Niezwykła powieść o polskich staroobrzędowcach, rzecz jak zwykle dzieje się na Prusach Wschodnich.
W 1830 roku na Mazury, do Puszczy Piskiej, przybywają pierwsi staroobrzędowcy. Karczują puszczę, budują domy, uprawiają ziemię. Wzdłuż rzeki Krutyni, ukryte w lasach, powstają wyznaniowe wsie, między innymi Wojnowo (Eckertsdorf).
Jednym z osadników jest Fiodor Malewan. Jego, wyzwolona jak na tamte czasy, córka Anna daje początek rodowi silnych, niezależnych kobiet, ściśle związanych z ziemią, sadami i... klasztorem nad jeziorem Duś, gdzie mieszkają mniszki, wiodące życie proste i ubogie, a jednocześnie pełne ufności w przeznaczenie.
Ta przejmująca powieść jest wędrówką po historii wsi, nierozłącznie związanej ze staroobrzędowcami, ich wiarą i zwyczajami. Pojawiają się tu postaci prawdziwe i fikcyjne, a ich dramatyczne losy rozgrywają się na tle historii Prus Wschodnich.
Pewnego listopadowego dnia we wsi pojawia się obca kobieta. Zamieszkuje w domu Sidora Kurta – najstarszym we wsi. Z niepokojem przygląda się jej sąsiadka, osiemdziesięcioletnia Augusta, potomkini Fiodora Malewana.
Co wyniknie z tej niespodziewanej wizyty? Jakie tajemnice, skrywane przez lata, ujrzą światło dzienne? Co kryje się pod wielkim kamieniem na Głazowisku, niedaleko klasztoru?
Czy staroobrzędowcy rzeczywiście znikną z wyznaniowej mapy Mazur?
Wydawnictwo: MG
Data wydania: 2016-07-20
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 300
Język oryginału: polski
Ilustracje:Zuzanna Malinowska
„Nad wsią zawsze unosić się będzie zapach ziemistej wiosny, wilgoć letnich poranków, mgły jesiennych uśpień i biała zadymka ostrych zim, ludzie będą się tu rodzić i umierać, kamienie okrywać mchem, konie wypasać na ogromnych pastwiskach, jabłka dojrzewać, a uważny człowiek zawsze wyczuje zapach rzeki. Rzeki ludzi osobnych”.
Najnowsza powieść Katarzyny Enerlich to fantastyczna opowieść o Mazurach, o odludnych miejscach i ich historii, o ludziach, którzy budowali do dziś istniejące wioski. Bohaterami książki są ludzie współcześni i postacie historyczne, choć znane tylko lokalnie. Autorka lubi historię, lubi cofać się w czasie i badać przeszłość. W tej książce zrobiła to świetnie. Katarzyna, aktorka teatralna z Białegostoku wyjeżdża na mazurskie odludzie, żeby zapomnieć o mężczyźnie, którego kocha. Wynajmuje starą chatę nad rzeką Krutynią we wsi Wojnowo w Puszczy Piskiej. Odnajduje tu samotność, którą jej zalecił terapeuta, bo w sąsiednim domu mieszka tylko dziwna starsza pani. Inni ludzie mieszkają w pewnym oddaleniu. Samotność jest jednak trudna dla dziewczyny z miasta, więc szuka okazji do rozmów. Od spotkanych ludzi dowiaduje się wielu ciekawych rzeczy na temat okolicy i jej mieszkańców. Opowieść o Katarzynie i jej sąsiadce, Auguście to tylko część książki, dziejąca się współcześnie. Z przeszłością łączą je pamiętniki mateczki Antoniny Kondratiewny z istniejącego tu niegdyś klasztoru i Sidora, zmarłego ukochanego Augusty. Katarzyna jest tu nowa, ale Augusta żyje tu od zawsze i dużo wie o tych stronach. Autorka cofa się w czasie i opowiada o założeniu osady przez staroobrzędowców, których jedną z ostatnich przedstawicielek jest staruszka. Opowiada też o kolejnych pokoleniach mieszkańców Wojnowa i okolic, szczególnie o dziewczynach z rodziny Malewanów, malowanych pannach. Były to kobiety silne, samodzielne, panny z pokolenia na pokolenie rodzące rude nieślubne córki, począwszy od Anny, która te „rude geny” przywiozła z dalekiej podróży pod postacią zaawansowanej ciąży. Augusta jest ostatnią z rodu. Augusta Malewan, malowana panna, podoba mi się chyba najbardziej z całej historii, to piękna choć niezbyt sympatyczna postać. Opowieści o przeszłości oparte są na faktach. Cytowane pamiętniki mateczki Antoniny są autentyczne, przytaczane z drobnymi zmianami. To bardzo ciekawa historia pięknego miejsca i niezwykłych ludzi. Ich obyczaje, wiara w to, że tytoń i herbata są wynalazkami szatana, ich pruderyjność i ukochanie ziemi, to świetny temat na książkę i naprawdę dobrze się to czyta. Nie jest to jednak sielanka, kobiety są wydawane wbrew swej woli za mąż, chore i bezpłodne wyrzucane z domów, niektórzy czekają na Antychrysta, nadchodzą wojny, ludzie są wywożeni, mordowani, pobożne mniszki gwałcone, a budynki płoną. To miejsce ma też swoje mroczne tajemnice, demony, legendy. Ale dziś dookoła jest spokojnie, cicho, choć jesiennie i ponuro. Książka jest wciągająca. To niesamowite, że niektóre z tych rzeczy wydarzyły się naprawdę. Miłości, zdrady, postępowanie wbrew tradycji i radzenie sobie z trudną rzeczywistością wojny. Trudno oderwać się od losów bohaterów. Szczególnie wciąga odkrywanie tajemnic Augusty, jej przeszłości o której ona nie chce nawet myśleć, nie chce by ktoś odkrył jej tragedię i miłość. Te fragmenty czyta się trochę jak kryminał. To bardzo ciekawa i piękna książka. Polecam.
Kolejna klimatyczna, "czarowna" a jednocześnie tak bardzo osadzona w historii Mazur powieść Pani Katarzyny. Gdy zagłębiamy się w losy bohaterów, a w przeważającej części bohaterek powieści, czas płynie jak rzeka. Poznajemy niezwykłe losy starowierców.
Dziś łączy się tu z wczoraj, tworząc spójną całość. Kolejne postaci stają się coraz bardziej swojskie, bliższe sercu. Nie brakuje jednak "czarnych charakterów", tak jak to w życiu i w powieści bywa...
„Rzeka ludzi osobnych” to kolejna powieść pani Katarzyny poświęcona jej ukochanym Mazurom. Tym razem autorka ocaliła od zapomnienia kulturę staroobrzędowców. Małe Wojnowo położone pomiędzy Piszem i Mrągowem to kolebka starowierców, którzy przybyli na te tereny w pierwszej połowie XIX w. z Suwalszczyzny, a wcześniej z Imperium Rosyjskiego. Odtąd w Wojnowie zamieszkują obok siebie ludzie różnych wyznań – katolicy ze swoim kościołem, prawosławni z cerkwią oraz staroobrzędowcy z molenną. To tutaj w sąsiedztwie krętej rzeki Krutyni żyją oni przez lata w zgodzie ze sobą, z przyrodą i porami roku. Starowierców niewielu już pozostało. Odchodząc z tej ziemi zabierają ze sobą niezwykle ciekawą historię i bogatą przeszłość – ich zwyczaje i tradycja odchodzi w zapomnienie.
Pani Katarzyna pisząc „Rzekę ludzi osobnych” ocaliła pamięć o siostrzyczkach z klasztoru w Wojnowie, które nastały tu pod koniec XIX w. po tym jak ostatni mieszkający w nim mnich zrzucił sutannę i zamienił swoje duchowne życie na świeckie. Wysyłając do Wojnowa bohaterkę powieści – Katarzynę autorka przybliżyła czytelnikom tradycję i pokazała codzienność staroobrzędowców, ich radości i troski oraz proste, wiejskie życie, które może dawać prawdziwą radość i szczęście. Katarzyna wynajmuje we wsi dom, a właściwie najstarszą w okolicy drewnianą chatę i ma tu spędzić w ciszy i pewnym odosobnieniu pół roku swojego życia. Taka kuracja ma uleczyć jej zranioną duszę i pomóc pozbyć się traumatycznych wspomnień, przez które popadła w depresję. I w ten sposób to, co początkowo wydaje się niemożliwe, z czasem okazuje się niezbędne do życia.
„Rzeka ludzi osobnych” to swego rodzaju pamiętnik i historyczny przewodnik po tej ziemi. To piękna, nostalgiczna i ujmująca opowieść o przeszłości, którą należy ocalić od zapomnienia. I choć mieszkańcy są ostrożni, nie witają wszystkich wylewnie z otwartymi ramionami, a ich zaufanie trzeba zdobyć, to w zamian oferują prawdziwą przyjaźń, pomoc, dobre serce i prawdziwą wyprawę w barwną i ekscytującą przeszłość naznaczoną tragicznymi wydarzeniami obu wojen. Uwielbiam książki pani Katarzyny Enerlich. Dzięki nim można się zakochać bez pamięci w surowej, ale jakże pięknej mazurskiej ziemi. Tu liczy się to co zwyczajne, proste i naturalne, a o czym dzisiaj coraz rzadziej pamiętamy. Tu liczy się pamięć o tym co minęło, tu pielęgnuje się wspomnienia i żyje w zgodzie z przyrodą, która pozwala czerpać z siebie wiele, dużo więcej niż człowiekowi potrzeba. Tu można się wyciszyć, odnaleźć spokój i radość z oczywistych rzeczy, których dziś nie doceniamy. Tutaj wreszcie można znaleźć swoją nową ścieżkę życia oraz drogę do samego siebie.
Jeśli nie odstrasza Was zwyczajność i prostota oraz macie ochotę na liryczną i melancholijną wyprawę w przeszłość, aby poznać historię Wojnowa i mieszkających tam ostatnich starowierców to koniecznie sięgnijcie po „Rzekę ludzi osobnych”. Naprawdę warto.
Rok 1922. Większość mieszkańców Zełwąg w pobliżu Mikołajek, tworzących niezwykle zżytą społeczność, staje się mormonami. Rok 1998. W podmrągowskich...
Zbiór opowiadań „Oplątani Mazurami” powstał z myślą o tych, którzy dali się uwieść tajemniczej Czarodziejce Jezior. Według pruskiej...