Prowincja pełna snów


Tom 7 cyklu Prowincja
Ocena: 4.89 (9 głosów)

"Prowincja pełna snów" opowiada o snach, z których nie chcemy się budzić, o czarach codzienności i uświadamianiu sobie, że szczęście to stan duszy.

Bohaterka książki zajmuje się dorastającą córeczką, pisze książki, dużo podróżuje, prowadzi pensjonat dla praktykujących jogę, medytuje, zbiera zioła, zajmuje się ogrodem i tak jest tym wszystkim zajęta, że nie zauważa własnej samotności. Kiedy w jej życiu pojawia się COŚ, o czym już niemal zapomniała, czuje się jak we śnie.

To nie tylko opowieść o prostym życiu na prowincji, o sile kobiet i sztuce uważności w codzienności. To również, jak zwykle w książkach Katarzyny Enerlich, spotkanie z ciekawymi acz prostymi smakami, które każdy może odkryć w swojej kuchni.

Informacje dodatkowe o Prowincja pełna snów:

Wydawnictwo: MG
Data wydania: 2015-01-14
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 978-83-7779-260-5
Liczba stron: 288
Język oryginału: polski
Ilustracje:Maciej Sadowski/Maciej Łotysz/archiwum Romualdy Komosińskiej

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Prowincja pełna snów

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Prowincja pełna snów - opinie o książce

Avatar użytkownika - Poczytajka
Poczytajka
Przeczytane:2015-02-23, Ocena: 5, Przeczytałam, ***Pensjonaty i hotele,

Każda wizyta na mazurskiej prowincji jest dla mnie niezapomnianym przeżyciem. 
Tak było i tym razem na „Prowincji pełnej snów”.Ludmiła Gold jest dojrzałą kobietą, w jej życiu jak pamiętamy wiele się wydarzyło i to zarówno dobrego jak i złego. Ale bohaterka wciąż dzielnie stawia czoła przeciwnościom, nie poddaje się i nie upada na duchu. Wierzy w prostotę, zdrowe odżywianie, życie w zgodzie z naturą i samym sobą oraz dobro płynące od innych ludzi. Musi pozbierać się po śmierci ukochanego męża Wojtka, nie jest jej łatwo, ale ma obok siebie swoją patchworkową rodzinę i wielu przyjaciół, na których może liczyć w trudnych chwilach. Otwarcie pensjonatu dla gości, w którym mają odbywać się warsztaty  jogi oraz „Kuchni Pięciu Przemian” pochłania cały jej wolny czas i pozwala na chwilę oderwać się od wspomnień. W tym samym czasie życie szykuje dla niej nowe niespodzianki. Kiedy do drzwi domu puka niezapowiedziany gość – młoda kobieta z Syberii o imieniu Wiera, Ludmiła odczuwa pewien niepokój. I rzeczywiście los nie mógł sobie bardziej z niej zakpić…To już siódma część prowincjonalnej serii, ale równie interesująca, niesamowita, nieprzewidywalna i zaskakująca co poprzednie. Jak już wielokrotnie podkreślałam bardzo wysoko cenię sobie styl pisarski Pani Katarzyny Enerlich. Jej powieści mają niepowtarzalny klimat, poetyckość i niespotykaną u innych pisarzy magię opisywanych miejsc i wydarzeń. Dzięki temu z taką przyjemnością delektuję się zawsze powieściami  autorki dosłownie połykając je od pierwszej do ostatniej strony. Nie kryję też swojego zaskoczenia, wręcz niezadowolenia, gdy opowieść dobiega końca. Tym razem z prawdziwą przyjemnością odwiedziłam z Ludmiłą masyw Ślęży – magiczne miejsce kultu dawnych plemion oraz moje ukochane Karkonosze, które przewędrowałam kilkakrotnie wzdłuż i wszerz. Zachęcona spotkaniem bohaterki z pisarką Joanną M. Chmielewską postanowiłam włączyć powieści tej autorki do moich planów czytelniczych na bieżący rok. Cieszyłam się także, że Ludmiła odnalazła chyba wreszcie szczęście, na które przez te lata na pewno sobie zasłużyła. Ale czy rzeczywiście…? Odpowiedź na to pytanie możemy poznać dopiero w kolejnej części, a mam nadzieję, że Pani Katarzyna już o niej myśli. 

Zachęcam wszystkich, którzy jeszcze tego nie uczynili do  sięgnięcia po prowincjonalną serię. Proponuję rozpocząć od „Prowincji pełnej marzeń” i myślę, że podobnie jak ja będziecie się delektować tą niepowtarzalną lekturą.

Link do opinii
Avatar użytkownika - awiola
awiola
Przeczytane:2015-04-29, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2015, Mam,
"Gdy niespodziewania dotyka nas ręka złego losu, myślimy: tylko nie teraz. Dopiero po jakimś czasie wszystko zaczyna się wyjaśniać, splatać ze sobą, i życie znowu nabiera sensu". Czasami mam ochotę uciec od codzienności, od życia w ciągłym biegu, od szybko upływających dni, od straconego czasu. Nie jest to niestety takie proste, gdyż codzienne obowiązki wyznaczają tok moich kolejnych dni. Na takie chwile kryzysu, posiadam jednak pewną receptę - dobra, pobudzająca kawa, ciepły koc, garść zakładek indeksujących do zaznaczania stron i przede wszystkim powieść Katarzyny Enerlich z cyklu o polskiej prowincji. Każda część tej serii bowiem rozbudza moją chęć poznawania tego, co wszyscy mamy na wyciągnięcie ręki - skarbów natury z których możemy czerpać pełnymi garściami. Każda część wytwarza we mnie chęć celebrowania życia w prostocie. Katarzyna Enerlich to polska pisarka i poetka, urodzona w Mrągowie na Mazurach. Autorka w swoim życiu imała się wielu zawodów: dziennikarza, pracownika informacji turystycznej i promocji miasta, czy opiekunki osób starszych. Zadebiutowała bardzo wcześnie, już w wieku 12 lat napisała artykuł o Mrągowie do czasopisma młodzieżowego. Cykl książek o polskiej prowincji zapoczątkowany w 2009 r. zapewnił autorce rzesze czytelników w całym kraju. "Prowincja pełna snów" to siódmy tom tej serii. Ludmiła pozbierała się po śmierci męża Wojtka, jednak los naszykował dla bohaterki kolejną niemiłą niespodziankę. W drzwiach jej domu staje bowiem nieoczekiwanie Wiera, właścicielka syberyjskiego domu w którym mieszkał Wojtek wraz z kolegami podczas swojego wyjazdu. Wiera nie przyjeżdża jednak sama, towarzyszy jej bowiem chłopiec - syn zmarłego męża Ludmiły. Bohaterka musi poradzić sobie ze zdradą ukochanego, a do tego przebaczyć i zaakceptować syna z nieprawego łoża. Tymczasem, biznes w postaci pensjonatu dla praktykujących jogę zaczyna się rozwijać. Wybaczenie to motyw przewodni najnowszej części cyklu o polskiej prowincji. Na przykładzie perypetii Ludmiły, autorka ukazuje bowiem powolny proces wybaczenia zaznanych krzywd. I co tu dużo pisać, to przypadek dość zawiły, bowiem osoby, która dopuściła się karygodnego czynu nie mu już na tym świecie. Podczas obserwowania emocji, jakie targały Ludmiłą, sama często zastanawiałam się nad tym, jaka postąpiłabym w takiej, dość kuriozalnej sytuacji. I dostrzegając ewolucję duchową bohaterki w tym obszarze, jestem pewna, że przebaczenie to najlepsza droga do własnej, duchowej wolności. Ta historia to z pewnością udowadnia w pełni. Każda część "Prowincji..." to jednak przede wszystkim mnogość potrzebnych i mądrych myśli odnoszących się do prostego życia poza miastem, doceniania każdego dnia naszej egzystencji i czerpania z darów, jakie zupełnie za darmo daj nam przyroda. Po raz kolejny odnalazłam w książce Katarzyny Enerlich mnóstwo oryginalnych smaków, interesujących przepisów oraz poczułam potrzebę przyrządzenia czegoś pysznego i zdrowego w mojej kuchni. Znowu czułam niemalże smaki i zapachy potraw, jakimi raczyła mnie autorka. I dla tej, tak inspirującej warstwy zawsze sięgam po kolejną część tego cyklu. Wyczuwalny, kuszący aromat, - tego po prostu nie da się zapomnieć. W książce, ku mojemu zupełnemu zaskoczeniu, pojawia się także inna, świetna polska pisarka. Otóż Katarzyna Enerlich wplata w życie Ludmiły wątek pod postacią znajomości z autentyczną osobą - Joanną M. Chmielewską, której prozę również zdążyłam poznać i pokochać. Przyznam, że była to dla mnie wielka niespodzianka i bardzo trafiony zabieg. Oprócz tego czytelnicy mają także możliwość odwiedzin wraz z bohaterką wielu ciekawych miejsc. Każda część cyklu o polskiej prowincji pozostawia czytelników z nieprzewidywalnym zakończeniem, które powoduje, że nie można doczekać się następnego tomu. I takim właśnie zakończeniem Katarzyna Enerlich zamyka ostatnią stronę "Prowincji pełnej snów". Zakończeniem, które kompletnie wybiło mnie z rytmu i nie wiem, jak wytrzymam tyle czasu do pojawienia się dalszych losów Ludmiły. To, co mnie najbardziej pociąga w prozie Katarzyny Enerlich to widoczny i namacalny kult prostego życia w zgodzie z otaczającą nas naturą. Forma w jakiej autorka przemyca umiłowanie prostoty zwyczajnie do mnie trafia. I po przeczytaniu każdej, kolejnej części upewniam się w swojej opinii, że cykl ten to jedna, wielka inspiracja.
Link do opinii
Avatar użytkownika - asymaka
asymaka
Przeczytane:2015-03-25, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2015 , Mam,
Katarzyna Enerlich jest pisarką niezwykłą, ponieważ ona nie opowiada, ona czaruje słowem. Dzięki jej powieściom stajemy się bardziej wrażliwi, pełni empatii, współczucia dla innych. Zaczynamy dostrzegać piękne kolory i drobne radości, to, co powinno być w naszym życiu najważniejsze, uczymy się wybaczać, rozumieć postępowanie innych ludzi. Przestajemy się wstydzić własnych emocji, jak też tego, że mieszkamy w małych społecznościach i jesteśmy przywiązani do naszej prowincji. Autorka pięknie o niej opowiada w wielotomowej serii, jej słowa są magiczne: pełne czarów, szeptów, smaków, marzeń, gwiazd, słońca. Opowieści Enerlich urzekają nas, wciągają, relaksują, ale też nie pozwalają zapomnieć, że życie nie jest bajką. "Prowincja pełna snów" to już siódma część serii, a niebawem, w połowie czerwca pojawi się kolejna.
Link do opinii
W styczniu bieżącego roku czytelnicy otrzymali w swoje ręce siódmą odsłonę serii Prowincja pełna... autorstwa Katarzyny Enerlich. Zapoznajemy się w niej z dalszymi losami Ludmiły i jej najbliższych. W końcówce części szóstej świat naszej bohaterki legnie w gruzach, ponieważ dowiaduje się ona o śmierci swego męża Wojtka, który ginie w katastrofie lotniczej wracając z wyprawy naukowej odbywającej się na Syberii. Dodatkowo pewnego wieczoru zupełnie niespodziewanie w drzwiach domu kobiety staje Wiera, mieszkanka syberyjskiej wioski, u której Wojtek wraz z kolegami mieszkał podczas pobytu w tamtych stronach. Ludmiła, która doszła już nieco do siebie po traumie jaka stała się jej udziałem nie ma jeszcze pojęcia, iż w jej dopiero co posklejanym z tak wielkim trudem życiu wraz z przybyciem Wiery nastąpi kolejne gigantyczne tąpnięcie... Okazuje się bowiem, że Wiera i Wojtek mieli ze sobą romans, którego owocem jest chłopiec o imieniu Żenia - syn Wojtka. Wiadomość ta jest dla naszej bohaterki druzgocąca, a na idealnym jak dotąd wizerunku zmarłego męża powstaje całe mnóstwo pęknięć i rys... Jak gdyby w równoległej perspektywie przyglądamy się też funkcjonowaniu nowo otwartego pensjonatu Ludmiły o nazwie Baba Joga. Dzięki ilości obowiązków jaką początkowo niesie ze sobą nowe przedsięwzięcie kobieta ma szansę nieco ostudzić targające nią emocje, nie jest to jednak proces szybki ani łatwy, a tym bardziej nie bezbolesny. Autorka po raz kolejny zaserwowała nam niesamowicie ciepłą opowieść o tym jak ogromne piękno tkwić może w prostocie codziennego życia pomimo całego jego trudu i znoju, które czasem nas dotykają. Maluje ona piórem historię relacji międzyludzkich, a także zmagań z samym sobą, własnymi emocjami i uczuciami, które jak się okazuje niejednokrotnie prowadzą nas bardzo zaskakującymi dla nas samych ścieżkami. Jeśli macie ochotę dowiedzieć się czy i tym razem uda się Ludmile odnaleźć właściwe dla niej miejsce w niespodziewanych kolejach losu, a także zaczerpnąć odrobinę wiedzy na temat jogi i zdrowego oraz smacznego gotowania to zapraszam Was do lektury. Tym bardziej, że z kolejną wizytą na ukochaną prowincję będzie można udać się już latem! :) Za udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękuję Wydawnictwu MG. * https://www.facebook.com/KsiazkowoLC *
Link do opinii
Avatar użytkownika - Uleczkaa38
Uleczkaa38
Przeczytane:2015-02-21, Przeczytałam, 52 książki 2015,

Są takie cykle, sagi, kontynuacje literackie.., które nigdy się nie znudzą, nie spowszednieją i zawsze będą wywoływać ciekawość i zainteresowanie u czytelnika. Ciekawość dalszych losów głównych bohaterów, ich kolejnych przygód, ich przemian, dorastania, starzenia się wraz z każdym kolejnym rokiem..To trochę jak literacka telenowela, od której nie możemy oderwać wzroku zaś występujące w niej miejsca i postacie, są Naszymi miejscami i Naszymi dobrymi przyjaciółmi, by nie rzecz członkami rodziny..Myślę, że w tym przypadku każdy autor powinien być niezmiernie dumny z tego oto faktu, iż potrafił powołać do życia właśnie taki literacki świat, który stał się także ulubionym  światem tysięcy czytelników, niezmiennie od lat..Taką autorką jest niewątpliwie Katarzyna Enerlich, która od lat zaprasza Nas do swojego świata cyklu  pt. "Prowincja pełna..". I oto ku wielkiej radości czytelników, na półki księgarń trafił siódmy już tom tego cyklu, noszący tytuł "Prowincja pełna snów". Jakie losy głównych bohaterów kryją się pod tym tytułem, jakie emocje towarzyszą jego lekturze i jak bardzo zmienia się ten cykl z każdym kolejnym tomem..? O tym wszystkim postaram się opowiedzieć w niniejszej recenzji:)

 

 

"Prowincja pełna snów" ponownie zabiera Nas w niezwykle urokliwe mazurskie przestrzenie, w których zdążyliśmy się już zakochać w poprzednich tomach. Ponownie wkraczamy także w życie głównej bohaterki - Ludmiły, która po bolesnych i traumatycznych przeżyciach w poprzednich tomach, zaczyna odnajdywać spokój i wewnętrzną harmonię, tak bardzo jej potrzebną..Czas upływa jej na wychowywaniu córeczki, pisaniu książek, prowadzeniu pensjonatu, medytacjach i jej wielkiej pasji - gotowaniu:). Ten sielski i wręcz bajkowy krajobraz ulega nagłemu zachwianiu się w posadach wraz z pojawieniem się na horyzoncie pewnego mężczyzny i rodzącego się uczucia oraz  echa przeszłości, które nie dają o sobie zapomnieć..

 

 Podobnie jak poprzednie książki Katarzyny Enerlich, tak i w przypadku tej powieści zostajemy zaproszeni na niezwykłą wyprawę literacką do miejsca, w którym wszyscy chcielibyśmy się znaleźć, żyć, lub chociażby zatrzymać na chwilę w Naszym codziennym biegu, ot tak..,  by odsapnąć i złapać oddech. Owe miejsce stanowi swoisty azyl, przystań, dom przepełniony dobrymi emocjami, ciepłem, spokojem i dobrymi ludźmi..Za każdym razem podróż ta stanowi dla Mnie niezwykłą radość i przyjemność, która nie tylko pozwala cieszyć się pięknem słowa..,ale także doceniać we własnym życiu wszystko to, co jest tak piękne, dobre, wartościowe.., a o czym tak często zapominamy. I tak oto tym razem Pani Katarzyna przypomniała Mi swoją książką, jak bardzo  jesteśmy wszyscy bogaci z tego oto powodu, iż Mamy swoje własne sny..:). Myślę, że właśnie w tym tkwi największa siła twórczości tej autorki, czyli w uświadamianiu czytelnikom tego, jak ciekawe, przyjemne i dobre może być Nasze życie..

 

 

"Prowincja pełna snów" to powieść o życiu, zarówno tym zwykłym, codziennym, banalnym.., ale także i o tym życiu pełnym magii, snów, marzeń i niezwykłych wydarzeń, które to są udziałem bohaterów tej opowieści. Katrzyna Enerlich posiada tę niezwykłą zdolność łączenia tego co zwykłe, z tym co niezwykłe, zaś efektem tego związku jest piękna opowieść o życiu. Czytając tę powieść nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że to słowa skierowane właśnie dla Mnie i tylko dla Mnie, i które doskonale oddają stan mojego samopoczucia, moich myśli i stanu ducha, jaki obecnie Mi towarzyszy. I to chyba właśnie dzięki tej niezwykłej mieszance codzienności z "nad codziennością", lektura ta  wprowadziła Mnie w ten niezwykły stan błogiego spokoju radości i przyjemności, płynącej z poznawania losów bliskich Mi już postaci, w których z łatwością mogłam odnajdywać także i swoje losy..:)

 

 Chyba każdy miłośnik twórczości Pani Katarzyny Enerlich zdążył się już przyzwyczaić do tego, iż w książkach tej autorki nie zawsze wszystko jest całkowicie zwyczajne, realne, rzeczywiste. Przyzwyczaił i z pewnością właśnie za to, między innymi oczywiście, pokochał książki tej autorki. Tak i w przypadku niniejszej książki nie wszystkie występujące tu wydarzenia należałoby uznać za w pełni zwyczajne i oczywiste. Niektóre wydarzenia z życia Ludmiły i jej bliskich są jak najbardziej nierzeczywiste, które nie koniecznie należy odbierać w sposób jak najbardziej poważny, rzeczowy, oczywisty. Czasami bowiem trzeba po prostu pozwolić się porwać odrobinie wyobraźni i mazurskiej magii.., gdyż dopiero wtedy możemy czerpać w pełni z mądrości i ciepła tej opowieści. Osobiście muszę przyznać, że chyba nie ma dla Mnie w tej chwili drugiej takiej autorki, która w tak umiejętny sposób opowiadałaby w swoich książkach o rzeczach nierzeczywistych, w tak rzeczywisty sposób..:)

 

 Książka ta jest także opowieścią o kobietach, życiu kobiety i uczuciach kobiety, tak bardzo złożonych, pogmatwanych i niejednoznacznych. Z drugiej strony to właśnie owa wielowymiarowość tychże kobiecych emocji, zarówno w odniesieniu do głównej bohaterki jak i również samej autorki,  sprawia, iż tak naprawdę każda z Nas - czytelniczek, może odbierać tę powieść na swój własny, indywidualny sposób. I tak oto dla jednej czytelniczki może być ona swoistym poradnikiem tego, jak żyć, jak postępować by czuć się szczęśliwym, jakich błędów i pomyłek unikać, by nie cierpieć w swoim życiu. Dla innej osoby może być to z kolei spotkanie z najprawdziwszymi ludźmi, takimi którzy przeżyli w swoim życiu bardzo wiele, i to zazwyczaj głównie tych przykrych i smutnych chwil. Ludźmi, których historie są tak ważne i interesujące, iż samo ich poznanie stanowi niezwykłe doświadczenie, niezapomniane na bardzo, bardzo długi czas..Dla jeszcze innej czytelniczki książka ta będzie historią o miłości, jej braku, poszukiwaniu i spełnieniu..Wreszcie dla jeszcze innej grupy odbiorców lektura ta stanowi niezwykłe spotkanie z naturą, przyrodą, życiem rodzącym się wraz z pierwszymi promieniami wschodzącego słońca..I to właśnie ta wielowymiarowość tej książki sprawia, że jest ona taka wyjątkowa, wartościowa, piękna..:)

 

 Skoro już słów kilka napisałam o naturze, której to wręcz poetyckie opisy wprost urzekają czytelnika.., to muszę wspomnieć także o niezwykle intrygujących i smakowitych przepisach, jakie znajdziemy na kartach tej historii..Eh.., tego po prostu nie da się wyrazić słowami recenzji, to trzeba po prostu przeczytać, zapamiętać i wypróbować we własnej kuchni:) Owe przepisy sięgają najstarszych źródeł polskiej kuchni, w których kluczową rolę odgrywa nie tylko smak, ale także i zdrowie. Myślę, że  naprawdę bardzo rzadko we współczesnej literaturze możemy odnaleźć coś więcej niż tylko atrakcyjną fabułę, a w tym przypadku tak właśnie się dzieje, dzięki niezwykle praktycznej i pomysłowej stronie owych kulinarnych fragmentów..Na potwierdzenie słów wspomnę tylko, że sporządzony wedle wskazówek z książki kisiel domowej roboty, był przepyszny..:)

 

 Kolejna powieść Katarzyny Enerlich to z jednej strony ponowne spotkanie z jej pięknym, ciepłym emocjonalnym światem polskiej prowincji. Z drugiej jednak strony jest to spotkanie jakby nieco inne, bardziej dojrzałe, zmysłowe, emocjonalne. Wydaje Mi się bowiem, iż każda kolejna odsłona tego niezwykłego cyklu, ewoluuje w nieco innym kierunku, w którym to zwykłe życie oddaje odrobinę pola temu, co niezwykłe, jak chociażby właśnie snom i ich mocy i znaczeniu w życiu każdego z Nas..Być może to tylko i wyłącznie moja ocena, która nabiera takiej mocy wraz z upłynięciem kolejnego roku mego życia, a tym samym, wyraźnym zwiększaniu się mojej naturalnej melancholijności i podatności na emocje..Niemniej nawet jeśli tak jest, to zdecydowanie ten kierunek mojego odbioru książek Katarzyny Enerlich, bardzo Mi się podoba..:)

 

 "Prowincja pełna snów" to niezwykle przejmująca i ciekawa opowieść o życiu, w której znajdziemy to co namacalne i oczywiste, jak i również "to", co kryje się za granicą snów..Nie muszę chyba nikogo uświadamiać, że to owe coś jest bardzo interesujące, wyjątkowe i niepowtarzalne, a czego nie znajdziemy w żadnej innej książce. Dlatego też z tym większą przyjemnością polecam tę powieść wszystkim tym, którzy już od dawna zauroczyli się cyklem Katarzyny Enerlich, jak i również wszystkim tym czytelnikom, dla których niniejsza powieść będzie stanowić pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki. Polecam i życzę niezapomnianych wrażeń..:)

Link do opinii
Avatar użytkownika - jusia
jusia
Przeczytane:2019-05-13, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki 2019,

"Im mniej posiadamy, tym więcej mamy. Najważniejsza jest prostota."

Kolejna część w której Ludmiła musi zmierzyć się z sobą, samotnością po śmierci męża, opieką nad dorastającą córką, obowiązkami związanymi z pisaniem książek oraz nową osobą w jej życiu, która staje na progu jej domu mówiąc, że była kochanką jej Wojtka, jakby tego było mało, ma z nim synka. Czy Ludmiła wyrzuci Wierę, czy przeciwnie da jej szansę zagościć w jej życiu?

Dodatkowym obowiązkiem ale również promyczkiem nadziei na lepsze jutro jest otwarcie pensjonatu "Baba Joga", w którym goście oprócz samych warsztatów jogi, mają przyjemność skosztować swojskiej kuchni, zwiedzić przepiękne Mazury, a nawet wykonać samodzielnie kosmetyki. Ludmiła wiele w życiu przeszła, ale wciąż szuka tego jedynego, który zaopiekowałby się nią, wierzy, że po tym wszystkim złym co ją spokało, będzie spokojna i szczęśliwa. 

Link do opinii
Avatar użytkownika - jolantasatko
jolantasatko
Przeczytane:2016-02-06, Ocena: 5, Przeczytałam, 2016,
Avatar użytkownika - lusiast
lusiast
Przeczytane:2015-02-10, Ocena: 5, Przeczytałam, 2015, 52 książki - 2015, Obyczajowe,
Avatar użytkownika - NaWidelcu
NaWidelcu
Przeczytane:2015-02-10, Ocena: 5, Przeczytałam, 26 książek 2015, Mam,
Inne książki autora
Powrót do Domu
Katarzyna Enerlich0
Okładka ksiązki - Powrót do Domu

Powrót do Domu to kontynuacja opowieści o akuszerce z Sensburga, przedwojennego Mrągowa. Główne bohaterki tej sagi: Stasia, Marianna, Nadzia i Basia podejmują...

Prowincja pełna słońca
Katarzyna Enerlich0
Okładka ksiązki - Prowincja pełna słońca

Czy coś - oprócz pierwszej litery - łączy Mazury z Marokiem?    Ludmiła, bohaterka kolejnej części ,,prowincjonalnego" tryptyku, po raz kolejny stawia...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy