Zadziorna i pełna humoru opowieść o tym, że kto się czubi, ten się lubi Flora i Bartek, małżonkowie. On do bólu praktyczny, nieskory do zmian, mało romantyczny osobnik o ironicznym poczuciu humoru. Ona - niezdarna marzycielka pragnąca w związku odrobiny czułości. Lecz nie z nim takie numery. Musiałby się stać kimś innym. A co, jeśli ona, przy użyciu skrywanych przed nim umiejętności, może wyczarować nową, lepszą wersję męża? I przy okazji spełnić inne wielkie marzenie. Flora ma szansę się przekonać, jaki wpływ na małżeństwo mają domysły i pragnienia. A wszystko to w asyście przyjaciół, których śmiało można nazwać galerią osobliwości... To znaczy osobowości. Ratunku! Wymyśliłam męża do idealna propozycja dla wszystkich wielbicielek Miss agent, Bridget Jones i wszelkich perypetii z gatunku komedii romantycznych. Katarzyna Kowalewska - autorka docenionych przez czytelników powieści Pudełko z pamiątkami (2020) i Podmiejski na koniec świata (2021).
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2022-05-31
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 296
Zastanawialiście się kiedyś nad tym, co zmienilibyście w swoim życiu, aby mogło być idealne?
Flora jest przykładną żoną, która u boku swojego małżonka czuje się szczęśliwa. Jednak jego nawyki i skąpy charakter, uniemożliwiają jej spełnienie się do końca. Oszczędności na każdym kroku mogłaby jeszcze przemilczeć, gdyby nie fakt, że ich dom rozpada się na kawałki, a jego remont jest niezbędny do tego, by mogli powrócić do rozmowy o potomstwie. Skromna natura kobiety, przekładająca się na jej wygląd, sprawia, że Flora zaczyna uciekać w wyimaginowany świat pisarski. Początkowo ukrywa ten fakt przed Bartkiem, chodząc na kurs dla początkujących pisarzy, jednak poznaje tam grupkę przyjaciół, z którymi chcą wspierać się również po zakończeniu kursu. Każdy z nich stawia przed sobą ambitny plan, który zakłada, że mają stworzyć jakieś wielkie dzieła. Skoro życie Florki nie jest idealne, to dlaczego nie mogłaby napisać powieści, w której wymyśliłaby sobie perfekcyjnego męża?Jedna książka.
Dwie historie.
Trzy zagubione dusze, które nie potrafiąc na głos powiedzieć o swoich uczuciach, motają się w sieci samotności.
Czy uda się im wyjawić swoje sekrety? Jakie konsekwencje poniesie Florka, kiedy stworzy powieściowego męża idealnego?
Sięgając po tą książkę, nie spodziewałam się, że w pakiecie dostane dwie bardzo ciekawe historie. Oprócz perypetii głównej bohaterki, będziemy mogli również wejść do świata jej książki i przyglądać się rozwojowi małżeństwa idealnego. Tyle że napisanie jej w złą godzinę spowodowało, że jej życie zaczęło obracać się w całkiem inną stronę. Czy to możliwe, aby wydarzenia z jej powieści mogły zacząć się spełniać w rzeczywistości?
Książka Katarzyny Kowalewskiej jest nie tylko lekką historią, która będzie potrafiła nas rozbawić do łez. Jest również przestrogą dla tych, którzy tracąc wiarę w siebie, zatracają się we własnym świecie i nie potrafią na głos mówić o swoich potrzebach.
Gdyby główni bohaterowie spędzili chwilę na szczerej rozmowie, mogliby uniknąć wielu nieporozumień. Jednak czy w realnym świecie też jesteśmy tak skorzy do rozmów z partnerem? Czy nie liczymy na to, że druga połówka sama domyśli się czego chcemy i spełni nasze marzenia? Choć to naiwne, to tak właśnie jest. Uciekamy, zamiast wprost wyrazić swoje potrzeby.
Postać Bartka została wykreowana w bardzo ciekawy sposób. Był mężczyzną praktycznym do granic możliwości, który kochał swoją żonę do granic. Choć ich małżeństwo miało już kilkuletni staż, to niektóre tematy wciąż pozostały tabu. Widząc jak bardzo zależy Florze na karierze pisarskiej, przymykał oko na spędy, które organizowała w ich małym domku, który odziedziczył po zmarłych rodzicach.
Flora, mając bardzo niską samoocenę, zatraciła się nieco w duchowej sferze swojej osobowości. Ale od niczego są przyjaciele? Muszę przyznać, że byłam bardzo wzruszona, kiedy dziewczyny zajęły się nią i sprawiły że zaczęła odzyskiwać wiarę w siebie. Mam nadzieję, że zastosuje się do ich rad na dłużej i chociaż od czasu do czasu, przeistoczy się w pięknego łabędzia.
Podsumowując, książkę zaliczam do bardzo udanych. Pióro autorki sprawia, że nie sposób się w nim zakochać, a plastyczna wyobraźnia podkręca fabułę, dając nam wiele ciekawych zwrotów akcji. Zadziorny charakter Flory odznacza się na tle Bartka, stanowiąc jego całkowite przeciwieństwo, a bohaterowie drugoplanowi jedynie dopełniają dzieło, wprowadzając do niego wiele barw. I ta okładka, która jest po prostu idealnym odwzorowaniem treści. Polecam!
Tytuł: "Ratunku! Wymyśliłam męża"
Autor: Katarzyna Kowalewska
Data premiery: 24.05.2022r.
Wydawnictwo: ZyskiSka
Kto zna, kto zna?
Jak ktoś z Was nie miał w rękach lektury Katarzyny Kowalewskiej pt. "Ratunku! Wymyśliłam męża" to niech szybko nadrabia straty!
Ahh cóż to była za uczta 😍
A bohaterowie... wszyscy inni a jednak tworzyli zgraną paczkę.
.
Wcześniej już czytałam powieści Kasi, ale teraz...się zakochałam! W tej komedii romantycznej tak wszystko do siebie pasowało, że jestem zachwycona!
Język...
Fabuła...
Dialogi...
Bohaterowie...
Wszystko jest perfekcyjne 😁
.
Ta książka trafiła w mój gust czytelniczy tak bardzo, że uśmiech do tej pory nie schodzi mi z buzi;)
Sama przyjemność;)
.
.
O czym było?
O małżeństwie.
O Florze i Bartku.
Ona - wiecznie bujała w obłokach, wymyślała fabułę swojej książki.
On - skryty, mało romantyczny, nie lubił zmian.
Flora pisze książkę o idealnym małżeństwie... dziwnym trafem dialogi pojawiają się w realnym życiu ze strony jej męża...
Przypadek?
Przecież on ciągle naśmiewał się z jej pisania...
Flora i Bartek są przeciwieństwem, ale kochają się mocno.
Tylko czasami brak u nich rozmowy... Czy się tego nauczą?
Sprawdźcie sami!
.
Osobiście sytuacja z podejrzeniem rozwodu położyła mnie na łopatki😅🤣 te teksty były rozbrajające 🤣
Gratuluje Kasiu wspaniałej książki!
Naprawdę dobra robota :)
„Tłumione problemy nabrzmiewają.
A kiedy wypłyną na światło dzienne, mają niszczycielską moc.”
Wchodząc w związek małżeński każdy ma jakieś wyobrażenia na temat wspólnego życia z ukochaną osobą. Z czasem, gdy wkrada się codzienność, uczucie przygasa i wówczas może być tak, jak u bohaterki książki „Ratunku! Wymyśliłam męża”, że oczekiwania mijają się z tym, co spotyka ją w rzeczywistości.
Flora i Bartek Nowakowie mieszkają w Grodzisku Mazowieckim w lokalu, które wymaga gruntowanego remontu, gdyż zarówno meble, jak i wystrój pamiętają lata osiemdziesiąte. Są małżeństwem od siedmiu lat i już w ich związek wkradła się rutyna i nuda. Bartek podchodzi do życia realistycznie, praktycznie, daleko mu do romantycznych i wylewnych gestów, a do tego nie lubi zmian, więc nie wykazuje zainteresowania poprawą wyglądu mieszkania. Poza tym ciągle po pracy siedzi z nosem przy komputerze spędzając czas na ulubionych grach lub przed telewizorem z puszką piwa, w starych, schodzonych skórzanych klapkach, dziurawych slipach i spranej, rozciągniętej koszulce z napisem NIRVANA. Jedyne, co ich łączy to praca w tej samej firmie sprowadzającej i sprzedającej kawę. Flora może w niej wykorzystać swój pisarski talent tworząc teksty reklamowe i artykuły na firmowego bloga i konta społecznościowe oraz opracowuje oferty dla potencjalnych klientów. Natomiast Bartek jest odpowiedzialny za sprawy finansowe firmy, często zabiera pracę do domu, więc na wspólne spędzanie wieczoru są bardzo nikłe szanse. Mimo jego wad ona spogląda na niego z nostalgią i czułością myśląc „Mój przystojniak z coraz wyższym czołem”.
Flora ma jedno ogromne marzenie: chciałaby napisać jakąś wielką powieść obyczajową lub romans, która poruszyłaby serca czytelniczek i została zapamiętana na długo. Problem tkwi jednak w tym, że Bartek podchodzi do tego sceptycznie, wciąż ironizując jej pomysły i nie traktuje jej zamiłowania do pisarstwa poważnie. Flora zaczyna więc pisać powieść w tajemnicy przed mężem. W komputerowym pliku zapisuje historię Barnaby i Felicji, tworząc alternatywną rzeczywistość do swojej. Umieszcza w swym opowiadaniu swoje pragnienia oraz lepszą wersję siebie i Bartka. Pewnego dnia zauważa, że jej mąż zwraca się do niej tekstem żywcem wyjętym z jej powieści.
Już sam tytuł oraz zabawna, kolorowa grafika sugerują, że na kartach tej książki skrywa się zabawna komedia. I faktycznie jest w niej delikatna dawka humoru, który zaznacza się bardziej w rozmowach, zastosowanych porównaniach, opisach jakiejś sytuacji i skojarzeniach. W większości jednak bliżej jej jest do powieści obyczajowej z dozą humoru. Narracja prowadzona jest w osobie trzeciej, ale przede znamy tylko punkt widzenia Flory i obserwujemy jej dylematy związane z jej małżeństwem. To rodzi zabawne wnioski, obserwacje, działania i myśli. W tle poznajemy też epizody przyjaciół początkującej pisarki, których poznała na kursie kreatywnego pisania. Wśród nich jest Lucynka, która niewiele mówi o sobie i najmniej o niej wiemy. Na jej przykładzie autorka pokazuje, że często zbyt szybko wyciągamy wnioski snując domysły co do jakiejś osoby, a potem okazuje się, że pozory często są mylące, o czym przekonali się bohaterowie tej powieści.
„Ratunku! Wymyśliłam męża” to powieść, w której nie ma ideałów czy oczywistych rozwiązań, nagłych zwrotów akcji, nie mniej jej fabuła wciąga. Wprawdzie powoli, ale dzięki przyjemnemu, łatwemu w odbiorze stylowi autorki z dowcipnym zabarwieniem, celnymi ripostami, przekomarzaniami między małżonkami wnikamy coraz bardziej w jej treść. Tą historią autorka uświadamia, że w związku nie jesteśmy nigdy sami i najważniejsza w nim jest rozmowa. Czasami okazuje się, że żyjąc z kimś obok siebie, tak naprawdę nie znamy tej osoby dobrze, gdyż tworzymy o nim jakiś fałszywy, wymyślony wizerunek. Związek to relacja wymagająca zaangażowania dwóch stron, wzajemnego wsparcia, zrozumienia, empatii i umiejętności bycia razem. Często bowiem z zewnątrz wszystko wygląda inaczej, niż jest faktycznie, ale by się o tym przekonać, obydwie strony muszą zrozumieć, że poza nimi nie ma ważniejszych osób.
Książkę przeczytałam, dzięki wydawnictwu Zysk i S-ka
"Bartek gardził komediami romantycznymi. Bardziej romantyczna od niego była nawet plama na bluzce autorstwa przelatującego gołębia. Flora żałowała czasem, że jej mąż nie jest bardziej szarmancki, uroczy, uwodzicielski, optymistycznie nastawiony do świata".
Co zrobić, kiedy marzy się o idealnym małżeństwie, a mąż jest twoim całkowitym przeciwieństwem? Pracoholik nie lubiący kawy, do bólu praktyczny i nie ma w sobie krzty romantyzmu? Może trzeba zastosować odrobinę magii? Albo, po prostu, napisać książkę o doskonałej rodzinie?
Florencja, zwana Florą (imię to wynik miłości jej rodziców do Włoch) pracuje wraz z mężem w jednej firmie. Kiedy ona marzy o napisaniu książki i romantycznej miłości, on siedzi ciągle z nosem w swoich tabelkach. Dziewczyna, na szczęście, może liczyć na przyjaciół z Klubu Czterech Piór, czyli kursu pisarskiego. Choć nieco dziwaczni, jednak da się ich lubić. Są dla siebie wsparciem i im Flora może zwierzyć się z fabuły swojej książki, którą pisze w tajemnicy przed mężem, obawiając się wyśmiania.
Kiedy, pewno dnia, mąż zaczyna przemawiać słowami bohatera jej książki, Flo "stawia oczy w słup" i nie może wyjść z szoku. Co stało się, że Bartek zaczyna przechodzić przemianę i staje się bardziej romantyczny?
Ta powieść doskonale nadaje się na letnie dni (i nie tylko 😉). Po pierwsze fantastycznie się ją czyta, po drugie zawiera wiele mądrości w sobie, a po trzecie jest przezabawna. Wykreowane przez Katarzynę Kowalewską postacie są tak różnobarwne, że nadają powieści smaczku i powodują niekontrolowane wybuchy śmiechu. Każda z nich znalazła miejsce w moim sercu. Żeby jednak była równowaga, autorka wprowadza także tematy życiowo-poważne. Całość jednak można przypisać do komedii omyłek. Rewelacyjna pod każdym względem 👍 Przekonajcie się sami.
Jakiś czas temu pisałam o książce Katarzyny Kowalewskiej "Pudełko z pamiątkami", która była bardzo przyjemną, pełną humoru lekturą, pozwalającą mi oderwać się od tematyki wojennej i rzeczywistości. Byłam więc bardzo ciekawa kolejnej książki autorki, dlatego sięgnęłam po audiobook "Ratunku wymyśliłam męża". W historii tej nie zabrakło ciekawych bohaterów - nota bene o dość oryginalnych imionach, trudnych tematów, takich, jak na przykład utrata dziecka, czy ironii i sarkazmu. Mimo tego, książka nie zrobiła na mnie aż tak dobrego wrażenia, ponieważ niektóre elementy były w niej irytujące i trudno mi pojąć, jak przez kilka lat można unikać w małżeństwie rozmowy na bardzo poważny temat.
Czas na słuchaniu audiobooka minął mi szybko, przypuszczam więc, że równie szybko się ją czyta. Niektórym czytelnikom może spodobać się zabieg książki w książce, czyli fragmentów powieści pisanej przez główną bohaterkę - Florencję, w której wymyśla męża idealnego. Perypetie bohaterów pokazują, że oryginalne imię nie zawsze jest gwarancją udanego życia i sukcesów. "Ratunku wymyśliłam męża" to mniej romantyczna komedia, bardziej życiowa opowieść z nutą humoru oraz jak wspomniałam ironii i sarkazmu. To powieść, w której każdy może znaleźć coś dla siebie, a nawet dokonać autoterapii.
"Ratunku! Wymyśliłam męża" zdaje się być na pierwszy rzut oka komedią obyczajową opowiadającą o kolejnych przygodach ludzi po trzydziestce, będących na bardzo różnych życiowych etapach. I tak faktycznie w wielu momentach jest, dzięki wspaniałej narracji z dużą dawką humoru, sarkazmu i zdrowego dystansu bohaterów do siebie, życia i ludzi. Niemniej jednak pod przykrywką całej fabuły prezentowanej w wielu momentach ze zmrużeniem oka, mamy do czynienia z portretem małżeństwa, które nie potrafi się ze sobą komunikować. Problemy z wyrażaniem własnych emocji i pragnień sprawiają, że rozmijają się w najważniejszych kwestiach dotyczących ich wspólnej przyszłości, nie potrafiąc podjąć ważnych, wspólnych decyzji. Choć wyglądają świetnie i pozornie są wyjątkowo zgrani to nie idą przez życie razem, co powinno być fundamentem każdego związku. Flo żyje mrzonkami na temat idealnego męża, nie dostrzegając cudownego człowieka jakiego ma obok. Bartek pod przykrywką sarkastycznych komentarzy skrywa swoje uczucia, o które nie podejrzewa go nawet własna żona. Także ich znajomi mierzą się z własnymi kłopotami, które na różny sposób wpływają na ich zachowanie, i choć wydawać się mogą co najmniej dziwni, to tak naprawdę zyskują przy bliższym poznaniu, a dodatkowo są gotowi naprawdę na wiele by wspomóc bliskich im ludzi, choć sposoby przez nich wybierane mogą się wydawać specyficzne. To naprawdę świetnie napisana książka, która zapewnią dużą rozrywkę, świetne teksty ale także otwiera oczy na to, co w życiu najważniejsze i zmusza do przemyśleń. Dodatkowo, urozmaiceniem są fragmenty powieści, którą postanawia pisać główna bohaterka. Czy miałaby szansę na wylądowanie na liście bestsellerów? O tym można się przekonać sięgając po tę nietuzinkowa powieść. Jeśli szukacie czegoś innego i jednocześnie wyróżniającego się, a przede wszystkim naprawdę dobrze napisanego, to jest to odpowiednia propozycja!
Kto ma kiepski humor lub coś poszło dziś nie po myśli, to zapraszam na lekturę najnowszej książki Kasi Kowalewskiej "Ratunku, wymyśliłam męża".
Pośmiałam się, zrelaksowałam, czytałam i w domu i na kocyku. Mam zarówno wersję papierową jak i elektroniczną.
A to świadczy o tym, że książki Kowalewskiej biorę w ciemno ?
Tym razem poznałam Florkę i Bartka.
Małżeństwo zwyczajne, jakich wiele.
A jednak... Florka nie jest zachwycona swoim małżeństwem. Uważa, że jej mąż nie jest romantyczny, nie potrafi jej już pozytywnie zaskoczyć, nie daje jej tego, na co ona zasługuje. Ona oczekuje wyznań miłości, prezentów i "spijania sobie z dziubków".
Jako, że Florencja jest również początkującą pisarką, postanawia, w tajemnicy przed mężem, napisać powieść o małżeństwie idealnym.
I tu się zaczyna niezła historia.
Bo czy mąż idealny istnieje?
A jaki wogóle ma być mąż idealny?
Styl pisania Katarzyny Kowalewskiej chwaliłam już przy wcześniejszej jej książce. Teraz to tylko potwierdzam. Lekkość pióra, humor a zarazem mądry przekaz, to wszystko znajdziecie w książce.
Polecam Wam tę książkę.
A jeśli polubicie styl Kasi, to zapraszam na jej Instagrama.
Przy czytaniu niektórych postów też można się nieźle ubawić ?
Zbliżający się czas wakacji nastraja do lżejszych lektur, przy których uśmiech sam pojawia się na twarzy. Spoglądając na okładkę, spodziewałam się właśnie takiej historii i wiecie co, nie pomyliłam się. To na pewno jest komedia, bo dobry humor nie opuszczał mnie, aż do ostatniej strony.
Flora i Bratek są małżeństwem od kilku lat. Mieszkają w domu, który wymaga sporego remontu, a ich wizja wspólnej przyszłości wydaje się odmienna. Mężczyzna jest poukładany i twardo stąpa po ziemi, natomiast Flora marzy o napisaniu książki i zdarza się jej bujać w obłokach. Razem z przyjaciółmi zakłada klub, w którym spotykają się, by doskonalić swój warsztat pisarski. Jej powieść zaczyna nabierać kształtu. Z braku romantyzmu i czułości w związku, Flora jako głównego bohatera wymyśliła mężczyznę, który ma być lepszą wersją jej męża. Tymczasem w prawdziwym życiu młodzi skrywają pewną tajemnicę, a ich niedomówienia martwią grupę przyjaciół.
Wyjątkową paczkę przyjaciół stworzyła autorka, którzy sprawdzają się w trudnych momentach, ale też wymagają wzajemnego wsparcia. Są tak różni, każdy z nich jest indywidualnością nie do podrobienia, ale rozumieją się dobrze, bo łączy ich literatura i przyjaźń.
Flora ma typowe potrzeby kobiece, o które się dopomina, ale zbyt cicho. Bartek to mężczyzna, który wydawać pieniądze woli na coś bardziej praktycznego niż kwiaty dla żony. Mimo to doskonale się uzupełniają, a drobne gesty tworzą stabilny związek. A jednak jest coś, o czym nie rozmawiają, a temat, który zamiatają pod dywan, urasta do wielkich rozmiarów. Codzienność małżeńska jest doskonale uchwycona, naturalna i może się wydawać przyziemna, ale w tym urok i prawdziwość tej historii. Trochę z przymrużeniem oka, trochę z dystansem, ale gdy kobieta wymyśla siebie nowego męża, to w związku musi coś nie do końca dobrze działać i trzeba nad tym popracować. Małżeństwo przedstawione realnie, a bohaterowie wyjątkowi. Pasja Flory do pisania, dodaje oryginalności fabule, a wyjątkowi przyjaciele, nie pozwalają, by powiało nudą.
Pełna humoru i wzruszeń historia, która mogła wydarzyć się naprawdę. Między dowcipnymi dialogami, zabawną ironią i inteligentnym sarkazmem, poruszane są problemy małżeńskie. Powieść Katarzyny Kowalewskiej czyta się lekko, a uśmiech nie schodzi z twarzy. Mnóstwo nieoczywistych porównań, które powinnam siebie zapisać, bo zwalają z nóg. Dobre połączenie lektury obyczajowej z lekkim humorem zaprezentowała nam autorka. Książka może śmiało uchodzić za komedię romantyczną i doskonale sprawdzi się na ten letni, wakacyjny czas.
Pełna ciepła opowieść o zaczynaniu od nowa Alicja to mistrzyni rozwiązywania cudzych problemów. Pogodna, sympatyczna i nieco zakompleksiona nie...
Maciej, Sylwek i Mario kontra bardzo źli ludzie. W kręgach, w jakich obraca się Maciek, znajomość sztuk Szekspira nie dodaje punktów do siły. Raczej bierze...