W krainie kota

Ocena: 4.83 (12 głosów)
Inne wydania:

Ewa jest żoną lekarza i spodziewa się dziecka . Wiedziona tajemniczym impulsem, zjada w nocy korzeń nieznanej rośliny. Gdy Jonyk liczy trzy miesiące, w domu zjawia się dziwny KOT. Jest wysłannikiem z Krainy Tarota, w której Ewa i jej synek mają do spełnienia bardzo ważną misję. Książka magiczna przykłuwająca uwagę od pierwszego zdania.

Informacje dodatkowe o W krainie kota:

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 1996 (data przybliżona)
Kategoria: Dla dzieci
Kategoria wiekowa: 9-12 lat
ISBN: 978-83-08-04158-1
Liczba stron: 216
Język oryginału: polski

więcej

Kup książkę W krainie kota

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

W krainie kota - opinie o książce

Avatar użytkownika - Sylph
Sylph
Przeczytane:2022-07-03,

"W Krainie Kota" opowiada o Ewie, która będąc w ciąży przez nagłą zachciankę zjadła korzeń w środku nocy. Po tym wydarzeniu w jej życiu zaczęły się dziać coraz dziwniejsze rzeczy. Realność zaciera się ze snem, gdy tajemniczy Kot i dziecko Ewy zaczynają mówić... Powieść ta jest nietypowa. Skierowana głównie do dzieci, ale nie tylko. Ma wiele wspólnego z Alicją w Krainie Czarów i to mi się bardzo podobało. Wydarzenia przeplatają się między rzeczywistością a magiczną krainą. Historia nie jest skomplikowana, ale to działa na korzyść. Świetne było to, że czytelnik tak jak i główna bohaterka jest wrzucony na głęboką wodę, trzeba zaakceptować ciąg wydarzeń bez zbędnych pytań - jest jak jest. Bardzo się cieszę, że miałam okazję sięgnąć po twórczość pani Doroty Terakowskiej. Widać warsztat pisarski, płynnie się czyta jej książkę a postacie są interesujące. Dodatkowo jeśli ktoś lubi Tarota to miło się zaskoczy, jest tutaj dużo nawiązań do niego :)

