Isaac Asimov (1920-1992) - to bodaj najwybitniejszy i najpoczytniejszy autor science fiction wszech czasów. Zasłynął przede wszystkim epokowym cyklem ,,Fundacja", sagą o historii pierwszego Imperium Galaktycznego, które - mimo że wydaje się wieczne - chyli się ku upadkowi. Ludzką cywilizację i wiedzę może uratować jedynie psychohistoria, nauka sformułowana przez genialnego matematyka Hariego Seldona.
Dom Wydawniczy REBIS wydał siedmiotomowy cykl ,,Fundacja" Isaaca Asimova oraz trzy uzupełniające go tomy autorstwa bestsellerowych twórców SF: Gregory'ego Benforda, Grega Beara i Davida Brina.
Podczas Zjazdu Dziesięcioletniego na Trantorze, stołecznym świecie Imperium, młody matematyk Hari Seldon przedstawia referat, z którego wynika, że wzory psychohistoryczne pozwolą być może kiedyś przewidywać zachowania dużych zbiorowisk ludzkich, a co za tym idzie - przyszłość. Kiedy wieści o tym docierają do Imperatora, Hari Seldon musi uciekać. Ścigany przez wszechwładnego ministra imperialnego Eto Demerzela, próbuje przy pomocy przyjaciół sformułować podstawowe założenia nowej nauki. Przemierza cały Trantor, by w końcu stanąć twarzą w twarz z przeznaczeniem...
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2013-05-21
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 352
Tytuł oryginału: Prelude to Foundation
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Edward Szmigiel
Postanowiłam czytać zgodnie z chronologią wydarzeń i jak na ten moment jestem bardzo zachęcona do kontynuacji. Podobają mi się przede wszystkim opisy światów - ich zwyczaje, kultura, różnorodność. No i zakończenie okazało się naprawdę intrygujące.
Wiek XXX. Kolonizacja przestrzeni kosmicznej i skonstruowanie pozytonowego mózgu dokonały przełomu w dziejach ludzkości. Potomkowie dawnych kolonistów...
En ce début de treizieme millénaire, l'Empire n'a jamais été aussi puissant, aussi étendu a travers toute la Galaxie. C'est dans sa capitale, Trantor,...
Przeczytane:2023-03-12, Ocena: 4, Przeczytałem, Mam, 52 książki 2023,
Mam mieszane uczucia. Zaczęłam od "Preludium", mimo że było pisane później. Dość dużo czasu potrzebowałam, by choć trochę się wciągnąć (tak naprawdę dopiero w Dahlu zainteresował mnie rozwój wydarzeń). No a że było już blisko końca, uczucie znużenia początkiem pozostało. Zwrotu akcji się domyśliłam z odpowiednim wyprzedzeniem, więc mnie nie zaskoczył, a to, czego się nie domyśliłam, nie zrobiło na mnie jakiegoś wielkiego wrażenia. Niemniej przywiązałam się do bohaterów i żal mi myśleć, że w dalszych częściach ich raczej nie będzie. Na ten moment nie wyrobiłam sobie jeszcze zdania, czy będę czytać "Fundację", choć zapewne kiedyś dam jej szansę.