Czy kilka kilogramów miłości doprawionych garścią wzajemnego zrozumienia, dużą dawką szczerości i szczyptą świątecznej magii to przepis na trzynastą wigilijną potrawę?
Paweł nie chce obchodzić świąt. Od ubierania choinki o wiele bardziej interesuje go robienie dużych pieniędzy, a te akurat są mu bardzo potrzebne, bo samodzielnie wychowuje syna.
Kiedy szef proponuje mu udział w biznesowym zjeździe w malowniczym Karpaczu, mamiąc wizją awansu, mężczyzna zgadza się od razu. Jest tylko jeden problem - szef nie toleruje małych dzieci i nie chce ich widzieć w hotelu, w którym mają zatrzymać się jego pracownicy. A przecież Paweł nie wyjedzie bez sześcioletniego Maksa, nie zostawi go też u rodziny, bo chłopiec... nie jest jak inne dzieci.
Dla mężczyzny nie ma jednak rzeczy niemożliwych - postanawia zatrudnić opiekunkę, która wraz z nim i synem pojedzie do Karpacza. Oczywiście wszystko w tajemnicy przed szefem.Problem w tym, że wyjazd służbowy zaczyna się w połowie grudnia a kończy dopiero po Bożym Narodzeniu. Czy istnieje ktoś tak zdesperowany, kto w ostatniej chwili rzuci swoje świąteczne plany i pojedzie na drugi koniec kraju, by opiekować się dzieciakiem obcego faceta?
Na szczęście na ogłoszenie Pawła odpowiada Weronika - dziewczyna, która przekonuje go do siebie ukończeniem licznych szkoleń, certyfikatami i tym, że jest na ostatnim roku pedagogiki. Bo przecież Paweł - perfekcjonista w każdym calu - chce dla swojego syna opiekunki idealnej.
Nie wie jednak, że to nie Weronika pojedzie z nim i sześcioletnim Maksem do Karpacza. Wspólny apartament, codzienne sprzeczki i... odrobina świątecznej magii - to wszystko sprawi, że wygadana, rezolutna dziewczyna, która nie jest tą, za którą się podaje, narobi niezłego zamieszania, również w sercu Pawła.
Ta historia jest naprawdę SPICY. Sugerowany wiek: 16+
Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2024-10-30
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 384
Tytuł: "Skłam ze mną w tę święta kochanie"
Autor: Anna Langner
Data premiery: 30.10.2024r.
Wydawnictwo: Papierowe Serca
Kłamstwa ma krótkie nogi, prawda?
Prędzej czy później wyjdzie na jaw...
.
.
.
Święta w malowniczym Karpaczu?
Czemu nie!
Paweł zgadza się na to, kiedy szef obiecuje w nagrodę awans... tylko ma mały problem. Musi zabrać ze sobą swojego syna. Tylko... szef nie może się o tym dowiedzieć i musi zatrudnić opiekunkę! Czy to się uda?
.
Natomiast Patrycja robi przysługę swojej siostrze i będzie udawać "Weronikę" - po studiach pedagogicznych...
Jak jej poszło?
.
Historia tej dwójki byka ciekawa. Co więcej! Na szczególną uwagę zasługuje postać Maksa - syna Pawła. Chłopczyk był autystykiem. Wg mnie autorka bardzo dobrze przybliżyła nam jak wygląda życie z autystycznym dzieckiem. Sama uczę w przedszkolu i miałam styczność z takimi dzieciaczkami, ale czytanie w książce to zupełnie cos innego.
.
Jeżeli chodzi o Patrycję i Pawła. Hmn...Ich relacja była skomplikwana. Teksty Patrycji mnie momentami rozbrajały przez co śmiałam się na glos. Ich przekomarzania były nawet urocze, bo mogło dać się wyczuć chemię w ich zachowaniu. Oczywiście to jest romans, więc wiecie... czekałam z niecierpliwością na koniec żeby dowiedzieć się jak potoczyły się ich losy 🤭 oczywiście tego Wam nie zdradzę, tylko mocno zachęcam do lektury!
.
Polecam!
Pierwszą książką Anny Langner, po którą sięgnęłam, była świąteczna historia "Nie byłaś grzeczna w tym roku" i kompletnie nie kliknęło. Kolejne podejścia były już bardzo udane, "Strawberry kiss" - uwielbiam, kocham. "Dwanaście głębszych oddechów" - genialna powieść. Nic więc dziwnego, że na "Skłam ze mną w te święta, kochanie" czekałam z niecierpliwością. I powiem tak — były między nami większe fale niż w przypadku pierwszej przeczytanej przeze mnie książki autorki, ale nie był to sztorm. Zabrakło mi tego świątecznego, czy nawet zimowego klimatu. Mam wrażenie, że bardziej niż romans, czytałam kompendium wiedzy o autyzmie, natomiast wątek miłosny dział się gdzieś obok, trochę jakby był osobną historią zamkniętą w tej samej okładce.
Pawła od awansu dzieli jeden mały krok — biznesowy wyjazd do Karpacza. Problem polega na tym, że jego szef zaplanował go na okres okołoświąteczny. Mężczyzna w tajemnicy przed przełożonym musi zabrać ze sobą swojego 6-letniego syna, który wymaga specjalnej opieki. Paweł decyduje się zatrudnić opiekunkę, która zajmie się Maksem, podczas gdy on sam będzie brał udział w firmowych spotkaniach. Na jego ogłoszenie odpowiada Weronika, studentka pedagogiki, posiadająca liczne szkolenia i uprawnienia. Kandydatka wręcz idealna do pracy z jego synem! Wszystko byłoby super, gdyby nie fakt, iż Weronika nie może jechać do Karpacza. Proponuje siostrze swoją świąteczną fuchę. Patrycja zgadza się na ten układ, ponieważ potrzebne są jej pieniądze, a jej przyszły szef płaci niemało. Mężczyzna nie wie o tej zamianie, a z kolei Patrycja vel Weronika nie spodziewa się, że przypadnie jej, poza byciem opiekunką Maksa, również inna rola...
Podobało mi się połączenie nieco naburmuszonego, pewnego siebie i oschłego biznesmena z wiecznie roztrzepaną, ubraną jak kolorowy ptak, wygadaną, a nawet pyskatą dziewczyną. Zawsze jestem ciekawa, w którym momencie takie przeciwieństwa się połączą. I tu na plus zarówno rozwój relacji tych dwoje, bo było trochę spicy, a trochę romantycznie, jak i przemiana Pawła i Patrycji na przestrzeni czasu. Ten wątek bardzo mi się podobał i żałuję, że cały czas był przełamywany megadługimi wstawkami o chorobie Maksa. Fajnie, że autorka wplotła do luźnej książki poważniejszy temat, ale ja czuję się nim bardzo przytłoczona i mam wrażenie, że o autyzmie było w tej historii więcej niż o uczuciach głównych postaci.
Gdyby tylko dodać do tej powieści trochę więcej lampeczek, pierników, choinek i śniegu, to ta historia byłaby przyjemnie świąteczna. A ja czuję się trochę zaduszona hotelowym apartamentem, w którym główni bohaterowie najczęściej nie robią nic innego, jak tylko lepią z ciastoliny i dyskutują o dobru dziecka.
Ja w romansach, a zwłaszcza świątecznych, szukam czegoś, co mnie otuli ciepłem, sprawi, że ze stron powieści poczuję zapach goździków, mandarynek, choinki, czegoś, co mnie rozbawi lub złamie mi serce, a tu niestety tego mi zabrakło. Nie jest to zła książka, absolutnie, bardzo lubię i cenię styl autorki — po prostu mnie nie do końca kupił ten rodzaj fabuły.
Jest to moja pierwsza świąteczna książka w tym sezonie. Postanowiłam ich trochę przeczytać więc już pod koniec października się za nią zabrałam.
Weronika prosi siostrę by za nią zgodziła się na pilnowanie pewnego dziecka na wyjeździe. Patrycja jest sceptycznie nastawiona do tego pomysłu, bo jednak wyjazd obejmuje też święta, a po drugie nie chce udawać, że jest Weroniką. Koniec końców przekonuje ją kasa, którą ma zarobić przez ten czas.
Już na rozmowie zdaje sobie sprawę, że jej szef jest nadętym gburem, dodatkowo siostra nic jej nie wspomniała o tym, że dziecko ma autyzm.
Paweł liczy na awans temu też zgadza się na wyjazd, jednak potrzebuje opiekunki, która zajęłaby się jego synkiem gdy on będzie na zebraniach. Weronika, która zdecydowała się na tę pracę nie do końca przypada mu do gustu, jest chaotyczna, kolorowa i spóźnialska. On zdecydowanie ceni sobie punktualności i porządek. Jednak przekonuje go tym, że miała kontakt z osobą ze spektrum.
Czy Paweł otrzyma awans? Czy Weronika, a raczej Patrycja poradzi sobie z chłopcem z autyzmem? Czy Pawłowi uda się jakoś wytrzymać z opiekunką i jakie jeszcze niespodzianki dla niej przygotował?
Przyznam, że historię czytało się bardzo szybko i dosyć przyjemnie. Co roku sięgam po zimowo świąteczną książkę autorki, wiem że będę dobrze się bawiła i będzie to lekka, i niewymagająca lektura.
Co do Patrycji, może i nie jest osobą, która jest poukładana i zorganizowania, aczkolwiek świetnie sobie radzi z chłopcem ze spektrum. Jest pełna cierpliwości i zrozumienia, co zdecydowanie pomaga jej w pracy.
Paweł natomiast jest bardzo pedantyczny i wszystko ma zaplanowane. Sam sprawuje opiekę nad synem i nie oszukujmy się, czasem brak mu wytchnienia. Uchodzi za pracoholika, ale w ten sposób stara się odreagować sytuację w domu. Cały czas przejmuje się tym, co pomyślą o nim inni gdy jego syn w sklepie, czy też w innym miejscu publicznym będzie miał atak.
Autorka pokazuje jak ciężkie jest życie z dzieckiem z autyzmem. Jak wielu ludziom brakuje zrozumienia. Po dzieciach ze spektrum nie widać tego, że są inne, że są wrażliwsze, a jednak wiele osób drażni krzyczące dziecko, zdarzają się krzywe spojrzenia i nieżyczliwe komentarze. Moim zdaniem nie powinno to nikogo obchodzić, czy to jest dziecko z autyzmem czy też nie. To jest po prostu dziecko. Ja zawsze wychodziłam z założenia, że to po prostu nie jest moja sprawa i robię, to co robiłam dalej nie zwracając uwagi na zachowania jakichkolwiek dzieci.
Trochę zabrakło mi w tej powieści tego zimowo - świątecznego klimatu. Owszem wyjeżdżają do Karpacza na święta, jednak jest to wyjazd biznesowy i moim zdaniem trochę mało było tych zimowych atrakcji, czy też świątecznych tradycji.
Uważam, że książka świetnie sprawdzi się jako odskocznia od przygotowań świątecznych, bądź też od zwykłych przyziemnych problemów. Ja przyjemnie spędziłam z nią czas.
"Dobre rzeczy, takie jak udany związek, dojrzała miłość czy akceptacja własnego dziecka, wymagają czasu. Gdyby przychodziły nam zbyt szybko i łatwo, nie byłyby tak cholernie wyjatkowe. Może wiec warto czekać i na nie pracować, zamiast liczyć, że tak po prostu spadną nam z nieba?"
???
Uwielbiam książki Anny Langner, szczególnie te z motywem świąt.
Pełno w nich głębi.
Pełno w nich magii.
Pełno w nich intryg.
Pełno w nich emocji, które potrafią rozgrzać do czerwoności i wywołać uśmiech na twarzy.
"Skłam ze mną w te święta, kochanie" to powieść niezwykła.
Pozwala nam wejść nie tylko w świąteczny klimat, zanurzyć się w zimowym krajobrazie, ale także śledzić historię dwójki szalonych ludzi, którzy dopiero się poznają, i którzy potrafią zrobić niemałe zamieszanie.
Śledząc losy Pawła i Weroniki nie można narzekać na nudę.
Wciąż coś się dzieje, a ich cięty język sprawia, że co chwilę można wybuchnąć gromkim śmiechem.
Weronika i Paweł to dwa przeciwieństwa, które łączy jedna wspólna cecha - oboje potrafią nieźle kłamać ?
Ale w tej zabawnej, słodkiej powieści, jest ktoś, kto sprawia, że nabiera ona całkiem innego wydźwięku.
Tym kimś jest Maks - syn Pawła. Ten chłopak jest inny niż jego rówieśnicy.
I tutaj wielki ukłon w stronę autorki, że poruszyła temat, który dla wielu czytelników będzie niezwykle ważny, gdyż być może będą mogli się z nim utożsamić.
To taka lekcja dla tych, którzy się z tym zmagają.
To cenne wskazówki, rady, zalecenia.
Tak, Maks i jego przypadłość, nadaje powieści jeszcze większej wartości.
"Skłam ze mną w te święta, kochanie" to książka, w której kłamstwo goni kłamstwo.
Na początku ma być ono niewinne i przede wszystkim, nie ujrzeć światła dziennego. Tymczasem idealnie skrojona intryga, wychodzi na jaw, burząc to, co zaczęło rodzić się między bohaterami. A zrodziło się naprawdę coś pięknego i głębokiego. Lecz szybko okazuje się, że uczucie budowane na lichych fundamentach w postaci kłamstw i zaczyna się chwiać.
Czy Patrycji i Pawłowi uda się naprawić tę relację?
Świąteczny romans dla niegrzecznych dziewczynek! Ewa zbliża się do trzydziestki i prowadzi poukładane, choć nieco nudne życie. Ma świetną pracę, mieszkanie...
Czy miłość musi być idealna, aby była szczęśliwa? W życiu Anety wszystko zaczyna się układać. Nowa praca mogłaby oznaczać świeży start dla niej i...
Przeczytane:2024-12-10, Ocena: 6, Przeczytałem, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2024 roku,
To moje kolejne spotkanie z twórczością autorki, bardzo lubię jej zimowo - świąteczne powieści, więc nie mogłam oczywiście przejść obojętnie obok tegorocznej powieści w tym klimacie, a mowa o "Skłam ze mną w te święta, Kochanie". W książce znajdziemy motyw hate love, grumpy & sunshine, fake dating oraz forced proximity (wymuszonej bliskości). Stylistyka i język jakim posługuje się autorka jest bardzo lekki, prosty i przyjemny w odbiorze co sprawia, że książkę czyta się niesamowicie szybko. Mi zapoznanie się z losami bohaterów zajęło jedno popołudnie. Fabuła została w interesujący sposób nakreślona, przemyślana, dopracowana i bardzo dobrze poprowadzona. Bohaterowie zostali w świetny i bardzo autentyczny sposób wykreowani, to postaci, które mają swoje tajemnice, a także wady i zalety, borykają się z problemami dnia codziennego, zdarza się im popełniać błędy czy postępować pod wpływem emocji, dlatego tak łatwo się z nimi utożsamić w wielu kwestiach podzielając podobne troski i dylematy moralne. Jestem pewna, że z powodzeniem moglibyśmy spotkać ich w rzeczywistości. Razem z bohaterami przeniosłam się do klimatycznego, zimowego Karpacza. Do tego wyjazdu i większości wydarzeń, które nastąpiły później przyczyniła się tak naprawdę seria małych i większych kłamstw bohaterów, które są nieodzownym elementem tej historii. Historia została przedstawiona z perspektywy obojga postaci co pozwoliło mi lepiej ich poznać, dowiedzieć się co czują, myślą, z czym się zmagają każdego dnia, mogłam dowiedzieć się jakie wydarzenia z przeszłości wpłynęły na ich obecne życie i to jakimi wartościami się aktualnie kierują, a tym samym mogłam lepiej zrozumieć ich postępowanie oraz decyzję. Paweł początkowo wywoływał we mnie wiele mieszanych odczuć, jednak kiedy zagłębiłam się w jego historię, a tym bardziej kiedy poznałam jego syna - Maksa, zrozumiałam dlaczego mężczyzna zachowywał się w taki, a nie inny sposób. Paweł całkowicie skradł moje serce tym jakim ojcem był dla Maksa. Zdarzało się mu popełniać błędy wychowawcze, ale starał się z całych sił, żeby jego syn miał wszystko co niezbędne do prawidłowego funkcjonowania i rozwoju. Weronika, a tak naprawdę Patrycja również zaskarbiła sobie moją sympatię to sympatyczna, trochę roztrzepana i z sercem na dłoni młoda kobieta. Najbardziej podobało mi się jej podejście do chłopca, to jak się nim opiekowała, jak stopniowo sprawiała, że Maks zaczął się w pewien sposób przed nią otwierać. Coś pięknego! Relacja głównych bohaterów została w rewelacyjny sposób zaprezentowana. Paweł i Patrycja są totalnymi przeciwieństwami, widać to było w zasadzie na każdym kroku i nie ukrywam, że wielokrotnie bawiły mnie ich utarczki słowne które prowadziły do zarówno bardzo zabawnych jak i takich bardziej poważnych sytuacji. Autorka świetnie przedstawiła motyw wymuszonej bliskości, pewne skrępowanie bohaterów. Bardzo podobało mi się jak bohaterowie stopniowo otwierali przed sobą swoje dusze i serca. Wszystko między nimi toczyło się swoim rytmem, pozwalając Czytelnikowi skupić się na gestach, słowach i odczuciach im towarzyszących. Oprócz świetnie zaprezentowanego wątku romantycznego autorka w rewelacyjny sposób zobrazowała z czym mierzy się rodzic dziecka, które zmaga się z "innością" w porównaniu do swoich rówieśników. Syn głównego bohatera zmaga się dokładnie z tym samym co mój synek Janek, mowa o spektrum autyzmu . Odnalazłam tutaj wiele cech wspólnych między chłopcami, na przykład fascynacja pociągami czy pralkami. Czytając tą książkę widziałam oczami wyobraźni na miejscu Maksa mojego syna, naprawdę. Autorka w świetny i bardzo realny sposób pokazała z czym codziennie muszą mierzyć się rodzice dzieci z pewnymi zaburzeniami. Sama miałam wiele nieprzyjemnych sytuacji, które niejednokrotnie doprowadzały mnie do łez i poczucia bezsilności. Mam szczerą nadzieję, że to co opisała tutaj Ania otworzy oczy wielu ludziom i zaczną oni w zupełnie inny sposób patrzeć na pewne zachowania. Czytając tą książkę naprawdę poczułam, że nie jestem w tym sama i na pewno ta historia mocno podniosła mnie na duchu. Autorka w swojej powieści porusza wiele ważnych, życiowych i ponadczasowych tematów, które tak naprawdę mogą spotkać każdego z nas czy naszych bliskich, wywołując przy tym wiele emocji i wrażeń. Autorka na przykładzie swoich bohaterów pokazuje, że przeciwieństwa naprawdę się przyciągają, a miłość przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie. "Skłam ze mną w te święta, Kochanie" to historia pełna emocjonujących i poruszający momentów, ze szczyptą magii w tle. To bardzo wartościowa powieść, która z całą pewnością skłoni do głębszych przemyśleń. Cudownie spędziłam czas z tą książką i jej bohaterami. Czekam już na kolejne powieści spod pióra autorki. Bardzo polecam!