Czasem potrzeba ofiar, aby móc iść dalej...
Komisarz Bondys zawsze wiedział, że daleko mu do sielskiego życia zwykłych śmiertelników. W tym zawodzie trzeba być gotowym na wszystko. Jednak takiej sprawy z nagłymi zwrotami akcji w śledztwie nie spodziewa się nawet on sam.
W niewielkim Piechcinie, kilkadziesiąt kilometrów od Bydgoszczy, zostaje znalezione ciało znanego prawnika. Na dłoniach ma wypalony tajemniczy symbol, a do gardła wepchniętego węża. Morderca ewidentnie pogrywa ze śledczymi, zostawiając zagadkowe wskazówki, co prawdopodobnie jest zapowiedzią kolejnych zbrodni. Uwagę komisarza przykuwa trop prowadzący do założycielki tajemniczej fundacji, kobiety o osobliwym pseudonimie... Serpenta.
W powieści Węże na ziemi, węże na niebie bohaterowie muszą zmierzyć się nie tylko z wymagającym śledztwem. To również czas brutalnego rozliczenia się z przeszłością i ujawnienia prawd, które łamią serca.
Hanna Szczukowska-Białys to autorka, której potencjał wysoko oceniają m.in. Robert Małecki i Maciej Siembieda. Laureatka konkursu na opowiadanie kryminalne, uczestniczka licznych warsztatów z pisarzami gatunku i absolwentka dwóch kursów Maszyny do Pisania.
W jej debiutanckim cyklu z komisarzem Bondysem pojawiły się również: Robaki w ścianie oraz Męczennicy na płótnie.
***
Kiedyś, dawno temu, żyła jak ofiara. Ofiara losu, swoich słabości, wykorzystywana przez innych, pomiatana i niedoceniana. I od tamtego czasu zmieniła się diametralnie - stała się zdobywczynią, łowczynią, swoje wady przekuła w zalety, a los nie miał nic więcej do powiedzenia. Obiecała sobie wtedy, że już nikt nigdy jej nie wykorzysta, nie skrzywdzi, nie zmanipuluje. Tak jak w przyrodzie - przetrwają najsilniejsi. Darwin był bardzo mądrym człowiekiem.
Każdy może zranić, ale tylko bardzo bliska osoba może złamać serce.
BIOGRAM
Hanna S. Białys
Urodzona w 1986 roku, doktor nauk rolniczych w specjalności zootechnika, absolwentka Wydziału Hodowli i Biologii Zwierząt Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego w Bydgoszczy oraz UE Erasmus w Erciyes University w Kayseri (Turcja).
Zawodowo: od 2015 roku szef projektu w przemyśle ciężkim branży motoryzacyjnej, od 2022 roku lider projektu w korporacji IT.
Laureatka konkursu na opowiadanie kryminalne Międzynarodowego Festiwalu Kryminału we Wrocławiu (2019) i uczestniczka warsztatów z Mariuszem Czubajem (2019), Katarzyną Bondą (2022), Katarzyną Puzyńską (2022), Ryszardem Ćwirlejem (2022), Martą Guzowską (2022), Wojciechem Chmielarzem (2022) oraz absolwentka dwóch kursów Maszyny Do Pisania z Robertem Małeckim (2019).
Prywatnie: bydgoszczanka, żona pilanina, miłośniczka powieści kryminalnych (ulubieni autorzy: Jo Nesbo, Bernard Minier, Mike Omer, Anna Kańtoch), fanka zespołu Rammstein i amatorsko malarka/rysowniczka.
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2024-09-11
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 450
Trzeci tom serii z Markiem Bondysem nabrał wyraźnych rumieńców i podniósł i tak już wysoko uplasowaną poprzeczkę.
W Piechcinie, nieopodal Bydgoszczy, odnalezione zostaje ciało znanego prawnika. Ma ono wypalone na dłoniach dziwne symbole, a w gardło wciśniętego węża. Bondys podejrzewa, że to początek serii morderstw rytualnych. Tropy prowadzą go do podejrzanej fundacji prowadzonej przez Serpentę.
