Przysięga królowej. Historia Izabeli Kastylijskiej

Ocena: 5.08 (12 głosów)
Nikt nie wierzył, że Izabela była stworzona do wielkich rzeczy. Drobna i niepozorna, miała zaledwie siedemnaście lat, kiedy niespodziewanie została dziedziczką tronu Kastylii. Nagle z pionka w dworskich rozgrywkach stała się jednym z kluczowych graczy. Musiała nauczyć się lawirować wśród licznych pułapek w niebezpiecznej walce o koronę i postawić wszystko na jedną kartę, by poślubić mężczyznę, którego wybrała.

Izabela Kastylijska przeszła do historii jako władczyni, która doprowadziła do zjednoczenia Hiszpanii i wizjonerka, dzięki której Krzysztof Kolumb dopłynął do wybrzeży Ameryki.

„Przysięga królowej” to poruszająca i jednocześnie trzymająca w napięciu opowieść o jednej z najciekawszych i najbardziej kontrowersyjnych władczyń znanych z kart historii.

C.W. Gortner jest autorem poczytnych powieści historycznych i miłośnikiem historii. Zbierając materiały do książek odbył liczne podróże, uczył się dworskich tańców i zamieszkał w zamku w Hiszpanii. Jego powieści przetłumaczono na kilkanaście języków.

Informacje dodatkowe o Przysięga królowej. Historia Izabeli Kastylijskiej:

Wydawnictwo: Między słowami
Data wydania: 2014-04-30
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 978-83-240-2506-0
Liczba stron: 512

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Przysięga królowej. Historia Izabeli Kastylijskiej

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Przysięga królowej. Historia Izabeli Kastylijskiej - opinie o książce

Avatar użytkownika - anka920
anka920
Przeczytane:2017-05-05, Ocena: 5, Przeczytałam, 26 książek 2017, Mam,
Było to moje pierwsze zetknięcie się z literaturą historyczną i na pewno nie ostatnie. Wciągająca fabula, opisy przenoszące czytelnika w świat XV wieku, walki o ziemie oraz spiski wciągają czytelnika na długie godziny.
Link do opinii
Avatar użytkownika - eR_
eR_
Przeczytane:2016-04-12, Ocena: 5, Przeczytałem,
Izabela Kastylijska, to jedna z bardziej znanych monarchiń, która, swoim postępowaniem odcisnęła piętno, nie tylko na ojczyźnie, ale i krajach sąsiednich.Z jednej strony mądra i zaradna królowa, z drugiej strony pełna zacofania i niechlubnych działań maniaczka. Książka C. W. Gortnera, rozpoczyna się w momencie śmierci ojca Izabeli, króla Jana II, co skłoniło rodzinę przyszłej królowej, do wyprowadzki, w zaciszne i spokojne miejsce, z dala od dworu, w obawie, przed skrytobójcami, czy też zdradą.W krótkim jednak czasie, niespodziewanie dla samej siebie Izabela, została niepodzielnie rządzącą królową potężnego państwa, a jej działania na zawsze zmieniły losy świata.Z jednej strony, to dzięki jej protekcji Krzysztof Kolumb, wyruszył w swoją sławetną podróż, a jej wysiłki skierowane, w stronę szerzenia kultury i edukacji, przyniosły znaczne efekty.Z drugiej strony zaś, wymogła na mężu powołanie inkwizycji, a także, zapoczątkowała wypędzenie z Hiszpanii wszystkich Żydów, którzy odmówili przejścia na chrześcijaństwo.Uważała, że na jej barkach spoczywa obowiązek wyplenienia wszelkiej herezji. Reformatorka i fanatyczka, dwie twarze jednej kobiety. W zbeletryzowanej biografii, autor ukazał te dwa oblicza królowej, jednak, w swojej ocenie jej poczynań, skupił się raczej na samych pozytywach. Doskonale pokazał również życie na ówczesnym dworze hiszpańskim, wraz z jego intrygami, skrytobójstwami i fanatyzmem religijnym.Ciekawa i interesująca pozycja, nie tylko dla wielbicieli historii, polecam.
Link do opinii
Avatar użytkownika - blackbird
blackbird
Przeczytane:2015-08-29, Przeczytałam,
W 1492 roku w hiszpańskim porcie Palos żegnano Krzysztofa Kolumba, nawigatora i żeglarza z Genui, który na trzech statkach miał odnaleźć morską drogę do Indii – w roku 1453 Konstantynopol zdobyli Turcy i droga lądowa na Daleki Wschód stała się zbyt niebezpieczna, by tamtędy przewozić jakiekolwiek cenne towary. Próbował tego już wcześniej portugalski król Henryk Żeglarz, wysyłając Bartłomieja Diaza, którego zamiar opłycięcia Afryki się nie udał i skończywszy wyprawę odkryciem Przylądka Dobrej Nadziei, wrócił do swojego kraju. A ta wyprawa była jeszcze bardziej ryzykowna. Kolumb ubzdurał sobie, co niemal wiek później udowodni polski astronom Mikołaj Kopernik, że Ziemia jest okrągła i płynąc na Zachód, dotrze do Indii od drugiej strony. Z pewnością w tłumie ludzi byli tacy, którzy byli pewni, że wszystkie trzy statki wraz z nawigatorem pewnego dnia spadną z krawędzi świata, ginąc w pustkach kosmosu, jeśli uprzednio załoga nie zostanie zjedzona przez potwory rodem z Odysei Homera. A jeśli już znajdą jakiś ląd, to będzie on pełen straszliwych poczwar, tylko trochę przypominających ludzi, z którymi nie będzie można się porozumieć. Kto tamtego dnia pomyślał, że nawigatorowi na drodze do Indii stanie nowy, nieznany jeszcze nikomu ląd? Terra nova. Nietknięty jeszcze brutalną stopą białego człowieka raj z cywilizacją, która fascynuje do dziś? Nikt. Chociaż może sam Kolumb, wsiadając na statek, widział już coś na horyzoncie; było to zapewne coś przełomowego w dziejach świata i Eurazji. Ale wydaje mi się, że nie tylko on – był jeszcze ktoś, kto postanowił zaryzykować i sfinansować tę wyprawę, wierząc w to, że żeglarz faktycznie gdzieś dotrze i coś odkryje. Tym kimś była królowa Izabela Kastylijska. Izabela Kastylijska vel Katolicka. Ze wstydem muszę przyznać, że nigdy bliżej nie interesowałam się tą postacią. Owszem, przewijała się w pozycjach, które czytałam, ale była tylko imieniem, które wspominano przy okaji zdobycia Grenady czy założenia Świętego Oficjum – co sprawiało, że opinie o niej były niezbyt przychylne – czy we właśnie odkrycia Ameryki. Królowa taka jak inne; losy ich były czasami o wiele tragiczniejsze niż Izabeli, chociażby wspomnieć o jej córce, Joannie Szalonej. Ostatnio jednak postanowiłam to zmienić, bo choć jestem świadoma, że z powieści historycznej nie nauczę się nic, to – jeśli będzie to rzecz w jakiś sposób ciekawa – z pewnością zachęci mnie do bardziej szczegółowych studiów nad postacią. Zresztą, jakby nie patrzeć, to mój ulubiony temat, który chyba nigdy mi się nie znudzi: dwór wielkich władców, intrygi i spojrzenie na monarchę jak na człowieka z krwi i kości, mającego własne emocje, własne życie, własne przemyślenia. Spojrzenie na politykę z innej, ciekawej perspektywy, od środka tak jak w lubianych przeze mnie powieściach pani Stachniak. Tyle że nie samą Katarzyną Wielką człowiek żyje, prawda? Opowieść zaczyna się w chwili śmierci ojca Izabeli, króla Jana Kastylijskiego, a kończy zjednoczeniem Kastylii i Aragonii w jedną Hiszpanię. W te ramy czasowe Autor wkłada panoramę dziejów tego kraju, widzianą oczyma samej Izabeli – bo ona jest narratorką. Łącznie z wydarzeniami przełomowymi, ważnymi dla historii, jak zakończenie rekonkwisty i podbicie Grenady lub utworzenie Inkwizycji, poznajemy rzeczy ważne dla niej samej: ślub przyjaciółki, narodziny kolejnych córek i syna, pierwsze spotkanie z Kolumbem, śmierć obu braci czy poronienie dziecka. Gdzieś w tle rozgrywają się kluczowe dla Europy sprawy, których echa docierają do uszu Izabeli – w Rzymie papieżem zostaje Hiszpan kardynał Borgia, w Anglii kończy się wojna Dwóch Róż i zaczyna panowanie Tudorów – Katarzyna Aragońska, najmłodsza córka królowej, będzie zresztą żoną księcia Artura i jego brata, króla Henryka VIII, któremu urodzi Marię Tudor (niestety, tego już w książce nie ma). Wszystko to zanurzone i przefiltrowane przez emocje Izabeli, ale nie Izabeli królowej, tylko Izabeli człowieka, kobiety; kobiety nowoczesnej, ale i należącej do swoich czasów. Z pewnością Autorowi uznanie należy się za samo opowiedzenie historii królowej – wbrew pozorom nie jest ona tak bardzo popularna w beletrystyce z uwagi na to, że Izabela była postacią kontrowersyjną, a pisanie o niej wiąże się z pewnego rodzaju manifestem swoich poglądów. Chodzi tu oczywiście o Oficjum, o którym do dziś mówi się nie bez emocji, aczkolwiek Jan Paweł II przeprosił za to już dawno; trudno przemilczeć także niewątpliwy antysemityzm królowej, który niebezpiecznie wiąże się z nazizmem i religijnym fanatyzmem, a tu – w dzisiejszych rozkrzyczanych czasach – niezwykle łatwo o skandal. Pisząc o tej królowej, Autor wykazał się więc brawurą i prawdziwym zaangażowaniem w opowiadaną historię, a także niebanalnym pomysłem, dzięki któremu nie powielił już żadnej opowieści z innych książek tego typu – bo o ile o Tudorach widziałam i czytałam naprawdę wiele, to nigdy nie dano mi szansy poznać Izabeli Kastylijskiej na poziomie intymnych wyznań. Nie jest to książka, po której należy spodziewać się zapierających dech w piersiach wydarzeń czy szybkiej akcji, połączonej z obawą o życie bohaterów, chcoiaż nie brakuje intryg i spisków tak ciekawych, że wciągających do świata opowieści, w której można przepaść. To raczej historia o osobie, kobiecie, próbującej najpierw przeżyć, a potem utrzymać się u steru władzy i zrobić w tym czasie coś dobrego dla swoich poddanych. Opowieść o czymiś życiu, w którym przeplata się wiele spraw, dobro zlewa się ze złem, dobro z tragedią, a każdy popełnia błędy. Po prostu mocno fabularyzowana biografia nieprzeciętej królowej, wielkiej władczyni. Skonstruowana jest jednak tak, że nie nudzi, bo w miarę jak lubimy Izabelę coraz bardziej, to jeśli nawet wiemy, co wydarzy się w jej życiu, czekamy na jej emocje, na myśli, bo to – tak mi się wydaje – jest bardzo ważną rzeczą w książce. Zresztą trudno powiedzieć, że nie dzieje się tu nic; wręcz przeciwnie. Trudno przecież powiedzieć o życiu jakiegokolwiek monarchy, że było nudne, a Autor bardzo dobrze wszystko rozplanował, sprawiając, że akcja jest potoczysta, prędka, a przy tym na tyle rozbudowana, żeby czytelnik nie czuł żadnego niedosytu i w pełni zrozumiała nie tylko dla fanów historii. Jedną z niewielu wad w tej materii (drugą jest brak kontroli nad pewnymi wątkami, na przykład nad historią matki królowej, który mnie bardzo interesował) jest przerwanie historii królowej w najciekawszym momencie, bo chociaż władczyni umiera dwanaście lat później, przez ten czas zdarzyło się wiele innych, bardzo ciekawych i godnych opisania rzeczy. Zresztą polski podtytuł głosi, że jest to historia Izabeli Kastylijskiej, a ja rozumiem, że jeśli mówimy o historii, chodzi o całość życia królowej. I dość, że nie mam ochoty zajmować się czyj to błąd – Autorowi nie chciało się dalej pisać czy niepotrzebny podtytuł – bo chyba nie muszę dodawać, że czuję się zawiedziona i zasmucona. Kiedy kończyłam czytać powieść (popijając kakao) i w mojej głowie powstawały pierwsze zarysy recenzji, planowałam powiedzieć, że Autor popełnił kilka błędów z gatunków tych, których popełniać nie powinien. Nie wymagam, żeby wszystko było zupełnie cacy, bo w powieściach tak po prostu nie można, ale jeśli w pewnych aspektach pisarz wykazał się znajomością realiów i postaci historycznych, a jest to powieść stricte biograficzna, to myślę, że mam prawo wymagać dopieszczenia szczegółów. Ba! Szczegółów. Kilka rzeczy naprawdę ważnych zostało przedstawionych w nieco inaczej, niż powinno. Chodziło tu przede wszystkim o daty – data przyznania Izabeli i Ferdynandowi tytułu królów katolickich, data urodziny Joanny la Beltranei, okres podbijania Grenady, a także ów tytuł Majestad, funkcjonujący dopiero od czasów wnuka Izabeli, Karola V; nie mówiąc już o spotkaniu głównych bohaterów w Sergovii, do czego prawdopodobnie nie doszło. Z tego wszystkiego – na szczęście – Autor tłumaczy się w posłowiu, podając przy tym dość imponującą bibliografię. Zastrzeżenia mam jednak do kilku niuansów dworskich, jak kilkakrotnie rozpuszczonych włosów Izabeli czy obecności Ferdynadna przy porodzie (?!), homoseksualizmie Henryka IV Bezsilnego (mimo że dużo faktów świadczy o takich skłonnościach, prawdopodobnie dużo winien był guz na przysadce mózgowej) a także do motywacji królowej przy stworzeniu Inkwizycji i wygnaniu Żydów z Hiszpanii. Pisarz skonstruował wszystko tak, by wydawało się, że Izabela została zmuszona – albo przez męża, albo przez poniekąd fascynującego Torquemadę, albo też przez okoliczności, gdzieś w środku podejrzewając skutki swoich czynów. Cóż, czas spojrzeć prawdzie w oczy, panie pisarzu, choć zupełnie rozumiem potrzebę obrony. Izabela chciała tego sama. Takie życie, pan widzi. Chociaż Autorowi daleko do wyrafinowania pani Stachniak i jej szokująco dobrego warsztatu, język pisarza ma wiele zalet. Czyta się niezwykle szybko i lekko, bez żadnych niepotrzebnych dysharmonii czy potrzeby skupienia uwagi albo wysilenia inteligencji. Styl przy tym nie traci na swojej urodzie, czasami tylko, nie wiem, czy była to wina Autora, czy tłumacza, powtarzają się te same słowa, tak, by w języku polskim – czy angielskim – nie było odpowiednich zamienników; fragmenty te sprawiły pojawienie się na mojej twarzy lekkiego grymasu, jednak nie zniszczyły, na szczęście, potoczystości języka. Pięknie opisuje stroje i zwyczaje dworskie, a chociaż nie są to pełne opisy, to jedwabie szeleszczą naprawdę, aksamity przelewają się przez dłonie, a po palcami czuć fakturę grubych haftów, szczególnie tych na sukniach głównej bohaterki. Chciałabym takich szczegółów więcej, bo smakują jak ukochane w dzieciństwie maleńkie babeczki toffi, które Mama kupowała mi w pobliskiej cukierni, a których wadą było tylko to, że były małe i starczyły tylko na kilka gryzów (teraz wyobraźcie sobie takie ciastko wielkości talerza, tak samo, jak dwa razy więcej tych opisów w tej książce). Brakowało jeszcze opisów pięknych, hiszpańskich widoków, szczególnie upalnej Andaluzji z pomarańczami i cytrynami zwieszającymi się z gałązek drzew czy choćby murów Grenady, świadectwa prawdziwego bogactwa, potęgi i wykwintu Maurów, co teraz jest już niezwykle trudno gdziekolwiek zauważyć. Jestem pewna, że Autor zrobiłby to doskonale, a dla mnie czytanie tego byłoby wielką przyjemnością. No ale cóż. Gdybanie sprawia, że mój nastrój staje się bardziej ponury niż zwykle. Trzeba przecież napisać o dialogach – cokolwiek naturalnych i dobrych, ale za to niezbyt pasujących do epoki z powodu śladowych tylko ilości stylizacji na choćby składnię czy słownictwo języka XV-wieku, przez co siłą rzeczy trochę nienaturalnego; nie mogę narzekać tylko na wtrącenia z języka hiszpańskiego, pojawiające się od czasu do czasu i nadające autentyczności chociaż narodowości bohaterów. Jak już pisałam wyżej, główną bohaterką i narratorką książki jest Izabela Kastylijska. Z jednej strony pomysł to ciekawy, niemal tak samo, jak pisanie właśnie o tej królowej, ale z drugiej to coś w rodzaju strzelania sobie w piętę i nie tylko dlatego, że Autor nie rozumiał podstawowej sprawy dotyczącej królowej i usprawiedliwiał ją na każdym kroku z tych mniej chwalebnych czynów (co, pozwolę sobie na stwierdzenie, że obecnie jest już nieważne) . Pisarz jest mężczyzną i chociaż prawdzie kobiecej wrażliwości mu nie brakuje, co widać przecież w opisach, to nie zrozumiał tych półcieni i delikatnych, niemal niezauważalnych zmian zachodzących we wnętrzu przedstawicielki płci pięknej, przez co sama postać królowej jest lekko sztuczna i dość przyciężka, szczególnie w końcowych partiach powieści. To bardziej odbicie, wpisanie cech z książek, które Autor przeczytał na jej temat, a nie ich ożywienie, przynajmniej tak mi się wydaje. Zresztą z każdą stroną powieściowa Izabela staje się coraz mniej wiarygodna, nie tylko w kwestiach emocji, ale rzeczy, które definiują ją – miłości do męża, dzieci i, co mnie najbardziej ubodło, jej słynnej pobożności, która tutaj jest nawet mniejsza od mojej, jakaś taka nienaturalna i blada. Właściwie to dobrze, że pisarz trochę źle zinterpretował fakty dotyczące edyktu i Inkwizycji – byłoby trudno uwierzyć, że osoba z taką płytką wiarą ustanawia tego typu edykty. Na początku było lepiej, czuć było więź łączącą Izabelę i owego nieszczęsnego Alfonsa, a także nić przyjaźni między nią a Beatriz. Wszystko rozlazło się w jakiś sposób po koronacji bohaterki na królową i małżeństwie z Ferdynandem, jakby sztuczność relacji tych dwojga sprawiło, że reszta powoli rozchodziła się, a starania pisarza jeszcze bardziej pogłębiały dysonanse. Mimo tego ciężko nie lubić bohaterki i nie wspierać ją w trudnych dla niej chwilach podziwiać silny kręgosłup moralny w czasie, gdy przebywała na dworze zepsutego i nieszczęśliwego Henryka, a także – o ile mamy odpowiednio wykształconą empatię – współczuć wtedy, kiedy była biedna i ścigana przez markiza de Villenę. Ale to chyba nie tyle przez kreację postaci, ile przez naturalne podobieństwo jej losów do tego, co znamy z codziennego życia; może przez to, że po przeczytaniu tej opowieści Izabela będzie dla nas bardziej znajomą, a może przyjaciółką, niż niedostępną, wyniosłą królową, odległą od czasów, w których żyjemy? Za to nie lubię jej męża, Ferdynanda. Nie lubię go jako postaci historycznej. Miał dwójkę bękartów i przed śmiercią żony przyrzekł jej, że nigdy się już nie ożeni. Zgadnijcie, co zrobił, gdy zamknęła oczy? Cóż, polityka, wiadomo, ale zawsze jakoś tak nieprzyjemnie. W każdym w razie w książce jest postacią dość rozmytą – niby ma jakieś wady, zalety, jest męski, zuchwały, uparty, kocha swoją żonę, ale, tak samo, jak w przypadku Izabeli, nie czuć tego wszystkiego, a rysy rozmywają się. Brak konkretów, jakiejś iskry życia, czegoś charakterystycznego, może trochę mojej antypatii, ale myślę, że napisałabym to samo, gdybym była jego fanką. Tak samo Beatriz. O ile na początku jest sympatyczną postacią, bardzo pozytywną i pełną życia (czyli tego, czego zabrakło Izabeli) stopniowo usuwa się w cień, by po jakimś czasie ulec rozmyciu, wchłonięciu przez tło, zapomnieniu. Inną sprawą jest również doskonale odmalowana sylwetka brata Izabeli, Alfonsa, szczególnie te fragmenty, w których się bał, ale – nad czym ubolewam – on musiał szybko umrzeć, czym zabił Autorowi jeden z najlepszych rzeczy w książce. Podobnie jest z Henrykiem, choć dla tego osobnika nie mam ani cienia współczucia, tak samo jak dla jego żony i jej dziecka, choć to postacie naprawdę dobrze namalowane – strach się bać szczególnie demonicznej, ale dzięki temu sugestywnej Joanny Portugalskiej, a nienawiść jej córki do Izabeli jest niemal namacalna. Różowo nie było już przy postaci biskupa Carilla, który na początku wydawał się osobą tajemniczą i przez to ciekawą, a potem zmienił się w kolejnego rozmytego bohatera, który z niewiadomych powodów stracił większość swoich ciekawych cech. Najgorzej jednak było z Izabelą Portugalską, matką głównej bohaterki, której niezwykle ciekawy wątek został w pewnym momencie definitywnie skończony i urwany, mimo że żyła jeszcze cztery lata po tym, jak Kolumb odkrył Amerykę. A było to niezwykle ciekawe, ponieważ po wygnaniu Izabela stopniowo popadała w szaleństwo, a – jakby było mało – pisarz obaczył ją morderstwem niejakiego granda de la Luny, faworyta jej męża. Bardzo zainteresowała mnie ta postać, świetnie nakreślona, byłam więc bardzo zawiedziona, gdy w pewnym momencie bohaterka zaczęła się zachowywać tak, jakby nie miała matki. Mniejsza z jej nieczułością, ale po prostu mi przykro, kiedy pisarz marnuje takie dobre szanse na udoskonalenie powieści. Szkoda, wielka szkoda. Kilku bohaterów takich jak Joanna, matka królowej czy jej brat Alfons ożywiłoby fabułę jeszcze bardziej i uczyniłoby ją jeszcze ciekawszą. Okładka jest dość minimalistyczna, jednak w pewien sposób wytworna i pasująca do treści książki. Na pierwszym planie mamy kobiecą, odwróconą postać o brązowych włosach we wspaniałej sukni z ładnie obszytymi bufami i żółtymi rękawami. Mimo że uważam zestawienie zielonego i żółtego za gryzące i niefortunne, a odsłonięte ramiona jak zwykle śmieszą mnie na okładkach powieści historycznych z sukniami z epok, szczególnie jeśli chodzi o królową, cała postać pasuje do delikatnego tła – beżowego zarysu gotyckiej świątyni, rozświetlonej jasnymi akcentami, co nadaje konstrukcji niespodziewanej, koronkowej lekkości. U dołu tło i suknia staje się coraz ciemniejsze, co wygląda dość osobliwie. Napisy są lekko wytłaczane, z wielkim nazwiskiem Autora w takiej samej czcionce, co na pozostałych książkach pisarza i ładnym tytule oraz nieco jaśniejszym podtytule, jak już mówiłam wcześniej, zupełnie niepotrzebnym (tym razem jednak tytuł angielski został przetłumaczony poprawnie, aczkolwiek jakoś nie pasuje do książki; być może to tylko moje IQ spadło do zera), a wszystko otoczone ładnym, ozdobnym szlaczkiem. Tytuł na grzbiecie został obwiedziony ładną ramką, a blurb otoczony jest czymś w rodzaju kawałka portalu ze średniowiecznej katedry, z zamkiem nad właściwym tekstem – całość jest w jasnych odcieniach beżu, co wygląda bardzo ładnie i estetycznie. Zresztą książka została wydrukowana na ładnym, przyjemnym w dotyku papierze, estetyczną czcionką i w dość niestandardowym dużym formacie, do którego na początku trudno jest się przyzwyczaić, a każdy rozdział rozpoczyna maleńka korona – sympatyczny dodatek, dzięki czemu wydanie nie jest monotonne. Na pierwszych stronach znajdziemy nieskomplikowane drzewo genealogiczne dynastii Trastámara obejmujące najważniejszych członków wraz z datami urodzin i śmierci – nie polecam jednak zaglądania tam podczas czytania książki, chyba że przy końcu, bo zawiera dużo informacji – a także ogólnikową mapkę historyczną (po polsku, Bogu dzięki!) na której zaznaczono najważniejsze krainy historyczne Hiszpanii i miasta, które zostały wspomniane w powieści. Dzięki temu wszystkiemu powieść nawet trzyma się z prawdziwą przyjemnością, a jeśli spotkałabym ją w księgarni lub w bibliotece, z pewnością zauważyłabym ją na półce i wzięła do swoich łapek. Izabela Kastylijska była człowiekiem. Nieprzeciętnym, ale jednak tylko człowiekiem. Popełniała błędy jak każdy z nas i nie sposób jej nie krytykować, jednak trudno też nie chwalić. Oprócz niechlubnego edyktu i Oficjum zrobiła dla swojego kraju i świata wiele dobrego – dzięki niej Kolumb odkrył Amerykę dla Europy (oczywiście nie mam na myśli okrutnego postępowania pierwszych zdobywców – wiadomo, że z najlepszych rzeczy ludzie potrafią stworzyć coś złego lub to zupełnie zniszczyć), a dla Hiszpanów jest tym, kim dla Włochów Garibaldi, dla Niemców Bismarck, a dla Polaków Piłsudski. To ona przecież, razem ze swoim pożal się Boże mężem, zjednoczyła Kastylię i Aragonię, w pewien pośredni sposób podbiła Grenadę, odzyskując cały Półwysep Iberyjski. Czasami także się myliła, a jej życie prywatne nie wyglądało jak bajkowy romans, raczej było wiele gorsze niż niejeden los człowieka przeciętnego. Może wydawać się to niektórym osobom bardzo dziwne, bo ciężko jest uświadomić sobie, za datami, nazwami miejsc bitew i suchymi faktami kryją się prawdziwi ludzie – czasami lepsi, czasami gorsi, tacy jak my. Jednak dopiero czytając o nich, zaczynamy dostrzegać, jak bardzo są nam bliscy, chociaż wydają się tacy dalecy przez setki dzielących nas lat. Nasze problemy, nasze starania i nasze nadzieje są zawsze takie same – czy jest się hiszpańską królową, dzięki której pewnego dnia Kolumb zawinął na wyspę San Salvador, czy nic nieznaczącą blogerką. Pod aksamitami i pod jenasami jesteśmy tym samym – ludźmi. Moja ocena: 6/10 recenzja pochodzi z mojego bloga: http://zakurzone-stronice.blogspot.com/2015/08/krolowa-to-tylko-czowiek-recenzja.html
Link do opinii
Avatar użytkownika - Kominek
Kominek
Przeczytane:2015-04-12, Ocena: 6, Przeczytałem, Książka tygodnia, Mam,
Jakąż wyjątkową przyjemność dało mi spotkanie z tą zaskakującą pod każdym względem powieścią. Z wielkim namaszczeniem odkrywałem każdy kolejny rozdział i każdą stronę tej książki. ,,Przysięga królowej" zamyka się w istocie dzieła doskonałego, któremu bez cienia wątpliwości jestem gotów wystawić najwyższą ocenę. Nie przypuszczałem również, że hiszpańska królowa miała tak niezwykłe dokonania, które dzięki determinacji i sile woli doprowadziły do zjednoczenia Hiszpanii, a także zbudowania jej wielkiej potęgi. Choć musiało upłynąć wiele lat pełnych wojen, biedy, maksymalnych wyrzeczeń, aby można było cieszyć się pełnią triumfu. Nie należy zapominać również o tym, że było to państwo rządzone przez dwóch równych sobie władców - Izabelę Kastylijską i Ferdynanda Aragońskiego. Historia piękna, niezwykła, ale też brutalna. Motto władców Hiszpanii mówiło o tym, że jest jeden naród, jedna wiara i jedna Hiszpania, a to sprawiło, że Święta Inkwizycja rozrosła się do niewyobrażalnych rozmiarów w morzu ognia nawracając wszystkich, którzy zbłądzili z drogi Pana. Wielką siłą tej książki jest narracja prowadzona w pierwszej osobie. Opowieść Izabeli Kastylijskiej o niej samej i o jej rodzinie, z perspektywy lat młodzieńczych, gdy bratobójcze walki doszczętnie zrujnowały państwo i lata sukcesji tronowej, aby temu państwu, którego dobro Izabela Kastylijska ceniła ponad wszystko, przywrócić należną mu świetność i poważanie w Europie. Opowieść kobiety, która nie tylko, jako królowa siedzi dumnie na swoim tronie, ale ma też troski i zmartwienia dotyczące spraw związanych z rodziną, dba o odpowiednie wykształcenie swoich dzieci, otacza miłością swojego męża, swojego króla. Nic tutaj nie jest pozostawione przypadkowi. Ufność w Bogu potrafi uporać się z każdym problemem, choć nie każdą wygrywa się bitwę zanim nastanie pokój. C.W. Gortner z należytą starannością prowadzi nas w tej urzekającej opowieści dotykając ważnych i istotnych wydarzeń w życiu kobiety, w życiu królowej i jej państwa. Bo to ona niesie oświatę swoim poddanym, umożliwia kształcenie kobiet, rozwija uniwersytety, wreszcie wyprawia Kolumba za morze. Słowo, którym prowadzi nas autor ma przedziwną moc i wyjątkową siłę. ,,Przysięga królowej" to dzieło wybitne, powieść doskonała, historia, która urzeka i sprawia, że delektujemy się nią nie śpiesząc się w lekturze. Nie wstydząc się doznań i wzruszeń. Tutaj odległą historię w podróży w wiek XV chłonie się całym sobą, tutaj wszystko jest doskonałe i naturalne, jakby nie była to odległa przeszłość, tylko otaczająca nas współczesność. http://koominek.blogspot.com - dwadzieścia siedem tematycznych szufladek i zapewne na nich się nie skończy, zapraszam w odwiedziny do bloga, aby klimat Kominka oczarował Cię bez reszty...
Link do opinii
Avatar użytkownika - Pilar
Pilar
Przeczytane:2015-02-25, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2015, Mam,
Kolejna z książek historycznych, która zawladneła mna na całe godziny. Jej autor niezwykle ciekawie relacjonuje przebieg zdarzeń Tu nie ma miejsca na nudę.
Link do opinii
Avatar użytkownika - alison2
alison2
Przeczytane:2014-11-23, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2014,

Christopher W. Gortner to pisarz, którego raczej nie trzeba przedstawiać miłośnikom powieści historycznych. Swoją najnowszą książkę pisarz poświęcił jednej z najbardziej barwnych ale i kontowersyjnych władczyń, jakie kiedykolwiek pojawiły się na kartach historii.  „Przysięga królowej. Historia Izabeli Kastylijskiej” to opowieść o kobiecie, która miała wieść żywot niepozornej, mało znaczącej damy na królewskim dworze. Szereg zbiegów okoliczności sprawił jednak, że mając zaledwie siedemnaście lat, Izabela staje się dziedziczką tronu Kastylii. Dosłownie z dnia na dzień musi nauczyć się umiejętnego lawirowania pomiędzy dworskimi intrygami i robić wszystko, co tylko w jej mocy, by zachować koronę. Jakby tego było mało, Izabela pragnie za wszelką cenę poślubić wybranka swojego serca. Czy zdoła pokonać wszystkie przeciwności losu i zdoła utrzymać swoją pozycję?  Miłośnicy historii bez trudu odpowiedzą na powyżej postawione pytanie. Izabela Kastylijska jest w końcu jedną z najbardziej barwnych kobiet, zajmujących tak wysokie stanowisko. Historia zapamiętała ją jako władczynię, która doprowadziła do zjednoczenia Hiszpanii i wielką wizjonerkę, dzięku której Krzysztof Kolumb zdołał dotrzeć do wybrzeży Ameryki. Z drugiej strony, to właśnie za jej panowania w Hiszpanii odrodziła się inkwyzycja, która w dramatyczny sposób zmieniła losy mieszkających tam Żydów. Trudno również nie wspomnieć o negatywnych skutkach wypraw wcześniej wspomnianego Kolumba. Nie sposób określić Izabeli Kastylijskiej jako władczyni jednoznacznie pozytywnej lub negatywnej, powieść Christophera Gortnera może jednak stanowić doskonały punkt wyjścia do rozmyślań na jej temat.  "Przysięga królowej" to powieść bardzo zajmująca. Christopher Gortner po raz kolejny potwierdził swój talent, zręcznie malując obraz kobiety o niezwykle złożonej osobowości. Izabela jak mało kto potrafiła dostrzec korzyści wynikające z edukowania swoich poddanych, była otwarta na śmiałe i dalekosiężne projekty, nawet jeśli jej otoczenie uznawało je za naiwne i niemożliwe do zrealizowania. Choć na dobrą sprawę nikt nie wróżył jej zajęcia ważnego stanowiska i nie przygotowywał do ogrywania istotnej roli na dworze, bardzo szybko udowodniła, że posiada duże zdolności dyplomatyczne ale i nie boi się odważnych posunięć. Z drugiej strony to postać wyjątkowo krótkowzroczna, jeżeli chodzi o kwestie religijne. Jej pobożność, jeśli nie fanatyzm, doprowadziły do licznych represji wobec Żydów. Fakt, że ludzie Ci zawsze solidarnie ją wspierali, również finansowo, okazał się być niczym wobec ewentualnego gniewu bożego. O ile w kwestiach religijnych Izabela nie tolerowała żadnych kompromisów, o tyle w innych dziedzinach wykazywała się dużą postępowością. Pomimo ogólnie przyjętych zasad sama zdecydowała, kto zostanie jej mężem, a jakiś czas później, kierując się dobrem swojego państwa, bez konsultacji ze swoim wybrankiem, obejęła tron jako król, a nie królowa. Jej decyzje, choć kontrowersyjne, doprowadziły do zamierzonego celu – stworzenia państwa silnego i nowoczesnego, z którym trzeba się liczyć.  Gortner próbuje ukazać sylwetkę Izabeli możliwie obiektywnie. Pokazuje zarówno jej pozytywne, jak i negatywne cechy, niczego nie próbuje przemilczeć lub tłumaczyć, choć w przypadku jednej istotnej kwestii pojawia się sugestia, że Izabela mogła ulegać naciskom, jeśli nie otoczenia, to własnego męża. Jak było naprawdę, wie tylko ona sama, niemniej lektura powieści jest nie tylko bardzo zajmująca ale i w dużym stopniu zgodna z historycznymi faktami.  Przyznaję, że tym razem dużo czasu zabrało mi wczucie się w trudną rolę Izabeli. Nie jestem jednak pewna czy mogę to uznać za drobny minus powieści, czy też po prostu wynika to ze złożoności jej osobowości. Jedno jest pewne, "Przysięga królowej" to kolejna godna uwagi powieść w dorobku pisarza, którą z czystym sumieniem mogę polecić wszystkim miłośnikom gatunku.

Link do opinii
Avatar użytkownika - kalola
kalola
Przeczytane:2014-07-18, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2014, Mam,
,,Przysięga królowej", to bardzo plastyczna historia Izabeli Kastalijskiej władczyni urodzonej do tego aby zjednoczyć Hiszpanię i rządzić nią wraz z Ferdynandem Aragońskim , którego życiowym celem stało się przywrócenie w Hiszpanii religii chrześcijańskiej i utrzymanie spójności terytorialnej Aragonii i Kastylii. Życie Izabeli Kastalijskiej naznaczone było krwią jej rodaków; wieloletnią wojną religijną, wprowadzaniem świętej inkwizycji oraz wieloma wojnami domowymi które wyniszczyły gospodarkę. Pnowanie Izabeli pomimo tragicznej historii dało początek nowej ery dla Hiszpanii bowiem dzięki jej dalekowzroczności i hojności swój początek miały wielkie odkrycia takie jak wyprawy Krzysztofa Kolumba i odkrycie nowego świata, rozkwit nauki, wypędzenie Maurów oraz podbój Grenady oraz koligacje dynastyczne z Tudorami oraz Habsburgami ; przyczyniając się tym samym do tragicznego losu swoich córek Joanny , Małgorzaty oraz Katarzyny. To moja kolejna przygoda z C. W. Gortner , do której za jakiś czas wrócę bowiem historie odtworzone przez tego autora mają w sobie magię rządzenie czasem i wyobraźnią.
Link do opinii
Avatar użytkownika - majkanew
majkanew
Przeczytane:2014-06-15, Ocena: 5, Przeczytałam,

Dobrze napisana powieść historyczna to gwarancja sukcesu na rynku wydawniczym. Czytelnicy chętnie sięgają po książki, które w ciekawy sposób opowiadają o epokowych wydarzeniach, a przede wszystkim o postaciach, które zmieniały bieg historii, czy wręcz ją tworzyły. Biografie władców to z reguły lektura niezwykle zajmująca. Obok wielkiej polityki, intryg na królewskich dworach, spisków, walk o tron i tradycji rodowej zawsze istnieje człowiek ze swoimi najbardziej ludzkimi emocjami i cechami. W powieściach historycznych wyraźnie widać dwoistość ludzkiej natury, a czytelnik z zapartym tchem śledzi nie tylko karty historii, lecz (może przede wszystkim?) karty życia. C. W. Gortner wskrzesił na stronach swojej powieści kolejną z wielkich królowych, Izabelę Kastylijską. Od urodzenia żyła w cieniu, nikt nie spodziewał się, że kiedykolwiek przyjdzie się z nią liczyć najpotężniejszym. Jako kilkunastoletnia dziewczynka została wciągnięta w wir politycznych gierek, których skutkiem miało być wyeliminowanie jej oraz brata, Alfonsa, z prawa do sukcesji hiszpańskiego tronu. Początkowo dość nieświadomie i za sprawą fortunnie układających się splotów wydarzeń oraz błędów taktycznych jej przeciwników doprowadziła do umocnienia swojej pozycji w niektórych kręgach. Zyskiwała poparcie nie tylko jako przeciwniczka króla Henryka, ale również jako gorliwa katoliczka, jako kobieta dostrzegająca problemy poddanych, otwarta, życzliwa i sprawiedliwa. Dokonała niemożliwego – sama zaaranżowała swoje małżeństwo, a wspólnemu panowaniu z Ferdynandem Aragońskim przyświecało motto: „Tanto monta, monta tanto” (wszystko takie samo), wieńczące ten partnerski układ. Jednak sylwetka Izabeli Katolickiej nie byłaby tak fascynująca, gdyby nie kontrowersje, które władczyni wzbudza aż do dziś. Jej fanatyczna wręcz wiara doprowadziła do utworzenia Świętego Oficjum, które w założeniu miało walczyć z heretykami, nawracając ich. Praktyka pokazała, że Inkwizycja to twór iście diabelski. Należy też pamiętać, że gdyby nie kredyt zaufania Izabeli, Kolumb nie ruszyłby w podróż swojego życia. Gortner, dzięki historycznemu zamiłowaniu, studiom oraz ciężkiej pracy (zbieranie materiałów, docieranie do źródeł, wyjazdy, zwiedzanie) daje nam jeden z bardzo prawdopodobnych scenariuszy życia kastylijskiej królowej. Do wiedzy historycznej dopasował emocje i zachowania kobiety prawdziwej, żywej. Nie stworzył kolejnego portretu, który kurzy się w muzeum. Izabela z „Przysięgi Królowej” to postać z krwi i kości. Tak samo jak ja czy ty boi się, cieszy i marzy. Również troszczy się o bliskich, snuje plany, ale i potrafi być zawzięta i nieugięta. Jej ambicja, miłość do Boga i ojczyzny często przesłaniają jej cały świat, co prowadzi do osobistych dramatów, ona jednak zawsze wychodzi z nich z podniesionym czołem, jak na prawdziwą królową przystało. Powieści Gortnera się pochłania. To autor, który sprawia, że podczas lektury wierzymy w każde słowo. Dialogi postaci traktujemy jako nie te zmyślone, prawdopodobne, ale jak zapis podsłuchanej przez pisarza rozmowy. Podobnie z postaciami i zdarzeniami. Dopiero w posłowiu autor tłumaczy, co jest prawdą, a co sam dołożył i tym samym zmusza nas do spędzania długich godzin w bibliotekach w poszukiwaniu kolejnych źródeł, swoim dziełem zachęca do pogłębienia wiedzy, konfrontowania swojego przekazu z innymi. I między innymi to świadczy o jego mistrzostwie w tym gatunku. Czytelnik Gortnera nie zadowoli się jedną powieścią. Od razu zacznie się rozglądać za kolejnymi. „Przysięgę…” czyta się z wielką przyjemnością, a pół tysiąca stron przemyka niepostrzeżenie. Pisarz tak świetnie odmalował swoją bohaterkę, że prawdopodobnie na końcową ocenę jego dzieła przez odbiorców największy wpływ będzie miała nie książka jako twór sam w sobie, lecz sylwetka Izabeli oraz sprzeczne emocje, jakie budzi.

Link do opinii
Avatar użytkownika - nureczka
nureczka
Przeczytane:2014-04-27, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2014,
Przysięga królowej, to nie pierwsza rzecz Christophera W. Gortnera, którą dane mi było przeczytać. Trochę szkoda, że porządek powstawania kolejnych książek nie pokrywa się z chronologią wydarzeń. Przy moim, dość pobieżnym rozeznaniu w historii Hiszpanii, sprowadzającym się do znajomości jedynie najważniejszych faktów odwrócenie kolejności zdarzeń nieco zaburzyło mi odbiór powieści. (To smutne, ale obawiam się, że nie tylko ja mam ten problem). Najpierw poznałam losy Joanny Szalonej, a dopiero potem jej matki - Izabeli Kastylijskiej. O władczyni tej słyszał każdy. Gdy pada jej imię pierwszym skojarzeniem jest Krzysztof Kolumb (i zastawione klejnoty), drugim - rekonkwista, trzecim - powołanie inkwizycji i Torquemada. Po chwili może jeszcze przypomnimy sobie wygnanie Żydów z Hiszpanii. Pamiętamy Izabelę jako potężną władczynię, wytrawnego polityka i wojowniczkę, niewiele natomiast wiemy o jej niełatwej, pełnej niebezpieczeństw drodze na tron. Znaczna część ,,Przysięgi królowej" skupia się na tym właśnie, mniej znanym okresie życia Izabeli. Taki dobór materiału to niewątpliwe duża zaleta powieści, po którą - muszę to przyznać - sięgałam z mieszanymi uczuciami, gdyż mój stosunek do twórczości Gortnera jest, delikatnie rzecz ujmując, ambiwalentny. Za co lubię Gortnera? Po pierwsze, za to, że otworzył przede mną świat Hiszpanii XV i XVI wieku. Świat barwny, pasjonujący, budzący na przemian przerażenie i fascynację. Po drugie, za bogate tło obyczajowe. Autorowi świetnie udaje się niełatwa sztuka drobiazgowej prezentacji epoki, przy jednoczesnym zachowaniu wartkiej akcji. Za co nie lubię Gorntera? Przede wszystkim za jego dość luźny stosunek do historii. Pisarz przedkłada atrakcyjność fabuły nad prawdę historyczną. I nie chodzi o swobodną interpretację faktów (to można byłoby wybaczyć), ale o przesuwanie wydarzeń historycznych o kilka lat tak, by lepiej pasowały do akcji, czy wręcz dopisywanie fikcyjnych epizodów, o których wiemy, że na pewno nie miały miejsca. Ponadto drażni mnie to, że Gortner usiłuje przypisywać postaciom historycznym mentalność ludzi XXI wieku. Rozumiem, że zabieg ten ma na celu stworzenie bohaterów sympatycznych, z którymi czytelnik mógłby się identyfikować, ale w moim odczuciu jest to posunięcie nietrafione. Tolerancja religijna, poprawność polityczna i inne wartości (z którymi wielu współczesnych ma problem) nie pasują do tamtej epoki. A próba narzucenia na siłę bohaterom "słusznych poglądów" odbiera im autentyczność. Wszystkie plusy i minusy, znane z poprzednich książek Gortnera, objawiły się w całej krasie także w ,,Przysiędze królowej". Opinia pochodzi z bloga: http://polekturze.blogspot.com
Link do opinii
Avatar użytkownika - iwona-w
iwona-w
Przeczytane:2017-07-18, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2017,
Świetna powieść historyczna. Pisana z perspektywy samej królowej ("+" dla autora). Niekonwencjonalne pomysły, rozwiązania a jednocześnie dbałość o zachowanie tradycji i podporządkowanie woli Boga. Izabela pokazana w okresie dzieciństwa, młodości i dorosłości. Wszystko osadzone w realiach historycznych.
Link do opinii
Avatar użytkownika - agata269
agata269
Przeczytane:2016-08-15, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki - 2016, Mam,
Avatar użytkownika - edytka222
edytka222
Przeczytane:2015-03-12, Ocena: 5, Przeczytałam,
Avatar użytkownika - migotynka
migotynka
Przeczytane:2015-01-09, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,
Inne książki autora
Maria Fiodorowna. Pamiętnik carycy
C.W. Gortner0
Okładka ksiązki - Maria Fiodorowna. Pamiętnik carycy

Od świetności do upadku   Matka ostatniego cara Rosji, Maria Fiodorowna, powszechnie szanowana i światła władczyni była świadkiem wydarzeń, które wstrząsnęły...

Spisek Tudorów
C.W. Gortner0
Okładka ksiązki - Spisek Tudorów

Jest rok 1553. Na angielskim tronie zasiada Maria Tudor, później znana jako Krwawa Maria. Królowa bezwzględnymi metodami próbuje przywrócić w Anglii katolicyzm...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy