Hal nie potrafi otrząsnąć się po tragicznej śmierci matki.Przejmuje jej budkę na molo i wróży z kart. Z wykładania tarota nie może się utrzymać.Zaciąga dług, który rośnie w zastraszającym tempie.I kiedy już wydaje jej się, żę z sytuacji nie ma wyjśćia, bo wierzyciel nie tylko nachodzi ją podczas nieobecności w domu i niszczy jedyną fotofrafię matki, ale grozi utratą zdrowia pojawia się list od notariusza. Zadłużonasię odziedziczyła po babci ogromny spadek. Uciekająć przed wierzycielami przybywa na pogrzeb i otwarcie testamentu.Poznaje rodzinę, braci matki i ich pociechy. Sytuacja ją przeraża, bo wie , że zaszła pomyłka. Chciałaby też dowiedzieć się więcej o swojej mamie i ojcu, którego nigdy nie poznała.
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2021-06-02
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 479
Tytuł oryginału: The Death of Mrs.Westaway
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Anna Tomczyk
Ruth Ware to brytyjska autorka, której styl pisania jest bardzo różnorodny. Pod pseudonimem Ruth Warburton publikuje powieści dla młodych dorosłych, wyróżniana wielokrotnie za swoją twórczość.
Okładka książki „Śmierć Pani Westaway” w dwóch kolorach – czarnym i żółtym – zachęca do sięgnięcia po nią. Barwy te są mocne i niezwykle intensywne, co od razu przyciąga uwagę czytelnika.
Historia opowiedziana przez Ware skupia się na dwóch miejscach: domu Hal i starej rezydencji Pani Westaway. Po tragicznej śmierci matki, Hal otrzymuje propozycję dziedziczenia ogromnego majątku, co wydaje jej się nierealne, ale decyduje się wziąć udział w odczytaniu testamentu.
Książka ukazuje różne oblicza ludzkiej natury, skupiając się na kłamstwach i manipulacjach bohaterów. Wraz z Hal odkrywamy coraz więcej niepokojących faktów, które sprawiają, że staje się ona coraz bardziej zagubiona w tej sytuacji.
Cała historia prowadzi czytelnika przez mroczne i duszne zakamarki, pełne tajemnic i napięcia. Z każdym rozdziałem akcja staje się coraz bardziej przyciągająca i niepokojąca.
Jedynym minusem tej powieści jest zbyt idealne zakończenie, które nie do końca pasuje do reszty książki. Mimo to opowieść Ware jest świetnie skonstruowana, a postaci bardzo realistyczne, co dodaje jej autentyczności.
„Śmierć Pani Westaway” to świetna powieść, która zapewnia czytelnikowi wspaniałą rozrywkę i dreszczyk emocji.
Hal pracuje w budce na moście jako tarocistka. Choć jak sama twierdzi, nie wierzy w moc kart, to dzięki nim jest w stanie zarobić na swoje utrzymanie po tragicznej śmierci matki. Nagłe odejście jedynej bliskiej jej osoby sprawia, że dziewczyna musi szybko wydorośleć i stawić czoło przeciwnościom losu. A tych jest sporo, począwszy od sporego długu obciążającego myśli i budżet, po samotność i uczucie, że życie ucieka Hal między palcami.
Aż pewnego dnia, otrzymany list z informacją o śmieci babki Hal sprawia, że dziewczyna przeżywa ogromny szok. Nie tyle z powodu odejścia seniorki, ile z samego faktu jej istnienia. Dziewczyna nigdy bowiem nie słyszała o tej kobiecie. Poza matką nie miała nikogo, zawsze były tylko we dwie. A tutaj nagle okazuje się, że istniała babka, inni spadkobiercy oraz sam spadek, który nagle jawi się jako remedium na wszystkie jej problemy. Z jednej strony Hal ma poczucie okropnej pomyłki, jaka zaszła, z drugiej zaś czy to na pewno przypadek? A może dar od losu, o którym tyle marzyła? Dziewczyna podejmuje decyzje i wyrusza w ryzykowną podróż do Trepassen, gdzie szybko zderza się z brutalną prawdą, że nic nie jest nam dane w życiu za darmo.
Historia stworzona przez Ruth Ware porwała mnie bez reszty. Niespieszne prowadzenie narracji na początku, z każdym rozdziałem nabiera rumieńców. Postać Hal polubiłam od razu, jej wewnętrzna walka i dylematy stały się dobrym i solidnym filarem pod całą fabułę. Razem z nią odkrywamy tajemnice domu w Trepassen i jej mieszkańców. A tych nie brakuje, każdy bowiem ma swoje ukryte motywacje, a stare mury mogą skrywać wiele sekretów.
Jeżeli szukacie kryminału z ciekawą historią oraz postaciami koniecznie dajcie temu tytułowi szansę. Nie znajdziecie tutaj brutalnych opisów, krwawych morderstw, detektywów na skraju załamania. Tylko młodziutką Hal, która chce poznać prawdę, co pociąga za sobą lawinę zdarzeń. Lektura tej książki była dla mnie miłą odskocznią, od mrocznych tytułów, których obecnie jest pełno. Cała fabuła jest przemyślana i choć pod koniec można się już domyślić niektórych rzeczy, to nie przeszkadzało mi to zbytnio. Ten tytuł po prostu czytało mi się z przyjemnością, nawet nie wiem, kiedy rozpoczynałam kolejne rozdziały. Jednak dla niektórych tempo akcji może wydać się trochę zbyt wolne, dlatego, jeżeli wolicie szybszą narrację, początkowe rozdziały mogą Was lekko zniechęcić. Warto mimo to dać autorce szansę, bowiem stworzyła ona naprawdę zgrabną i wciągającą historię. Choć paradoksalnie sama w sobie nie jest ona specjalnie oryginalna, to jednak w tym przypadku nie miałam poczucia, że czytam oklepany temat. To moje pierwsze spotkanie z tą autorką, ale jej styl bardzo mi się spodobał i to dzięki opisom miejsc, zdarzeń, naszkicowaniu postaci, mocno podciągnęłam swoją końcową ocenę.
W końcu nawet najlepsza tajemnica, gdy nie jest umiejętnie opowiedziana, traci na swojej wyjątkowości. Dla mnie osobiście to jeden z tych tytułów, po które warto sięgnąć, kiedy chcemy się zrelaksować z książką w ręku.
Ruth Ware pisze zarówno mroczne i pełne napięcia thrillery, jak i powieści dla tak zwanych młodych dorosłych, tyle że wtedy posługuje się innym pseudonimem, żeby je od siebie odróżnić – Ruth Warburton. Jest wielokrotnie nagradzaną, brytyjską autorką.
To moje pierwsze spotkanie z jej pisarstwem. Do książki „Śmierć Pani Westaway” przyciągnęła mnie bardzo oryginalna okładka utrzymana w zaledwie dwóch kolorach – czarnym i żółtym.
Oba są niezwykle mocne, niemal odblaskowe; próżno szukać wśród nich pastelowych barw.
Oprócz okładki do zagłębienia się w opowiadaną przez Ruth historię zachęca również jej tematyka.
W ostatnich latach niezwykle popularne są opowieści o bardzo zawężonym miejscu akcji. W tym wypadku są to zaledwie dwa miejsca: dom młodej bohaterki Harriett (nazywana głównie Hal) oraz stara rezydencja, w której do swojej śmierci mieszkała Pani Westaway, znęcając się zarówno fizycznie, jak i psychicznie – jeśli wierzyć słowom jej rodzonych dzieci – nad pozostałymi domownikami. Miała bardzo trudny charakter, dlatego nikt tak naprawdę nie żałował, że odeszła tak nagle z tego świata. Przed śmiercią zatrudniła adwokata i z jego pomocą spisała testament.
A młoda Harriett, po tragicznej śmierci matki, ledwie umiała się utrzymać, z trudem dopinając swój budżet na koniec kolejnego miesiąca. Otrzymanie listu, który obiecywał jej ogromny spadek, uznała za swoisty dar od losu. I choć wydało jej się niemożliwe, by mogła należeć do tej dziwnej rodziny, pojechała na pogrzeb i odbywające się po nim odczytanie testamentu.
Mając na karku mocno problematycznego lichwiarza, u którego zadłużyła się na wysoki procent i nieopłacone rachunki, w zasadzie nie miała wyboru i postawiła wszystko na jedną kartę.
Co brzmi dosyć ironicznie, bo utrzymywała się, pracując na molu i wróżąc w niewielkiej budce ludziom ich przyszłość z kart Tarota.
Dobrze by było się w tym miejscu zastanowić, co my sami zrobilibyśmy na jej miejscu? Do czego bylibyśmy się w stanie posunąć, żeby wreszcie móc spokojnie opłacić rachunki i kupić jedzenie, dzięki któremu możemy godnie przeżyć? Czy kłamstwo byłoby jak najbardziej na miejscu? A może lepiej posunąć się dalej i popełnić morderstwo, eliminując innych spadkobierców?
Nie, pragnę od razu uspokoić, że aż tak daleko główna bohaterka się nie posuwa, ale nie ma żadnych oporów przed zastosowaniem kłamstwa, mało skomplikowanej intrygi, czy lekkiej manipulacji.
Okazuje się jednak, że nie ona jedna kłamie. Dom jest wypełniony małymi i większymi kłamstwami po brzegi. Hal odkrywa coraz więcej niepokojących rzeczy, dostaje tez kilka wyraźnych sygnałów, że lepiej by było, gdyby natychmiast i na zawsze stąd wyjechała i w końcu się jej to udaje. Bo tajemnica śmierci oraz krewnych jej matki jest niczym magnes na stałe zatrzymujący ją w tym miejscu.
Hal ma wrażenie, że jest otoczona przez wielu wprawnych kłamców, którzy tylko udają jej przyjaciół, by w dogodnej chwili ją zabić. Jak się okazuje, kłamca jest tylko jeden i zrobi dosłownie wszystko, by tajemnica nigdy nie ujrzała światła dziennego. Zresztą, nie tylko on, bo okazuje się, że dosyć liczne wsparcie dla swojej osoby.
A historia opowiedziana w książce z kroku na krok, z rozdziału na rozdział, robi się coraz bardziej mroczna, duszna i przytłaczająca.
Wraz z główna bohaterką przemierzamy długie, ciemne i zimne korytarze, by sprawdzić, co kryje się na ich końcu, zaglądamy w zakazane kąty, odkrywamy ukryte napisy i zdjęcia, a towarzyszą nam w tym niechętne spojrzenia i działania ze strony rodziny, która chyba liczyła na mniej uciążliwą i ciekawską krewną.
Świetny stosunek, jaki miałam do tej książki, psuje nieco zbyt idealne, cukierkowe zakończenie, którego jakoś nie potrafię przyjąć do wiadomości. Do tej historii pasowały by cos znacznie bardziej mrocznego.
Faktem jednak jest, że autorka stworzyła świetne, bardzo realistyczne, mam wrażenie, że wzorowane na żywych osobach postaci oraz fabułę, która nie przypomina w niczym tej z książki sensacyjnej, ale raczej te z książek Agathy Christie, która wolno, krok po kroku, odkrywa przed nami wszystkie elementy tajemnicy, by na samym końcu jeszcze nieco zawirować, nim uda się jej nam ją wyjawić.
Świetna powieść. Dobrze się przy niej bawiłam.
Dla młodej tarocistki Hal los nie jest łaskawy. Dziewczyna niedawno straciła matkę, ojca nigdy nie poznała. Hal poszła w ślady matki i teraz wróży ludziom z kart. Zarobione pieniądze jednak nie wystarczają na pokrycie rachunków więc Hal decyduje się na pożyczenie pieniędzy od Pana Smitha. Po pewnym czasie okazuje się, że kwota jaką ma spłacić znacznie wzrosła i Hal nie stać na spłatę pożyczki. Pozbawiona złudzień i jakichkolwiek nadziei na poprawę swojej sytuacji, Hal dostaje list, z którego dowiaduje się, że została spadkobierczynią majątku po zmarłej babce. Ta wiadomość jednak budzi wątpliwości, Hal bowiem jest przekonana, że jej dziadkowie nie żyją od ponad dwudziestu lat.
Czy Hal wykorzysta sytuacje i pojedzie na pogrzeb babki, której nigdy nie znała ? A może wiadomość o spadku to tylko głupi żart?
Już na wstępie mogę powiedzieć, że jest to jedna z najlepszych książek jakie przeczytałam w tym roku. Pełen napięcia i mrocznych tajemnic thriller, który czyta się jednym tchem. Ruth Ware ma niebywały talent do tworzenia klimatycznych powieści w gotyckim stylu. Cała powieść rozwija się bardzo powoli ale w pewnym momencie nabiera takiego tempa, że dosłownie czyta się sama. Krok po kroku poznajemy historię rodziny Wasteway, ich mroczne tajemnice, które skrywane przez lata w końcu wychodzą na światło dzienne.
"Śmierć Pani Westawy" to niepokojący i jednocześnie wciągający thriller obok którego nie można przejść obojętnie. Jeżeli czytaliście "Pod kluczem" i podobała Wam się ta powieść to historią Hal będziecie równie mocno zachwyceni. Ta książka jest inna niż wszystkie. Lektura obowiązkowa dla fanów gatunku. Polecam! Czytajcie!
Dziękuję wydawnictwu za możliwość przeczytania książki.
?Hal została sama na świecie. Jej matka zginęła w wypadku. Utrzymuje się z prowadzenia budki na molo, gdzie układa chętnym karty tarota. Wynajmuje małe, obskurne mieszkanie na strychu. Dziewczyna ledwo wiąże koniec z końcem, a dodatkowo lichwiarz, od którego pożyczyła pewną sumę pieniędzy pilnie domaga się ich spłaty...Brzmi intrygująco? A to dopiero początek.!
?Długo zwlekałam z lekturą tej książki i żałuję,że tak długo. Ruth Ware oczarowała mnie słowem. Skrzętnie utkała mroczną, tajemniczą historię,niczym pajęcze nici oplatające pokoje w posiadłości Trepassen.Powieść wciągała mnie w swoje objęcia z każdą kolejną stroną. Miejsce akcji książki było strzałem w dziesiątkę!Ogromna, opuszczona posiadłość zmarłej.Skrzypiąca brama, stado srok krążących nad głową.Bluszcz porastający mury.Ogromne ilości kurzu, niedziałające oświetlenie, skrzypiące deski, wnętrza pełne pajęczyn i wilgoci. Zamki w drzwiach umieszczone za zewnątrz,jakby kogoś kiedyś tam przetrzymywano. Cała ta otoczka budzi już uczucie niepokoju i elektryzuje.Pobudza do odkrywania rozwiązania łamigłówki powstałej wokół zapisu testamentu.Ruth Ware zaplotła kłębek intrygi w perfekcyjny sposób. Kolejne nitki prowadzą do jego rozwiązania, które pozostaje słodką tajemnicą praktycznie do ostatnich stron książki.
?Bohaterowie powieści są zróżnicowani nie tylko pod względem charakterów, ale też posiadanego majątku, które staje się kością niezgody wśród Westawayów obecnych na pogrzebie.Ruth Ware skrzętnie dozuje emocje,które niczym kolce jeżyn wbijają się i nie chcą wypuścić nas ze swoich objęć.
? Fabuła wciąga i otula niczym jesienna mgła o poranku. Na pewno będę czytać inne książki autorki.
Nie jest to typowy kryminał, ale świetnie napisana, klimatyczna powieść z tajemnicą rodzinną. Hal, młoda tarocistka, sierota prześladowana przez lichwiarza, otrzymuje zagadkowy list. Pismo z kancelarii adwokackiej informuje ją o spadku, który jej się należy. Hal jedzie na pogrzeb swojej rzekomej babci i od tej pory wydarza się dużo rzeczy.
Bardzo dobrze się czyta, wciągająca.
„Śmierć Pani Westaway” brytyjskiej autorki thrillerów psychologicznych Ruth Ware to książka zdecydowanie inna niż „Pod kluczem” (jedyny tytuł, który miałam okazję wcześniej czytać), choć mają kilka wspólnych mianowników, jak choćby młoda bohaterka, z punktu której obserwujemy zdarzenia i osadzenie akcji z dala od cywilizacji w robiącym wrażenie, dużym domu, czy wręcz rezydencji. „Śmierć…” jest jednak książką osadzoną mocno na motywach klasycznych – i to z powieści gotyckich i kryminalnych. Tu najważniejszy jest klimat, który autorka skrzętnie, powoli i systematycznie buduje od samego początku. Mamy tu stary wielki dom pozbawimy wygód, tak klasyczny motyw jak niespodziewany spadek, tajemnicę sprzed lat wiszącą nad posiadłością i niespecjalnie uprzejmą, wiekową gosposię. Jest też Hal, główna bohaterka, której zamiary nie są może moralnie krystalicznie czyste, jednak mają swoje dobre uzasadnienie. Intryga kryminalna snuje się powoli, przez co może nie odczuwamy aż tak wielkiego napięcia jak w „Pod kluczem”, jednak cały czas gdzieś tam pytania dotyczące rozwiązania zagadki obijają się z tyłu naszej głowy. Na pewno smaczku dodają też poprzetykane fragmenty z pamiętnika tajemniczej młodej kobiety z 1994. Ogólnie naprawdę dobrze mi się tę książkę czytało, czuć, że jest to solidny, dobrze przemyślany i dopracowany thriller. Jestem zadowolona z lektury i czekam na tłumaczenie najnowszej powieści autorki!
Ach.....chyba spotkało mnie małe rozczarowanie.Co do tego tytułu liczyłam tu jednak na oszałamiaja?ca? i przeraz?aja?co dobra? fabułe? a dostałam s?redniej klasy historie?.Nie ukrywał,z?e po rewelacyjnej powies?ci tej autorki POD KLUCZEM spodziewałam sie? czegos? znacznie wie?cej...
.
Sam pocza?tek is?cie intryguja?cy,ale potem całos?c? akcji toczy sie? dos?c? mozolnie i nijako.Zostało tu wprowadzonych sporo nudnych opiso?w i pobocznych wa?tko?w,kto?re nie zbudzaja? zbytniego zainteresowania.Wszystko tu jakos? toczyło sie? cia?gle o tym samym w ko?łko.W dalszym cia?gu czekałam na ten jej tajemniczy,zagadkowy i lekko gotycki klimat,ale sie? go niestety nie doczekałam.Niby mamy jaka?s? rodzinna? tajemnice?,ogromny spadek i zagadkowych bohatero?w,ale całos?c? wypada jednak bez wie?kszego szału.Ta opowies?c? mnie tym razem nie zachwyciła.
.
5.75/10?
Sama zagadka nie jest tu jakos? szczego?lnie złoz?ona i z łatwos?cia? moz?na dojs?c? do jej rozwia?zania.Lecz pomimo tego było w niej tez? klika momento?w lekko niepokoja?cych,ale jak szybko sie? one pojawiły,tak nagle znikne?ły.Nie odczułam tu z?adnego dreszczyku przeraz?enia,niepokoju czy głe?bszego sekretu.Fabuła dos?c? rozwleczona.W sumie im dalej brniemy w ta? opowies?c?,tym staje sie? ona bardziej monotonna i nuz?a?ca.Dopiero ostatnich 100 stron było całkiem internujących.A co do bohatero?w,nie zbudzili oni we mnie z?adnych emocji czy sympatii.
.
S?MIERC? PANI WESTAWAY ta historia z potencjałem,niestety do kon?ca niewykorzystanym.Z pewnos?cia? znajdzie ona swoich zwolenniko?w,jednak tym razem ja do nich nalez?ec? nie be?de?.Dajcie koniecznie znac? jakie wraz?enia ona na Was zrobiła.
.
@czwartastronakryminalu @czwartastrona
https://www.instagram.com/rudy_lisek_czyta/
Dobra, przecytałam przez noc, ale nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak "Pod kluczem".
Pobyt w luksusowym, rustykalnym domku narciarskim we francuskich Alpach wydaje się przyjemnością. Chyba że bierzesz właśnie udział w wyjeździe służbowym...
Zasady gry są proste: 1. Kłam. 2. Trzymaj się swojej wersji wydarzeń. 3. Nie daj się przyłapać. Pewnego czerwcowego poranka spokojną nadmorską...