Szukasz bożonarodzeniowej powieści o miłości? Jesteś na najlepszym tropie!
Olgierd oddaje się pracy polonisty.
Krystyna ubolewa nad kawalerskim życiem swojego syna.
Świat Sary kompletnie się zawalił.
Stanisława opuściła żona, a Małgorzata odczuwa trudy samotnego macierzyństwa.
Pewne zbiegi okoliczności całkowicie odmienią losy tych pozornie przypadkowych osób i sprawią, że nadchodzący czas nabierze prawdziwie świątecznego blasku. Szczególnie gdy na horyzoncie pojawi się wychudzona, schorowana znajda - kundelek Ziyo, który całkowicie odmieni los... nie tylko swojego właściciela.
__
O autorce
Agnieszka Olejnik - znana w Polsce autorka powieści obyczajowych, która wydała do tej pory 17 książek. Z wykształcenia polonistka i anglistka, a prywatnie mama trzech synów. Uciekając przed zgiełkiem miasta, zamieszkała w domu na skraju lasu. Uwielbia podróże, dawniej chodziła po jaskiniach i latała szybowcem. W jej książkach poruszane są ważne i trudne problemy zarówno nastolatków jak i całkiem pogubionych dorosłych.
Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2019-11-13
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 336
Wprawdzie w tytule tej powieści występuje słowo 'święta', które dawno za nami, ale tak naprawdę bohaterowie dopiero na samym końcu historii siadają do wigilijnego stołu. Z tego właśnie powodu uważam, że nie trzeba sobie odmawiać przeczytania tej książki w lutym, maju czy też sierpniu. Odbiór przesłań jest dokładnie ten sam.
Olgierd Zawada jest trzydziestoletnim nauczycielem języka polskiego w szkole podstawowej, któremu udało się wreszcie wyrwać spod skrzydeł nadopiekuńczej matki-kwoki i zamieszkać oddzielnie. W skrytości ducha marzy o Sarze, nauczycielce WF-u, jednak po jej opowieściach o bogatym i żonatym dojrzałym biznesmenie, z którym spotyka się w weekendy, coraz mniej podoba mu się taka kobieta. Zwłaszcza, gdy w jej głowie zabrzmi złowrogi alarm.
Wyrzucając śmieci, Olgierd usłyszał niecodzienny pisk, który okazał się być szczeniakiem z poważnymi problemami zdrowotnymi. Bardzo wychudzony zwierzak ledwie stojący na łapkach, zwracał bowiem każdy posiłek. Diagnoza jest okrutna, ale nauczyciel zamierza walczyć. Może sprawiła to magia psiaka, ale wokół samotnego dotąd Olgierda pojawiają się wciąż nowe, sympatyczne osoby. Podobnie jak życie jego matki Krystyny, od dawna wdowy, staje się jaśniejsze. Okazuje się, że jesień życia może być równie piękna jak lata młodości, gdy ma się z kim spędzać czas.
W powieści poznajemy też historię Małgosi, która jest samotną matką. Jej mąż nie poradził sobie z tym, co czekało na niego po porodzie. Wytrzymał rok. Serce i upór Małgorzaty sprawiło jednak, że niepełnosprawność dziecka, nie jest bardzo widoczna, chwilami przewyższa nawet inne dzieci.
Z kolei życie Stanisława straciło blask w momencie, gdy odeszła od niego żona. I to nie jakaś młódka, tylko kobieta tuż przed sześćdziesiątką. Staszek dopiero teraz zauważa, ile Bożena robiła w ich domu. Po początkowym załamaniu, przychodzi otrzeźwienie! Przecież to nie koniec życia, trzeba wziąć się za siebie i dostrzegać te piękne chwile, które mu jeszcze zostały.
Historie życia sześciu bohaterów poznajemy naprzemiennie, każdy opowiada swoją, dzięki czemu jest ona bardziej wiarygodna i prawdziwa. Każdy z nich zmaga się z innymi problemami, ma swoje lęki, fobie, traumy oraz marzenia. Początkowo poznajemy opowieści o totalnie odrębnych osobach, dopiero z czasem ich wątki zaczynają się łączyć i zazębiać. Wyjdzie z tego wiele ciekawych sytuacji, pełnych strachu, grozy, ale i śmiechu czy wzruszenia. Będziemy obserwować iskrzenie między bohaterami, nieporozumienia, nadzieje a w finale jedna osoba otrzyma aż nadto niespodzianek. Jak potoczą się losy naszej szóstki? Co stanie się z psiakiem?
Powieść Agnieszki Olejnik nie jest typową książką świąteczną. Tak jak pisałam we wstępie, właściwie sama końcówka jest typowym momentem z choinką, barszczem i prezentami. Dlatego jej treść jest uniwersalna przez cały rok. Przy minimalnym czasie poświęconym na przygotowania, bohaterowie mają miesiąc na zajęcie się innymi problemami - związki, samotność, niepełnosprawność, utrata bliskiej osoby czy odkrycie brutalnej prawdy. I w sam środek wkracza mały kundelek, który początkowo budzi wstręt, niepokój i strach, ale z czasem kradnie serca wszystkich.
Podsumowując - "Rozmerdane święta" to wzruszająca opowieść o trudach codzienności, o życiowej mądrości i głupocie, sercu dla zwierząt, poświęceniu, przereklamowanej miłości damsko-męskiej oraz bezinteresownej i bezwarunkowej miłości w relacji babcia-wnuki. Wspaniała historia o pragnieniu życia na własny rachunek, zadaniach ponad siły, odwadze, podziwie, życiowych sztormach i rozbieżnych pragnieniach. Książka o zwyczajnych ludziach ze zwyczajnymi rozterkami, doprawiona lękiem o czworonoga i humorem, który on wnosi w życie ludzi. Polecam!
Mamy grudzień! Myślę, że wszyscy bez wątpienia się z tym zgodzimy i doskonale wiemy, co oznacza grudzień. W końcu jest to w Polsce miesiąc najwspanialszych świąt, jakie ma religia chrześcijańska. Czujecie już ten klimat? Może za oknem nie ma jeszcze śniegu, może mamy dużo obowiązków związanych z pracą, szkołą czy po prostu samymi świętami. Ale już niedługo większość z nas usiądzie przy wigilijnym stole, spojrzy na pięknie przystrojoną choinkę, podzieli się opłatkiem z bliskimi i będzie po prostu szczęśliwy. Mam głęboką nadzieję, że tego dnia tak właśnie się czujecie.
Pięć osób – każdy ma swoją własną historię, swoje własne problemy, marzenia i traumatyczne przeżycia. Żyją swoim własnym życiem, ale ich ścieżki prawie codziennie się przeplatają. Niektórzy wiedzą o sobie nawzajem bardzo dużo, inni nie wiedzą nawet o swoim istnieniu. Jednak idą święta, a w raz z nimi olbrzymia magia, która postanowi połączyć tę niesamowitą piątkę ludzi i jednego chorego psa. Co tym razem przyniesie Boże Narodzenie? Czego może dokonać mały szczeniaczek? Czy da się wygrać z własnymi uprzedzeniami?
Myślę, że już po wstępie domyśliliście się, że po prostu uwielbiam Boże Narodzenie! Naprawdę czuję, że okres przedświąteczny i same święta są pełne magii, miłości i spełnionych marzeń. Jestem urzeczona, gdy patrzę na wystawy sklepowe. Nie przeszkadza mi, że zazwyczaj są uważane za kiczowate lub przesadzone. Może i takie są, ale na tym polega ten klimat. Dlatego by już teraz poczuć tę niesamowitą atmosferę, kupiłam mandarynki, włączyłam kolędy i zaczęłam czytać najnowszy bestseller – "Rozmerdane święta". Czy książka przypadła mi do gustu?
Autorka napisała powieść przyjemnym i prostym językiem, dlatego czyta się ją w zawrotnym tempie. Ciekawa kompozycja losów głównych bohaterów sprawia, że książka jest płynna i pełna zaskakujących faktów. Jest trochę zaburzona chronologia, ale tutaj nie ma wątpliwości, że pisarka zdecydowała się na ten zabieg całkowicie świadomie. Dzięki temu z pełnym zrozumieniem i czasami wręcz zachwytem możemy spojrzeć na sytuacje z perspektywy różnych osób czy nawet samego szczeniaczka. Już dawno nie spotkałam się w opowieści z takim ustawieniem czasowym, więc przypadło mi to do gustu i pozwoliło przenieść do życia bohaterów.
Nie będę udawać – fabuła wydaje mi się wybitnie naiwna i jeśli czytacie moje recenzje, to dobrze wiecie, że zazwyczaj mocno bym to skrytykowała. Jednakże gdy brałam "Rozmerdane święta" do ręki, to właśnie tego oczekiwałam. Nie chciałam wejść w do bólu realistyczny świat, gdzie Boże Narodzenie nie dla każdego oznacza spełnienie marzeń. Chciałam radości i miłości, więc pod tym względem moje oczekiwania zostały spełnione stuprocentowo. Ta historia jest naprawdę przeurocza. Choć... Momentami zbyt... Dostałam to, czego pragnęłam, ale w za dużej dawce.
Pisarka przedstawia opowieść z perspektywy pięciu osób i psa. Można się domyślić, że z tego powodu postacie są pobieżnie omówione, ale wystarczająco by je zrozumieć i przywiązać się do nich. Najważniejszy jest Ziyo! To tak bardzo kochana mała psinka, że od razu łapie za serca. W dodatku możemy zobaczyć świat jego oczami i w tym momencie... Nasz świat staje się lepszy, o wiele lepszy. Jest to małe dziecko, które nie rozumie jeszcze otoczenia przez swój młody wiek, a ludzi nie rozumie, bo jest psem, a my w końcu jesteśmy dziwnymi istotami. Jego panem jest Oluś, który też urzekł mnie swoją dobrocią i prostodusznością. Na każdym kroku wykazywał się całkowitym zaangażowaniem i dlatego tak bardzo go polubiłam. Nieważne czy akurat uczył dzieci w szkole, czy pomagał swojej przyjaciółce, czy zajmował się psem. Dawał zawsze z siebie wszystko i zachowywał przy tym pogodę ducha. Takich ludzi uwielbiam również w realu. Natomiast dla kontrastu jego matka – Krystyna – okazała się niemożliwie irytująca. Dosłownie doprowadzała mnie do szału. Zaskakiwała, ale w bardzo negatywny sposób.
"Rozmerdane święta" są idealnym wyborem przed Bożym Narodzeniem, ponieważ wprowadzają w klimat i urzekają serca. Jeśli poszukujecie czegoś lekkiego, pełnego atmosfery świątecznej i magicznych cudów, to zapewniam Was, że znajdziecie w niej właśnie to.
W tym roku mamy prawdziwy wysyp świątecznych opowieści, które mają za zadanie wprowadzić nas w klimat i nastrój towarzyszący Bożemu Narodzeniu. Pięknie wydane juz z daleka przyciągają wzrok i mogą stać się prześlicznym gwiazdkowym prezentem. "Rozmerdane święta" Agnieszki Olejnik to właśnie jedna z takich książek, obok której nie sposób przejść obojętnie. Sterczace uszki, nieco smutny szczenięcy pyszczek i mądre psie oczy wpatrujące się w nas z zimowej okładki są w stanie skraść serce każdemu, kto choć trochę lubi zwierzęta.
Olgierd - polonista, nauczyciel w szkole podstawowej, Sara - przyjaciółka, nauczycielka wf uwikłana w romans z żonatym mężczyzną, Krystyna - nadopiekuńcza matka Olusia, wdowa, sprzedawczyni ze sklepu z galanterią skórzaną, Stanisław - właściciel sklepu, którego opuściła żona oraz Małgorzata - samotna matka nie w pełni sprawnego ruchowo Marcina, który jest uczniem Olgierda i oczywiście, a może przede wszystkim Ziyo - mały, wychudzony szczeniak, którego Oluś znajduje w pojemniku na śmieci. Oto cała plejada intrygujących postaci, które przede wszystkim zabierają głos w tej opowieści. Wszyscy Ci bohaterowie dzielą się z nami swoim spojrzeniem na wykreowaną rzeczywistość, to dzięki nim wyrabiamy sobie własny, bardzo obiektywny pogląd na przedstawione sytuacje. Dosyć szczegółowo poznajemy ich charaktery i podejście do życia. Każda z postaci snuje swoją własną opowieść, a wszystkie te historie łączy miejsce, czas i świąteczny klimat. Co więcej... poznajemy także "rozmerdane" przemyślenia małego Ziyo, który staje się rozbrajającym psim narratorem.
"Rozmerdane święta" to opowieść wielotorowa. Słodko - gorzka historia ze sporą dozą humoru utrzymana w switecznym klimacie. Minus jest tylko taki, że niestety jak dla mnie była ona zdecydowanie za krótka. Z pewnością można było bardziej rozwinąć niektóre wątki (np. mieszkającej za granicą Judyty), a tak pozostał pewien niedosyt. Po lekturze powieści Camerona z cyklu "Był sobie pies" byłam bardzo ciekawa przemyśleń Ziyo i jego psiego odbioru zupełnie nieznanej "ludzkiej" rzeczywistości. Tym bardziej, że szczeniak nie był zwyczajnym kundelkiem, miał sporo problemów, a jego życie było zagrożone. Psia narracja jednak nie do końca mi się podobała. Zabrakło mi takiego umiejętnego wczucia się w psią psychikę i odmalowania słowem pomerdanego świata, jak to miało miejsce w powieściach amerykańskiego autora.
Przyznaję, że lubię pióro pani Agnieszki Olejnik, jej książki zawsze świetnie mi się czyta. Są to zazwyczaj niebanalne historie, które skłaniają do przemyśleń i tzw. czytania między wersami. W "Rozmerdanych świętach" także znajdą się takie fragmenty, a lektura powieści sprawia dużą przyjemność. Pomimo, że autorka raczej mnie nie zaskoczyła i rozwój wydarzeń bez trudu mogłam przewidzieć, to psia historia o Ziyo oraz jego nowej rodzinie zostawiła w mojej pamięci niezatarty ślad. Wprowadzając do narracji psiego bohatera autorka sprawiła, że jej opowieść nabrała nieco innego wymiaru. Jest to pewna nowość, za co należy się duży plus.
Jeśli poszukujecie nieco innej od pozostałych świątecznej historii z małym, problemowym szczeniakiem w tle to skuście się na książkę Agnieszki Olejnik "Rozmerdane święta". Pięknie wydana, ciekawie napisana będzie udanym gwiazdkowym upominkiem.
Olgierd, Krystyna, Sara, Stanisław, Małgorzata i Ziyo – to właśnie bohaterowie najnowszej książki Pani Agnieszki Olejnik – „Rozmerdane święta”. Nie będę w tej recenzji obiektywna. Już sama okładka nastraja mnie świątecznie i muszę to napisać - uwielbiam książki Pani Agnieszki. Czai się w nich dobro i nadzieja. Zobaczmy co tym razem będzie się działo w Rozmerdanych świętach.
Olgierd to polonista z pasją, trzydziestoparoletni kawaler, żyjący pod nadzorem swojej mamy Krystyny, której sensem życia jest opieka nad swoimi dziećmi. Stanisław to pracodawca Krystyny, który właśnie został porzucony przez swoją żonę. Sara - wuefistka, pracująca w tej samej szkole co Olo. Nie wie, że mężczyzna kocha się w niej od dłuższego czasu. Małgorzata natomiast, jest samotną matką jednego z uczniów Olgierda, przytłoczoną samotnym macierzyństwem. A Ziyo to szczeniak, któremu życie ratuje całkowity przypadek.
„Niestety kiedy się obudziłem, przekonałem się, że mnie porzucił. Nie miałam pojęcia, gdzie może być – obszukałem całe mieszkanie, zajrzałem w każdy kąt. Niektóre miejsca pachniały nim bardziej niż inne, więc wwąchiwałem się w nie, bo wtedy trochę mniej się bałem. Zacząłem piszczeć i poszczekiwać, ale się nie zjawił. Wreszcie znalazłem kapeć, który miał wyrazisty zapach jego nóg, i chociaż doskonale wiedziałem, że nie jest do jedzenia, nie mogłem się powstrzymać i zacząłem go gryźć. Kiedy gryzłem, zapominałem o strachu, że już zawsze będę sam. Uporawszy się z jednym kapciem, znalazłem drugi, taki sam, i także go pogryzłem. Zajęło mi to sporo czasu. Następnie nasikałem na podłogę w miejscu, gdzie leżało coś miękkiego – tam było fajniej, bo łapy mi się tak nie rozjeżdżały. Na koniec z trudem wdrapałem się na kanapę i wyszukałem miejsce, na którym wcześniej musiał leżeć Oluś, bo wyczułem tam bardzo wyraźnie jego zapach… Poskomlałem trochę, bo było mi okropnie smutno, że mnie porzucił a potem zacząłem skubać zębami tkaninę, która tak wyraźnie pachniała moim panem. Spod spodu wylazło coś miękkiego, więc to też poskubałem. Wreszcie zmęczyłem się i zasnąłem z pyskiem w strzępach tego miękkiego czegoś.”
Bardzo ciekawym zabiegiem było opowiedzenie części historii, oczyma jednego z głównych bohaterów – szczeniaczka Ziyo. Ja wiem, że zwierzęta, a zwłaszcza psy rozumieją, czują i są naszymi najlepszymi przyjaciółmi. Mówię to ja - osoba, która przez prawie czterdzieści lat panicznie bała się psów. A Ziyo to właśnie piesek do kochania. Ani piękny, ani rasowy, z problemami zdrowotnymi. Do kochania.
Jeżeli szukacie pięknej, pełnej ciepła i miłości opowieści w klimacie świątecznym – to Rozmerdane święta spełnią Wasze oczekiwania. Zdecydowanie polecam.
Rozczuliła mnie historia Ziyo, który został wyrzucony na śmietnik, bo nie potrafił przełknąć pokarmu. Spodobała mi się też postawa Olka, który uratował szczeniaka i nie pozwolił mu zginąć z głodu. W Święta chyba serca stają się bardziej otwarte, ponieważ możemy w książce przeczytać, jak zmieniają się poglądy bohaterów. Nie jest to opowieść, która odbiegać może od standardowej rodziny. Wszystko to, co zostało tutaj opisane, często przytrafia się w prawdziwym życiu. Miłości, zakochania, zdrady. Samo życie, a właściwie jego fragment, wyrwany i opisany na stronach książki.
Czytałam ją z ciekawością, co będzie dalej i nie zawiodłam się.
Nie ma w niej ani Świąt ani magii świąt. ,,Święta'' właściwie trafiły się tutaj mimochodem. Denerwowało mnie jak została poprowadzona akcja. Niestety nie polubiłam żadnego z bohaterów, ja dla mnie wszysycy byli sfrustrowani i miłość mieszali z seksem oraz jedyne co przykuwało ich wzrok był wygląd wewnętrzny. Nic nie znalazłam tutaj co mogło być cytatem albo jakąś mądrością. Wszystko zostalo napisane na łapu capu, ta ,, miłość'' na przymus wymyślona, nie było w niej ani nic śmiesznego ani wzruszajacego. Czytałam ją, bo czytałam, ale pragnęłam skończyć ją jak najszybciej.
Czasem to, co uznajemy za mało istotny drobiazg, może całkowicie zmienić nasze życie. Wcale nie potrzeba cudów! Codzienność składa się z drobnostek, szczegółów - to w nich należy szukać odpowiedzi. I recepty na szczęście również. O tym właśnie opowiada powieść "Rozmerdane święta". To książka ukazująca losy zwyczajnych ludzi, ich problemy i rozterki, a przede wszystkim sposoby mierzenia się z nimi. Każdy z bohaterów próbuje poukładać swoje życia we własny sposób, lecz mają też ze sobą coś wspólnego - małego czworonoga, który nieoczekiwanie pojawia się w ich życiu i równie nieoczekiwanie kradnie ich serca. Przyjemna, lekka lektura na wieczór, niekoniecznie zimowy. Skłaniająca do zadumy, napawająca optymizmem i wzbudzająca uśmiech na twarzy czytelnika.
Olgierd oddaje się pracy polonisty.
Krystyna ubolewa nad kawalerskim życiem swojego syna.
Świat Sary kompletnie się zawalił.
Stanisława opuściła żona, a Małgorzata odczuwa trudy samotnego macierzyństwa.
Pewne zbiegi okoliczności całkowicie odmienią losy tych pozornie przypadkowych osób i sprawią, że nadchodzący czas nabierze prawdziwie świątecznego blasku. Szczególnie gdy na horyzoncie pojawi się wychudzona, schorowana znajda – kundelek Ziyo, który całkowicie odmieni los… nie tylko swojego właściciela.
"Niestety kiedy się obudziłem, przekonałem, że mnie porzucił. Nie miałem pojęcia, gdzie może być - obszukałem całe mieszkanie, zajrzałem w każdy kąt. Niektóre miejsca pachniały nim bardziej niż inne, więc wywąchiwałem się w nie, bo wtedy trochę mniej się bałem."
Jestem bardzo zadowolona z narracji, jaką zastosowała autorka. Wszystkie wydarzenia i sytuacje możemy bowiem poznać z perspektywy pięciu bohaterów. A nawet i psiaka. Co okazało się dla mnie niezwykle interesującym doświadczeniem. Zadziwiające jest to, jak jedna rzecz, sytuacja, wydarzenie może być w zupełnie odmienny sposób postrzegana przez różne osoby.
Pani Agnieszka prezentuje nam ludzi samotnych, zdradzonych, pragnących miłości, ale i tych bojących się uwierzyć w uczucie, w to, że jeszcze może spotkać ich coś dobrego. Piesek Ziyo jest tym, który łączy losy poszczególnych osób. Bohaterowie, jakich wykreowała autorka są wyraziści, różni, posiadający swoje troski i problemy, jednak mający ze sobą wiele wspólnego.
"(...) czy mogę z tak głupich powodów zrezygnować z pięknego uczucia, które właśnie zaczynało się wykluwać w moim samotnym sercu? Nawet gdyby miało być nieodwzajemnione, gdyby miało przynieść mi jedynie tęsknotę i ból, to czyż właśnie miłość nie jest jedyną rzeczą, która naprawdę nadaje sens naszemu życiu?"
Agnieszce Olejnik udało się stworzyć klimat świąt, jednak nie było go tak dużo jakbym się tego spodziewała. Powieściopisarka jednocześnie przypomina, co tak naprawdę najbardziej liczy się w tym okresie. Historia ta pokazuje, że życie w samotności na dłuższą metę do niczego dobrego nie prowadzi. To wyniszcza człowieka od środka, chodź na zewnątrz często tego nie widać. Najważniejsza jest druga osoba, miłość i rodzina.
Fabuła obfituje w szereg zbiegów okoliczności. A może to przeznaczenie sprawiło, że nasi bohaterowie musieli się spotkać? Wierzycie w takie rzeczy?
Autorka umieszczając w swojej książce psa uświadamia nas, że posiadanie zwierzęcia to nie tylko radość i przyjemność, ale i duża odpowiedzialność. To istota, która także odczuwa i cierpi.
"(…) nikt, kto potrafi odczuwać cierpienie - ani zwierzę, ani człowiek nie zasługuje na to, aby potraktować go jak rzecz."
"Rozmerdane święta" to pełna uroku, ciepła, wzruszająca, ale i zabawna powieść, która rozmerda niejedno serce. To książka o samotności, bezinteresownej pomocy, miłości, przyjaźni, wierze w drugiego człowieka, dawaniu szansy. Polecam nie tylko od święta!
Od kilku lat wydawcy kuszą nas świątecznymi powieściami. Ciężko zdecydować się na jedną, bo świąteczne okładki zerkają ze sklepowych półek i zachęcają, by po nie sięgnąć. Ja skusiłam się na Iskierkę nadziei Anny Szczęsnej i przyznam szczerze, dałam się tej książce totalnie oczarować.
Jedno przypadkowe wyjście z kolegami na działki przesądziło o wszystkim. Tomek spotkał tam bezdomną kobietę, która zatroszczyła się o niego, nakarmiła i opatrzyła stłuczenia po pechowej wywrotce. Chłopiec o gołębim sercu namówił starszą panią do odwiedzin w mieszkaniu jego i mamy. W kobiecie, którą nazwał Iskierką, odnalazł to, czego mu brakowało na co dzień - babcinej miłości. W losy chłopca, jego mamy i starszej pani, wplecione zostają również historie czternastoletniej Magdy i egoistycznego Błażeja.
Iskierka nadziei przepełniona jest mocą normalnych, codziennych problemów, które mogą dotknąć każdego. Tomek pragnie domu wypełnionego ludźmi, jego mama chciałaby spędzać z synem więcej czasu, jednak musi zarabiać na ich życie i pracuje do późna. Iskierka zawiedziona jest swoim losem i wyrzuca sobie, że źle wychowała syna. Magda czuje się w swoim domu jak piąta kula u nogi, a Błażej boryka się z zadłużeniem. Wszystkie te przeciwności mają swoją kumulacje przed świętami Bożego narodzenia, a czytelnik może śledzić jak bohaterowie poradzą sobie w, tak, niekiedy ekstremalnych i niebezpiecznych, sytuacjach.
Iskierka nadziei wciągnęła mnie przede wszystkim swoją wielowątkowością poprowadzoną poprzez ukazanie wydarzeń z perspektywy kilku różnych bohaterów. Czytelnik dzięki temu ma okazję zaznajomić się z uczuciami i przemyśleniami każdego z nich, od podszewki poznać ich historię, by przekonać się, jakie wydarzenia doprowadziły ich do sytuacji, w której się znaleźli. Przypadło mi do gustu także nakreślenie bohaterów. Autorka nie wybiela ich nie siłę, nie pokazuje, że każdego trzeba z miejsca pokochać, pozostawia czytelnikowi ich ocenę.
Książka ujmuje swoim klimatem i ciepłem. Przedstawiona historia jest może i nieco naiwna, ale przed świętami taką cechę wybaczam. To okres, w którym mam ochotę na lekkie i niezobowiązujące powieści, a ta idealnie w taki gatunek się wpasowała.
Powieść Anny Szczęsnej to idealna lektura na przedświąteczny okres, historia dająca nadzieję na lepsze jutro. To opowieść pokazuje małe cuda mogą zdarzyć się każdemu, a w końcu każdy na nie liczy w Boże Narodzenie.
Kobieta potrzebuje mężczyzny, nie chłopca… Światem Michała rządzą pieniądze i piękne kobiety. Rozchwytywany fotograf, przebojowy student informatyki...
Co trzeba zrobić, by zakochać się… na dłużej? Agata cierpi na zbytnią kochliwość. Jej dotychczasowe związki z mężczyznami były wprawdzie pełne...
Przeczytane:2020-05-31, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2020, obyczajowe,
"Rozmerdane święta" to powieść o samotności, poszukiwaniu swojego miejsca w życiu, niesienia pomocy potrzebującym, o uwrażliwieniu na potrzeby zwierząt, ale też o niezwykłej sile przyjaźni. Bardzo podobały mi się sceny z udziałem Ziyo, który mimo że psocił, to potrafił zjednać sobie ludzi, nawet tych którzy wcześniej nie lubili psów. Czytając powieść uśmiech nie schodził mi z twarzy. Ale przy opisach pogryzienia w drobny mak kołnierza z pralki czy łóżka przez szczeniaka, po prostu nie możliwe było zachować powagę. Dlatego czytanie tej książki w miejscach publicznych nie jest wskazane, ponieważ postronny obserwator może źle nas odebrać. Jeżeli szukacie klimatu świąt Bożego Narodzenia, to w tej książce jest go jak na lekarstwo. Co prawda w tle przejawia się motyw świąt, ale jest tak delikatnie zaznaczony, że przez całą książkę pierwsze skrzypce gra pies, a następnie Olgierd i pozostali bohaterowie.