Trzymający w napięciu domestic thriller o przewrotnej fabule, po którym zadacie sobie pytanie: Czy można tak bardzo znienawidzić sąsiada, żeby posunąć się do zabójstwa?
Podmiejska ulica Lowland Way to spełnienie idyllicznego snu. Przepiękne rezydencje, życzliwi sąsiedzi, wspólne zabawy dla dzieci w każdą niedzielę. Ale Darren i Jodie, którzy wprowadzają się do jednego z domów, z nikim się nie liczą. Puszczają w nocy głośną muzykę, zaczynają nieudolny remont i handlują na swojej posesji używanymi samochodami. Wkrótce atmosfera staje się napięta i konflikt wisi w powietrzu. A potem pewnego sobotniego ranka dochodzi do tragedii, która wstrząsa lokalną społecznością. Podczas gdy policja szuka przyczyny śmiertelnego wypadku, zaczynają padać oskarżenia i okazuje się, że każdy ma coś do ukrycia. Detektywi po kolei przesłuchują mieszkańców, którzy zwierają szyki i zgodnie twierdzą, że winny jest Darren Booth. Ale jest pewien problem. Policja im nie wierzy.
"Ten zabójczy thriller o złożonej fabule powinien przemówić do każdego, komu zaleźli za skórę hałaśliwi sąsiedzi." PopSugar
"Niezwykle wciągająca powieść. Candlish buduje napięcie aż do punktu kulminacyjnego, który jest równie przerażający, co wiarygodny. Potrafi wydobyć koszmar z beztroskiej codzienności." Associated Press
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2021-01-20
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 416
Tytuł oryginału: Those people
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Radosław Madejski
Lubicie swoich sąsiadów? A może macie z nimi jakieś niewyjaśnione zatargi? Kiedy wychodzicie na pole, nie możecie spojrzeć nawet w stronę ich posesji? Różnie to bywa, jednak czy jest możliwe, by z powodu sąsiadów doszło do tragedii?
Najnowsza książka Louise Candlish jest pierwszym moim spotkaniem z autorką. Jej powieść to historia spokojnej ulicy, na którą wprowadza się niezbyt przyjazna para. Rozpoczynają się remonty, nie do końca legalne prowadzenie działalności, która zakłóca ciężko wypracowany spokój innych mieszkańców. Co więcej, dochodzi do tego głośna muzyka, a szczytne wydarzenia, które odbywały się co niedziela na ulicy muszą odejść w niepamięć. Do czego może doprowadzić takie zachowanie?
"Tuż za ścianą" to powieść, którą przeczytałam dość szybko. Początek był dla mnie bardzo ciekawy, rosło napięcie, rosło zaciekawienie, pytania się mnożyły, a odpowiedzi brak. Bylo tak gdzieś do połowy książki. I, niestety, muszę powiedzieć, że ta pierwsza połowa była znacznie lepsza niż druga. Autorka zastosowała ciekawy zabieg, przed każdym rozdziałem umieściła fragmenty wypowiedzi z przesłuchania, które jeszcze bardziej podsycały ciekawość. Po tym największym zwrocie akcji, jaki miał miejsce, reszta zaczęła się sypać. Mam wrażenie, że autorka jedynie na tą pierwszą część miała pomysł, a później posypało się jak domek z kart. Było sporo zagmatwania, ale zniknęła moja ciekawość, którą zastąpiła nuda. Zakończenie jedynie to potwierdziło. Chciałabym Wam polecić te książkę z czystym sumieniem, ale nie mogę. Polecam jednak sprawdzić, może Wy znajdziecie w niej coś dla siebie.
Okładka tej lektury prezentuje się dość dobrze. Mamy ścianę domu w dwóch kolorach, co wyraźnie może oznaczać, że są to dwa różne mieszkania, a zabudowa bliźniacza. Erin Kelly powiada na przodzie żeby przygotować się na ostrą jazdę... Satynowa okładka sprawia, że książka jest miękka w dotyku. Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich mamy fragment książki, a na drugim kilka słów o autorce. Stronice są kremowe, czcionka duża. Odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Literówek brak. Mamy wielu narratorów, podział czasu akcji na przeszły i teraźniejszy.
Moje drugie spotkanie z Louise Candlish nie wypadło całkiem źle. Czytało mi się tę książkę dosyć szybko, nie miałam jakichś większych problemów podczas lektury, no może jedynie drażniło mnie to, że było zbyt wielu narratorów, którzy co po chwila przejmowali stery i opisywali widzianą przez siebie wersję wydarzeń w danym momencie. Odnoszę wrażenie, że autorka zbyt szybko chciała zakończyć książkę, ewidentnie bym dopisała jeszcze spokojnie kilka rozdziałów, by wyjaśnić i doprowadzić wszystko do końca. Na tyle jasno, by czytelnik wiedział, co i jak.
Niestety, ale nie czytałam tej historii z większym zainteresowaniem. Nie czułam tutaj tego klimatu, do tego ciągła zmiana narratorów... domyślam się, że miał to służyć temu, by nas zdezorientować, co w końcu się stało, kto był winny, chociaż na pewien sposób to każdy maczał w tym swoje palce. Niemniej jednak chwilami książka wydawała mi się rozciągnięta za bardzo tam, gdzie nie było to potrzebne. Towarzyszyło mi znużenie... Niestety, tak przykro mi o tym pisać. :( Ma lekko ponad czterysta stron, ale w ogóle się tego nie czuje. I teraz mam zagwozdkę, bo czekałam na kolejną powieść pisarki, żeby sprawdzić, czy napisała coś lepszego, czy gorszego... No i wyszło w sumie nie najgorzej, ale bez polotu. Myślę, że gdy pojawi się kolejna lektura tej autorki w Polsce, to dam jej trzecią szansę. Może wtedy akurat nastąpi przełom... Ostrej jazdy, jak napisano na przodzie, nie poczułam, niestety. Wszędzie czułam intrygę, fałsz, okropne zakłamanie.
Szczególnie od naszych bohaterów... Niby życzliwi sąsiedzi, niby lojalni, dogadują się pod każdym kątem, a gdy zdarzy się coś, czego żaden z nich się nie spodziewał, następuję armagedon. Nie wiadomo komu ufać, wierzyć i tak dalej. Każdy sobie rzepkę skrobie, każdy z nich ma swoje tajemnice i sami już nie wiemy, gdzie i kto co zrobił. Nie przypadli mi do gustu, wydawali się wszyscy jednakowi.
Reasumując uważam, że pomysł był niezły, ale z wykonaniem coś poszło nie tak. Brakuje tego klimatu, sensacji, tajemnicy na tyle mocnej, że włoski stawałyby na naszym ciele. Brakowało mi tego okropnie i niestety thriller z tej książki żaden. Szkoda, bo mogłaby być to naprawdę dobra historia. Jedynie ją ratuje przystępne pióro. Chciałabym jednak byście sami, jeśli jesteście zainteresowani, sięgnęli po nią. Ja nie mogę jej polecić, mimo wielu pozytywnych recenzji i opinii, z którymi się spotkałam w sieci. Zawiodłam się i wynudziłam, mimo całkiem dobrego pióra autorki.
Pojawił się. Pewnego dnia wszedł do tego domu, jak gdyby nigdy nic. Nowy właściciel.
Już patrząc na niego, mogliśmy się tego spodziewać.
Hałas rozszedł się po spokojnej dotąd ulicy. Jego pierwszy dzień tutaj nie należał do udanych. Oczywiście dla nas, jego sąsiadów.
Mogliśmy się spodziewać, że...
Thriller z mocnym tłem obyczajowym. Akcje śledzi się z kilku perspektyw. Jej tempo nie należy do najszybszych. Czy to plus czy minus, każdy musi ocenić według własnego gustu. Dla mnie było ciut za wolno, przez co zbyt szybko domyślałam się, co się wydarzy. Wiecie, tak jakby zamiast układanki na 2000 części, odpakować taką na tysiąc. Też fajnie, ale wymagania miało się większe.
Nie można za to odmówić precyzyjnego oddania emocji bohaterów. Niezwykle prawdziwe odwozorowanie realnych zachowań, które możemy dostrzec na codzień, obcując z drugim człowiekiem. Siedząc w ich głowach przez moment czułam się, jak gdybym to ja patrzyła na toczące się wydarzenia. Jakbym to ja współodczuwała ich emocje. Może nie wszystkie, jednak niektóre myśli bohaterów pokrywały się z moimi. Po lekturze "Tuż za ścianą" zadałam sobie dwa pytania. Pierwsze, jacy są moi sąsiedzi? A drugie - do czego może doprowadzić nienawiść?
Lubicie sięgać po thrillery psychologiczne? Ja uwielbiam. A jeszcze gdy w grę wchodzą takie zahaczające o normalne dla nas, zwykłe sprawy. No bo kto z nas nie ma sąsiadów? A jak już ma dość uciążliwych tych sąsiadów to w ogóle zrozumie bohaterów najnowszej powieści Louise Candlish „Tuż za ścianą”. Ja po tę powieść sięgnęłam z czystej ciekawości, przyznam się. Opis z jej strony oraz rekomendacje innych ciekawych autorów skutecznie do tego zachęca. Ale czy tak naprawdę warto ?
Lowland Way to ulica położona na obrzeżach Południowego Londynu. Ta ulica to spełnienie idyllicznego snu każdego potencjalnego jej mieszkańca. Przepiękne rezydencje, życzliwi sąsiedzi, wspólne zabawy dla dzieci w każdą niedzielę. Ale Darren i Jodie, którzy wprowadzają się do jednego z domów , z nikim się nie liczą. Słuchają w nocy głośnej muzyki, zaczynają uciążliwy remont i handlują na swojej posesji używanymi samochodami. Bo przecież tak łatwo jest zamienić czyjeś beztroskie życie w prawdziwy koszmar, no nie ?
Wkrótce atmosfera staje się coraz bardziej napięta, a konflikt wisi w powietrzu. Pewnego sobotniego poranka dochodzi do tragedii, która wstrząsa lokalną społecznością. Podczas gdy policja szuka przyczyny śmiertelnego wypadku, zaczynają padać niepotrzebne oskarżenia. Okazuje się, że każdy z mieszkańców ulicy ma coś do ukrycia …
Detektywi po kolei przesłuchują mieszkańców, którzy zwierają szyki i zgodnie twierdzą, że winny jest Darren Booth. Ale czy na pewno? Co tak naprawdę próbują oni ukryć?
Nie ma co ukrywać, sąsiedzi potrafią być upierdliwi, denerwujący i w ogóle … i czasem trzeba podjąć naprawdę radykalne do tego kroki, ale tu autorka moim zdaniem niesamowicie popłynęła. Nie powiem, tak mniej więcej do połowy książka nawet mi się podobała. Potem, szczerze mówiąc nie wiem czemu, zaczęła mnie odrobinę już nudzić. Co prawda mamy tu wiele intryg, niesamowicie dobrze skonstruowanych. Każdy z naszych bohaterów posiada swoje tajemnice, które w końcu muszą ujrzeć światło dzienne, a wtedy przestał być miło i przyjemnie. Ale niestety … fabuła powieści zaczęła mnie trochę nudzić w końcu, za bardzo odbiega od tematu który z początku autorka nam narzuciła.
No bo ja rozumiem, że powieść musi zaskoczyć .. zmusić do przemyślenia tego i owego, ale moim zdaniem całą akcję można byłoby trochę przyspieszyć.
Ciekawym zastosowaniem jakie użyła tutaj pisarka jest podzielenie rozdziałów na historię i przemyślenia wszystkich zaangażowanych w sprawę bohaterów. Daje nam to niesamowity pogląd na życie, sprawy i to co ukrywają nasi podejrzani. To co działa nam również tutaj na plus tej powieści to historia, którą przybliża nam autorka. Każdy z nas ma jakiegoś sąsiad, lepszego lub mniej, więc ta historia wydaje nam się w pewnym stopniu jakoś bliska. Daje nam to powód tak naprawdę trochę do refleksji nad naszym życiem oraz otoczeniem wokół nas oraz niektórymi sytuacjami w jakich możemy się znaleźć . Ale tyle by było z plusów jakie tu znalazłam.
Minusami dla mnie osobiście było to , że w pewnym momencie chcemy aby jak najszybciej się ta historia już skończyła, nie przedłużać ją w nieskończoność, bo po prostu zaczyna już nużyć. Jakiś szybkich zwrotów akcji tu nie uświadczycie i choć powieść napisana jest językiem zwykłym, prostym to ponad tydzień zajęło mi jej przeczytanie. A wcale do najgrubszych to ona nie należy.
Podsumowując :
„Tuż za ścianą” Louise Candlish to można by myśleć thriller psychologiczny, który miał zapewnić czytelnikowi ( w tym przypadku o mnie mowa) niesamowicie ostrą jazdę. Szczerze mówiąc ja osobiście trochę zawiodłam się na tej powieści. Historia, którą chciała przekazać nam autorka ma naprawdę świetny potencjał i jest niezwykle pomysłowa jak na taką fabułę. Ale moim zdaniem niestety wiele jej do świetności brakuje. Powieść do połowy mniej więcej swoich stron zachęca, ciekawi co będzie dalej, ale potem to już nuży i chcemy aby jak najszybciej się ona skończyła.
Powiem szczerze, że ja się niestety zawiodłam na niej. Nieszczególnie ją polecam, aczkolwiek przecież każdy z nas ma swój gust, swoje zdanie!
Z Louise Candlish miałam okazję poznać się w ubiegłym roku za sprawą jej innej powieści pt. "Na progu zła". Muszę przyznać, że przepadłam, czytając tamtą książkę, stąd też nie zastanawiałam się długo czy sięgać po kolejną. Szczególnie gdy zobaczyłam tematykę. W końcu uciążliwy sąsiad to dość pospolity temat do rozmów i chciałam zobaczyć co autorka na ten temat "powie" w swojej nowej pozycji. Tym razem wyparłam z głowy to, że autorka do niedawna królowała jako twórczyni literatury stricte kobiecej. Czułam, że sobie poradzi.
Kto z nas nie marzy o domku w uroczej dzielnicy domków jednorodzinnych, gdzie sąsiedzi tworzą iście sielankową wspólnotę? Kto nie marzy o uczuciu, że mieszka wśród przyjaciół i rodziny, że może wypuścić dzieci na podwórko, nie martwiąc się, że coś im grozi? O tym, by sąsiadowi móc pod opiekę oddać zarówno dom, jak i psa, a nawet dziecko? To chyba marzenie, jeśli nie każdego to wielu z nas.
Tak właśnie żyło się ludziom na Lowland Way. Wspólne spotkania, niedziele dla dzieci, oddawanie pod opiekę maluchów czy czworonożnych pupili. Istna sielanka, która niestety legła w gruzach z dnia na dzień. Do jednego z domów wprowadza się nielicząca się z nikim para. Darren i Jodie mają gdzieś zasady, jakie ustalili między sobą mieszkańcy ulicy. Żyją swoim życiem, rządzą się swoimi prawami i w nosie mają swoje obowiązki i prawo innych. Stają się jednymi z najuciążliwszych sąsiadów, z jakimi kiedykolwiek mieli do czynienia mieszkańcy Lowland Way. Muzyka w ich domu dudni na cały regulator, nawet w nocy. Na podwórku odbywa się handel używanymi samochodami, a na całej ulicy popostawiali auta, które czekają na naprawę lub sprzedaż i nie baczą na to, że miejsce należy się każdemu mieszkańcowi. Dodatkowo Darren prowadzi nieudolny remont, a postawione przez niego rusztowanie zagraża nie tylko jemu, ale i mieszkającym nieopodal Anthowi i Em Kendallom.
Miarka się przebiera, kiedy pewnego dnia dochodzi do tragedii, która wstrząsa lokalną społecznością. Podczas gdy policja bada sprawę, mieszkańcy ulicy zaczynają się dzielić. Zaczynają padać oskarżenia i nie potrzeba wiele czasu, by odkryć, że każdy z mieszkańców ma coś do ukrycia. Mało tego zrobią wiele, by ich sekrety nie wyszły na jaw. Jednak jest coś, co łączy wszystkich. Zwierają szyki i jak jeden mąż uważają, że winny jest Darren Booth. Niestety jest jeden i to duży problem - policja im nie wierzy.
Autorka przedstawia nam kilku mieszkańców z Lowland Way. Mamy możliwość poznania każdego z nich, ale jak się okazuje w dość wyidealizowany sposób. Kiedy dochodzi do kulminacyjnego momentu, mury zbudowane wokół każdego z nich zaczynają się kruszyć, a tajemnice powoli wychodzą na wierzch. Minusem jest to, że trzeba uzbroić się w cierpliwość, nim akcja w książce w ogóle się zacznie rozwijać. Potem, gdy już do tego dochodzi, człowiek wciąga się w powieść, snuje domysły, szuka winnego i stawia oskarżenia. Wszystko wygląda obiecująco i logicznie, ale czy na pewno? Czy faktycznie każdy jest tym, za kogo się podaje? Czy czarne musi być czarne, a białe białe? Gdzie miejsce na odcienie szarości?
Momentami wiało nudą, momentami było niesamowicie ekscytująco. Jednak całokształt powieści wypada gorzej niż w przypadku "Na progu zła". Tu miałam problem z językiem i stylem. Jakby coś się zmieniło i to niestety na gorsze. Dodatkowo przyznam szczerze, że po raz pierwszy wykonałam sobie ściągę bohaterów, bo miałam problem z zapamiętaniem, kto z kim jest i gdzie mieszka. Może to kwestia mojego roztargnienia i problemów zdrowotnych, a może faktycznie autorka zbyt chaotycznie ich przedstawiła. Oceniając całokształt, mogło być lepiej, a pomysł można było zdecydowanie lepiej wykorzystać. Zabrakło mi "tego czegoś" i czuję się rozczarowana. No i zakończenie, które albo wydaje się bezsensowne, albo daje możliwość napisania dalszego ciągu historii...
Spiralne schody prowadzą na dach, ona ma lęk wysokości... Zrozpaczona matka obsesyjnie pragnie zemsty W wypadku samochodowym ginie Lucas. Rozpędzone...
Pasjonująca opowieść o namiętności, odrzuceniu i odkrywaniu własnej tożsamości! Tabby Dewhurst przybywa na malowniczą wyspę położoną u wybrzeży...
Przeczytane:2021-01-27, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
Lowland Way na obrzeżach Londynu to spokojna ulica zamieszkiwana przez spokojnych ludzi. Mili sąsiedzi, piękne domy, niespieszny tryb życia, co tydzień wspólne zabawy dla dzieci. Jednak sielankę przerywa pojawienie się nowych sąsiadów, którzy zamieszkują w domu pod numerem jeden. Od tej pory życie mieszkańców zaczynają zakłócać nieustający remont, głośna muzyka i parkujące wszędzie przeznaczone na sprzedaż samochody. Na nic zdają się upomnienia i groźny, gdyż Darren i Jodie nie przejmują się opinią innych. Sąsiedzki konflikt się zaostrza, aż pewnego dnia dochodzi do tragedii. Policyjne śledztwo wykazuje, że
w sprawę zamieszany jest praktycznie każdy z sąsiadów.
„Tuż za ścianą” to thriller psychologiczny poruszający problematykę trudnych sąsiadów i relacji międzyludzkich. Autorka zdecydowała się przedstawić historię z perspektywy kilku różnych bohaterów, przez co możemy poznać różne punkty widzenia na rozgrywające się w książce wydarzenia. Choć poznajemy tu niemal wszystkich sąsiadów, brakowało mi trochę spojrzenia z perspektywy Jodie i Darrena. Jednak jak na książkę dość niedługą i jednowątkową, moim zadaniem było tych bohaterów trochę za dużo, zwłaszcza że wszyscy stali po tej samej stronie i wydawali się bardzo do siebie podobni. Sprawiało to, że jedynymi wyróżniającymi się postaciami byli właśnie główni negatywni bohaterowie, Darren i Jodie.
Muszę przyznać, że wciągnęłam się już od pierwszych stron, a jak już poznałam, kto jest kim, to czytało się tylko lepiej. Czuć było stopniowo narastające napięcie, tak jak i narastały konflikty między sąsiadami. Rychło też okazało się, iż tragiczny w skutkach wypadek jest tylko wstępem do innych wydarzeń i zaostrzenia konfliktu. Autorka długo utrzymywała niektóre rzeczy w tajemnicy, stopniowo odkrywając, kto jaką rolę odegrał w tym, co się wydarzyło.
Choć cała książka jest naprawdę dobrze napisana i przemyślana, a w napięciu trzyma aż do samego końca, zakończenie niekoniecznie mnie usatysfakcjonowało. Uznaję jednak tę powieść za jeden z lepszych thrillerów psychologicznych, jakie ostatnio czytałam. Choć akcja jest niespieszna, czyta się szybko, a napięcie i narastający konflikt sprawiają, że trudno się oderwać. Czy polecam? Zdecydowanie tak!