W tej książce zabiorę Państwa na wyprawę nad Orinoko. Będzie dziko, niebezpiecznie, nielegalnie - zupełnie jak w dziewiętnastowiecznej powieści podróżniczej. Suche pustkowia sawanny, parna gęstwina puszczy; konno, łodzią, na piechotę; pośród dzikich plemion; kolumbijskiej mafii przemytniczej, Gwardii Narodowej, partyzantów i wreszcie opryszków pospolitych, nigdzie nie zrzeszonych...
Przed naszymi oczami będą się działy rzeczy mało prawdopodobne, a jednak istniejące w świecie współczesnym; realne jak nabita na czole śliwa. Z drugiej strony, wszystko rozegra się jak klasyczna, stara baśń: za morzami, za górami i za lasami - na końcu Orinoko.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 1998-11-01
Kategoria: Podróżnicze
ISBN:
Liczba stron: 237
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak
(...) złodzieje to przecież nie są ludzie pracowici. Gdyby byli, nie musieliby kraść.
Tak sobie myślę, że Pana Wojciecha Cejrowskiego to raczej przedstawiać nie trzeba. Podejrzewam, że ma tyle samo miłośników co przeciwników i albo jego program ktoś ogląda, albo wręcz przeciwnie. Z książkami jest podobnie. Ja za sprawą mojego taty uwielbiam spędzać czas w jego towarzystwie zarówno tym telewizyjnym, jak i książkowym, więc nie wahałam się ani chwili czy wziąć do ręki "Piechotą do źródeł Orinoko". Poza tym czytanie pozycji podróżniczych i oglądanie zdjęć z podróży autorów to mój sposób na własne podróże, których odbywać do tej pory nie mogłam. Planuję to jednak nadrobić tyle, że na pod lupkę pójdzie moja własna Polska ziemia. Może kiedyś to się rozszerzy.
Zaczynając każdą pozycję z gatunku podróżniczych mam manię by najpierw obejrzeć zamieszczone w publikacji zdjęcia, a dopiero potem poznawać treść i przygody autora.
W tym wypadku nie było inaczej. Ta myśl, że Pan Wojciech tam był mnie fascynowały, ale chyba tylko do czasu. Czytając "Piechotą do źródeł Orinoko" możemy zauważyć, że dość często Cejrowski powtarza zwrot: "Nie chcecie tu być!", a im głębiej w jego opowieści, tym pewniejsza jestem, że ma rację. Do tej pory przekonana byłam, że chciałabym zwiedzić cały świat, zobaczyć miejsca, które oglądają inni, być tam, gdzie w tej chwili mnie nie ma. Każda kolejna książka podróżnicza mnie w tym utwierdzała, a jednak coś się zmieniło. Tym razem za sprawą Pana Wojtka powiedziałam sobie: STOP!. Nie chcę być wszędzie, nie planuję przeżyć tego, co on, nie chcę być tam gdzie jego zaniosły bose stopy. Wolę swój kraj, swoją miejscowość, swój dom.
I to mnie właśnie cieszy. Że za sprawą książek i opowieści innych mogę poznać miejsca, które chciałabym zobaczyć na własne oczy, ale i takie, które wiem, że omijać będę do końca swych dni. A to, co jest dodatkowym plusem to forma i styl, w jakim Wojciech Cejrowski nam to wszystko podaje. Czytając człowiek czuje, że to jest prawdziwe i realne, że on tam był i to przeżył. Dla mnie dodatkowym plusem jest humor, jakim dysponuje autor, który dla mnie był dodatkową zaletą pozycji.
Ciężko było mi choć na chwilę odłożyć książkę by zająć się życiem codziennym. Wolałam przebywać z autorem kolejne kilometry wzdłuż Orinoko by dotrzeć wraz z nim do celu, do jej źródeł. A po drodze poznać wiele miejsc, nowych ludzi.
Dżungla. Co my o niej wiemy? My mieszkańcy Europy, a dokładnie Polski? Lasy to pierwsze co przychodzi do głowy, prawda? I owszem to prawda, ale to tylko część tego, co kryje się za tym słowem. Dżungla to tak naprawdę niebezpieczeństwo, to prawa, które trzeba przestrzegać i to bezwzględnie jeśli chcemy przeżyć. To nie tak jak u nas np. na drodze: ograniczenie do 50, a ja pojadę 80 i pewnie się uda. Bardzo możliwe, że nic Ci się nie stanie. Ale dżungla to inne niebezpieczeństwa. Rdzenni mieszkańcy wiedzą jak sie zachować, na co uważać, czego się wystrzegać, kiedy trzeba zachować szczególną ostrożność. Warto ich słuchać, ale należy też obserwować otoczenie i słuchać tego, co ma nam do powiedzenia. Dżungla kusi i fascynuje, ale i przeraża, a przynajmniej mnie. Autora głównie fascynuje, kusi i uwodzi, a on na to pozwala. Daje się wodzić za nos i podąża tam, gdzie jego cel - do źródeł. Czy dotrze? Przeczytajcie, bo ja Wam tego nie zdradzę. Podoba mi się zapowiedź kolejnych tytułów i już czekam z niecierpliwością. A choć autor wspomina by jego książki czytać w konkretnej kolejności to nie odczułam dyskomfortu czytając je po swojemu.
Przyznam szczerze, że miałam spore opory przed lekturą. Minęło trochę czasu zanim zdecydowałam się w ogóle na tę książkę. A to za sprawą autora, do którego jakoś tak nie mogłam się przekonać. A dokładniej do maniery wypowiedzi i sposobu bycia tegoż autora. Nadszedł jednak taki dzień, w którym stwierdziłam, czemu nie… Czemu by nie przeczytać choćby jednej książki. I to była dobra decyzja.
Wojciech Cejrowski kilkanaście razy powtarzał w tej książce: „Nie chcecie tu być!”. I ma rację. Nie chciałabym być w tych miejscach, do których on dotarł. Nie chciałabym być w tym miejscu, które było celem jego wyprawy. Nie chciałabym przeżyć tej przygody, którą on przeżył. Ale chcę o tym czytać. Recenzując zupełnie inną książkę podróżniczą napisałam, że są takie miejsca na świecie, do których z różnych powodów nigdy nie pojadę. I bardzo cieszę się, że takie miejsca mogę poznawać czytając książki. Tak jest i w tym przypadku. Ale książka „Piechotą do źródeł Orinoko” jest godna polecenia nie tylko z uwagi na treść, ale też z uwagi na formę i styl, jakim jest napisana…
Na czym polega pewien fenomen tej książki? Jest prawdziwa. Prawdziwa i autentyczna. Przynajmniej ja ją tak odbieram. Cejrowski świetnie oddaje świat, w którym się znalazł w poszukiwaniu przygody. Świat, który go otaczał i ludzi, których spotkał na swojej drodze. Tłumaczy czytelnikowi swoiste reguły, którymi owi napotkani przez niego ludzie się kierują. I jak się w tym wszystkim odnaleźć? Co zrobić, aby osiągnąć cel? Jak rozmawiać z ludźmi, aby osiągnąć cel? Jak się zachowywać, aby osiągnąć cel? Bo na osiągnięcie celu Cejrowski był nastawiony jednoznacznie. Czy cel został osiągnięty? Nie napiszę. Przeczytajcie…
Obserwacja, obserwacja i jeszcze raz obserwacja. Gdyby dodać do tego umiejętność łączenia faktów i wyciągania wniosków, zdolność do przystosowania się do otaczającej nas w danej chwili rzeczywistości i cierpliwość… morze cierpliwości… możemy zaryzykować stwierdzenie, że to jest klucz do sukcesu.
Dżungla. Dżungla rządzi się swoimi prawami i tych praw należy bezwzględnie przestrzegać. Dlaczego? Ano dlatego, że w dżungli na każdym niemalże kroku czyhają na człowieka niebezpieczeństwa. Ludzie zamieszkujący dżunglę wiedzą, jak się w tym gąszczu praw i prawił odnaleźć. Kiedy trzeba zachować szczególną ostrożność. Czego się wystrzegać. Co jest pomocne, a co stwarzające zagrożenie. Co innego człowiek, który pochodzi z totalnie odmiennego świata. Grunt, to słuchać tych, którzy na dżungli się znają. Dżungla kusi. Kusi egzotyką i przygodą. Dżungla zachwyca. Zachwyca różnorodnością przyrody. Dżungla przeraża. Mnie przeraża wszystkim. A autora? A autora fascynuje i uwodzi. Cejrowski wręcz upaja się każdym dniem spędzonym w Amazonii. Każdym spotkaniem z tamtejszymi mieszkańcami. I zainteresowany jest jedynie poznaniem Amazonii i jej mieszkańców. Poznaniem rzeczywistym, a nie powierzchownym…
O czym jest ta książka? Właśnie o tym. O wyprawie do Amazonii. O spotkaniu z drugim człowiekiem. I o tym, że należy mieć marzenia i nie bać ich realizacji. Nawet wtedy, gdy z początku ta realizacja będzie wydawać się nieosiągalna. Nawet wtedy, gdy trzeba będzie podjąć niemały trud.
„Piechotą do źródeł Orinoko” to książka napisana pierwszorzędnie. Autor doskonale operuje słowem. Mało tego! Robi to w taki sposób, że naprawdę trudno oderwać się od książki. Chciałoby się czytać więcej i więcej. Być może siłą przyciągającą jest bijąca autentyczność. Tak, uważam że Cejrowski jest bardzo szczery gawędząc o podążaniu do źródeł Orinoko.
Książkę przeczytałam z zainteresowanie, jak wszystkie wydane dzieła Cejrowskiego. Podróżnik to dobry gawędziarz, potrafi zaciekawić, rozśmieszyć i doprowazić do refleksji. Wyprawa, o której pisał miała miejsce w 1997r. Ładne wydanie lektury.
Pan Wojtek bardzo ciekawie opowiada i przedstawia życie w zupełnie innych kulturach w oryginalny sposób. Sam wszystkiego doświadcza. I była to bardzo interesująca wyprawa. Dokładnie opisuje wszystkie niebezpieczeństwa czyhające w dżungli. Choć mógłby sobie darować niektóre wagi na temat kobiet i Niemców. Bardziej jednak podobała mi się ,,Wyspa na prerii".
Cejrowski jest dość specyficzny w swoim przekazie, ale, przyznać mu trzeba, snuć opowieści umie pierwszorzędnie. Dżungla malowana jego słowami staje się żywa i namacalna, komentarze odautorskie wywołują uśmiech na twarzy, zaś prosty język sprawia, że czujemy się dobrze i swojsko podczas lektury. Już dawno książka mnie tak nie odprężyła. Polecam serdecznie, zwłaszcza tym, co muszą trochę przysiąść i odetchnąć. Barwne opisy Orinoko wam to zapewnią.
Jest to książka przygodowa i podróżnicza. Mądra, a jednocześnie pełna humoru. Sprawia, że czytelnik zaczyna się głośno śmiać. Jest to także album...
Magia. Tajemnica. Niebezpieczeństwo. W kolejnej części przygód Gringo staniesz w oko z ostatnim szamanem plemienia Carapana. Tym razem niezmordowany eksplorator...
Praca jest ważna, ale powinna prowadzić do odpoczynku. Całe twoje życie powinno prowadzić do odpoczynku. I prowadzi, choć może o tym nie myślisz. Sam Bóg odpoczywał po stworzeniu świata, choć przecież nigdy się nie zmęczył. I tak jak wszystko inne, co uczynił wcześniej, było dobre, tak dobry był też Jego odpoczynek. Pamiętaj o tym.
Więcej