Każda rodzina ma swoje sekrety i swoje robactwo ukryte w ścianach - wystarczy tylko poruszyć pierwszą deseczkę...
Szara Bydgoszcz lat 90. W lesie na obrzeżach miasta młoda dziewczyna odnajduje okaleczone zwłoki mężczyzny. Sprawca ewidentnie nie wstydzi się swojego dzieła - podpisuje ofiarę i sam naprowadza śledczych na pierwsze tropy. Misterne cięcia i napis wyryty na klatce piersiowej prowadzą doświadczonego komisarza Bondysa jak po sznurku... do kolejnej ofiary.
Bydgoski morderca nie syci się jednym zabójstwem - wręcz przeciwnie. Jest łakomy, spragniony krwi i nieuchwytny. Czy Bondys zdąży go zatrzymać, zanim miasto ogarnie zbiorowa panika? Co wspólnego ze sprawą ma pacjentka szpitala psychiatrycznego? I czy istnieją okoliczności, w których można usprawiedliwić seryjnego zabójcę?
Robaki w ścianie to pierwszy tom serii kryminałów z komisarzem Bondysem, charyzmatycznym śledczym, który nie tylko stara się rozplątać sieć zawiłych zależności, jakie kryją się za serią morderstw, lecz także walczy z własnymi ,,robakami"...
Hanna Szczukowska-Białys to autorka, której potencjał wysoko oceniają m.in. Robert Małecki i Maciej Siembieda. Laureatka konkursu na opowiadanie kryminalne, uczestniczka licznych warsztatów z pisarzami gatunku i absolwentka dwóch kursów Maszyny do pisania.
Robaki w ścianie to jej debiut.
***
Mroczna Bydgoszcz lat 90., a w niej mroczny komisarz Bondys. Świetna kryminalna robota! Polecam!
Robert Małecki
"Kiedy zrozumiała, że obraz przed nią jest prawdziwy, najpierw ucieszyła się i odetchnęła z ulgą, ale po krótkiej chwili dotarła do niej nowa fala przerażenia. Mogła już wcześniej rozpoznać, że to rzeczywistość. Straszliwa, makabryczna, ale rzeczywistość.
Nigdy bowiem jeszcze w swoich wizjach nie widziała martwej osoby.
A mężczyzna przed nią z pewnością nie żył."
"Nie miał beztroskiego dzieciństwa, ale to były takie czasy. Ciężkie, szare, przytłaczające, którym towarzyszyli czterej jeźdźcy powojennej polskiej Apokalipsy - bieda, choroba, alkoholizm i strach."
BIOGRAM
HANNA S. BIAŁYS
Urodzona w 1986 roku, doktor nauk rolniczych w specjalności zootechnika, absolwentka Politechniki Bydgoskiej oraz UE Erasmus w Erciyes University w Kayseri (Turcja).
Zawodowo: od 2015 roku szef projektu w przemyśle ciężkim branży motoryzacyjnej, od 2022 roku lider projektu w korporacji IT.
Laureatka konkursu na opowiadanie kryminalne Międzynarodowego Festiwalu Kryminału we Wrocławiu (2019 rok), absolwentka dwóch kursów Maszyny do pisania, z Robertem Małeckim (2019) oraz z Maciejem Siembiedą w ramach Poznańskiego Festiwalu Kryminału Granda (2023).
Prywatnie: niepoprawnie zakochana w swoim mieście bydgoszczanka, żona pilanina, mama pilsko-bydgoskiej córki. Fanka zespołu Rammstein i Lindemann, amatorsko malarka/rysowniczka.
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2024-03-13
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 544
Bydgoszcz lata dziewięćdziesiąte. Młoda dziewczyna podczas spaceru z psem znajduje zwłoki mężczyzny, okrutnie okaleczone, z podpisem i z dodatkową wskazówką co do ofiary. Dochodzeniem zajmie się doświadczony komisarz Bondys. Kiedy policja otrzymuje zgloszenie o kolejnej ofierze, nikt nie ma wątpliwości, że sprawcą jest ta sama osoba. Jaki robak toczy wnętrze sprawcy, jakimi motywami się kieruje, i czy uda się go złapać, zanim wykona swój mroczny plan.
Na rynku wydawniczym mamy coraz więcej nowych pisarzy, w tym w moim ulubionym gatunku czyli autorów kryminałów. Lubię sprawdzać jak debiutują, czy ich pierwsze dzieło to powielony schemat, odgrzany kotlet, czy może jakaś perełka, powiew świeżości. W tym przypadku zostałam mile zaskoczona, mój nos czytelniczy nie zawiodł i książka okazała się bardzo fajną lekturą.
Przede wszystkim Bondys, bohater którego polubiłam od samego początku, nie jest to postać nijaka, papierowa jak często czytelnicy okreslają niektórych bohaterów. Jest to człowiek ze swoimi dziwactwami, przyzwyczajeniami, może nie każdy go zrozumie, pewnie praca z nim może nie być łatwa, ja jednak poczułam z nim pewną więź, a nawet dostrzegam pewne podobieństwa.
"...Maras, zawsze ceniłem cię jako śledczego, ale prywatnie jesteś kompletnym dziwakiem."
"- Poza trupami, łupaniem ciężkiej muzyki, Kodeksem, puzzlami i basenem, to chyba reszta mogłaby dla ciebie w ogóle nie istnieć. - Uśmiechnęła się i włożyła kolejnego zraza na jego talerz. - Coś w tym jest. - Zabrał się ochoczo za dokładkę. - Jakoś w nosie mam rzeczy, na które nie mam wpływu. "
Od strony kryminalnej nie mam żadnych zastrzeżeń, wszystko było tak jak lubię. Może niektóre próby wyprowadzenia mnie na manowce nie udały się, ale koniec mnie usatysfakcjonował. Już czekam na kolejne części. Takie debiuty lubię. Książkę serdecznie polecam.
Wszelkiego rodzaju robaki małe i duże nie wzbudzają jakoś naszej sympatii, choć niektóre z nich są niezwykle pożyteczne w świecie przyrody. Kojarzą nam się jednak niezbyt miło: z zaniedbaniem, brudem, opuszczeniem, zepsuciem, zgnilizną. Jaki zamysł miała Hanna Szczukowska-Białys, że zdecydowała się swoją debiutancką książkę zatytułować dość osobliwie: Robaki w ścianie?
Bydgoszcz późne lata dziewięćdziesiąte. Spacerująca z psem młoda kobieta odnajduje okaleczone zwłoki mężczyzny. Do jego karku zabójca przyczepił kartkę z imieniem, nazwiskiem, wiekiem i wykonywanym zawodem. Sprawa morderstwa zostaje przydzielona komisarzowi Markowi Bondysowi. Ten podejmując tropy, natrafia na kolejną ofiarę. Wszystko wskazuje na to, że będzie ich jeszcze więcej. Sprawa się komplikuje, a krąg podejrzanych stale poszerza. Komisarzowi i jego młodej, dopiero uczącej się ekipie trudno znaleźć nawet motyw zbrodni, a co dopiero wytypować sprawcę. Czy policja zdąży ująć mordercę, nim miasto ogarnie panika? Czy istnieją zbrodnie, które mimo wszystko da się usprawiedliwić?
Bardzo lubię sięgać po debiuty. Zaczynając tego typu lektury, w zasadzie nie mam żadnych oczekiwań, a kieruje mną jedynie ciekawość. W tym przypadku spodobało mi się już samo miejsce akcji. Bydgoszcz to miasto nie tylko sąsiadujące z moim, ale tam również znajduje się siedziba firmy, w której pracuję, więc dość często ją odwiedzam. Debiut uważam za bardzo udany. Ciekawa fabuła, tajemniczy i mroczny klimat, dobrze skonstruowana intryga, która jest spójna i wciąga już od pierwszych stron. Są też elementy, które bardzo lubię, czyli mnóstwo sekretów i rodzinnych tajemnic. Tytułowe szeroko rozumiane robactwo jest wszędzie i siedzi w każdym z nas, tylko nie wszyscy pozwalają ukazać mu się w świetle dnia.
