Grudzień 1967 roku. Szczecinem wstrząsa potężna katastrofa tramwajowa. Pod kołami popularnej szóstki ginie kilkanaście osób, a kilkaset trafia do lokalnych szpitali. Dzień po wydarzeniu w mediach pojawia się informacja, wskazująca na trop, że nie był to zwykły wypadek. Cenzura blokuje przekaz. Minister spraw wewnętrznych powołuje tajną grupę, która ma zbadać kulisy wypadku. Zespół tworzą śledczy, którzy dziesięć lat wcześniej przyczynili się do rozwiązania sprawy sekty ze Wzgórza Kupały. Ugne Galant z grupą śledczych poszukuje osób ratujących pasażerów po wypadku, którzy byli świadkami niecodziennych zdarzeń podczas akcji ratunkowej. O krok przed nimi są ludzie, którzy zrobią wszystko, by prawda nie ujrzała światła dziennego.
Czy zbrodnia ku chwale Boga lub idei może zostać usprawiedliwiona?
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2023-09-20
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 408
Tytuł recenzji :
𝗡𝗮 𝗴𝗿𝗮𝗻𝗶𝗰𝘆 ż𝘆𝗰𝗶𝗮 𝗶 ś𝗺𝗶𝗲𝗿𝗰𝗶.
Rzadko mi się zdarza, żebym o debiucie mówiła, że jest moim odkryciem roku, jak to ma miejsce w przypadku 𝐾𝑜𝑧ł𝑎 Przemysława Kowalewskiego. Może dlatego, że znalazłam w tym kryminale coś, co bardzo lubię, wytwór wyobraźni autora połączony z prawdziwymi zdarzeniami. 𝐾𝑜𝑧𝑖𝑜ł bowiem to kryminał osadzony w historii, gdzie fikcja literacka miesza się z prawdą. Po tym, jak 𝐾𝑜𝑧𝑖𝑜ł został bardzo dobrze przyjęty przez czytelników, autor postanowił kontynuować przygody niezłomnego milicjanta Ugne Galanta. Tym razem na tapet Przemysław Kowalewski wziął tragiczny w skutkach wypadek tramwajowy w Szczecinie. Do wypadku słynnej „szóstki” doszło 7 grudnia 1967 roku, w którym zginęło 15 osób, a 140 odniosło rany. Katastrofa na ulicy Wyszaka była największą w historii Polski z udziałem tramwaju. To ta tragedia spowodowała początek zmian w funkcjonowaniu komunikacji miejskiej. Po szczegółowym śledztwie nie ustalono winnych i nikt nie został oskarżony. Krystyna Pressejsen, która tego feralnego dnia prowadziła „szóstkę”, już nigdy nie siadła za sterami żadnego tramwaju.
O katastrofie tramwajowej na ulicy Wyszaka pamięć wciąż się nie zaciera, chociaż w tym miejscu nie znajdzie się żadnej tablicy upamiętniającej tamto zdarzenie. Snuto wtedy rozmaite teorie spiskowe, które jednak nigdy nie znalazły uzasadnienia, albo nie ujrzały światła dziennego. Przemysław Kowalewski wykorzystał te niedomówienia i na kanwie prawdziwej katastrofy, którą ze szczegółami opisuje w prologu, stworzył niezwykle ciekawą i wciągającą powieść kryminalną osadzoną w czasach PRL-u. W 𝑆𝑧ó𝑠𝑡𝑐𝑒 wykorzystuje nie tylko prawdę, ale wszystkie teorie spiskowe, które nagromadziły się wokół tej sprawy. Doskonale połączył prawdę historyczną z fikcją literacką, stworzył niesamowicie dobry kryminał, w którym wodzi bohaterów książki i czytelnika po ciemnych zakamarkach ówczesnego Szczecina. Po tragicznym w skutkach wypadku, który stał się powodem do snucia rozmaitych teorii, włącznie, z tym że była to dywersja, minister spraw wewnętrznych powołuje tajną grupę, która ma za zadanie zbadać przyczyny wypadku. Zespół tworzą śledczy, którzy dziesięć lat wstecz, przyczynili się do rozwiązania sprawy sekty ze Wzgórza Kupały. Grupa śledczych pod dowództwem Joanny Krauze rozpoczyna drobiazgowe śledztwo, które doprowadza do nieoczekiwanych wniosków i narazi ich życie na niebezpieczeństwo. Bardzo cieszyłam się, że Ugne Galant powrócił bowiem, to bohater, który poprzednio skradł moje serce. W życiu Ugne od tamtego czasu nie wiele się zmieniło. Co prawda awansował, ale bez odpowiedniej dawki alkoholu nadal nie potrafi normalnie funkcjonować, za to w sytuacjach podbramkowych jego umysł działa na najwyższych obrotach. Człowiek bezwzględny dla swoich wrogów, skłonny oddać życie za przyjaciół, a gdy trzeba działać, to brnie do przodu na oślep, jak taran. Autor podobnie, jak poprzednio nieustanie pakuje Galanta w tarapaty, by potem w spektakularny sposób go z nich wyciągać.
Szóstka zaczyna się niczym horror albo powieść grozy, niestety opisana w prologu książki tragiczna w skutkach katastrofa tramwajowa to nie fikcja literacka, do tego wypadku doszło naprawdę 56 lat temu. Czy to, co się wtedy stało, było kwestią przypadku z powodu awarii hamulców elektrodynamicznych, czy celowe działanie ? Nie wiadomo. Sprawa katastrofy „szóstki” nigdy nie została wyjaśniona, nikt o wypadek nie został oskarżony, sprawę umorzono.
W specjalnym pokoju w Teatrze Lalek „Pleciuga” zebrała się grupa śledczych pod dowództwem Joanny Krauze. Grupa oficjalnie nie istnieje, a dochodzenie, które mają prowadzić, jest ściśle tajne. Ministerstwo spraw wewnętrznych nie życzy sobie rozgłosu wokół tej sprawy. Od tamtej sprawy dotyczącej sekty, gdy Ugne Galant stracił przyjaciela, minęło już dziesięć lat, w życiu milicjanta nie wiele się zmieniło. Otrzymał awans na kapitana, pracuje w milicji i nadal pije, bo wmawia sobie, że w jakiś chory pokrętny sposób jest naznaczony przez śmierć, gdyż tak się składa, że nie żyją wszyscy, do których się zbliżył. Z tego powodu obawia się bliskich relacji z kimkolwiek, woli być sam. Teraz ponownie został włączony do grupy śledczych, mającej prowadzić nieoficjalne śledztwo, tym razem dotyczącego wypadku tramwaju. Na czele grupy stoi kobieta, w której wtedy zakochał się jego nieżyjący przyjaciel. W grupie śledczych ponownie znaleźli się niezastąpiony Wajda (lwowiak) i Basia, budząca w Ugne niechciane uczucia.
Czasy i ludzie się zmieniają, natomiast Ugne może zmienić się tylko dla jednego. 𝑇𝑜 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑠𝑖𝑙𝑛𝑖𝑒𝑗𝑠𝑧𝑒 𝑛𝑖ż 𝑝𝑜𝑐𝑖ą𝑔 𝑑𝑜 𝑏𝑢𝑡𝑒𝑙𝑘𝑖. 𝑇𝑜 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑝𝑎𝑟𝑡𝑖𝑎 𝑠𝑧𝑎𝑐ℎó𝑤 𝑧 𝑑𝑖𝑎𝑏ł𝑒𝑚, 𝑛𝑎 𝑔𝑟𝑎𝑛𝑖𝑐𝑦 ż𝑦𝑐𝑖𝑎 𝑖 ś𝑚𝑖𝑒𝑟𝑐𝑖. Dla rozwiązania sprawy mógłby dać pogrzebać się żywcem. Jednak po wszystkim wraca do prawdziwego Galanta, człowieka […], 𝑘𝑡ó𝑟𝑦 𝑛𝑖𝑒 𝑙𝑖𝑐𝑧𝑦 𝑠𝑖ę 𝑧 𝑛𝑖𝑐𝑧𝑦𝑚 𝑖 𝑧 𝑛𝑖𝑘𝑖𝑚, 𝑘𝑡ó𝑟𝑦 𝑛𝑖𝑒 𝑚𝑎 ż𝑎𝑑𝑛𝑦𝑐ℎ 𝑤𝑎𝑟𝑡𝑜ś𝑐𝑖, 𝑖𝑑𝑒𝑎łó𝑤 𝑖 𝑧𝑎𝑠𝑎𝑑 𝑚𝑜𝑟𝑎𝑙𝑛𝑦𝑐ℎ. Jeśli liczył, że Basia da mu drugą szansę, to się bardzo pomylił. Dziewczyna, mimo że żywi do niego ciepłe uczucia, doskonale zdaje sobie sprawę, że Ugne jest człowiekiem uzależnionym od alkoholu i nie da rady zbudować nic trwałego.
Tymczasem ktoś metodycznie likwiduje wszystkich świadków wypadku. Ekipa po przeanalizowaniu danych technicznych, już wie, że ktoś celowo doprowadził do awarii hamulców w tramwaju. Niewinni ludzie zginęli, bo komuś ewidentnie bardzo na tym zależało, a winą za tragedię obciążyć Żydów. Teraz zaciera wszystkie ślady i likwiduje niewygodnych świadków. Grupa śledczych powoli zaczyna zbliżać się do prawdy, czego dowodem jest list z ostrzeżeniem pozostawiony na drzwiach ich tajnej siedziby. Wtedy dociera do nich, że jest ktoś, kto zna ich każdy krok. Gdy w pomieszczeniu znajdują podsłuch, wiedzą, że nikomu nie mogą ufać i, że siedzą w tym gównie sami.
Nadchodzi moment, gdy wydaje się, że agenci nie mogą wyjść z tej opresji cało, gdyż ludzie stojący za katastrofą tramwaju nie cofną się dosłownie przed niczym i nie przebierają w środkach, by zniechęcić ekipę do deptania im po piętach. Wtedy następuje niespodziewany twist w fabule, dający nadzieję, że wszystko może mieć pozytywne zakończenie, lecz to tylko złudna chwila oddechu. Bractwo Sprawiedliwych jak siebie nazywają, nie odpuszcza i nie daje za wygraną. Wydaje się, że są krok przed ekipą i to oni wciąż rozdają karty, a dodatkowo są chronieni przez kogoś na wysokim stanowisku. Gdy w swoim pomieszczeniu znajdują podsłuch, wiedzą, że nikomu nie mogą ufać i że w tym gównie po uszy siedzą sami.
Świetnie napisany kryminał, w którym autor pokazuje obłudę i zakłamanie ówczesnych władz, uciszanie niewygodnych świadków, zmowę milczenia i fanatyzm, który prowadził prostą drogą ku katastrofie. Przemysław Kowalewski udowodnił kolejny raz, że jest znakomitym pisarzem i potrafi stworzyć świetną historię, w którą z łatwością uwierzy czytelnik. Na uwagę zasługuje wspaniale skomponowana fabuła, pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji, z momentami mrożącymi krew w żyłach. Historia stworzona przez Przemysława Kowalewskiego zawiera sporo informacji dotyczących wydarzeń, które faktycznie miały miejsce i dodatkowo ubarwił je tymi wymyślonymi przez siebie. Całość jest tak doskonale skomponowana, że nie wątpi się ani przez chwilę, że wszystko, o czym się czyta, mogło być prawdą.
Autor bardzo rzetelnie oddał rzeczywistość końca lat sześćdziesiątych, który był okresem nasilonych konfliktów o podłożu antysemickim, a także machinacji w szeregach PZPR. Szary obywatel nie miał świadomości tego, co faktycznie się dzieje. 𝐾𝑎ż𝑑𝑦 𝑜𝑏𝑦𝑤𝑎𝑡𝑒𝑙 𝑡𝑒𝑔𝑜 𝑐ℎ𝑜𝑙𝑒𝑟𝑛𝑒𝑔𝑜 𝑘𝑟𝑎𝑗𝑢, 𝑘𝑡ó𝑟𝑦 𝑐ℎ𝑜ć 𝑝𝑜𝑚𝑦ś𝑙𝑎ł 𝑖𝑛𝑎𝑐𝑧𝑒𝑗, 𝑛𝑖ż ż𝑦𝑐𝑧𝑦 𝑠𝑜𝑏𝑖𝑒 𝑡𝑒𝑔𝑜 𝑝𝑎𝑟𝑡𝑖𝑎, 𝑚ó𝑔ł 𝑠𝑝𝑜𝑑𝑧𝑖𝑒𝑤𝑎ć 𝑠𝑖ę 𝑤𝑖𝑧𝑦𝑡𝑦 𝑓𝑎𝑐𝑒𝑡ó𝑤 𝑤 𝑐𝑖𝑒𝑚𝑛𝑦𝑐ℎ 𝑠𝑘ó𝑟𝑎𝑐ℎ 𝑧 𝑙𝑒𝑔𝑖𝑡𝑦𝑚𝑎𝑐𝑗𝑎𝑚𝑖 𝑏𝑒𝑧𝑝𝑖𝑒𝑘𝑖. Jestem pełna podziwu dla skrupulatnego i profesjonalnego researchu, jakiego dokonał autor, by zachować specyficzny klimat czasów PRL-u. Wspaniale przedstawił realia codzienności, nastroje polityczne, szczegóły dotyczące mody, muzyki, a także motoryzacji. 𝑆𝑧ó𝑠𝑡𝑘𝑎 może zawiera nieco mniej makabrycznych opisów od poprzedniej powieści, ale nadal jest to świetny miks gatunkowy, który łączy kryminał z elementami rasowej sensacji i wydarzeniami historycznymi w tle.
Może Bractwo Sprawiedliwych nie istnieje i nigdy nie istniało, ale na koniec ode mnie mała dygresja, też mam swoją teorię spiskową. Gdzieś tam w cieniu, żyją ludzie zgromadzeni wokół tajnego bractwa, sekty, czy jeszcze innego tworu marzący o władzy absolutnej nad całym światem. Nikt nie wie kim naprawdę są i zakulisowo pociągają za sznurki, wzniecając pożary nienawiści, a sami chronią się za konfliktami, jak za tarczą ochronną. Idea władzy ogólnoświatowej nie jest nowa. Chęć panowania nad innymi pod płaszczykiem dobrych idei, nawracania, tudzież podobnego fanatyzmu znany jest z historii. Panowanie nad innymi i pieniądze mają tak ogromną moc, że odbierają ludziom rozum i często dochodzi do nadużywaniu władzy.
𝑊ł𝑎𝑑𝑧𝑎 𝑑𝑎𝑗𝑒 𝑝𝑖𝑒𝑛𝑖ą𝑑𝑧𝑒, 𝑝𝑖𝑒𝑛𝑖ą𝑑𝑧𝑒 𝑑𝑎𝑗ą 𝑤ł𝑎𝑑𝑧ę. 𝑍𝑎𝑟ó𝑤𝑛𝑜 𝑤ł𝑎𝑑𝑧𝑎, 𝑗𝑎𝑘 𝑖 𝑝𝑖𝑒𝑛𝑖ą𝑑𝑧𝑒 𝑝𝑜𝑡𝑟𝑧𝑒𝑏𝑢𝑗ą 𝑛𝑎𝑟𝑧ę𝑑𝑧𝑖𝑎 𝑑𝑜 𝑢𝑟𝑎𝑏𝑖𝑎𝑛𝑖𝑎 𝑚𝑎𝑠 – 𝑐𝑧𝑦 𝑡𝑜 𝑛𝑎 𝑘𝑜𝑛𝑠𝑢𝑚𝑒𝑛𝑡ó𝑤, 𝑐𝑧𝑦 𝑛𝑎 𝑤𝑦𝑏𝑜𝑟𝑐ó𝑤 – 𝑎 𝑤𝑖ę𝑐 𝑚𝑒𝑑𝑖ó𝑤, 𝑏ę𝑑ą𝑐𝑦𝑐ℎ 𝑧𝑎𝑟𝑎𝑧𝑒𝑚 𝑖 𝑏𝑖𝑧𝑛𝑒𝑠𝑒𝑚 𝑖 𝑤ł𝑎𝑑𝑧ą. – ʀᴀғᴀᴌ ᴀ. ᴢɪᴇᴍᴋɪᴇᴡɪᴄᴢ – ᴘʏᴄʜᴀ ɪ ᴜᴘᴀᴅᴇᴋ
Jeśli ktoś sądził, że Przemysław Kowalewski nie powtórzy sukcesu swojego debiutu "Kozioł" to się myli.
"Szóstka" jest równie dobra i równie mocno miażdży czytelnika. Sztos👍
Kanwą, wokół której autor buduje fabułę jest największa katastrofa tramwajowa w historii Polski.
Wypadek wydarzył się 7 grudnia 1967 roku w Szczecinie.
Tramway linii 6 w kierunku Gocławia, którym kierowała Krystyna Presseinen wyskoczył z szyn.
W katastrofie zginęło 15 osób, wielu zostało rannych.
Prasa niewiele pisała o wypadku, i mimo że ustalono przyczynę katastrofy, wokół wydarzenia pojawiły się teorie spiskowe o sabotażu.
I tu wkracza autor, który już w poprzedniej odsłonie udowodnił, że nie ogranicza go wyobraźnia, a tajne, chore i mroczne stowarzyszenia i organizacje są jego małą obsesją😉. Swoją fikcyjną intrygę osadza w określonych realiach.
Po dziesięciu latach od wydarzeń na Wzgórzu Kupały po raz kolejny zostaje utworzony tajny zespół mający dotrzeć do sedna sprawy.
W składzie nastąpiły pewne roszady wynikające z dramatycznych przebiegów, które rozegrały się w 1957 r.
(Myślę, że tę historię można czytać niezależnie, jednak warto poznać fabułę "Kozła".)
W każdym razie śledczy Ugne Galant gra pierwsze skrzypce. A to bohater nietuzinkowy z traumatyczną wojenną historią, która mocno odcisnęła piętno na jego osobie. Kreacja tej postaci jest znakomita, utkana z małych niedopowiedzeń, czytelnik w swojej wyobraźni sam ją buduje.
Pozostali bohaterowie również nadają mocnego charakteru i kolorytu tej opowieści. I nie jest to obraz malowany pastelami, o nie, zdecydowanie nie.
Lubię ich wszystkich, żałuję każdego.
Autor działa mocno i bez skrupułów. A, że akcja powieści osadzona jest w podłych czasach, to podle się dzieje i nie ma taryfy ulgowej.
Koniec lat sześćdziesiątych był okresem nasilonych konfliktów o podłożu antysemickim, a także pełen przepychanek w środowiskach frakcyjnych w PZPR.
Władza ludowa, milicja, SB też pogrywali sobie jak chcieli z szarym obywatelem, w szarej Polsce Ludowej.
W każdym razie tamte realia są doskonałym podłożem do zbudowania fabuły, która zmrozi krwi w żyłach. I Przemysławowi Kowalewskiemu to się udaje.
Kręcą mnie takie historie😈.
Po raz kolejny jestem zachwycona wiedzą i znajomością Szczecina, szczególnie tego dawnego. Autor fantastycznie wykorzystuje swoją pasję, tworząc perfekcyjną scenerię do swojej mrocznej, surowej i sensacyjnej powieści.
Podziały kulturowe, religijne, społeczne i polityczne rozpalają małe ogniska, które czasem przeradzają się w wielkie pożary. Ktoś sprytny, inteligentny, pałający chorymi żądzami może zrobić z tego użytek, skrywając się, działając i wykorzystując te konflikty jako tarczę ochronną.
"Szóstka" to świetna lektura.
Inteligentnie zbudowana literatura rozrywkowa to moja alternatywa dla filmów i seriali. Częściej przynosi mi więcej emocji, ponieważ obrazy, które tworzę w swojej wyobraźni pozostają ze mną na dłużej.
Ja ze swojej strony jestem bardzo ukontentowana tą lekturą i polecam obie książki autora👍.
Kto z Was lubi podróżować komunikacją miejską? 🙂
Znam takich co wręcz nie znoszą takiej formy przemieszczania się, a ja lubię czasem usiąść w tramwaju, patrzeć w okno i podziwiać miasto… na szczęście nie jeżdżę linią nr 6, choć taka jest na moim przystanku! 🙂
To miała być zwykła trasa, tak jak każdego dnia dla wielu ludzi, jednak tramwaj nr 6 nie dojechał do celu. Zdarzył się wypadek, wręcz katastrofa i wyobraźcie sobie, że ta sytuacja miała miejsce naprawdę lata temu, a dokładnie 7 grudnia 1967 roku. Tak swoją powieść rozpoczyna @przemyslawkowalewski.autor … ale to tylko początek, to tylko wierzchołek góry lodowej, bo za tą tragedią, w której zginęli ludzie kryje się dużo więcej.
Informacja o tym zdarzeniu szybko dociera do innych, ale prawdziwe jej powody zostają ukryte. Zaczyna się tajne śledztwo w tej sprawie, do której zostaje powołana specjalna grupa śledcza. Czy prawda wyjdzie na jaw? Śmierć ma jeszcze coś do powiedzenia, czyha na innych, ale dlaczego?
Autor kapitalnie oddał klimat tamtych czasów, szarości, cenzury, brudu, PRL-u. Przechadzałam się ulicami Szczecina i jak najszybciej chciałam wrócić do moich czasów, ale ciekawość nie pozwala mi na opuszczenie tego miejsca póki nie poznałam prawdy, a ta okazała się bardzo zawiła.
Jestem pod ogromnym wrażeniem, jak dokładny reserach zrobiłam Pan Przemysław. Kiedy mam świadomość, że dana fabuła ma wspólne elementy z faktycznymi wydarzeniami zatapiam się w nią z jeszcze większym przejęciem. Bo tu nie tylko katastrofa tramwajowa jest prawdą, ale chociażby ukazanie nienawiści wobec Żydów, które z wielką siłą zapisała się na kartach historii w 1968 roku… właśnie wtedy dla wielu ludzi świat stał się czarną plamą.
Nie sądziłam, że cofnięcie się do tych lat, które były przesiąknięte propagandą, złem, cwaniactwem tak mocno mnie zaangażują. A przeprowadzenie czytelnika od wypadku do „grubych” spraw bardzo wysokiej rangi było znakomite, tu wszystko się nawarstwiało, zagęszczało, a ostatnie rozdziały czytałam z zapartym tchem… bo… dobra bałabym się jak diabli, ale sama chciałabym wziąć udział w takich poszukiwaniach! W poszukiwaniach miejsca, o których „ci barbarzyńcy nie mogą się dowiedzieć”. 😉
Książkę się czyta niczym relację dziennikarki z miejsca wypadku. Jest ostro, krwawo, bardzo krwawo, wręcz masakrycznie krwawo, aż człowiek się ogląda i patrzy czy sam nie jest ranny i czy nic go nie boli.
,, Reflektory z wozów strażackich macały teraz każdy metr wokół miejsca, gdzie znajdowały się zniszczone pojazdy. Spod wraku wciąż wystawały ludzkie nogi i ręce. Niektóre jeszcze się poruszały. Wokół panował haos".
To druga książka autora i już wiem, że każda kolejna będzie równie wymagająca co poprzednia. My nie czytamy jej jako opowieści zmyślonej, tylko jako prawdziwą prawdę, która naprawdę przeraża. Od początku do końca książki nie jesteśmy zaniepokojeni, tylko napięci, poddenerwowani i sztywni niczym kołek. Książka nie jest dla fanów lekkich thrillerów, tylko do tej ostatniej kategorii mroku, gdzie przerażenie potrafi sięgać zenitu. Autor cokolwiek nam przekazuje, opisami chce poruszyć nasze ciało, myśli i wyobrażenie. Do tej pory nie spotkałam się z autorem, który pisałby książki w ten sposób. Tutaj wykorzystał on również archiwalne materiały związane z katastrofą tramwaju numer sześć do której doszło 7 grudnia 1967 roku w Szczecinie. Tym bardziej dodał jej mocnej prawdziwości. Zaraz po tym, kiedy sytuacja z katastrofą nieco minie, dowiemy się, że prawdopodobnie nie był to wypadek. Tutaj poruszona zostanie strefa polityczna, gdyż władze będą blokowali jakiekolwiek przekazy ze śledztwa. By rozwikłać tą zagadkę, która ma prawo być rozwiązana i jednocześnie władza nie chce, by ktokolwiek doszedł do jakichkolwiek wniosków, potrzebne będą zeznania świadków i pasażerów wypadku. Jednak czy będzie to takie proste?
Oj uwierzcie, że nic tu nie jest takie jakie chcielibyśmy by było. Z pewnością nie da się tej książki czytać szybko, gdyż w ten sposób wiele rzeczy nam umyka, a samych informacji jest naprawdę sporo. Druk jest średniej wielkości z mniejszą ilością dialogów. Jest idealna tylko dla fanów inteligentnych dreszczowców pisanych na wysokim poziomie pod każdym względem. Po prostu łał!
Wiecie czego dowiedziałam się ostatnio w szkole syna? Że szóstka przysługuje uczniowi tylko wtedy, gdy napisze sprawdzian na 100%. Czy Przemysław Kowalewski stworzył kryminał na tytułową szóstkę? Po tych emocjach, tych wypiekach na twarzy, które wzbudziła lektura ja stawiam mu ją bez wahania!
Mija dziesięć lat od zatrważających wydarzeń, o których mowa w pierwszym tomie z Ugne Galantem „Kozioł”. Moje emocje po jego przeczytaniu jeszcze nie ostygły, więc z przyjemnością wracam z „Szóstką” do Szczecina drugie połowy lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku od razu trafiając na prawdziwą i wstrząsającą katastrofę tramwaju numer „6” z największą liczbą ofiar w historii Polski.
Te wydarzenia wstrząsają teraz, po latach, bo wówczas władze robią wiele, by zatuszować tę tragedię, której przyczyny jednak dość skrupulatnie decydują się zbadać. A że jedną z hipotez okazuje się dywersja, więc najlepiej zrobić to po cichu. Do tajnej jednostki śledczej zostają wyznaczeni dobrze nam znani z poprzedniej części bohaterowie z kapitanem milicji Ugne na czele. Szybko okazuje się jednak, że komuś bardzo zależy, by ukryć prawdę. Zaczyna się wyścig z czasem, w którym stawką będzie więcej niż jedno życie.
Jak to się czytało! Autor ponownie dynamiczną, wciągającą, pełną zwrotów akcję osadził w znakomicie oddanych realiach historycznych tego okresu. Pozwolił nam poznać lepiej trudną przeszłość Basi i Litwiniaka i zagłębić się w zasnuty alkoholem mającym stanowić remedium na wspomnienia umysł Galanta. Odsłonił też ogrom i brutalne skutki manipulacji i indoktrynacji politycznej i religijnej. A wszystko to uczynił płynnym i barwnym językiem, w nacechowanym dbałością o najmniejszy detal stylu.
Bije z tej powieści autentyzm na każdej płaszczyźnie, bo wyobraźnia autora zbudowała na kanwie faktycznej tragedii historię równie spójną, co fascynującą i mroczną, ale oby jak najmniej zbliżoną do prawdy. Bo czy w imię jakiejkolwiek idei, czy Boga można usprawiedliwić popełnienie zbrodni? Z tym dylematem Was pozostawię zachęcając gorąco do poznania pióra Autora, który szturmem wdarł się do mojego serca. Sprawdźcie, czy równie łatwo podbije i Wasze.
"W tym świecie [...] nie ma czarów ani dobrych czarnoksiężników. Są tylko rozkazy, przełożeni, tony dokumentów i złe wilki."
Szczecin 1967 roku.
Ogłuszający huk metalu, wzmocniony krzykiem przerażenia, rozdziera poranną, grudniową ciszę. Chwilową dezorientację wypiera rozprzestrzeniający się chaos podszyty jękami rannych. Pod kołami popularnej szóstki ginie kilkanaście osób, a kilkaset trafia do lokalnych szpitali. Katastrofa tramwajowa wstrząsa mieszkańcami Szczecina, wywołując szereg pytań. Tajny zespół śledczy powołany przez ministra spraw wewnętrznych stara się znaleźć odpowiedzi i winnych tragedii. Ugne Galant dla którego każda sprawa jest jak "partia szachów z diabłem" staje przed trudnym zadaniem. Wszechobecna cenzura nie ułatwia zadania, tym bardziej, że komuś bardzo zależy, by prawda nie ujrzała światła dziennego.
Ta katastrofa wydarzyła się naprawdę.
Z tą świadomością opis tragedii ma bardziej wyrazisty, przeszywający wydźwięk. Przemysław Kowalewski wzorowo oddaje grozę minionych wydarzeń, przenosząc czytelnika w sam środek akcji. Duszny klimat lat 60. w połączeniu z niepewnymi realiami oddziałuje na wyobraźnię, pochłaniając całą uwagę. Śledztwo zawiłe, trudne przedstawione z różnych perspektyw. Od pierwszych stron z zaangażowaniem śledziłam postępy dochodzenia. Gubiłam się w domysłach, analizując podsuwane informacje i poszlaki. Ale było warto.
Postacie nakreślone realistycznie, ze wszystkimi niedoskonałościami, nałogami czy słabościami. Bardzo dobra kreacja w szczególności dwóch tak różnych od siebie kobiet. Zarówno Joanna, jak i Basia, to silne i wyraziste osobowości, nie raz działające na granicy prawa i podejmujące odważne decyzje.
To również dobrze przemyślana intryga kryminalna, poparta solidnym researchem, dopracowana w najdrobniejszych szczegółach
Polecam serdecznie.
Mamy tutaj wszystkie najlepsze cechy, znane już z "Kozła". Świetny, mroczny klimat Szczecina. Ciemną stronę polityki ówczesnego okresu. Rzeczywiste wydarzenia i postaci zgrabnie przeplatają się z literacką fikcją i wymyślonymi bohaterami. Tajemnice, niedopowiedzenia i wyraziste postaci. Ponownie zakończenie ciut odstaje od poziomu powieści, ale i tak jest dobrze!
,,Czy zbrodnia ku chwale Boga lub idei może zostać usprawiedliwiona?"
Wir tajemnic w mrocznym Szczecinie wciąga czytelnika w intrygujący labirynt zagadek i emocji, gdzie historyczne wydarzenia splatają się z obsesyjnym dążeniem do prawdy. Ta fascynująca opowieść, osadzona w realiach grudnia 1967 roku, odsłania skomplikowany świat spisków, intryg i manipulacji, pozostawiając czytelnika z wciągającymi pytaniami, które prowadzą przez całą lekturę.
Akcja rozpoczyna się od potężnej katastrofy tramwajowej, która wstrząsa Szczecinem. Pod kołami szóstki ginie wiele osób, a jeszcze więcej trafia do lokalnych szpitali, jednak szybko pojawia się sugestia, że to nie był zwyczajny wypadek. Cenzura, jak zawsze w tamtych czasach, starannie kontroluje przekaz medialny, ale sprawy przybierają nieoczekiwany obrót, gdy minister spraw wewnętrznych powołuje tajną grupę śledczych, mających rozpracować kulisy tej tragedii. To właśnie od tego momentu rozpoczyna się ta niesamowita podróż w poszukiwaniu prawdy.
Najbardziej intrygującym elementem tej powieści jest jej wielowątkowa fabuła, której układanka stopniowo ukazuje swoje skomplikowane wzory. Autor zręcznie ukrywa karty, nie zdradzając za dużo zbyt wcześnie, co utrzymuje czytelnika w stałym napięciu. Zagadkowe wydarzenia i tajemnicze postacie sprawiają, że trudno oderwać się od lektury, a każdy rozdział odsłania kolejny fragment układanki, skłaniając czytelnika do spekulacji i teorii.
Książka stawia fundamentalne pytania o granice między wiarą a fanatyzmem oraz między ideologią a przemocą. Czy zbrodnia może być usprawiedliwiona ku chwale Boga lub idei? To pytanie, które towarzyszy czytelnikowi przez całą książkę i zaprasza do głębszych rozważań nad moralnością i etyką.
Niezwykle starannie odtworzona atmosfera lat 60. XX wieku jest kolejnym atutem tej książki. Opisane miejsca, odgłosy i zapachy tego okresu przenoszą czytelnika w czasie i przestrzeni, tworząc autentyczną scenerię dla tej opowieści.
,,Szóstka" to nie tylko pasjonująca powieść kryminalna, ale także głębokie rozważania nad ludzkimi dążeniami, wiarą i moralnością. To lektura, która zostaje w pamięci czytelnika na długo po zakończeniu lektury, skłaniając do refleksji nad skomplikowaną naturą ludzką i etycznymi dylematami. Autor zachwyca swoim pięknym stylem i zdolnością do kreowania zagadek, które trzymają czytelnika w napięciu do ostatniej strony.
Grudzień 1967roku.
Szczecinem wstrząsa potężna katastrofa tramwajowa. Pod kołami ,,szóstki" ginie kilkanaście osób, a kilkaset trafia do lokalnych szpitali. W mediach pojawia się informacja, że nie był to zwykły wypadek. Cenzura jednak blokuje przekaz, a minister spraw wewnętrznych po cichu powołuje tajną grupę, która ma zbadać kulisy zdarzenia.
Zespół tworzy Ugne Galant razem ze współpracownikami. To oni szukają teraz osób, którzy byli świadkami i ratownikami podczas tamtego wypadku.
Niestety zawsze o krok przed nimi są ludzie, którzy blokują dojście do prawdy.
Nie czytałam pierwszej części, ale w niczym mi to tutaj nie przeszkadzało.
Książka od razu zawładnęła moim umysłem i porwała w swoje macki wysysając ze mnie strach, zadziwienie, przerażenie i smutek. Autor sprytnie żongluje tropami, wtapiając w tło okrutną komunistyczną rzeczywistość i to, jak prosto dzięki odpowiedniej manipulacji szczuć jednych ludzi na drugich. Bawi się nami, by w odpowiednim tylko sobie momencie nacisnąć guzik i zaprosić nas na szaleńczą jazdę tramwajem prosto do piekła. I to wszystko w imię Boga.
Tylko czyjego, ja się pytam.
Moim zdaniem historia jest znakomita i dała mi wszystko, czego po niej oczekiwałam, czyli dobrą zabawę, przerażenie, śledztwo i bohaterów na najwyższym poziomie i zakończenie, które wbija w fotel.
Dla mnie autor wyrasta na jednego z najlepszych autorów kryminałów w tym kraju, dlatego chylę czoła i ogromnie polecam!!!
,,Szóstka" Przemysława Kowalewskiego to tom drugi serii kryminałów retro z Ugne Galantem. Powiązana z tomem pierwszym pt. ,,Kozioł" jest jednak bardzo luźno, więc równie dobrze można traktować ją jak powieść osobną. Historia zaczyna się w grudniu 1967 roku od sceny opisującej katastrofę tramwajową w Szczecinie, która miała miejsce naprawdę. Później przenosimy się już do 1968 i tajnego śledztwa jakie Ugne Galant ze swoim zespołem ma przeprowadzić w sprawie tamtego wypadku. No właśnie, wypadku? Nie bardzo, szybko okazuje się, że ktoś pozbywa się świadków... Kryminalnie książka trzyma się ram gatunkowych kryminałów sensacyjnych - dzieje się szybko, dużo, w znanych schematach: to nie znaczy, że źle, sięgając po literaturę służącą rozrywce lubimy przecież sięgać po to, co znane, a intryga rozpisana jest tu całkiem zajmująco i ładnie wpasowuje się w styl, jaki autor zaprezentował w tomie pierwszym. Mnie jednak zachwyciło coś innego, mianowicie tło historyczne, które przedstawione jest z największą dokładnością. Autor przedstawia nam styl życia, rozrywki i muzykę lat 60tych, ale przede wszystkim opowiada o temacie, o którym sama jakoś wcześniej nie myślałam - mianowicie chodzi o losy Żydów w powojennej Polsce. Nadal jestem w szoku, że społeczeństwo w stosunku do nich nie czuło się winne, a dalej obwiniało o całe zło, wyganiało z kraju... Jestem wiec wdzięczna autorowi za to, że mi to uświadomił i bardzo dosadnie (ale prawdziwie, sprawdzałam!) przedstawił. Zatem ,,Szóstka" to miks - rozrywkowego kryminału sensacyjnego z solidną dawką historii. Podobało mi się!
Jesień 1976. W Szczecinie dochodzi do serii wypadków śmiertelnych. Bardzo szybko okazuje się, że ofiary łączy nie tylko sposób w jaki zginęły, ale również...
Czerwiec 1975 roku. Do Biura Wydziału Kryminalnego Komendy Miejskiej Milicji Obywatelskiej zgłasza się Irenka, była podopieczna jednego ze szczecińskich...
Przeczytane:2024-01-16, Ocena: 6, Przeczytałem, Mam,
"Szóstka" przenosi czytelnika do grudniowego Szczecina w 1967 roku. Autor opowiada o wstrząsającej katastrofie tramwajowej. Pod kołami tramwaju nr 6 zginęło kilkanaście osób, a kilkaset trafiło do szpitala. Co najstraszniejsze był to prawdziwy wypadek, który autor wplótł w fikcję literacką. Autor potrafił pokazać emocje, które towarzyszyły bohaterom tej tragedii. Minister spraw wewnętrznych zleca śledztwo tajnej grupie, która ma zbadać kulisy wypadku. Ugne Galant z grupą śledczych poszukuje świadków wypadku. Niestety są ludzie, którzy nie chcą, by prawda wyszła na jaw.
Autor stworzył lekturę pełną dynamicznej akcji i zwrotów, które potrafią zaskoczyć. Napięcie towarzyszyło mi do samego końca, a finał wbił w fotel. Świetnie skonstruowana zagadka kryminalna z krwawymi opisami.
Jeśli lubicie czytać o historiach, które wydarzyły się naprawdę to sięgnijcie po "Szóstkę".
Autor napisał kryminał na wysokim poziomie i zapewnił mi batdzo ciekawy czas z książką.
Chętnie przeczytam kolejne tytuły spod pióra autora.
Polecam! Czytajcie!
BRUNETTE BOOKS