Najnowszy komiks Guya Delisle, jednego z najpopularnieszych autorów komiksów ostatnich lat. Jego ,,Pjongjang", ,,Kroniki birmańskie", czy ,,Kroniki jerozolimskie" należą do kanonu współczesnej powieści graficznej.
Przez trzy lata, począwszy od 16 roku życia, Guy Delisle pracował w fabryce celulozy i papieru w Quebecu. ,,Kroniki młodości" to zapis tego czasu - codziennych rytmów życia w fabryce i dwunastogodzinnych zmian, które autor spędzał w gorącym, głośnym budynku wypełnionym skomplikowaną maszynerią.
Delisle przyjmuje znaną ze swoich poprzednich komiksów perspektywę outsidera. Tym razem jednak nie jest obcym w obcym kraju, ale chłopcem wśród mężczyzn. Chłopcem w trakcie uniwersalnego rytuału przejścia, jakim jest letnia praca. W ,,Kronikach młodości" Delisle wyczulony jest na hipokryzję, podkreśla napięcia klasowe i wszechobecny w fabryce seksizm, ale nie rezygnuje z charakterystycznego dla siebie poczucia humoru.
Wydawnictwo: Kultura gniewu
Data wydania: 2021-08-26
Kategoria: Komiksy
ISBN:
Liczba stron: 144
"Spotkanie z twórczością Guy'a Delisle, to gwarancja spotkania z niezwykle wysmakowaną, inteligentną i emocjonalną sztuką komiksu. Tak było w przypadku jego wielkich dzieł - "Shenzhen" oraz "Pjongjang"... i tak też jest w przypadku komiksu "Kroniki z młodości", który ukazał się właśnie w naszym kraju nakładem Wydawnictwa Kultura Gniewu. Zapraszam do poznania recenzji tej pozycji.
Nie będzie dla nikogo zaskoczeniem fakt, iż opowieść ta stanowi kolejną odsłonę autobiograficznej relacji autora, tym razem ukazującą jego młodzieńcze lata. Oto bowiem Guy Delisle w wieku szesnastu lat zatrudnia się na czas wakacji w miejscowej fabryce papieru, powtarzając ów plan również na czas dwóch kolejnych, letnich wakacji. Tam spotyka się po raz pierwszy z zawodową, ciężką, fizyczną pracą, jak i również styka ze światem dorosłych mężczyzn, który to fakt w jakimś sensie zakończy dzieciństwo głównego bohatera...
Humor, szczypta karykatury, ale też i mocne, poruszające emocje - to właśnie te środki służą autorowi do konstruowania tej ciekawej, choć też i specyficznej opowieści. Ciekawej za sprawą komediowego charakteru tej relacji oraz interesującego spojrzenia na nastoletnie wcielenie Guy'a Delisle - tym bardziej, iż mieliśmy przyjemność poznać go również jako dorosłego i dojrzałego mężczyznę. Specyfika komiksu bierze się zaś z faktu, iż nie ma tu wartkiej akcji, wielkiej przygody i scen rodem z filmowych hitów..., ale jest za to piękna historia o zwykłym życiu.
Na scenariusz opowieści składają się kolejne sceny, wątki i zdarzenia z udziałem głównego bohatera, którym to daje początek rozmowa z dyrektorem fabryki. Następnie strony, to już praca Guy'a, poznawanie załogi zakładu oraz procesu tworzenia papieru, który został opisany tu w bardzo szczegółowy sposób. O wiele ciekawszą wydaje się jednak relacja chłopca z dorosłymi pracownikami fabryki, które z czasem ewoluują i stają się bardziej koleżeńskie, czy też choćby opowieść o jego pierwszym zauroczeniu sympatyczną koleżanką. I proces ten powtarza się cyklicznie przez trzy kolejne, letnie wakacje, gdzie to zmieniają się okoliczności i sam bohater, ale niezmienną pozostaje fabryczna codzienność. To niespieszna, klimatyczna i potrafiąca zaintrygować czytelnika, jak i też rozbawić, codzienność.
Guy Delisle - nastoletni Guy Delisle, to postać interesująca, w jakiejś mierze wycofana, ale też i już potrafiąca odbierać życie nie zawsze na serio i z lekkim przymrużeniem oka, co doskonale znany z jego komiksów o dorosłym życiu. I ten sposób bycia bardzo mi tu odpowiada, intryguje i sprawia wielką przyjemność podczas poznawania tego bohatera. To również, w mej ocenie perfekcyjnie uchwycone, dorastania człowieka, który z beztroskiego i chyba też nieco naiwnego nastolatka, staje się bardziej świadomym tego, czym jest dorosłe życie, mężczyzną.
Bardzo udanie jawi się ilustracyjna szata tego tytułu, dopracowana w absolutnie każdym względzie. To prostota cartoonowej formy, lekkość i surowość kreski i niekoniecznie największa szczegółowość, ale w finalnym efekcie dokładnie to, co powinniśmy zobaczyć. A tym czymś jest codzienność pracy w fabryce, zwyczajni ludzie i emocje, które pojawiają się na ich twarzach. Do tego mamy szarość i biel z wyróżniającą się na tym tle żółcią, której kolor ma m.in. koszulka głównego bohatera. Jest pięknie.
Lubię komiksowe opowieści o prostocie życia, gdyż często to właśnie one potrafią przekazać sobą więcej odczuć, doznań i emocji, aniżeli spektakularne historie. Takim właśnie jest ten komiks, którego poznawanie niesie wielką przyjemność, relaks i odprężenie, jak i wreszcie chwilę na zastanowienie się nad tym, jacy my byliśmy w wieku nastu lat i jak bardzo – a być może wcale nie aż tak, się zmieniliśmy. To obyczajowo-biograficzna odsłona ambitnego komiksu, którą docenią wszyscy ci, którzy poszukują w tym nurcie czegoś więcej, niż tylko efektownej rozrywki.
"Kroniki z młodości" Guy'a Delisle, to niezwykle reprezentatywny tytuł w twórczym dorobku tego autora, który oddaje sobą w pełni jego naturę, pomysł na sztukę komiksu i wielki talent. To mądra, niespieszna i bardzo klimatyczna relacja o prozie życia i wkraczaniu w dorosłość, która tyleż nas bawi swoim komediowym kolorytem, co i porusza emocjami. Polecam, na czas niespiesznej, jesiennej lektury.
KRONIKI Z LETNIEJ PRACY
Guy Delisle najbardziej znany jest ze swoich komiksowych relacji z podróży do niegościnnych, obcych mu kulturowo krajów. Ale oprócz nich tworzył też zarówno biografie innych osób (znakomity ,,Zakładnik") czy humorystyczne relacje z bycia rodzicem. Teraz zaś oddaje w nasze ręce kolejny element swojej autobiografii, skupiony tym razem na wkraczaniu w dorosłe życie i podejmowaniu pierwszych zajęć, jakich się miał w nim imać. A wszystko to albumie, który bawi, intryguje i skłania do zadumy.
Guy Delisle ma szesnaście lat, kiedy postanawia zatrudnić się w fabryce celulozy i papieru, żeby zarobić na naukę. To tylko letnia praca, powtarzana co roku przez trzy lata, ale jednocześnie staje się także swoistym wkroczeniem w dorosłość. Jakie nauki z tego okresu wyniesie Delisle? I co poza pracą czeka tu na niego?
https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2021/09/kroniki-z-modosci-guy-delisle.html
„Shenzhen” to zabawne i błyskotliwe obserwacje Delisle z życia w położonym na południu Chin industrialnym mieście-molochu, odciętym od reszty...
Po pobycie w Korei Północnej kanadyjski rysownik i animator wyrusza do Birmy. Ale tym razem nie w celach służbowych, wręcz przeciwnie. To Nadege, żona...
Przeczytane:2021-10-03, Ocena: 6, Przeczytałem,
Bezsprzecznie największą „komiksową” popularność przyniósł autorowi cykl jego „podróżniczych reportaży”, w których to zabierał on czytelnika w różne zakątki świata i w przystępnej graficznej formie prezentował swoje poglądy na temat danego miejsca. W przypadku albumu Kroniki z młodości również mamy do czynienia z pewną formą „podróży”. Tym razem jednak autor nie zabiera nas do „egzotycznego” kraju, ale do swojej przeszłości. Na kolejnych stronach komiksu przedstawia on pewien krótki wycinek czasu lat 80. Kiedy to jako nastolatek pracował w ogromnej fabryce celulozy.
Guy Delisle przedstawia swoją pracę w fabryce w identycznej „formie”, jak opisywał on swoje zagraniczne eskapady. Początkowo skupia się on na jednym elemencie historii (w tym przypadku wielkich maszynach i pozornie skomplikowanych urządzeniach). Z każdą kolejną stroną jego wspomnienia nabierają jednak większej głębi i stają się złożoną opowieścią o ciężkiej pracy i różnych klasach społecznych. Z jednej strony przedstawia on tu robotników codziennie wykonujących swoje ciężkie obowiązki, za które niekoniecznie są doceniani. Po drugiej stronie barykady ustawia on samego siebie, jako młodego człowieka marzącego o innej przyszłości, dla którego pobyt w fabryce jest tylko małym wycinkiem czasu na drodze wielkiej kariery. W treści komiksu znalazło się również miejsca na ukazanie przez twórcę jego skomplikowanych relacji z ojcem.
Podobnie jak w innych dziełach Delisle’a, nic nie jest jednak tutaj nazbyt oczywiste i podane w prostej formie. Każdy kadr czy scena ma tutaj jakieś „większe” znaczenie, które każdy czytelnik może interpretować na swój własny sposób. Ma to swój urok, który na pewno powinien zachwycić jego fanów. Jeśli jednak dla kogoś ma to być pierwszy komiks tego autora, to nie będzie to najlepszy wybór. Lepiej jest sięgnąć po któryś z innych tytułów z serii „Kroniki…”, aby przywyknąć do stylu twórcy.
Cała recenzja na: