Podróżnik i pionier kina czy szaleniec, uparty eksperymentator i morderca? Najnowszy komiks Guya Delisle to opowieść o niezwykłej postaci, jaką był Eadweard Muybridge!
Czasy gorączki złota w Kalifornii to wielkie pieniądze, ryzykowne decyzje i śmiałe marzenia. To wtedy Muybridge przybywa do Ameryki i wkrótce zostaje jednym z najsłynniejszych fotografów swoich czasów.
Z pomocą najbogatszego człowieka w Stanach Zjednoczonych, Lelanda Stanforda, udaje mu się dokonać bezprecedensowego wyczynu: uchwycić na fotograficznej kliszy bieg galopującego konia. Dzięki temu staje się tym, który zatrzymał czas, a także pierwszym, który wyświetlił film, na długo przed Edisonem i braćmi Lumière.
Oto burzliwa biografia pioniera kinematografii Eadwearda Muybridge'a, a zarazem panorama czasów, w których żył. Znany ze swoich reporterskich komiksów Guy Delisle (m.in. „Kroniki jerozolimskie”, „Kroniki birmańskie”, „Pjongjang”) tym razem sięga w przeszłość, by przyjrzeć się momentowi wynalezienia fotografii, zachwiania pozycji malarstwa i początku kina.
Wydawnictwo: Kultura gniewu
Data wydania: 2024-10-15
Kategoria: Komiksy
ISBN:
Liczba stron: 208
Tłumaczenie: Katarzyna Koła-Bielawska
Komiksowy travelogue, czyli dziennik z podróży do stolicy Korei Północnej. Guy Delisle, kanadyjski rysownik i animator, wyjechał służbowo...
W „Vademecum złego ojca” fani komiksowych travelogów Guya Delisle znajdą wszystkie charakterystyczne dla tego twórcy elementy...
Przeczytane:2024-11-12, Ocena: 6, Przeczytałam,
Sprawa jest prosta - jeśli Wydawnictwo Kultura Gniewu oferuje ci komiksowy album autorstwa Guya Delisle, to nie można odmówić sobie przyjemność spotkania z tym dziełem, po prostu nie można... I dlatego też z wielką przyjemnością i nie mniejszą ciekawością sięgnęłam po świeżo wydany tytuł pt. ,,W ułamku sekundy", będący bardzo ciekawą, biograficzną i niezwykle klimatyczną opowieścią o człowieku, który w jakimś względzie odmienił świat... Zapraszam was do poznania recenzji tej pozycji.
EADWARD MUYBRIDGE - to właśnie o tej wielkiej postaci z dziejów fotografii i początków kina opowiada ten komiks, przedstawiając jego amerykańską emigrację, spotkania z największymi osobistościami drugiej połowy XIX stulecia, jak i również wkład w rozwój fotografii. Wkład, będący chęcią spełnienia pragnienia słynnego amerykańskiego przedsiębiorcy Lelanda Stanforda, którego marzeniem było uchwycenie na fotografii galopującego konia i tym samym zdobycia dowodu na to, że ten odrywa podczas biegu wszystkie cztery kończyny. Nie było to sprawą łatwą, ale wedle Muybridge'a też i nie niemożliwą...
Guy Delisle nie zwykł pisać biografii, ale gdy już się do tego zabrał, to wyszło coś naprawdę interesującego. Bo z jednej strony jest to opowieść o angielskim fotografie i marzycielu, która ukazuje jego pasję, burzliwe życie osobiste z oskarżeniem o zabójstwo człowieka i kolejne lata ciężkiej pracy, której zwieńczeniem miała być wyżej opisana fotografia konia..., ale z drugiej strony jest to też opowieść o końcu dawnego i początku nowoczesnego świata, który miał się rozpocząć właśnie za sprawą umysłów i poświęceń takich ludzi, jak Muybridge, Stanford, Edison i Tesla. I na obu polach tej relacji jest równie barwnie, ciekawie i udanie.
Delisle zachował w tej opowieści to, co doskonale znamy i uwielbiamy z jego innych prac - lekkość łączenia historycznej relacji z tym, co dramatyczne, czasami komediowe, ale nierzadko też i wielce przygodowe, gdy oto śledzimy kolejne perturbacje Muybridge'a i jego współpracowników, którzy musieli wielokrotnie ponieść klęskę, by wreszcie osiągnąć zamierzony cel. Efektem jest po części dzieło popularnonaukowe, które mówi nam o tamtych czasach, o tamtych ludziach i tamtej fascynacji fotografią i kinem więcej, aniżeli akademickie podręczniki, czyniąc to jednocześnie w sposób niezwykle atrakcyjny, zaskakujący na polu scenariusza i klimatyczny. To czyta się i ogląda - nomen omen, niczym film.
Ciekawi bohaterowie, równie intrygujące spojrzenie na świat sprzed ponad 150 lat, jak i rzecz chyba w tym wszystkim najważniejsza - fascynujący obraz kształtowania i zmieniania się sztuki fotografii. To właśnie te elementy dają tej opowieści to coś, co określiłabym szeroko rozumianym pojęciem jakości, gdzie naprawdę interesują nas życiorysy Muybridge'a i innych bohaterów, gdzie chłoniemy obraz tamtej rzeczywistości i codzienności życia i gdzie wreszcie odkrywamy najważniejsze dni i chwile, które zmieniły na zawsze fotografię i tak naprawdę dały początek kinematografii. To nauka, ale i też rozrywka, podane w iście wyśmienitym stylu.
Wszystkiego tego dopełnia bardzo ładna dla oka, klimatyczna, charakterystyczna dla twórczości tego autora ilustracyjna szata, którą charakteryzuje elegancka prostota formy, lekkość kreski, dosyć duża dbałość o detale, jak i też bardzo zauważalna, subtelna ironia. Bo te rysunki są naprawdę ciekawe, ale przy tym i oscylujące gdzieś na granicy bajkowości i reportażu, co w tym przypadku zdaje się być idealnym rozwiązaniem. I te kolory - w głównej mierze szarość, ale od czasu od czasu przełamywana naprawdę odważnymi, jaskrawymi i mocnymi barwami.
To bardzo ciekawa, porywająca, mogąca czegoś nas nauczyć i jednocześnie zapewniająca doskonałą rozrywkę, lektura. I jednocześnie jest to komiks dla bardzo szerokiego grona odbiorców, gdyż znajdą tu dla siebie wiele miłośnicy biografii, historycznego reportażu, jak i dobrej, obyczajowej relacji o przewrotności ludzkich losów, jakiej to doświadcza tu główny bohater. Kolejny też raz Guy Delisle potwierdza to, że należy on do grona absolutnie najlepszych europejskich twórców komiksów naszych czasów, co widać pięknie na kartach tego tytułu.
,,W ułamku sekundy" to komiks, który zaskakuje, intryguje i zapewnia wielkie emocje, uświadamiając nas jednocześnie o tym, jak wielkich zasług dla fotografii i kina dokonał główny bohater. To dobra literatura komiksu, którą w mej ocenie warto poznać i następnie należycie docenić. I dlatego też ze swej strony gorąco polecam i zachęcam was do sięgnięcia po ten tytuł