Stowarzyszenie Umarłych Poetów. Audiobook

Ocena: 4.84 (44 głosów)
Inne wydania:

Książka powstała na podstawie scenariusza głośnego filmu w reżyserii Petera Weira, w którym rolę Johna Keatinga zagrał Robin Williams!

Rozpoczyna się rok szkolny w Akademii Weltona, elitarnej szkole średniej o wielkich osiągnięciach i... nader surowej dyscyplinie. W miejsce odchodzącego na emeryturę nauczyciela języka angielskiego, przychodzi nowy, John Keating. Czterem zasadom Akademii, którymi są: Tradycja, Honor, Dyscyplina i Doskonałość przeciwstawia inny sposób kształcenia i wychowania młodych ludzi. Obrona własnej indywidualności, wrażliwość na poezję i umiejętność dostrzegania jej wokół siebie, radość życia i korzystanie z tego, co przynosi każdy dzień - to wartości, które próbują realizować jego uczniowie w tajnym klubie, Stowarzyszeniu Umarłych Poetów. Co zwycięży: rygorystycznie przestrzegana tradycja czy prawo do marzeń, wolności i młodzieńczego buntu?

Informacje dodatkowe o Stowarzyszenie Umarłych Poetów. Audiobook:

Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2015-10-08
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 9788378187998
Czyta: Jacek Rozenek

Tagi: bóg

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Stowarzyszenie Umarłych Poetów. Audiobook

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Stowarzyszenie Umarłych Poetów. Audiobook - opinie o książce

Nie potrzeba opasłego słownika, by czytać o języku, nie potrzeba grubych tomów, by czytać o poezji, wystarczy zaledwie 160 stron powieści Nancy H. Kleinbaum, by rozbudzić w nas miłość do obu tych rzeczy. 

Historia uczniów Akademii Weltona uczy jak żyć dobrze, pokazuje, kto ma szanse stać się naszym prawdziwym autorytetem oraz ukazuje rolę marzeń w naszym życiu. 

Podczas czytania tej krótkiej lektury doświadczamy szeregu emocji: od śmiechu, poprzez wzruszenie, do smutku. Obcujemy z poezją, poznajemy inspirujących bohaterów, a zakończenie zmusza do relfeksji.

Link do opinii

Wyobraźcie sobie, że macie kilkanaście lat i uczycie się w szkole, w której cztery złote zasady wybrzmiewają jak najgorsze echo w waszych uszach: Tradycja, Honor, Dyscyplina i Doskonałość. Dyrektor jest BARDZO surowy, a nauka suchych faktów jest najważniejsza. I nagle do takiej szkoły-piekła przychodzi nauczyciel, który wyróżnia się znacząco. Jego podejście do życia jest o wiele inne, niż całej kadry nauczycielskiej.
Taki nauczyciel uczył właśnie w szkole, do której chodzili główni bohaterowie "Stowarzyszenia umarłych poetów". Zamiast uczyć ich angielskiego, chodząc utartymi ścieżkami, on uczy ich myśleć. Wdraża w ich życie poezję i filozofię. Każe chwytać dzień, co później przypadkowo obraca się w chwytanie piersi.

"- Carpe piersiam - szepnął do siebie, zamykając oczy. - Chwytaj pierś!"

