Trzymający w napięciu domestic thriller o przewrotnej fabule, po którym zadacie sobie pytanie: Czy można tak bardzo znienawidzić sąsiada, żeby posunąć się do zabójstwa?
Podmiejska ulica Lowland Way to spełnienie idyllicznego snu. Przepiękne rezydencje, życzliwi sąsiedzi, wspólne zabawy dla dzieci w każdą niedzielę. Ale Darren i Jodie, którzy wprowadzają się do jednego z domów, z nikim się nie liczą. Puszczają w nocy głośną muzykę, zaczynają nieudolny remont i handlują na swojej posesji używanymi samochodami. Wkrótce atmosfera staje się napięta i konflikt wisi w powietrzu. A potem pewnego sobotniego ranka dochodzi do tragedii, która wstrząsa lokalną społecznością. Podczas gdy policja szuka przyczyny śmiertelnego wypadku, zaczynają padać oskarżenia i okazuje się, że każdy ma coś do ukrycia. Detektywi po kolei przesłuchują mieszkańców, którzy zwierają szyki i zgodnie twierdzą, że winny jest Darren Booth. Ale jest pewien problem. Policja im nie wierzy.
Ten zabójczy thriller o złożonej fabule powinien przemówić do każdego, komu zaleźli za skórę hałaśliwi sąsiedzi.
PopSugar
Niezwykle wciągająca powieść. Candlish buduje napięcie aż do punktu kulminacyjnego, który jest równie przerażający, co wiarygodny. Potrafi wydobyć koszmar z beztroskiej codzienności.
Associated Press
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2021-01-13
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 416
Tytuł oryginału: Those People
Tłumaczenie: Radosław Madejski
Lowland Way to ulica pełna pięknych rezydencji, pełna dobrych i pomocnych sąsiadów. Można powiedzieć, że życie na tej ulicy płynie w zwolnionym tempie, a każdy dzień pełen jest beztroski. Sielankowa atmosfera dzielnicy pryska w momencie, kiedy zamieszkują na niej Jodie i Darren. Para okazuje się sąsiadami z piekła rodem i zamieniają życie swoich sąsiadów w istne piekło, głośnym puszczaniem muzyki po nocach oraz remontem domu. Dla starych mieszkańców ulicy, która była niegdyś oazą spokoju sprawa przywołania do porządku nowych uciążliwych sąsiadów zaczyna przewyższać nawet ich prywatne sprawy. W końcu dochodzi do tragedii.
Nie mam pojęcia co napisać o tej książce.. Dla mnie była nijaka. Owszem pomysł na nią był dobry, podobał mi się i dość szybko ją skończyłam, ale nic więcej. Fabuła wydała mi się lekko naciągana i wymyślana na bieżąco podczas pisania. “Tuż za ścianą“ ma coś co wzbudza ciekawość, jednak nie jest to na tyle mocne, aby ta książka mnie jakoś szczególnie zachwyciła. Bohaterowie mogliby być jeszcze bardziej dopracowani, bo po bliższym poznaniu okazują się całkowicie pozbawieni wyróżniających cech charakteru. Czytając, książkę odniosłam wrażenie, że autorka skupiła się bardziej na tym,, żeby doprowadzić fabułę do końca, niż na budowaniu klimatu. Opisy również mogłyby być ciekawsze.
Mimo tego, że książka nie powala, ma braki, to nie żałuję, że po nią sięgnęłam.
Lubicie sięgać po thrillery psychologiczne? Ja uwielbiam. A jeszcze gdy w grę wchodzą takie zahaczające o normalne dla nas, zwykłe sprawy. No bo kto z nas nie ma sąsiadów? A jak już ma dość uciążliwych tych sąsiadów to w ogóle zrozumie bohaterów najnowszej powieści Louise Candlish „Tuż za ścianą”. Ja po tę powieść sięgnęłam z czystej ciekawości, przyznam się. Opis z jej strony oraz rekomendacje innych ciekawych autorów skutecznie do tego zachęca. Ale czy tak naprawdę warto ?
Lowland Way to ulica położona na obrzeżach Południowego Londynu. Ta ulica to spełnienie idyllicznego snu każdego potencjalnego jej mieszkańca. Przepiękne rezydencje, życzliwi sąsiedzi, wspólne zabawy dla dzieci w każdą niedzielę. Ale Darren i Jodie, którzy wprowadzają się do jednego z domów , z nikim się nie liczą. Słuchają w nocy głośnej muzyki, zaczynają uciążliwy remont i handlują na swojej posesji używanymi samochodami. Bo przecież tak łatwo jest zamienić czyjeś beztroskie życie w prawdziwy koszmar, no nie ?
Wkrótce atmosfera staje się coraz bardziej napięta, a konflikt wisi w powietrzu. Pewnego sobotniego poranka dochodzi do tragedii, która wstrząsa lokalną społecznością. Podczas gdy policja szuka przyczyny śmiertelnego wypadku, zaczynają padać niepotrzebne oskarżenia. Okazuje się, że każdy z mieszkańców ulicy ma coś do ukrycia …
Detektywi po kolei przesłuchują mieszkańców, którzy zwierają szyki i zgodnie twierdzą, że winny jest Darren Booth. Ale czy na pewno? Co tak naprawdę próbują oni ukryć?
Nie ma co ukrywać, sąsiedzi potrafią być upierdliwi, denerwujący i w ogóle … i czasem trzeba podjąć naprawdę radykalne do tego kroki, ale tu autorka moim zdaniem niesamowicie popłynęła. Nie powiem, tak mniej więcej do połowy książka nawet mi się podobała. Potem, szczerze mówiąc nie wiem czemu, zaczęła mnie odrobinę już nudzić. Co prawda mamy tu wiele intryg, niesamowicie dobrze skonstruowanych. Każdy z naszych bohaterów posiada swoje tajemnice, które w końcu muszą ujrzeć światło dzienne, a wtedy przestał być miło i przyjemnie. Ale niestety … fabuła powieści zaczęła mnie trochę nudzić w końcu, za bardzo odbiega od tematu który z początku autorka nam narzuciła.
No bo ja rozumiem, że powieść musi zaskoczyć .. zmusić do przemyślenia tego i owego, ale moim zdaniem całą akcję można byłoby trochę przyspieszyć.
Ciekawym zastosowaniem jakie użyła tutaj pisarka jest podzielenie rozdziałów na historię i przemyślenia wszystkich zaangażowanych w sprawę bohaterów. Daje nam to niesamowity pogląd na życie, sprawy i to co ukrywają nasi podejrzani. To co działa nam również tutaj na plus tej powieści to historia, którą przybliża nam autorka. Każdy z nas ma jakiegoś sąsiad, lepszego lub mniej, więc ta historia wydaje nam się w pewnym stopniu jakoś bliska. Daje nam to powód tak naprawdę trochę do refleksji nad naszym życiem oraz otoczeniem wokół nas oraz niektórymi sytuacjami w jakich możemy się znaleźć . Ale tyle by było z plusów jakie tu znalazłam.
Minusami dla mnie osobiście było to , że w pewnym momencie chcemy aby jak najszybciej się ta historia już skończyła, nie przedłużać ją w nieskończoność, bo po prostu zaczyna już nużyć. Jakiś szybkich zwrotów akcji tu nie uświadczycie i choć powieść napisana jest językiem zwykłym, prostym to ponad tydzień zajęło mi jej przeczytanie. A wcale do najgrubszych to ona nie należy.
Podsumowując :
„Tuż za ścianą” Louise Candlish to można by myśleć thriller psychologiczny, który miał zapewnić czytelnikowi ( w tym przypadku o mnie mowa) niesamowicie ostrą jazdę. Szczerze mówiąc ja osobiście trochę zawiodłam się na tej powieści. Historia, którą chciała przekazać nam autorka ma naprawdę świetny potencjał i jest niezwykle pomysłowa jak na taką fabułę. Ale moim zdaniem niestety wiele jej do świetności brakuje. Powieść do połowy mniej więcej swoich stron zachęca, ciekawi co będzie dalej, ale potem to już nuży i chcemy aby jak najszybciej się ona skończyła.
Powiem szczerze, że ja się niestety zawiodłam na niej. Nieszczególnie ją polecam, aczkolwiek przecież każdy z nas ma swój gust, swoje zdanie!
Przychodzę do Was z recenzją książki o tak skrajnych opiniach, że postanowiłam sama się przekonać czy jest warta mojego czasu.
Domestic thriller dosyć ciekawy, emocjonalny i nieprzewidywalny.
Niejeden z nas wie jak ważni są sąsiedzi i to jacy oni są.
Przedmieścia Londynu, super sąsiedzi, domy, przyjaciele. Ba, nawet zamykanie ulicy na czas zabaw dzieci. Sielanka zostaje przerwana, gdy wprowadza się on. Sąsiad inny niż wszyscy, nie pasujący do ich cudownego schematu. Jest głośny, Brudny, plac przed domem traktuje jako skupisko starych aut. Nie pomagają prośby w ściszeniu muzyki czy borowania z powodu małego dziecka. Konflikt to tylko kwestia czasu.
Dochodzi do tragedii i ginie kobieta. Wszyscy sąsiedzi zgodnie twierdzą, że zrobił to ich nowy sąsiad Darren.
Policja przesłuchuje mieszkańców, którzy plączą się w zeznaniach, zmyślają, coś ukrywają. Policja im nie wierzy.
Co z tego wyniknie musicie doczytać sami.
Książkę zaliczyłabym raczej do delikatnego thrillera, obyczajówki. Autorka pokazała wachlarz emocji ludzi, którzy uważają się za lepszych.
Duża liczba postaci, wycinki z przesłuchań, zamieszanie
Louise Candlish pisze niezwykle emocjonujące powieści obyczajowe i thrillery z szeroko rozbudowaną płaszczyzną psychologiczną i skomplikowaną siecią intryg. W jej książkach nic nie jest takim, jakim się wydaje, a przeczytana historia pozostaje w naszej pamięci na bardzo długo. Kiedy więc wydawnictwo Muza zamieściło w swoich zapowiedziach najnowszą powieść autorki zatytułowaną "Tuż za ścianą" wiedziałam, że jak najszybciej muszę ją zdobyć. Cieszę się bardzo, że mi się udało, a teraz chcę się z Wami podzielić wrażeniami z lektury...
Pewna ulica w południowym Londynie o nazwie Lowland Way zyskuje sobie prestiż za sprawą ekskluzywnych domów i ich mieszkańców, którzy wspólnie podejmują ciekawe działania obywatelskie. Jednym z takich projektów jest Plenerowa Niedziela, podczas której raz w tygodniu dzieci mogą bawić się bezpiecznie na wyłączonej z ruchu ulicy zamiast poświęcać ten czas tabletom, komputerom i smartfonom. Na Lowland Way nie ma miejsca na izolowanie i anonimowość. Sąsiedzi współżyją ze sobą w zgodzie, mają do siebie zaufanie i dbają o najbliższe otoczenie. Do najbardziej społecznych rodzin należą Morganowie: Ralph i Naomi oraz jego brat Finn z żoną Tess, Sissi Spacek - właścicielka dobrze prosperującego pensjonatu oraz Ant i Em Kendallowie. Ich spokojne i uporządkowane życie zostaje wywrócone "do góry nogami" odkąd do domu o nr 1 odziedziczonego po zmarłej krewnej wprowadzają się Darren Booth i Jodie, jego partnerka. Nowi właściciele nie respektują zasad ustalonych przez resztę sąsiadów, prowadzą uciążliwy dla wszystkich remont, zakłócają ciszę nocną głośną muzyką, a na swojej posesji prowadzą handel używanymi autami. Z dnia na dzień pojawia się coraz więcej problemów, kłótni i sporów, tym bardziej, że nowi mieszkańcy nie są skłonni do żadnych kompromisów wyznając zasadę "wolność Tomku w swoim domku". Kiedy na ich posesji dochodzi do śmiertelnego wypadku desperacja sąsiadów sięga zenitu. Do akcji wkracza policja, a osoby z sąsiedztwa Darrena i Jodie stanowią krąg podejrzanych. A to niestety nie koniec nieszczęść na Lowland Way...
W moim przekonaniu Louise Candlish stworzyła mistrzowską opowieść psychologiczną opartą na przeżyciach wewnętrznych bohaterów, których stabilny i uporządkowany świat zamienia się w matnię. Mieszkańcy ulicy czują się osaczeni przez przybyszy, a ich frustracje, doznania i często skrajne emocje udzielają się nawet nam, czytelnikom. Autorka bardzo trafnie pokazała relacje pomiędzy sąsiadami oraz ich sposób odbierania świata. Policyjne śledztwo i relacja z wywiadu środowiskowego przytaczanego na wstępie każdego rozdziału daje nam szeroki obraz motywów, jakimi kierują się poszczególne postaci. Tym bardziej, że wydarzenia poznajemy z kilku różnych punktów widzenia.
Problemy wrogości, antagonizmu społecznego i niedopasowania nakręcają całą spiralę konfliktów, urastają do rangi apokalipsy i ostatecznie doprowadzają do tragedii. Warto zwrócić uwagę na perfekcyjną, moim zdaniem, grę pozorów jaką stosują bohaterowie nie tylko wobec osób z zewnątrz, ale również we własnych czterech ścianach, w stosunku do członków najbliższej rodziny. Właściwie wszyscy czują się wyśmienicie w odgrywanych przez siebie rolach, niczym aktorzy na scenie teatru bez mrugnięcia okiem manipulują faktami, ukrywają prawdę i tworzą intrygi. Akcja toczy się niespiesznie, stopniowo poznajemy kolejne tajniki prowadzonego śledztwa i odkrywamy różne niespodzianki. Każdy z bohaterów skrywa jakiś sekret, który niekoniecznie musi ujrzeć światło dzienne.
Louise Candlish podarowała nam powieść mieszczącą się w ramach "domestic noir", ale niestety nie chciałabym klasyfikować tej historii jako thriller psychologiczny. Poza wątkami kryminalnymi i gęstą siecią intryg nie znalazłam tu ani rosnącego napięcia, ani niepokoju, ani atmosfery grozy, a akcja biegnie zbyt powoli, nie przyspiesza, brakuje kulminacji. Dla mnie jest to niemal genialna powieść psychologiczno - obyczajowa, ale do dreszczowca sporo jej brakuje. Tym niemniej historia naprawdę warta jest poznania, a jej lektura nie zabierze dużo czasu. Serdecznie polecam.
Gwarantuję, że ta książka wciągnie Was już od pierwszych stron.
Jej akcja ma miejsce w obrębie jednej ulicy, przy której stoją domy jednorodzinne. Tylko jeden z budynków, to bliźniak, czyli sąsiadów oddziela jedynie ściana.
Odniosłam wrażenie, że to osiedle zamieszkują bardzo zamożni ludzie. Mało kogo stać, by w mieście kupić dom z podwórkiem. Mieszkańcy świetnie się znają i żyją w zgodzie, nikt nikomu nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie - zawsze są chętni pomóc sobie nawzajem. Chlubią się swoją akcją popartą przez burmistrza, czyli w każdą niedzielę ulica jest wyłączona z ruchu. Auta stoją w innym miejscu, a dzieci mogą spokojnie i bezpiecznie się bawić.
Wydawać by się mogło, że mieszkanie w tym miejscu, to spełnienie marzeń. Jednak pewnego dnia, spokój zostaje zakłócony przez nowego lokatora jednej z części bliźniaka pod nr 1. Od tego dnia zaczyna się koszmar: remonty w przeróżnych porach dnia i nocy, głośna muzyka, a ponadto nowy sąsiad nie jest przyjaźnie nastawiony do innych ludzi. Najbardziej cierpią na tym sąsiedzi zza ściany, którzy mają małe dziecko.
Zaczynają się zebrania i szukanie haka na nowego mieszkańca, a także planowanie, w jaki sposób można odegrać się na nim.
Jak już pisałam wcześniej, książka wciągnęła mnie od pierwszych stron. Czytało mi się ją niezwykle szybko. Historia, opisywana z perspektywy wszystkich sąsiadów oraz życie są bardzo realistyczne. Nie miałam problemów z wyobrażeniem sobie tego, jak mieszkańcy wzajemnie się pozdrawiają czy też zapraszają na kawę.
Muszę stwierdzić, że gdybym miała takiego sąsiada, jak ten spod jedynki, nie wiem, jakbym się zachowała. Rozumiem też zachowanie wszystkich sąsiadów.
To była moja pierwsza książka tej autorki, po którą sięgnęłam i na pewno nie poprzestanę tylko na tej jednej. Bardzo podoba mi się jej styl pisania i czekam na kolejne książki. A Wam jak najbardziej polecam tę historię. Nie będziecie mogli się od niej oderwać, dopóki nie rozwiążecie do końca tajemnicy śmierci.
Pamiętam jakie wrażenie zrobiła na mnie pierwsza książka autorki. „Na progu zła” podzieliła w tamtym roku bookstagram i pewnie z tą powieścią będzie podobnie. Tym razem będę stać po drugiej stronie, bo książka była dla mnie średnia. Tak jak w poprzedniej książce autorki, tak i tutaj akcja toczy się nieśpiesznie, jednak „Tuż za ścianą” trochę wieje nudą i jest w pewnych momentach przegadana. Na pewno podobało mi się to, że rozdziały zaczynają się od wywiadu środowiskowego zbieranego od mieszkańców i to, że mamy możliwość poznać z sąsiadów. Dobrze pokazane jest jak teoretycznie wspólna sprawa, oddala od siebie ludzi. Jak idealne życie nagle rozpada się jak domek z kart. Jak szczęśliwe małżeństwo zaczyna przechodzić kryzys.
Tej książce blisko do thrillera psychologicznego i rozumiem, że w tego typu książkach fabuła nie pędzi i nie ma licznych zwrotów akcji. Mimo kilku zaskoczeń najbardziej zabrakło mi napięcia, które powinno towarzyszyć tej fabule.
Dzieje się mało, a zakończenie hmm.. jakby autorka nagle musiała zakończyć książkę i nagle urwała wątki. Zostawiła mnie z wieloma niedopowiedzeniami i mimo że lubię otwarte zakończenia, tak w tym przypadku jakoś mi to nie pasuje.
Ode mnie 6,5/10
„Tuż za ścianą” Louise Candlish to jeden z lepszych thrillerów z nurtu domestic noir jakie miałam okazję w ciągu ostatnich miesięcy czytać. Fabuła skupia się na małej społeczności sąsiedzkiej i autorka naprawdę świetnie oddała emocje bohaterów. Akcja przedstawiona jest oczami czwórki postaci w narracji trzecioosobowej, podzielona jest na dni przed tragedią i po. Rozdziały oddzielone są zeznaniami świadków złożonymi w dniu tragedii, okazyjnie też artykułami z prasy. Bohaterowie są przedstawicielami czwórki najmocniej odczuwających obecność nowych sąsiadów rodzin i na ich przykładzie obserwujemy jak życie we frustracji, poczuciu bezsilności i narastającej złości wpływa na ich codzienność i do jakich mrocznych miejsc ich prowadzi. W takich warunkach każde inne problemy urastają do coraz większych rozmiarów, grożąc totalnym wybuchem. Kto wybuchnie pierwszy? To świetne studium ludzkich zachowań i charakterów. Książka na pewno, prócz dostarczeniu wielu emocji, zmusza też do samodzielnej refleksji, do stawiania pytań na temat życia w społeczności i tego, jaki naprawdę, tak realnie mamy wpływ na swoje otoczenie. Naprawdę ogromnie mi się podobała!
Po przeczytaniu tej książki jedno jest pewne - za żadne skarby nie przeprowadzę się do domu, o zabudowie bliźniaczej! Chociaż mieszkanie w bloku, też potrafi dać w kość, a raczej sąsiedzi...
"Tuż za ścianą" - wprowadza czytelnika do luksusowej dzielnicy Londynu, w bardzo hermetyczne środowisko. Rodziny zamieszkujące Lowland Way bardzo cenią sobie święty spokój (w pełni ich rozumiem) oraz bezpieczeństwo swoich dzieci wprowadzając Plenerowe Niedziele, które mają na celu odcięcie ruchu samochodowego na ulicy. Pełna idylla.
Do czasu, kiedy pojawiają się sąsiedzi prosto z piekieł. Remont, muzyka, imprezy. W jednym momencie cała harmonia panująca na tym idealnym osiedlu zostaje zaburzona.
W tym momencie w mieszkańcach Południowego Londynu budzą się prawdziwe instynkty. Do czego jest w stanie posunąć się sfrustrowany człowiek? Jak dziką naturę potrafi z siebie wykrzesać? Rodzi się desperacja, gniew, wręcz rozpacz z bezsilnością, że władze nie robią tak naprawdę nic, z kimś, kto zatruwa życie całej dzielnicy.
Wszystko to jednak powoduje, że na wierzch wychodzą relacje, które każda z rodzin "pielęgnuje" pod swoim dachem. Małżeństwa, które albo wzajemnie się wspierają i wspólnie knują, albo te w których nie ma za grosz porozumienia, a tylko magiczne "wyjeżdżam".
Nie było tutaj pędzącej na łeb na szyję akcji i "ostrej jazdy", ale odpowiadało mi to. Całość toczy się swoim powolnym torem, w zamkniętym gronie. Nowy sąsiad daje jednak punkt zapalny do wypłynięcia problemów małżeńskich, czy sąsiedzkich.
Zobaczyłam okładkę, przeczytałam opis i pomyślałam że to będzie dobry thriller, niestety myliłam się po tym dobrym, pierwszym wrażeniu.
Sam pomysł na książkę bardzo dobry. Nowy sąsiad kompletnie nie pasujący do nowej, bogatej dzielnicy. Nie stosuje się do żadnych reguł, robi co chce, sąsiedzi mają go dość, burzy ich normalne życie, niestety żadna instytucja nie chce im pomóc. Są coraz bardziej sfrustrowani, głośna muzyka o każdej porze dnia i nocy, remont robiony w porach jakich właścicielowi się podoba, nawet godzinach nocnych. Czy to wszystko może spowodować to że sami wymierzą sprawiedliwość?
Niestety cała fabuła bardzo się ciągnęła, miałam wrażenie że większość książki mieszkańcy tylko narzekają na nowego sąsiada. Każdy z bohaterów opowiada historię ze swojej perpektywy, żaden z nich nie wzbudził mojej sympatii a nawet w pewnym momencie zaczęli mnie irytować że są tacy nudni. Myślałam że chociaż koniec bedzie z przytupem, niestety i tu się rozczarowałam.
Dostałam obietnice mocnego thrillera a bliżej było temu do obyczaju.
Jak potrafi zniszczyć ludziom życie głośna muzyka i niekończący się remont? O tym wiedzą najlepiej bohaterowie zamieszkujący Lowland Way. Pojawienie się Darrena i Jodie ma ogromny wpływ nie tylko na przyjacielskie stosunki sąsiadów, ale na codzienne życie rodzin. Wyjście jest tylko jedno, za wszelką cenę trzeba się ich pozbyć. Pewnego dnia dochodzi do tragicznej śmierci młodej dziewczyny. Sąsiedzi oskarżają nowego sąsiada, ale policja ma wiele wątpliwości. Do czego może doprowadzić sąsiedzka nienawiść?
Bardzo przyjemna i ciekawa fabuła. Mimo wielu głosów nie nudziłam się. Wciąż coś się działo się kontekście psychologicznym. Nie ma zbędnych opisów, a jedynie wydarzenia i dialogi. Muszę też jednak przyznać rację innym czytelnikom - zakończenie jest nijakie, a szkoda. Choć książka jest przewidywalna, to czytało się ją naprawdę dobrze. Pióro autorki bardzo przyjemne. Od początku, mimo dużej ilości bohaterów, nie miałam problemu z zapamiętaniem, kto jest kim. Nie będzie to jednak książka roku. Polecam ją raczej osobom, które lubią obyczajówki lub najzwyczajniej w świecie chcą odpocząć przy lekkiej lekturze.
Dziękuję @muza.black za egzemplarz.
„Nagle cały świat stanął na głowie i nic już nie było takie samo, wszystko stało się nierealne”.
Lowland Way to na pozór spokojna dzielnica, położona na obrzeżach Londynu. Piękne, okazałe rezydencje, w których mieszkają sympatyczni, uczynni, życzliwie nastawieni do siebie ludzie. Bardzo cenią sobie spokój i harmonię panującą między nimi. Są w stanie zrobić dużo, bardzo dużo, aby ją utrzymać. Po wprowadzeniu się nowych sąsiadów, sielanka i błogi spokój zostają gwałtownie utracone. Ci nie liczą się z sąsiadami, skutecznie zaburzaj panującą do tej pory atmosferę. Głośna muzyka puszczana nocą, przedłużający się remont, handel samochodami, w wyniku którego przed ich domem powstaje złomowisko, psujące wygląd dzielnicy. Nie skutkują prośby o zachowanie ciszy i spokoju. Atmosfera staje się coraz bardziej napięta, a konflikt się zaostrza. Wkrótce dochodzi do tragedii. Wtedy na jaw wychodzi, jak dużo ci pozornie stateczni, spokojni ludzie mają do ukrycia…
Narastająca niechęć, która przeradza się w nienawiść, skierowana przeciwko nowym lokatorom zaczyna coraz mocniej łączyć mieszkańców. Cała masa pytań, ilu sąsiadów, tylu potencjalnych sprawców. Autorka ujawnia ludzkie słabości i „grzeszki”, które ci skutecznie ukrywają pod płaszczem idealnego życia. A prawda o nich wcale nie jest, ani oczywista, ani przyjemna. Tajemnice, sekrety, niedopowiedzenia, obłuda i zakłamanie.
Książka nie porwała mnie, czytałam ją długo. Nie do końca się zgadzam z jej opisem, że jest to trzymający w napięciu thriller. Jednak znalazłam w niej elementy, które mnie pozytywnie zaskoczyły. Niestety, historia nie zapada w pamięć. Nie odradzam i nie polecam, sami sprawdźcie, może Was porwie.
W słoneczne styczniowe popołudnie na przedmieściach Londynu pewna rodzina wprowadza się do domu, który właśnie kupiła. Niby nic nadzwyczajnego. Poza...
Pasjonująca opowieść o namiętności, odrzuceniu i odkrywaniu własnej tożsamości! Tabby Dewhurst przybywa na malowniczą wyspę położoną u wybrzeży...
Przeczytane:2021-03-07, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2021,
Funta cierpliwości poproszę
Nie specjalnie często zdarza się mieszkać z kimś po sąsiedzku i nigdy się z nim, chociażby nie posprzeczać na jakiś mniej lub bardziej ważny temat. Każdy z nas jest inny i każdy ma prawo do swojego zdania i swoich poglądów, prawda ? ?. Dojrzali emocjonalnie ludzie, próbują sprawę rozwiązać, często posiłkując się czymś takim jak kompromis, a i nie rzadko opierając sprawę o przysłowiowy "bufet". ?. Jednak czasami w pobliże nas, w nasze "dogadane", zgrane i świetnie się rozumiejące małe społeczeństwo, wprowadza się ktoś, kto ma zupełnie za nic nasze ustalenia, nasze przestrzeganie pewnych zasad i w ogóle nasze "osobistości" jako całość i ogół. Mimo że my zgodnie z naszą kulturą i klasą staramy się tego kogoś powitać w naszym sąsiedztwie radośnie, przyjaźnie i z otwartymi ramionami.
Takie właśnie coś spotkało mieszkańców pewnej ulicy mieszczącej się na przedmieściach południowego Londynu, o nazwie Lowland Way. Bowiem, do jednego z domów, po śmierci jego dotychczasowej właścicielki, wprowadza się Darren Booth i jego życiowa partnerka Jodie. Społeczność owej ulicy postanawia, zgodnie ze swoim zwyczajem, przywitać nowych sąsiadów ciasteczkami i kwiatkami z własnego ogródka. Swojsko, po przyjacielsku, ale też i z pewną ciekawością, kto zacz. Niestety okazało się, że ani miłe powitanie, ani ciasteczka, ani kwiatki, nie zrobiły na przybyłej parze, wrażenia. I nie ma tu mowy o żadnych kompromisach, rozmowach, czy sąsiedzkich przyjaźniach. Darren rozpoczyna remont, ustawiając rusztowania zupełnie bez zgody z jakichkolwiek przepisami BHP, a wieczorkiem racząc się odpoczynkiem po ciężkiej pracy, raczy się też alkoholem i głośną muzyką. Zupełnie nie przejmując się tymi, "tuż za ścianą" ani tymi z dalszych części ulicy. To wszystko oczywiście doprowadzi do prawdziwego nieszczęścia, a właściwie to nieszczęść wszelakich w ilości niemal hurtowej.
Książka osiągnęła nie specjalnie wysokie oceny, jednak mi się podoba i uważam, że jest bardzo dobra. Nie jest to bynajmniej thriller i tu się zgodzę z innymi czytelnikami, jednak jest to bardzo dobra proza obyczajowa i absolutnie mnie nie znudziła. Uważam, że autorce udało się doskonale pokazać to, jak za sprawą i działaniami jednego, właściwie człowieka, można zobaczyć cały snobizm i obłudę, zdawałoby się zwartej grupy społecznej. Przyglądamy się z coraz szerzej otwartymi oczami (a czasem i ustami), jak z kulturalnych, dobrze sytuowanych ludzi z bogatego przedmieścia, wyłażą najgorsze instynkty. Jak próg ich cierpliwości i wyrozumiałości przesuwa się coraz dalej i dalej, aż w końcu znika całkowicie. Jak sytuacja staje się na tyle koszmarna, że dojrzewająca i napęczniała już decyzja w końcu zapada. Zwłaszcza że tak zwane prawne środki rozwiązania problemu spełzają na niczym. Bo tak zwane "prawo", jak się kolejny raz okazuje, albo się bardzo "nie spieszy", albo wręcz nie przyjmuje do wiadomości grozy sytuacji.
Darren Booth, okazał się przysłowiowym kijem wsadzonym w mrowisko, który spowodował, iż mróweczki-ludziki, stały się bardzo, bardzo zdezorientowane i niespokojne, ich działania, zaczęły być chaotyczne i dalekie od zasad, które przecież wyznawali, przynajmniej teoretycznie. Na naszych oczach, ta mała zorganizowana społeczność, zaczyna się rozpadać, następuje eskalacja wszelkich, do tej pory wstrzymywanych pretensji i zadrażnień. Trudno, rzeczywiście kogokolwiek polubić, a sympatia do stron konfliktu, miejscami nie bywa tak jednoznaczna, jak mogłoby się wydawać. Reasumując, polecam tę, naprawdę dobrą książkę, tym którzy, tak jak i ja znajdują upodobanie w przyglądaniu się zawiłym ludzkim działaniom i relacjom interpersonalnym. Myślę też, że książka bardziej przypadnie do gustu, tym którzy już mieli udział, lub chociażby wgląd w podobne sytuacje i znają je, niejako z autopsji. Bo przecież "takie rzeczy", to nie tylko na angielskich przedmieściach, a "dobry" sąsiad, kto dziś ktoś niemalże na wagę złota.