Link do opinii
Avatar użytkownika - adreswyobraznia
adreswyobraznia
Przeczytane:2015-11-14, Ocena: 3, Przeczytałam, 26 książek 2015,
Baśniowa opowieść Doroty Terakowskiej o młodej mamie, jej dziecku i kocie o zabawnym imieniu Kotyk. Sen przeplata się tu z jawą - i okazuje się, że te dwa światy mają ze sobą więcej wspólnego niż się wydaje. Trudno powiedzieć do kogo adresowana jest ta książka. Zdaje się być zbyt przewidywalna dla dorosłych i zbyt dziwna (?) dla dzieci. Jest w niej mnóstwo magicznych elementów: od tajemniczego korzenia (który Ewa - mama, z sobie nawet nieznanych powodów zjada pewnej nocy), po Kotyka i jego krainę, karty tarota, królewskie ubranko... Trochę tego dużo. Może za dużo? Portrety psychologiczne również nie są mocną stroną tej opowieści i trudno się z nimi identyfikować. Zwłaszcza Adam i Ewa wydają mi się sztuczni. Dużo lepiej wypadają osoby po drugiej stronie, te ze świata snu. Spodobała mi się natomiast sama Kraina Kota i jej cztery królestwa. Akurat tu, można było sobie trochę pofantazjować, poszukać odwołań do rzeczywistości, zastanowić się nad czymś głębszym. Lubię twórczość pani Terakowskiej, ale Kraina Kota jakoś mnie nie urzekła. Owszem nie brak jej ciepła, są momenty, kiedy wywołuje uśmiech (np. fragment, w którym Ewa próbuje wydostać tonącego kota z beczki - to mój ulubiony). Ale całość - nie dla mnie. To taka, ot bajka, na długo w myślach nie zostaje.
Link do opinii
Jak zepsuć całkiem dobrą powieść? W co drugim (albo i częściej) zdaniu użyć spójnika "gdyż", w co czwartym - spójnika "iż", większość zdań zakończyć wykrzyknikiem. Młode małżeństwo, Ewa i Adam (obydwoje ok. 30-tki), właśnie spodziewają się dziecka. Ewa jest w 4-tym miesiącu ciąży, kiedy pewnej nocy budzi się i wychodzi do ogrodu. Tam gołymi rękami wykopuje jakiś tajemniczy korzeń i go...zjada. Rano nie jest pewna, czy to się jej przyśniło, czy zdarzyło naprawdę? Później zapomina o tym. Dziecko rodzi się w normalnym terminie, poród też jest dość standardowy - trwa 13 godzin i 13 minut. I wydaje się, że wszystko jest całkiem normalnie, gdy 13 dnia po porodzie, podczas gotowania zupki dla niemowlęcia (i tu następna denerwująca nieścisłość: jakież to ZUPKI jadają noworodki?) Ewa słyszy, że ktoś (niemowlę?) mówi o kocie, który topi się w beczce. Najpierw z niedowierzaniem, potem z zaniepokojeniem Ewa obserwuje dziecko. Jednak w końcu idzie do ogrodu i sprawdza beczkę (hmmm, tu znów zupełna fikcja - chciałabym zobaczyć kobietę, nawet bardzo wysportowaną, która niecałe 2 tygodnie po porodzie wskakuje i wychodzi z beczki, która ma ponad 2 metry). W beczce rzeczywiście jest kot - no i tu następna rzecz, do której można się przyczepić. Kot to samiec, kocur - i jest trójkolorowy. A w 99,9% trójkolorowe koty to kocice (cecha sprzężona z płcią). No ale niech tam, kocur jest czarodziejski, więc się już nie czepiam;) Potem zdarza się jeszcze śmieszna pomyłka w urzędzie stanu cywilnego, gdzie pijany urzędnik wpisuje do metryki dziecka "Jonyk" zamiast "Jan" (Janek). Ewa trochę się martwi, że dziecko ma oczy różnego koloru (tak samo zresztą, jak kot - Kotyk) i rude włosy. Wkrótce jednak się okaże, że kolor włosów i oczu to żaden problem, bo w trakcie snu, nocami, Ewa, Jonyk i Kotyk zaczynają podróżować po tajemniczej krainie (potem okaże się, że to kraina Tarota). Ewa i jej kompani mają za zadanie odnaleźć zaginionego księcia Theta - o czym początkowo Ewa nie ma pojęcia. Wędrówki w krainie Tarota są dla przybyszów skrajnie niebezpieczne, bo czyha na nich zła Gimel. W trakcie nocnych podróży po krainie Tarota Ewa poznaje również swoją przeszłość, odnajduje w końcu swoją rodzinę i w końcu dowiaduje się, dlaczego 27 lat wcześniej znalazła się sama, w dziwnym ubraniu, na ulicach miasta. To wtedy znalazła ją siostra Amata i zabrała do sierocińca. Ewa była nawet podejrzewana o autyzm, bo przez kilka lat nie mówiła - jednak siostra Amata nie pozwoliła zabrać Ewy do przytułku dla niepełnosprawnych umysłowo. Ewa w końcu zaczęła mówić; dzięki swej wytrwałości dobrze się uczyła i skończyła dobre studia. Nigdy nie zerwała kontaktu z sierocińcem, z siostrą Amatą i swą serdeczną przyjaciółką, Cecylią, która została dyrektorką sierocińca. To właśnie tam, w sierocińcu, w którym Ewa się wychowała, pewnego dnia pojawia się kilkunastoletni chłopiec, autystyk. Dziecko nie nawiązywała kontaktu z nikim - do dnia, gdy w sierocińcu pojawiła się Ewa z Jonykiem. To wtedy chłopiec zaczyna mówić całkiem do rzeczy, przestaje naśladować ptaka i prosi, żeby go zabrać. Prosi Ewę. Jest ona przeciwna temu, boi się o swoje dziecko. Jednak ulega prośbom Cecylii i siostry Amaty, zabiera chłopca do swego domu. Tam dochodzi do spotkania chłopca i kota Kotyka - wydaje się, że ta dwójka zna się doskonale i że do siebie tęskniła. Ta książka (po odpowiednich przeróbkach, oczywiście) mogłaby być ciekawym scenariuszem do filmu kostiumowego. Mimo bajkowego motywu krainy Tarota jest to opowieść o odkrywaniu siebie, o poszukiwaniu swej tożsamości i o tym, jak jest ta tożsamość ważna. I całkiem dobrze się tę książkę czyta - nie licząc zgrzytania zębów po następnym "gdyż" i "iż" ;) Mimo wszystko - polecam.
Link do opinii
Cudowna, ciepła książka o odkrywaniu siebie.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Lukrecja
Lukrecja
Przeczytane:2012-09-22, Ocena: 6, Przeczytałem,
Chyba jedyna polska pisarka, którą czytam
Link do opinii

To moje pierwsze spotkanie z twórczością Terakowskiej i muszę przyznać, że udane. Nie miałam pojęcia czego mam się spodziewać i może dlatego zaskoczyła mnie naprawdę pozytywnie.  

