Przejmująca opowieść o kobiecie, która przez całe życie nie może uwolnić się od skazy bycia córką alkoholika. Nocne awantury, pilnowanie bimbru, powtarzające się ataki padaczki alkoholowej ojca i dzieciństwo bez matki, która postanowiła uciec do Włoch - to wspomnienia z dzieciństwa Barbary. Oswaja je samotnie w kącie za kredensem, ale nie może się ich pozbyć, są częścią niej. Gdy dowiaduje się o pewnym wypadku, zaczyna rozumieć przyczynę alkoholizmu ojca.\r\nMiłości i zapomnienia szuka w ramionach licznych kochanków; pragnie tylko, by mieli ciemne oczy jak jej tato… Bardziej chce być córką niż żoną i boi się utraty niezależności – nie umie żyć we dwoje. Przejdzie trudną drogę zanim zrozumie, że i ona ma prawo do szczęścia. Znalezienie go jest równie niecodzienne, co Błękitny Księżyc, czyli trzynasta w roku pełnia. Mimo to możliwe. Ale i wtedy los zada Barbarze kolejny cios. Czy każda jej miłość musi okazać się owocem zakazanym?
Wydawnictwo: MG
Data wydania: b.d
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 256
Znam niemal wszystkie powieści Pani Kasi Enerlich i przystępując do lektury wiem już, że będę mogła delektować się jej kolejną poetycką opowieścią. Autorka pisze niezwykle pięknym językiem nadając swoim historiom nieco baśniowego i magicznego charakteru.
Tym razem sprawa jest nieco bardziej skomplikowana, ponieważ „Kiedyś pod błękitnym księżycem” to opowieść o losach Basi, która dorastała wychowywana przez ojca alkoholika. Jej matka opuściła rodzinę i wyjechała do Włoch, pozostawiając pięcioletnią córkę pod opieką męża, który często zaglądał do kieliszka. Wraz z wyjazdem matki skończyło się również dzieciństwo Basi. Ojciec z różnym skutkiem starał się dbać o córkę, która kochała go całym sercem. Niestety alkohol zbyt często znieczulał go na potrzeby dziewczynki, która musiała przedwcześnie dorosnąć. To ona martwiła się o mieszkanie, jedzenie, a nawet opiekowała pijanym tatą. Tak bardzo chciała skończyć szkołę i móc zacząć zarabiać własne pieniądze. Pakowała się w różne związki z mężczyznami, w których szukała ojca takiego, jakiego pamiętała sprzed wyjazdu matki. Niestety kontakty te nie należały do udanych wliczając w to również małżeństwo, które okazało się pomyłką. I tak płacąc za swoje pomyłki, ale także przede wszystkim błędy swoich rodziców stała się czterdziestoletnią kobietą bez pracy, na utrzymaniu męża, która tkwiła w toksycznym związku i nie posiadała nic swojego. Będąc Dorosłym Dzieckiem Alkoholika nie bardzo wiedziała jak ma pokonać beznadzieję swego losu. To właśnie wtedy odczuła pewien impuls, zdecydowała się wreszcie zmienić coś w swoim nieudanym życiu. Chciała zostać pisarką, a tym samym spełnić dziecięce marzenie. Choć miała świadomość swoich braków w wykształceniu, postanowiła wreszcie spróbować. Jej pierwsza książka bardzo dobrze się sprzedawała, a Basia w końcu uwierzyła w siebie i swoje możliwości. Odeszła od męża, wyjechała na Mazury, gdzie czekał na nią niewielki, stary, drewniany dom z ogródkiem – jedyna pamiątka po matce. To tutaj zamieszkała z dala od rodzinnego Wyszkowa i tutaj rozpoczęła nowe życie…
Po lekturze tej powieści utwierdziłam się w przekonaniu, że u Pani Katarzyny Enerlich nawet sprawy trudne, codzienne i prozaiczne nabierają szczególnego znaczenia. To naprawdę sztuka pisać o pijaństwie, alkoholizmie, nieszczęściach, czyli sprawach przykrych i smutnych w taki sposób, aby czerpać z nich nadzieję na zmiany, na lepsze jutro. Ta książka to dla mnie osobiście historia szczególna. Bezwarunkowa miłość córki do ojca, który chyba wcale na nią nie zasługiwał dotknęła najgłębszych zakamarków mojej duszy.
Kiedy przeczytałam w pierwszych zdaniach:
„A pamiętasz… jak robiłeś mi „huśtawkę”? Siadałeś z nogą na nodze, a ja siadałam na twojej stopie. Machałeś nią jak wahadłem, musiałam trzymać się mocno twojej łydki, żeby nie spaść. Bałam się życia bez ciebie. A jak stawałam na twoich stopach i chodziliśmy razem po mieszkaniu, w rytmie twoich kroków? Wierzyłam, że zawsze tak będzie, ja z tobą, ty ze mną.”
już wiedziałam, że ta książka będzie wiele dla mnie znaczyć. Tak,… mój tato też kiedyś huśtał mnie na nodze, chodziłam na jego stopach po pokoju, nosił mnie na barana, a dziś już go nie ma na tej ziemi. Trudno oprzeć się wspomnieniom…
„Kiedyś pod błękitnym księżycem” dotyka trudnych tematów, często uważanych za wstydliwe, wzrusza czytelnika i nie pozwala mu pozostać obojętnym na losy bohaterów. To ważna i mocna książka, którą warto przeczytać.
Polecam.
http://zycieipasje.net/2020/02/19/patronat-medialny-kiedys-przy-blekitnym-ksiezycu-katarzyna-enerlich-recenzja/
Czy coś - oprócz pierwszej litery - łączy Mazury z Marokiem? Ludmiła, bohaterka kolejnej części ,,prowincjonalnego" tryptyku, po raz kolejny stawia...
"Prowincja pełna szeptów" Katarzyny Enerlich miała być ostatnim tytułem sagi - nie zgodzili się na to Czytelnicy, a i sami bohaterowie zdecydowanie odmówili...