Podobało mi się przedstawienie pracy policjantów. Nic nie działo się bez przyczyny, nie było cudownych zbiegów okoliczności, do wszystkich wniosków doszli ciężką, żmudną analityczną pracą. Kreacji bohaterów również nie mam w sumie nic do zarzucenia. Spodobała mi się postać młodej policjantki i samego komisarza Bondysa, być może dlatego, iż tak jak i ja uwielbia układać puzzle i słuchać cięższych brzmień. I wisienka na torcie – dobre, logiczne i zaskakujące zakończenie. Kryminał jest dość pokaźny pod względem objętości. Niektóre opisy czy dygresje i przemyślenia Bondysa były według mnie zbędne i niepotrzebnie przeciągały lekturę, ale kryminał czytało się przyjemnie, szybko, sprawnie i płynnie. Autorka dość wysoko ustawiła sobie poprzeczkę i jestem bardzo ciekawa jej kolejnych książek.
Recenzja powstała w ramach akcji recenzenckiej Wydawnictwa SQN
Recenzja powstała w ramach akcji recenzenckiej Wydawnictwa SQN.
W LOCHU SAMOTNOŚCI
Jednym z głośniejszych debiutów ostatnich tygodni są „Robaki w ścianie” Hanny Szczukowskiej – Białys. Historia osadzona przed trzydziestu laty w Bydgoszczy poraża swoją dosłownością. Jak wypada na tle kryminalnych nowości rynkowych?
Bydgoszcz, połowa lat dziewięćdziesiątych. W lesie znalezione zostają potwornie okaleczone zwłoki mężczyzny. Tym, co zaskakuje policję jest fakt, że ofiara została... podpisana. Dlaczego mordercy zależało na tym, by śledczy od początku wiedzieli kto padł jego ofiarą? Komisarz Marek Bondys i powołany do tej sprawy zespół funkcjonariuszy zagłębiają się w przeszłość zamordowanego szukając tam klucza, który doprowadzi ich do zabójcy. Niebawem odkryte zostaną kolejne zwłoki. Czy w Bydgoszczy pojawił się seryjny morderca? Czy jego motywem jest zemsta? A może to rozpaczliwe wołanie o pomoc?
Pierwszym co uderza nas, gdy sięgamy po „Robaki w ścianie” jest język jakim ta książka została napisana. Białys położyła duży nacisk na to, by opisy, relacje i sylwetki bohaterów nakreslone zostały nasyconym, barwnym i jakże ładnym językiem. To w kryminale nie zdarza się szczególnie często i zasługuje na docenienie. Jakże miło byłoby, gdyby autorzy kładli na to większy nacisk. Sama fabuła nie odbiega znacząco od tego, co już znamy : brutalnie okaleczone ciała, brak powiązań między kolejnymi ofiarami i morderca, który jednoznacznie usiłuje przekazać wiadomość, której nikt nie jest w stanie zrozumieć. Powieść napisana bardzo dokładnie, z dużym naciskiem na detale, odwzorowanie ówczesnego świata i zachowania postaci. Widoczne jest to jak wielką pracę Hanna Białys włożyła w tę opowieść. I jak bardzo starała się dotknąć istoty dawnych lat. Bezapelacyjnie główną bohaterką tej powieści jest Bydgoszcz – miasto nie wyróżniające się na tle szarej mapy Polski lat dziewięćdziesiątych. Zaniedbane, pełne mrocznych zaułków, krzyczące niedostatkiem i brakiem rozwoju. Nigdy nie byłam w Bydgoszczy i nie wiem na ile wiernie odzworowane jest miasto, ale zdaje się, że wyjątkowo drobiazgowo. Jest jednak tak, że czytając tę powieść odnosiłam wrażenie jakbym dostała do rąk atlas samochodowy. Powtarzające się informacje o tym, kto gdzie jechał, w jaką ulicę skręcił oraz co zobaczył z okna samochodu stają się nużące. Jest tego bardzo dużo. Stosowane przez autorkę opisy Bydgoszczy śmiało mogłyby dotyczyć wielu miast tamtego okresu. Bodajże poza ogromnymi zakładami chemicznymi nic tej Bydgoszczy nie wyróżnia.
Szarość miasta, szarość dnia, szarość ludzi. Hanna Białys położyła duży nacisk na oddanie rzeczywistości lat dziewięćdziesiątych, ale nie do końca jej to wyszło. Gdyby nie to, że poszczególne rozdziały tytułowane są datami, szybko moglibyśmy zapomnieć o tym w jakim okresie toczy się akcja książki. Ducha ówczesnej epoki oddać się nie udało. Jest tego po prostu za mało. Powieść liczy grubo ponad pięćset stron, a poza kilkoma wstawkami typu „przewinął kasetę” niewiele jest tam tych lat. Równie dobrze akcja mogłaby toczyć się współcześnie. Należy wspomnieć także o komisarzu Bondysie, który cechuje się mocno przyszłościowymi poglądami. Nie pasuje mi to do gliniarza połowy lat dziewięćdziesiątych, który karierę swą rozpoczynał w przaśnym socjalizmie. Jego postępowość podkreślana na każdym niemalże kroku staje się niewiarygodna, a szkoda, ponieważ dużo to tej książce odbiera.
Sam komisarz Bondys to postać, która nie zaskakuje nas niczym. Posiada zestaw kilku wyróżniających go cech, aby przypadkiem nie zlał się z tłem innych powieściowych policjantów. Oddać należy autorce to, że jest to osoba mocno zarysowana, żywa. Nie da się nie zauważyć tego jak mocno inspirował Białys Robert Małecki : niespieszny rytm akcji, nacisk na urodę języka, dopracowanie szczegółów i figura komisarza. Inspiracje nie są złe. Obawiam się jednak, że za dużo jest w Bondysie Grossa. Mimo tego, że autorka starała się przydzielić mu zestaw całkowicie autoryzujących go cech, to pewne podobieństwa są bardzo widoczne. To może stanowić duży plus dla wszystkich tych, którzy lubią serię z Grossem. Ja lubię. Jednakże wolałabym, by Bondys rozwijał się w nieco innym kierunku zyskując tym samym swoją indywidualność.
„Robaki w ścianie” są debiutem i aż trudno jest o tym pamiętać, gdy czyta się tę książkę. Skrupulatnie napisana, z rozbudowanymi bohaterami, szczegółowa i dosadna. Powieść napisana na bardzo wysokim poziomie, równa, bardzo dopracowana. Hanna Białys ma tak dobry warsztat, że mógłby jej pozazdrościć niejeden funkcjonujący na rynku kryminalnym od lat pisarz. Uważam, że wielu autorów, którzy mają spory dorobek literacki nie byłoby w stanie napisać tak solidnej powieści jak ta debiutantka. „Robaki...” czyta się wyśmienicie mimo pewnych zarzutów wobec tej książki. Jest niesamowicie gęsta, nasycona emocjami, porywająca. Hanna Białys ma tak duży potencjał pisarski, że aż trudno sobie wyobrazić jakie kolejne książki nam zaserwuje. Ponieważ tutaj jest naprawdę bardzo dobrze. I gdyby nie fakt, że mam świadomość iż to debiut, to nigdy by mi to do głowy nie przyszło, gdyby dano mi tę powieść do przeczytania nie zdradzając kto jest jej autorem. Ogrom pracy został tutaj wykonany i to pracy uczciwej, ciężkiej, rzemieślniczej. Świetnie Białys kreśli fabułę, potrafi zaskoczyć i wie o czym mówi. Powieść jest wręcz gęsta i duszna od narastającej, mrocznej aury. I byłoby pięknie gdyby nie kompletnie irracjonalne, nieudane zakończenie. Nie będę się na tym skupiać, ponieważ zestaw cech pozytywnych jest tu naprawdę solidny i na pewno sięgnę po kolejną powieść autorki.
„Robaki w ścianie” to bardzo udany debiut, który niejednego starego wyjadacza mógłby zawstydzić. Białys udowadnia, że można napisać soldną powieść z dbałością o szczegóły i język narracji. Bardzo podobała mi się ta książka i pod innym kątem oceniam pewne niedociągnięcia. To śmiało jeden z najlepszych debiutów ostatnich lat. Diabeł poleca.
ᴛʏᴛᴜᴌ ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊɪ: 𝗖𝘇ł𝗼𝘄𝗶𝗲𝗸 𝗰𝘇ł𝗼𝘄𝗶𝗲𝗸𝗼𝘄𝗶 𝘄𝗶𝗹𝗸𝗶𝗲𝗺
𝐾𝑎ż𝑑𝑎 𝑟𝑜𝑑𝑧𝑖𝑛𝑎 𝑚𝑎 𝑠𝑤𝑜𝑗𝑒 𝑠𝑒𝑘𝑟𝑒𝑡𝑦 𝑖 𝑠𝑤𝑜𝑗𝑒 𝑟𝑜𝑏𝑎𝑐𝑡𝑤𝑜 𝑢𝑘𝑟𝑦𝑡𝑒 𝑤 ś𝑐𝑖𝑎𝑛𝑎𝑐ℎ – 𝑤𝑦𝑠𝑡𝑎𝑟𝑐𝑧𝑦 𝑡𝑦𝑙𝑘𝑜 𝑝𝑜𝑟𝑢𝑠𝑧𝑦ć 𝑝𝑖𝑒𝑟𝑤𝑠𝑧𝑎 𝑑𝑒𝑠𝑒𝑐𝑧𝑘ę.
Ostatnio czytam sporo książek autorów, którzy postanowili zadebiutować na rynku wydawniczym. Są to często autorzy bardzo młodzi, ale są też tacy, którzy pisali do szuflady i od lat marzyli, by wydać swoją książkę. Nie jest to łatwe zadanie, bo na rynku wydawniczym jest dość tłoczno, a konkurencja ogromna, trudno się w ten rynek wstrzelić i zainteresować czytelnika na tyle, by udało się jego uwagę zatrzymać na dłużej. Chętnie sięgam po książki debiutantów, gdyż bardzo często, pomimo że jest to ich pierwsza książka, mają świetny styl pisania i głowę pełną pomysłów. Hanna Szczukowska – Białys nie ukrywa, że jest zakochana w kryminałach. 𝑊𝑒𝑠𝑧ł𝑎𝑚 𝑤𝑖ę𝑐 𝑤 ż𝑦𝑐𝑖𝑒 𝑘𝑟𝑦𝑚𝑖𝑛𝑎ł𝑢 𝑗𝑎𝑘𝑜 𝑐𝑧𝑦𝑡𝑒𝑙𝑛𝑖𝑐𝑧𝑘𝑎. 𝑍 𝑏𝑖𝑒𝑔𝑖𝑒𝑚 𝑙𝑎𝑡 𝑖 𝑧 𝑙𝑒𝑘𝑡𝑢𝑟ą 𝑘𝑜𝑙𝑒𝑗𝑛𝑦𝑐ℎ 𝑘𝑠𝑖ąż𝑒𝑘 𝑧𝑎𝑐𝑧ęł𝑎𝑚 𝑚𝑦ś𝑙𝑒ć 𝑖 𝑧𝑎𝑚𝑎𝑟𝑧𝑦ł𝑎𝑚 𝑠𝑜𝑏𝑖𝑒 𝑝𝑒𝑤𝑛𝑒𝑔𝑜 𝑑𝑛𝑖𝑎, ż𝑒 𝑏𝑦ć 𝑚𝑜ż𝑒 𝑐𝑖𝑒𝑘𝑎𝑤𝑖𝑒 𝑏𝑦ł𝑜𝑏𝑦 𝑠𝑡𝑎𝑛ąć 𝑝𝑜 𝑑𝑟𝑢𝑔𝑖𝑒𝑗 𝑠𝑡𝑟𝑜𝑛𝑖𝑒, 𝑗𝑎𝑘𝑜 𝑝𝑖𝑠𝑎𝑟𝑘𝑎 – fragment wywiadu z autorką dla Onet.pl 𝑅𝑜𝑏𝑎𝑘𝑖 𝑤 ś𝑐𝑖𝑎𝑛𝑖𝑒 rozpoczyna dość spektakularny prolog, który przykuwa uwagę od samego początku. Akcja powieści została umieszczona w Bydgoszczy zapewne dlatego, że autorka jest rodowitą bydgoszczanką i ma dość dużą słabość do tego miasta, ale też miała silne poczucie, że to miasto jest praktycznie nieznane. Bydgoszcz jest miastem, o którym mało się mówi i mało wie. Nietypowy jest też czas umieszczenia akcji kryminału, całość bowiem dzieje się w latach dziewięćdziesiątych. Był to dla mnie pewien smaczek, co prawda specyfika realiów panujących w Bydgoszczy w tamtym okresie nie jest mi znana, ale lata dziewięćdziesiąte w Polsce już tak.
Komisarz Bondys to fanatyk liczb, wielbiciel heavy metalu i układania puzzli, nie miał łatwego dzieciństwa, ale takie to były czasy. 𝐶𝑖ęż𝑘𝑖𝑒, 𝑠𝑧𝑎𝑟𝑒, 𝑝𝑟𝑧𝑦𝑡ł𝑎𝑐𝑧𝑎𝑗ą𝑐𝑒, 𝑘𝑡ó𝑟𝑦𝑚 𝑡𝑜𝑤𝑎𝑟𝑧𝑦𝑠𝑧𝑦𝑙𝑖 𝑐𝑧𝑡𝑒𝑟𝑒𝑗 𝑗𝑒ź𝑑ź𝑐𝑦 𝑝𝑜𝑤𝑜𝑗𝑒𝑛𝑛𝑒𝑗 𝐴𝑝𝑜𝑘𝑎𝑙𝑖𝑝𝑠𝑦 – 𝑏𝑖𝑒𝑑𝑎, 𝑐ℎ𝑜𝑟𝑜𝑏𝑎, 𝑎𝑙𝑘𝑜ℎ𝑜𝑙𝑖𝑧𝑚 𝑖 𝑠𝑡𝑟𝑎𝑐ℎ. To człowiek, który przygarnął psa po śmierci bezdomnego, nałogowy palacz papierosów, bo jego zdaniem palenie pomaga mu w śledztwie i oczyszcza umysł. Bondys to również przyjaciel o dwadzieścia lat starszej sąsiadki Estery, która dba o niego jak o syna. Poirytowany dziwak, nadwrażliwy na niektóre dźwięki, wielbiciel pływania. Komisarz ma swoje natręctwa i swoje „robaki”, które czasem wypełzają z jego przeszłości.
Rybacki jest szefem Bondysa, kiedyś był doskonałym śledczym, lecz teraz kariera stała się dla niego ważniejsza od dobra śledztwa, priorytety jego przełożonego powoli się zmieniały. Bondys miał wrażenie, że Rybackiego ciągnie do dawnego stylu pracy, 𝑎𝑙𝑒 𝑤𝑝𝑎𝑑ł 𝑤 𝑝𝑢ł𝑎𝑝𝑘ę 𝑠𝑤𝑒𝑔𝑜 ż𝑦𝑐𝑖𝑎 𝑖 𝑗𝑒𝑔𝑜 𝑠𝑡𝑎𝑛𝑑𝑎𝑟𝑑ó𝑤, 𝑧 𝑘𝑡ó𝑟𝑦𝑐ℎ 𝑛𝑖𝑒 𝑝𝑜𝑡𝑟𝑎𝑓𝑖ł 𝑧𝑟𝑒𝑧𝑦𝑔𝑛𝑜𝑤𝑎ć.
Para młodych policjantów to nowy nabytek. Ambitna starsza sierżant Beata Pachniewicz i wiecznie niezadowolony młodszy aspirant Radosław Miller.
Prokurator Grzegorz Gaura – Grizli, nie robi zbędnego zamieszania, nie utrudnia pracy, nie próbuje się wykazać. Jego alienacja i wycofanie spowodowane jest tym, że kiedyś jego żona wyszła z domu i nie wróciła, a on sam wychowywał córkę. 𝐽𝑎𝑘 𝑡𝑜 𝑛𝑖𝑔𝑑𝑦 𝑛𝑖𝑒 𝑤𝑖𝑎𝑑𝑜𝑚𝑜, 𝑐𝑜 𝑝𝑟𝑧𝑒ż𝑦ł𝑎 𝑜𝑠𝑜𝑏𝑎, 𝑧 𝑘𝑡ó𝑟ą 𝑠𝑖ę 𝑟𝑜𝑧𝑚𝑎𝑤𝑖𝑎, 𝑝𝑟𝑎𝑐𝑢𝑗𝑒 𝑛𝑎 𝑐𝑜 𝑑𝑧𝑖𝑒ń.
Przed tą ekipą stoi ogromnie trudne zadanie. Na obrzeżach Bydgoszczy młoda kobieta odnajduje podczas spaceru z psem okaleczone zwłoki mężczyzny. Od pierwszej chwili to na nią pada podejrzenie, bo choruje na schizofrenię i być może miała epizod chorobowy, dlatego nie pamięta momentu morderstwa. Bondys jednak od początku sprzeciwia się tej teorii, bo to, że kobieta jest chora psychicznie, nie oznacza, że jest kryminalistką. […] 𝑠𝑎𝑚 𝑛𝑖𝑒 𝑧𝑛𝑜𝑠𝑖ł 𝑠𝑧𝑢𝑓𝑙𝑎𝑑𝑘𝑜𝑤𝑎𝑛𝑖𝑎 𝑙𝑢𝑑𝑧𝑖 𝑛𝑎 𝑝𝑜𝑑𝑠𝑡𝑎𝑤𝑖𝑒 𝑖𝑐ℎ 𝑤𝑦𝑔𝑙ą𝑑𝑢, 𝑝ł𝑐𝑖, 𝑐𝑧𝑦 𝑐ℎ𝑜𝑟𝑜𝑏𝑦. Agata Lewicka chorująca na schizofrenię, kiedyś zabiła w obronie własnej, więc prawdopodobieństwo, że to ona zamordowała mężczyznę w lesie, jest dość duże. Chroni ją lekarka, która dopomogła wtedy dziewczynie, żeby na lata nie trafiła do więzienia. Nie do końca kieruje nią przyjaźń, jaką okazuje pacjentce, ma też w tym swój własny ukryty cel. Doktor Rychlicka znała ofiary i za wszelką cenę broni Agatę przed kontaktem z policją.
Dochodzenie ekipy śledczych skupia się wokół grona znajomych ofiary, ale gdy pojawia się kolejna, tak samo okaleczona, jak poprzednia, wszystko, co ustalili do tej pory, jest pozbawione sensu. Taki sam napis, jak się Bondysowi wydaje, wyryty na klatce piersiowej ofiar prowadzi śledztwo w kierunku konkretnego środowiska, chociaż nic w tej sprawie tak naprawdę się nie zgadza. Modus operandi sprawcy jest aż nadto oczywisty i komisarz zdaje sobie sprawę, że morderca będzie zabijał dotąd, aż nie zostanie schwytany. Naczelnikowi zależy na szybkim znalezieniu podejrzanego, by mógł zamknąć dochodzenie. Naciski z góry zaślepiają Rybackiego, wywołuje chęć jak najszybszego rozwiązania sprawy, zamknięcia kogokolwiek nawet bez twardych dowodów. Tymczasem zostaje odnaleziona kolejna ofiara.
Podobały mi się wrzucone mimochodem spostrzeżenia autorki na temat rzeczywistości dotyczące Bydgoszczy. Na uwagę zasługuje wspaniała kreacja bohaterów, doskonała narracja i wciągająca fabuła. Problemy, które autorka porusza w powieści, są jak najbardziej aktualne. Komercjalizacja świąt, bezduszność uczestników pogrzebów, obojętność na cudze nieszczęścia, brak empatii i chęci niesienia pomocy, bezduszne media szukające taniej sensacji, alkoholowe prezenty dla lekarzy, jednak na pierwsze miejsce wysuwa się brak tolerancji. I nie chodzi tu tylko o modny ostatnio temat, ale o brak tolerancji w szerokim tego słowa znaczeniu, o szufladkowaniu ludzi, ocenianiu ich po pozorach, przyklejaniu łatek i wydawaniu często krzywdzących osądów. Ta nietolerancja, zaszczucie budzi autentyczny sprzeciw i nie ma znaczenia, czego ona dotyczy. Religi, poglądów, polityki, statusu materialnego, osiągnięć w szkole, czy orientacji seksualnej. Często ci, którzy oczekują dobrego traktowania od innych, sami tak nie postępują. Osoba gnębiona, słaba psychicznie, niemogąca sobie poradzić z prześladowaniem, pozbawiona pomocy i wsparcia, doprowadzona do ostaeczności popełnia samobójstwo. Jej śmierci są winni wszyscy, którzy ją prześladowali, to nic, że to nie oni założyli jej sznur na szyję, nie wręczyli tabletek do ręki, nie podcięli żył. Gdyby nie dręczyli, nie doprowadziliby tej osoby nad krawędź przepaści, skąd powrotu już nie ma.
Kolejny poruszony w powieści problem to tak zwani wgapiacze, których miejsce wypadku, czy zbrodni przyciąga jak muchy do padliny. Tłumek gapiów miast chęci niesienia pomocy, szuka sensacji. (teraz jeszcze filmują wszystko, by potem pochwalić się tym w sieci). Wyglądają jak jedna ludzka masa zlana w całość niczym wielogłowa hydra. Jedno ciało z wieloma rozdziawionymi gębami wytrzeszczonymi oczami, wpatrującymi się w ten sam punkt. W każdym poruszanym w powieści wątku nie ma rodziny, która nie miałaby swoich tajemnic, swoich „robaków”. 𝑍𝑎𝑠𝑘𝑎𝑘𝑢𝑗ą𝑐𝑒, 𝑗𝑎𝑘 𝑠𝑧𝑦𝑏𝑘𝑜 𝑟𝑜𝑑𝑧𝑖𝑛𝑛𝑒 𝑠𝑒𝑘𝑟𝑒𝑡𝑦 𝑤𝑦𝑝𝑒ł𝑧𝑎ł𝑦 𝑧 𝑠𝑧𝑎𝑓𝑦 𝑖 𝑟𝑜𝑧𝑏𝑖𝑒𝑔𝑎ł𝑦 𝑠𝑖ę 𝑛𝑖𝑐𝑧𝑦𝑚 𝑠𝑡𝑎𝑑𝑜 𝑘𝑎𝑟𝑎𝑙𝑢𝑐ℎó𝑤.
𝑅𝑜𝑏𝑎𝑘𝑖 𝑤 ś𝑐𝑖𝑎𝑛𝑖𝑒 to świetny kryminał, ale jest w nim kilka niedomówień i chwilami miałam wrażenie, że coś mi umyka. Jednym z nich jest wątek, który się pojawił i wzbudził we mnie spore zainteresowanie, sądziłam nawet, że autorka podąży tym tropem, ale niestety wątek się urwał i do końca nie został wyjaśniony, a szkoda, bo był w nim spory potencjał. Mam też pewien niedosyt z powodu słabo nakreślonych relacji pomiędzy śledczymi. Powtarzające się opisy ulic, tylko niepotrzebnie spowalniały akcję. Niestety nie przekonała mnie też motywacja postępowania antagonisty, bo były zbyt wydumane i zawiłe.
Książka do cienkich nie należy, ale krótkie rozdziały, kończące się w dość nieoczekiwanych momentach skutecznie wzmagały moją ciekawość, a im bliżej końca tym akcja coraz bardziej przyśpieszała. Podobało mi się osadzenie akcji w latach dziewięćdziesiątych, ale pomimo że autorka bardzo starała się odtworzyć klimat tamtych czasów, to nie do końca to jej się udało, bo chwilami miałam wrażenie, że akcja toczy się współcześnie. Interesująco natomiast wypadła kreacja postaci Komisarza Bondysa, którego mimo licznych dziwactw, łatwo było polubić, a jego nietypowa relacja z ojcem nadała mu głęboko ludzki wymiar. Mimo kilku zastrzeżeń 𝑅𝑜𝑏𝑎𝑘𝑖 𝑤 ś𝑐𝑖𝑎𝑛𝑖𝑒 czyta się wyśmienicie i z ogromnym zainteresowaniem. To bardzo dobrze napisana powieść kryminalna, ze świetnie wykreowanymi bohaterami z dbałością o szczegóły oraz piękno języka literackiego, bo jeśli nawet pojawiają się wulgaryzmy, to mają one swoje uzasadnienie. Jak na debiut powieść wypadła bardzo dobrze i nie ukrywam, że jestem niezwykle ciekawa kolejnych części z udziałem komisarza Bondysa, gdyż ta postać ma spory potencjał.
𝐶𝑧ł𝑜𝑤𝑖𝑒𝑘 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑗𝑎𝑘 𝑘𝑎𝑟𝑎𝑙𝑢𝑐ℎ, 𝑎𝑑𝑎𝑝𝑡𝑢𝑗𝑒 𝑠𝑖ę 𝑑𝑜 𝑘𝑎ż𝑑𝑒𝑔𝑜 ś𝑟𝑜𝑑𝑜𝑤𝑖𝑠𝑘𝑎.
ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊᴀ ᴘᴏᴡsᴛᴀᴌᴀ ᴡ ʀᴀᴍᴀᴄʜ ᴀᴋᴄᴊɪ ʀᴇᴄᴇɴᴢᴇɴᴄᴋɪᴇᴊ ᴡʏᴅᴀᴡɴɪᴄᴛᴡᴀ sǫɴ.
Mimo, że Hanna S. Białys nie ma jeszcze wyrobionej renomy wśród szerszego grona czytelników kryminałów to po takim debiucie autorka "Robaków w ścianie" może z pewnością liczyć na szybki wzrost notowań. Już sama okładka stanowi przyzwoitą namiastkę czekających na nas mrocznych klimatów w jej pierwszym z trzech tomów serii o komisarzu Bondysie.
Hanna S. Białys, fabułę umiejscawia w swojej rodzimej Bydgoszczy z lat dzieciństwa. Na obrzeżach miasta młoda dziewczyna, będąca na spacerze z psem, znajduje okaleczone zwłoki mężczyzny. W niedługim odstępie czasu w mrocznych zakątkach Bydgoszczy odnajdywane są kolejne martwe, poranione ciała, co wskazuje na serię brutalnych morderstw z motywem przewodnim w tle. Kiedy trop podejmuje wydział kryminalny lokalnej policji z komisarzem Markiem Bondysem na czele, okazuje się, że na kolejnych zwłokach widoczne są powtarzalne znaki. Bondys wraz z zespołem mozolnie buduje rysopis mordercy, co pomoże mu ostatecznie rozszyfrować tajemnicę, której boi się całe miasto.
Główny bohater książki Hanny S. Białys bardzo przypomina mi postać Herculesa Poirot Agathy Christie. Komisarz Bondys, niczym wspomniany detektyw, wykorzystuje znajomość ludzkiej psychiki i wytrwale dąży do uwolnienia swoistych robaków tkwiących w umyśle podejrzanych, aby można było dokonać oczyszczenia ich z zarzutów o popełnione zbrodnie. Autorka cierpliwie buduje w książce narrację, z każdą kolejną stroną wzniecając napięcie. Ciekawym opisom postaci, czy też wnikliwym analizom prowadzonego przez Bondysa śledztwa często towarzyszy dosadny język. Na uwagę zasługują również liczne autorskie epitety, choć humorystyczne to wzmacniające powagę poruszanych problemów. Te zaś, pomimo, że zamknięte w ostatnim kwartale 1996 roku, są ponadczasowe i potrafią postawić czytelnika w sytuacji, kiedy to musi zmierzyć się z własnymi "robakami" i przeorganizować niejednokrotnie hierarchię wartości.
Debiutancki kryminał Hanny S. Białys byłby zapewne lepszy, gdyby autorka rozszerzyła bardziej wątek poboczny, związany z relacją dwójki policjantów, dzielnie wspierających komisarza w jego pracy. Książka mogłaby również być bogatsza o szerszy rys samej Bydgoszczy, choć na potrzeby samej akcji wydaje się, że ukazanie takiej ilości nazw własnych jest wystarczające. Życzmy sobie wielu takich debiutów książkowych, jak ten. Przypuszczam, że pierwszy tom serii skutecznie pobudził apetyt na kolejne części o komisarzu Bondysie i zdecydowanie nie pozostanie obojętny u znacznej części wielbicieli dobrego kryminału.
Recenzja powstała w ramach akcji recenzenckiej Wydawnictwa SQN
Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam tytuł powieści Hanny S. Białys, w moim umyśle od razu coś kliknęło. Z miejsca zapragnęłam poznać tę historię, nawet jeśli miałaby okazać się prawdziwie... odrzucająca (ze względu na tytułowe insekty oczywiście). Już pierwsze strony okazały się jednak na tyle wciągające, że nie było już innej opcji – ja musiałam doczytać tę powieść do samego końca jak najszybciej, by poznać rozwiązanie przedstawionej sprawy.
Bydgoszcz, lata 90. Pewnego dnia na obrzeżach miasta młoda kobieta znajduje zwłoki brutalnie okaleczonego mężczyzny. Wszystko wskazuje na to, że sprawca nie wstydzi się swojego czynu — swoją ofiarę podpisuje i sam naprowadza śledczych na pierwsze tropy. Misternie wyryte napisy na ciele denata prowadzą komisarza Bondysa do kolejnej ofiary. Morderca jednak nie spoczywa na laurach i postanawia ciągnąć swoją brutalną grę dalej. Czy komisarzowi uda się ustalić jego tożsamość, zanim będzie za późno i zanim w mieście wybuchnie prawdziwa panika? Co wspólnego z całą sprawą może mieć pacjentka szpitala psychiatrycznego?
Sam opis brzmiał dla mnie bardzo ciekawie, więc moje nadzieje co do tej powieści były całkiem wysokie. Szczerze liczyłam na to, że powieść ta wciągnie mnie bez reszty i sprawi, że będę w stanie myśleć tylko o niej. Szybko okazało się, że faktycznie się tak wydarzyło, a ja z niecierpliwością oczekiwałam końca pracy, by wrócić do domu i czytać.
Głównym bohaterem powieści jest komisarz Bondys, jednak nie powiedziałabym, że on tak w stu procentach wiedzie tutaj prym. Swój czas antenowy otrzymują również inni bohaterowie, którzy mniej lub bardziej powiązani są z całą sprawą oraz samym komisarzem. Wracając jednak do Bondysa — uważam go za bohatera dobrze wykreowanego, ciekawego i takiego, który rzeczywiście potrafi wzbudzać sympatię w czytelniku. Sama przyłapałam się na tym, że w pewnym momencie zaczęłam myśleć o tej postaci, jak o dobrym i godnym zaufania policjancie.
Docenić muszę to, jak autorka poprowadziła tutaj akcję oraz to, jak skutecznie wodziła mnie za nos, aż do ostatniej strony. Niektóre fragmenty nie było może tak angażujące, jakbym sobie tego życzyła, ale oceniając tę powieść jako całość, muszę napisać, że to kurczę naprawdę świetna książka jest! Okrutnie mocno spodobało mi się też to, jak sprytnie autorka nawiązała tytułowymi robakami do kolejnych tajemnic, które powolutku wypełzały na powierzchnię i zmieniały wiele dotychczasowych przekonań, które rządziły wśród bohaterów książki.
Hanna S. Białys ma bardzo dobre pióro, które zdecydowanie sprawia, że przez tę książkę się płynie — nie przesadzam, 300 stron pochłonęłam praktycznie na raz, a to już chyba coś znaczy. Nie chciałabym, by moja opinia była za słodka, ale nic nie poradzę na to, że ten tytuł jest po prostu bardzo dobry. Myślę, że nawet klimat lat 90. Został oddany świetnie, a wszystkie elementy zostały zgrabnie połączone ze sobą, dzięki czemu powstał właśnie ten tytuł.
Jeżeli poszukujecie wciągającego kryminału, w którym nie brakuje tajemnic, zagadek i ofiar, to zdecydowanie skuście się na tę pozycję. Ja czekam już z niecierpliwością na kolejne tomy cyklu z komisarzem Bondysem w roli głównej.
Robaki to stworzenia, które większość z nas nie darzy sympatią i omija je szerokim łukiem. Symbolika tego niepozornego stworzenia jest różnorodna. W jednej kulturze robak jest symbolem przemiany i odnowy, a w innych śmierci i rozkładu. Robaki mogą symbolizować nasze lęki, obawy i negatywne emocje, które "zżerają" nas od środka. W powieści Hanny Szczukowskiej-Białys tytułowe robaki to sekrety, które powoli wychodzą z ukrycia i rozpełzają się po naszym życiu, gdy tylko stracimy czujność.
W lesie na obrzeżach Bydgoszczy młoda dziewczyna podczas spaceru znajduje zwłoki brutalnie zamordowanego młodego mężczyzny. Śledztwo w sprawie tego morderstwa prowadzi komisarz Bondys. Policjant od razu podejrzewa, że to dopiero początek koszmaru, a zabójca ma ewidentnie do przekazania jakieś przesłanie. Świadczą o tym wyjątkowa skrupulatność i precyzja zadawanych ran, podpisywanie ofiar i napis wycięty na klatce piersiowej denata. Przeczucie nie zawodzi komisarza i wkrótce znajdują kolejne zwłoki. Czy Bondysowi uda się odkryć kto jest zabójcą nim zaatakuje po raz kolejny?
Głównym bohaterem powieści jest komisarz Marek Bondys. To dość specyficzny śledczy, który pali papierosa za papierosem, objada się pączkami, pije kawę litrami, ma niemal chorobliwe zamiłowanie do liczb i liczenia, odprężą się tylko przy mocnych brzmieniach muzyki jednocześnie nie tolerując większości codziennych dźwięków. Bondys jest wnikliwy i nieustępliwy, jednak nawet on ma swoje mroczne sekrety. Autorka stworzyła bardzo ciekawą i nietuzinkową postać, która intryguje czytelnika i szybko zdobywa jego sympatię. Dzięki temu bohaterowi ta książka bardzo dużo zyskuje.
"Robaki w ścianie" to kryminał osadzony w latach 90'. Autorka stworzyła na prawdę świetny klimat, który jest dużym atutem tej powieści. Świetnie oddała atmosferę tamtych lat. Fabuła jest ciekawa i przemyślana. Motyw seryjnego mordercy, choć częsty w powieściach kryminalnych tutaj został przedstawiony w ciekawy i intrygujący sposób. Początkowo akcja biegnie dość spokojnie. Autorka poświęca dużo przestrzeni na opisy tworzące klimat tej powieści. Później akcja nabiera tempa, a my czytamy z co raz większym napięciem. Pisarka mistrzowsko zwodzi czytelnika podrzucając różne tropy, by finalnie zaskoczyć zakończeniem. Książkę czyta się szybko. Hanna S. Białys ma lekkie pióro. Powieść choć chwilami brutalna nie straszy wulgaryzmami, a krótkie rozdziały sprawiają, że czyta się ją szybko i trudno się od niej oderwać. Ciekawym elementem są robaki ukryte na kartach powieści. Odwracając stronę nigdy nie wiemy, kiedy akurat na jakiegoś trafimy.
Hanna Szczukowska-Białys stworzyła nie tylko ciekawą kryminalną historię. Ta książka ma głębsze dno. To opowieść o uprzedzeniach i nietolerancji. Pokazuje jak łatwo można skrzywdzić drugiego człowieka, nie zdając sobie nawet do końca z tego sprawy. Zmusza do głębszych przemyśleń dotyczących odpowiedzialności z swoje czyny i sprawiedliwości. Autorka pokazuje, że każdy ma w ścianach swojego domu metaforyczne robaki, które zaczynają wychodzić na powierzchnię, gdy tylko lekko uchylimy deseczkę.
"Robaki w ścianie" to bardzo udany i dopracowany kryminalny debiut. Świetnie stworzony klimat i wykreowany główny bohater są niewątpliwie zaletą tej powieści. Ciekawa fabuła i nieprzewidywalne rozwiązanie zagadki sprawiają, że czyta się ją z zapartym tchem. To książka dla wszystkich fanów kryminałów. Na pewno godziny spędzone z nią nie będą stracone.
Recenzja powstała w ramach akcji recenzenckiej Wydawnictwa SQN.
„Recenzja powstała w ramach akcji recenzenckiej Wydawnictwa SQN”
Robaki w ścianie
Hanna S. Białys
Jest to debiutancka książka autorki. Do zgłoszenia się w naborze skłonił mnie ciekawy tytuł oraz opis, który był bardzo intrygujący. Jest to pozycja, która zaliczamy do gatunku kryminały i thrillery.
Akcja rozgrywa się w Bydgoszczy w latach 90. Sam początek wprowadza nas w całą atmosferę historii. Poznajemy Agatę, dziewczynę, która choruje schizofrenie. To ona znajduje ofiarę na obrzeżach miasta. Ciało całe było poznaczone małymi ranami i jedna duża na szyi, tak jak by ktoś chciał ofierze odciąć głowę. Dziewczyna nie wie czy to rzeczywistość czy mózg płata jej figle. W kolejnym rozdziale poznajemy głównego bohatera czyli komisarza Marka Bondysa. Kolejny rozdział przenosi nas do całkiem innego otoczenia i czasu. Jest Boże ciało i prawie osiemnastoletni Robert postanawia się powiesić. Przez szykanowanie i zastraszanie przez swoją orientację, postanawia targnąć się swoje życie.
Wracając do głównego wątku, nie było to zwykle morderstwo lecz dokładnie przeanalizowane. Ofiara ta posiadała kilkaset równych nacięć na całym ciele, ofierze poderżnięto gardło a co ciekawsze w ciało była wbita karta z danymi ofiary. I napis na ciele HOMO czy jest coś bardziej szokującego. Komisarz Marek bierze sprawy w swoje ręce i zaczyna swoje dochodzenie. Wszystko się zmienia gdy znajdują drugie ciało z dokładnie tak samo pocięte i opisane. Powieść wciąga od pierwszych stron i trzyma w napięciu aż do ostatniej strony.
Historia napisana z perspektywy wielu osób, niekiedy brakuje większego opisu aby szybciej domyślić się o którą postać w danym momencie chodzi. Ale taki sposób pisania pozwala nam poznać szerzej sprawę i nie podaje nam na tacy rozwiązania co pozytywnie wpływa na odbiór pozycji. Niekiedy miałam wrażenie że niektóre rozdziały były specjalnie wplątane aby utrudnić czytelnikowi rozwiązania zagadki, przez co zakończenie jest jeszcze bardziej szokujące.
Uważam, że jako debiut autorką postawiła sobie dość wysoko poprzeczkę. Plusem powieści jest prosty język dzięki czemu książkę czyta się ekspresowo. Mam nadzieję że kolejna pozycja z przygodami Komisarza Bondysa będzie równie ciekawa i zagadkowa.
Oczywiście sięgnę po kolejną książkę autorki. I polecam każdej osobie, która kocha dobry kryminał.
ROBAKI W ŚCIANIE to debiut kryminalny i zarazem pierwszy tom serii z komisarzem Markiem Bondysem.
To powieść lżejszego kalibru, więc nie uświadczyłam tu krwi lejącej się strumieniami, pędzącego śledztwa i wielkich emocji, ale nieźle bawić podczas lektury. Krótkie rozdziały dodawały dynamiki i sprawiły, że powieść czyta się praktycznie sama, pomimo początkowego wolnego tempa akcji. Podobało mi się, że fabuła została umiejscowiona w latach 90, autorka dobrze oddała ponury klimat tamtejszych lat. Postać komisarza Bondysa również wzbudziła moją sympatię.
Owszem znalazły się drobne minusy, jak zbyteczne wątki, które nie wnosiły nic do fabuły i czasem mało kształtne dialogi między bohaterami. Ale zważając na to, że to pierwsza książka autorki, to było nieźle. Liczę, że w następnej części będzie już tylko lepiej, a ponowne spotkanie z komisarza i jego ekipą wzbudzi więcej emocji.
Uwielbiam sięgać po debiuty, a tym samym poznawać nowych autorów i być z nimi od pierwszej wydanej historii. „Robaki w ścianie” – debiutancka powieść Hanny Szczukowskiej-Białys przyciągnęła mnie do siebie mroczną okładką i równie intrygującym opisem. Historia ta okazała się wyśmienitym początkiem świetnie zapowiadającej się serii kryminalnej.
Każda rodzina ma swoje sekrety i swoje robactwo ukryte w ścianach – wystarczy tylko poruszyć pierwszą deseczkę…
Hanna Szczukowska-Białys na kartach swojej debiutanckiej powieści przenosi nas do Bydgoszczy lat 90. Podczas spaceru z psem młoda dziewczyna odkrywa w lesie okaleczone zwłoki mężczyzny. Sprawca nie wstydzi się swojego dzieła, wręcz przeciwnie, podpisując ofiarę imieniem i nazwiskiem szybko naprowadza śledczych na pierwsze tropy. Niebawem zostają odnalezione kolejne zwłoki. Czy doświadczony komisarz prowadzący śledztwo zdąży złapać zabójcę, nim zginie kolejna osoba?
„Robaki w ścianie” to bez wątpienia kolejny debiut na naszych rodzimym rynku wydawniczym, który zasługuje na uwagę miłośników gatunku. Autorka idealnie oddała klimat lat 90., oddając w nasze ręce powieść przesiąkniętą brudem, nienawiścią i nietolerancją do osób o innej orientacji seksualnej.
Już pierwsze strony powieści dają nam do zrozumienia, że przyjdzie nam się zmierzyć z niełatwą lekturą i dość skomplikowanym i trudnym śledztwem. Historia wciągnęła mnie bez reszty, z każdą przeczytaną stroną coraz bardziej czułam się zaintrygowana prowadzonym śledztwem i wspólnie z komisarzem próbowałam rozwikłać zagadkę tajemniczych morderstw. Autorka wodziła mnie za nos, umiejętnie podrzucała mylne tropy, tym samym napięcie, które było moim towarzyszem podczas lektury niemal od pierwszej strony, pozostało nim do samego końca. Autorka zadbała również o dość szczegółowe opisy zbrodni, a ja jakoś fanka takich historii, właśnie tych szczegółów wypatruje.
„Robaki w ścianie” to rzetelnie skonstruowany, przemyślany i dopracowany w każdym szczególe kryminał, który z pewnością wyróżnia się na tle innych historii. Książkę czytało mi się bardzo dobrze, zafascynowana śledztwem śledziłam kolejne wydarzenia i nawet nie wiem, kiedy dobrnęłam do zaskakującego finału. Na pewno sięgnę po kolejne książki autorki, bo nie ukrywam, że ciekawi mnie, jakie jeszcze sprawy do rozwiązania czekają na komisarza Bondysa.
Jeżeli lubicie kryminały osadzone w latach 90., to myślę, że „Robaki w ścianie” będzie pozycją, która w pełni Was usatysfakcjonuje. Polecam.
Przenosimy się do Bydgoszczy lat 90-tych. To właśnie tam, w tym czasie kobieta znajduje okaleczone zwłoki mężczyzny. Jednak ta zbrodnia okazuje się nie być jedyną.
Do akcji wkracza Bondys, komisarz, który budzi sympatię czytelnika. Czy uda mu się wygrać potyczkę z seryjnym zabójcą?
Bardzo lubię takie kryminały.
Kilka ciekawych wątków, które powoli zmierzają do wspólnego mianownika. Bohaterowie, tworzeni z powoli odsłanianych warstw. Z rozmysłem kreślona część obyczajowa. Całość niezwykle przyjemnie skomponowana. Nie raz uśmiechałam się pod nosem w czasie lektury, a był to uśmiech zadowolenia i satysfakcji.
Autorka nie miała problemu by utrzymać moją uwagę. Czułam się zaintrygowana, ciekawa... nabrałam ogromnej ochoty na więcej.
Pióro lekkie, płynne i plastyczne, dokładnie takie jakie lubię.
Zgrzytała mi jedna rzecz, która pojawiła się kilka razy w treści. Nie zdradzę jaka, bo może Wam nie zgrzytnie. Natomiast na tyle mnie to intrygowało, że szukałam informacji czy dobrze myślę i czy to tarcie ma prawo mieć miejsce. Wychodzi na to, że dobrze myślałam, choć może nie dotarłam do prawdy ?
Jest to debiut i nie ukrywam, że czuć w nim klimat książek autorstwa @robertmalecki.autor co jest atutem, ponieważ autor po prostu świetnie pisze. Natomiast trzymam kciuki bym za jakiś czas czytając kolejną książkę Autorki myślała, że czuć w tym tylko i wyłącznie @hanna.szczukowska.bialys ?
Nie mniej czuję się zachwycona lekturą i #wartojakpieron czytać ?
No i czekam na kolejny tom ?
Zapewne znacie to uczucie, gdy trzymacie w dłoniach debiutancką powieść. Wielka niewiadoma, zagadka i te myśli krążące po głowie spodoba się czy nie? Ja w ostatnim czasie mam szczęście do udanych debiutów. "Robaki w ścianie" przyciągnęły mnie swoim opisem, więc zgłosiłam się do akcji recenzenckiej organizowanej przez Wydawnictwo SQN. Nie ukrywam, miałam pewne obawy co do tej książki ze względu na jej gabaryty. Ponad 500 stron i do tego debiut. I teraz najważniejsze kilka dni temu skończyłam ją czytać, nie zliczę, ile razy siadałam, żeby napisać recenzję i po prostu totalne zaćmienie. Dawno mi się taka sytuacja nie zdarzyła. Przeczytałam tak dobrą książkę, że zabrakło mi słów. "Człowiek człowiekowi wilkiem jest". Bydgoszcz lata 90 -te. Młoda kobieta dokonuje makabrycznego odkrycia w lesie. Jakiś psychopata bestialsko zamordował i powiesił mężczyznę. Mordercy zależało na publicznej ekspozycji jego dzieła. On wcale nie chce utrudniać policji śledztwa, on nawet podpisał zwłoki. Jedno morderstwo pociąga za sobą kolejne. Szaleniec nie próżnuje. Śledztwo prowadzi komisarz Bondys kiedyś pełen zapału, a obecnie jego werwa została zmiażdżona przez brutalność realiów ich profesji, a oczekiwana satysfakcja z pracy zmieniła się w wieczne poczucie niedosytu. Bondys musi się dowiedzieć, co łączy ofiary i czym kieruje się psychopata. Dlaczego zabija i jaki ma motyw? "Robaki w ścianie" to fenomenalny debiut. Książka wciąga już od pierwszych stron. Autorka idealnie odwzorowała klimat lat 90 -tych, pokazała Bydgoszcz, jakiej nie znamy. Życie to spektakl. Ludzie zakładają maskę, żeby wpasować się w otoczenie, w to czego oczekują od nich inni. Zakładają maskę przed samym sobą, udając, że czegoś nie ma, łatwiej jest udawać niż się tym zająć. Rodziny skrywają sekrety, które niczym robaki siedzą w ścianie i czekają na odpowiedni moment, aby wypełznąć. Nietolerancja to słowo, którego nie wyplenimy tak szybko z naszego społeczeństwa. W sposób złośliwy i uszczypliwy szydzimy z osób, które są "inne". A jak wiadomo, słowa mają moc i mogą wyrządzić sporo krzywdy. Okładka zjawiskowa, świetna kreacja bohaterów, brak zbędnych opisów, ciekawa fabuła i zaskakujący finał. Nic dodać, nic ująć. Z niecierpliwością czekam na kolejne części. ,,Recenzja powstała w ramach akcji recenzenckiej Wydawnictwa SQN" .
Już pierwsze strony książki bardzo mnie zaskoczyły. Na początku zbiły mnie z pantałyku. Dlaczego zdania są takie krótkie?! Dlaczego rozdziały są takie krótkie?! Nie dość, że szybko się kończą, to jeszcze kolejny porusza inny wątek! Szybko jednak wpadłam w rytm i podążałam za detektywem Bondysem. Dałam się uwieść dawnej Bydgoszczy (po fabrykach Zachemu niejednokrotnie się włóczyłam), dałam się uwieść osobliwemu palaczowi, który musi zacząć dzień od dwóch pączków do czarnej kawy :) A przede wszystkim dałam się uwieść autorce. Historia trzyma w napięciu do samego końca, nie byłam w stanie rozwikłać tej zagadki, ale jak mówi Bondys "każda rodzina ma swoje robaki".
Jeszcze co do rytmu, przeczytanie jednego rozdziału zajmuje 5 minut, mówienie sobie "jeszcze tylko jeden rozdział" wydaje się niewinne, pod warunkiem, że masz silną wolę aby faktycznie na tym jednym się zatrzymać. Ja przepadłam.
Recenzja powstała w ramach akcji recenzenckiej Wydawnictwa SQN.
Hanna S. Białys to nowe nazwisko, na które warto zwrócić uwagę w gatunku kryminałów utrzymanych w spokojnym rytmie, w których mocno dopracowana jest kreacja świata przedstawionego. Właśnie tak jest w jej debiucie "Robaki w ścianie", który równocześnie jest pierwszym tomem serii z komisarzem Markiem Bondysem. Akcja powieści toczy się w Bydgoszczy w 1996 roku. Zaczyna się mocnym akcentem, który wprowadza element niepokoju - jest kobieta z chorobą psychiczną, która odnajduje porzuconą ofiarę morderstwa. Później jednak skupiamy się na codzienności, na kolejnych, z wysiłkiem odkrywanych elementach śledztwa i postaciach, które w nim uczestniczą. Akcja rozpisana jest na kilka miesięcy, w czasie których mamy czas, by przyjrzeć się również śledczym prywatnie - i dobrze, bo to całkiem niezłe kreacje, do których miło będzie powrócić w kolejnych tomach. Atmosfera historii jest kleista, brudna, pełna tych tytułowych robaków, które lęgną się w każdej rodzinie - to dobra metafora brudnych sekretów, choć momentami dosyć mocno eksploatowana. Sama intryga utrzymana jest w stałym tempie, czuć, że autorka spędziła na jej tworzeniu naprawdę wiele czasu. No i Bydgoszcz! Oddany bardzo dokładnie, z dużym wyczuciem i uczuciem do samego miasta. Ogólnie, mimo iż nie jest to debiut pozbawiony wad, to dużo nam obiecuje - myślę, że Hanna S. Białys w rodzaju spokojnego, skupionego kryminału może nam w przyszłości naprawdę dużo pokazać. I na pewno zamierzam jej postępy obserwować!
"Robaki siedzą pod każdą boazerią i spod każdej boazerii w końcu wyłażą. Każda rodzina ma bowiem swoje sekrety i swoje robactwo ukryte w ścianach - wystarczy tylko poruszyć pierwszą deseczkę."
Bydgoszcz lat 90.
Ta sprawa od początku wydawała się inna, zatrważająca, wręcz osobista. Przywodziła na myśl dzieło psychopaty, który skrupulatne zadbał o każdy szczegół. Precyzyjne cięcia, napis wyryty na klatce piersiowej, a także pozostawienie personaliów ofiary. Chciał, żeby go znaleźli. To pierwsze skojarzenie, które pojawiło sie w myślach komisarza Bondysa po pojawieniu się na miejscu zbrodni. Co kierowało sprawcą? Szaleńczy akt zemsty, czy skrupulatnie zaplanowana zbrodnia? W swojej pracy spotkał się już z wieloma przestępstwami, jednak ta skala okrucieństwa porusza nawet jego. Wkrótce pojawiają się kolejne ofiary, a każda z nich tylko upewnia go w przekonaniu, że to jeszcze nie koniec morderczej serii.
Ten tytuł intrygował mnie od pierwszych zapowiedzi. Wiedziałam, że przy pierwszej okazji będę chciała poruszyć tą "pierwszą deseczką" z niecierpliwością, wyczekując wypływającego robactwa. Tego, które zżera od środka, a tak trudno go wyplenić oraz tego ukrytego, które wypełza w najmniej oczekiwanych momentach. Trzeba przyznać, że fabuła jest przemyślana, szokująca i niepokojąco wciągająca. Na tle ponurej i szarej Bydgoszczy lat 90. obserwujemy ludzkie dramaty, tragedie, ale przede wszystkim śledztwo, które mobilizuje całą miejscową policję. Mozolne, skrupulatne dochodzenie, analizy, przesłuchania. Zbliżając się do połowy zastanawiałam się czym jeszcze autorka mnie zaskoczy i jak wiele pytań pozostanie bez odpowiedzi. Krótkie rozdziały, często zakończone mocnym akcentem tylko potęgowały rosnącą ciekawość.
Wyraziści bohaterowie, realistycznie nakreśleni, mający własne problemy, słabości, "robaki". Komisarz Bondys to typowy glina z ogromnym doświadczeniem, charyzmą i z mnóstwem problemów osobistych."Nie znosi "egoizmu, snobizmu i znieczulicy społecznej". To postać złożona, wielowarstwowa, którą odkrywamy niespiesznie. On także ma swoje demony przeszłości, które coraz głośniej domagają się ukojenia.
"Robaki w ścianie" otwierają serię kryminałów z komisarzem Bondysem i już teraz z niecierpliwością wypatruję kontynuacji. To również debiut Autorki, którego szczerze gratuluję.
Dzieło ma być doskonałe, więc ,,dobre" obrazy należy niszczyć. Bydgoszcz dochodzi do siebie po ostatnich makabrycznych wydarzeniach, a komisarz Bondys...
Czasem potrzeba ofiar, aby móc iść dalej... Komisarz Bondys zawsze wiedział, że daleko mu do sielskiego życia zwykłych śmiertelników. W tym zawodzie...
Przeczytane:2024-06-06, Ocena: 5, Przeczytałem, 52 książki 2024, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2024,
„Każda rodzina ma swoje sekrety i swoje robactwo ukryte w ścianach – wystarczy tylko poruszyć pierwszą deseczkę...”
"Robaki w ścianie" to nie tylko zwykły kryminał, ale również fascynująca podróż w przeszłość. Autorka stworzyła fabułę, która przenosi nas do mrocznej Bydgoszczy lat 90 z autentycznymi opisami. Czytelnik zostaje wciągnięty w intrygującą historię, której zaskakująca fabuła trzyma w napięciu do ostatnich stron. Ten debiut z pewnością zasługuje na uwagę miłośników kryminałów.
Główny bohater stoi przed trudnym zadaniem schwytania seryjnego mordercy, który nie tylko czerpie sadystyczną przyjemność z zabijania, ale również bawi się z śledczymi w kotka i myszkę. Morderca jest nieuchwytny i bezwzględny, a jego działania budzą coraz większy strach wśród mieszkańców miasta. Nie jest to tylko klasyczny kryminał z intrygującą zagadką, ale także głęboka analiza ludzkiej psychiki i relacji międzyludzkich. Autorka z mistrzowską precyzją buduje napięcie, a jej szczegółowe opisy i wyraziste postacie wciągają czytelnika od pierwszych stron. Jej styl pisania sprawia, że przez tę książkę się płynie.
Powieść jest dowodem na to, że polski kryminał ma się dobrze i ma wiele do zaoferowania. To lektura obowiązkowa dla miłośników gatunku, którzy szukają zarówno emocjonującej akcji, jak i głębokiej refleksji nad naturą zła. To nie tylko zagadka, ale także podróż w przeszłość, pełna tajemnic i niebezpieczeństw.
Na koniec zapraszam także do zapoznania się z drugą częścią serii pt. "Męczennicy na płótnie”, której premiera odbędzie się 19 czerwca 2024 roku. Recenzja tego tomu także pojawi się wkrótce na moim profilu.