Prowincja pełna czarów


Tom 5 cyklu Prowincja
Ocena: 5.11 (9 głosów)

Mówisz czasem, że w Twoim życiu nie dzieje się nic szczególnego? Mylisz się. Życie przepełnione jest codziennymi czarami - magią codzienności. Przekona się o tym bohaterka Prowincji pełnej czarów. Bez dalekich podróży, wyjazdów i wielkich wydarzeń jej życie dostarczy wielu niespodzianek. Bo ciekawe historie drzemią nieodkryte tuż za miedzą. Na tle mazurskiego krajobrazu rozgrywają się dalsze losy Ludmiły, jej córeczki Zosi i pozostałych członków ich patchworkowej rodziny. We wsi pod Mrągowem pojawia się tajemnicza kobieta. Sąsiedzi zaczynają szeptać o tajemnicach z przeszłości . Ludmiła natomiast dostrzega, że kobieta za każdym razem wygląda inaczej, jakby jej wygląd zmieniał się w zależności od sytuacji. W opowiadaną przez Autorkę opowieść wplatają się historie dwóch kobiet-legend z historii Prus wschodnich. Obie nosiły imię Barbara; jedna była dzieciobójczynią, druga oszalała po porzuceniu jej przez kochanka. Czy obie Barbary mają coś wspólnego z tajemniczą kobietą spod Mrągowa? Ludmiła pracuje nad kolejną powieścią, ale wplątuje się w pewną tajemniczą historię. Pytanie tylko czy to wplątanie jest całkiem przypadkowe. Wszystko wydaje się wskazywać, że nie, jakby historia zaplatała się zgodnie z ułożonym wcześniej planem. Jakby ktoś pochylał się nad Prowincją i szeptał swoje czary...

Informacje dodatkowe o Prowincja pełna czarów:

Wydawnictwo: MG
Data wydania: 2014-01-20
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 9788377791721
Liczba stron: 300
Język oryginału: polski

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Prowincja pełna czarów

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Prowincja pełna czarów - opinie o książce

Avatar użytkownika -

Przeczytane:2017-08-29,
Sięgając po kolejne części wielotomowej historii o Ludmile Gold i jej prowincji, zawsze mam pewność, że oto czeka na mnie wspaniała podróż w magiczny świat polskiej wsi. Uwielbiam klimat, jaki Katarzyna Enerlich rozsiewa wokół osoby Ludmiły – jest tu naprawdę wiele miejsca na zachwyt najmniejszymi i najprostszymi rzeczami, które podsuwa los. Podmrągowska wieś to miejsce idealne dla wszystkich czułych na piękno natury, wdzięcznych za to, czym nas hojnie obdarza. Ten zachwyt widać niemal w każdej scenie obu „Prowincji pełnych...", a przede wszystkich w licznych przepisach kulinarnych, do przyrządzenia których używa się warzyw, owoców i przypraw obecnych w naszych ogródkach, pobliskim lesie czy na łące. Czekam na wydanie przepiśnika Ludmiły Gold. Więcej: http://recenzjeoptymisty.blogspot.com/2017/08/mocno-inspirujaca-prowincja-pena.html
Link do opinii
Avatar użytkownika - jusia
jusia
Przeczytane:2016-12-31, Przeczytałam, 52 książki - 2016,
Kolejna część, w której tym razem to czary odgrywają wielką rolę. Ludmiła postanawia uporządkować swoje życie i zaprosić do siebie Wojtka na stałe, chce zaproponować mu wspólne zamieszkanie u niej, ma dosyć ciągłych przyjazdów i odjazdów ukochanego. Niespodziewanie Wojtek oznajmia jej, że dostał propozycję stażu na Syberii, kobieta jest załamana bowiem staż trwa cały rok, bez możliwości wiedzenia się. Kiedy Wojtek dowiaduje się, że Ludmiła zdecydowała się na wspólne życie, przystaje na nie już w tym samym dniu, mało tego postanawia oświadczyć się i ożenić przed swoim wyjazdem. Ludmiła zgadza się. We wsi natomiast pojawia się nowa lokatorka, wprowadza się do opuszczonego domu za cmentarzem. Dodatkowo krążą legendy o "kulawej Ernie", która pojawia się przy cmentarzu strasząc mieszkańców. Kim jest tajemnicza kobieta i dlaczego interesuje się Prusami Wschodnimi? Czy ma coś wspólnego z Erną, która przed laty popełniła samobójstwo?
Link do opinii
Avatar użytkownika - izabela81
izabela81
Przeczytane:2016-02-04, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki - 2016,
Autorka bez zbędnego koloryzowania pokazuje rachunek zysków i strat wiejskiej egzystencji. W subtelny, a jednocześnie wyrazisty sposób pokazała wagę oraz poszanowanie dla historii oraz najważniejszych w życiu wartości jak: rodzina, miłość, przyjaźń i życie w zgodzie z samym sobą. Nie zabrakło też prostych przepisów na smakowite dania. Powieść pełna nostalgii, zadumy, refleksji.
Link do opinii
Avatar użytkownika - bambi12
bambi12
Przeczytane:2014-03-03, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,

Przyznam się, że nie czytałam wcześniej książek autorstwa Katarzyny Enerlich. Otrzymałam do recenzji tą lekturę od Wydawnictwa MG i wtedy zorientowałam się, że to 5 tom cyklu. Jednak tytuł i opis na okładce tak mnie zaintrygowały, że zaryzykowałam i niezwłocznie rozpoczęłam czytanie. Co z tego wynikło - sami się przekonajcie... Fabuła osadzona jest na Mazurach w małej miejscowości Morąg. Główna bohaterka - Ludmiła - jest rozwódką. Lubi gotować. Interesuje się również historią pobliskich miejscowości. Uprawia ogród i dba o dom. Jest obecnie związana z Wojtkiem. Obecnie w ich relacji zauważalny jest przejściowy marazm, zastój. Ma 5-letnia córkę - Zosię, z poprzedniego związku. Nasza główna bohaterka zbiera obecnie z ogromnym entuzjazmem materiały do następnej powieści. Podczas prac nad nową książką natyka się na bardzo tajemniczą kobietę. Okazuje się, że to nowa właścicielka domu niedaleko cmentarza. W tym samym czasie mieszkańcy ekscytują się plotką o ukazującym się duchu kobiety, która kiedyś tam mieszkała... Kim jest nowa właścicielka domu? Co przyniesie przyszłość? Jakie tajemnice kryje ta stara chata? Książka zabiera czytelnika do zakątków dalekich od miejskiego szumu, od pogoni za karierą i pieniądzem. Główna bohaterka powieści preferuje życie na łonie natury. Kocha Mazury i spokojne życie na wsi. Robi w życiu to, co najbardziej kocha. Cieszy ją każdy najmniejszy sukces. Obecnie pisze drugą książkę a praca choć niedochodowa wzbudza w niej ogromne pokłady radości. Tytułowe czary ciągle spotykamy podczas lektury. Zawarte są w opisywanych klechdach, gawędach. Główna bohaterka raczy nas potrawami na bazie naturalnych składników, tak opisanymi, że aż ślinka cieknie. Pisarka przedstawiła tu również wręcz hipnotyczny krajobraz ukochanych Mazur, gdzie sama żyje i tworzy. Znajdziemy tu jeszcze niezgłębione tajemnice Morąga i opowieści z duchami. Kolejną zaletą tej publikacji są barwne i bardzo szczegółowe opisy. Natomiast dialogi często rozśmieszają. Fabuła nieszablonowa, oparta na gawędach leciwych tubylców i zakurzonych dokumentach. Czyta się ją bardzo szybko i przyjemnie. Ważnym faktem jest również to, że można czytać każdy tom tego cyklu oddzielnie - nie znając treści pozostałych. Autorka stworzyła przemyślaną, nadzwyczajną, pogodną, nastrojową historię, która skłania do głębszych refleksji. Zakończenie bardzo zaskakujące. Krótko mówiąc: ogromny talent. Katarzyna Enerlich (rocznik 1972) polska pisarka, urodziła się w Mrągowie na Mazurach. Jest absolwentką Wydziału Humanistycznego, Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej. W przeszłości współpracowała jako dziennikarka z Polskim Radiem Olsztyn, Telewizją Polską, Gazetą Współczesną, Gazetą Olsztyńską, Dziennikiem Pojezierza. Była pracownikiem informacji turystycznej i promocji miasta oraz opiekunką osób starszych. Obecnie pisze. Jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. W wieku 12 lat zadebiutowała artykułem w czasopiśmie dla młodzieży "Płomyk" na temat rodzinnego Mrągowa. Później współpracowała z "Cogito", "VariArtem", "Natura i Ty" i "Bluszczem".

Link do opinii
O tym, że życie tak pisze scenariusze, by czasem splotły się ze sobą w zadziwiających momentach i że ludzie mówią na to czary… Kiedy sięgam po nową książkę Katarzyny Enerlich wchodzę w magiczny świat zakładając ciepłe bambosze z kubkiem parującej kawy w rękach. Wiem, że będzie ciepło, mądrze i prawdziwie, a zarazem za każdym razem zaskakująco. Nawet w prowincjonalnym cyklu za każdym razem czeka na mnie wiele zadziwień i niespodzianek, choć przecież spotykam znanych już sobie bohaterów. Nigdy nie mam wątpliwości, bo jeszcze nigdy się nie zawiodłam, a może jest to zasługa samej autorki, którą miałam niezwykłą przyjemność poznać i rozmawiać na dwóch spotkaniach autorskich (a za pasem już trzecie). Katarzyna Enerlich niczym wulkan sypie pomysłami na nowe książki, jest ciekawa ludzi i ich historii.  Uważa, że samo życie pisze tak zadziwiające scenariusze, że szkoda z nich nie czerpać. Pisarka (już mogę ją tak nazywać, bo siódma książka już dawno wydana, a K. Enerlich powiedziała kiedyś, że za pisarkę będzie się uważała wtedy, kiedy napisze siedem książek) nie rzuca słów na wiatr. W każdej książce, która wyszła spod jej pióra prawda przeplata się z fikcją literacką i to tak umiejętnie, że nie dość, że człowiek nosa nie może oderwać to jeszcze potem szpera w Internecie w poszukiwaniu miejsc, znaków i historii, które dały pisarce inspirację. Przyszło mi kiedyś do głowy, że K. Enerlich działa na mnie lepiej niż moja nauczycielka geografii w studium turystycznym, która nijak nie potrafiła mnie zainteresować naszą piękną przecież Polską. Zanim zaczęłam czytać Prowincję pełną czarów zastanawiałam się, co też ma takiego w sobie ta seria, że mimo piątej już części, ja ciągle sięgam po nią z ciekawością i dreszczykiem. Po pierwszych kilkunastu stronach Prowincji pełnej czarów miałam gotową odpowiedź.  Przywitałam się z Ludmiłą jak ze starą dobrą znajomą, przybiłam piątkę Zosi i podałam rękę Wojtkowi, który zajmuje coraz więcej miejsca w życiu obu pań. Stary, dobry klimat chciałoby się powiedzieć. Nic bardziej mylnego. Od jakiegoś czasu spokojna Ludmiła, zaczyna nagle odczuwać zbliżające się zmiany: Miałam bowiem nieznośne wrażenie, że czas się przepełnił i ulewa się, jakby pękł menisk wypukły i wyzwolił to, co nabrzmiało.  Niby wszystko jest po staremu, Zosia dorasta bez większych niespodzianek, związek z Wojtkiem stał się nieco spokojniejszy, dojrzalszy. Ludmiła sparzona małżeństwem z Martinem, nie spieszy się by cokolwiek zmieniać w tej kwestii, pieczętować papierkami urzędowymi. Życie jednak czasem decyduje samo, daje nam znaki, bądź zmusza do podjęcia kroków, o których baliśmy się myśleć. Kobieta na jakiś czas ma zostać sama, co przyspiesza pewne decyzje, zmienia te wcześniej podjęte. Niespodziewana samotność jednak wcale nie oznacza dla Ludmiły monotonii wyczekiwania. Przypadkowo, a może nie, zostaje wplątana w tajemniczą przygodę podczas pracy nad nową książką. Do wsi przybywa kobieta i zamieszkuje w opuszczonym i zniszczonym domu na uboczu. Żeby tego było mało mieszkańców zaczyna straszyć duch Kulawej Erny, a tajemnice z przeszłości wychodzą na światło dzienne.    Tylko czy to wplątanie jest całkiem przypadkowe? Wszystko wydaje się wskazywać, że nie, jakby historia zaplatała się zgodnie z wcześniej ułożonym planem. Jakby ktoś pochylał się nad Prowincją i szeptał swoje czary… Z dreszczykiem emocji wyczekiwałam klimatycznych opowieści o nieznanych mi zakątkach Mazur, o postaciach, które swoją niezwykłością wpisały się w ten region. Nie zawiodłam się.  Tym razem prym wiodą kobiety. Dwie Barbary, niegdysiejsze mieszkanki Prus Wschodnich. Według legend jedna z nich była dzieciobójczynią, a druga postradała zmysły wskutek nieszczęśliwej miłości. Trop, którym posuwa się Ludmiła zagłębiając się w te historie prowadzi niewątpliwie do tajemniczej kobiety, która przybyła do wsi.  Prowincję pełną czarów smakowałam powoli, siłą dawkując sobie fragmenty, żeby nie pożreć jej w jeden wieczór. Z wielką przyjemnością po raz kolejny przeniosłam się na mazurską prowincję i podążałam śladami bohaterów w ich najbardziej tajemnicze zakątki.  Uczestniczyłam w ich życiu codziennym, zajadałam ze smakiem pyszną pomidorówkę i dotykałam znaków przeszłości. Drugiego dnia książka leżała już na blacie kuchennym, a każda strona napełniała się zapachem wanilii i migdałów. Stało się tak oczywiście za sprawą przepisów kulinarnych, których u K. Enerlich nigdy nie brakuje. Ciastka z maszynki poszły na pierwszy ogień, a ich smak umilił mi fakt, że trzysta dziesiąta strona powieści nadeszła zbyt szybko…
Za co cenię prozę K. Enerlich? Przede wszystkim za to, że pisze niezwyczajnie o zwyczajnych sprawach, że niczym czarownica miesza w kotle życia idealnie dobierając składniki. Tam gdzie trzeba doda piołunu, gdzie indziej łyżeczkę słodkiego miodu. Zwykłą codzienność potrafi ubrać w poetyckie i mądre słowa, plątając ją z legendami i historiami z dawnych lat. Dzięki swojej ciekawości odkrywa również dla czytelników zapomniane miejsca na Warmii i Mazurach, rozmawia z ludźmi, a przede wszystkim słucha. Do takich właśnie obrazów przeszłości, strzępków historii pisarka dodaje trzy grosze swojej wyobraźni efektem czego są jej klimatyczne książki.  K. Enerlich potrafiła mnie zaciekawić każdą kolejną częścią cyklu prowincjonalnego, a nawet jak to było w przypadku Prowincji pełnej czarów sprawić, że zamykałam książkę z wyrazem pełnego zaskoczenia na twarzy i teraz z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg…
 
Link do opinii
Na wstępie pragnę podziękować Wydawnictwu MG za udostępnienie egzemplarza do recenzji. Już po raz piąty wraz z autorką przenosimy się na urokliwą mazurską prowincję, gdzie przeszłość zaplata się z teraźniejszością, a zwyczajne, codzienne życie przynosi wewnętrzną harmonię i zadowolenie... W tej odsłonie historii poznajemy nową, niezwykle tajemniczą sąsiadkę naszej głównej bohaterki. Kobieta w średnim wieku zamieszkała nagle w podupadającym domu za cmentarzem co bardzo frapuje okolicznych mieszkańców... Ludmiła tworzy kolejną książkę i przy tej okazji bardzo intryguje ją tzw Czarny Las - wieś, której już nie ma... W toku opowieści dowiadujemy się, że poniekąd właśnie dzięki zainteresowaniu wymarłą wioską udaje jej się poznać Bronię, a z czasem nawet się z nią zaprzyjaźnić oraz poznać skrywaną przez nią tajemnicę... Pisarka poznaje też legendę o kulawej Ernie oraz historię Barbary Zdunk... Jednakże oprócz pracy nad nową książką Ludmiła decyduje się otworzyć także zupełnie nowy rozdział w swoim prywatnym życiu i wyjść za mąż za swojego przyjaciela Wojtka... Nic nie burzyłoby sielanki, gdyby nie fakt, iż Wojtek w związku ze swoją pracą zawodową ma wyjechać na rok na Syberię... Początkowy bunt świeżo upieczonej małżonki w tej kwestii koniec końców przeradza się w bardzo twórczy okres w jej życiu co przejawia się na wiele sposobów... Jeśli chcecie poznać wszystkie tajemnice bohaterów powieści i zamieszkiwanej przez nich prowincji zapraszam Was do lektury tej niezwykle klimatycznej i śmiało można powiedzieć zaczarowanej powieści... Autorka w charakterystyczny dla siebie bardzo subtelny, a zarazem niesamowicie wyrazisty sposób ukazała w niej wagę oraz ogromne poszanowanie dla historii oraz najważniejszych w życiu wartości, którymi są niewątpliwie rodzina, miłość, przyjaźń i życie w zgodzie z samym sobą oraz wszystkim tym, co nas na co dzień otacza... Książka ta jest pochwałą prostoty życia, które właśnie przez swoją prostolinijność staje się coraz bogatsze... Gorąco polecam!
Link do opinii
Avatar użytkownika - Poczytajka
Poczytajka
Przeczytane:2014-04-16, Ocena: 6, Przeczytałam,

To już moje piąte spotkanie z fantastycznymi bohaterami mazurskiej wsi pod Mrągowem. Muszę przyznać, że nie czuję ani przesytu, ani znudzenia i z prawdziwą ochotą sięgnę po kolejną część losów Ludmiły naznaczonych przez przedwojenne historie dawnych mieszkańców pruskiego Sensburga i okolic.
 
W „Prowincji pełnej czarów” wiele się dzieje za sprawą nowej  mieszkanki Popowa – Bronisławy Szwarc. Kobieta po latach wróciła w swe rodzinne strony i tu próbuje zmierzyć się z codziennością, która nieustannie splata się z dawnymi wydarzeniami dotyczącymi jej rodziny. We wsi początkowo uchodzi za odludka, ale po bliższym poznaniu wzbudza zaufanie miejscowych kobiet. Ludmiła zostaje w swoim domu sama z Zosią, gdyż Wojtek – jej ukochany mężczyzna – wyjeżdża na rok na daleką Syberię, by tam poświęcić się pracy zawodowej. Bohaterka ma więcej wolnego czasu w długie zimowe wieczory i z radością i zaciekawieniem wysłuchuje opowieści nowej sąsiadki zbierając w ten sposób informacje do swojej drugiej książki. Im więcej szczegółów z przeszłości wychodzi na jaw, tym historia staje bardziej interesująca. Legendy, plotki i ludzkie podania, jakie od lat krążą wśród starszych mieszkańców Popowa, mają związek z rodziną Broni i odkrywają bolesną prawdę o dawnych czasach.
 
Książki pani Katarzyny mają swój niepowtarzalny klimat, o czym już niejednokrotnie pisałam. Opowieść osnuta na losach dawnych mieszkańców Prus Wschodnich oraz niecodziennych wydarzeniach z tamtych lat w połączeniu z teraźniejszością mazurskich wsi i miasteczek ma swój niepowtarzalny baśniowo-poetycki wyraz. Powieści pani Kasi przepełnia ciepło i radość oraz  rzadko dziś spotykana afirmacja życia. To co przygotowuje los powinno się przyjmować z pełnym dobrodziejstwem, w przeciwnościach zawsze szukać tych jasnych stron i z optymizmem patrzeć w przyszłość, doceniając jednocześnie to co jest tu i teraz. Polecam serdecznie, a sama nieśmiało proszę autorkę o więcej…

Link do opinii
Avatar użytkownika - martucha180
martucha180
Przeczytane:2023-08-24, Ocena: 4, Przeczytałam, Moje 2023,
Avatar użytkownika - jolantasatko
jolantasatko
Przeczytane:2016-02-02, Ocena: 5, Przeczytałam, 2016,
Avatar użytkownika - lusiast
lusiast
Przeczytane:2015-02-10, Ocena: 4, Przeczytałam, 2015, 52 książki - 2015, Obyczajowe,
Avatar użytkownika - ewaki
ewaki
Przeczytane:2014-04-09, Ocena: 5, Przeczytałem, Przeczytane,
Inne książki autora
Oplątani Mazurami
Katarzyna Enerlich0
Okładka ksiązki - Oplątani Mazurami

Zbiór opowiadań „Oplątani Mazurami” powstał z myślą o tych, którzy dali się uwieść tajemniczej Czarodziejce Jezior. Według pruskiej...

Studnia bez dnia
Katarzyna Enerlich0
Okładka ksiązki - Studnia bez dnia

Jaką tajemnicę skrywa trzynastowieczna studnia w rzeźbiarskiej pracowni w Toruniu? Co łączy powtórny pochówek Mikołaja Kopernika z zadziwiającym...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy