Adwokat-rodzimowierca zostaje wybrany przez umierającego strażnika dawnej wiedzy i wiary do objęcia po nim schedy i nagle trafia w sam środek świata słowiańskich Bogów i demonów.
Wydawnictwo: b.d
Data wydania: 2019 (data przybliżona)
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 219
Język oryginału: polski
"Powiernik" – pierwsza książka Franciszka M. Piątkowskiego opowiada o adwokacie Marku Lichockim, który staje się tytułowym Powiernikiem. Oznacza to, że zostaje dopuszczony do największych tajemnic naszego świata. Dawni bogowie nadal żyją, słowiańskie demony istnieją, a Markowi przyjdzie się z nimi wszystkimi zmierzyć.
Od teraz Marek będzie musiał bronić ludzi przed demonami oraz pielęgnować dawną wiarę. Na szczęście jest on rodzimowiercą (czy raczej starowiercą), więc wie, kim są Weles czy Swarożyc. Wierzy w nich i bierze czynny udział w rytuałach i świętach z nimi związanych. Jako ciekawostkę dodam, że samo słowo „powiernik” jest terminem prawnym i oznacza kogoś, komu można zaufać i powierzyć swoje tajemnice. Może też reprezentować nas w sądach i urzędach. Tytuł i tematyka nie dziwią, gdy dowiemy się, że autor książki jest nie tylko adwokatem, ale też rodzimowiercą.
Tematyka "Powiernika" bardzo mnie zaintrygowała. Jest to pierwsza książka o słowiańskich bogach, którą czytałam, więc nie byłam pewna, czego oczekiwać. Dzięki Powiernikowi nawet laicy zrozumieją, jaką domeną opiekowali się poszczególni bogowie, jakie mamy „pogańskie” święta oraz których demonów należy się szczególnie wystrzegać. Dowiedzą się także, że istnieją również opiekujące się nami dobre duchy – na przykład domowiki. Na pewno tak jak ja pokochacie Witka!
W książce przeszkadzało mi trochę to, że bohater tak szybko doszedł ze wszystkim do ładu. Bez problemu przyjął swoją nową rolę oraz moce, które się z nią wiążą. Nie zdziwił się, że może zobaczyć demony, nie bał się też walczyć z tymi, które czyhały na życie jego i jego bliskich. Zabrakło mi tu jakiegoś większego przetrawiania wszystkiego. Pokonywanie trudności też szło mu bardzo szybko i sprawienie, tak jakby rozprawianie się z demonami było łatwe. Miał co prawda świetnych pomocników, ale i tak wydało mi się to wszystko zbyt proste.
Ostatnią rzeczą, do której się przyczepię, są dialogi. Jak dla mnie zbyt suche, nie spotkałam ludzi, którzy by tak mówili. Choć może szkoda, ponieważ bohaterowie byli nad wyraz kulturalni.
Plusem powieści są za to, wspomniane już przeze mnie, stwory i cały świat słowiańszczyzny. Wszystko jest dobrze odwzorowane i wytłumaczone. Nawet osoby nieinteresujące się dawną wiarą na pewno się nie pogubią. A takie, które tematyka interesuje, będą czytały książkę z przyjemnością. Rytuały opierają się na prostocie i szczerości, bez zbędnych wygibasów i przydługich inkantacji. Choć nie ukrywam, że chętnie przeczytałabym szerszy opis świąt, w których bierze udział Marek.
"Powiernik" co prawda nie powalił mnie na kolana, jednak zainteresował na tyle, że chcę przeczytać kolejną część. Historia jest ciekawa, a fabuła nietypowa. Książka ta jest to dobrym wprowadzeniem do poznania naszej starej religii. Liczę, że warsztat pisarza z tomu na tom będzie tylko lepszy, a przygody Marka będą coraz bardziej wciągające.
Przy czytaniue pamiętać należy, że książka napisana została przez amatora "do szuflady" a wydana własnym sumptem przez jakieś małe, raczej nieprofesjonalne wydawnictwo - stąd wiele literówek i fakt, że książkę miejscami często się czyta (np. za wiele powtórzeń imion, sztuczne dialogi, dziwna relacja z partnerką bohatera i kilka innych szczegółów do których wprost nie da się nie przyczepić. Jednakże, najważniejsze w tej książce są nawiązania do mitologii oraz wiary słowiańskiej, a to jest mocną stroną książki (zwłaszcza rozmowa o demonologii). Na plus zalicza się książce także interteksutalność - wspomnienia innych dzieł literackich oraz pisarzy - co skłania do wyszkiwania o nich informacji.
Trzydziestoparoletni Marek Lichocki widzie uporządkowane życie: jest w szczęśliwym związku z Joanną, jest odnoszącym sukcesy adwokatem i rodzimowiercą. Jego spokojne życie zmienia się za sprawą wizyty ekscentrycznego staruszka Jana Rokickiego, który jak sam się określa, jest ,,rodzimowiercą. Mnie jednak bardziej podoba się określenie ,,starowierca" (...) Jestem również żercą, ale przede wszystkim sześćdziesiątym siódmym z kolei Powiernikiem." Rokicki składa Lichockiemu propozycję, aby został kolejnym Powiernikiem i przechował wiedzę o dawny Bogach. Zaintrygowany Marek postanawia ,,terminować" u starego żercy, ucząc się od niego nie tylko zwyczajów, ale również tajemnic wiary. W dniu Jarych Godów, Marek dostępuje Przejścia ,,rytuału, który należy odbyć, żeby wejść w kontakt ze światem niematerialnym." Po rytuale przed Markiem otwiera się cały, niewidoczny dla niego do tej pory świat. Krótko po rytuale Przejścia ukochaną Marka atakuje wieszczy, żywiący się krwią niewidziany od setek lat stwór. Adwokat musi udać się do Nawii po żywą wodę, bo tylko ona może uratować życie Joanny. W podróży w zaświatach Markowi będzie towarzyszyć Miła, jego ubożęcie oraz Perepłut ,,najpotężniejszy stwór w Prawii" oraz nieoceniony zielarz. Czy Markowi uda się ocalić ukochaną kobietę?
Powiernik jest połączeniem powieści fantastycznej z elementami mitologii słowiańskiej i słowiańskich rytuałów i znanego choćby z ,,Władcy Pierścieni" motywu podróży, w której główny bohater spotyka na swojej drodze zarówno sprzyjające mu istoty jak i istoty chcące jego zguby. Ogrom słowiańskich bogów, demonów i innych stworów może przyprawić o zawrót głowy, zwłaszcza jeśli nie jest się biegłym w rodzimej mitologii.
Po raz kolejny musiałam z przykrością stwierdzić, że zdecydowanie lepiej znam Demeter niż Mokosz, czy Hejastosa niż Swarożyca, czy Mojry niż Rodzanice.
Piątkowski w ciekawy sposób połączył świat współczesny z dawnymi wierzeniami, tworząc wciągającą lekturę. Powieść czyta się szybko, historia wciąga, a zakończenie zmusza do sięgnięcia po kolejny tom (co oczywiście uczyniłam). Dobrze wykreowani i scharakteryzowani bohaterowie,
może za wyjątkiem Joanny, która jest tutaj potraktowana troszkę ,,po macoszemu".
Moją sympatię bezapelacyjnie zdobył Perepłut i mam nadzieję, spotkać tego sympatycznego ,,pokrakę" w następnych częściach cyklu.
Jeśli lubicie mitologię słowiańską, nie boicie się stawienia czoła dawnym demonom i wyprawy w zaświaty, to koniecznie sięgnijcie po ,,Powiernika"
Serdecznie polecam.
"Powiernik" - tytuł okazał się być równie zagadkowy co sama okładka książki. Jednakże już sama okładka w pewnym sensie wskazuje na to, czego będzie dotyczyć dana powieść. Sylwetka mężczyzny oraz słowiańskie symbole w tle - zapewne można spodziewać się powieści przygodowej lub z pogranicza fantastyki. Przyznam, iż powieśc od samego pocza+ku mnie intrygowała toteż z miłą chęcią sięgnęlam po nią. Czy powieść jest warta uwagi? Czy warto polecać ją każdemu miłośnikowi fantastyki lub dobrej powieści przygodowej?
Marek Lichocki, młody i atrakcyjny mężczyzna, jest z zawodu awokatem. Ponadto oprócz dobrej pracy ma równie atrakcyjną partnerkę, Asię. I jak dotąd życie mężczyzny zarówno pod względem zawodowym jak i osobistym toczy się z powodzeniem. Do czasu, gdy poznaje zagadkowego starszego mężczyznę, Jana Rokickiego. Rokicki chce nawiąząć współpracę z adwokatem w zamian za ( nazbyt ) godziwe wynagrodzenie. Lichocki z począ+ku sceptycznie nastawiony do współpracy zgadza się na podjęcie określonej sprawy, lecz nie spodziewa się jak bardzo odmieni się ( nie tylko ) jego życie...
Początek zapowiada się niezbyt obiecująco, adwokat podejmujący się sprawy kolejnego klienta - to kojarzyć się może z kolejnym kryminałem. Jednakże powieść Franicszka Piątkowskiego nie zalicza się do kryminału, a więć obędzie się bez opisów zwiążanych ze żmudnym prowadzeniem sprawy przez adwokata. Natomiast otrzymamy solidną porcję informacji ze świata słowiańskich mitów, wierzeń, tradycji i samych bogów. Sam Marek Lichocki, młody i przystojny adwokat, zostaje uwikłany w sprawy związane właśnie z bogami, stworami, demonami i innymi istotami, które zdają się być czymś całkowicie nierealnym dla mężczyzny. Mimo początkowych przeciwności losu i niepowodzeń główny bohater nie wycofuje się z powierzonego mu zadania i usiłuje dołożyć starań, by wypełnić określone zadania Niegdyś jego spokojne życie za sprawą Jana Rokickiego odmienia się na nowo; jest ( poniekad wypełnione ) jego pasją do pogańskiego a zarazem słowiańskiego swiata. Niebezpieczeństwo zdaje się czyhać na niego niemal z każdej strony. A sam bohater zmienia się z każdym kolejnym rozdziałem.
Powieść wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie, gdyż w swobodny sposób poruszyła temat pogańskich wierzeń, tradycji, bogów, które nie są zbyt znane. W przeciwieństwie do mitologii greckiej czy rzymskiej mitologia słowiańska wydaje się niemal znikoma a wszelkich wiarygodnych źródeł nie ma zbyt wiele. Perus i Wales, Strzybóg, Świętowid - prawodopodobnie niewiele osób miało styczność z tymi imionami słowiańskimi. Niewa+pliwie bardziej znani są bogowie rzymscy i greccy. Sama fabuła jest całkiem interesująca i poprowadzona w odpowiedni sposób Bohaterowie wydają się całkiem naturalni tak jak i dialogi, które poprowadzone zostały w przystępny sposób co jest niemałą zaletą. Być może dla bardziej wymagających czytelników książka wyda się nieco porosta w odbiorze, lecz nie jest to lektura z pogranicza literatury faktu, a zdecydowanie fantastyka .
Natomiast minusem ksiażki jest schemat powieści, który wydaje się znajomy. Mimo iż sam pomysł na książkę jest bardzo dobry to sposób w jaki została poprowadzona fabuła wydaje się niec o prosty,, czyli dla mlodszych czytelników. Gdyby autor bardziej rozwinął niektóre wątki w powieśći to byłaby to powieść atrakcyjniejsza i bardziej przyciągająća.
Czy mogę polecać tę powieść? Jak najbardziej dla osób mniej wymagających lub dla miłośników literatury fantastycznej. Nie zawioadą się też osoby interesujące się mitologią słowiańską. Uważam, że warto zapoznać się z tą książką, gdyż jest nie tylko łatwa w odbiorze ale też pełna emocji.
Cała opinia na stronie: https://moichksiazekswiat.pl
Rozpoczęłam lekturę słowiańskiego cyklu o przygodach Marka Lichockiego. Franciszek M. Piątkowski stworzył interesujące Uniwersum, oparte na słowiańskich tradycjach i szczątkach Starej Wiary, która zdołała przetrwać do naszych czasów.
Marek Lichocki jest wziętym adwokatem i prowadzi całkiem zwyczajne życie. Jedynym, co różni go od większości ludzi, jest jego wiara. Marek bowiem jest poganinem, rodzimowiercą, czyli wyznaje słowiańską wiarę praojców. Jego ukochana, Joanna, wprawdzie nie towarzyszy mu w poznawaniu dawnych wierzeń, ale akceptuje w pełni przekonania Lichockiego. Kiedy pewnego dnia w gabinecie adwokata pojawia się dystyngowany starszy pan, Jan Rokicki, Marek nawet nie spodziewa się, jak bardzo zmieni się jego życie. Nagle te do tej pory teoretyczne wierzenia stają się rzeczywistością, wraz z całym dobrodziejstwem inwentarza. Mężczyzna decyduje się przyjąć pewną nietypową propozycję swojego gościa, a co za tym idzie, wejść w jak najbardziej realny świat słowiańskich bogów i demonów. Co z tego wyniknie? Jakie zmiany zajdą w życiu Marka? Kim jest Miła? Kto znajdzie się w niebezpieczeństwie? W jaki sposób i po co Lichocki trafi do Nawii i Prawii? I kim jest tytułowy Powiernik? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w tym tomie serii.