Główni bohaterowie: Charlie, Knox, Todd, Neil, Meeks, Pitts, Cameron mają to szczęście, że trafiają do profesora Keatinga na lekcje angielskiego. Poznają dzięki niemu życie i dorastają w szybkim tempie. I dzięki niemu tworzą "Stowarzyszenie Umarłych Poetów". Zawdzięczają mu bardzo dużo. Niektórym zastępuje nawet rodziców.
Kilka razy się szczerze uśmiałam, dwa razy uroniłam łzy. Zdecydowanie polecam tą książkę. Nie jest zaściankowa. Niby prosta, lecz ma w sobie coś takiego, przez co na chwilę się zatrzymujemy, zastanawiamy i stwierdzamy, że chcielibyśmy należeć do "Stowarzyszenia Umarłych Poetów".
John Keating, ów nieograniczony nauczyciel przypominał mi moją nauczycielkę od polskiego. Może dlatego był mi tak bliski, a to, o czym mówił, było mi tak dobrze znane.
Książkę bardzo trudno streścić, bo jest naprawdę mikra i chciałoby się tylko więcej, więcej i więcej. Wprawdzie nie historia jest tu najważniejsza, a to, co możemy z niej wynieść. Uczy nas, że nie warto zamykać się w stereotypach, iść za stadem i najważniejsze - mieć własny rozum.
Pokazuje też, jak szkolna dyscyplina potrafi niszczyć. Jak przez nią młodzież nie stara się myśleć samodzielnie, bo jest pod presją nauczycieli.

„Kiedy czytacie książkę, nie bierzcie pod uwagę tylko tego, co mówi autor, weźcie pod uwagę również to, co myślicie wy. Musicie starać się odnaleźć własny głos, chłopcy.”

Ten cytat idelanie oddaje to, jak powinno się czytać tę książkę - myśląc.
Muszę powiedzieć, że była to pierwsza książka, która nie była oparta na faktach, a tak mnie wzruszyła. I stawiam jedno pytanie do autorki, do nauczycieli, do świata - dlaczego ta podróż po zakątkach jednej z najsurowszych szkół trwała tak krótko? Ma w sobie ona bowiem wszystko - świetną historię, niebanalnych bohaterów i morał.

Link do opinii
Jestem w zdecydowanej mniejszości, ale dla mnie książka wypadła bardzo średnio. Czytając wyraźnie czułam, że była ona pisana na podstawie scenariusza. Niestety ucierpiały na tym zarówno postaci, które były bardzo płytkie i praktycznie w ogóle nie rozwinięte, jak i sama historia. Fabuła była ciekawa, ale przedstawiona w bardzo prosty sposób, z małą ilością opisów. A szkoda, bo film jest dobry i książka miała potencjał.
Link do opinii
Książka została napisana na podstawie scenariusza filmowego, dlatego nie uważam jej za jakiś szczególny cud literacki. Z drugiej strony czyta się ją szybko i przyjemnie, jednak film jest według mnie lepszy.
Link do opinii
Avatar użytkownika - hug_me
hug_me
Przeczytane:2016-02-15,
Moim kolejnym spotkaniem z książką było ,,Stowarzyszenie umarłych poetów" autorstwa Nancy H. Kleinbaum. Po raz pierwszy jej fragmenty poznałam na lekcjach języka polskiego i ogromnie mnie zaciekawiły. Chcąc nie chcąc, wypożyczyłam lekturę i od razu zabrałam się do czytania. Od samego początku wyobrażałam sobie różne opcje zakończenia historii Neila, jednak ta, którą opowiedziała autorka, ani przez moment nie przeszła mi przez myśl. Była ona szalenie nieprzewidywalna, ale równie odważna, i przez jakiś czas trudno było mi w nią uwierzyć. Nie zmienia to faktu, że takowe zakończenie fabuły bardzo mi się spodobało i ogólnie poszło tej książce na plus. Neil swoim charakterem od razu przypadł mi do gustu. To, jak potrafił cieszyć się z pozornie nieistotnych rzeczy oraz jak przeciwstawiał się rodzicom... Ale był też zagubiony co chodzi o swojego tatę. Chciał, żeby ojciec go podziwiał, jednak tak się nie stało, co doprowadziło do takiego a nie innego zakończenia. Na uwagę zasługuję tutaj także pan Keating, nauczyciel angielskiego. Spodobały mi się jego metody nauczania i muszę przyznać, że bardzo często próbuję teraz patrzeć na sytuację z różnych perspektyw. Pozycja ta warta jest przeczytania również ze względu na problemy jakie porusza. Przemoc psychiczna, brak uwagi ze strony rodziców, wyścig za ocenami, miłość, przyjaźń, a także głębsze spojrzenie na literaturę. Tytułowe Stowarzyszenie Umarłych Poetów wiele wniosło do życia bohaterów. Sprawiło, że mimo wszystko podjęli takie decyzje, czasem błędne, jednak wydaje mi się, że zadośćuczynione w późniejszych momentach. Uważam, że książka godna jest polecenia innym czytelnikom. Chociażby ze względu na opisaną piękną przyjaźń, którą wzmocniła i utrwaliła przepiękna poezja. Za którą warto czasem się poświęcić.
Link do opinii

Jeśli nie lubicie poezji lub nie mieliście dotychczas chęci by po nią sięgnąć prawdopodobnie zrobicie to po lekturze tej powieści ...

Z ręką na sercu przyznaję, iż to jedna z moich ulubionych książek. Czytałam ją stawając w bibliotecznej kolejce parokrotnie.
W końcu zakupiłam swój egzemplarz, który na stałe zagościł przy moim łóżku. Wkrótce dołączył do niej tom poezji Walt'a Whitman'a.
To właśnie zasługa tej powieści...

Rzadko zdarza mi się czytać książkę po lekturze filmu, dodatkowo książkę, która oparta jest na filmowym scenariuszu, od czego wręcz stronię ... W tym przypadku jednak uległam. Trudno jednak było czytać nie widząc przed oczami Robin'a Williams'a, Ethan'a Hawke czy Josh'a Charles'a. Moja wyobraźnia nie miała pola do popisu, jednak nie miałam nic przeciw tym obrazom, gdyż film całkowicie mą wyobraźnię zaspokoił.
Z przyjemnością wręcz wracałam do Robin'a Williams'a stojącego na biurku, tajemnych spotkań w jaskini czy kreacji Roberta S. Leonard'a jako Puka ze "Snu Nocy Letniej".

To opowieść z przesłaniem. Lekcje życia można czerpać z niej garściami...
Na pierwszy plan wysuwają się marzenia, pasje i plany na przyszłość młodych ludzi uczęszczających do Akademii Weltona.
Marzenia te jednak są jak to w życiu bywa tłamszone są przez ambicje rodziców, zapatrzonych w swoje potrzeby, które nie mają nic wspólnego z potrzebami ich dzieci.
Takie postawy, nie trudno się domyśleć, doprowadzają do tragedii.

Pojawia się jednak w postać Pana Keatinga, "uwalniacza marzeń", który stara się wskazywać młodym ludziom drogę życia, próbując odpowiedzieć na pytanie "jak żyć?"
nie opierając się na zatwardziałych regułach i zakazach, ale poprzez szukanie w sobie pragnień, miłości, pasji pokazuje inne drogi dla zrozumienia otaczającego ich świata.
Szukając piękna w każdym aspekcie życia posługuje się poezją, której nie sposób nie chłonąć ...

Kontrast między metodami nauczania nowego nauczyciela a starszymi belframi staje się jednak przeszkodą, której nie potrafią zaakceptować.
Mimo tego, iż scenariusz do filmu powstał ponad 25 lat temu problem poruszony w książce nadal jest na czasie.

Przesłanie tej książki jest ponadczasowe: wiara w siebie, w swą wyjątkowość i swoje możliwości:

"/.../ w człowieku tkwi nieodparta potrzeba bycia akceptowanym. Za wszelką cenę musicie jednak zaufać tym cząstkom swojej osobowości, które wyróżniają was spośród innych i sprawiają, że jesteście niepowtarzalni.
Nawet jeśli wyróżniająca was cecha jest dziwna czy nie akceptowana /.../".

Nie mają łatwego życia wśród współpracowników nauczyciele, którzy wśród uczniów zyskali autorytet (nie poprzez postrach jednak) i ogromną sympatię.
Podobnie uczniowie, wielu z nich maszeruje do szkoły ze ściśniętym gardłem, obawiając się nadchodzącej konfrontacji z kartkówką czy słabszą oceną. Próbując zaspokoić ambicje rodziców wpadają w poczucie beznadziei... Poszukują swego miejsca podobnie jak chłopcy z Akademii.

"Miejsca, w którym mogą stać się tacy, jacy nie byli wcześniej nawet w marzeniach"

To książka, która skłania do przemyśleń. Polecam gorąco.

"Śmianie, łkanie, much łapanie, ogryzanie bełkotanie, trzeba więcej być... Krzyk chaosu, sen chaosu, wrzask i lot podniebny, trzeba więcej być! Trzeba więcej być!"

 

 

Link do opinii
O Captain my Captain! Książka jest cudowna. Mi udało się ją przeczytać na raz, zaczęłam w tramwaju, skończyłam na zajęciach. Po prostu nie mogłam się od niej oderwać. Wywołuje bardzo silne emocje - cieszyłam się razem z bohaterami i razem z nimi płakałam. Poza tym, w książce zostały poruszone bardzo ważne zagadnienia. Jeszcze trzy lata temu sama przed obliczem problemu przeciwstawienia się rodzicom co do wyboru kierunku studiów i w ostateczności, nie poszłam tam, gdzie oni zaplanowali, lecz tam gdzie sama chciałam. Na szczęście nie są aż tak stanowczy jak był ojciec Neila, w kwestii układania mi przyszłości. Jak widać tematyka dział ciągle jest jeszcze aktualna i myślę że zawsze będzie, bo zawsze znajdą się ludzie mający pasję i tacy, którzy tej pasji nie będą szanować.
Link do opinii
O kapitanie mój, kapitanie! Uwielbiam Cię! Ponownie powróciłam do tej lektury. Ponownie pochłonęłam ją w kilka godzin. Kilkakrotnie oglądałam film, ale książka daje mi jeszcze więcej wrażeń. Myślę, że dla belfrów jak i dla uczniów to lektura obowiązkowa - ponadto zdecydowanie do kilkakrotnego czytania. "Moi drodzy żacy, w człowieku tkwi nieodparta potrzeba bycia akceptowanym. Za wszelką cenę musicie jednak zaufać tym cząstkom swojej osobowości, które wyróżniają was spośród innych i sprawiają, że jesteście niepowtarzalni. Nawet jeśli wyróżniająca was cecha jest dziwna czy nieakceptowana." Mieć choć mały pierwiastek Johna Keatinga w sobie ... Cały czas się staram :) Rewelacyjna lektura. Polecam.
Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2013-11-13,
Filmu nie widziałem ale powieść wspaniała! " - Zawsze uważałem, że kształcenie polega na tym, by uczyć prawa do własnego zdania - powiedział Keating. Nolan zaśmiał się z cicha. - W ich wieku? - rzucił ironicznie. - Własne zdanie? To niemożliwe. Tradycja, John! Dyscyplina! - z wyższością poklepał Keatinga po ramieniu. - Przygotuj ich do college'u. Reszty nauczy ich życie." Ten fragment świetnie oddaje przepaść pomiędzy tym czego chciał nauczać Keating a zasadami obowiązującymi w szkole. Genialna była też lekcja gdy Keating uczył ich jak pisać analizy z nieprzeczytanych lektur. Myślę, że obecnie w dobie Internetu (gdzie wszystko można sprawdzić) takie coś by nie przeszło ale kiedyś czemu nie. Powieść momentami zaskakująca ale przede wszystkim bardzo smutna albo (jak mawiał Keating) lepiej zastąpić ją słowem przygnębiająca.
Link do opinii
Avatar użytkownika - asza
asza
Przeczytane:2013-08-18,
Poeci zazwyczaj kojarzą się z niedbale ubranymi, zamyślonymi i wiecznie milczącymi mężczyznami. I nie wiadomo, co takiego w tej poezji jest, że z miłości do niej są w stanie poświęcić wszystko: dobre imię, atrakcyjny wygląd, spełnioną miłość i życie w dostatku. W dzisiejszym świecie trudno sobie wyobrazić takie poświęcenie. Ludzie są do bólu racjonalni i nie wiedzą, że bez przerwy mijają się z czymś tak małym - wielką poezją. Wystarczy jednak odpowiednia osoba, aby bez wysiłku zarazić pasją i miłością do słowa. Bo to jest bardzo zaraźliwe, czego doświadczyli uczniowie Akademii Weltona. W beztroskim opisie szkolnej codzienności wyróżnia się kilku chłopców. Wiodą oni dość monotonne, ale pracowite życie w znanej z surowej dyscypliny Akademii Weltona (w języku uczniowskim: Helltona). Zupełnie nieoczekiwanie los stawia na ich drodze intrygującą osobowość - Johna Keatinga, nauczyciela angielskiego. Na jego lekcjach uczniowie z niesłabnącym zdziwieniem wykonują dziwaczne polecenia profesora: maszerują po szkolnym dziedzińcu, piszą wiersze, krzyczą i zwracają się do niego "o kapitanie mój, kapitanie". Zainspirowani tym, co odnaleźli w szkolnej kronice, reaktywują spotkania Stowarzyszenia umarłych poetów. Z czasem w każdym z chłopców następuje przełom, bardziej lub mniej świadomie inicjowany przez Keatinga. Zakochują się, odnajdują swoje powołanie, poszerzają swoje horyzonty, kształtują swoja osobowość i co najważniejsze: uczą się walczyć o swoje, brzydząc się konformizmem. Na oczach czytelnika zmieniają się w silnych duchem i wrażliwych mężczyzn. Bardzo mnie poruszyła ta książka. Może dlatego, że podejmuje tematykę, która jest mi bliska? Pan Keating jest ideałem nie tylko nauczyciela, ale i człowieka, którym próbują się stawać. Zaraża swoich uczniów, tym co kocha(m), i mówi bardzo wyraźnie NIE dla konformizmu. Doskonały bohater, jestem nim zachwycona (bardziej niż Wokulskim!). Dobra, koniec prywaty. Historia jest bardzo pouczająca i poruszająca. Ten "beztroski opis szkolnej codzienności" niepostrzeżenie przemienia się w prawdziwy dramat. Chłopcy stają przed dylematami, z których rozstrzygnięciem i dorośli mieliby problem. Nie boją się ani cierpienia, ani śmierci w imię głoszonych poglądów. Odważnie stawiają czoła kłodom, które non stop są rzucane im pod nogi. Plusem książki jest lekkość, z jaką została napisana. Kleinbaum opisała wydarzenia krótko i rzeczowo, nie narzucając się czytelnikowi. I właśnie ta zwięzłość robi piorunujące wrażenie. W tej powieści więcej miejsca jest na myślenie niż na samo czytanie. Gdyby autorka próbowała pochwalić się swoją paletą możliwości i uatrakcyjnić opis mnogością ozdobników, pozbawiłaby utwór uroku. Drugim atutem (oczywiście oprócz samej fabuły i Keatinga) jest przesłanie, jakie za sobą niesie. "Stowarzyszenie..." może dać czytelnikowi dużo radości i wskazówek (najbardziej mi się podobało analizowanie nieprzeczytanej lektury). Tę całkowicie idealną książkę warto polecić wszystkim. Najbardziej tym, którzy zwątpili i w młodzież, i w nauczycieli, i w poezję. Także szukającym piękna w wierszach mogłaby dopomóc. Myślę, że będzie dobrą lekturą dla każdego, kto chce czytać mądre książki.
Link do opinii
Książka przeczytana przez mnie w nastoletnich czasach. A jednak do dziś żywa w mej pamięci. Emocje, wzruszenia i "współodczuwanie", które towarzyszyło mi wówczas dziś przekłada się na dorosłą weryfikację przemawiających w książce prawd. Honor, tradycja - to z pewnością cenne wartości, ale dopiero wolność, możliwość twórczego wyrażania swoich uczuć i pragnień, poszukiwania w sobie i wokół siebie, bez sztywnych zasad i ograniczeń - to prawdziwy smak życia. Polecam gorąco. To jedna z pozycji, którą muszę polecić mojemu dorastającemu synowi. Wychowany w ponowoczesnym świecie, z jego konsumpcjonizmem i wirtualizacją życia, a jednak coś mi mówi, że pasowałby do Stowarzyszenia Umarłych Poetów...
Link do opinii
Avatar użytkownika - edytka222
edytka222
Przeczytane:2024-02-20, Ocena: 5, Przeczytałam,

Przeczytana po raz drugi, po obejrzeniu sztuki w Och Teatru. Tak samo genialna, poruszająca...

Link do opinii
Avatar użytkownika - JolaJola
JolaJola
Przeczytane:2024-02-06, Ocena: 6, Przeczytałam,

Elitarna szkoła, która kieruje się rygorystycznymi zasadami. Trafiają tu zdolni uczniowie, wobec których wymagania stawiają nauczyciele i rodzice. Ścieżki ich drogi zawodowej już dawno są zaplanowane. 

Od nowego semestru angielskiego uczy nowy nauczyciel, również absolwent tej szkoły. Proponuje nowe podejście do kształcenia, zachęca do obrony swojej indywidualności, walki o swoje marzenia. Uczy miłości do poezji, którą można znaleźć w każdej dziedzinie życia i która pozwala wyrazić siebie. 

Po tragicznych wydarzeniach zostaje on oskarżony o zachęcanie chłopców do buntu i o odpowiedzialność za śmierć jednego z nich.

Lektura warta uwagi, poruszająca, zachęcająca do refleksji. 

Link do opinii
Avatar użytkownika - edytadt
edytadt
Przeczytane:2023-05-28, Ocena: 5, Przeczytałam,

Poruszająca historia, która myślę, że ma swoje odzwierciedlenie na całym świecie.

Niestety, ale chyba w żadnym zakątku świata nie udało się uciec od wpadnięcia w utarte schematy i ślepe podąrzanie nimi. John Keating - absolwent Akademii Weltona

przeciwstawia czterem zasadom akademii: tradycji, honorowi, dyscyplinie i doskonałości, inny sposób kształcenia i wychowywania młodzieży. Co zwycięży, rygorystycznie przestrzegana tradycja czy prawo do marzeń, wolności i młodzieńczego buntu?

Link do opinii
Avatar użytkownika - Myszka77
Myszka77
Przeczytane:2022-09-23, Ocena: 4, Przeczytałam,

Film zdecydowanie lepszy...

Link do opinii
Avatar użytkownika - Ola2911
Ola2911
Przeczytane:2022-06-29, Ocena: 3, Przeczytałam,

"Stowarzyszenie umarłych poetów" to kolejny przykład książki znacznie słabszej od filmu. Najpierw widziałam film, po długim czasie przesłuchałam książkę. Cóż, film poruszył mnie bardzo, a książka przez większą część czasu była płaska i nudna. Zdecydowanie brakło tu głębi i energii. Być może jest to efekt tego, że książka jest wtórna do filmu. Hm... lepiej byłoby pozostać przy pierwszej wersji. Bohaterowie wydawali się nijacy i kiepsko napisani. Pióro autorki też było powierzchowne i miałam wrażenie, że to tylko praca domowa do odrobienia, tak po łebkach. Szkoda.

Link do opinii
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy