Trzy siostry, których życie skomplikowały wojna i miłość.
Klara, Róża i Amelka. Panny Terechowiczówny. Przed wojną jeździły z rodzicami do wód, mieszkały w wytwornym pensjonacie, a matka pilnowała, by parasolkami chroniły delikatną cerę przed słońcem. Rok 1914 wywrócił życie sióstr, podobnie jak milionów ludzi w Europie, do góry nogami. Ojciec poszedł na front, a majątek bez jego opieki szybko zaczął podupadać.
Lata mijają. Matka na przemian rozpacza i modli się, Róża wciąż jest trzpiotką, a Klara, mimo protestów starej gosposi Ludwiżanki, urabia sobie ręce po łokcie. Amelka wbrew woli zszokowanej rodziny postanawia podjąć pracę w szpitalu wojskowym w Warszawie. Jednak to zaledwie grom przed prawdziwą burzą. Po kilku miesiącach zawiadamia bowiem rodzinę, że wraca do rodzinnego majątku z... mężem. Żołnierzem, którego poznała w szpitalu.
Kim jest mąż Amelki? Jak jego obecność w dworze wpłynie na życie Klary, Róży i ich matki? Czy Amelka może być pewna uczuć męża?
Znakomita powieść, której bohaterki można pokochać całym sercem.
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2021-04-13
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 368
Język oryginału: polski
Rozczarowała mnie ta nowa powieść Ałbeny Grabowskiej, chyba jednak liczyłam na coś innego, ciekawszego, o frapującej fabule, z wiarygodnymi portretami psychologicznymi bohaterów.
Trzy siostry Terechowiczówny, główne bohaterki tego utworu, nie przekonały mnie do siebie. Najstarsza Klara sama nie wie, czego chce od życia. Gdy ciężko pracuje, zajmując się gospodarstwem, czuje się gorsza, a gdy ubywa jej obowiązków, też jest źle, bo nie ma zajęcia. W dodatku ta szara myszka nie wiedzieć czemu wzbudza gwałtowne uczucia u prawie wszystkich męskich bohaterów tej powieści. Nie przekonała mnie taka kreacja postaci Klary, raczej irytowała tą swoją poprawnością i egzaltacją. Z kolei średnia Amelia to buntowniczka, ucieka z nudnego domu, od nielubianych sióstr i bezwolnej matki, zatrudnia się w szpitalu, pracuje jako pielęgniarka. Najmłodsza Róża to trzpiotka i kokietka, która marzy tylko o bogatym mężu. Galerię kobiet z rodziny Terechowiczów zamyka matka, bierna, apatyczna, zrezygnowana osoba, ciągle przeżywająca wyjazd męża na wojnę, bowiem akcja książki toczy się w ważnym dla naszego kraju momencie, mianowicie w czasie I wojny światowej, gdy Polska odzyskiwała niepodległość. Jedyną wyrazistą i charakterną postacią kobiecą była Ludwiżanka, zaufana służąca, która wiedziała o wszystkim, co się działo we dworze, pomimo tego, że nie wychylała nosa z kuchni, w dodatku była to osoba umiejąca znaleźć radę na każdy problem, a nawet udzielić pomocy medycznej w przypadku braku lekarza!
Męscy bohaterowie również nie przypadli mi do gustu: ani Jan z niewyraźną przeszłością, ani Miecugow z zacięciem patriotycznym, ani też safandułowaty Julian nie byli przekonywający w swym zachowaniu.
Również tło obyczajowe i historyczne było ledwie naszkicowane, a niektóre wątki tylko zasygnalizowano, nie rozbudowując tych najciekawszych moim zdaniem (np. watek sufrażystek).
Z kolei zakończenie bardzo mnie zaskoczyło, ale uważam, że mało przystawało do treści całego utworu.
Podsumowując, „Rzeki płyną, jak chcą"to kolejna saga rodzinna w wykonaniu Pani Ałbeny, taka do przeczytania w dwa, trzy wieczory, polecana dla czytelników lubiących ten gatunek literatury i oczywiście dla fanów pisarki.
Dziękuję Wydawnictwu Rebis za egzemplarz książki „Rzeki płyną jak chcą”.
Ałbena Grabowska to jedna z moich ulubionych autorek. Jestem zachwycona serią „Stulecie winnych” dlatego z tym większą radością oczekiwałam na egzemplarz najnowszej powieści. Nie zawiodłam się. To bardzo dobra powieść.
Ale od początku.
Trzy siostry: Klara, Amelka i Róża Terechowiczówny mieszkają wraz z matką w dworku w Niebielowie. Majątek ziemski, który był dumą państwa Terechowiczów podupada, bowiem pan domu pojechał walczyć na front i słuch po nim zaginął. Przyzwyczajone do luksusów „panienki ze dworu” musiały zmierzyć się z codziennością, wypełnioną ciężką pracą i walką o byt. Niejakim wytchnieniem dla kobiet stało się pojawienie niesamowicie zaradnego Jana, męża Amelki. I o ile od strony pragmatycznej, rzeczywiście obecność Jana była wręcz wybawieniem o tyle od strony emocjonalnej, jego postać wprowadzała ogromne zamieszanie.
Zaczynając czytać tę książkę, pomyślałam, że skoro akcja dzieje się w czasach Pierwszej Wojny Światowej, zapewne będzie w niej dużo polityki i nieprzyjemnych opisów bestialstwa, jakiego dopuszczali się najeźdźcy. Z wielkim zdziwieniem odkryłam, że w powieści zawarto naprawdę minimalne odniesienia historyczne, a cała fabuła skupia się tak naprawdę na codziennym życiu mieszkańców majątku. Aż trudno uwierzyć, że w tak trudnych czasach, życie w Niebielowie przebiegało względnie spokojne, a mieszkańcy tylko w niewielkim stopniu byli niepokojeni przez oddziały wroga. Musze przyznać, że było to dla mnie doświadczenie odświeżające bowiem w większości powieści historycznych brutalna rzeczywistość wojenna była stawiana na pierwszym miejscu. Niewielkim minusem jednak jest to, że z uwagi na spokojną fabułę, czasami wiało nudą. Wydaje mi się, że autorka więcej uwagi poświęciła by stworzyć wyraziste charaktery postaci.
Bohaterowie to wachlarz osobowości, gdzie główną role grają siostry Terechowiczówny. Każda z nich miała zdecydowanie inny charakter. Skrajnie pragmatyczna Klara doprowadzała do szału zdecydowaną Amelkę i roztrzepaną Różę. Każda z dziewczyn miała swoje poglądy i pewnie dlatego wybuchały między nimi ciągłe nieporozumienia. Matka Anna była za to absolutnie bezbarwna. W swojej eterycznej wręcz egzystencji ciągle wspominała czasy minione, gdzie trudy życia były jej obce. Co zwróciło moją uwagę to fakt, że w siostrzanych relacjach było mnóstwo żalu, mało subtelnie skrywanej niechęci i niedomówień. A wszystko oczywiście przez mężczyzn. Klara jawi się w powieści niczym złagodzona wersja femme fatale. Złagodzona – bo z wyrzutami sumienia i nie wszystko było jej winą. Dziewczyna miała w sobie „to coś”, co sprawiało, że mężczyźni w momencie się w niej zakochiwali a to oczywiście wzbudzało złość i zazdrość u sióstr. Postać Klary nie wzbudziła we mnie większej sympatii. Za dużo było w niej sprzeczności i niezdecydowania, za często roztrząsała każdą myśl. Amelia była za to do bólu konkretna i mocno zdecydowana by kroczyć obraną przez siebie drogą. Róża – najbardziej irytująca postać, kojarzyła mi się ciągle z głupiutkimi, młodszymi siostrami Bennet w „Dumie i uprzedzeniu”. Skoro już wspomniałam o tej książce, muszę przyznać, że kilka razy przeszło mi przez myśl, że „Rzeki płyną jak chcą” ma trochę podobieństw do powieści Jane Austen. Porównanie to powstało w mojej głowie głównie ze względu na charaktery sióstr: rozważna Klara jest jak Elizabeth, zrównoważona Amelka – jak Jane a trzpiotowata Róża ma wszystkie cechy Lydii i Kitty. To taka moja osobista refleksja. Oczywiście w odróżnieniu od „Dumy i uprzedzenia”, powieść Ałbeny Grabowskiej porusza tematy ważne, jak ruch sufrażystek czy patriotyczną postawę Polaków w dążeniu do niepodległości Polski.
Pozostali bohaterowie, jak matka panienek, służąca Ludwiżanka czy służba stanowią dobre tło powieści. Więcej uwagi poświęcono części męskiej bo to przecież Jan, Henryk czy Julian stanowili źródło wszystkich emocjonalnych huśtawek. Za wielki plus biorę również to, że autorka zwróciła uwagę na obecność i życie służby.
Czytając „Rzeki płyną jak chcą” miałam okazję by się odprężyć, wzruszyć i oczywiście potężnie zdenerwować na zakończenie. Mam nadzieję, że powstanie kolejny tom, który wyjaśni końcową akcję bo uważam, że jest to zakończenie otwarte. Czekam z niecierpliwością na rozwinięcie tematu.
Książka Ałbeny Grabowskiej trafia do mojej domowej biblioteczki na półkę książek ulubionych.
Lubicie książki z wojna w tle ? Ja uwielbiam, dlatego zdecydowałam się sięgnąć po najnowszą powieść Ałbeny Grabowskiej. Jest to moje pierwsze spotkanie z piórem autorki. Czy uważam je za udane ?
W powieści "Rzeki płyną, jak chcą" autorka zabiera nas do dworku gdzie wraz z matką mieszkają Klara, Róża i Amelia. Wina wywróciła ich życie do góry nogami, ich ojciec poszedl na front A matka nie potrafi sobie z tym poradzić. Od zawsze przyzwyczajone do luksusu siostry muszą zmierzyć się z szarą rzeczywistością. Róża wciąż jest szpital, a Klara jak tylko może pomaga służbie w gospodarstwie. Amelia zaś postanawia wyjechać do Warszawy by podjąć pracę jako pielęgniarka. Po pliku miesiącach wraca do dworku wraz z mężem. Kim jest ma z Amelii i jak jego obecność wpłynie na losy kobiet ?
Mam bardzo mieszane uczucia co do tej książki. Tak jak pisałam, jest to moje pierwsze spotkanie z piórem autorki więc tak naprawdę nie wiedziałam czego się spodziewać. Sam początek zapowiadał się fantastycznie, jednak z każdym kolejnym rozdziałem książka trochę mnie nużyła. Chociaż nie powiem, książkę czyta się naprawdę szybko, jest dużo dialogów, co akurat dla mnie jest wielkim plusem😄 Fanom literatury obyczajowej na pewno się spodoba, ja do takich niestety nie należę. Ale.. jedno co mnie zaskoczyło to zakończenie.. jest otwarte i daje nam nadzieję na drugą część. Czy przeczytam? Myślę, że tak, bo jestem bardzo ciekawa jak potoczą się dalsze losy sióstr Terechowiczówien.
Trzy siostry Klara, Róża i Amelka. Przed wojną miały idealne życie, kochających rodziców, majątek, podróże, bale. Ale rok 1914 wywrócił poukładany świat sióstr do góry nogami. Ojciec pojechał na wojnę i przepadł bez wieści, a majątek bez gospodarza zaczyna podupadać. Klara bierze się do pracy razem ze służbą, Amelka wyjeżdża do Warszawy, żeby pracować w szpitalu wojskowym. A Róża nie robi nic...
Po kilku miesiącach Amelka zawiadamia rodzinę, że wraca z mężem. Żołnierzem, którego poznała w szpitalu. Jest to dla wszystkich szok. Kim jest mąż Amelki? Jak jego obecność na dworze zmieni życie pozostałych kobiet?
Jest to moje pierwsze spotkanie z autorką, ale bardzo udane. Książka napisana jest lekko przez co czyta się bardzo przyjemnie. Jest wojna, jest miłość, a wojna i miłość to mieszanka wybuchowa. Są opisane perypetie rodzinne, patriotyzm, niespełniona miłość. Tragedie również się zdarzają. Trzy siostry wchodzące w dorosłość, trzy dziewczyny zupełnie różne od siebie. Klara wzbudza sympatię, natomiast Róża nie przypadła mi do gustu.
Na początku myślałam, że jak jest wojna, to będzie dużo brutalnych opisów. Ale się myliłam, i to jak dla mnie, jest na duży plus. Akcja skupia się przede wszystkim na codziennym życiu sióstr, ich matki i przyjaciół. A zakończenie? Zakończenie może zdenerwować, zaskoczyć. Ja poproszę o dalszą część, bo to nie może się tak skończyć!!!! Polecam :)
Rzeki płyną swoim rytmem, nie spieszą się, nikt ich nie pogania, podobnie jak nasze życie. One mają czas, toń spokojna i niewzruszalna rządzi ich biegiem. Wystarczy, że się na chwilę zapatrzymy w tafli wody i pozwolimy ponieść odległym marzeniom. Być sam na sam z nią, bez świadków, rozumieć się bez słów ...
W Niebielowie, małej miejscowości pod zaborem rosyjskim mieszka rodzina Terechowiczów. Matka i trzy córki – Klara, Róża i Amelia wiodą życie nie pozbawione problemów. Ojciec poszedł na wojnę i słuch po nim zaginął. Całe utrzymanie rodziny spadło na kobiety. Klara, najstarsza z córek, marzycielka, ciężko pracująca, dbająca, aby rodzinie niczego nie zabrakło. Ona wzbudza największe emocje wśród mężczyzn. Ma w sobie tajemniczą aurę, która przyciąga każdego mężczyznę, nawet jak dziewczyna nie zwraca na niego uwagi. Amelia, wyjeżdża do miasta do pracy w szpitalu polowym. Tam poznaje rannego żołnierza, który zostaje jej mężem. Wracają razem do majątku, gdzie Jan sprawnie zabiera się za zarządzanie gospodarstwem. Czuje się jak u siebie i stara się wyciągnąć kobiety z kryzysu finansowego. Klara dostrzega w relacji młodych małżonków tajemnicę, ale nie jest w stanie jej odkryć. Dlaczego ten związek ją dziwi i nie daje spokoju? Róża, najmłodsza z sióstr, trzpiotka, kochająca uciechy i dostatek, zabawy i modne stroje. Również chciałaby wyjść za mąż, ale jest najmłodsza, więc najpierw winna to uczynić Klara. Jednak ona nie rwie się do zamążpójścia. Wokół rodziny zaczyna się kręcić syn właściciela sklepu, tylko czy któraś z wolnych sióstr zwróci na niego uwagę? Jakie będą zamiary młodzieńca? Czy siostrzana miłość i zrozumienie są w stanie przetrwać zmieniające się koleje losu? Czy pojawienie się w rodzinie mężczyzn nie zakłóci dotychczasowego miru domowego? A może sytuacja zmieni się tylko na lepsze? Warto się przekonać, sięgając po tę lekturę.
Rzeki płyną, jak chcą to wzruszająca rodzinna saga, trochę krótka, ale w swojej objętości zmieściła wiele wątków rodzinnych. Autorka przeprowadza nas przez zawiłe losy rodziny Terechowiczów, pełne krzywd i bólu. Mnóstwo przeciwności losy dotyka te kobiety, walczą nie tylko o przetrwanie, ale i o … miłość. Każda z nich pragnie kochać i być kochana, mieć przy sobie tę drugą bliską osobę. Ale nie każda czyni o to starania. Jedna z nich, Klara, ma ogromne powodzenie u mężczyzn, ale nie jest szczęśliwa. Być może lokuje uczucia w niewłaściwym partnerze? Również czasy, w których przyszło im żyć, nie sprzyjają romansom i poszukiwaniom męża. Wojna to walka o życie i zdrowie, o chleb i przetrwanie. Zazwyczaj w takich czasach miłość schodzi na dalszy plan …
Akcja powieści toczy się spokojnie, swoim rytmem brnie przez koleje losu. Wydawało mi się, że już na samym początku jestem w stanie przewidzieć losy sióstr, ale w pewnym momencie autorka mnie przechytrzyła, zwiodła i zaskoczyła. Moje przewidywanie się nie spełniły. A najbardziej zaskoczyło mnie zakończenie. Nie warto się nastawiać, że zawsze będzie miło i przyjemnie, czasem szczypta nieprzewidywalności jest wskazana i pożądana. Niedopowiedziane zakończenie daje nadzieję na dalszy ciąg losów bohaterek … Nie wiem jakie są plany autorki w tym zakresie, ale myślę, że za jakiś czas się przekonamy. Zabrakło mi trochę w tej powieści szerszego portretu psychologicznego bohaterek, jeszcze większych emocji i wzruszeń, wniknięcia w głąb duszy każdej z nich, aby wydobyć, to co najpiękniejsze i co drzemie w najskrytszych miejscach.
Ta powieść zapewni miłe spędzenie kilku chwil w ciepłym nastroju, nastroju nostalgii i wzruszeń, w miłym i doborowym towarzystwie ciekawych postaci.
"Rzeka bowiem nie była rzeką, jedynie korytem, wyschniętym pomnikiem niegdyś rzeki, która postanowiła swoje leże opuścić i przenieść się gdzie indziej, prawie dwadzieścia wiorst dalej. Jak ona to zrobiła, nikt nie wiedział, nie zauważył, albo nie chciał dostrzec. To było dziwne, ponieważ potrzebowała jedynie czterech lat, aby opuścić poprzednie miejsce i uwić sobie nowe gniazdo, może należałoby powiedzieć - znaleźć nowe koryto."
Gdybym zasnęła tuż po skończeniu tej książki, niewątpliwie przeniosłabym się w świat sprzed 100 lat opisany przez Panią Ałbenę.
Świat odległy, a zarazem tak realistyczny i jakby wciąż ten sam.
" Rzeki płyną, jak chcą" jest lekturą wyjątkową, ponieważ, by w pełni ją zrozumieć należałoby przypomnieć sobie twórczość pisarzy, takich jak Żeromski, czy Orzeszkowa. Twórczość pełną symboliki, polskich tradycji, patriotyzmu, ludzkich cech i krytyki.
Klara, Róża i Amelka Terechowiczówny to panienki ze dworu w Niebielowie, położonym nad rzeką Bora, zwaną potocznie Rzeczuchą. Przyzwyczajone do dworskiego życia, wygód, pięknych sukni oraz dbania o swą urodę, jak cała Europa musiały zmierzyć się z ogromnymi zmianami, jakie przyniosła ze sobą w 1914 roku wojna, a później śmiertelna zaraza, dążenie do odzyskania przez Polskę niepodległości, czy działania sufrażystek, które przy okazji tych dążeń podjęły walkę o prawa kobiet.
Słowami Lwa Tołstoja "Ludzie są jak rzeka: woda jest we wszystkich jednakowa, ale rzeka bywa wąska bystra, szeroka, spokojna, czysta, ciemna, mętna, ciepła. To samo jest z ludźmi." można określić bohaterów tej powieści. Matka na przemian rozpacza i modli się, powtarzając panienkom co wypada, a co nie, mimo że jest wojna. Róża jest trzpiotką, drażniącą swym nieokiełznaniem i fochami. Amelka, szokując wszystkich swą decyzją, podejmuje pracę w szpitalu wojskowym w Warszawie. Jeszcze bardziej wszystkich szokując do rodzinnego dworu wraca z mężem. Jedynie Klara, mimo protestów gosposi Ludwiżanki, urabia się do upadłego, by rodzinny dom nie podupadł całkowicie, aby ojciec po powrocie z frontu miał do czego wracać. Właśnie one dwie, Klara i Ludwiżanka wzbudziły we mnie największą sympatię.
Wszyscy bohaterowie, sprawnie wykreowani przez autorkę zmierzali przez życie w określonym kierunku, płynąc swoim nurtem, w granicach swojego koryta, wytyczonym przez pochodzenie, morale, tradycję. Jednak życie, jak rzeka pełne jest niespodzianek, zakrętów i wiraży, więc popełniają błędy, podejmują złe decyzje, krzywdzą innych świadomie bądź nie. Jak Rzeczucha potrzebują czasu, by zmienić swój bieg, swe koryto, tak aby być zrozumianym i ktoś zauważył zmianę. Czy jednak wszystko można tłumaczyć wojną i śmiertelną zarazą panoszącą się w pobliżu? Czy w tym całym szaleństwie, jaki ogarnął świat, uczucia są prawdziwe? Czy naprawdę znamy ludzi, którzy są przy nas od kołyski, i tych, których od chwili poznania obdarowaliśmy serdecznymi uczuciami? Ile musimy w życiu doświadczyć, by pojąć czego od niego i siebie samych oczekujemy? Czy jeśli już to odkryjemy, nie będzie za późno, by popłynąć z nurtem do miejsca naszego przeznaczenia?
Ta książka to prawdziwa perełka. Wiem, że wielu z Was kocha wszystkie książki Pani Ałbeny bez żadnych wyjątków. Są tacy, którzy każdą jej kolejną powieść porównują do "Stulecia Winnych", które zachwyciło ogromną liczbę czytelników, a i do grona moich ulubionych książek ever się zalicza. "Rzeki płyną, jak chcą" to nie zupa pomidorowa, nie każdy ją musi lubić, więc znajdą się też tacy, którym do gustu nie przypadnie. Nie będę się zastanawiać z jakiego powodu. To trzeci tytuł autorstwa Pani Ałbeny, który przeczytałam, choć nie ostatni, gdyż na półce czekają inne, ale wiem, że znajdzie się wysoko w moim rankingu, natomiast przez swą klasyczność i symbolikę podbije wiele serc.
Wielka wojna i wielka miłość. Wielkie nadzieje i wielkie rozczarowania. Wielka polityka i wielkie oczekiwania. Wielkie marzenia i wielkie złudzenia. A w tym wszystkim one – panny Terechowiczówny. Klara, Amelka i Róża. Rozsądna, melancholijna i próżna. Mieszanka wybuchowa.
Ałbena Grabowska świetnie zobrazowała perypetie wszystkich bohaterów. A tych z każdym rozdziałem pojawiało się więcej i więcej. I choć autorka sięgnęła ponownie po motyw znany już ze „Stulecia Winnych”, absolutnie nie przeszkadzało mi w zaczytywaniu się w tej powieści. A o jakim motywie mowa? Dwie siostry i jeden mężczyzna… Siostrzana zazdrość, niespełniona miłość, iluzja szczęścia…
Powieść skupia się przede wszystkim na panienkach z Niebielowa, ale w ich losy zostały doskonale wplecione istotne problemy. I jest ich niemało. Staropanieństwo i porządek zamążpójścia sióstr. Ałbena Grabowska przypomniała, że w owych czasach (a mówimy o czasach I Wojny Światowej) ta kwestia była dość zasadnicza. To problem pierwszy.
Chyba nikt w Niebielowie nie przypuszczał, że dożyje takich czasów. Właściciel majątku na wojnie (w wojsku rosyjskim), a we dworze zostały same niewiasty. Kto je będzie bronił w razie ataku? Kto będzie dworem zarządzał? Kto będzie podejmował decyzje? Czy na uczciwość zarządcy można liczyć? Zubożenie. To zubożenie wkradało się powoli i niepostrzeżenie. Aż w końcu trzeba było spojrzeć prawdzie w oczy. Choćby ilość służby drastycznie się zmniejszyła. Ale nic to, Klara pracy się nie bała, zakasała rękawy i wykonywała czynności, których w normalnych warunkach w ogóle by się nie podjęła. Przecież jest panienką, a nie chłopką. Dlaczego tylko Klara przyjęła taką postawę? Przecież w domu były jeszcze dwie siostry… A no tak! To nie wypada! To problem drugi.
Trwa Wielka Wojna! Wojna, która wywróciła cały świat do góry nogami. Polacy na tę wojnę czekali. Wiązali z nią nadzieję wywalczenia niepodległości dla Polski. To nic, że teraz Polacy walczyli przeciwko sobie, bo byli zobowiązani zasilać szeregi wojsk zaborczych, ale … przecież tylko patrzeć, jak będzie formować się Wojsko Polskie… Ale Wielka Wojna przyniosła także wielkie zmiany w dotychczasowym postrzeganiu roli kobiety. Tak, teraz to kobiety coraz częściej przejmowały obowiązki mężczyzn. Ale nie tylko… Opuszczenie własnego miejsca zamieszkania i podjęcie pracy nie powinny już tak bardzo dziwić. Dlaczego więc mieszkanki Niebielowa były takie wstrząśnięte, kiedy Amelia poinformowała je o swojej decyzji? Tak, będzie teraz pielęgniarką w Szpitalu Ujazdowskim w Warszawie. Wszak jest wojna. A jak jest wojną są i ranni. I ktoś musi się nimi opiekować. Ale dlaczego Amelka? To problem trzeci.
Wojna zbliża się ku końcowi. Tak, Polska ma wielką szansę skruszyć kajdany niewoli i odrodzić się. Ale jaka to będzie Polska? Ta nowa Polska? Do kogo się przyłączyć? Kogo wesprzeć? Z kim sympatyzować? I najważniejsze, kiedy odkryć się ze swoimi poglądami?! To problem czwarty.
Ałbena Grabowska zasygnalizowała jeszcze kilka innych wątków, jak choćby ruch sufrażystek czy grypa hiszpanka.
Niewątpliwie to bogata w treści powieść. Powieść pozornie banalna. Ale pozory mylą :)
O tej książce można napisać jedno słowo: piękna! Jest tam wszystko, co najlepszego można znaleźć w "Przeminęło z wiatrem", "Nad Niemnem", czy powieściach Rodziewiczówny.
Z jednej strony cieszę się, że będzie kontynuacja (otwarte zakończenie na to wskazuje), z drugiej jednak przerywać w TAKIM momencie jest okrucieństwem. Jednak wybaczam autorce, bo ja jedynie czekam na czytanie, a Pani Grabowska musi stworzyć książkę.
Łatwo miło i przyjemnie i nic więcej. Na pewno do niej nie wrócę i nie polecam. Są lepsze tej autorki.
Przed wojną Klara, Amelia i Róża z pewnością mogły uchodzić za panienki z dobrego domu. Prozaiczne problemy zwykłych ludzi ich by nie dotyczyły. Wszystko zmieniło się w 1914 roku kiedy wybucha pierwsza wojna światowa. Wtedy świat, który znały skończył się. Kiedy na front wyrusza ojciec sióstr te muszą zmienić coś w swoim życiu. I tak, najstarsza z sióstr ramię w ramię ze służbą zajmuje się domem. Średnia, Amelia idzie pomagać do szpitala. Tylko najmłodsza, Róża zachowuje się jakby wokół nic złego się nie działo. Mija dzień po dniu. Na wsi wszyscy żyją w miarę normalnym życiem. Wszystko zmienia się kiedy pewnego dnia domownicy otrzymują nieoczekiwaną wiadomość od Amelii a niedługo potem dziewczyna wraca do domu wraz z mężem. Jakie zmiany zajdą w domu kiedy wróci do niego Amelka i jej świeżo poślubiony małżonek? Czy mąż Amelii przypadnie do gustu reszcie jej rodzinie? Kim okaże się mężczyzna ?
Jestem rozczarowana tą książką. Miałam już przyjemność czytać kilka książek tej autorki i moim zdaniem ta jest najsłabsza. W sumie działo się niewiele a fabuła raczej kręciła się wokół spraw miłosnych jednej z bohaterek- Klary. I to ona, niczym famme fatale zdobywała serca wszystkich mężczyzn, którzy się wokół niej znaleźli. Na dodatek była mocno niezdecydowana kogo powinna wybrać ostatecznie. Cały czas się miotała, kręciła nosem, dawała nadzieję i ją odbierała dlatego jakiekolwiek miłosne wątki, które autorka starała się z nią stworzyć miały kruche podstawy i były mało autentyczne.
Niestety tym razem żaden z głównych bohaterów, których spotkałam w książce nie zdobył mojej sympatii. W tym wypadku jest to wyraźna wina autorki, która nie potrafiła stworzyć bohatera z konkretnym charakterem. O Klarze już co nieco wspominałam, ale nie lepsze od niej są jej młodsze siostry. I tak na przykład z Amelii zwanej konsekwentnie przez wszystkich Amelką zrobiono małą niunię, która, gdy coś idzie nie tak jak trzeba ucieka i obraża się. Różę wykreowaną na wyegzaltowaną i ślepą kretynkę, której jednym celem w życiu jest wyjść za mąż. O innych bohaterach nie będę się rozwodziła, ale ich wykreowano w podobny sposób.
Książka miała szansę stać się ciekawą lekturą. Było w niej kilka ciekawych wątków, które miały perspektywy by ,,rozruszać'' fabułę. Niestety autorka nie skorzystała z tej szansy urywając nagle co ciekawsze wątki i już do nich nie wróciła. Sporo też spraw nie zostało do końca wyjaśnionych.
Nie mogę powiedzieć nic dobrego o zakończeniu. Nie usatysfakcjonowało mnie. Nie chodzi o to, że jest smutne albo otwarte. Wpadłam nawet na myśl, że autorka nie wiedziała jak tę książkę zakończyć i dlatego zakończenie jest takie dziwne. Pani Abłena zaczęła snuć pod koniec ciekawy wątek i w sumie nic z tego nie wynikło, bo go nie dokończyła. Skończyła się za to książka. Tak oto zakończyła się ta książka.
Niestety Rzeki płyną, jak chcą charakteryzują się nijaką fabułą, słabymi postaciami, wątkami, które mógłby być ciekawe, ale ( o zgrozo) nie były ciągnięte do końca i otwartym zakończeniem (albo też dziwnym zakończeniem).
Trzy siostry,których życie skomlikowały wojną i miłość.
Klara,Róża,I Amelka. Panny Terechowiczówny . Przed wojną jeździły z rodzicami do wód, mieszkały w wytwornym pensjonacie, a matka pilnowała by parasolkami chroniły delikatną cerę przed słońcem. Rok 1914 wywrócił życie sióstr,podobnie jak milionów ludzi w Europie,do góry nogami. Ojciec poszedł na front,A majątek bez jego opieki szybko zaczął podupadać.
Lata mijają. Matka na przemian rozpacza i modli się. Róża wciąż jest trzpiotką,A Klara,mimo protestów starej gosposi Ludwiżanki,urabia sobie ręce po łokcie. Amelka wbrew woli zszokowanej rodziny postanawia podjąć pracę w szpitalu wojskowym w Warszawie. Jednak to zaledwie grom przed prawdziwą burzą. Po kilku miesiącach zawiadamia bowiem rodzinę,że wraca do rodzinnego majątku z....mężem Janem. Żołnierzem,którego poznała w szpitalu Sprowadza on do dworu Juliana i Stasia....
,,Rzeki płyną, jak chcą" Ałbeny Grabowskiej to powieść obyczajowa z akcją osadzoną jest w niewielkim majątku ziemskim w czasie I wojny światowej, w którym żyje matka z trzema młodziutkimi córkami i najwierniejszą gosposią. I tak przyglądamy się ich życiu w czasie wojny, w czasie ciągłego zagrożenia ze strony stacjonujących w okolicy Rosjan. Życiu, które jednak dalej płynie odwiecznym torem - to w końcu czas, kiedy dziewczyny zakochują się po raz pierwszy i po raz pierwszy poznają gorzki smak rozczarowań. Jedne z sióstr są bardziej naiwne, inne mniej, jednak każda z nich gdzieś tam staje na miłosnym rozdrożu. Ja jednak wolałam się skupić na tle, na którym te rozterki się rozgrywają. Obraz funkcjonowania majątku ziemskiego bez pracowników, mocno zmieniająca się rola kobiety i różnice pomiędzy życiem w małej wiosce a tak dużym mieście jak Warszawa oddane zostały bardzo zgrabnie i ciekawie. Książkę potraktowałam jako odpoczynek pomiędzy kryminałami i pod tym względem sprawdziła się całkiem dobrze. Moim zdaniem nie należy traktować ją jako specjalnie wybitnej powieści, a przyjemną rozrywkę. Z takim podejściem powinna zadowolić.
Oparta na faktach opowieść o pierwszej dyplomowanej lekarce praktykującej na ziemiach polskich. Koniec lat 70. XIX wieku. Anna Tomaszewicz po zakończeniu...
Trzy kobiety. Trzy sposoby na życie. Jedna tajemnica czy może – jedno olśnienie? To powieść o losach Leny, Marii i Aliny, które dzieli tak...