Ktoś porywa małego chłopca. Prowadzone w tej sprawie śledztwo utknęło w martwym punkcie. Cztery lata później w lesie znaleziono ludzki szkielet. Posterunkowa Sanela Beara ma przekazać ojcu chłopca straszną wiadomość. Jednak spotkanie z przystojnym Darko Tudorem, który pracuje w leśnej stacji badawczej zajmującej się życiem wilków, rodzi w niej wątpliwości. Czy to rzeczywiście było porwanie? A może doszło do niego przez pomyłkę? Niestety, wszystkie osoby związane z tą sprawą milczą. Beara dochodzi do wniosku, że tylko w jeden sposób może dojść do prawdy: pod przybraną postacią zatrudnia się w willi zamożnej rodziny Reinartzów, w której matka porwanego chłopca pracowała wcześniej jako pomoc domowa. Beara zostaje wciągnięta w gmatwaninę nienawiści, pożądania i pogardy, co doprowadza ją do granic wytrzymałości…
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2016-09-06
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 406
Postanowiłam znowu spotkać krnąbrną , drobniutką Chorwatkę , znaną mi z '' Wioski morderców '' , o mało wdzięcznym imieniu i nazwisku , Sanela Beara . Rozejrzałam się uważnie i jak myślicie gdzie znalazłam naszą '' margarynkę '' ? Nie , na razie nie wściubia nosa tam gdzie nie trzeba , jak to ma w zwyczaju , tylko grzecznie studiuje w policyjnej szkole . Jest pilną i przykładną uczennicą , wszak wciąż ma ambicje i wciąż chce zostać szefem policji . Oczywiście , grzeczna jest do czasu . Otóż pewnego bardzo mroźnego dnia odnajduje ją jej wróg - przyjaciel , nadkomisarz Lutz Gehring , również znany mi z poprzedniej części . Młody i humorzasty policjant prosi Bearę by towarzyszyła mu przy przesłuchniu pewnej chorwackiej rodziny , w której cztery lata temu stała się tragedia , zaginął chłopiec Darijo Tudor . Wtedy śledztwo utknęło w martwym punkcie , teraz , po czterech latach , został znaleziony szkielet , który nosi wszelkie ślady znęcania się i przemocy . Czy jest to szkielet Darija ? Kto i dlaczego porwał , a potem zamordował chłopca . ? Beara nie byłaby sobą , gdyby nie wsadziła swego małego , zgrabnego , wścibskiego nosa , zdecydowanie , bardziej i dalej w śledztwo , niż życzyłby sobie tego nadkomisarz Gehring . By dostać się do domu Reinartzów , wymyśla prosty , acz skuteczny sposób . W moim odczuciu ta część jest nieco słabsza od '' Wioski morderców '' Jakaś taka spokojniejsza i w tempie akcji i w brutalności opisywanego śledztwa . Prolog jednoznacznie wskazuje na jednego z podejrzanych , ale przecież każdy kto ma wprawę w czytaniu tego typu literatury od razu się domyśli , że to totalna zmyła . Jednak mimo tego wszystkiego czytało się sprawnie i dobrze , bez większych zgrzytów . No , może tylko to nagłe zauroczenie Saneli , jak dla mnie trochę dziwne było . Ale przecież takie '' wypadki '' chodzą po ludziach . Chyba trochę też rozczarowało mnie zakończenie . Poczułam się lekko zawiedziona , że nie ma tu takich '' winnych '' jak się spodziewałam . Ale nic więcej powiedzieć nie mogę . Miło mi było znowu spotkać Sanelę i z niecierpliwością będę czekać na kolejną część , a póki co , polecam '' Śnieżnego wędrowca '' .
W lesie zostają znalezione zwłoki, zaginionego przed czterema latami chłopca. Ustalenie, w jaki sposób zginął, okazuje się nie lada wyzwaniem, ponieważ rodzice oraz osoby z najbliższego otoczenia zachowują się bardzo dziwnie i policja nie może liczyć na to, że ktoś wyjawi tajemnicę. Ponadto w życiu ich wszystkich bezpośrednio pozaginięciu zaszły trudne do wytłumaczenia zmiany.
Świetnie napisany thriller, trzyma w napięciu aż do ostanich stron, nieprzewidywalny i nieoczywisty. Wspaniałe kreacje postaci głównej bohaterki - niezdyscyplinowanej, leczkreatywnej policjantki Saneli Beary oraz nieustannie poirytowanegojej zachowaniem komisarza Lutza Gehringa. Jest to drugi tom cyklu z ich udziałem.
Pewnego majowego dnia w ogrodzie zoologicznym w Berlinie dochodzi do makabrycznej zbrodni. Kiedy na miejscu zdarzenia zjawia się policjantka Sanela Beara...
Wszystko wskazuje na to, że adwokat Joachim Vernau odniesie życiowy sukces i zrobi wspaniałą karierę. Ma poślubić Sigrun Zernikow, a tym samym nie tylko...
Przeczytane:2016-12-29, Ocena: 5, Przeczytałam, #Z wątkiem kryminalnym,
Po „Śnieżnego wędrowca” Elisabeth Herrmann sięgnęłam zupełnie bez namysłu, kiedy tylko moim oczom ukazała się przepiękna okładka z samotnym wilkiem w zimowej scenerii. Mam słabość do powieści, w których fabuła związana jest w mniejszym lub większym stopniu ze zwierzętami, a wilki należą do moich ulubionych bohaterów (a wszystko zaczęło się od „Czerwonego Kapturka” ). Okazało się, że „Śnieżny wędrowiec” opisuje kolejną zagadkę, w rozwiązaniu której bierze udział dwójka poznanych już policjantów – komisarz Lutz Gehring i początkująca policjantka i studentka – Sanela Beara. Na szczęście poza małą wzmianką do poprzedniej historii opisanej w powieści „Wioska morderców”, „Śnieżny wędrowiec” stanowi zupełnie odrębną, niezwiązaną, ciekawie skonstruowaną intrygę kryminalną, która trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Obrzeża Berlina, posiadłość bogatego przedsiębiorcy – milionera, otoczona wysokim murem i szczelnie zamykana przed oczami sąsiadów, rodzina i służba objęta zmową milczenia na temat tajemniczego zaginięcia ośmioletniego chłopca Darija Tudora – syna sprzątaczki, niespodziewany rozwód i nagły ślub właściciela i ojca rodziny Reinartzów z pomocą domową i matką dziecka – Lidą Tudor to wszystko wydarzenia sprzed czterech lat, które miały miejsce bezpośrednio po zniknięciu chłopca. Teraz pojawia się nowa okoliczność w sprawie – pies leśniczego odnajduje w lesie pod śniegiem szczątki dziecka, które bez wątpienia należą do Darija. Tym razem śmierć, a nie zaginięcie czy porwanie dla okupu jest przedmiotem śledztwa miejscowej policji, którą reprezentuje komisarz Lutz Gehring. Jak to zazwyczaj bywa wychodzą na jaw nowe fakty i wcześniejsze błędy w śledztwie, pojawiają się dotąd nieznane okoliczności. Do śledztwa zostaje włączona młoda i ambitna, choć jeszcze niedoświadczona policjantka i studentka chorwackiego pochodzenia – Sanela Beara. Jej wrodzona ciekawość i niekonwencjonalne metody działania przynoszą pożądane efekty, bez których prawdopodobnie policji trudno byłoby „ruszyć z miejsca”.
Co naprawdę wydarzyło się przed czterema laty? Czy miły i spokojny chłopiec miał wrogów, którzy mogli się na nim zemścić? A może jego rodzina odpowiada za tę tragedię? Czy to możliwe, że chłopiec zmarł w wyniku nieszczęśliwego wypadku?
Wiele pytań stawia policja, wszystkie niewiadome musi szczegółowo zbadać i prześledzić, tym bardziej, że już raz poniosła w tej sprawie porażkę.
Elisabeth Herrmann pisze bardzo przystępnym i prostym językiem. Jej styl bardzo mi odpowiada, nie ma tu moralizowania i niepotrzebnych kombinacji. Wszystko jest składne i wyważone. Autorka potrafi utrzymywać napięcie, w niektórych momentach akcja nieco spowalnia, ale zaraz potem przyspiesza, a niecierpliwość sięga zenitu. Takie zabiegi służą zainteresowaniu. Wąski krąg podejrzanych – w sumie kilka osób, misternie utkana intryga i liczne zwroty akcji powodują, że do samego końca nie wiemy, co tak naprawdę się wydarzyło.
Jak wspomniałam we wstępie, zainteresował mnie wątek poboczny dotyczący badania populacji wilków, ale miałam nadzieję, że zostanie on bardziej rozbudowany, podobnie, jak to miało miejsce np. w powieści Jodi Picoult „Pół życia”. Mimo to jest miłym akcentem i wprowadza mały element niepokoju i grozy. Wątek chorwackich imigrantów, którzy na niemieckiej ziemi szukają pracy i starają się rozpocząć nowe życie również ciekawie urozmaica i uzupełnia główny zamiar powieści.
Sięgając po książkę zastanawiałam się skąd taki właśnie tytuł powieści. I powiem Wam, że oczywiście znajdziecie do niego odnośniki w samej historii, ale ja osobiście, mając na myśli „Śnieżnego wędrowca” wskazałabym zupełnie inną osobę.
Z przykrością muszę jednak zwrócić uwagę na błędy korektorskie, na które jestem wprost uczulona. Zazwyczaj nie chcę się czepiać wychodząc z założenia, że każdy ma prawo coś przeoczyć, ale tym razem postanowiłam o tym wspomnieć. W powieści wiele jest literówek, kilka razy zdarzyło się pominąć całe krótkie wyrazy, ale są też błędy merytoryczne – nie można w jednym miejscu pisać o milionach euro, za kilka stron w odniesieniu do tej samej sprawy o milionach marek, a pół strony niżej znów posługiwać się walutą euro. Chciałabym, aby mocniej zwracano uwagę na tego typu rażące niuanse, które nie powinny w ogóle pojawiać się jakiejkolwiek literaturze. Tysiące egzemplarzy powiela tysiące błędów, a to świadczy o konkretnych osobach oraz całych wydawnictwach.
Podsumowując tę historię muszę przyznać, że pozostaję pod jej dużym wrażeniem. Przeczytałam ją z prawdziwą przyjemnością i z nie mniejszym zainteresowaniem pewnego dnia sięgnę po „Wioskę morderców” Elisabeth Herrmann. Jeśli macie ochotę na kryminalną zagadkę, intrygi, kłamstwa i niedopowiedzenia w towarzystwie zasadniczego komendanta policji oraz ambitnej i kreatywnej adeptki to „Śnieżny wędrowiec” będzie idealnym wyborem. Ten intrygujący thriller na pewno Was zainteresuje.