Przenikanie się świata realnego i świata marzeń sennych - tylko Jonathan Carroll potrafi tak uchwycić fabułę. Ucząc psa czytać dorównuje jego najlepszym powieściom.
Najpierw pojawił się zegarek na rękę za dziewięć tysięcy dolarów. Potem stalowoszare porsche wraz z dowodem rejestracyjnym wypisanym na jego nazwisko. Jakby tego było mało, Tony Areal zdobył serce kobiety, o której śnił skrycie od wielu lat. Co sprawiło, że skromny urzędnik, będący pośmiewiskiem kolegów z pracy, stał się z dnia na dzień wybrańcem losu?
Przenikanie się świata realnego i świata marzeń sennych stawia głównych bohaterów tej historii wobec zaskakujących wyborów i dylematów, ale daje im też niewyobrażalne możliwości. Tylko Jonathan Carroll umie tak uchwycić ,,to coś", co wymyka się chłodnej obserwacji, a Ucząc psa czytać dorównuje jego najlepszym opowieściom.
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2015-04-21
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 98
"Ucząc psa czytać" to opowiadanie autorstwa Jonathana Carrolla, który już od dawna zachwyca czytelników swoją zdolnością tworzenia niezwykłych opowieści o zaskakujących wydarzeniach i surrealistycznych zwrotach akcji.
W tym utworze, podobnie jak w wielu innych swoich dziełach, przeciętny człowiek, w tym przypadku Anthony Areal, nagle znajduje się w samym centrum nadzwyczajnych wydarzeń.
Historia Anthony'ego zaczyna się od tajemniczego prezentu, który przynosi mu niespodziewanie szczęście. Jednak, jak to często bywa w utworach Carrolla, te początkowe pozytywne emocje szybko przechodzą w coś znacznie bardziej surrealistycznego i zaskakującego. Autor nie boi się eksperymentować z rzeczywistością i stopniowo zwiększa napięcie, wprowadzając coraz bardziej dziwaczne i niekontrolowalne zdarzenia.
"Ucząc psa czytać" to kolejny przykład tego, jak Carroll potrafi wprowadzić czytelnika w świat, który zdaje się być zwyczajny, a następnie go zdezorientować i zaskoczyć. Historia Tony'ego stawia pytania o naszą tożsamość, o to, jak radzimy sobie z niespodziewanymi zmianami w życiu, i o to, jak rzeczywistość może być bardziej złożona, niż się wydaje.
Mimo że to opowiadanie z pewnością dostarczyło mi sporo czytelniczych wrażeń związanych z niezwykłymi pomysłami i surrealistycznymi zwrotami akcji, to jednak nie pozostanę fanką twórczości Jonathana Carrolla.
Marzenia senne czasem nas uwodzą, a czasem torturują. Te najcudowniejsze potrafią niemal złamać nam serce, gdy po przebudzeniu się stwierdzamy, że wróciliśmy na stronę jawy.
Tony Areal miał marzenia. Jak każdy. Pewnego dnia jedno po drugim zaczęło się spełniać, wprawiając bohatera w konsternację i niedowierzanie. Wchodząc w krainę snów, Tony miał możliwość przyjrzenia się sobie i otaczającym go ludziom. Miał szansę na przewartościowanie swojego życia lub bezpieczne pozostanie w tym, które znał najlepiej. W którą stronę skierował swoje kroki Tony Areal?
Oniryczna opowieść Carrolla jest baśniową tylko z pozoru. Typowe dla autora przenikanie się światów realnego z nierzeczywistym niesie za sobą przesłanie, które dla człowieka XXI wieku jest niesamowicie istotne. W pogoni za pieniądzem i dostatnim życiem utraciliśmy zdolność marzenia. Właśnie za pomocą tej noweli Jonathan Carroll udowadnia, że warto marzyć. Ale to tylko jedna strona przekazu, ponieważ pisarz przypomina również stare powiedzenie: uważaj o czym marzysz, bo to może się spełnić. Dwoistość przekazu, tak skrajnie różna, powoduje, że Ucząc psa czytać pomimo niewielkiej objętości mieści w sobie ogromny ładunek emocjonalny i dydaktyczny.
Opis relacji damsko-męskiej, którą Carroll zamieścił w noweli, to kwintesencja związku między dwojgiem ludzi. Pierwsze zauroczenie, seksualność i budzące się uczucie, ale i rozczarowanie drugą osobą, znalazło swoje miejsce w książce. Carroll zaskakuje, utrzymuje napięcie do ostatniego zdania, wytrącając czytelnika z chwilowego i pozornego spokoju. Czy jest możliwa zamiana naszego dziennego wcielenia z tym nocnym? A może autor chce nam pokazać, czym jest inkarnacja? Jaki wpływ mają nasze marzenia na nasze życie, a jak życie wpływa na nasze marzenia? Czy fakt, że tworząc romantyczny sen, dysponuje się każdym momentem swego minionego życia, jest błogosławieństwem czy przekleństwem?
Ucząc psa czytać to Jonathan Carroll w najlepszym wydaniu. Na niespełna stu stronach zawarł wszystko to, za co czytelnik ceni jego twórczość. Choć forma jest krótka, to jednak jest w stanie zaspokoić każdego, kto ceni pisarza za nieszablonową formę, prostotę wypowiedzi i wielowymiarowość całości. Niech rekomendacją będzie fakt, że sięgając po książkę za każdym razem można odkryć kolejną i kolejną jej warstwę.
"Jesteśmy z tego samego materiału co nasze sny." William Shakespeare
Jonathan Carroll swoją pierwszą powieść ,,Kraina Chichów" wydał w roku 1980 po rekomendacji Stanisława Lema. Być może dlatego autor ten jest ogromnie w Polsce popularny i wszystkie swoje nowe książki wydaje w pierwszej kolejności właśnie tutaj. Mnie osobiście zdecydowanie bardziej przypadły do gustu późniejsze jego powieści. Książki z cyklu ,,Crane's View" czy też ,,Głos naszego cienia" czytałam wielokrotnie i za każdym razem byłam zdumiona ile rzeczy w tekście wcześniej mi umykało.
Biorąc do ręki książkę tego autora przygotowani jesteśmy już z góry na pewne elementy metafizyczne, które w dużych ilościach przenikają przez fabułę. I tak jeśli na rynku wydawniczym znajdziemy wiele tytułów dotyczących magii, metafizyki, to tak naprawdę niewielu autorów (pomijając oczywiście tematy wampiryczne i powieść fantasy) umieszcza je w fabule powieści. Na pewno Carroll jak i Boris Vian należą do tych autorów, którzy szczególnie upodobali sobie tę tematykę i umiejętnie łączą z nią czarny humor i absurd. Sięgając po książkę ,,Ucząc psa czytać" nie skupiłam się za bardzo na okładce, która w ciemnych kolorach specjalnie nie zachęcała mnie do przyglądania się jej.
I tu popełniłam duży błąd, bo tak naprawdę jest ona ogromnie interesująca i pośrednio uważnemu obserwatorowi sugeruje pewne tematy, które napotkamy w powieści. Tony Areal to skromny urzędnik, ma on jednak wielkie marzenie - być właścicielem zegarka Lichtenberga, kosztującego fortunę ale będącego majstersztykiem sztuki zegarmistrzowskiej. Jakież jest jego zdumienie kiedy otrzymuje przesyłkę w której znajduje się nic innego jak upragniony czasomierz. Mało tego następne dni obfitują również w wydarzenia, które wydają mu się mało realne. W związku z nimi, chciałby zadać moc pytań ale tak naprawdę nie ma komu aż do momentu kiedy spotyka Alice- kobietę, która wydaje mu się znajoma, a nawet bliska, lecz zupełnie nie może przypomnieć sobie kim ona jest. ,,Znał ją Nie umiał wprawdzie sprecyzować, gdzie i kiedy widział ją ostatni raz, ale był pewien, że kobieta ta zajmuje ściśle określoną nieruchomość w jego pamięci". To spotkanie będzie motorem zdarzeń, które dzieję się jakby na dwóch płaszczyznach, w snach i w rzeczywistości.
Oczywiście nie zabraknie również przenikania się tych światów, wzajemnego wpływu i niesamowitych relacji. Bohaterowie powieści są nakreśleni w sposób nie do końca realny, jakby autor zastanawiał się czy mają być postaciami z krwi i kości czy też lepiej aby zostali bohaterami, których zasłania pewna tajemnica. Jak i w innych powieściach autora, nie obejdzie się również bez akcentów humorystycznych, gdzie pies Tuńczyk jest tylko jednym z ich przykładów. Autor przypomina o naszych lękach, nadziejach i tęsknotach. Podkreśla ogromną rolę i wagę miłości, która jest mocno związana z poszukiwaniem swojego miejsca na ziemi. Zmusza do pewnych rozważań co z naszymi duszami stanie się po śmierci. Nasze sny nieraz wprawiają nas w zdumienie i na jawie szukamy odpowiedzi na pytania, skąd w ogóle się wzięły, co nam chciały przekazać? Psa najlepiej nauczyć mówić, gdy zaczniemy od alfabetu- mówi jedna z bohaterek powieści. A co mówią nasze sny?
Gdybyśmy mieli wybór, który świat wydawałby nam się docelowo lepszy? Razem z autorem zapraszam do świata, gdzie nie ma jednoznacznych odpowiedzi, a każde ich szukanie zmusza do trudnej podróży w głąb siebie, w poszukiwaniu ukrytych przed światem pragnień. Może warto pokusić się o ich odnalezienie i choć na chwilę stać się jak Tony Areal - wybrańcem losu. Lecz czy do końca szczęśliwym?
W tej niesamowitej okładce zamkniętych zostało niespełna sto stron powieści Jonathana Carrolla, uwielbianego przez polskich czytelników. Autor „Krainy Chichów” zyskał popularność dzięki książkom, w których realność przenika się z magią, sen z jawą, a wszystko po to, by kolejny raz w historii literatury pokazać człowieka i jego możliwości. Jednak amerykański pisarz robi to z niezwykłej, charakterystycznej już dla siebie, perspektywy. Tony Areal to bardzo zwyczajny człowiek (klasa średnia, nudna praca itd.). Jedyne, co może go wyróżniać, to sny. Nawet marzenia ma podobne jak każdy, tyle że dość sprecyzowane. Chciałby nosić legendarny zegarek firmy Lichtenberg, jeździć porschem cayman i te życzenia, jedno za drugim, zaczynają mu się spełniać. Oczywiście w typowym dla Carrolla stylu – następuje seria dziwnych zdarzeń, czytelnik podąża tajemniczym śladem razem z bohaterem, nie dowie się niczego wcześniej. Wsiąka w atmosferę powieści, by zostać nakarmionym emocjami postaci, coraz intensywniejszymi i coraz chętniej przez nie przyjmowanymi. Tony nie tylko dostał kosztowne prezenty, ale przeżył coś niesamowitego – wniknął w Krainę Snów, poznał drugiego siebie, trzeciego siebie, a nawet i czwartego. Ale co najważniejsze, doświadczył prawdziwej miłości. Nie obyło się również bez dramatycznego zwrotu akcji i życiowej nauki z tego płynącej. Postawienie bohatera w sytuacji granicznej, czasem absurdalnej, nie zwalnia go z odpowiedzialności i ponoszenia konsekwencji swoich czynów – Carroll daje stworzonym przez siebie postaciom wolną wolę. „Ucząc psa czytać” to bardzo carrollowska powieść, w której pisarz wyraził swoją fascynację snami. Oniryczna atmosfera unosi się nie tylko w fabule, ale też w samej warstwie językowej (nawet mu to się nie śniło, ja chyba śnię!, śnić o czymś – ‘marzyć’, itp.). Pisarz postawił na krótką formę (czym może zawiedzie swoich fanów), ale taką decyzję usprawiedliwia jego narrator, podkreślając, że szczegóły nie mają tu znaczenia, liczy się ta jedna, konkretna opowieść, która okaże się dużo bardziej fascynująca i pojemna niż ta kilkusetstronicowa. Najnowsza powieść autora „Zaślubin patyków” to w moim odczuciu połączenie Carrolla dawnego, znanego i kochanego za te najbardziej magiczne książki, z Carrollem współczesnym, wpisującym się w nurt XXI-wiecznej prozy, osadzającym swe utwory w świecie dzisiejszym, uwypuklającym coraz bardziej oschłe i obojętne relacje międzyludzkie. Jedno jest pewne – pisarz kolejny raz imponuje wyobraźnią i wrażliwością, próbą uchwycenia tych niezmiennych cech ludzkiej duszy czy natury, które łączą nas wszystkich, znów tworzy dzieło o uniwersalnym charakterze, spieszy się, aby w kluczowych momentach gwałtownie się zatrzymać i napędzić uczucia czytelnika do granic możliwości.
Mimo że pierwsza powieść Jonathana Carrolla "W krainie Chichów" ukazała się na polskim rynku wydawniczy w 1980 roku to jakoś do tej pory nie poznałam żadnego z jego utworów. A trzeba podkreślić, że Amerykanin jest płodnym pisarzem i stworzył wiele tworów. Najnowsza nowela "Ucząc psa czytać" jest niezwykła i zaskakująca. Szczególnie tytuł mnie zaintrygował. Oczywiście nie mogę nie wspomnieć o moim wyrazie twarzy, gdy ujrzałam jej okładkę. Ciężko stwierdzić czy byłam bardziej zdziwiona tą zamazaną postacią czy tym, że pozostałe cztery mają skopiowaną tą samą twarz. Nie mogłam się doczekać, żeby się dowiedzieć o czym traktuje ta jakże krótka historia. Także jesteście ciekawi? Zatem przechodzę do meritum...
Akcja rozpoczyna się, gdy przeciętniak - Tony Areal - otrzymuje ekstrawagancki prezent, o którym marzył. Nie wiadomo od kogo. Niedługo potem w dostarczonej mu kopercie znajduje kluczyki do Porsche Cayman, o którym śnił. Niestety nie ma na niej nadawcy. Nasz bohater jest coraz bardziej zaintrygowany. Jednak to nie koniec niespodzianek. Okazuje się, że w samochodzie czeka na niego tajemnicza Alice, która wie zbyt wiele o nim i innych. To niecodzienne spotkanie otwiera drzwi do innego świata. Równoległego. Krainy snu...
Autor dzięki "Ucząc psa czytać" zabrał mnie do miejsca jednocześnie przyziemnego i cudownego, gdzie rzeczywistość mieni się feerią barw o zadziwiającej gwałtowności. Historia rozpoczyna się w sferze rzeczy rozpoznawalnych, a kończy się w szpitalu, gdzie dochodzi do dziwacznego spotkania. Po drodze doświadczyłam zarówno rozrywki jak i wizji skomplikowanego połączenia pomiędzy snem a jaźnią. Pojedyncze przedmioty lub ich nazwy sprawiają tu wrażenie wieloznaczne. Wyznaczają porowatą granicę pomiędzy światami, dozują atmosferę tajemniczości, stają się jakby pewnego rodzaju starożytnymi zaklęciami, metaforami miłości, romantyzmu, momentami wydają się anegdotami, które wyjaśniają ezoteryczne pojęcia czy też ekscentryczne skojarzenia.
Skomplikowana narracja pozwoliła autorowi zbadać tu dość dogłębnie takie kwestie jak: lęk, nadzieja, tęsknota, śmierć, żal, ból. Na mniej niż stu stronach Jonathan Carroll zdołał rozszerzyć historię krajobrazów snu o życie doczesne swych bohaterów, o kosmiczne znaczenie ciągu pozornie przypadkowych zdarzeń. Chwilami lektura sprawiała wrażenie, że każdy panuje nad snami. Że bohaterowie mają możliwość ich budowania. Niby mają wybór. Ale czy to nie tylko iluzja. Na temat osobowości i marzeń postaci tu stworzonych nadal rozmyślam.
Książkę czyta się bardzo szybko. Zapewne pomocna jest tu duża czcionka i krótka forma. Jednak nie ulegajcie pozorom - nie jest to lektura łatwa. Niekiedy żeby zrozumieć niektóre fragmenty musiałam powracać do nich i je powtórnie poznawać. A i tak nie jestem do końca pewna czy wszystko do końca ogarnęłam. Jonathan Carroll zawarł tu tak wiele treści i znaczeń. A przy tym ciągle zaskakiwał mnie pomysłami wprost nie z tej ziemi. Trudno mi będzie o niej zapomnieć...
Pewnej nocy pięciorgu przyjaciół śni się ten sam sen, w którym wychodzą na jaw ich najintymniejsze sekrety. Przypadek? Zbieg okoliczności...
Bohater tej znakomitej powieści, młody pisarz Joe Lennox, ucieka do starego Wiednia, by poszukać schronienia przed dręczącymi go wspomnieniami związanymi...