Pierwsze sto stron to rodzaj wprowadzenia w całą tę historię. Marek poznaje swojego mentora i uczy się wielu potrzebnych mu w przyszłości rzeczy. Zgłębia tajemnice Starej Wiary i przygotowuje się do pewnego bardzo ważnego zadania. Dlatego tutaj akcja nie jest zawrotna i przeważają opisy słowiańskich demonów i bogów, a także te związane z obrzędami i tradycjami. Są to jednak istotne informacje, przydatne również czytelnikowi, szczególnie, jeśli jeszcze nie jest obeznany z demonologią słowiańską. Dzięki tej wiedzy kolejne rozdziały i opisane w nich wydarzenia będą bardziej czytelne.
Akcja nabiera tempa mniej więcej po setnej stronie, kiedy Marek wstępuje na ścieżkę nieznanego mu dotąd świata, pełnego niesamowitych stworów. Jedne są niebezpieczne, inne pomocne, a nasz bohater poznaje je wszystkie, coraz bardziej dziwiąc się złożoności słowiańskiego uniwersum. Jeśli lubicie te klimaty, przygody Marka przypadną Wam do gustu.
Pomysł na fabułę bardzo mi się spodobał. Do tego lekkie pióro autora i bardzo plastyczni bohaterowie z ich momentami humorystycznymi dialogami sprawiają, że powieść czyta się szybko. Opisy słowiańskich demonów i obrzędów nie są nużące, a wręcz przeciwnie, bardzo wciągające. Język powieści jest prosty, bez niepotrzebnych zadęć i skomplikowanych opisów. Jest to idealna historia do tego, by przy okazji śledzenia przygód Marka poznać podstawy wiary naszych przodków.
Nie byłabym sobą, gdybym nie zwróciła uwagi na pewien spory minus publikacji. Jest to self pub bez redakcji i korekty. Błędów jest bardzo dużo, co było dla mnie dość bolesne podczas lektury. Nic nie poradzę, że na to akurat jestem wyczulona. Mój nastrój podczas lektury takiego tekstu mogę porównać do sytuacji, kiedy czytacie sobie coś wciągającego, a ktoś co chwilę Was odrywa i czegoś chce, rozpraszając Waszą uwagę. Po pewnym czasie człowiek jest zwyczajnie udręczony. Jednak pocieszające jest to, że zbliża się premiera drugiego wydania, poprawionego :-) W sumie trochę szkoda, że nie trafiłam na tę serię trochę później, bo pewnie zaopatrzyłabym się już w to nowe wydanie ;-)
Marek Lichocki, lubelski adwokat, znany Czytelnikom z powieści „Powiernik i „Widzący” powraca! Trzymacie w rękach zbiór opowiadań, które...
Nadszedł czas szaleństwa. Masowe zgony, które ciężko wytłumaczyć, zjawiska, które nie mieszczą się w ludzkiej percepcji, strach i zniszczenie...
Przeczytane:2022-06-29, Ocena: 6, Przeczytałam,
Kiedy dwóch przystojnych, charyzmatycznych i pewnych siebie przedstawicieli lubelskiej palestry (jeden w osobie samego autora, a drugi w osobie głównego bohatera książki) spędza Zdrowo BooKKniętej Sandrze sen z powiek, to oznacza to tylko jedno … że ma do czynienia ze świetną książką !
Nic więc dziwnego, że wrażeniami z lektury tego niezwykłego, kipiącego starą wiarą, emocjami i słowiańskim folklorem dzieła, musiała się podzielić ze swoimi zaczytanymi obserwatorami.
Co my tu mamy? „#Powiernik” to pierwszy tom z cyklu Uniwersum Powiernika , który wyszedł spod (niezwykle wprawnego jak na debiutanta) pióra Franciszka M. Piątkowskiego. Jego głównym bohaterem jest wzięty młody adwokat – Marek Lichocki. Mężczyzna jest szczęśliwy. Jego kancelaria prężnie się rozwija, a u swojego boku ma fantastyczną kobietę, z którą pragnie spędzić resztę życia. Pewnego dnia w jego gabinecie pojawia się dwóch tajemniczych, ale budzących sympatię mężczyzn. Jeden z nich, Jan Rokicki, proponuje mecenasowi, aby został jego uczniem. W zamian za poświęcenie czasu, oferuje mu pokaźne honorarium. Marek zgadza się wysłuchać poczciwego staruszka, bo w końcu, nie ma nic do stracenia… Początkowo podchodzi do nauk Jana z rezerwą, ale wizyta w ukrytej kącinie, wiążąca się z możliwością podziwiania rzeźb i atrybutów starych Bogów, królujących w sielskich okolicznościach niczym nieskażonej przyrody, rozwiewa jego wątpliwości. Marek, za cichym przyzwoleniem swojej narzeczonej, postanawia zostać tytułowym powiernikiem. W czasie Jarych Godów ma wziąć udział w rytuale przejścia i tym samym nawiązać kontakt ze światem niematerialnym. Nie spodziewa się jednak, że zburzy to jego dotychczas spokojne i poukładane życie. Mecenas po rytuale przejścia ma dziwne sny oraz spotyka tajemnicze postaci. Ze spotkania z ubożęciem Miłą i domowikiem Witkiem zwierza się Rokickiemu, który tę nowinę przyjmuje z ekstatyczną wręcz euforią. Okazuje się bowiem, że Marek stał się nie tylko #powiernik, ale także #widzący. Ten dar nie wiąże się jednak wyłącznie z korzyściami. Adwokat szybko się o tym przekonuje, bo ofiarą jednego ze złych stworów – wieszczego, pada narzeczona Marka, która po ukąszeniu przez demona zapada w śpiączkę. Jedyne lekarstwo (żywa woda) znajduje się w świecie Bogów. Marek wybiera się więc na Łysą Górę, by wejść do świata niedostępnego dla zwykłych śmiertelników. Czy uda mu się wyjść cało z tej wyprawy i uratować ukochaną?
Czy można na kartach powieści połączyć nierzadko suche i nieznoszące nadinterpretacji prawo z nieco zapomnianą starą wiarą? Okazuje się, że tak. Franciszek M. Piątkowski zastosował to niekonwencjonalne połączenie w swoich powieściach i niezmiennie nim zachwyca.
Zaczyna powoli: wprowadza czytelnika w ten nieznany, słowiański świat barwnymi i plastycznymi opisami miejsc oraz zależności, ujawnia w przystępny sposób tajniki starej wiary i zapomnianych obrzędów, przedstawia niezwykle oryginalne postaci… Następnie rozkręca się, prezentując intrygujący w swym mistycyzmie rytuał przejścia, po to, by rozochoconego na pozytywne, wręcz heroiczne wyczyny głównego bohatera czytelnika, wepchnąć w bezlitosne szpony zawrotnej akcji. Od tego momentu nie ma już powrotu … trzeba przeczytać, bo "Powiernika" nie da się odłożyć!
Ogromnym atutem powieści jest kreacja postaci. Opisani z niesamowitą ( prawniczą ) precyzją bohaterowie są niesztampowi i spójni w każdym calu. Choć moje czytelnicze serce skradł Marek Lichocki, to nie odmówię uroku domowikowi Witkowi (którego podobiznę widzicie na mojej koszulce), czy Perepłutowi.
Ale, żeby nie było tak kolorowo, to wspomnę jeszcze o wadzie tej książki. Jest za krótka! Zapoznanie się z jej treścią zajęło mi jeden wieczór. Kolejne trzy wieczory poświęciłam na dwa pozostałe tomy i drugi zbiór opowiadań. Zapewniam wszystkich, że będzie się działo Wyczekujcie więc kolejnych recenzji
Na zakończenie, chciałam zwrócić uwagę na pewną nieprawidłowość, której występowanie uświadomiłam sobie dzięki moim wychowankom, odwiedzającym ze mną Targi Książki Nad Odrą. Kędzierzyn-Koźle 2022 r. Niestety niewielu z nas zna mitologię słowiańską. W szkole na lekcji języka polskiego przerabiana jest #mitologiagrecka oraz rzymska...Gdzieś tam liznęliśmy nawet trochę #mitologianordycka, ale swoją pomijamy albo traktujemy po macoszemu, zgodnie z zasadą "cudze chwalicie, swego nie znacie"... Liczymy, że dzięki takim ambasadorom jak Franek, mitologia słowiańska zostanie ocalona od zapomnienia.
Dziękuję Autorwi za egzemplarze do recenzji oraz przecudowną koszulkę
P.S. Okładka i podobizny bohaterów (m.in. Witka, którego widzicie na koszulce) są dziełem niezwykle utalentowanej Marta Żurawska