Czy miłości trzeba szukać, czy wystarczy czekać, aż sama nas znajdzie?
Nika opiekuje się chorą matką i uważa, że jej szansa na szczęście przepadła dawno temu. Inka została zdradzona, ale nie zamierza poddać się tak łatwo. Jakub snuje swoje marzenia o związku idealnym.
Ścieżki trojga przyjaciół ze szkolnej ławy przetną się pewnego dnia – a ta odnaleziona po latach przyjaźń na swój sposób odmieni życie każdego z nich. W Prowansji, krainie pachnącej lawendą, Nika znajdzie coś, czego się nie spodziewała. Życie ma dla niej więcej niż jedną niespodziankę.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2021-11-20
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 0
Język oryginału: polski
Przez ostatnie trzy wieczory delektowałam się lekturą przepięknej opowieści o poszukiwaniu szczęścia pośród malowniczych krajobrazów Prowansji. Do tych uroczych miejsc zabiera nas Agnieszka Olejnik w swojej najnowszej powieści obyczajowej "Wianek z lawendy". Książka miała swoją premierę przed kilkoma dniami, więc bez problemu znajdziecie ją w księgarniach. Wydawnictwo Filia zadbało też o cudną okładkę z lawendą i olejkami, które zdają się przyciągać swoim delikatnym zapachem. Obok tej powieści nikt nie przejdzie obojętnie...
Berenika Sorel od kilkunastu lat zajmuje się swoją chorą mamą. Postępujące schorzenie neurologiczne atakujące mózg kobiety sprawia, że pani Alicja staje się zupełnie inną osobą. Berenika całkowicie podporządkowuje swoje życie mamie. Oprócz opieki nad chorą dziewczynę zajmuje tylko praca zdalna, którą może na szczęście wykonywać w domu oraz spotkania z Halinką - jedyną przyjaciółką jeszcze ze szkolnych lat. Odnowienie kontaktów z Jakubem - licealnym kolegą, dziś uznanym neurologiem, sprawia, że monotonne życie Bereniki powoli nabiera kolorów. Mama jednak staje się coraz bardziej nieobecna, pogrążona w świecie wspomnień z młodości, którą spędziła w Prowansji. Stamtąd pochodził ojciec Bereniki, tam też Alicja pozostawiła swoje serce. Przeszłość matki staje się dla bohaterki zagadkowa i tajemnicza, a strzępki informacji rzucają zupelnie nowe światło na przeszłość rodziny. Aby połączyć wszystkie elementy tej skomplikowanej układanki, poznać skrywane głęboko sekrety i dotrzeć do prawdy Berenika decyduje się wybrać do Francji, aby tam, na miejscu, odnaleźć ślady związane z matką i rodziną Sorelów...
Powieść urzekła mnie pod każdym względem. Ciekawa i intrygująca fabuła, akcja podążająca sprawnie do przodu, interesujący i charakterystyczni bohaterowie i ten niepowtarzalny klimat prowansalskiej prowincji. Berenika kupiła mnie swoją dobrocią, opiekuńczością i poświęceniem. Halinka ożywiała tę opowieść wrodzoną wesołością, optymizmem i gadatliwością, a Jakub potrafił ofiarować Berenice prawdziwą bezinteresowną przyjaźń. Cała trójka bardzo dobrze czuła się w swoim towarzystwie i była dla siebie wsparciem w trudnych momentach. Wśród nich czułam się jak w grupie najlepszych przyjaciół.
Klimatyczna Prowansja, małe sielskie miasteczka, winnice i plantacje lawendy oczarowały mnie bez reszty. Autorka tak sugestywnie opisała ten zakątek Francji, że zachęciła mnie do podróży w tamte rejony Europy. Przyznaję, że lawendowe plantacje i rozległe winnice to niewielki fragment całej historii, ale wystarczający by zatęsknić lub zaintrygować się tym miejscem.
Przyjaźń korespondencyjna pomiędzy Jakubem i Luizą przepełniona osobistymi przemyśleniami, rozterkami, radościami i smutkami dodaje opowieści smaczku i przywołuje na myśl czasy, które już odeszły w przeszłość. Bo kto dziś, w dobie elektronicznych maili i internetu, korzysta z tradycyjnej listownej formy. Toż to przeżytek... A mnie aspekt ten zachwycił i przywołał wspomnienia.
Agnieszka Olejnik skupiła się w swojej powieści na stosunkach rodzinnych, poszukiwaniu szczęścia oraz przełamywaniu barier i własnych słabości. Razem z bohaterami uczymy się wychodzenia miłości na przeciw, wiary we własne możliwości oraz zaufania drugiej osobie. To wszystko sprawia, że nasze życie może stać się lepsze, piękniejsze, szczęśliwsze. Istotnym tematem jest również żal i pustka po stracie ukochanej osoby, żałoba, którą trzeba przeżyć oraz nowy początek, na który należy się otworzyć.
Gdybym miała znaleźć jakieś minusy, to szczerze powiem, że trudno je dostrzec. Nie podobały mi się podchody Jakuba, kiedy uświadomił sobie swoje uczucia względem Bereniki. Wypadło to trochę sztucznie i nie do końca mnie przekonało.
"Wianek z lawendy" to bardzo przyjemna historia, która zapada głęboko w pamięć. Książkę czyta się szybko i z zainteresowaniem. Decyzje bohaterów i odkrywane tajemnice rodzinne zmuszają do przemyśleń. Czasem warto postawić się w sytuacji literackiej postaci, przeanalizować jej błędy i wyciągnąć wnioski. Dlatego jeśli tylko macie ochotę na prowansalskie klimaty, rodzinne sekrety, prawdziwą przyjaźń i sporą dawkę emocji to koniecznie rozejrzyjcie się za prowansalską powieścią Agnieszki Olejnik. Dowiecie się też co oznacza wianek z lawendy zawieszony na drzwiach domu. Polecam serdecznie. Tej książce warto poświęcić jej swój czas i uwagę.
Tegoroczną majówkę spędziłam w towarzystwie najnowszej książki Agnieszki Olejnik o jakże przyjemnym tytule „Wianek z lawendy”. Po historyczno – obyczajowej trylogii były to miłe, choć nie pozbawione trudnych zagadnień chwile, wszak choroba i śmierć a także liczne tajemnice nie sposób zaliczyć do pozytywnych momentów. Chociaż po czasie rzeczywiście możemy dostrzec i w nich choćby promyk światła. Ale to już w zależności od wielu, wielu czynników.
Nika poświęciła się opiece nad chorą mamą. Alicja Sorel przez zdecydowaną większość czasu nie przypomina dawnej siebie. To trudne dla córki szczególnie wtedy, gdy mama jej nie rozpoznaje. Gdyby nie przyjaciółka – Halina – Berenika zupełnie zatraciłaby się w wykonywaniu pielęgnacyjnych obowiązków oraz tych zawodowych. Kiedy w jej życiu pojawia się Jakub, wprowadza w nie barwy, o których zaprzątnięta tyloma ważnymi sprawami Nika, zupełnie zapomniała. Chociaż mogłoby się wydawać, i słusznie przecież, że w stanie, w jakim znajduje się Alicja nie zafunduje ona bliskim żadnych niespodzianek, że to będzie tylko już prosta do kresu życia, dzieje się inaczej. Mama pomiędzy pozbawionymi logiki zdaniami, opowiada o przeszłości. Kiedy Nika każdy puzzel tej układanki dopasuje do siebie... bardzo się zdziwi...
Aby zasłyszane informacje przełożyć na rzeczywistość, Nika, już po śmierci mamy, wyjeżdża do Prowansji skąd pochodził jej tato. Tam wśród wyrazistych zapachów lawendy i smaku serów poszukuje prawdy bo ta gdzieś się zawieruszyła. Czy znajdzie? Tytułowy wianek z lawendy oznacza miłość. Czy Berenika dostrzeże, dla kogo warto go wystawić?
Żeby zobaczyć to, co istotne i co mamy w zasięgu ręki, czasami trzeba wyruszyć aż do Prowansji. Oczywiście niekoniecznie dosłownie (choć jak mamy ochotę i możliwość to dlaczego nie?:). Z jakiejś odległości widać to, co nie potrafimy dostrzec z bliska, albo po prostu mylnie nazywając uczucia czy emocje. To wszystko zostało dobrze pokazane w historii Niki. Nie ważne ile doświadczenia mamy za sobą, ile lat... pozostajemy niewidomi. Dlatego te podróże nie są bez znaczenia.
Agnieszka Olejnik oddając w ręce czytelników „Wianek z lawendą” pokazuje, że w pisarstwie i budowaniu fabuł nie trzeba sięgać po coś nowego. Można wziąć to, co już jest na półkach księgarń i w to tchnąć taką świeżość, że odbiorcy zabraknie tchu w piersi i zachowa właśnie tę historię w pamięci. Ale to już trzeba umieć. Ta autorka opanowała ten zabieg do perfekcji.
Chcąc poczuć Francję, może nie w całej jej okazałości, ale w kawałku, który odkryty zaostrzy apetyt na więcej, zapraszam do świata Niki. Tam odnajdziecie miłość, przyjaźń ale i poświęcenie, łzy, tajemnicę a co najważniejsze nadzieję.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Filia.
Kim on jest? Skąd przyjechał? I dlaczego patrzy na mnie tak, jak patrzył dotąd tylko jeden mężczyzna? Kim ona jest? Dlaczego mam wrażenie, że ją znam...
Czerwone dachy powolutku przykrywa śnieg. Księżyc zagląda do okien mieszkańcom. Oto Zosia, która właśnie straciła miłość swego życia i pragnie ją odzyskać...
Przeczytane:2023-06-15, Ocena: 5, Przeczytałam,
Bez względu na pogodę za oknem, zawsze jest dobry czas, aby wybrać się gdzieś, gdzie świeci słońce, a wokół pachnie lawendą. W taką podróż do pięknej, aromatycznej Prowansji wybrałam się wraz z Agnieszką Olejnik.
Powieści obyczajowe mają to do siebie, że mogą spokojnie wpłynąć na emocje czytelnika. Nie ma tu nagłych zwrotów akcji ani zbyt wielkich emocji, ale nie ma też nudy.
Autorka w piękny, wręcz malowniczy sposób zabiera czytelników do krainy zdecydowanie odmiennej od duchoty wielkiego miasta, pozwalając na chwilę pooddychać czystym francuskim powietrzem przepełnionym wspaniałymi zapachami.
Przyjaźń trójki osób przedstawiona w książce jest pięknym dopełnieniem fabuły, a świetnie wykreowane osobowości bohaterów taką wisienką na torcie.
. Nie jesteś sama, masz przyjaciół, masz Inkę i mnie. Nie zapominaj o tym. (...)
Polubiłam Berenikę, Halinę i Jakuba. Przypadek sprawił, że spotkali się w tę trójkę po wielu latach i myślę, że tak właśnie miało się wydarzyć.
Autorka wplotła w swoją powieść kilka pięknych wątków, między innymi wspomniana wcześniej przyjaźń czy przyjaźń korespondencyjna i wiara w drugiego człowieka. Porusza także kilka wątków trudniejszych takich jak samotne tacierzyństwo i trudności w porozumieniu się na drodze ojciec - syn. Mamy również bardzo poważny wątek opieki nad osobą niepełnosprawną. Jedna z głównych bohaterek w początkowej części książki boryka się z opieką nad matką chorującą na demencję. Tylko ktoś, kto tego doświadczył jest w stanie zrozumieć jak często trudną walkę musi stoczyć taki opiekun, kiedy miłość walczy z samotnością, a poczucie odpowiedzialności z bezradnością.
Ale jak się ma przy sobie prawdziwych przyjaciół, to można pokonać największe życiowe zmory.
W tej książce mamy tak właściwie historię jednej bohaterki, w którą wplecione zostały historie jej przyjaciół. Ta powieść jest tak naprawdę historią o niezwykłej przyjaźni i poszukiwaniu własnego szczęścia, w której przez lata skrywane tajemnice rodzinne odegrały znaczną rolę.
Ciekawym zabiegiem literackim są wplecione w fabułę listy, które dla bohaterów, a szczególnie dla Jakuba są czymś w rodzaju terapii pozwalającej na wyrzucenie z siebie emocji wynikających z ukrywanych uczuć czy zwykłych życiowych trudnych wyborów.
Tytułowy wianek z lawendy jest symbolem, jest znakiem rozpoznawczym pewnej miłości, która musiała się ukrywać przed światem.
Niby jest to zwyczajna powieść obyczajowa, ale moim zdaniem niejednego czytelnika skłoni do refleksji, zapewne niejedna osoba pomyśli o tym jak czasami niewiele trzeba, aby zadziało się wiele. Często to, co istotne w życiu bywa niezauważalne i tylko przypadek sprawi, że może okazać się czymś, bez czego nie można się obejść.
Muszę przyznać, że książka bardzo mnie wciągnęła, chociaż nie czytałam jej z bijącym sercem czy wypiekami na twarzy.
Styl jakim pisze autorka jest lekki i przyjemny, dlatego ,,czytało mi się" tę powieść szybko.
Jedynym minusem jaki odczułam podczas czytania były zdrobnienia żeńskich imion, Nika i Inka, przyznam szczerze, że kilka razy złapałam się na tym, że nie wiem, o której z kobiet mowa. Zdrobnienie Nika od Bereniki jeszcze jakoś do mnie przemawiało, ale zdrobnienie Inka od Haliny w ogóle mi nie pasowało. Chyba jednak wolę, jak autor używa pełnych imion zamiast zdrobnień.
Polecam tę powieść na spokojny wieczór, myślę, że czytając z wyobraźnią poczujecie nawet te piękne zapachy jakimi przesiąknięta jest fabuła.