Zaskakująca i nieoczywista rozrywka, prawdziwa Superprodukcja!
Kryminalna komedia na najwyższym poziomie!
Producentka serialu kryminalnego, zwana przez współpracowników Palomą, popełnia samobójstwo. Dwójka scenarzystów nie wierzy w oficjalną wersję zdarzeń. Zbyt wiele osób z ekipy filmowej miało motyw, żeby ją zabić. Scenarzyści rozpoczynają prywatne śledztwo, w którym pomaga im znany aktor celebryta. Krok po kroku odsłaniają sieć powiązań w show-businessie, skrzętnie skrywane skandale i namiętności. Rzeczywistość miesza się bohaterom z serialową fikcją, a wszystko pół żartem, pół serio. Policja nie traktuje ich poważnie, do czasu aż w ekipie serialu dochodzi do kolejnego morderstwa.
Czy trójka detektywów amatorów okaże się skuteczniejsza od policji?
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2017-08-30
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 400
Język oryginału: Polski
Producentka serialu kryminalnego, zwana przez współpracowników Palomą, popełnia samobójstwo. Dwójka scenarzystów, rodzeństwo Sylwia i Kuba, nie wierzy w oficjalną wersję zdarzeń. Postanawiają na własną rękę rozpocząć śledztwo. Pomaga im w tym znany aktor celebryta. Podejmując się rozwikłania zagadki, nie zdają sobie sprawy, że czyha na nich mnóstwo niebezpieczeństw. Okazuje się, że morderca powiązany jest z serialem... W międzyczasie na światło dzienne wychodzą skrywane skandale i namiętności. A tymczasem dochodzi do kolejnego morderstwa... Czy trójce detektywów-amatorów uda się trafić na trop zabójcy?
"Oto tajemnica życia - pomyślała, patrząc na swą najnowszą ofiarę. Ciągła ucieczka przed cierpieniem, które i tak prędzej czy później dopadnie nas i wypatroszy. Wszystkich i każdego z osobna..."
Gdy tylko zaczniemy zagłębiać się w tę lekturę, od razu można zauważyć, że autor doskonale wie, o czym pisze. Z racji wykonywanego zawodu, obracania się w wśród scenarzystów, reżyserów i aktorów oraz to, że jest współtwórcą takich seriali, jak: "Brzydula", "Egzamin z życia" czy "Singielki", wprowadza nas za kulisy świata celebrytów i producentów telewizyjnych. Podchodzi do tego tematu z dużą dozą dystansu, obiektywizmu, bez uprzedzeń, nikogo przy tym nie obrażając, co zapewne nie było wcale taką łatwą sztuką, gdy jest się tak blisko tego świata.
Przez początkowe kilkadziesiąt stron akcja może nie pędzi z zawrotną szybkością, ale potem dzieje się naprawdę sporo i, co najważniejsze, czytelnik zostaje co chwilę czymś zaskakiwany. Duży atut książki to świetnie poprowadzona intryga kryminalna. Do samego końca trudno było mi rozwikłać wszystkie tajemnice, co chwila pojawiały się nowe niewiadome, by w rezultacie zaskoczyć mocnym finałem.
Kreacja bohaterów wypada udanie. Są oryginalni, barwni i każda z postaci ma swoje miejsce i znaczenie dla fabuły. Ich sylwetki wydają się być wiarygodne i z pewnością można ich polubić. Samo to, że głównymi bohaterami jest rodzeństwo, już było to dla mnie czymś nowym i świeżym. Początkowo Sylwia może sprawiać wrażenie takiej zwykłej szarej myszki, zwłaszcza jeśli postawimy ją obok brata o narcystycznych zapędach. Ale nic bardziej mylnego. Kobieta pokaże na co ją stać, gdy tylko weźmie sprawy w swoje ręce i przystąpi do działania. Jest jeszcze pewien przystojny celebryta Artur, ach... nie będę więcej zdradzać, sami musicie go poznać.
Oczekiwałam sporej dawki dobrego humoru. Otrzymałam go, może nie aż w tak wielkiej ilości, ale i tak świetnie się ubawiłam. Szczególnie podobały mi się przyjacielskie przepychanki pomiędzy Sylwią a Kubą. Lekki styl sprawił, że książka była dla mnie przyjemną odskocznią od codziennych spraw, chwilą dobrej rozrywki.
"Spisek scenarzystów. Paloma" to lekka komedia kryminalna ze szczyptą romansu oraz odrobiną humoru o manipulacji i jej skutkach, a wszystko w oparach show-biznesu. Jesteście gotowi podjąć śledztwo z Leśniewskimi?
Bardzo lubię komedie kryminalne, ale mam problem ze znalezieniem tych godnych uwagi. Przeczytałam kilka, które prezentowały niski poziom zarówno pod kątem fabuły, jak i humoru, a także takie, w których humor był sztuczny, na siłę, albo kreowany "na Chmielewską". A na ten ostatni sposób pisania jestem szczególnie wyczulona, ponieważ wychowałam się na jej twórczości i wiem, że była jedyna w swoim rodzaju. I wszelkie podobieństwa nie są przeze mnie mile widziane. Oczywiście trafiłam też na te dobre książki, które relaksowały, bawiły i zachwycały, bo i w tym gatunku można znaleźć prawdziwe perełki.
Z wielką ochotą zmierzyłam się z kolejną propozycją, czyli z powieścią Spisek scenarzystów Wojciecha Nerkowskiego. Jako miłośnik seriali, który nie przepuścił większości polskich i zagranicznych produkcji, nie mogłam się oprzeć lekturze, której akcja rozgrywa się na planie serialu Stój, bo strzelam!
Sylwia i Kuba Leśniewcy są rodzeństwem, które do spółki pisze scenariusz serialu kryminalnego. Zbrodnie i rozwiązywanie zagadek, to ich chleb powszedni. Nie spodziewają się jednak, że to życie pisze najlepsze scenariusze i dociera do nich wiadomość, że nie żyje producentka serialu, Paloma. Początkowo trudno im w to uwierzyć, zwłaszcza że policja mówi o samobójstwie. Zbyt dużo wrogów, zbyt dużo motywów i całkowicie pozbawiona wiarygodności historia o odebraniu sobie życia dręczy rodzeństwo. Do tego stopnia, że przeprowadzają swoje własne śledztwo. Policja nie chce z nimi współpracować, sami nie chcą zdradzić swoich zamiarów, głównie w trosce o swoje życie. Kiedy kolejna osoba z planu zostaje zamordowana, mają pewność, że obie sprawy się ze sobą łączą i próbują odpowiedzieć sobie na pytanie, czy to ktoś z ekipy jest reżyserem tak okrutnych zdarzeń.
W rodzeństwie to Sylwia jest tym słabszym ogniwem. Zawsze w cieniu brata, odporna na docinki, spokojna i poukładana. Prywatnie dużo przeszła i teraz, kiedy odnalazła się w swojej pracy, stara się nie roztrząsać przeszłości i żyć teraźniejszością. Niespodziewanie to właśnie ona w tej historii gra pierwsze skrzypce i wydaje się, że jest to przełomowy moment w jej życiu. Zwłaszcza że przy jej boku pojawia się ktoś wyjątkowy. Brat to zupełne przeciwieństwo. Wygadany, przebojowy, tylko w głębi duszy bardzo nieszczęśliwy. Szuka szczęścia, podświadomie chciałby poukładać sobie życie, znaleźć kogoś z kim się ustatkuje. Bardzo kocha swoją siostrę, to dzięki niemu Sylwia funkcjonuje i pozbierała się po chorobie i zawirowaniach życiowych. Pracują razem i wiedzą o sobie wszystko. Prawie wszystko.
Spisek scenarzystów to bardzo przyjemna powieść detektywistyczno-kryminalna, której akcja rozgrywa się w specyficznym kręgu. Paloma jest osobą, której nikt nie darzy sympatią. Jest wymagająca, nadpobudliwa, zastraszająca, wykorzystująca swoich współpracowników. Niby nie da się jej polubić, ale po śmierci dziewczyny okazuje się, że niejedna osoba była z nią blisko, nawet bardzo blisko związana. Druga ofiara też nie została wybrana przypadkowo. Tylko komu mogło zależeć na uciszeniu ofiar?
Ciężko mi zaklasyfikować tę książkę do kręgu komedii kryminalnych, bo nie rozbawiła mnie do łez, ani nie odnalazłam w niej wielu doskonałych żartów. Za to świetnie sprawdza się w gatunku powieści obyczajowej z motywem kryminalnym tudzież kryminału z rozbudowanym wątkiem obyczajowym. Autor miał naprawdę dobry pomysł na fabułę, a dokładając do tego lekkie pióro i umiejętność budowania ciekawych postaci, powieść zrobiła na mnie pozytywne wrażenie. Doceniam naturalność, z jaką wplecione są wątki homoseksualne, a także konsekwencje w kreowaniu bohaterów, zwłaszcza tych głównych. Zakończenie tej historii jest dla mnie sporym zaskoczeniem, mój kryminalny nos wywiódł mnie w pole i niestety nawet nie zbliżyłam się do prawidłowego wskazania mordercy.
Książkę polecam i z niecierpliwością czekam na moment, w którym sięgnę po kontynuację.
Zapętlenie intrygi, którego nie powstydziłaby się nawet Chmielewska. Może i "Spisek scenarzystów" nie był idealny, to był dla mnie swego rodzaju powiewem świeżości w literaturze, a na dodatek poruszał temat, który mnie żywo interesuje. Fabuła na piątkę z plusem, trochę bym się czepnęła bohaterów, no bo ile można wałkować homoseksualizm, ale całościowo było naprawdę dobrze. Do samego końca autor pozostawił pewną nutę niepewności, choć zagadka została rozwiązana trochę wcześniej. Dobra zabawa z przymrużeniem oka.
Spisek scenarzystów to komedia kryminalna, której fabuła została umiejscowiona we współczesnej Warszawie, ale… również w pewnych egzotycznych zakątkach.
Rodzeństwo – Sylwia i Kuba Leśniewscy, to młodzi scenarzyści kryminalnego serialu telewizyjnego „Stój, bo strzelam!”. Pewnej nocy producentka serialu popełnia samobójstwo, jednak młodzi scenarzyści nie chcą uwierzyć w ten desperacki krok, podejrzewając że ich producentce ktoś „pomógł” w zejściu z tego świata, zwłaszcza, że kobieta nie cieszyła się pozytywną popularnością wśród ekipy filmowej. Rozpoczynają własne śledztwo, w które z czasem wciągają znanego aktora-celebrytę, grającego jedną z głównych ról w serialu. Każdego niemal dnia odkrywają ogniwa łączące sieć powiązań w show-businessie, a także dobrze ukrywane do tej pory skandale i namiętności. Policja niestety nie traktuje ich sugestii poważnie, do czasu, kiedy w ekipie serialu dochodzi do morderstwa kolejnej osoby. Czy uda się trójce detektywów-amatorów odnaleźć zabójcę producentki? A może ona wcale nie została zamordowana? Czy śmierć aktorki miała coś wspólnego ze śmiercią producentki zwanej Palomą? Kto będzie skuteczniejszy w rozwiązaniu zagadek kryminalnych – policja czy trójka samozwańczych detektywów?
Takie książki są dobre w każdej chwili, szczególnie wtedy, gdy człowiekiem rządzą jakieś negatywne myśli. Komedia kryminalna pozwala bowiem, na oderwanie się od szarej rzeczywistości i z uśmiechem przeniesienie się do zupełnie innego świata.
To moje pierwsze spotkanie z twórczością tego autora, i przyznam szczerze, że gdyby nie znajoma pisarka kryminałów, która poleciła mi książki Nerkowskiego, pewnie nie miałabym nawet pojęcia, że ów pan zajmuje się pisaniem książek. Ba… pewnie nawet nie znałabym tego nazwiska na linii literackiej.
Napisałam wcześniej, że jest to komedia kryminalna i, owszem jest. Jednak muszę przyznać, że więcej jest w tej lekturze kryminału niż komedii, chociaż zabawnych sytuacji i dialogów jest pod dostatkiem. Wartka akcja, co rusz zmierzająca w innym kierunku, pozwala czytelnikowi na zaangażowanie się w śledztwo, ale nie powoduje zbytnich podekscytowań czy strachu, jakie zdarzają mi się czasami przy czytaniu tych kryminałów z pogranicza thrillera i opisujących mrożące krew w żyłach zdarzenia.
Głównych bohaterów polubiłam od samego początku, chociaż jak większość rodzeństw różnią się osobowościowo.
Zauważyłam, że autor ma skłonności do drobiazgowych opisów wszystkiego, zarówno ludzi (ich ubioru, zachowania) jak i miejsc. Dzięki temu, nie musiałam zbytnio nadwyrężać swojej wyobraźni próbując sobie wizualnie przedstawić kogoś…
(…) – Biedna Amelka, na pewno umarła z głodu – zamartwiała się atrakcyjna brunetka. Jej twarz była przyjemnie owalna, a kontur twarzy podkreślały gładko zaczesane, proste włosy do ramion. Miała jasną cerę, pełne usta, lekko zadarty nosek, a oczy czarne i wielkie jak u postaci z mangi. Do tego miała na sobie narzutkę, która przypominała popielate kimono i czarne legginsy. (…)
lub miejsca…
(…) Siedzieli w trójkę na dwudziestym czwartym piętrze biurowca stacji, zwanego Wieżą Pastel, bo wszystkie wnętrza pomalowano na delikatne kolory dziecięcych pokoi. Błękicik, kanarkowy, morelka, zielony groszek. (…) Zajęli kanciastą kanapę ze skóry w kolorze kości słoniowej, która wraz z niskim szklanym stolikiem i dwoma fotelami tworzyła ascetyczne lobby… (…)
I w pewnych momentach miałam wrażenie, że oglądam film, a nie czytam książkę. To z pewnością jest skrzywieniem zawodowym autora, jako scenarzysty (w pozytywnym tego słowa znaczeniu).
Jeżeli natomiast ktoś zna Warszawę, to nie musiał się wielce główkować nad trasami jakie pokonywali bohaterowie, bo były one nakreślone jak na mapie…
(…) Wyszła z wytwórni i powlokła się Chełmską w stronę Belwederskiej. Stanęła na przystanku blisko straganów z kwiatami. Złapała autobus 503, a koło Multikina przesiadła się do metra. Na Kabatach zahaczyła jeszcze o Tesko. (…)
Z całą pewnością autor w swojej książce starał się pokazać, jak wygląda prowadzone śledztwo nie przez profesjonalistów, tu mam na myśli śledczych, prokuratorów i inne osoby z tym związane, a przez detektywów-amatorów, którym bujna wyobraźnia podsuwa tak czasami niesamowite rozwiązania, że trudno się nie uśmiechnąć i nie zacząć dedukować ich tokiem myślenia.
Z całym szacunkiem do kryminałów, uważam, że jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna. Lekka powieść kryminalna z nutką inteligentnego humoru. I chociaż jak przystało na komedię nie miałam salw śmiechu, ale uśmiech towarzyszył mi prawie przez całą powieść. Muszę przyznać się również do tego, że chociaż początek powieści był dla mnie odrobinę nudnawy, to im bliżej końca tym napięcie w powieści rosło, a to już wiadomo – oderwanie się od stron książki było coraz trudniejsze.
Autor nie boi się poruszać trudnych tematów i jak widać, tematy tabu są dla niego bardzo powszechne. Mam tu na myśli temat dotyczący homoseksualizmu, który poruszony w tej powieści został bardzo delikatnie aczkolwiek wyraziście.
Patrząc na tę powieść z perspektywy czytanych dotąd książek Olgi Rudnickiej czy Alka Rogozińskiego, odważę się wyrazić opinię, że w skali 1:10 komedii tutaj jest około 5, ale w skali 1:10 kryminału jest z całą pewnością 10.
Polecam tę książkę zarówno miłośnikom kryminałów, tudzież komedii kryminalnych, ale z pewnością znajdą w niej coś dla siebie również czytelnicy preferujący romans czy przygodę. Czyli… dla każdego coś miłego.
Dynamiczny montaż, zabawna intryga i cięte riposty. Scenarzyści w najlepszej formie! Ekscentryczna ekipa filmowców wyrusza na Teneryfę kręcić...
Szpieg i dwie kobiety. Która okaże się miłością jego życia, a która śmiertelną pułapką? Robert Kidd – pół Polak, pół...
Ocena: 5, Przeczytałam, Posiadam, Zrecenzowane, Egzemplarz recenzencki, | bluszczowe-recenzje.blogspot.com |, - 2017 -, ▶Polecam!,
Praca na planie zdjęciowym serialu kryminalnego „Stój, bo strzelam!” nigdy nie należała do najłatwiejszych. Każdy, kto „służył” słynnej producentce Palomie musiał liczyć się z tym, że ta kobieta nie cierpi półśrodków i to, co wychodziło spod jej rąk, potrzebowało maksymalnego doszlifowania. Dlatego też scenarzyści pracowali w pocie czoła, aby dalsze losy bohaterów nie wiały nudą; aktorzy perfekcyjnie wczuwali się w swoje role, byle tylko wypaść naturalnie i nie tracić czasu na duble, gdy pozostali wykorzystywali nabyte umiejętności, by złożyć wszystko w doskonałą całość. Ale nie robili tego tylko dla tej surowej i dość wymagającej kobiety. Każdy, kto stał na straży jakości serialu, pragnął nie zawieźć pokładów zaufania i sympatii setki widzów. Niestety nikt nie spodziewał się, że tuż przed samym finałem sezonu dojdzie do ogromnej tragedii...
W tajemniczych okolicznościach ginie producentka serialu, a wszelkie ślady wskazują na to, że popełniła samobójstwo. Większość pracujących z nią ludzi przyjmuje tę wiadomość bez wyszukiwania jakichkolwiek luk. Właśnie – większość.
W autentyczność tej informacji nie wierzy jedynie dwójka scenarzystów. Wyposażeni w bogatą wyobraźnię, skromną wiedzę o współpracownikach oraz sieć domysłów rozpoczynają prywatne śledztwo. Krok po kroku przekraczają bariery, które dotąd pozostawały dla nich niewidoczne, dostarczając sobie nowych elementów sporej układanki. Jednakże nikt nie bierze ich na poważnie. Nawet policja – zaznajomiona z ich stylem bycia – otwarcie sobie kpi z pokracznych teorii spiskowych. Do czasu aż nie ginie kolejna osoba z obsady.
Czy tym razem stróże prawa postanowią uwierzyć słowom dwójce kreatywnych scenarzystów? A może skupią się jedynie na morderstwie drugiej osoby, zapominając o przeklętej Palomie? I jak zareaguje dwójka detektywów-amatorów, gdy ich szeregi zapragnie zasilić jeden z aktorów serialu? Czy zaryzykują i zaufają komuś, kto dotąd również nic sobie nie robił z ich podejrzeń?
Nie od dziś wiadomo, że „śmierć” jakiegokolwiek człowieka na planie serialu kryminalnego stanowi chleb powszedni i strasznie ciężko kogoś zdziwić tak oczywistym zjawiskiem. Przecież tam praktycznie co chwilę kręci się sceny, gdzie ktoś zasila szeregi dumnych właścicieli drewnianych M1 wsuwanych parę metrów pod ziemię, głęboko tam zakopywanych. Ten gatunek tak już ma i byłoby dziwnie, gdyby tego zabrakło. Aczkolwiek kiedy do akcji wkracza prawdziwy morderca i odbiera życie w realnym świecie, nikt tego już nie uznaje za rozrywkę tworzoną specjalnie dla ludzi. W takiej właśnie sytuacji zostali postawieni wszyscy współpracujący z producentką „Stój, bo strzelam!”. Szok, niedowierzanie, dziwne uczucie pustki po kimś, kto traktował cię gorzej niż zirytowani ludzie wydzwaniających co parę sekund ankieterów – to ogromny miszmasz przeplatających się reakcji, jakie towarzyszyły Sylwii i Kubie Leśniewskim, rodzeństwu zatrudnionemu na planie jako scenarzyści. Inni również nie umieli zrozumieć, co takiego wstąpiło w słynną Palomę, że postanowiła popełnić samobójstwo, ale tylko wspomniana wcześniej dwójka jakoś tak przestała wierzyć w tę historię. Nawet nie przemawiał do nich fakt, że policja potwierdziła tę wersję zdarzeń, zamykając śledztwo. Ale ich przesiąknięte intrygami umysły nie dopuszczały do siebie takiego zakończenia. Uparcie wierzyli, że znienawidzona Paloma, której lista wrogów wydana jako książka zdobyłaby miejsce w księdze Guinnessa w kategorii najgrubsze dzieło, zginęła z rąk kogoś, kto miał jej po prostu dość. Ich kreatywność w wymyślaniu intryg oraz sprawdzanie, czy aby na pewno są autentyczne, nieraz doprowadzały do cichych parsknięć z mojej strony. Może tylko od czasu do czasu udawało się autorowi doprowadzić mnie do wybuchów śmiechu tak głośnych, że sąsiedzi aplikowali sobie zatyczki do uszu, ale wszelkie komplikacje oraz ślepe uliczki powodowały, że nawet przysięga „jeszcze jeden rozdział i daję odpocząć oczom” nic nie dawała. Wielokrotnie już miałam nadzieję, że obserwowany aktualnie podejrzany okaże się zwycięzcą, gdzie nagrodą główną do zdobycia zostaną srebrne bransoletki, przejazd limuzyną na najbliższy komisariat policji oraz ekskluzywny pokój w tym hotelu, a tu pudło! No tak nie można, panie Wojciechu! Pan to zrobił specjalnie, abym ślęczała nad książką nawet w porze, kiedy to jej strony oświetla sztuczne światło, z którym nie znoszę współpracować! Także niektóre powtarzające się informacje na temat rodzeństwa powodowały, że na ich widok przewracałam oczami. Skoro wcześniej wiedziałam, że Sylwia nie jest fanką pewnej rzeczy, kiedy jej brat to ubóstwia, dzięki czemu może się puszyć, to powielanie tego jako zapychacza w moim przypadku okazało się błędem. Ale nie powiem, rekompensata w postaci wybuchu potężnej bomby oraz kilku petard fabularnych spowodowała, że nie założę sprawy w sądzie za takie niedogodności.
„Oto tajemnica życia – pomyślała, patrząc na swą najnowszą ofiarę. Ciągła ucieczka przed cierpieniem, które i tak prędzej czy później dopadnie nas i wypatroszy. Wszystkich i każdego z osobna...”
Sylwia na pierwszy rzut oka sprawiała wrażenie schematycznej szarej myszki. Trudno się temu dziwić, skoro wiecznie pozwalała wieść prym narcystycznemu bratu, tłumacząc się listą wydumanych wad własnego ciała i umysłu. Właśnie, sprawiała takie wrażenie, ale prawda wyglądała zupełnie inaczej. Wystarczyło jedynie pozwolić jej działać, a udowadniała, że Kuba nie dorasta jej do pięt! Kiedy ten wymyślał tak pokrętne teorie, że gdyby można było z nich szyć ubrania, to zapewne dawna Lady Gaga chętnie by się w nie ubierała, Sylwia przywracała go na ziemię bardziej realistycznymi myślami. A kiedy jeszcze do ich amatorskiego biura detektywistycznego dołączył Artur (którego uparcie nazywam Arkiem), aktor odgrywający ważniejszą rolę w serialu, to już w ogóle robiła wszystko, aby się nie zbłaźnić. Co zaś się tyczy samego Kuby... Nie powiem, w jakimś stopniu go polubiłam, ale gdybym musiała spędzić w jego towarzystwie więcej czasu, to sympatia zamieniłaby się w nienawiść. Nie powiem, jego troska o siostrę jest godna podziwu, ale ludzie z przerośniętym ego dość często są u mnie na przegranej pozycji. Za to sam Artur totalnie zaskakuje! Spodziewałam się po nim kogoś pokroju Kuby, gdzie sodówka tak uderzyła mu do głowy, że nawet posiada mieszkanie ozdobione własnymi zdjęciami. Inteligentny, umiejący dostrzec własne wady, nieoceniający po pozorach – to tylko nieliczne plusy jego postaci. I chociaż początkowo wątpił w zdolności detektywistyczne scenarzystów, nie wypominał im wpadek, szydząc po kątach z innymi aktorami. Co więcej, sam wiele razy służył cennymi radami! Och, chciałabym napisać znacznie więcej o bohaterach występujących w [Spisku scenarzystów], ale przypuszczam, że wtedy niepostrzeżenie wygadałabym się w istotnych sprawach, a przecież nie wolno psuć zaskakujących niespodzianek. A niektóre postaci posiadają ich aż nadto! To chyba bezpieczna informacja, prawda?
Wiadomo nie od dziś, że w show-businessie wcale nie jest tak kolorowo, jak to pragną ukazać wszelakie magazyny. I kiedy Wojciech Nerkowski postanowił tego nie ukrywać, pomyślałam sobie jedno: W co ja się, do zielonego bluszcza, wpakowałam? Oczywiście żartuję. Zdążyłam się przygotować do spotkania z tym światkiem, ale nie przypuszczałam, że pomiędzy morderczymi wizjami można tak zręcznie przeplatać zabawne wątki. Jak już wcześniej wspominałam, nie śmiałam się donośnie, ale parsknięcia oraz szeroki uśmiech świadczyły, iż ten kryminał posiada istotne dla siebie wątki komediowe, dzięki czemu nikt nikogo nie okłamuje. Ale muszę przyznać, że właśnie dzięki temu książka nabiera realistycznych kształtów i gdyby coś takiego wydarzyło się naprawdę, uwierzyłabym w taką wersję wydarzeń. Po prostu widać, że pan Wojciech jest już doświadczony w boju i żadna sztuczność z jego strony nam nie grozi.
Podsumowując:
Jeżeli sądzicie, że poruszane w polskich serialach wątki kryminalne są cudowne, to chyba jeszcze nie mieliście do czynienia z genialną intrygą zaistniałą w [Spisku scenarzystów]! Pozwólcie, aby poważny konkurent Alka Rogozińskiego, Wojciech Nerkowski, poprowadził was poprzez ciemne zakamarki show-businessu, zapewniając sobie ogrom niezapomnianych wrażeń. Dajcie się porwać śledztwu Leśniewskich, gdzie nie każda poszlaka musi jedynie wywoływać ciarki na plecach. Och, po prostu przygotujcie się na to, że podczas czytania może was nieco rozboleć szczęka, a wskazówki zegara będą płynąć w zaskakująco szybkim tempie!