Prowincja pełna szeptów


Tom 6 cyklu Prowincja
Ocena: 4.73 (11 głosów)

"Prowincja pełna szeptów" Katarzyny Enerlich miała być ostatnim tytułem sagi - nie zgodzili się na to Czytelnicy, a i sami bohaterowie zdecydowanie odmówili odejścia w niebyt. Oto więc po prostu kontynuacja bestsellerowej serii.

Wiadomość z Syberii spada na Ludmiłę jak przysłowiowy grom z jasnego nieba. Czy kobieta znajdzie siły, by wrócić do normalnego życia? Przecież tak wielu ludzi jej potrzebuje.

W książce spotkamy prawdziwe szeptuchy, które zamieszkują rubieże naszego świata. Mazury, Podlasie czy daleka Syberia - w tych i innych miejscach zawsze żyły tajemnicze kobiety, które swoimi szeptami pomagały innym stawać się lepszymi i szczęśliwszymi. Czy to one pomogą Ludmile przetrwać trudne chwile? A może raczej miłość do córki i wsparcie najbliższych przyjaciół? Czy ma w tym jakiś udział pewien rzadki syberyjski kamień czaroit?

Ludmiła, odnajdując smak życia, otwiera się na różne nietypowe smaki kulinarne. W książce znajdziemy dużo przepisów na niezwykłe potrawy ze zwykłych, choć często zapomnianych produktów, które można wyhodować w ogródku, albo wręcz na balkonie czy parapecie.

W serii ukazały się już: "Prowincja pełna marzeń", "Prowincja pełna gwiazd", "Prowincja pełna słońca", "Prowincja pełna smaków", "Prowincja pełna czarów".

Informacje dodatkowe o Prowincja pełna szeptów:

Wydawnictwo: MG
Data wydania: 2014-06-18
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 978-83-7779-193-6
Liczba stron: 272
Język oryginału: polski
Ilustracje:Maciej Sadowski/ Kamila Pańta-Dawid/Ewelina Kopyczyńska/ Katarzyna Enerlich

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Prowincja pełna szeptów

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Prowincja pełna szeptów - opinie o książce

Avatar użytkownika -

Przeczytane:2017-08-29,
Katarzyna Enerlich nie popada w schemat. Najgorsze, co przydarza się wielotomowym sagom, to właśnie wykorzystywanie tych samych rozwiązań zanudzających odbiornika. Całe szczęście w życiu Ludmiły dzieje się wiele, autorka pomimo idyllicznej, spokojnej atmosfery nie boi się wprowadzać tragedii czy grozy. Powieść obyczajowa w wielu miejscach flirtuje z innymi gatunkami, nie popadając jednak w śmieszność, bowiem autorka dobrze radzi sobie z każdym gatunkiem literackim. Prócz tego, że się dużo dzieje, poznajemy też nowych bohaterów. Ci epizodyczni nie są jakoś szczególnie dopracowani (a czegóż by innego spodziewać się po postaci użytej tylko do wprowadzenia nowego rozwiązania fabularnego), czego nie można powiedzieć o bohaterach drugoplanowych. Bronisława to postać osnuta tajemnicą, ale im bardziej się ją poznaje, tym ciekawsza się wydaje. Przyznam, że brakowało mi takiej postaci w świecie Ludmiły – teraz jest jeszcze więcej miejsca na magię prowincji. Więcej: http://recenzjeoptymisty.blogspot.com/2017/08/mocno-inspirujaca-prowincja-pena.html
Link do opinii
Avatar użytkownika - korcia
korcia
Przeczytane:2014-09-20, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2014, Mam,
Książkę czytało mi się dobrze, polubiłam Ludmiłę, jej rodzinę i znajomych. "Prowincja pełna szeptów" to wartościowa lektura, pełna życiowej mądrości, ale też i tej ludowej, która często jest obecnie zapominana. Powieść poruszyła mnie, skłoniła do chwili zadumy, a jej zakończenie zachęca do sięgnięcia po kolejne części. "Prowincja pełna szeptów" to dobrze napisana książka. Język jest przystępny, wzbogacony czasami troszkę dziwnymi słówkami, których nie znajdziecie w Słowniku Języka Polskiego, ale które dodają tej książce pewnego luzu, osobistego charakteru i oczywiście humoru. Autorka wplotła w fabułę prawdziwe listy swoich czytelników, dzięki czemu mogą się oni czuć po części współtwórcami tej książki. Widać, że dają oni pani Kasi energię do tworzenia kolejnych powieści.
Link do opinii
Avatar użytkownika - awiola
awiola
Przeczytane:2014-12-12, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,
"Najważniejsza w życiu jest prostota. W niej tkwi całe sedno. W prostocie znajdziemy i radość życia, i radość jedzenia". Przy rozpoczęciu czytania każdego, kolejnego tomu cyklu o polskiej prowincji autorstwa Katarzyny Enerlich, staram się wcześniej odkryć, co tym razem będzie motywem przewodnim dalszych losów Ludmiły. Jasną wskazówką jest zawsze dla mnie drugi człon tytułu, gdyż każda, kolejna część to prowincja pełna czegoś... Tym razem, pełna szeptów i wiecie co? Nie udało mi się przejrzeć zamysłu autorki. Nie spodziewałam się bowiem, że jej najnowsze dzieło dotyczyć będzie w dużej mierze szeptuch. Katarzyna Enerlich to polska pisarka i poetka, urodzona w Mrągowie na Mazurach. Autorka w swoim życiu imała się wielu zawodów: dziennikarza, pracownika informacji turystycznej i promocji miasta, czy opiekunki osób starszych. Zadebiutowała bardzo wcześnie, już w wieku 12 lat napisała artykuł o Mrągowie do czasopisma młodzieżowego. Cykl książek o polskiej prowincji zapoczątkowany w 2009 r. zapewnił autorce rzesze czytelników w całym kraju. Wiadomość o tragicznej śmierci świeżo poślubionego męża Wojtka, burzy wreszcie poukładane życie Ludmiły. Bohaterka przytłoczona wielkim ciężarem, nie potrafi zająć się swoją kilkuletnią córeczką Zosią, a do tego popada w pogrążającą ją depresję. Z tego dna rozpaczy bardzo powoli wyciągają ją prawdziwi przyjaciele, którzy gotowi są zrobić wszystko, by Ludmiła wróciła do normalnego życia i swojej pasji, czyli pisania. Bohaterka, nie spodziewa się jednak, że oprócz uzdrawiającej mocy przyjaźni, otrzyma także pośmiertny prezent od Wojtka. Prezent, który skieruje życie wdowy na zupełnie nowe tory. Szósta już odsłona cyklu o prowincji autorstwa Katarzyny Enerlich została utrzymana w podobnym klimacie, jak poprzednie części, jednak w tym tomie czytelnicy wraz z główną bohaterką zostają wystawieni na wielką próbę, przeżywając straszną tragedię. Autorka w poprzedniej części, szokującym zakończeniem przygotowała swoich czytelników na dość przygnębiający klimat kolejnego tomu. Nie byłam więc zaskoczona, że niemalże od razu wrzucono mnie w wir depresji i wielkiego smutku Ludmiły. Szczęśliwie, autorka nie przedłużała sztucznie beznadziejnego stanu głównej bohaterki, pokazując siłę prawdziwej przyjaźni. Kolejna część cyklu o prowincji to bowiem świadectwo bezcennej wartości ludzkiej życzliwości i przyjaźni. To niewątpliwie także historia o godzeniu się z nieuniknionym, o budowaniu swojego życia od nowa, i wreszcie historia o przechodzeniu tak trudnego okresu jakim jest żałoba - nie na zewnątrz, lecz w środku naszej duszy. Pomimo, początkowego dość smutnego wydźwięku, z każda kolejną stroną, z każdym strumieniem słońca jaki przeciskał się w końcu do duszy Ludmiły - książka stawała się w swojej wymowie optymistyczna, pokazując, że po takiej tragedii, która zmienia wszystko - można jeszcze odnaleźć cel i sens życia. W trakcie lektury dopingowałam Ludmile w jej powrocie do znanego nam z poprzednich części, życia. I na szczęście moja ukochana bohaterka wróciła, by stawić czoła przeciwnościom losu. "Prowincja pełna szeptów" to także, oprócz początkowego wątku niemożności pogodzenia się z odejściem bliskiej nam osoby, wzorem poprzednich tomów - umiłowanie życia na prowincji, pochwała prostoty i rekomendowanie wszystkiego, co pochodzi prosto z natury i nie zostało jeszcze skażone przez człowieka. W tej, uwielbianej przeze mnie płaszczyźnie po raz kolejny nie spotkało mnie rozczarowanie, gdyż autorka swoim niezwykle gawędziarskim stylem wplotła w fabułę powieści mnóstwo oryginalnych przepisów na potrawy, o jakich nigdy bym nie pomyślała. Po raz kolejny mój egzemplarz książki został zmaltretowany zaznaczaniem w nim - poprzez karteczki samoprzylepne - ciekawych porad kulinarnych (dziękuję za poradę dotyczącą naparu z jaskółczego ziela). Podczas lektury znowu czułam smak i zapach mnóstwa ziół oraz owoców natury, które możemy sami wyhodować i zrobić z nich niespotykane na co dzień dania. Katarzyna Enerlich, po raz kolejny pokazała mi, że zwykłe, proste życie może być wielką inspiracją. W dalszych losach Ludmiły, nie zabrakło również wielu fragmentów opisujących zwyczaje, legendy i wierzenia mieszkańców mazurskiej ziemi. Proporcja w ich ukazaniu została zachowana, dlatego też z zaciekawieniem przestawiałam się z myśli o prostej kuchni do refleksji na temat wspaniałej historii i kultury Mazur. W tym tomie motywem przewodnim były szeptuchy, czyli kobiety znachorki, które potrafiły i nadal potrafią przy pomocy zaklęć oraz ziół pomóc ludziom. Autorka uświadomiła mi, że takie barwne postacie można nadal spotkać i z pewnością jest to niecodzienne doznanie. Do tego wszystkiego Katarzyna Enerlich dodała ciekawe listy swoich czytelników, które urozmaicają lekturę i wpływają na niezwykły klimat książki. Zakończenie szóstej części cyklu jednoznacznie wskazuje, że kolejny tom musi się pojawić. Autorka, jak zawsze zostawiła mnie z wielką ciekawością, cóż też Ludmile przyniesie w kolejnej książce nieokiełznany los. Podobnież tytuł siódmej części to "Prowincja pełna snów". A ja oczywiście polecam Wam cały cykl i każdą część z osobna, gdyż pomimo widocznej ciągłości fabularnej, poszczególne tomy można czytać odrębnie. Dla mnie każda, kolejna powieść Katarzyny Enerlich jest swoistą inspiracją do zmian. To chyba najlepsza rekomendacja.
Link do opinii
Avatar użytkownika - jenny777
jenny777
Przeczytane:2014-08-18, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2014, literatura polska, Mam,
Dom daleko od wielkomiejskiego szumu. Własny ogródek. Parzenie ziół. Chęć tworzenia czegoś własnego. Ćwiczenia relaksacyjne. Powrót do natury. Ilu z Was marzyło, by choć na chwilę znaleźć się w takim świecie? By oderwać się od szumu, codziennej rutyny, stresów i wrzawy panującej wokół? Prowincja pełna szeptów niech będzie dokładnie taką odskocznią. Lub też zachętą. Katarzyna Enerlich w swojej nowej powieści próbuje przekazać miłość do Mazur. Stworzyła sielską opowieść - jedną wielką pochwałę dla prowincjonalności i naturalnego życia. Zapachy i smaki wypływają ze stron powieści. Całość jest niezwykle klimatyczna, ale jednocześnie mocno nieśpieszna. Autorka stawia na pozytywną stronę życia. Odkrywanie nie tylko samego siebie, ale także darów natury.Książka przepełniona jest smakami i zapachami. Zawiera wiele przepisów i porad. Autorka przeplata rzeczywistość z fikcją literacką. Tworzy zupełnie inny, nowy - właściwy tylko sobie - styl. W akcję powieści potrafi wplątać listy, które otrzymała od fanów jej wcześniejszych powieści. Dlatego całość czyta się po trochu jak powieść, ale także jako pamiętnik czy blog. Tempo tej niezwykłej powieści jest zróżnicowane. Czasami dzieje się dużo, książkę czyta się z zapartym tchem, a czasami... przez wiele stron nie dzieje się absolutnie nic. Autorka pisze o bohaterce, która próbuje wrócić do pisania powieści. Czyta swoje maile, szuka inspiracji. Grunt to się nie zrazić, bo "Prowincja..." jako całość jest dość interesująca.
Link do opinii
Avatar użytkownika - kasiulek17
kasiulek17
Przeczytane:2014-09-06, Ocena: 5, Przeczytałam, Czytam regularnie w 2014 roku, Mam,
Ludzie mają czasem ten rodzaj energii, która sprawia, że od razu czujemy do nich zaufanie albo zwykła radość ze spotkania. Sprawiają wrażenie dobrych znajomych, choć nawet nie znamy tembru ich głosu. Dopiero potem odkrywamy ich, ale i tak to odkrywanie jest już drugorzędne. (str. 124) W trakcie lektury Prowincji pełnej szeptów, zastanawiałam się, dlaczego ja tak dobitnie omijałam twórczość Katarzyny Enerlich? Dlaczego jej twórczość do mnie nie przemawiała, na tyle nawet, że nie spróbowałam zagłębić się w którąkolwiek z książek. Do tej pory nie znam odpowiedzi na to pytanie. Tłumaczę to sobie tym, że po prostu musiałam dorosnąć do twórczości autorki. Na Ludmiłę spada tragiczna wiadomość, jej świeżo poślubiony mąż Wojtek w trakcie powrotu do domu z Syberii, ginie w katastrofie lotniczej. Jej świat się załamuje, wszystkie wspólne plany nie mają już sensu. Ludka nie dopuszcza do siebie tej tragicznej wiadomości, wypiera ją. Dopada ją depresja, jej córeczką Zosią coraz częściej zajmuje się jej były mąż Martin. Ma przyjaciół, którzy za wszelką cenę próbują jej pomóc. Jednak cierpi również Janusz, ojciec Wojtka, którego Ludmiła postanawia zaprosić do siebie. Pewnego dnia w jej domu zjawia się mężczyzna, który informuje ją, że ma zlecenie do wykonania na jej posiadłości. Okazuje się, że Wojtek pragnął zrobić niespodziankę Ludce, wybudować jej podjazd. Czy Ludmiła zgodzi się na zobowiązanie zza grobu? Czy uda się jej wyjść z marazmu? Prowincja pełna szeptów to już szóste spotkanie z bohaterami serii. Jak to u mnie często bywa serie rozpoczynam od połowy, lub nawet od końca. Nie powiem, obawiałam się, że nie odnajdę się w lekturze rozpoczynając lekturę od końca. Na szczęście (tak mi się z resztą wydaje) można części serii czytać oddzielnie bez zachowania kolejności, gdyż każda z nich to odrębne etapy życia, a jedynie bohaterzy są ci sami. Wiele razy autorka w krótkich słowach powracała do wydarzeń z poprzednich serii, pozwoliło to mi na lepsze zagłębienie się w lekturę, a przede wszystkim nie zagubienie się w niej. Język, którym operuje autorka jest plastyczny i zrozumiały. Akcja wtedy, gdy trzeba jest wartka, a gdy należy się zatrzymać i przemyśleć pewne sprawy, ona również zwalnia. Zazwyczaj nie podoba mi się taki zabieg modulowania fabułą, jednak w tym wypadku bardzo mi się spodobał, a lektura dostarczyła wiele niezapomnianych emocji. Prowincja pełna szeptów to historia kobiety, której wali się świat w ciągu zaledwie kilku godzin. Traci ukochanego mężczyznę, nie potrafi sobie poradzić z zastaną rzeczywistością. Zamyka się przed otaczającym ją światem. Na szczęście ma przyjaciół, którzy na siłę wręcz domagają się od niej otrzeźwienia, przecież ma, dla kogo żyć, ma dziecko. To historia pełna szeptów, uporania się z samym sobą. Odnajdziemy tu szeptuchy (które uwielbiam w książkach), mnóstwo kulinarnych, ciekawych przepisów. Będą podróże po Mazurach i Podlasiu. Autorka słowami swojej bohaterki Ludmiły w bardzo przystępny sposób pokazuje nam codzienne życie, którego nie zauważamy w dzisiejszym pędzie po karierę, po wyższe stanowisko. Nie powinniśmy ciągle narzekać, tylko spojrzeć na nasze życie z innej perspektywy i dostrzec to, co dobre, to, co nas trzyma przy życiu, co mamy na wyciągniecie ręki, tylko musimy chcieć. Zaczytałam się w Prowincji pełnej szeptów, na tyle, że nie potrafiłam się od niej oderwać. Nic nie istniało, byłam tylko ja i Ludmiła. To książka, która wzbudza emocje. Razem z Ludką płakałam po stracie, niemożności poradzenia sobie z nią, wiele razy również się śmiałam, gdy ona się uśmiechała i cieszyła tymi najmniejszymi pozytywami. Teraz pozostało mi sięgnięcie po wcześniejsze części serii, chcę przekonać się, jak to wszystko się rozpoczęło. Zastanawiam się czy po Prowincji pełnej szeptów będzie kolejna część, gdyż zakończenie autorka pozostawiła otwarte. Może to zamierzony zabieg, aby czytelnicy sami sobie je dopowiedzieli? Katarzyna Enerlich, mrągowianka, pracowała, jako dziennikarka, pracownik informacji turystycznej i promocji miasta, oraz opiekunka osób starszych. Obecnie jest twórcą niezależnym. Należy do Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Najbardziej znana jest z serii Prowincja.
Link do opinii
Na wstępie pragnę podziękować Wydawnictwu MG za udostępnienie egzemplarza do recenzji. Przed nami już szósta odsłona losów Ludmiły. Tym razem na kobietę spada ogromny cios - w katastrofie lotniczej gnie jej świeżo poślubiony mąż Wojtek, który właśnie wracał do domu z wyprawy naukowej prowadzonej przez długie miesiące na dalekiej Syberii. Świat naszej bohaterki w ułamku sekundy legnie w gruzach... Początkowo wypiera ona ten traumatyczny fakt ze swojej świadomości... Stopniowo jednak zaczyna popadać w coraz większą melancholię, a w konsekwencji depresję, nie ma nawet sił, by zajmować się kilkuletnią córeczką Zosią, która coraz więcej czasu spędza ze swoim ojcem Martinem. Przyjaciele mimo, iż ze wszystkich sił starają się pomóc Ludmile są zupełnie bezsilni, a mimo to nie ustają w swoich wysiłkach. Ich nieustępliwość, a w szczególności Broni, którą znamy z poprzedniej części przynosi w końcu oczekiwane efekt. Ludmiła nawiązuje bliższą więź ze swoim teściem Januszem, który decyduje się zamieszkać razem z nią i małą Zosią, która znów jest pod stałą opieką Mamy. Kobieta stara się zmierzyć ze zupełnie nową i niezwykle trudną dla niej sytuacja jaką jest wdowieństwo... Pewnego dnia zupełnie niespodziewanie otrzymuje wiadomość od mężczyzny, który prosi o kontakt w sprawie zlecenia, które rzekomo otrzymał. Ludmiła nie ma pojęcia o co może chodzić, a dodatkowo nadal nie jest w najlepszej formie więc bagatelizuje cała sprawę... Jednak Zygmunt Kernel, który nie otrzymuje żadnej odpowiedzi ze strony naszej bohaterki któregoś dnia pojawia się w jej domu i nie wiedząc o śmierci zleceniodawcy pyta o niego... Gdy dowiaduje się co się wydarzyło wyłuszcza zaskoczonej kobiecie o co chodzi - okazuje się, iż mąż zostawił jej swego rodzaju prezent zza grobu, opłacił budowę podjazdu mającego ułatwić dojazd do domu. Ludmiła początkowo jest tak zaskoczona, że buntuje się przeciw zmienianiu czegokolwiek w jej otoczeniu z czasem jednak godzi się na budowę, która prawdę powiedziawszy jest początkiem godzenia się z nowym życiem oraz sporych w nim zmian, ale o tym przekonajcie się sami czytając ,,Prowincję pełną szeptów". Jest to opowieść o zmaganiach w przeżywaniu żałoby po utracie bliskiej osoby, ale także o odradzaniu się niczym przysłowiowy Feniks z popiołów... O godzeniu się z życiem i samym sobą, o sile przyjaźni oraz ogromnej wartości międzyludzkiego wsparcia... Autorka nie zaniechała również jak ma to w zwyczaju wplecenia w swą opowieść wątków związanych z historią mazurskiej ziemi oraz tamtejszymi zwyczajami i legendami. Nie zabrakło także przelanych na karty powieści zapachów i smaków przygotowywanego w domowej kuchni jedzenia. Choć wakacje już za nami to śmiało możecie je sobie przedłużyć zaglądając po raz kolejny na tytułową ,,Prowincję...", która tym razem coś do Was szepnie...
Link do opinii
Avatar użytkownika - jusia
jusia
Przeczytane:2018-01-27, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2018,

"Jesteśmy dani sobie tylko na jakiś czas. A potem wędrujemy ku nowym sprawom, ludziom, by z nimi wymieniać myśli, energię i czas. I tak się kręciło koło wzajemności a jego osią jest i tak wewnętrzna samotność. Bo w najważniejszych dla siebie chwilach i tak pozostajemy samotni." 

Szósta już część cyklu o mazurskiej prowincji, czytelnicy wraz z bohaterką przeżywają tragedię Ludmiły, która doprowadza ją do silnej depresji. Kobieta zaniedbuje swoją córeczkę, przestaje pisać, straciła pasję i chęć do życia, nie potrafi poradzić sobie ze śmiercią Wojtka. 

Czy pośmiertny prezent od ukochanego pomoże wyjść jej z letargu i znajdzie siły aby odbudować swoje życie na nowo? 

Autorka podarowała nam mnóstwo oryginalnych przepisów na ciekawe potrawy oraz niezastąpione legendy i wierzenia. 

"Najważniejsza w życiu jest prostota. W niej tkwi całe sedno. W prostocie znajdziemy i radość życia i radość jedzenia. W rozumieniu prostych praw wszechświata znajdziemy zrozumienie wszystkich procesów zachodzących wokół nas. Bo im mam mniej, tym mamy więcej - ten swoisty paradoks jest możliwy dzięki prostocie. Musimy ją tylko zaprosić do naszego życia. W niej znajduje się bowiem źródło prawdziwego szczęścia."

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - martucha180
martucha180
Przeczytane:2023-08-29, Ocena: 5, Przeczytałam, Moje 2023,
Avatar użytkownika - jolantasatko
jolantasatko
Przeczytane:2016-02-04, Ocena: 5, Przeczytałam, 2016,
Avatar użytkownika - lusiast
lusiast
Przeczytane:2015-02-10, Ocena: 5, Przeczytałam, 2015, 52 książki - 2015, Obyczajowe,
Avatar użytkownika - Poczytajka
Poczytajka
Przeczytane:2014-09-10, Ocena: 5, Przeczytałam, ***Pensjonaty i hotele,
Inne książki autora
Prowincja pełna złudzeń
Katarzyna Enerlich0
Okładka ksiązki - Prowincja pełna złudzeń

Życie pełne złudzeń. Może właśnie po to czasami załamuje się w nim światło, byśmy na ekranie naszych marzeń zobaczyli tęczę? Złudzenia bywają siłą. Na...

Prowincja pełna słońca
Katarzyna Enerlich0
Okładka ksiązki - Prowincja pełna słońca

Czy coś - oprócz pierwszej litery - łączy Mazury z Marokiem?    Ludmiła, bohaterka kolejnej części ,,prowincjonalnego" tryptyku, po raz kolejny stawia...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Zły Samarytanin
Jarosław Dobrowolski ;
Zły Samarytanin
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy