Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: b.d
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 350
Książka tak nieszablonowa, zaskakująca i przerażająca, że pozostaje na długo w pamięci, doprowadzając do wewnętrznego sprzeciwu, chaosu i gonitwy myśli. Wywarła na mnie olbrzymie wrażenie dzięki świetnie wykreowanym postaciom głównych bohaterów, ale przede wszystkim fantastycznie pokręconym pomyśle na fabułę.
Zaczyna się niepozornie, od szkolnych perypetii ósmoklasisty Kuby, piszącego wiersze kujona, nad którym znęcają się rówieśnicy. Chłopak znosi to w samotności, nie chcąc przyznać się rodzicom do problemów w szkole. Śmierć woźnego Hadały zmienia wszystko. Okazuje się, że zarówno Kuba, jak i jego kolega Konrad, widzą i czują coś, co dla innych zawsze pozostanie ukryte. Ukazują im się duchy zarówno Hadały, jak i jego syna, które mają udział w wyjaśnieniu morderstwa woźnego. Tak zaczyna się przyjaźń chłopców, która jest jedyną stałą fabuły pełnej zaskakujących wydarzeń i absurdów.
Kuba i Konrad dorastają, a ich życie, jak i atmosfera książki stają się coraz bardziej mroczne i dziwne. Determinują je wydarzenia niezrozumiałe, zbiegi okoliczności, które okazują się być przeznaczeniem prowadzącym ich w określone miejsca we właściwym (lub niewłaściwym) czasie. Groza narasta z każdym rozdziałem, kumulując się w małej miejscowości, w której już trudno ogarnąć co jest prawdą, a co wizją bohaterów.
Tak, jak Kuba i Konrad zagłębiali się w krainę jezior, doświadczając obcowania z duchami, tak i ja pozwoliłam ponieść się wizji świata autora, w której nie ma rozróżnienia na dobro i zło, a jedynie nieuchronność tego co ma się wydarzyć.
Według Łukasza Orbitowskiego "w ten, czy inny sposób tracimy ciepło przez całe życie" i nie jest to jedynie alegoria śmierci, ale odniesienie do tego, że gubiąc to co ważne stygniemy już za życia.
Opowieść czasami smutna, innym razem pokrzepiająca, straszna i zabawna jednocześnie. Lubię takie zakręcone i nieprzewidywalne klimaty i chętnie sięgnę po inne książki autora.
Powieść jak zły sen
W literackich poszukiwaniach nie jest mi po drodze z wątkami fantastycznymi, jednak jest kilku autorów, u których jestem w stanie przełknąć takie zabiegi, ponieważ wiem, że historia, którą chcą mi opowiedzieć, wszystko mi wynagrodzi. Tak też było w tym przypadku. Niech nie zwiedzie Was tytuł recenzji – powieść jest więcej niż dobra.
W pierwszej części autor zabiera nas w (nie) sentymentalną podróż w mury szkoły podstawowej z roku tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego, szatni cuchnącej tenisówkami na zmianę, mrocznych zakamarków i korytarzy wypełnionych dzieciarnią, przy których Troglodyci to niezwykle kulturalni i obyci ludzie. W takim otoczeniu poznajemy Kubę – kujona i ofiarę losu gnębionego przez innych uczniów. Jego życie zmienia się, gdy w szkole zostaje zostaje znaleziony martwy woźny Hadała. Od tej pory opowieść toczy się na pograniczu rzeczywistości namacalnej i paranormalnej. Właściwie część pierwszą można by uznać za zamknięte dzieło, a gdyby nie dość częste rzucanie mięchem, byłaby to całkiem niezła powieść młodzieżowa.
Wraz z rozwiązaniem pierwszej historii autor zmienia rytm powieści, a każda kolejna część konstrukcyjnie nie jest niestety tak dopracowana jak początek. Z każdym rozdziałem robi się coraz dziwniej, mroczna atmosfera zaczyna przytłaczać czytelnika. Cała powieść przypomina powracające co jakiś czas koszmary senne, w których próbuję wydostać się z jakiegoś budynku, przechodzę przez kolejne pomieszczenia i kiedy jestem pewna, że następne drzwi są wyjściem, okazuje się, że trafiam do pokoju, w którym byłam na początku. Ale to wcale nie świadczy o tym, że powieść jest słaba, czy źle napisana – wręcz przeciwnie. "Tracę ciepło" jest powieścią dziwną, mroczną i niezwykle klimatyczną, a dzięki wpleceniu wątków fantastycznych, całkowicie nieprzewidywalną. Fabuła momentami zastyga, niczym mgła, by już po chwili pędzić, nie pozwalając czytelnikowi na złapanie oddechu. Całej historii towarzyszy uczucie nieuchronności (podobnie jak w "Dżozefie" Jakuba Małeckiego), choć za nic nie da się domyślić, w którym kierunku historia zmierza.
Zdaję sobie sprawę, że dla wielu osób powieść Łukasza Orbitowskiego może okazać się przekombinowana i przeładowana wątkami. Myślę, że warto jednak podjąć ryzyko . Dla mnie "Tracę ciepło" jest jedną z najbardziej interesujących pod względem fabuły i konstrukcji powieści jakie przeczytałam w ostatnich latach. Tylko Orbitowski potrafi tak stylowo rzucać mięchem. Uwielbiam jego brudny i obskurny Kraków, doceniam niejednoznacznych i autentycznych bohaterów i przyklaskuję realistycznemu obrazowi wczesnych lat dziewięćdziesiątych. Macie wątpliwości? Gwarantuję Wam, że tylko Orbitowski potrafi zaserwować takiego literackiego, pełnokrwistego stejka.
"Tylko Maks. Historia z dreszczykiem" to kryminał z wątkiem fantastycznym, którego tłem jest współczesny Wrocław i historia Hali Stulecia...
Wędruj samotnie i śpiewaj! Aleister Crowley Wyobraź sobie, że w jednej chwili porzucasz wszystko: rodzinę, pracę, hobby, dom i kredyt. Nic nie...
Przeczytane:2010-03-20, Ocena: 6, Przeczytałem, Mam,