Biorąc do ręki „Węże na ziemi, węże na niebie” sądziłam, że wskoczę w przysłowiowe stare kapcie, wygodne i dobrze mi znane. Trafiły mi się jednak wyrafinowane szpilki na niebotycznie wysokim obcasie. W tym tomie trzeba mocno uważać na rozwój akcji i nie rozglądać się na boki, bo zostaniemy w tyle. Autorka lawiruje napięciem i zwrotami akcji niczym wysokościowy akrobata. Co chwilę podrzuca kolejny kamyczek, a dosłownie to kolejnego trupa, gmatwając fabułę. W pewnym momencie wydaje się, że oto pojawił się właściwy trop czy jednak nie jest on „zmyłką”?
Bondys w pełnej krasie, jest czujny niczym żbik i łowny niczym kot. Nie łatwo go oszukać, trudno się przed nim ukryć. Metodycznie analizuje kolejne dowody i poszlaki. Wiele się dzieje również w jego życiu prywatnym. Dawne sprawy wychodzą na światło dzienne i zagęszczają fabułę, a czasami mrowią skórę na karku. Gdzieś w zakamarkach książki czai się niebezpieczeństwo, które wydaj się, że dosięgnie również głównego bohatera.
W tej części mało jest opisów Bydgoszczy, a więcej samego śledztwa. Krótkie rozdziały sprzyjają dynamice książki.
Poprzednie tomy bardzo mi się podobały, ten jednak wziął mnie z zaskoczenia i wyrwał z pewnej rutyny powodowanej czytaniem serii, zaskakując lekką odmiennością od swoich poprzedników. Jestem nim bezwzględnie zafascynowana. Wciągnął mnie w swój świat, spuścił ze smyczy moją wyobraźnię i wrzucił na głęboką wodę śledztwa. Nie macie pojęcia ile ja się nakombinowałam nad powiązaniami pomiędzy poszczególnymi bohaterami. Dodatkowego smaczku dodaje historia Estery, która w tym tomie znajduje swój zaskakujący finał.
Samo dobro. Satysfakcja czytelnicza gwarantowana w 100%. A może by tak dopisać czwarty tom?
Trzeci tom serii o komisarzu Bondysie ma bardzo enigmatyczny tytuł. O ile poprzednie dwie książki cyklu mogły sugerować to, czego można się spodziewać, to w najnowszym wydaniu "Węże na ziemi, węże na niebie" trudno jest rozstrzygnąć, w jakim kierunku pójdzie fabuła.
I rzeczywiście Hanna S. Białys już od pierwszego rozdziału potrafi nas "zaczarować". W taki sposób pisze historię, że aż trudno się oderwać od czytania.
Niedługo po pierwszym morderstwie trop jej głównego bohatera i jego współpracowników pada na nietuzinkową kobietę o pseudonimie Serpenta. Historia tej osoby wraz z kolejnymi rozdziałami staje coraz bardziej zagadkowa. Autorka wiele miejsca poświęca jej i fundacji, którą prowadzi. Następne zbrodnie, które ujrzą światło dzienne, wydają się tylko utwierdzać komisarza Bondysa w przekonaniu, żeby lepiej poznać działalność tej organizacji i zbadać jej związek z popełnionymi przestępstwami.
Hanna S. Białys umiejętnie wplata w fabułę swoje zawodowe zamiłowania związane z zootechniką. Pojawiające się w książce zabójstwa "ubogacone" są bowiem martwymi wężami, co wraz ze specyficznym znakiem wypalonym na ciele ofiar staje się trudnym wyzwaniem dla śledczych.
Książka ma wiele zwrotów akcji, co utrzymuje napięcie do ostatnich stron. Autorka z każdym rozdziałem szokuje coraz bardziej. Wbrew pozorom nie z powodu ujawniania drastycznych opisów denatów. Historie rozterek wewnętrznych Bondysa i postaci drugoplanowych zdają się zmierzać w niebezpieczną stronę. Po drugim tomie "Męczennicy na płótnie" Hanna S. Białys rozochociła nas, aby jeszcze bliżej poznać ekipę Bondysa z bydgoskiej policji. Trzecia odsłona odkrywa coraz więcej detali związanych także z byłą miłością komisarza, jak i jego dobrą znajomą. Pozornie informacje te będą tylko tłem wydarzeń.
Trzeba przyznać, że dramaturgia w tej książce nie zwalnia tempa ani na chwilę. Autorka trzyma się konsekwentnie ram czasowych, wciąż jednak skromnie rysując obraz ówczesnej stolicy Kujaw. Coraz wyraźniej widać u niej większą swobodę pisania. Niezwykle łatwo idzie jej wplatanie zabawnych często dialogów w mroczną rzeczywistość policyjnego dochodzenia. Często używa błyskotliwych porównań, a ponadto, snując wątki z głównym bohaterem, przywołuje nieraz przedstawicieli swoich muzycznych idoli, co nadaje kolorytu całości. W swojej najnowszej książce porusza również trudny temat sekt i ich destrukcyjnego wpływu na słabe psychicznie jednostki.
"Węże na ziemi, węże na niebie" pokazuje, że nawet twarde charaktery, silne osobowości muszą zawalczyć o stabilność emocjonalną. Co ciekawe, nawet tacy ludzie, jak Bondys potrafią sami siebie zaskoczyć, czego dowodem jest z pewnością końcówka tej serii.
Czasem potrzeba ofiar, aby móc iść dalej... ale nasuwa się pytanie, jak daleko można wtedy zajść...
Jakby miała powstać kontynuacja tej serii to wydaje mi się, że nawet charyzmatycznego Bondysa sięgnęłaby ręka sprawiedliwości. Hanna S. Białys systematycznie raczy nas kolejnymi upodobaniami: ciężkie brzmienia, zwierzęta, malarstwo. Czy kolejna historia miałaby mieć związek z motoryzacją? Łaknę kolejnej części cyklu jak kania dżdżu.
Wierzycie w magiczne znaczenia znaków zodiaku, liczb czy kamieni? Lubicie czytać horoskopy czy korzystaliście kiedyś z przepowiedni wróżki? Czy jesteście przekonani, że nasza data urodzenia może determinować nasze cechy charakteru? Jeśli lubicie, gdy w powieść wplecione są te elementy musicie przeczytać "Węże na ziemi, węże na niebie" Hanny Szczukowskiej - Białys.
Komisarz Marek Bondys rozpoczyna kolejne śledztwo. Pod Bydgoszczą, w zbiorniku wodnym zostaje odnalezione ciało znanego w okolicy prawnika. Denat ma na dłoniach wypalony tajemniczy znak, a do gardła wepchniętego węża. Wszystkie tropy prowadzą do tajemniczej organizacji Kobiety Kobietom, którą kieruje osobliwa Serpenta. Czy to ona stoi za tym morderstwem? Czy pojawią się kolejne ofiary?
Główne skrzypce w tej powieści gra niezmiennie Marek Bondys. W tej części poznajemy go jednak od tej najbardziej osobistej strony. Dowiadujemy się jak wydarzenia z przeszłości wpłynęły na niego i ukształtowały go na takiego człowieka, jakim jest obecnie. Autorka stworzyła bohatera, który ciągle nie przestaje nas intrygować i zaskakiwać. Jest on najbardziej charakterystyczną postacią tej trylogii i jej wizytówką.
"Węże na ziemi, węże na niebie" to trzecia część trylogii o Bondysie. Ta powieść jest utrzymana tak jak pozostałe w mrocznym klimacie. Choć jest częścią serii spokojnie można ją przeczytać bez znajomości poprzednich, ponieważ autorka pokrótce przedstawia nam wszystkich bohaterów. Jest to bardzo pomocne dla tych, którzy nie czytali poprzednich części, ale chwilami irytujące dla tych, którzy są z nimi zaznajomieni. Wszystkie trzy powieści są do siebie bardzo zbliżone stylem i klimatem, a fabuła mocno zaciekawia i intryguje. Jestem pełna uznania i podziwu za to jak zostało skonstruowane zakończenie. Autorka mocno mnie zaskoczyła i myślę, że nawet najbardziej oczytani miłośnicy kryminałów będą mieli problem, aby aby przewidzieć wszystkie wydarzenia, które napisała Hanna S. Białys. Książkę czyta się z wielką przyjemnością. Ponownie mroczny i brudny klimat Bydgoszczy pochłania nas bez reszty. To jedna z tych książek, które ciężko odłożyć, a im bliżej końca tym to staje się niemal niemożliwe. Gwarantuję, że zarwiecie dla niej noc, byle tylko doczytać ją do końca.
Najnowsza powieść Hanny Szczukowskiej - Białys jest głównie książką o zemście. To ludzkie pragnienie wysuwa się tu na pierwszy plan i determinuje całą akcję powieści. Autorka pokazuje jak skrupulatnie potrafimy ułożyć plan zemsty i ile potrafimy dla niego poświęcić, byle tylko zobaczyć w oczach ofiary to samo uczucie, którego kiedyś my zaznaliśmy. To również powieść o wybaczeniu. Zmusza nas do zastanowienia się ile jesteśmy w stanie wybaczyć bliskiej osobie i czy jest granica, po przekroczeniu której na wybaczenie nie ma już szans.
Powieść Hanny Szczukowskiej - Białys "Węże na ziemi, węże na niebie" tak jak i pozostałe z tego cyklu są na prawdę warte polecenia. Ciekawa, nietuzinkowa fabuła, mroczna atmosfera, intrygujący główny bohater oraz zaskakujące zakończenie nie zawiodą żadnego czytelnika. To prawdziwa gratka dla miłośników kryminałów i nie tylko.
Recenzja powstała w ramach akcji recenzenckiej Wydawnictwa SQN.
Kolejny finał trylogii - na tę książkę czekałam z wielką niecierpliwością. Mimo że zawsze mam obawy przed debiutami, to Hanna Szczukowska-Białys swoim Robaki w ścianie podniosła poprzeczkę innym debiutantom w moich oczach. Drugim tomem rozpaliła dodatkowo te chęci, a trzecim... Cała trylogia napisana jest tak, jakby nie była tworzona przez debiutantkę. Czapki z głów!
Po raz kolejny spotykamy się w Bydgoszczy w latach 90, praktycznie pod koniec lat 90. Bardzo podoba mi się klimat, który stworzyła autorka - nie jest przytłaczający tą częstą szarówką. Myślę, że to za sprawą Bondysa, który w swoim podejściu, swojej tolerancji mocno wybiegał do przodu. Mimo to jego postać nie staje się nagle niewiarygodna poprzez swoje poglądy - dalej jest świetnym śledczym, który jest szanowany i podziwiany przez innych. Szczególnie przez Beatę.
Jeśli lubicie motyw sekt, to ten kryminał jest dla was. Ja bardzo lubię, zawsze jestem ciekawa sposobów manipulowania przez guru, to w jaki sposób zdobywają członków swoich zgromadzeń i są w stanie nimi kierować. Tutaj mamy dokładnie to, sekta, która ociera się o wróżbiarstwo czy tarot. Postać Serpenty jest ciekawa i dobrze wykreowana, chociaż jej motywacja może być uznana za lekko naciąganą. Natomiast w ogólnym odczuciu nie uważam, że same wydarzenia byłyby nierealne. Z dużym zaciekawieniem śledziłam rozwój wydarzeń, co tak naprawdę łączy ofiary, czym jest ten wąż oraz kto i dlaczego jest prawdziwym celem Serpenty?
W końcu doczekałam się też rozwinięcia wątków osobistych bohaterów! Ci, którzy czytali poprzednie tomy, wiedzą, że niejaka Anita skrzywdziła lata temu komisarza Bondysa. W końcu jej postać się pojawia w życiu bohaterów i jest dość istotna. Podobał mi się ten wątek - mimo tego, że był bardzo przykry i przygnębiający. Podobnie zresztą jak wątek Beatki. Lubię, gdy życie osobiste miesza się z życiem zawodowym w książkach, ale jednak z przewagą tego drugiego. Autorka potrafi idealnie balansować pomiędzy wątkami obyczajowymi, jak i kryminalnymi. Wątki, które tworzyła od pierwszego tomu, zostały domknięte w ostatnim tomie. Chociaż część wydarzeń była dla mnie ogromnym zaskoczeniem i... bólem! Tak się nie robi! Dużym (pozytywnym) zaskoczeniem jest też wątek Estery. Według mnie - majstersztyk. Świetnie wymyślone. Widać, że autorka od początku miała konkretny plan na te trzy książki i wytrwale go realizowała - z doskonałym skutkiem.
Jestem pod wielkim wrażeniem twórczości autorki i mam nadzieję, że nie pozwoli nam o sobie zapomnieć i jeszcze nie raz zaskoczy czytelników. Może i powrotem Bondysa, chociaż sama z chęcią przeczytałabym coś z nową postacią.
WSPÓŁPRACA
Węże na ziemi, węże na niebie
Hanna S. Białys
Trzeci tom przygód komisarza Marka Bondysa. Kolejna trudna zagadka do rozwikłania. Tym razem historia zaczyna się dość specyficznie bo dwadzieścia lat wcześniej. Opisuje losy młodej kobiety, która zostaje porzucona przez kochanka i próbuje się zabić. Następna scena przedstawia już czasy teraźniejsze według książki. Na plaży zostaje odnalezione ciało adwokata. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie dziwne symbole wypalone na dłoniach oraz wąż wepchnięty do gardła denata. Wygląda to jak śmierć w ramach obrzędu lub rytuału. Nic tu nie trzyma się całości. Pierwsi podejrzani to była żona, kochanka oraz jej mąż. Morderstwo jest to główny wątek całej historii. Miesiąc później w tej samej fazie księżyca jest znaleziony kolejny trup zamordowany w taki sam sposób. Początkowo całą historia jest nieco chaotyczna. Morderstwa są bardzo specyficzne i wiele podejrzanych. Bardzo dziwne jest że oboje zamordowani w jakiś sposób są powiązani z dziwną instytucja Serpentyny, czyli jej głównej założycielki. Instytucja ta zrzesza dokładnie 33 kobiety, które są omotane przez dowodząca i robią wszystko co im karze. Pod przykrywką masaży i innych usług prowadzą ekskluzywny burdel. Dodatkowo bliżej poznajemy historię Anity czyli wielkiej miłości głównego bohatera oraz dalsze losy Beaty i Radka. Obie te historie coś wnoszą do śledztwa ale bardziej pozwalają nam ich poznać i zrozumieć bohaterów. Jedym z ważnych wątków jest także poznanie początków historii przyjaźni Marka i Estery. Ta para idealnie że sobą współpracuje ale niestety przeszłość ich także dopada i pojawiają się czarne chimery na horyzoncie.
Historia mimo tak wielu wątków jest idealnie poprowadzona. Narracja oczami wielu bohaterów dodatkowo nam ułatwia poukładania sobie tego. Sposób pisania autorki jest idealny, uwielbiam jej pióro czytając książkę można samemu próbować rozwikłać zagadkę. I mimo że myślisz że już ci się udało następuje taki zwrot akcji że trzeba szczękę zbierać z podłogi. Wskazówki są oczywiście już wcześniej pozostawiane ale ta dynamika nie pozwala nam na zatrzymanie się w miejscu i dokładniej analizy. Krótkie rozdziały powodują szybsze czytanie i poznawanie historii. Zakończenie idealne oprócz jednego rozdziału z spotkaniem głównych bohaterów, wiele wyjaśnia ale nie do końca czuje tę scenę.
Pozycja ta jest ostatnia książką trylogii z tego bardzo mi smutno, ponieważ uwielbiam komisarza Bondysa. Ten ostatni tom wywołał największą fale uczuć od miłości po nienawiść oraz zranienie. Jak wcześniej wspomniałam uwielbiam komisarza ale także bardzo lubię Wandę oraz Estere, bez nich te historię były by nudniejsze.
Pozycja ta jest dla każdego kto kocha kryminały historia jest tak opisana że nie trzeba znać poprzednich części, ale jednak polecam je także przeczytać bo są tak samo dobrze. I brawa dla autorki i utrzymała we wszystkich trzech tomach tak samo dobry i wysoki poziom co bardzo rzadko się zdarza.
Takie książki bardzo mi się podobają. Wciągneła mnie bardzo fabuła, tajemnica, ezoteryka, romanse. Polecam
Nie wiesz nic na temat głównych i pobocznych wątków części pierwszej? Nie masz zielonego pojęcia, jak spektakularnie zakończył się tom drugi? Wszystko przed Tobą, a dziś każde zaległości można nadrobić. Jeśli jednak z jakichś powodów nie masz szans tego zrobić- spokojnie, masz prawo do tego, by zaczytywać się od razu w tomie trzecim. Autorka, Hanna S. Białys, choć dopiero w tym roku zadebiutowała w literackim świecie, opisała wszystko tak, by wykluczyć odczucie chaosu. Tym samym mam bardzo klarowny powód, by sprawiedliwie podnieść ogólną ocenę powieści.
Kolejną formą atrakcji było zaczytywanie się na temat postawy najważniejszego bohatera, czyli komisarza Marka Bondysa. Policjant nic a nic się nie zmienił, wciąż możemy go postrzegać jako człowieka z bardzo trudną przeszłością rodzinną, a na dodatek to nałogowy palacz, mizofon, ale też fan pływania czy układania puzzli. Praca jest dla niego niemal wszystkim, ale jego działania niejednokrotnie udowadniają, że stróż prawa zajmujący się sprawami kryminalnymi musi mieć bardzo wprawne oko, dzięki któremu skupia się na każdym szczególe. Początkowo możemy myśleć, że komisarz Bondys przesadza, szuka dziury w całym i liczy na jakiś rodzaj chwały zawodowej, ale to wierutne bzdury. Jego zaangażowanie pokazuje, że nie każdy działa po macoszemu, byle tylko znaleźć kozła ofiarnego. Niesłusznie oskarżonych było, jest i zapewne będzie wielu, a jest to niestety porażka polskiego systemu obrony. Komisarza Bondysa należy też kojarzyć w połączeniu z jego wiernym przyjacielem, czyli z psem Kodeksem. Czy to nie idealny wybór imienia dla tego właśnie psa? Widać tu starania pisarki, by wszystko do siebie pasowało.
Po raz trzeci początkowe wersy można uznać za konkretne i pozwalające na to, by nową powieść Hanny S. Białys uznać za nieodkładaną. Pisarka myślami cofnęła mnie o ładne kilkanaście lat, a wszystko to za sprawą... węża i bardzo tajemniczego dialogu. Kiedyś wąż był jednym z istotnych symboli w przygodach czarodzieja, konkretnie Harry'ego Pottera. Tej fikcyjnej postaci raczej nikomu nie trzeba przybliżać. Dziś, w książce ,,Węże na ziemi, węże na niebie" gad ten ma przerażający wydźwięk. Tym razem chodzi o świat rzeczywisty- brutalny, pełen manipulacji i kłamstw. Dlaczego pierwszej ofierze, wziętemu prawnikowi, wepchnięto węża do gardła? Dlaczego sprawca, kimkolwiek jest, zachowuje się jak ówczesny nastolatek i bawi się z policją w podchody? Dlaczego nie boi się zabijać kolejnych ofiar i co mają one ze sobą wspólnego? Czym są też tajemnicze znaki wypalone na ciałach ofiar? Cóż, początkowo nikt nie potrafi ich odczytać, ale czy zagadka zostanie rozwiązana? Komisarz Bondys jak zawsze nie zostanie sam- pomogą mu młodzi policjanci, Beata Pachniewicz i Radek Miller. Co dwie głowy, to nie jedna, prawda?
Tematyka kryminalna jest tutaj bardzo rozbudowana, dlatego nie chcę tworzyć streszczenia szczegółowego, bo nie o to przecież chodzi w recenzji. To, o czym jednak jeszcze warto wspomnieć, to jeden policyjny trop, a konkretnie fundacja, której przewodniczącą jest kobieta o pseudonimie Serpenta. Gdy czytałam książkę, autorka mocno wciągnęła mnie w świat... numerologii. Choć sama noszę nazwisko Wróż, absolutnie nie wierzę w fusy, karty i inne możliwości przewidywania przyszłości. Tym razem niemal od razu chciałam opanować technikę obliczania swojej numerologicznej liczby i... wiele się zgadza! Dlaczego autorka w ogóle wspomniała o tych kontrowersyjnych sprawach? Warto się o tym dowiedzieć i mówi Wam to numerologiczna dziewiątka. Jestem pewna, że sami także dokonacie obliczeń.
Tom ten jest też obfity pod względem osobistych rozterek bohaterów. W życiu praca to nie wszystko, a wątki obyczajowe zaprojektowane przez pisarkę najmocniej mnie zainteresowały. Byłam niezwykle ciekawa, czy życiowe puzzle komisarza Bondysa w końcu zostaną prawidłowo ułożone. On, jako fan tego rodzaju rozrywki, powinien tego dokonać najlepiej. Czy tak właśnie się stało? Warto się tego dowiedzieć, bo niektóre elementy z dawnego życia bohatera wywołują łzy i zmuszają do osobistych refleksji. Mało tego- autorka wręcz zszokowała mnie niektórymi opisami, a dotyczyły one także partnerów zawodowych Bondysa.
Wszystkie trzy tomy ulokowane na półce tworzą bardzo ładną i spójną kolekcję. Okładka to jednak nie wszystko, bo liczy się wnętrze, które kolejny raz mnie nie rozczarowało. Z chęcią zaczekam na kolejne pomysły autorki- warto kuć żelazo póki gorące i każdą sensowną wizję przelewać na papier. Efekty, jak widać, mogą być zdumiewające. Walorem książki jest też duży druk, który nie męczy oczu, zatem 440 stron można szybko skonsumować literacko.
W niektórych wątkach autorka bezwzględnie, ale prawdziwie podkreśla, że ludzie uwielbiają plotkować i oceniać innych, choć totalnie nic nie wiedzą o życiu swojej ofiary. Czy to się kiedyś zmieni? Wątpię, a stuprocentową rację ma Krzysztof Cugowski, gdy śpiewa, że jesteśmy ,,zachłanni, okrutni, a w duszy ciągle smutni". Nosimy w sobie ogromne pokłady jadu, a przecież, według biologii, nie jesteśmy wcale wężami...
Polecam.
Recenzja powstała w ramach akcjo recenzenckiej Wydawnictwa SQN
Pamiętam jak w kwietniu w moje ręce trafił debiut Pani Hanny Szczukowskiej-Białys "Robaki w ścianie". Świetny kryminał z komisarzem Bondysem w roli głównej. Zarówno po przeczytaniu pierwszej, jak i drugiej części tego cyklu miałam problem z napisaniem recenzji. Podobnie jest teraz. Autorka za każdym razem zaskoczyła mnie ciekawą fabułą i zaskakującym zakończeniem. Czytając zakończenie "Męczenników na płótnie" wiedziałam, że w kolejnej części znajdę odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. To była tylko kwestia czasu i wielkie oczekiwanie na ciąg dalszy. "Każdy może zranić, ale tylko bardzo bliska osoba może złamać serce". Na plaży w Piechcinie odnaleziono okaleczone zwłoki mężczyzny. Zamordowany to znany bydgoski adwokat. Wszystko wskazuje na dokładnie zaplanowany mord rytualny. Bondys wraz ze swoją ekipą docierają do pewnej fundacji, w której prym wiedzie Serpenta. Okazuje się, że kolejne morderstwo również ma związek z fundacją. I to już raczej nie jest przypadek. Winni obu zbrodni trafiają do aresztu, policja ma przeciw nim twarde dowody i już można uznać śledztwo za zakończone do momentu odnalezienia kolejnej ofiary. Sukces policji okazał się porażką, a seryjny morderca śmieje im się w twarz. Fundacja Kobiety kobietom to tak naprawdę sekta, a jej założycielka sprytnie manipuluje kobietami w potrzebie. Trudne śledztwo wymaga maksymalnego skupienia. Niestety ani Bondys, ani jego podwładni Beata i Radek nie są w stanie w 100% poświęcić się sprawie. Bondys walczy z demonami przeszłości, do tego dochodzą kolejne problemy. Beatę wykańcza psychicznie kolejne trudne śledztwo, do tego ma dylemat, którego z kolegów wybrać na życiowego partnera. Radek z kolei robi wszystko, aby dziewczyna wreszcie zwróciła na niego uwagę i go pokochała. Problemy osobiste nie ułatwiają im pracy. Kapitalny finał trylogii. Wszystkie elementy układanki wskoczyły na swoje miejsce. Trudne śledztwo, demony przeszłości i wróżka. Interesująca fabuła, w której główną rolę odegrał wężownik. Autorka pokazuje, jak z ofiary można przeistoczyć się w drapieżnika. Jak tajemnice z przeszłości mieszają w teraźniejszości. Jak łatwo zmanipulować słabego człowieka, wmówić mu wszystko, omotać i wykorzystać do swoich celów.
Dzieło ma być doskonałe, więc ,,dobre" obrazy należy niszczyć. Bydgoszcz dochodzi do siebie po ostatnich makabrycznych wydarzeniach, a komisarz Bondys...
Każda rodzina ma swoje sekrety i swoje robactwo ukryte w ścianach - wystarczy tylko poruszyć pierwszą deseczkę... Szara Bydgoszcz lat 90. W lesie...
Przeczytane:2024-11-10, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2024,
Trzeci tom cyklu o komisarzu Bondysie w końcu doczekał się swojej wielkiej chwili — postanowiłam zabrać się za lekturę tej książki głównie ze względu na sympatię względem całej tej historii. Byłam okrutnie ciekawa tego, jak autorka zakończy ten cykl i jak rozwiąże różne wątki związane z głównymi bohaterami. Muszę przyznać, że ta książka to było coś.
Zostaje odnalezione ciało znanego prawnika. Na dłoni zmarłego wypalono tajemniczy symbol, a do ust wepchnięto martwego węża. Kto mógł dopuścić się tak bestialskiego czynu, mającego znamiona zbrodni rytualnej? Morderca zdaje się wyjątkowo inteligentny i pogrywa sobie ze śledczymi, zostawiając im różne zagadki i wskazówki. Uwagę Bondysa zwraca trop, który prowadzi o założycielki jednej z fundacji przyjaznych kobietom, o pseudonimie Serpenta. Jakie tajemnice wyjdą na jaw przy okazji tego śledztwa? Czy policji uda się złapać mordercę, zanim pozbawi życia większej ilości osób?
Zaczynając lekturę tej części, nastawiłam się bardzo optymistycznie. Poprzednie książki z cyklu o komisarzu Bondysie bardzo przypadły mi do gustu, więc nie mogłam doczekać się ponownego spotkania z tymi bohaterami. Kiedy już na wstępie otrzymałam tak dynamiczne wejście w całą akcję, zdałam sobie sprawę z tego, że to może być naprawdę dobra i godna polecenia pozycja.
Komisarz Bondys – jego nie muszę już chyba przedstawiać. To bohater, który wzbudza moją sympatię za każdym razem i przyznaję, że naprawdę się do niego przywiązałam podczas lektury całego cyklu. Uważam go za postać dobrze wykreowaną i taką, powiedzmy, że z krwi i kości. Jego ciekawość oraz upór w dążeniu do rozwiązania sprawy zaimponowały mi i sprawiły, że poczułam w stosunku do niego jeszcze większy szacunek.
Tym razem Hanna S. Białys postawiła na motyw dość specyficznych ugrupowań, które pod przykrywką czegoś pozytywnego i niosącego pomoc skrywają coś, co dalekie jest od optymizmu, a wręcz pełne mroku. Poruszony temat sprawił, że poczułam się bardzo wciągnięta w całą historię i z uwagą śledziłam kolejne zwroty akcji, a także nie mogłam doczekać się poznania zakończenia — po którym spodziewałam się czegoś naprawdę zaskakującego.
O tym, że autorka ma bardzo dobre pióro, już pisałam, ale nie zaszkodzi tego powtórzyć. Bardzo przypadło mi do gustu to, jak autorka kreuje swoich bohaterów, jak wrzuca ich na kolejne miny, bacznie obserwując to, do czego sama doprowadza. Może zabrzmi to dziwnie, ale momentami miałam wrażenie, że Hanna S. Białys daje swoim postaciom wolną rękę, a sama tylko dostosowuje się do tego, gdzie oni sami chcą podążać. Czy brzmi to pokrętnie? Możliwe. Czy nie podobało mi się to? Wręcz przeciwnie — dzięki temu książkę chciało mi się czytać bardziej.
Węże na ziemi, węże na niebie to bardzo dobra część cyklu, rzekłabym, że nawet i zakończenie, ale wciąż mam nadzieję, że tak naprawdę to nie jest jeszcze ostatnie spotkanie z komisarzem Bondysem. Cieszę się, że miałam szansę poznać cały ten cykl i jeśli mogłabym polecić Wam książki, które sprawdzą się bardzo dobrze na długie jesienne jeszcze wieczory, to zdecydowanie podsunęłabym właśnie powieści Hanny S. Białys.