Mamy tu historię Ewy, młodej pisarki, która w ciąży pod wpływem impulsu zjada korzeń tajemniczej rośliny. Od tego momentu zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Niedługo po narodzinach dziecka w domu Ewy pojawia się niezwykły kot. Dzięki niemu kobieta wraz z synkiem może podróżować między wymiarami. Przeżywa niesamowite przygody a jednocześnie poznaje prawdę o sobie samej.

Główna bohaterka jest niesamowicie irytująca. Na szczęście pozostałe postacie są na tyle intrygujące, że rekompensują ten stan rzeczy. Narracja prowadzona jest gładko, dobrze się czyta. Jednak mam wrażenie, że historia nie jest doprowadzona do końca. Czuję niedosyt. Ale całość wciągająca. 

Link do opinii
Avatar użytkownika - Aramina
Aramina
Przeczytane:2018-02-24, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki 2018,

Niestety, książka nie jest taka wspaniała, jak można to było wywnioskować z innych opinii. Szybko się czyta, to fakt. Akcja jest wartka, momentami senna (kto czytał, ten wie, o co mi chodzi ;)). 
Jeszcze przed połową wiedziałam, co będzie dalej. Główna bohaterka była nie do końca świadoma powiązań między TU i TAM, a ja z niecierpliwością czekałam, aż ona zrozumie coś, co dla mnie było oczywiste.
Dobra książka na zimowy wieczór, można się nieco oderwać od innych zajęć. Ale nic poza tym. Nie zachwyca, nie zmusza do refleksji, ot, takie sobie polskie fantasy.
Ujdzie.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Kai
Kai
Przeczytane:2018-02-21, Ocena: 5, Przeczytałam,

Książka może trochę dziecinna, ale myślę, że warto po nią sięgnąć. Uważam, że jest nawet lepsza od "Tam gdzie spadają anioły".

Autorka w fajny sposób połączyła naszą rzeczywistość z Krainą Kota. Świat ten, choć odrobinę podobny do Narnii, jest dość dobrze skonstruowany. Choć trochę w nim niedorzeczności, to jednak w pewien sposób dostrzegam w nim naszą rzeczywistość. Ponadto udanym pomysłem są niektórzy bohaterowie wzorowani na kartach tarota, co jest kolejnym plusem tej książki.

Link do opinii

 

Dałam książce 7 gwiazdek w uznaniu warsztatu, ale książka nie do końca mi podeszła z dwóch powodów. Po pierwsze chyba nie lubię fantastyki. Te krainy kota wydały mi się zmyślone, a jednak nawet dobrze napisana fantastyka sprawia wrażenie prawdziwej. A tu jakoś tak odnosiłam wrażenie, że to fantazja autorki i chyba rzecz przeznaczona dla młodzieży.
Drugim moim zastrzeżeniem do książki są moim zdaniem fragmenty o opiece nad niemowlakiem, bo wydają mi się fałszywe. Chociażby to, że bohaterka gotuje trzynastodniowemu dziecku zupkę. No nawet jeśli dziecko ma problemy z mlekiem, to jednak te kilka dni po porodówce mu się wciska coś mlecznego. Potem pisze, że dziecko dwumiesięczne śpi samo w pokoiku. Już nawet nie mówiąc o tym, że matka by nie usnęła, nie wiedząc, co się dzieje z maluszkiem, to po prostu taki malec co dwie godziny albo je albo pampersa brudzi. Sprawdziłam w Wikipedii. To pani autorka miała dwie córki, a pisze takie bzdury jak ja jak byłam singielką wychowaną bez otaczających dzieci. I tak mnie to uprzedziło do książki, że można nie sprawdzić takich ważnych faktów (bo spanie i jedzenie to dwie podstawowe sprawy dla młodej mamy), że od razu traktowałam książkę z rezerwą.  
Link do opinii
Avatar użytkownika - 22200116Zp
22200116Zp
Przeczytane:2016-05-10, Ocena: 5, Przeczytałam, gimnazjum,
Inne książki autora
Dobry adres to człowiek
Terakowska Dorota0
Okładka ksiązki - Dobry adres to człowiek

Niezwykłe felietony Doroty Terakowskiej, pełne ciepła i życiowej mądrości....

Władca Lewawu
Terakowska Dorota0
Okładka ksiązki - Władca Lewawu

Bartek jest zwykłym chłopcem. Urodził się w Krakowie. Minęło już dziewięć lat, odkąd jego rodzice zniknęli bez śladu. ... Czy na pewno? A jeśli wszystko...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy