Zmysłowość, sensualność, namiętność. Młode dziewczyny, mężatki i matka w kryzysie wieku średniego. Jest też historia miłosna w stylu retro, której bohaterowie tańczą tango na gruzach miasta. Są opowieści dorastających w końcówce lat osiemdziesiątych dziewczynek, których marzeniem jest życie jak w filmie.
Marta Dzido, pisarka i reżyserka, laureatka Europejskiej Nagrody Literackiej, w ,,Sezonie na truskawki" eksploruje cielesność, przekraczanie granic ciała i języka. Obraca je na różne strony, pisze z różnych perspektyw, próbując znaleźć słowa do nazwania tego, na co zwykle brakuje nam słów, i bawiąc się wyrazami, ukazuje ich wieloznaczność i potencjał emancypacyjny.
Erotyka nie jest tu ani wulgarna, ani medyczna, a ciało nie ma obszarów wstydliwych czy brudnych. Bohaterki to wyzwalające się kobiety, potrafiące bez wstydu i poczucia winy czerpać radość z własnej cielesności.
Wydawnictwo: Relacja
Data wydania: 2021-05-19
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 450
Język oryginału: polski
Kobiety w każdym wieku, poznające siebie i dojrzałe seksualnie. Kilka historii, każda inna, wyjątkowa i bardzo autentyczna.
Nie lubię opowiadań, ale te mnie zauroczyły i polecam je wszystkim dziewczynom od 12 do 80 lat(jak pisze sama autorka). Bo to opowiadania o wyzwalających się kobietach bez względu na wiek. Ale też wszystkim chłopakom. Jestem przekonana, że gdyby przeczytali, lepiej by rozumieli świat kobiet. Dla mnie najpiękniejsze, najmądrzejsze jest opowiadanie o Księżycu, a tak naprawdę o samomiłości (jakże to inaczej brzmi niż samogwałt...brrr). To i poetycka i naturalistyczna opowieść o odkrywaniu swojego ciała, czerpaniu z niego przyjemności bez społecznie narzucanego wstydu. I tak jak powiedziała autorka w jednym z wywiadów: "Mężczyzna nie musi być przewodnikiem po naszym ciele. Najlepszym przewodnikiem po naszym własnym ciele jesteśmy my same". Przepiękny jest język opisujący erotykę i cielesność - pełen czułości, wrażliwości a także pełen nowych znaczeń dla wielu słów uznawanych za pejoratywne. Na przykład "bezwstydność" może być po prostu kompletnym odrzuceniem wstydu, który narzuca mi kultura. A określenie "sezon na truskawki" może zastąpić stwierdzenie, że mam menstruację. Czyż nie jest piękne i pozbawione tych wszystkich stygmatów związanych z kobiecą fizjologią?
To książka o byciu kobietą na różnych etapach swojego życia, o odkrywaniu siebie, rozumieniu siebie, o odważeniu się być wolną i doświadczającą. To też swoisty manifest, żeby cieszyć się z bycia kobietą, korzystać ze swojej kobiecości i czasami być puszczalską, czyli jak mówi Marta Dzido:"...to znaczy, że się czegoś puszczam, nie trzymam kurczowo, że jestem na tyle odważna, żeby nie być do czegoś przywiązana."
Najnowszy zbiór opowiadań Marty Dzido, która w ,,Sezonie na truskawki" eksplorowała temat kobiecej zmysłowości. ,,Babie lato" sięga dalej, ukazując nie...
Pierwsze książkowe wydanie hipertekstowej opowieści, w której przeplatają się ze sobą historie kobiet z jednej rodziny. ,,Matrioszka" opowiada losy matki...
Ocena: 5, Przeczytałam,
"Sezon na truskawki" Marty Dzido to książka zmysłowa - och, jak to słowo idealnie tutaj pasuje! To książka czuła, ciepła, odświeżająca, taka prawdziwa bo życiowa. Kojarzy mi się z wakacjami choć czytałam ją ostatnio - w chłodne, wrześniowe wieczory.
Składa się z 9 opowiadań. Jedne z nich były mi bardziej bliższe, inne mniej (najlepsze i chyba najważniejsze było dla mnie tytułowe opowiadanie) ale w każdym znalazłam coś interesującego. Są to w dużej mierze opowieści o złamanych sercach, niewykorzystanych szansach, o kobiecości, cielesnej przyjemności, o różnych przyjaźniach i różnych miłościach ...
"Czasem, kiedy leżała nocą w łóżku, już nie na jawie, ale jeszcze nie we śnie, w miękkim stanie gdzieś pomiędzy, wracała myślami do ulubionych momentów, odtwarzała sobie w głowie scenki, sekunda po sekundzie, i dzięki temu wspomnienia z upływem czasu zamiast blaknąć, nabierały nowych barw."
Dzieciństwo, wiek nastoletni, dorosłość - nasze życie składa się z tych etapów. Bywa, że przez lata rozpamiętujemy pewne sprawy, nosimy w sobie wspomnienia, a im jesteśmy starsi tym bardziej tęsknimy za młodością i beztroską.
Bo zawsze tak jest, że za czymś tęsknimy i gdy zbierzemy te wspomnienia złożą się one w słodko-gorzkie chwile, będą to konkretne smaki, zapachy, emocje.
Bohaterki ale też i bohaterowie "Sezonu na truskawki", w zależności od opowiadanej historii konfrontują się m.in. ze swoimi dziecięcymi marzeniami, z dorosłością czy z macierzyństwem. Dojrzewają, zatracają się, odkrywają siebie, bywają szaleńczo zakochani, ale bywają też bardzo samotni ...
"Nie pamiętam, kiedy ostatnio napiłam się alkoholu tak, by zaszumiało mi w głowie,
kiedy śmiałam się tak bardzo, że mnie rozbolał brzuch, kiedy tańczyłam, nie zastanawiając się czy ktoś patrzy (...) Żyję w stagnacji, bez uniesień i bez drżenia."
Tak wiele fragmentów z tej książki do mnie trafiło. Momentami czułam jakbym czytała o sobie albo o kimś dobrze mi znanym. To było piękne i nostalgiczne. Jestem absolutnie zauroczona "Sezonem na truskawki" i wiem, że będę chętnie wracać do tej książki. Zasługuje na miejsce wśród moich ulubionych 💕.