Mama dwójki dorosłych dzieci wyjeżdża do Ueckermünde, by uporządkować swoje życie. Pomimo wielu obaw podejmuje pracę jako opiekunka starszego małżeństwa. Wkrótce na drodze bohaterki pojawiają się osoby, które zmieniają jej życie. Czy to przeznaczenie? Małe niemieckie miasteczko stopniowo staje się dla Beaty oazą spokoju, jednak ta pozorna równowaga zostaje zakłócona zaskakującymi wiadomościami. Książka "Tam, gdzie czekał anioł" to pozytywna, pełna nadziei i przebaczenia oraz wiary w drugiego człowieka opowieść zmuszająca Czytelnika do przemyśleń nad swoim życiem.
Wydawnictwo: Szara Godzina
Data wydania: 2017-10-24
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 272
Książka, która długo czekała na mojej półce, niemniej jednak wreszcie doczekała się swojej kolei i jestem z tego powodu bardzo zadowolona i wzruszona.
Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, po której twórczość bardzo chętnie jeszcze kiedyś sięgnę.
Jest to historia Ewy, kobiety która mieszka w Warszawie, gdzie prowadzi zwyczajne rodzinne życie. Ma męża Marcina oraz dwójkę praktycznie dorosłych już dzieci. W jej życiu jednak nie układa się najlepiej i aby zacząć realizować siebie i swoje marzenia postawia wyjechać do Niemiec do pracy. Mimo, iż nikt w nią nie wierzył, a każdy wyjazd uważał za chwilowy kaprys, który lada chwila minie, to Ewa twardo stanęła przy swoim i wyjechała. Ale nawet to nie było dla najbliższych, a w zasadzie dla męża i jego matki, znakiem że jednak coś jest nie w porządku. Nadal uparcie wierzyli, że to chwilowy kaprys i kobieta lada dzień wróci do domu z podkulonym ogonem. Niemniej jednak, gdy po miesiącu pracy wróciła do domu na tygodniowy pobyt zdała sobie sprawę, że w domu mąż tylko czeka na jej potknięcie i w ogóle za nią nie tęskni. Ewa w Niemczech poznała Andersa oraz jego rodziców, którzy byli starszym, niemniej jednak nadal kochającym się małżeństwem. Na swojej drodze spotkała także wiele innych osob, z którymi nawiązała przyjazne relacje, które z czasem pokazywały jej, że w życiu można o siebie zawalczyć, można coś zmienić, pomyśleć o sobie w każdym jego momencie i to, że sami dla siebie musimy stać się ważni, aby być ważnym dla innych.
Jest to historia, która wplata również wojenne losy i zażyłości między Polakami i Niemcami oraz różnice narodowościowe. To piękna historia, która uświadami nam jak często zatracamy się w prozie codziennego życia i przestajemy dostrzegać jego piękno i osoby, które są wokół nas. Autorka historię przedstawia nam w narrazcji Ewy, która jest główną bohaterką i od której możemy się wiele nauczyć.
Książkę czyta się z wielką przyjemnością i zaciekawieniem. Niejednokrotnie w moich oczach pojawiały się łzy szczęścia, wzruszenia i smutku. Książka, która wzbudza całą paletę uczuć i naprawdę jest godna polecenia i poświęcenia jej czasu. To piękna historia, którą warto poznać.
"Nadzieja. To ona jest matką nas wszystkich. A owocem nadziei jest miłość"
Być mamą i żoną. Być szczęśliwą w związku, mimo upływu lat. Codziennie ten sam żar. Codziennie ta sama moc miłości. Rozmowy, przytulanie, pocałunki, zbliżenia. Spełniać się w roli matki, żony i kochanki, ale bez pracy. Mieć takie życie niejedna by chciała. Ale co wtedy, gdy teściowa ciągle się wtrąca wytykając wszystkie, jej zdaniem, przewinienia synowej, dzieci uciekają na studia a małżeństwo widnieje tylko na papierze? Czyto już koniec idealnego życia? Pozostaje poddać się losowi? A może warto spakować do walizki nadzieje i wyruszyć z nią w świat w poszukiwaniu siebie?
Nieszczęśliwa Beata wyjeżdża za marzeniami. Ucieka od monotonni i bolesnej codzienności. Podpisuje roczny kontrakt i zostaje opiekunką starszego małżeństwa w Ueckermünde. Spotyka się tam z różnicą kulturową, z językiem, z traktowaniem drugiego człowieka, leczeniem, obchodzeniem żałoby... Większość jest całkiem różna od tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni.
Nasza główna bohaterka spędza 3 tygodnie za granicą i tydzień w kraju. Ten czas rozłąki wiele zmienia w podejściu Beatu do Marcina i świata. Ten czas dla odkrywanie siebie potrafi otworzyć oczy i dać na szansę by spojrzeć na problemy z innego punktu widzenia. I mimo, że blizna może się ładnie goić wystarczy zadra, by ponownie się otworzyła niszcząc to, co zostało odbudowane. Czasami wyjazd może przekreślić budowany latami związek.
Problemy Beaty się namnażają. Andreas, Gosia, Frau Petra, Herr Manfred, Karolina... Wszystkie te osoby uczą czegoś innego. Warto uważnie obserwować. i wyciągać wnioski. Beata zostaje sama ze swoimi problemami. Nie umie ponownie zaufać. Za bardzo ją to zraniło. Czy na pewno chce dźwigać ten ciężar sama? Czy to jest to, czego tak naprawdę chce?
Autorka ukazuje nam, jak wiele można stracić w ciągu jednej chwili Jak jeden błąd może zburzyć nasz idealny świat. Nie należy żyć życiem innych. Trzeba mieć swoje marzenia i dążyć do ich spełniania. Po to, aby być szczęśliwym. By uśmiech nigdy nie znikał z naszej twarzy. Czasami nasze życie wymaga walki, nakładu ogromnej siły i cierpliwości. Ale czy warto walczyć za wszelką cenę? Gdy tylko my widzimy sens?
Cudowna opowieść o odnajdowaniu siebie. O nadziei, wierze i miłości. A także o wybaczaniu. Wzruszająca i poruszająca struny w mym sercu książka.
Polecam na zbliżające się święta i nie tylko.
agazlotowlosaiksiazki.blogspot.com
Kolejna książka Doroty Schrammek przy której spędziłam miłe chwile. Autorka nie pisze błahych historii, jej książki zawsze zmuszają czytelnika do przemyśleń nad swoim życiem. Osobiście bardzo lubię takie historie, dzięki którym wnoszę coś do własnego życia.
Główną bohaterką jest Beata, żona i matka dwójki dzieci. Czuje się zagubiona w swoim życiu i postanawia coś w nim zmienić. Podejmuje pracę na zagranicą przy opiece starszego małżeństwa. Co trzy tygodnie wraca na tydzień do domu. W miasteczku, w którym pracuje co rusz spotyka osoby, które mają wpływ na jej życie. To osoba o dobrym sercu, która chętnie wyciąga pomocną dłoń do innych, choć sama nie bardzo radzi sobie z relacjami z mężem.
To przykre, że często na pierwszy rzut oka oceniamy kogoś, tylko po jego wyglądzie, czy też zachowaniu. Często nie zdajemy sobie sprawy, dlaczego te osoby są w takim stanie w jakim są, że może to życie i przeżyte doświadczenia ich do tego doprowadziły. Ludzie na ogół zrażają się takimi osobami od razu, nie myśląc o tym, że może właśnie one potrzebują pomocnej dłoni, przyjaciela, który zechce ich wysłuchać, podzielić się dobrą radą. A to nie szata zdobi człowieka...
Również w związku nie zawsze jest pięknie i kolorowo. Zdarzają się wpadki, które boleśnie wpływają na partnerów. Nie zawsze jesteśmy w stanie przebaczyć, gdyż rany wydają się być głębokie. Jeśli jednak kogoś się kocha, powinno się umieć również wybaczać. Owszem, zdarzają się takie czyny, których nie sposób wybaczyć, jeśli jednak kochamy szczerze i całym sercem, powinniśmy umieć dać drugą szansę.
"- Nie odbiło - odparła cicho. - Wreszcie myślę o sobie. O tym, by być szczęśliwą i spełnioną kobietą, a nie żyć pod dyktando twojej mamy. Ona steruje tobą, a ty nieświadomie postępujesz zgodnie z jej zaleceniami. Manipuluje, wiedząc, że na wszystko się zgodzisz, ponieważ jesteś uległym i kochającym synem."
Spodobała mi się fabuła i wplecione wątki historyczne. Niezwykle cenny i emocjonalny stał się dla mnie pamiętnik Loli, który wylądował w rękach Beaty. Lubię czytać o losach (nawet jeśli są to tragiczne losy) ludzi, o tym przez co musieli przejść, jak wyglądało ich życie. Autorka musiała poświęcić wiele czasu i uwagi opisując historie poszczególnych miejscowości znajdujących się w powieści. Książkę czyta się szybko, ze względu na prosty i przyjemny w odbiorze styl. Postacie są barwne, każda z nich charakteryzuje się czymś innym.
To, co jest doskonałą prawdą zawartą w powieści to stosunki między Polakami na obczyźnie. To przykre, że jeden drugiemu zazdrości, ale tak jest. Sama spędzam kilka miesięcy za granicą z innymi Polakami, więc mogę potwierdzić. Rodak powinien trzymać się z rodakiem. Tymczasem jest całkiem inaczej, gdyby mógł utopił by go w łyżce wody. Dorota Schrammek doskonale oddaje istotę życia w Polsce oraz w Niemczech. Czytając możemy zobaczyć jak wiele nas różni, do czego przywiązujemy wagę my, a do czego oni. Niby graniczymy ze sobą, a tak wiele nas różni. Jednak co kraj to obyczaj.
"[...] Nawet jeśli sami coś obmyślimy, to bardzo często plany biorą w łeb. Nie warto układać przyszłości. Lepiej żyć chwilą. Tu i teraz. Korzystać z życia najpełniej, jak się da."
Tam, gdzie czekał anioł to lekka historia o życiu, trudnych wyborach oraz o umiejętności przebaczania. Przepełniona jest pozytywnymi cechami, oraz aniołami, która gdzieś tam zawsze się czają, nawet jeśli w nie wierzymy w nie. Ta książka zmusza do refleksji nad własnym życiem. Polecam.
Beata, mieszkanka Warszawy, matka, żona. Po zwolnieniu z pracy postanawia wyjechać do Niemiec i tam pracować jako opiekunka starszego małżeństwa. Po wyjeździe zaczynają się problemy małżeńskie. Książka z zaskakującym, ale pozytywnym zakończeniem. Na uwagę zasługuje wątek wojenny, okrucieństwo nazistów, o których wspomina autorka. Polecam na spokojny wieczór przy herbatce.
Ciepła książka ze szczęśliwym zakończeniem. Historia, która może się przydarzyć osobom z naszego otoczenia. Beata traci pracę, w małżeństwie nie dzieje się dobrze, a dorosłe dzieci mają własne życie. Postanawia wyjechać i zostać opiekunką starszego małżeństwa w Niemczech. Podobały mi się opisane zwyczaje niemieckie o których nie wiedziałam, a przecież Niemcy to nasi sąsiedzi. Choćby ten "Prócz niej jeszcze dwie osoby przyniosły skromne wieńce, a reszta obecnych po złożeniu kondolencji rodzinie przekazała Andreasowi koperty. Dopiero później Beata dowiedziała się, że w środku były kart kondolencyjne i pieniądze. Niektórzy dawali poi dziesięć, inni po dwadzieścia euro. Datki miały być przeznaczone na dekoracje i dbanie o grób." Jak dla mnie trochę za dużo w książce pobocznych watków i postaci drugoplanowych. Opieka na chorymi na Alzheimera też nie jest taka prosta i wymaga całodobowej opieki. Trudno mi uwierzyć, że dwoje chorych ludzi codziennie kładzie się na poobieadową drzemkę o jednakowej porze.
Piękna powieść utrzymana w anielskim klimacie. Opowieść o odkrywaniu dobra w dawaniu siebie, doświadczaniu innych. O tragedii, nadziei i przebaczeniu. Opowieść o aniołach - nie tylko zamknietych w jednym pokoju.
Nieporozumienia małżeńskie, wypalenie w związku, nawet podejrzenia o zdradę. Mąż, który nie zauważa już żony i jej potrzeb. Zwolnienie z pracy, problem ze znalezieniem nowej posady, dorastanie dzieci i syndrom pustego gniazda. Wszystko to pojawia się na wstępie i prowadzi nas z bohaterką, aż za zachodnią granicę kraju. Tam bowiem Beata, główna postać żony i matki z tej powieści, jedzie do pracy, jako opiekunka starszych, chorych ludzi. Zatrudnienie znajduje u małżeństwa, którymi opiekuje się ich syn, ale pracując zawodowo, potrzebuje oczywiście stałej pomocy.
Rozpoczynamy wraz z bohaterką, obserwację życia w Niemczech. Codzienność, która pozornie nie różni się już tak bardzo od naszej. Mamy równie rozwinięty handel, opiekę zdrowotną, system mieszkaniowy, ale poznajemy także ciekawostki z tradycji i zwyczajów zachodnich sąsiadów. I niby niedaleko, a jednak sama różnica wyznań (u nas większość katolików, tam w przewadze ewangelicy), sprawia, że zauważymy, jak w inny sposób spędza się święta, jak wygląda ceremonia pogrzebowa, cmentarz. Jak żyje się w sąsiedztwie, w jaki sposób spędza wolny czas. W końcu sama bohaterka rozmawia z synem swoich podopiecznych na najtrudniejsze tematy, życia w rodzinie, uczuć względem rodziców, a nawet żałoby po nich.
Przy okazji obserwujemy również oczywiście i naszych rodaków. Tutaj Beata nie wciągnęła się w życie na emigracji oraz szersze i głębsze kontakty z Polakami. Znajdziemy jednak wiele sytuacji, które klarownie pokazują obraz środowiska polonijnego. Zamiłowanie do intryg i obmawiania, panie, które wyjeżdżają, by poznać zamożnych mężów, bezrobotny Polak - ksenofob, zagubiona w nowych okolicznościach kobieta, nie radząca sobie z alkoholizmem i zbieractwem. Wszechobecne szaleństwo nowego kraju, wolności, oddalenia od domu i okoliczności, które czyha tylko, by dotknąć tych słabszych psychicznie ludzi, wyjeżdżających "za chlebem".
Autorka w przekonujący sposób, przedstawia nam świat, w którym znalazła się Beata i zarówno pobyt w Niemczech, jak i jej rodzinne problemy śledzimy z zainteresowaniem.
O tytułowych aniołach również znajdziemy klika informacji, ale książka omawia tyle naszych przyziemnych, życiowych problemów, że z ciekawością sięgnę po kolejną książkę pani Doroty Schrammek, by sprawdzić, jakie sytuacje swym bystrym okiem, tym razem podglądnęła.
Troszeczkę magii, szczypta humoru, druga szczypta wzruszenia i realny świat, z jakim wszystkie dzieci stykają się na co dzień, to doskonała recepta na...
Szczęście jest jak tęcza - pozornie na wyciągnięcie ręki. I równie nieuchwytne. Dlatego warto z niego czerpać garściami, dopóki można... Patrycja, Magdalena...