„Nikt nie chciał się specjalnie ze mną zadawać, więc trzymałam się z boku. Tak miało być bezpieczniej i łatwiej. Jak do tego doszło, że Evan Matthews z dnia na dzień wywrócił mój stabilny świat?” W zamożnym miasteczku w stanie Connecticut, gdzie ludzi zwykle zaprząta, w czym i z kim będą widziani, Emma wolałaby wcale nie być widziana. Ją zaprząta raczej pozorowanie perfekcji – dokładne ściąganie długich rękawów, żeby zakryć siniaki; żeby nikt nie dowiedział się, jak mało wspólnego z doskonałością ma jej życie. A tu nagle, ni stąd, ni zowąd, pojawia się miłość i zmusza ją do potwierdzenia swojej wartości – za cenę ryzyka ujawnienia straszliwej tajemnicy, którą desperacko ukrywa.
Wydawnictwo: Feeria
Data wydania: 2014-09-24
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 384
Często oceniamy rzeczy na podstawie pozorów. Myślimy, że jeśli coś wygląda pięknie, to takie jest naprawdę. Czasami nie chcemy zwracać na coś uwagi, przymykając oko na różne sprawy. Nie myślimy wtedy jaką krzywdę możemy wyrządzić komuś innemu.
Kim jest Emma? Jeśli zadalibyście to pytanie osobom z jej szkoły otrzymalibyście zapewne różne odpowiedzi: kujonką, nieśmiałą dziewczyną czy wybitną sportsmenką, jednak nikt, oprócz jej najlepszej przyjaciółki Sary, nie potrafi przebić się przez mur, którym się otoczyła.
Nastolatka do perfekcji opanowała bycie niewidzialną do, mimo iż wyróżnia się wiedzą i sprawnością fizyczną, a jej najlepszą przyjaciółką jest najpopularniejsza dziewczyna w szkole. Nikt nie domyśla się prawdy: dlaczego nie chodzi na żadne imprezy, dlaczego nie dopuszcza nikogo bliżej. Nikt nie spodziewa się tego, co kryje się pod rękawami długich bluzek.
Gdy w miasteczku pojawia się Evan, życie nastolatki wywraca się o 180 stopni. Chłopak z każdym dniem jest bliżej, bliżej jej samej i sekretu, który desperacko ukrywa. Emma nie wie, jak się przed nim bronić, jak bronić się przed miłością.
Powód by oddychać to opowieść o miłości, dodającej skrzydeł i bólu, który je podcina. W powieści wszystko to łączy się w jedną historię o dziewczynie chcącej żyć pełnią życia, a jednocześnie bojącej się tego. Autorka porusza tu tak trudny i drażliwy temat jakim jest przemoc domowa, a także w szczegółowy sposób opisuje życie i tok myślenia ofiary. Książki nie można nazwać łatwą lekturą dla nastolatek. Tutaj szczęście przeplata się z ogromnym bólem, zarówno fizycznym, jak i psychicznym. Powód by oddychać pokazuje, że tak naprawdę często jesteśmy obojętni na krzywdy innych i nie zwracamy na nie uwagi, choćby coś działo się tuż obok nas.
Kreacja bohaterów w książce Rebecci Donovan jest niesamowita. Stworzone przez autorkę postaci "żyją", zniechęcają nas do siebie lub powodują, że chcemy poznać je bliżej. Niektóre nienawidzimy, część lubimy, z nielicznymi możemy się utożsamić. Każdy z bohaterów jest unikalny. Nawet osoba, którą szczerze nienawidziłam wzbudziła we mnie pewną ciekawość.
Główna bohaterka zmienia się na naszych oczach. Z nieśmiałej, niepewnej siebie i przestraszonej dziewczyny staje się odważną, otwartą na nowe przygody i szukającą szczęścia młodą kobietą, choć jej odwaga często znika, gdy z powrotem znajduje się w zaciszu domu, gdzie nie wie, czego ma się spodziewać.
Dzięki plastycznemu językowi autorki i ciekawym opisom, podczas czytania książki, nie nudziłam się, mimo wolnego tępa rozwoju wydarzeń. Co więcej podobało mi się, że historia opisana była w bardzo subtelny i szczegółowy sposób, dzięki czemu mogliśmy całkowicie wniknąć w życie bohaterów.
Powód by oddychać jest książką, przy której śmiałam się i płakałam. Momenty euforii przeplatały się z chwilami bólu i cierpienia. Kiedyś myślałam, że nie da się stworzyć takiego połączenia. Myliłam się. Wszystko jest możliwe.
Jedynym minusem książki są luźne nawiązania do dobrze znanych nam schematów z powieści młodzieżowych. Przykładem jest cicha i chcąca się zapaść pod ziemię główna bohaterka, a także jej żywiołowa i popularna przyjaciółka. Jednak o ile w większości powieści nie lubię schematyczności, tak w tej te kilka szczególików mi nie przeszkadzało, ponieważ bardziej skupiłam się na całości, która nie miałaby sensu bez tego właśnie powielenia.
Podsumowując, Powód by oddychać jest naprawdę niesamowitą powieścią. Ciekawa, a jednocześnie przyprawiająca o dreszcze fabuła w połączeniu z dobrze wykreowanymi postaciami i plastycznym językiem autorki tworzą cudowne połączenie. Historia Emmy była piękna i okropna jednocześnie. Oczarowała i wstrząsnęła, sprawiła, że inaczej spojrzałam na otaczających minie ludzi. Jednak mimo wszystko jest to opowieść o nadziei przeplatającej się ze strachem, i miłości, która staje się jedynym powodem by oddychać.
http://czytanie-chwile-rozkoszy.blogspot.com/2015/09/to-nie-by-wybor-tylko-koniecznosc-powod.html
Już od dawna książka "Powód by oddychać", którą napisała Rebecca Donovan stanowiła mojego pewnego rodzaju priorytet czytelniczy. Spotykając się na wielu blogach z różnymi recenzjami, z których większość była zdecydowanie na "tak", miałam ochotę jak najszybciej sięgnąć po tę książkę. Czas jednak tak sobie mijał, poprzez moją biblioteczkę przewinęła się jedna, druga i kolejna lektura, aż któregoś dnia w końcu zabrałam się za pierwszy tom z serii "Oddechy". Stąd dzisiaj chciałabym dokonać recenzji historii zawartej w tej książce, która zdecydowanie wzbudziła we mnie mieszane uczucia... Jak na początku nie do końca przemawiała i zastanawiałam się, co też tak bardzo mnie do niej przyciągało, tak stopniowo sprawiała, że nie mogłam się od niej oderwać, a gdy nadszedł koniec, jedyna myśl, jaka pojawiła się w mojej głowie to: "muszę jak najszybciej przeczytać drugą część - chociażby z czystej ciekawości, jak dalej potoczą się losy głównej bohaterki". To książka, która ma zarówno wiele zalet, jak i także wad - nie jest idealna, o czym świadczą te wymienione przeze mnie "mieszane uczucia", a jednak coś w niej sprawiło, że sięgnę po kolejne części.
Życie Emmy przypomina swego rodzaju koszmar. Jej ojciec zmarł dawno temu, z kolei matka nie potrafiła poradzić sobie ze śmiercią męża, przez co popadła w alkoholizm... Ten fakt sprawił, że nie była w stanie odpowiednio zająć się wychowaniem córki, stąd dziewczyna trafiła do wujostwa. Jednak życie pod jedynym dachem z Carol - swoją ciotką, to najgorsza rzecz jaka mogła jej się przytrafić. Bowiem ta kobieta jest przepełniona ogromną nienawiścią do Emmy, chociaż tak naprawdę nie wiadomo dlaczego…
Z kolei wujek - George - udaje, że niczego nie widzi, albo po prostu jest na tyle ślepy, by nie zauważać, jak dziewczyna jest maltretowana przez swoją opiekunkę. Pytanie - dlaczego Emma niczego z tym nie zrobi, skoro zaledwie jeden telefon mógłby zadecydować o jej dalszym życiu? Otóż jest ona bardzo związana z dziećmi wujostwa, dla których swoją drogą, Carol jest idealną matką... Stąd dziewczyna uważa, że jeśli komuś powie o swoich problemach, ciotce odebrane zostaną prawa rodzicielskie, a co za tym idzie - dzieci stracą swoją ukochaną mamę. W szkole jednak jest idealną uczennicą, bo wierzy, że dzięki wysokim wynikom w nauce w końcu uda się jej wyrwać z tego chorego domu. Ma również świetną przyjaciółkę, można by rzec, że szkolną gwiazdę - Sarę - która zdaje sobie sprawę z problemów Emmy, ale za jej licznymi namowami, nic z tym nie robi. Główna bohaterka pozostaje niemalże niewidzialna i taka postać rzeczy jej odpowiada, do czasu... aż w szkole pojawia się Evan - przystojny młodzieniec, przez którego życie Emmy komplikuje się nieco bardziej niż dotychczas. Jak dalej potoczą się jej losy? Czy pozwoli chłopakowi zbliżyć się do swojego koszmarnego życia? Jak daleko potrafi posunąć się Carol w swojej nienawiści? Odpowiedzi na te wszystkie pytania znajdziecie oczywiście w książce "Powód by oddychać".
Szczerze powiedziawszy, jak napisałam - naprawdę mam mieszane uczucia co do tej lektury. Narracja jest pierwszoosobowa i oczywiście to Emma opowiada o swoich losach, co akurat mi się podobało, bo sprawiało, że czytanie szło niezwykle szybko. Sami bohaterowie wzbudzają we mnie jednak sprzeczne uczucia. Główna bohaterka jest początkowo nieco bezbarwna, wręcz nie jestem w stanie pojąć jej postawy: tej naiwności, ciągłego bycia wystraszoną, lecz nie robienia niczego, by to zmienić. Poza tym drażniło mnie lekko jej niezdecydowanie i czasami tak błędne decyzje, że to było aż przykre. Z czasem jednak zaczęłam dostrzegać poniekąd siłę w jej osobowości, a także stała się ona bardziej barwna i pewna siebie. Evan - jak to na młodzieżówki przystało: przystojny, czarujący, troskliwy - czego chcieć więcej. Właściwie to nawet polubiłam tego bohatera, bo na szczęście nie był za bardzo przesłodzony. Z kolei przyjaciółka Sary to dość pozytywna osoba, ma parę swoich wad, które nieco mnie irytowały, ale poza tym w książce jest o wiele bardziej barwna niż Emma. Oczywiście nie sposób nie wspomnieć o Carol - ach, nie wierzę, że ktoś mógłby wzbudzić we mnie taką nienawiść do bohaterki, jak właśnie ona. Nie rozumiałam kompletnie postawy tej kobiety i nie raz miałam ochotę osobiście coś jej zrobić. Stąd - bohaterowie są zróżnicowani: jedni lepsi, drudzy z kolei nieco mniej przyciągający.
Muszę przyznać, że jak napisałam we wstępie - początkowo lektura mi się nie podobała. Pomyślałam sobie, że to kolejny schemat: ona - mająca problemy, pojawia się on i wszystko nagle zaczyna się zmieniać, pewnie będzie jakaś wielka miłość i tak dalej. Jednak im dalej czytałam, tym bardziej historia Emmy do mnie przemawiała. Jak możecie przeczytać w tytule tego wpisu: mnie samej momentami brakowało tchu... Szczególnie wtedy, kiedy dochodziło do różnych starć głównej bohaterki ze swoją ciotką. Sam pomysł na książkę, czyli skupienie swojej uwagi poniekąd na przemocy domowej, u mnie plusuje, bo sprawia, że pomimo tego początkowego wrażenia (typowa młodzieżówka o uczuciach), historia ma coś więcej, jakieś głębsze znaczenie, coś, co porusza wnętrze czytelnika i skłania go do refleksji. Dlatego im dalszy był rozdział, tym bardziej dzieło pani Donovan zaczęło do mnie przemawiać. Z kolei końcówka sprawiła, że naprawdę sama szukałam tego "powodu, by oddychać" i z racji, że była taka, a nie inna, zaważyła na mojej decyzji, by sięgnąć po kolejną część. Myślę, że wbrew tym niektórym wadom: jak utarty, młodzieżowy schemat czy momentami bezbarwność głównej bohaterki, całość ma coś w sobie i zachęca do tego, by przenieść się w kolejnych częściach do świata Emmy. Poza tym to, co jeszcze jest dla mnie na plus- język: dość prosty w odbiorze (mimo że lubię wyszukany, tutaj mi pasował, a i parę ciekawych myśli się znalazło), przyjemny, stąd lekturę naprawdę pochłania się w mgnieniu oka (mi zajęło to raptem dwa dni). Jednak decyzję o sięgnięciu po tę książkę - zostawiam Wam, a sama chcąc jednak... zachęcić, wrzucam parę ciekawych fragmentów:
"Dlaczego tu przyszło mi żyć? Znałam odpowiedź. To nie był wybór, tylko konieczność. Nie miałam dokąd pójść, a oni nie mogli odwrócić się ode mnie plecami. Byli moją jedyną rodziną, za co jednak nie mogłam być wdzięczna losowi." "Moim sposobem na życie było trzymanie nerwów na wodzy, dławienie w sobie emocji i ich wypieranie." "Był jak haust rześkiego powietrza po gwałtownej burzy, która przeszła nade mną, pozostawiając w sercu bolesne rany." "Wolę zachować niesamowite wspomnienia z tych kilku dni spędzonych razem, niż nie mieć ich w ogóle. Mimo świadomości, że ten czas już się nie powtórzy." "W rozrachunku między miłością, a stratą miłości to miłość popycha mnie do walki o to, by... oddychać."Tym właśnie akcentem powoli przechodzę do końca tej recenzji, mając nadzieję, że Wam się podobała. Starałam się nakreślić to, co mnie zachwyciło w tej książce, a także te rzeczy, jakie sprawiały, że z przypływu irytacji miałam ochotę momentami ją zamknąć i więcej nie otworzyć. Mimo wszystko, wbrew tych wszystkich zalet i wad, historia Emmy sprawiła, że w najbliższym czasie sięgnę po drugą część, bo ostatnie rozdziały były zdecydowanie dobre, więc błędem byłoby nie sprawdzić, jak dalej potoczą się losy głównej bohaterki.
Więcej recenzji na: Chaos myśli
Zamożna okolica. Większość mieszkańców przykłada dużą wagę do podtrzymywania pozorów idealnego życia. Nie inaczej zachowuje się Emma Thomas. Dobrze się uczy, uczęszcza na pozalekcyjne zajęcia. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że jej życie jest idyllą. Jednak dziewczyna ciągle poprawia długie rękawy, aby ukryć siniaki. Nie chce, żeby ktokolwiek poznał prawdę. Nawet jej najlepsza i jednocześnie jedyna przyjaciółka nie wie o niej wszystkiego. Emma izoluje się od rówieśników. Unika wszelkich kontaktów. Zamyka się w swoim świecie. I wtedy poznaje przystojnego Evana...
Już od początku poczułam się jak w pułapce. Jakbym była brutalnie raniona fizycznie i psychicznie. Nie będąc w stanie podnieść głowy. Stając się niewidzialną i żyjąc nadzieją na ucieczkę z tej matni. Od bólu i brutalności. Z poranionymi plecami, z oparzeniami na rękach, lekko utykając. I wtem pojawia się Evan. Przystojny, niosący bezinteresowną pomoc, bezpośredni. Taktowny, rycerski, miły, ujmujący. Cierpliwy, wytrwały, uroczy. Ten chłopak to cudowny promień światła w życiu Emmy. Momentami wydawał mi się aż nazbyt idealny. A jak wszyscy wiemy ideałów w rzeczywistym świecie nie ma. Jednak dla naszej bohaterki Evan był jak powiew świeżego powietrza.
W sytuacji opisanej w tej powieści wyidealizowany obraz chłopaka zrównoważył moc czarnego charakteru - potwora, który się nad nią pastwił. Najbardziej zaskakujące jest jednak to w jaki sposób autorka przedstawiła obraz kata. Jego dwulicowość przeraża. Jakby ciało zamieszkiwały dwie osoby. A może "coś" tą osobę opętało. Istne rozdwojenie jaźni. Z jednej strony dobroć a z innej okrucieństwo i przemoc. Jednym słowem piekło na ziemi. Bardzo szczegółowe i niesłychanie okrutne opisy czynów często mnie bulwersowały. Nie wiem, która postawa była gorsza. Oprawcy czy osoby trzeciej, która bez żadnej reakcji przyglądała się całemu procederowi. Kto z nich był bardziej okrutny? Czy sprawca czy świadek? Czy brak reakcji na okrucieństwo jest tożsame z krzywdzeniem?
Moje serce mocniej uderzało w niektórych momentach, czasami denerwowałam się z powodu jej zachowania. Chciałam, żeby Emma odnalazła wreszcie szczęście. Byłam wściekła i całkowicie załamana, gdy czytałam tę historię. Wydawało się, że jej ból nigdy się nie skończy. Brak mi słów, aby wyrazić, jak trudno było mi o tym czytać. Autorka uczyniła mnie niemym świadkiem tej grozy. Chciałam potrząsnąć dziewczyną i spowodować, aby powiedziała komuś o tym koszmarze, aby ktoś to wreszcie powstrzymał. Niestety byłam bezradna.
Wyjątkowa opowieść o miłości, nieopisanym okrucieństwie i nigdy nie umierającej nadziei. Równie imponująca jest dbałość autorki o szczegóły. W środku książki zdałam sobie sprawę jak staranne fundamenty zostały ustanowione dla wydarzeń, które miały nadejść. Jednak to zakończenie okazało się dla mnie największym zaskoczeniem. Serce mi zamarzło, a oczy wypełniły się łzami. Do tej pory czuję się nieco rozbita. Autorka zabawiła się moimi emocjami. Poczułam się jak piłeczka od ping ponga poruszająca się pomiędzy uniesieniem i smutkiem, nadzieją i wściekłością.
"Powód by oddychać" to jedna z tych książek dla nastolatków, które poruszają interesujące kwestie z punktu widzenia także dorosłego czytelnika. Zostałam przez tą historię zniewolona. To ten rodzaj lektury, który prowadzi nas przez bramy piekła i z powrotem...
Pozornie Emma jest zwykłą nastolatką. Dobrze się uczy, bierze udział w zajęciach pozalekcyjnych, lubi spędzać czas ze swoją przyjaciółką Sarą. I tylko Sara wie, jak naprawdę wygląda życie Emmy. Dziewczyna mieszka z wujostwem, ponieważ jej tata nie żyje, a mama popadła w problemy alkoholowe. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że Carol, jej ciotka, znęca się nad Emmą psychicznie i fizycznie. George, wujek, stara się tego nie zauważać, ignoruje niektóre zachowania żony, ale sam wcale nie jest od niej lepszy. Emma nie może sobie pozwolić na żaden błąd. Każda pomyłka czy złe słowo kończy się nie tylko wyzwiskami ze strony Carol, ale także uderzeniami, popchnięciami itp. Nigdy nie wiadomo, jakiego przedmiotu użyje wściekła ciotka, aby uderzyć Emmę. Dlatego nie ma ona innego wyjścia, jak stosować się do masy nakazów i zakazów, które ją obowiązują. Pozostaje jej odliczać dni, jakie zostały do ukończenia szkoły. Wtedy będzie wolna. Żeby tak się stało musi zrealizować założony plan: mieć jak najlepsze oceny, udzielać się w gazetce szkolnej oraz zdobywać jak najlepsze osiągnięcia w sporcie. Wszystko idzie zgodnie z planem do momentu, gdy w szkole pojawia się Evan. Świat Emmy ulega całkowitej zmianie, pojawia się sporo sytuacji, które nie do końca się jej podobają, ale z drugiej strony kuszą ją wolnością i swobodą, jakiej do tej pory nie czuła. Jednocześnie cały czas liczy się z tym, że narazi się czymś Carol. Jednak podejmuje pewne ryzyko, nie zważając na ryzyko oraz na rany i siniaki, które pojawiają się na jej ciele. Nie spodziewałam się czegoś takiego. Myślałam, że będzie to kolejna książka dla młodzieży, która będzie taka, jak wiele innych, które do tej pory pojawiły się na rynku czytelniczym. Jakie było moje zaskoczenie już po pierwszych kilki stronach! Nie sądziłam, że ta książka tak mnie porwie. Poruszony został temat, który jest aktualny i ciągle żywy, ale jednocześnie nie poruszany zbyt często w literaturze, a jeśli już, to chyba nie tak dosadnie., aczkolwiek tego nie do końca jestem pewna. Nie zmienia to jednak faktu, że ta książka mówi o niesamowitej odwadze i wytrwałości. Odporności psychicznej oraz fizycznej. Cierpliwości i dobroci. Emma zniesie wszystko, byleby tylko zrealizować swój cel, czyli skończyć szkołę i uwolnić się spod tyranii wujostwa. Kto by się spodziewał takiej wytrwałości po nastolatce? Z drugiej strony, dlaczego Carol tak bardzo jej nienawidzi? Dlaczego dla swojej rodziny, męża i dzieci, a nawet dla osób obcych, potrafi być miła i serdeczna, a dla Emmy nie ma ani jednego dobrego słowa? Co takiego zrobiła jej ta dziewczyna? Zostało powiedziane, że Carol bierze leki, ale nie wiemy, co dokładnie jej dolega. Mam nadzieję, że zostanie to wyjaśnione w kolejnej części. Pojawiło się też kilka rzeczy, które mnie zdenerwowały. Pomijam fakt zachowania Carol, ale dlaczego nikt Emmie nie pomógł? O jej problemach wiedziała Sara, później wiedział także Evan. Dlaczego, mimo zakazu Emmy, nie powiedzieli nikomu, co tak naprawdę dzieje się w domu ich przyjaciółki? Opisany był moment, kiedy jej skaleczeniami zainteresowali się nauczyciele oraz trenerzy. Oni także nie zrobili nic, poza standardowymi pytaniami. Nie wiem także, dlaczego George postanowił nie widzieć niczego złego w zachowaniu swojej żony. Przecież nie mógł być aż tak zaślepiony, żeby nie widzieć krzywd, jakie spotykały jego bratanicę ze strony Carol. W ogóle - jak można skończyć książkę w takim momencie? To mnie zirytowało chyba najbardziej, ponieważ koniec jest w takim momencie, że czytelnik nie jest do końca pewien czy opisywana sytuacja jest snem Emmy, czy też wydarzyła się naprawdę. Teraz będę o tym myśleć aż do premiery drugiej części:p Podsumowując. Książkę szczerze polecam. Ma kilka niedociągnięć, ale może to byś spowodowane także tym, że zostaną one wyjaśnione w kolejnych tomach, także na razie patrzę na nie z przymrużeniem oka. Już nie mogę się doczekać drugiej części, a później trzeciej. Chcę wiedzieć, co dalej!:)
Rewelacyjna książka, która zawsze wywołuje u mnie ogramne emocje. Opowiada o dziewczynie o imieniu Emily, którą wszyscy nazywają Emmą. Z powodu śmierci ojca i alkoholizmu swojej matki trafia ona do swojego wujostwa którzy mają się nią zająć. Lecz to tam zaczyna się tak naprawdę całe piekło przez które musi przejść nasza główna bohaterka. Wszystko to za sprawą Carol jej ciotki która obwinia ją za całe zło świata i znęca się zarówno nad nią psychicznie jak i przedewszystkim fizycznie. Emma jednak nie chce tego nigdzie zgłosić ze względu na dwójkę swojego kuzynostwa, nie chce im odrbrać matki pomimo tego jak przez nią cierpi i przez jakie piekło przechodzi. Ponadto w jej życiu pojawia się chłopak. Nowy w jej szkole, do którego mimo wielkichj protestów i prób wyparcia zaczyna coś czuć, co jest dla niej niesamowicie ciężkie bo nie chce na siebie sprowadzić jeszcze wiekszego gniewu ciotki. Jak daleko jest w stanie się posunąć dla miłości? Czy uda jej się przesjunąć granice ustalone przez wujostwo? I przedewszystkim co się stanie gdy to wszystko wyjdzie na jaw?
Aby tego się dowiedzieć serdecznie zachecam do przeczytania tej książki.
Niezwykle emocjonująca, ale niełatwa powieść Rebeki Donovan pt.:”Powód by oddychać” została zakwalifikowana do gatunku literatury młodzieżowej. I choć historia opisana przez autorkę rzeczywiście dotyczy środowiska młodych ludzi – uczniów ostatniej klasy liceum, to jestem przekonana, że zainteresuje także starszych czytelników. Uważam nawet, że to właśnie „starsi dorośli” powinni ją przeczytać. Emily (czy Emma – jak każe się nazywać) Thomas to szesnastoletnia dziewczyna, która wiele już przecierpiała w swoim niedługim życiu. Po śmierci ojca jej matka popadła w alkoholizm i nie mogła, nie chciała zajmować się córką, która w wieku dwunastu lat trafiła pod opiekę stryja i jego żony. Mogłoby się wydawać, że rodzina zaopiekuje się należycie Emmą i jej smutny los nareszcie się odmieni. Nic bardziej mylnego – dziewczyna wpada z przysłowiowego „deszczu pod rynnę”. Ciotka dba o to, aby systematycznie uprzykrzać Emily życie. Obarcza ją, niczym służącą, wieloma domowymi obowiązkami , ale najgorsze są rękoczyny, szantaże i upokorzenia, przemoc fizyczna i psychiczna, na które dziewczyna jest narażona każdego dnia. Emily to wybitna uczennica i fantastyczna sportsmenka. Szkolne zajęcia są dla niej jedyną odskocznią od przykrej codzienności. Dziewczyna marzy tylko o skończeniu liceum i odlicza dni do wyjazdu na studia. Pragnie wyjechać jak najdalej od Weslyn w stanie Connecticut, może do Kalifornii, gdzie będzie mogła żyć z dala od despotycznej i niezrównoważonej psychicznie ciotki. Emma ukrywa przed światem swoje domowe problemy i nawet jedynej przyjaciółce Sarze nie zwierza się ze wszystkiego. Z zaciśniętymi ustami dzielnie znosi okaleczenia, zakrywa i maskuje siniaki i potłuczenia i stara się być jak najbardziej anonimowa w szkole. Dość niespodziewanie w życiu Emily pojawia się jasny promyk słońca, kiedy do jej klasy dołącza Evan Mathews. Chłopak szybko dostrzega wśród rówieśników niepozorną i wycofaną Emmę, której anonimowość bardzo go intryguje. Dziewczyna usilnie broni się przed znajomością z nowym kolegą zdając sobie sprawę z konsekwencji. Jednak jej niewinne uczucie do Evana przerasta ją samą, jej zdrowy rozsądek i staje się jedyną radością w życiu.
Jak potoczą się dalej losy młodych bohaterów? Czy miłość naprawdę zwycięży nad okrucieństwem i złem?
Trudne problemy poruszone przez autorkę niestety dzieją się wśród nas. Może gdzieś za ścianą lub na sąsiednim podwórku mieszka z pozoru normalna, kochająca się rodzina, w której za zamkniętymi drzwiami dochodzi do złych, patologicznych zachowań. Powieść poruszyła mną i wywołała wiele emocji. Dosłownie znienawidziłam Carol – brutalną, obłudną, fałszywą i bezwzględną ciotkę, która własne frustracje wyładowywała na nastolatce zamiast udać się do odpowiedniego specjalisty. Irytował mnie George – stryj, który swoim biernym zachowaniem wyrażał nieme przyzwolenie na to co działo się w jego domu. Drażniła mnie też chwilami Emma, która nie potrafiła przeciwstawić się ciotce znajdując coraz to nowe usprawiedliwienia dla jej okrucieństwa, choć mam dla niej wiele wyrozumiałości i współczucia. Podobała mi się postać Evana – nad wiek dojrzałego chłopca, który próbował na swój sposób pomóc Emily, chociaż muszę przyznać, że był on dla mnie najmniej realistycznym bohaterem.
Renecca Donowan stworzyła naprawdę dobrą powieść, pełną realizmu, zmuszającą do refleksji i pozostającą w pamięci na długo. Odwieczny temat walki dobra ze złem, miłości z nienawiścią, która może wyrażać się w przeróżny sposób był, jest i na pewno pozostanie nadal aktualny. Subtelne, niewinne, młodzieńcze uczucie, które rodzi się z czystej dobroci ma w sobie ogromną siłę i moc.
Ale czy zniszczy zło, czy pokona tak ogromne przeciwności?… Zakończenie książki zaskoczyło mnie w stu procentach, jest niesamowite i bardzo się cieszę, że kończąc lekturę miałam świadomość wydania niebawem kolejnych części tego tryptyku. „Powód by oddychać” ma już bowiem swoją kontynuację, która za kilka dni pojawi się w księgarniach pod tytułem „Oddychając z trudem” i przyznaję, że chętnie sięgnę po nią, aby poznać dalsze losy Emmy.
Polecam serdecznie.
Po trudnych przeżyciach najpierw z dręczącą ją ciotką, a następnie z uzależnioną od alkoholu matką, Emma zupełnie odcięła się od tego, co było. Ale tylko...
Druga część bestsellerowej serii „Oddechy”. Emma przetrwała dramatyczną noc w domu swojej ciotki, ale niewiele z niej pamięta. Obudziła...
Przeczytane:2016-05-06, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2016, 9,